Flisowski Zbigniew - Burza nad Pacyfikiem Tom 1 [PDF] | BookShare online (2023)

322 strony • 183 141 słów • PDF • 36,6 MB

+ Zbigniew+ Szturm+ Pacyfik+ Flosowski

Przesłano 29.06.2021 06:22

Zgłoś ustawę DMCA

PODGLĄD PDF

_

Zbigniew O

Dl i r Z d Flisowski

Pacyfik Tom 1

I

Wydawnictwo Poznań 1986

Przebudzony przez czarne statki The Sea Wall I tak oto znalazłem się w Japonii w latach 30. XX wieku, po ważnych wydarzeniach, które zakończyły największą wojnę na Dalekim Wschodzie. Wielowiekowy koncern Mitsubishi - przestawiony na pokojową produkcję - zbudował dla nas w Jokohamie trzy tankowce do transportu ropy naftowej z Bliskiego Wschodu do Portu Północnego i Rafinerii Gdańskiej. Pomyślałem więc, aby zarówno wziąć udział w próbach morskich jednego z naszych morskich gigantów, jak i być świadkiem doniosłej rocznicy wydarzeń „Wielkiego Błysku” w Hiroszimie i Nagasaki, zabrać ze sobą wiele osób, w tym uczestników World II wojny światowej, w wielu charakterystycznych dla życia Japończyków sytuacjach i zapoznaniu się z literaturą na interesujące mnie tematy – starałem się przybliżyć niektóre z głównych wątków najnowszej historii Japonii i współczesnej gospodarki, które wydają się być w centrum największych pasji i ambicji tego w tej chwili niezwykle utalentowanego i pracowitego narodu. We wczesnych latach mojego pokolenia największym wrażeniem japońskiej rzeczywistości - poza artefaktami i gejszami - były na nas wiadomości i zdjęcia przedstawiające potęgę militarną Japonii, zwłaszcza że sympatyzowały one z siłami w Europie przeciwnymi naszemu młodemu, odrodzonemu państwu . Sfera informacyjna o japońskiej gospodarce lat 30. zabarwiona była profanacją i skandalem: tu był fabrykant sprzedający rowery po 10-15 zł za sztukę i zegarki za kilogram!!! W obliczu takich sensacji nieco przygasły doniesienia o krajowych rewelacjach gospodarczych, takich jak ujawniony fakt eksportu polskiego cukru do niektórych krajów europejskich (aby wejść na tamtejszy rynek) po 10-12 groszy za kilogram*. * Cena krajowa wynosiła 1 zł.

W naszych młodych latach nie tylko Polska, ale cała Europa interesowała się Japonią – krajem, który w swojej historii przeżywał niesamowity dobrobyt gospodarczy i społeczny i ma na swoim koncie nie jedną klęskę militarną, ale kilka imponujących zwycięstw, w tym klęskę 1904 r. 1905 wojsk lądowych i morskich carskiej Rosji, w końcu mocarstwa europejskiego. Kilka dni po przybyciu do Jokohamy przez Chabarowsk - Niigata popłynąłem w kierunku wód Zatoki Tokijskiej. Rozciągająca się z południa na północ i 23 mile ze wschodu na zachód zatoka odegrała ważną rolę w historii Japonii, ponieważ sąsiadowała bezpośrednio z ważnymi ośrodkami władzy. Obserwując zwężające się brzegi zatoki, gdy zbliżaliśmy się do wrót bezkresnego oceanu, podziwiałem ruch statków, kutrów i małych łódek, których właściciele przyozdabiali się baldachimem, a czasem tylko… — obowiązkowo - szeroki słomkowy kapelusz, który mógłby pójść na zawody z każdym Meksykaninem. Ciekawszy wydawał się lewy brzeg zatoki, charakteryzujący się egzotycznymi kształtami, pagórkami z pomarańczowym dnem; prawa była usiana zatokami i portami, które nie robiły wrażenia na potężnej Yokohamie i Port Tokyo. A jednak ten prawy brzeg był historycznie ważniejszy... To tutaj nastąpiło wprowadzenie do najnowszej historii Japonii, gdy w lipcu 1853 roku na czele eskadry czterech okrętów wojennych pojawił się Amerykanin komandor Mateusz Gałbraith Perry . Po południu 8 lipca 1853 roku zakotwiczył w pobliżu japońskiego punktu kontrolnego w małym miasteczku Uraga, po czym cały sektor zwężającej się zatoki został tu nazwany Kanałem Uraga („Plymouth” i „Saratoga”) przez duży, ciemnowłosy oficer o masywnym podbródku i wrodzonym zamiłowaniu do przygód, wywołał straszliwą panikę w Kanale Uraga oraz w nadmorskich wioskach Uraga i Kurihama, idąc wbrew przepisom każdego marynarza wprost pod wiatr, wyciągając sieci jak tak szybko, jak tylko mogli i wiosłując jak szaleni w stronę brzegu: takiej mocy jeszcze tu nie widziano, najwyraźniej wspomaganej przez siły zła, to jest dzisiejsze Tokio, dźwięk potężnej salwy wystrzelonej z amerykańskich okrętów odbijał się strasznym echem, co najwyższe punkty obserwacyjne z widokiem na zatokę; przerażone kobiety wypełniły świątynie. Jak pisze współczesny japoński kronikarz Inaso Nitobe:

... Całe miasto ogarnęło zamieszanie. Widziano matki z dziećmi na rękach i mężczyzn z własnymi matkami na plecach, biegnących we wszystkich kierunkach. Pogłoski o zbliżających się wydarzeniach rozprzestrzeniały się z ust do ust, wzmagając przerażenie wśród już przerażonych. Autostop bojowych koni, stukot zbroi wojownika, skrzypienie wozów, krzątanina straży pożarnej, nieustanne bicie dzwonów, wrzaski i krzyki kobiet i dzieci wypełniały ulice liczącego ponad milion dusz hałasem i przyczynił się do ogólnego zamieszania* o godz. Podobne horrory miały się powtórzyć około sto lat później w ojczyźnie komandora Perry'ego, kiedy stacje radiowe wyemitowały impresjonistyczne słuchowisko oparte na powieści Wellsa o lądowaniu na Marsie... poza Nowym Jorkiem. Panika w Nowym Jorku była prawdopodobnie nie mniejsza niż w Edo (Tokio) w 1853 roku! Spanikowani ludzie wpakowali się do napotkanych samochodów lub taksówek i uciekli z miasta. Można zapytać, skąd bierze się wspólny mianownik zachowań w dwóch zupełnie różnych epokach iw dwóch zupełnie różnych społeczeństwach? Elementem wspólnym jest spotkanie ze znanym światem, z którym wcześniej nie było kontaktu. Prawdopodobnie - niebezpieczny świat, który mógł zniszczyć swój własny świat... W 1853 roku Japonia była krajem zamkniętym przez prawie dwa i pół wieku. Jej władcy – szogunowie z rodu Tokugawa – przejęli realne rządy nad krajem po stuletniej wojnie domowej, którą ze względu na rozmiary, zaciekłość i ilość przelanej krwi można porównać do wyniszczających wojen Białej i Czerwonej Róży w Anglii (na podobnej zasadzie). W Japonii te wojenne katastrofy zakończyły się na przełomie XVI i XVII wieku. Każdy, kto miał szczęście zobaczyć film Kurosawy The Double (Kagemusha), może sobie wyobrazić scenerię i atmosferę tych śmiertelnych, pełnych tortur walk między wielodzietnymi rodzinami o kontrolę nad całą Japonią. Potężne rody pokłóciły się, a kraj był politycznie bardziej zatomizowany niż Polska przed Przemysłem i Łokietkiem. Rzeczywistą władzę w prowincjach sprawowało prawie trzystu daimów - książąt, właściwie z własnymi wojskami, sięgającymi niekiedy dziesiątek tysięcy ludzi. Pozycją władzy i majątków przypominali ważniejszych z nich - powiedzmy - naszą rodzinę Wiśniowieckich lub Radziwiłłów, używając XVII-wiecznej polskiej analogii. Pod koniec XVI wieku z czeluści walk między rodami wyłania się kilka wybitnych postaci łączących talenty militarne i polityczne, które tworzą barbarzyńców. Historia zachodniego osadnictwa Japonii 1853-1870 .

Tokio 1972.

8

Wkład w zjednoczenie zatomizowanego politycznie i administracyjnie kraju. Ostatecznie zwycięża wielki właściciel i wódz Ieasu Tokugawa, który pochodzi z równin Kanto w pobliżu dzisiejszego Tokio. W decydującej bitwie o wioskę Sekigahara 21 października 1600 roku rozbił koalicję przeciwników i trzy lata później przyjął tytuł szoguna; Bezlitośnie ujarzmia wszystkich daimyo i bierze ich żony i dzieci jako zakładników. W 1615 roku ze 180-tysięczną armią zdobył zamek i miasto Osaka, gdzie zasiadał jego ostatni rywal z rodu Toyotomi z 90-tysięcznym garnizonem. Zwycięstwo zakończyło się makabryczną rzezią. Od tego czasu z Edo (dzisiejsze Tokio) klan Tokugawa sprawował władzę absolutną nad ziemią poprzez klany pokrewne, klany sprzymierzone, obdarzone dobrami przejętymi od przeciwników po zwycięskich bitwach i podporządkowane daimyo; Ci z kolei poprzez swoich wasali i klasę "mieczowników", czyli samurajów, których pozycja (ale tylko częściowo) jest porównywalna z naszą szlachtą, realnej władzy i żyli w mieście Kyoto w odosobnienie, co prawda bardzo wyrafinowane i sprzyjające zachowaniu wysokiej kultury… Jak ten feudalny japoński mikroświat odnosił się do świata zewnętrznego, a jak świat zewnętrzny odnosił się do Japonii? Azja, Holendrzy dominują na Wyspach Korzennych, czyli w dzisiejszej Indonezji, gdzie osiedlili się po wypędzeniu Portugalczyków, Hiszpanie osiedlili się na Filipinach, Anglicy w Indiach, w Japonii pojawili się pierwsi Portugalczycy, którzy na na małej wyspie Takeshima, u południowych wybrzeży Kiusiu, najbardziej wysuniętej na południe głównej wyspy archipelagu japońskiego. Co ciekawe, portugalskie arkebuzy – pierwsza broń palna, z jaką Japończycy się zapoznali – otrzymają nazwę „takeshima” czterdzieści lat po tym, jak Portugalczycy po raz pierwszy wylądowali w bitwie, która doprowadziła poprzednika Tokugawy, Nobunagę, do politycznego szczytu. ciężkozbrojnej kawalerii swoich przeciwników już w 1575 roku. Znamienne jest, że władców lokalnych – a potem władców kraju – nie interesował system polityczny Europy, generalnie nie interesowała ich myśl europejska i systemy prawne, ale produkty Europy, które mogłyby pomóc w sprawowaniu władzy i które utrzymania systemu panującego na wyspach japońskich. Więc - jeśli nowoczesna broń pomogła walczyć o władzę i zdobyć władzę, to broń została natychmiast zaakceptowana. Tak się dzieje, gdy dwie kultury zderzają się lub spotykają, że to, co pasuje, co pasuje, co się nie psuje, zostaje przyjęte

10

istniejącego systemu, zwłaszcza gdy jedna z stykających się kultur jest niemal hermetyczna. Wcześni Tokugawowie, po krótkim okresie flirtowania z wszechobecnym chrześcijaństwem, przyjęli wobec niego wrogi stosunek, zdając sobie sprawę, że może to zagrozić samym fundamentom systemu, w którym działało wiele okrucieństwa i bezwzględności. Chrześcijaństwo nie mogło pogodzić obowiązku zabijania „dodatkowych” dzieci, sprzedawania córek i „honorowego” masowego samobójstwa, nie mówiąc już o różnych okrutnych praktykach rządzących. Z drugiej strony, zwłaszcza chrześcijańskim podwładnym króla Hiszpanii zarzucano pozorną chęć stopniowego podporządkowania ziem Japonii zwierzchnictwu odległego władcy, wyznającego łagodną religię, ale przede wszystkim żądnego złota i srebro. W 1596 roku hiszpański statek San Felipe rozbił się u wybrzeży Japonii, a jego uratowany pilot wręczył zafascynowanemu Japończykowi mapę posiadłości hiszpańskich, obejmującą połowę świata, z sensacyjnym komentarzem: „Nasi królowie zaczynają wysyłać księży do kraje, które... pragną podbić, które doprowadzą do akceptacji naszej religii. A kiedy robi poważne postępy, wysyłają wojska, aby przyłączyły się do nowych chrześcijan, a wtedy nasi królowie nie mają problemu z resztą…” Być może zeznania pilota San Felipe były zazdrosne o wpływ nowej religii mnichów buddyjskich odpowiednio przygotowany, jednak Shogun był wściekły i nakazał ukrzyżowanie w Nagasaki sześciu hiszpańskich franciszkanów, siedemnastu japońskich konwertytów i trzech japońskich jezuitów. Za rządów Tokugawy deportowano wszystkich księży i ​​zamordowano ponad 1500 wyznawców nowej wiary. Nagasaki, widziałem ozdobne wzory przedstawiające rybę: na wzór chrześcijańskiego spisku w pogańskim Rzymie, chrześcijanie insynuowali, że w morzu istnieje obce środowisko... W 1614 roku większość misjonarzy została wygnana, a pozostali misjonarze i wyznawcy kazano im kroczyć na podobieństwo Chrystusa W 1615 r. szogun zakazał budowy większych statków morskich; Można było budować tylko jednostki przybrzeżne. Rok później statki europejskie zostały ograniczone do dwóch portów, Nagasaki i Hirado. W 1623 r. Anglicy zerwali z kontaktami z Japonią, aw rok później nakazano to Hiszpanom. W 1635 r. inny szogun rodu Tokugawa zakazał Japończykom pod karą śmierci wyjeżdżać za granicę i sprowadzać z powrotem tych, którzy tam przebywali. W 1639 roku wypędzono ostatnich Portugalczyków, a rok później po przybyciu do Japonii ich wysłanników zamordowano. Więc szogunowie w zasadzie zbudowali wokół niego prawdziwą groblę

11

Japonia, podobnie jak nauczyciele Japończyków, Chińczycy zbudowali Wielki Mur, aby bronić się przed najazdami mongolskimi. Zakazano również importu książek i druków z krajów innych niż Chiny; Wyjątek uczyniono zwłaszcza dla dzieł Konfucjusza, którego nauki przemawiały do ​​politycznej wyobraźni nowych władców Japonii. Z czasem zapragnęli rządzić krajem nie mieczem i ogniem, ale rozsądkiem, wykorzystując zdobytą przemocą władzę, ale i wiedzę. Spośród Europejczyków tylko Holendrzy, którym najmniej zależało na duszach Japończyków, a najbardziej na ich pieniądzach i towarach, znaleźli lukę w tej wielkiej tamie wzdłuż wybrzeża Japonii. Zamiast perspektywy nawrócenia poddanych szoguna, odniosła się do cudownej relacji między cenami srebra i złota. Tutaj w Japonii dostawało się sztukę złota za pięć srebrników, podczas gdy w tamtych czasach w Holandii trzeba było położyć piętnaście sztuk srebra na ladzie za jedną sztukę złota. Szogun w końcu dał pragmatycznym i obojętnym religijnie Holendrom prawo do założenia punktu handlowego na maleńkiej sztucznej wyspie Deshima w porcie Nagasaki, która jest połączona groblą z lądem. Holendrzy byli gotowi znieść wszelkie upokorzenia, aby utrzymać swoją pozycję; Brali nawet udział w brutalnym stłumieniu powstania chrześcijańskich chłopów na wyspie Kiusiu. Informacje o świecie zewnętrznym, jego siłach i technologii sączyły się bardzo wąskim strumieniem przez tę sztuczną wyspę. Te wiadomości dotarły tylko do niewielkiej elity japońskiego społeczeństwa. Przez ponad dwieście lat Japonia żyła w izolacji na okolicznych morzach. W ciągu tych dwustu lat społeczeństwo japońskie nie stało w miejscu. Samurajowie przekształcili się w administratorów po zakończeniu walk wewnętrznych, ale zachowali swoje miecze, a czasem swoje zwyczaje. W powstających nowych ośrodkach administracyjnych ustabilizowanego państwa wyrosła potężna klasa kupców. Z biegiem czasu coraz bardziej zwracała wzrok na świat zewnętrzny i tęskniła za nowymi możliwościami, nowymi kontaktami i nowymi dochodami. Najmniej spokoju panowała na zubożałej wsi, obciążonej ogromnymi podatkami na rzecz rozbudowanej administracji centralnej i samorządowej. Do takiego świata wkroczył komandor Matthew Galbraith Perry ze swoimi „czarnymi statkami”, wyposażonymi w solidne działa i dobrze wyszkoloną załogę oraz nowe moce, o jakich samurajowie nigdy nie śnili…

12

Jak zmienił się japoński świat? W lipcu 1853 roku komandor Perry zostawił w skrytce depozytowej odręcznie napisany list od prezydenta USA Billiona Fillmore'a, zaadresowany do szoguna, ale nie pił, aby dać adresatowi jak najwięcej czasu na odpowiedź. Chodziło przecież o rzeczy niebanalne: otwarcie japońskich portów, pomoc rozbitkom, a przede wszystkim o dochodowe stosunki handlowe, jakich nie było między dwoma krajami od powstania młodszego. W połowie XIX wieku Stany Zjednoczone poczyniły wielkie ogólne postępy w rozwoju gospodarczym w porównaniu z bohaterskim krajem, który osiemdziesiąt lat wcześniej zaciekle walczył z Wielką Brytanią o niepodległość. Trzynaście stanów, które ogłosiły niepodległość w 1776 r., skupiało się na wschodnim wybrzeżu kontynentu północnoamerykańskiego, a kiedy Perry wyjechał do Japonii w połowie XIX wieku, wspierała go potęga państwa, które mocno ugruntowało swoją pozycję na wybrzeżu Pacyfiku. od Astorii do Astorii w ciągu ostatnich dziesięciu lat San Francisco i San Diego oraz ich mieszkańcy zdołali teraz wynaleźć żniwiarkę, maszynę do pisania i maszynę do szycia, przecinak węgla, zapałki fosforowe, ale także rewolwer Colta i udoskonalić wiele istniejących maszyn i Urządzenia. Raczkujące państwo, którego gospodarka szybko się rozwijała i którego położenie, rozległość, zasoby naturalne i ludzkie odgrywały poważną rolę – tak powstają imperia – wkrótce rozprzestrzeniło się na rozległe przestrzenie Pacyfiku, postawiło stopę na Hawajach i zaczęło robić biznesu i polityki na Hawajach, aby przewodzić Chinom. A po drodze do chińskich portów, otwierających nowe bogactwa i nowe rynki, leżała ciesząca się złą sławą Japonia: nie było tu litości dla statków – która w dobie żagli i początków napędu czysto parowego była istotna wada. Impulsem dla rządowej misji komandora Perry'ego była zarówno zasada prezydenta Fillmore'a z 1851 r., że żaden naród nie ma prawa odcinać się od kontaktów z innymi narodami, jak i decyzja firmy pocztowej Pacific Mail Steamship Company o powołaniu regularnego linia z San Francisco do Szanghaju Pisaliśmy już o wielkim wrażeniu, jakie na Japończykach zrobiły statki Perry'ego, a zwłaszcza o ich „powitaniu”. Sam Perry zanotował w swoim dzienniku wyprawy z lipca 1853 r.: „Mężczyźni na morzu musieli być pod wielkim wrażeniem kontrastu między ich słabymi dżonkami, lekkimi dżonkami i naszymi potężnymi statkami…” Siedem miesięcy po jego pierwszym pojawieniu się w In the Waters of Tokyo Bay Perry powrócił do Japonii – tym razem za sterami dziewięciu ciężko uzbrojonych statków.

13

a ostatniego dnia marca 1854 roku Perry zawarł umowę z szogunem. Otworzyła dwa porty, zagwarantowała obywatelom USA uprzywilejowany status pod każdym względem i zapewniła minimalne cła importowe na towary amerykańskie. Traktaty o mniej więcej podobnym charakterze zostały wkrótce narzucone Japonii przez główne państwa europejskie, oczywiście siłą”. Perry, aby osłodzić gorzką pigułkę dyplomacji władzy, przywiózł gubernatorowi Uragi model lokomotywy, która poruszała się po stumetrowym torze z prędkością 35 kilometrów na godzinę. Wysocy urzędnicy Cesarstwa, którzy pokonali swój strach, znajdowali wielką satysfakcję w jeździe tym modelem. Zaimportowany model telegrafu zainstalowany we wsi Jokohama pozwalał w ciągu sekundy nawiązać łączność ze stolicą Edo (od 1868 roku przemianowaną na Tokio), oddaloną o kilkadziesiąt kilometrów. Natychmiastowa akceptacja tych wynalazków miała znacznie ułatwić rozpad starożytnego japońskiego społeczeństwa, ponieważ pojawiło się coś, co nie tylko pomogłoby rządzić – jak wcześniejsza broń palna – ale co za pomocą innych maszyn i urządzeń zmieniło sposób działania i sposób życia całego narodu japońskiego. Jak pojawienie się czterech – a potem dziewięciu – statków mogło spowodować, że władca kraju liczącego wówczas aż 26 milionów ludzi, biednego, zorganizowanego, rozwiniętego kraju, „upadł” z już silnym i bogatym krajem. Szogun i jego świta byli bez wątpienia pod wrażeniem tego, co działo się w pobliskich Chinach w latach 40. Imperator jawną przemocą oddał wyspę Hongkong „na zawsze”, otworzył pięć portów, przyznał prawo eksterytorialności obywatelom brytyjskim mieszkającym w tych portach i zapłacił Anglikom astronomiczne 10 funtów za owe czasy 20 milionów. Nie mówiąc już o tym, że spontanicznie rozwinął się handel opium, które Anglicy traktowali jako środek płatniczy. Mniej więcej podobne traktaty zostały narzucone Chinom w 1844 roku przez Stany Zjednoczone i Francję, a następnie przez Rosję, Belgię i Szwecję. Pozostawiony Perry'emu w ciągu siedmiu miesięcy od lipca 1853 do lutego 1854, Shogun doszedł do wniosku, że nie ma sensu stawiać oporu siłom, które miał do dyspozycji - które były oczywiście przestarzałe i nie nadawały się do skutecznego oporu - ale raczej miało to sens. Dało to zielone światło dla zmian i reform. W narodzie odciętym od świata zewnętrznego na dwa i pół wieku, przekonany, że trzy lata później, w 1857 roku, nowy traktat ze Stanami Zjednoczonymi otworzył już osiem portów dla floty amerykańskiej.

14

o własnej wyjątkowości, której władcy powinni pochodzić bezpośrednio od bogów (w Europie władcy feudalni ograniczali się tylko do wersji o boskim pochodzeniu swojej władzy...), brutalnie egzekwowane traktaty musiały wywołać ostrą reakcję. Publiczny gniew skierowano na szoguna z dynastii Tokugawa, który po wiekach panowania nie cieszył się zbytnią popularnością. Popularny ruch opozycyjny był prowadzony przez potężnych daimyo z południa kraju, z rodów Satsuma i Choshu, a cesarski dwór w Kioto został pozyskany dla sprawy. Jesienią 1862 roku Richardson, brytyjski kupiec z Szanghaju, został zamordowany podczas ucieczki przed rodziną Satsuma. Szogun wypłacił Brytyjczykom część żądanego odszkodowania, ale rodzina Satsuma stanowczo odmówiła wypłaty odszkodowania i egzekucji mordercy. W związku z tym pięć brytyjskich statków pod dowództwem HMS Euryalus, pływających pod banderą admirała Kuypera, zbliżyło się do Kagoshimy (wówczas stolicy i portu wyspy Kiusiu); trzy japońskie statki zostały natychmiast wzięte jako łup, które zostały całkowicie splądrowane, bez pogardy.Około południa japońskie baterie brzegowe otworzyły ogień. Euryalus, jak na ironię tej historii, nie był w stanie odpowiedzieć przez dwie godziny, ponieważ drzwi do magazynu amunicji były zablokowane skrzyniami zawierającymi monety, które Shogun otrzymał jako okup. .. Chociaż japońskie działa nie były najnowocześniejsze, po chwili okazały się celne - japoński pocisk trafił w molo Euryalusa, zabijając dwóch starszych oficerów. Chwilę później dziesięciocalowy pocisk eksplodował na głównym pokładzie, drugi na górny pokład jednego z brytyjskich statków, trzeciego, został poważnie uszkodzony i najwyraźniej zdenerwowani tymi wydarzeniami Anglicy podpalili rakietami słynne fabryki porcelany Satsuma. Następnego dnia baterie i miasto znalazły się pod ostrzałem, a brytyjska eskadra wróciła do Jokohamy i odniosła zwycięstwo opisane później jako pyrrusowe, ponieważ 63 brytyjskich marynarzy i oficerów zostało zabitych lub rannych, a japońskie straty oszacowano na sto tysięcy funtów. zbyt wysoka cena. Szczerze mówiąc, działania morskie były dość powolne na początkowych etapach. Ekspedycja karna przeciwko księciu Choshu, który miał paskudny zwyczaj strzelania do każdego obcego statku w Cieśninie Shimonoseki, była trochę inna i niedawno ostrzelana była z amerykańskich, francuskich i holenderskich okrętów wojennych... Cieśnina Shimonoseki oddziela południowo-zachodni cypel od Honsiu z cypla północnej wyspy Kyūshū, a dziś półtorej mili tunel kolejowy łączy obie wyspy. Osiem brytyjskich statków, wspieranych przez francuskie i holenderskie korwety, wyruszyło w lipcu 1863 roku na kluczową drogę, przez którą odbywał się ruch morski między Nagasaki a Jokohamą. Statki „białych barbarzyńców” (popularna nazwa Europejczyków i Amerykanów), kiedy oni

15

STOLECIE WIELKICH ZMIAN 1868 - Drogi zamknięte przez feudalnych administratorów są otwierane i otwierane dla publiczności; Zniesienie opłat drogowych. Wprowadzenie nowoczesnej waluty, ustalenie wartości jena w stosunku do walut obcych. 1869 - Proklamacja równych praw dla czterech stanów: samurajów, rolników, rzemieślników i kupców. 1870 - Powstaje linia żeglugowa między Tokio a Osaką. 1871 - Powstanie scentralizowanej administracji kraju, powołanie daimyo - prefektów prowincji. Sprowadź 276 daimów do Tokio i przydziel im pensje. Zezwolenia na małżeństwa między członkami różnych klas społecznych. Założenie mennicy, usługi pocztowe w większych miastach i pierwsze cegielnie. 1872 - Wprowadzenie pieniądza papierowego (na wzór pruski). Uruchomienie pierwszej linii kolejowej między Tokio a Jokohamą. 1873 - Wprowadzenie powszechnego poboru do wojska. 1875 - Powstanie Senackiej Rady Starszych, która faktycznie funkcjonuje jako komisja planistyczna. 1876 ​​– Otwarcie pierwszej szkoły rolniczej. 1878 - Utworzenie niezależnego od władzy cywilnej sztabu generalnego (na wzór pruski). Poddanie się wyłącznie cesarzowi. Kup licencję Hotchkiss na produkcję broni. 1882 - Specjalnym rozkazem cesarz ostatecznie oddaje pod swoje dowództwo armię i flotę.

Cieśnina otworzyła ogień do japońskich baterii, a następnie wylądowała siła desantowa, która zniszczyła część japońskich dział – które, jak się okazało, były odlane z brązu. Następnie część miasta Shimonoseki została spalona, ​​zabierając przy tym wszelkie możliwe łupy. Następnego dnia „zlikwidowano” resztę japońskiej artylerii, zniszczono magazyny prochu, a pociski wrzucono do morza. Operacja kosztowała ośmiu zabitych i trzydziestu rannych. Fortyfikacje przez cieśniny i ... ponieść pełny koszt wyprawy zbrojnej przeciwko sobie.Wkrótce potem Wielka Brytania wymusiła bardzo niekorzystną dla Japonii umowę handlową i nakazała jej wypłacenie sobie 3 milionów funtów odszkodowania, co zwiększyło opór wobec szoguna, sprytnie podsycany żądaniami Południa i Stanów Zjednoczonych, Shogun Iemochi – przedostatni, jak się okazało, Tokugawów – maszerował przeciwko księciu Choshu, który poddał Japonię tak wielkiemu upokorzeniu, ale został pokonany w polu przez swoich wojska, a ten ostatni nie mógł wytrzymać klęski i zmarł. Jego następca, Keiki, został kilkakrotnie pokonany przez zwolenników przywrócenia władzy Cesarzowi i zmuszony był zdać się na jego łaskę.

16

3 stycznia 1868 roku młody cesarz Mutsuhito przejął władzę i utrzymywał ją do 1912 roku. Potężne rodziny z południa, w tym Satsuma i Choshu, dokonały nieoczekiwanego zwrotu we francuskim języku dyplomatycznym – zmieniając twarze i deklarując się jako prawdziwi zwolennicy europeizacji i modernizacja kraju pod egidą cesarza. Jak pisze brytyjski kronikarz wydarzeń, który spędził dekadę w Japonii: „Od momentu, w którym inteligentni samurajowie z czołowych księstw zdali sobie sprawę, że europeizacja to sprawa życia i śmierci, nie zaprzestali dzieła reform i postępu, który trwa nadal. dzisiaj, ponieważ rządy są praktycznie nadal w ich rękach...*

Renesans marynarki wojennej Decyzja Tokugawy o odizolowaniu Japonii od świata i zakazie budowy większych jednostek morskich musiała być szczególnie bolesna dla narodu wyspiarskiego, a tym samym o morskim charakterze, jakim od dawna byli Japończycy. Po nich odbyły się dawne sławne i handlowe wyprawy do Indii i wysp archipelagu Sundajskiego – dzisiejszej Indonezji. Japończycy mogli być także zdobywcami mórz i piratami. Władcy średniowiecznych Chin, aby ograniczyć katastrofalne następstwa najazdów swoich sąsiadów z Kraju Kwitnącej Wiśni, po prostu pozostawili nieuprawiany pas przybrzeżnej ziemi naprzeciw Japonii, bowiem wszelkie próby uprawiania go z zaprzyjaźnionymi sąsiadami kończyły się w bankructwo Stąd tak wiele przezwisk i epitetów dla Japończyków w Chinach w tamtym czasie; „Przeklęte krasnoludki” to chyba lżejsza część repertuaru: okropny dowcip o córce cesarza spotykającej w lesie goryla i uwodzącej go, a dziecko z tego związku miało być pierwszym mieszkańcem japońskich wysp , oddał też temperaturę uczuć i myśli Pirat o dynamicznym imieniu Yamasa Nagamasa wszedł do legendy japońskiej marynarki wojennej, a kulminacją jego brutalnych działań na morzu było poślubienie syjamskiej księżniczki i zostanie namiestnikiem! Pod koniec XIX wieku i prawie dwa i pół wieku izolacji kraju, przedstawiciele gubernatora Uragi wyruszyli przed silnie uzbrojone parowe statki Perry'ego, aby nawiązać pierwszy kontakt, uzbrojeni w tradycyjne miecze i umieszczeni w nieszczelnych i niezbyt ładnie pachnące łodzie rybackie...* B.Z. Chamber la in: Japanese Things, Tokyo 1904. Storm over the Pacific

17

Nic więc dziwnego, że w różnych lokalnych inicjatywach wprowadzania zachodnich wynalazków od razu pojawił się motyw morski. Zaledwie trzy lata po przybyciu Perry'ego w Nagasaki powstała akademia morska, prowadzona przez holenderskiego Persa Reykena. Jest brytyjska misja morska, jedna w 1867, a druga w 1873 po obaleniu szogunatu. Jest prowadzony przez komandora Douglasa i składa się z trzydziestu oficerów i szeregowców. To ona założyła szkołę morską w Tokio, którą później przeniesiono do Etajimy na Morzu Wewnętrznym Japonii. Jego uczniowie będą specjalizować się głównie w artylerii. Jeszcze przed wielką reformą z 1868 r. miejscowi władcy sprowadzali także instruktorów marynarki wojennej do swoich flot. Szczególnie sławny w tej sprawie był książę Hizen, który przywiózł ze sobą niejakiego porucznika Hawesa, specjalistę od artylerii; i według niektórych historyków należy go uważać za prawdziwego ojca japońskiej marynarki wojennej ze względu na różnorodne i produktywne działania. Wkrótce Japończycy zapragnęli zbudować własne stalowe statki, napędzane nową siłą, niezależną od zmieniających się wiatrów. Mekką miłośników wojen morskich w Japonii jest baza Yokosuka, w której można zwiedzić pancernik Mikasa, okręt flagowy admirała Togo w bitwie pod Cuszimą. Piękne położenie Yokosuki, otoczone wzgórzami, zwróciło kiedyś uwagę francuskiego inżyniera marynarki wojennej Leonce'a Verny'ego, któremu rząd Japonii zlecił budowę pierwszej nowoczesnej stoczni w kraju. Verny podróżował po całym kraju, ale zaproponował budowę stoczni w Jokohamie – Yokosuka, która przypominała mu jego rodzinny Tulon. Później wyznał, że był to przełomowy moment w jego wyborze. Francuzi szybko przystosowali się do Japonii, a nawet zyskali sympatię w kręgach szogunatu. W 1865 roku, za rządów szoguna, rozpoczęto budowę stoczni i bazy. Po dziesięciu latach Verny uznał swoje główne zadanie za wykonane i wrócił do Francji, przekazując wcześniej Japonii kilka projektów okrętów wojennych. Po Yokosuce przyszła kolej na Kurę na Morzu Śródlądowym, gdzie zbudowano stocznię do budowy głównie okrętów wojennych, potem Sasebo na wyspie Kiusiu, gdzie oprócz pochylni zbudowano trzy suche doki, potem Maizuru na zachodnim wybrzeżu Honsiu, niedaleko Kioto usunięte. Budowie stoczni towarzyszył rozwój przemysłu handlowego i morskiego. W 1875 flota handlowa liczyła 140 statków o tonażu 42 000 ton, w 1894 było już 745 statków o tonażu 169 000 ton, w 1903 było już 1088 statków o tonażu 657 000 ton. Jednocześnie rozbudowano flotę – do pierwszych lat XX wieku głównie o jednostki zamawiane głównie z zagranicy

18

w Anglii, która ze względu na podobny wyspiarski charakter i splendor nadmorskiego położenia najbardziej przyciągała wyobraźnię i ambicje Japończyków jako wzór. Jego potomstwo brało udział w starciach sił Szoguna z siłami przeciwnika walczącymi pod egidą Imperatora. Rodziny Aki, Chikuzen, Hizen, Kurume, Nagato, Satsuma i Tosa utworzyły flotę sześciu małych statków. 15 kwietnia 1868 roku po raz pierwszy wystąpili w rewii przed młodym cesarzem pod jego sztandarem. Historycy wymieniają imiona trzech z nich: „Moshun Mara”, „Hosei Maru” i „Yuki Mam”. Po ostatecznej klęsce i abdykacji szoguna flota ta została wzmocniona fregatą „Kaiyo”, korwetą „Kaiten” oraz kanonierkami „Banryu” i „ChiyodaGata”. oraz jednostki linii krwi, które wspierały Shoguna i przegrały misję. Gdy klany północnej Japonii powstały w następnym roku, by walczyć z nowym mocarstwem, które rządziło południem, niektóre jednostki Cesarskiej Marynarki Wojennej przeszły na stronę przeciwną i oddały się pod dowództwo byłego dowódcy floty Shoguna, który wkrótce został zniszczony przez działania floty cesarskiej, a także przez dziwaczną pogodę u wybrzeży wyspy Hokkaido. Ostatni statek zbuntowanych klanów, Banryu, został zatopiony w czerwcu 1869 roku, a lato tego roku staje się przełomowym okresem w budowie Marynarki Wojennej, kontrolowanej obecnie przez Ministerstwo Wojny, a od 1872 roku przez Ministerstwo Marynarki Wojennej. Pierwszym dużym okrętem wojennym japońskiej floty był żelazny „Kotetsu”, który został zakupiony przez państwa Ameryki Północnej w 1867 r. będąc jeszcze pod administracją szoguna, ale po różnych przygodach został użyty dopiero we flocie cesarza w 1869 r. . , później przemianowany na Azuma, nazwany na cześć rodziny historycznie zasłużonej w sprawach morskich, nie był dużym okrętem: miał wyporność 1390 ton, miał jedno działo kal. 229 mm na dziobie i dwa działa kal. 159 mm na rufie i był zdolny do prędkości dziewięciu węzłów, nie bez pomocy żagli. Twoja sylwetka wygląda dziś dość dziwnie. Został zbudowany przez francuską stocznię. Inne statki z tego wczesnego okresu były budowane głównie w stoczniach brytyjskich. Pancernik obrony wybrzeża "Fuso" zbudowany w latach 1876-1878 miał wyporność 3718 ton, cztery działa kal. 240 mm, dwa działa kal. 170 mm odlane w Krupp. "Fuso" rozwinęło już około 13 węzłów, poza silnikami napędowymi do 1895 roku posiadało trzy ożaglowane maszty. Jej historia związana jest z postacią, która stanie się historyczną postacią w historii japońskiej floty. Również włączone do Anglii, Hiei było domem młodego japońskiego oficera, Heihachiro Togo, z rodziny samurajów z rodziny Satsuma. Jako 16-letni chłopiec brał udział we wspomnianej bitwie pod Kagoshimą przeciwko karnej ekspedycji morskiej admirała Kuypera; walczył u boku ojca i dwóch braci, uzbrojonych, że tak powiem

19

wcześniej - z dwoma mieczami i muszkietem. On i pozostali obsługiwali prymitywne działa małego fortu ładowane od przodu. Togo, pod wpływem swoich doświadczeń, wybiera służbę w marynarce wojennej. W 1867 roku brał udział w nierozstrzygniętej potyczce z rebelianckim parowcem Kaiyo na pokładzie parowca Kasuga. Doświadczenia w Kagoshimie, znoszone upokorzenia, smak porażki zadanej mu przez nowoczesne, skuteczne siły wroga, wypaliły się głęboko w jego sercu. Studiuje pilnie, kończy szkołę morską w Jokohamie i uczy się angielskiego, a następnie – w uznaniu swoich umiejętności – zostaje wysłany do Wielkiej Brytanii na dalsze szkolenie. Przez trzy lata był kadetem w pływającej szkole marynarki wojennej zaokrętowanej na HMS Worcester, po jej ukończeniu wyjechał do Australii na szkolnym żaglowcu i brał udział w pracach komisji nadzorującej budowę dwóch pancerników Togo, która nabyła nowoczesne okręty wojenne. wiedzy, wraca na brzeg w 1878 roku na pokładzie nowo wybudowanego pancernika Hiei, w samą porę, by uniknąć uwikłania w lokalny bunt własnego klanu Satsuma, który wybuchł w 1877 roku stocznia Yokosuka (drewniana konstrukcja, napęd parowy i żagle) stocznia Yokosuka inżynier Verna wyrusza na wody Indochin i widzi flotę francuską walczącą z flotą chińską w kolejnej ekspedycji kolonialnej. Nawiasem mówiąc, niezwykle honorowe uzasadnienie tej wyprawy zostało wymyślone we Francji, aby usprawiedliwić schwytanie Tonkin, a następnie wyciągnięcie 250 milionów w gotówce z Chin (niestety wszystko to zostało wymyślone w kraju, który inaczej ma ideały wolności i sprawiedliwości w Europie zarobiony...). W Togo coś się dzieje: zdobywanie doświadczenia. W latach 1892-1895 w stopniu dowódcy dowodził dużą i jak na owe czasy bardzo nowoczesną jednostką - krążownikiem „Naniwa” zbudowanym w stoczni Armstrong w Wielkiej Brytanii (4150 ton, 18 węzłów, 2 działa 260 mm, 6 150 mm, 4 wyrzutnie torpedowe 380 mm).

20

Japonia wyrusza na podbój Przykład życia i kariery morskiej ostatecznego zwycięzcy pod Cuszimą pokazuje tendencję rozwoju kraju – od dotychczas zamkniętego, upokorzonego, odizolowanego – do czasowej ekspansji – w kierunku podboju „najbliższego sąsiedztwa”. Togo dokona pierwszego użycia bojowego, jego kraj zdoła bez rozlewu krwi zdobyć Wyspy Wulkaniczne i Bonin w 1870 roku, w tym słynną w czasie II wojny światowej Iwodzimę. „Sucha” Japonia przebudzona do nowego Historycy są skłonni wierzyć, że rywalizacja i spory między głównymi państwami rozwijającymi się wówczas na Pacyfiku (USA, Wielka Brytania i Francja) uniemożliwiły im bardziej energiczne protestowanie. Zachęcona pierwszą udaną polityką ekspansji, nowa Cesarska Japonia młodego cesarza Meidzi i jego doradców zwróciła uwagę na wyspę u wybrzeży Chin i otoczoną złą sławą piratów i najdzikszych zwyczajów – Tajwan – przez Portugalczyków w XVII w. ochrzczony piękną nazwą Formos. Tajwańscy piraci mordowali, kogo chcieli, ostatecznie odbierając życie kilku Japończykom jeden po drugim. Nowa Japonia nie zareagowała tak, jak mocarstwa europejskie, które w takich przypadkach wysyłały okręt wojenny na ekspedycję karną. W 1874 roku Nowa Japonia postanowiła po prostu przejąć wyspę i wysłała całą ekspedycję wojskową. Ietaro Iwasaki, przedstawiciel handlowy potężnej rodziny Tosa, odegrał ważną rolę w transporcie 3600 osób. Korzystając z szaleńczego wzrostu cen frachtu, w ciągu niemal jednego dnia wykupił na sprzedaż wszystkie jednostki marynarki wojennej iw mgnieniu oka stworzył flotę inwazyjną potrzebną do przetransportowania wojsk z Japonii na Formozę (wykorzystując w tym celu obce flagi). dyplomatycznie zagroził Japonii fatalnymi skutkami). Na tym dużym militarnym interesie zarobił też dziesięć milionów jenów, co wcale nie przeszkodziło mu w dalszej karierze. Rząd japoński, widząc w jego godnej pochwały przedsiębiorczości, dostarczył mu 13 kupionych przez państwo okrętów, a także przyznawał mu roczną kieszonkę w wysokości ćwierć miliona jenów na budowę nowych okrętów i pokaźną kwotę na prowadzenie szkoły marynarki wojennej. O tej postaci piszemy nieco więcej, ponieważ Ietaro Iwasaki został założycielem potężnej korporacji „Mitsubishi” (co oznacza „trzy diamenty” i jest kojarzony z kształtem jego rodzinnego herbu). A koncern „Mitsubishi” z kolei, obok koncernów „Mitsui” i „Sumitomo”, odegrał najważniejszą rolę w rozwoju japońskiego wielkiego przemysłu i nowoczesnej gospodarki, a później – w XX wieku – w militaryzacja Japonii Japonia. ---•

21

Przejęcie kontroli nad Tajwanem (Formoza) zaostrzyło apetyt ekspansjonistów. Aritomo Yamagata (1838-1922), tłumiący lokalne bunty przeciwko rządom młodego cesarza, upierał się, że linia obrony interesów Japonii nie powinna pokrywać się z linią graniczną wyznaczającą jej suwerenne terytorium. Według Yamagaty, który był nowy w japońskiej myśli politycznej, linia ta rozciąga się daleko poza suwerenność Japonii do wybrzeży Korei i Chin oraz wielu wysp na południu. Co ciekawe, nikt wcześniej w Japonii nie głosił takich idei, prawdopodobnie pod wpływem chińskiej myśli politycznej. Było to więc coś nowego w kraju, który poza dwiema okazjonalnymi wyprawami przeciwko Korei nie rozwijał się od tysiąca lat. Źródeł tego nowego myślenia należy zatem szukać w krajach, które „przebudziły” Japonię i same były na etapie światowej ekspansji. Japonia miała konkretnych nauczycieli, a zachowania nauczycieli – bacznie obserwowane – stały się dla niej jednym z wizualnych doświadczeń. wielka polityka: Rok po okupacji Tajwanu, japońska wyprawa do Korei pod mniej lub bardziej błahym pretekstem, wystarczyła krótka demonstracja potęgi morskiej, zapożyczona z „Perry's Book of Science”, aby Koreańczycy otworzyli dwa porty dla Handel z Japonią!W 1877 roku flota cesarza odegrała ważną rolę w stłumieniu buntu zorganizowanego przez klan Satsuma, klan samurajów w duchu i liczebności. ludności i oczywiście nie pracował na wsi...! Stłumienie buntu przez siły imperialne pod wodzą Yamagaty utorowało drogę do konsolidacji narodowej integracji, ale także dało Japonii przykład niefortunnego szlachetnego bohatera, przywódca buntu - Takamori Saigo, który później stał się wzorem dla Kamikaze i wielu japońskich żołnierzy II wojny światowej, którzy zginęli w wyniku samobójstwa. W 1879 r. Wyspy Ryukyu, z których największą jest Okinawa, zostały włączone do Japonii jako oddzielna prefektura. Krótki opór ludności został łatwo przełamany; Ryukyu zawsze byli znani z tego, że nie używali broni. Ci szlachetni i kulturalni ludzie, którzy nigdy nikomu nic złego nie zrobili, zapłacili straszliwą cenę za swoje zaniedbania. Rozszerzające się wpływy w Korei musiały doprowadzić Japonię do konfliktu z Chinami. Ale co charakterystyczne, nie wcześniej niż mocarstwa zachodnie uznały Japonię za pełnoprawnego partnera. W lipcu więc zniesiona została upokarzająca zasada eksterytorialności wszystkich instytucji zagranicznych oraz absolutna, nieograniczona i tak dokuczliwa swoboda działania obywateli krajów europejskich i Stanów Zjednoczonych. Zniesiono również zasadę ceł minimalnych na towary importowane, co otworzyło zamknięty dotąd rynek japoński na zalew towarów zza oceanu.

22

1- Dodatek Japonia 1874-1919

I to właśnie ten status równości, jaki Japonia osiągnęła czterdzieści jeden lat po salwach Perry'ego, trafił do głów rządzących w Japonii polityków, zwłaszcza wojskowych, wywodzących się bezpośrednio z potężnych klanów samurajów. 16 lipca 1894 roku podpisano nowe traktaty, a jedenaście dni później wybuchła wojna chińsko-japońska. Wbrew zachodnim prognozom armia japońska wkrótce podbiła całą Koreę i najechała Mandżurię, ale o zwycięstwach w dużej mierze zadecydowała potęga morska. 17 września 1894 roku flota japońska odniosła miażdżące zwycięstwo nad flotą chińską u ujścia rzeki Yalu. Chińczycy szli do bitwy w przestarzałym szyku frontalnym, na który Japończycy spotkali się z taktyką wypróbowaną wielokrotnie w starciach floty angielskiej, zwłaszcza Nelsona. Przygważdżając wroga szybkostrzelną artylerią, podzielili swoje siły na osobne eskadry i zmusili Chińczyków do walki „na dwóch frontach”. w zagranicznych stoczniach. Gwiazda młodego dowódcy marynarki wojennej Heihachiro Togo zabłysła w działaniach przeciwko Chinom. Eskortował wojska japońskie do Chemulpo w Korei, wyróżnił się jako dowódca wspomnianego krążownika „Naniwa” w bitwie z chińską flotą u ujścia rzeki Jalu, a następnie zdobycie Port Artur i Wejhajwy Choć popełnił dyplomatyczny „błąd” zatapiając brytyjski transportowiec z wojskami chińskimi, nie wpłynęło to na jego dalszą karierę: w 1895 został mianowany kontradmirałem, co zajęło 230 dni Japonia zajęła Koreę, Port Arthur i Wejhajwę. Mocarstwa europejskie zaczęły z lekkim zdziwieniem przyglądać się supermocarstwowym osiągnięciom swojego „młodszego kolegi” na Dalekim Wschodzie i pospieszyły z odebraniem Japonii owoców zwycięstwa. Brytyjski ekspert Basil Hali Chamberlain napisał, że Japonia stała się krajem zachodnim w swoich celach i metodach. - Wojna stała się niezwykle ważnym czynnikiem w ostatniej dekadzie, bardzo ważnym, ponieważ sukcesy militarne podniosły Japonię do statusu wielkiego mocarstwa. Dopóki jego naprawy dotyczyły ekonomii, administracji, nauki i humanizacji życia, Europa patrzyła na niego po ojcowsku, jak na zdolnego, doskonałego ucznia w szkole. Kiedy jednak ten sam chłopiec okazał się doskonałym wojownikiem, Europa zmieniła ton*. BH Ch a m e r la i n : Japońskie rzeczy. Tokio 1904.

24

Pod groźbą wysłania dużych eskadr morskich z głównych państw europejskich na Daleki Wschód, Japonia była zmuszona ustąpić i zrezygnować z przydzielonego jej Półwyspu Liaotun i Wejhajwy, zadowalając się dużym wkładem. Takie „niehonorowe” warunki skłoniły czterdziestu japońskich oficerów do popełnienia hara-kiri, ale to nie zmieniło biegu spraw politycznych. Japonia czuła szczególną gorycz do Niemiec, które były jej nauczycielem i przywódcą w życiu państwowym i wojskowym, ponieważ zwycięstwo Moltke i Bismarcka nad Francją w 1871 roku zafascynowało Japończyków, którzy zaczęli studiować wszystko, od konstytucji państwa i filozofii, po przejmowanie ćwiczeń wojskowych od Niemców. Najważniejszą rolę odegrała carska Rosja. Mikołaj II i jego politycy uzyskali nieprawdopodobne Ale prawo stacjonowania garnizonu wojskowego w Port Arthur, wyjazdu do Japonii i wydzierżawienia… półwyspu Liaotn oraz koncesji na budowę oddział Kolei Transsyberyjskiej do Port Artur wzmocnił jego prawo wpływów w Korei, doprowadzając do napadu nienawiści w Japonii. Piszemy trochę więcej o polityce tego okresu, ponieważ odegrała ona dużą historyczną rolę w późniejszych ruchach międzynarodowych i morskich Japonii, a niektóre doświadczenia historyczne wpłynęły na zachowanie Japonii w przededniu i podczas drugiej wojny światowej… Uwertura do wielkiej polityki a wojskowe trzęsienie ziemi na Dalekim Wschodzie było międzynarodową interwencją w Chinach w 1900 r., kiedy kraj ten płonął ogniem ludowego powstania przeciwko „zamorskim diabłom”, w którym Niemcy i Japończycy odegrali największą rolę w jego stłumieniu; I to właśnie kontradmirał Heihachiro Togo, nowo mianowany po sukcesach w wojnie morskiej z Chinami w 1894 roku, dowodził japońską eskadrą operacji morskich przeciwko powstaniu bokserów, bo tak nazwał to powstanie ludowe jeden z tajnych powstańców organizacje walczące Pięścią o pieczęć. Rok 1900 był pamiętny, ponieważ Japończycy po raz pierwszy weszli w bezpośredni kontakt bojowy z armiami białych ludów w Pekinie. Jak pisze ówczesny znawca spraw japońskich, Anglik B.H. Chamberlaina kontakt ten miał wywrzeć głęboki wpływ na japoński system oceny świata zewnętrznego: bliski, choć incydentalny, kontakt z dyplomacją europejską i żołnierzami europejskimi miał następnie osłabić szacunek Japończyków do Europejczyków. Odkryli swojego cenionego nauczyciela wiedzy

25

a zdolności praktyczne nie były od nich moralnie lepsze, a może nawet gorsze - że jego namaszczone frazesy i wyszukane eufemizmy były tylko maską wulgarnej chciwości. Jednocześnie zaczęto podejrzewać, że ludzie Zachodu jako żołnierze nie mogą być odważniejsi, a może nawet mniej odważni od Japończyków… A od takiej postawy był już tylko krok do rzucenia rękawicy europejskiej potędze, które stały, japońska ekspansja często staje na przeszkodzie. Japonia intensywnie przygotowywała się do wojny z Rosją. Przez dwa lata miała silne poparcie polityczne Wielkiej Brytanii, z którą podpisała traktat sojuszniczy w 1902 roku. Najnowsze doświadczenie techniczne i szkoleniowe floty brytyjskiej było dostępne dla marynarzy japońskich, a wszystkie duże nowoczesne statki floty japońskiej były budowane w stoczniach brytyjskich. W 1904 roku stan floty japońskiej obejmował 6 pancerników, 9 krążowników pancernych, 16 krążowników. Flota japońska liczyła około 220 tys. ton i choć znacznie ustępowała flocie rosyjskiej, była w stanie z powodzeniem konkurować z nią na Dalekim Wschodzie (główne siły floty rosyjskiej stacjonowały na Morzu Bałtyckim i Czarnym). Klimat polityczny w Europie sprzyjał Japonii; Główne państwa europejskie i Stany Zjednoczone chciały osłabić Rosję, spowolnić jej presję na Chiny i zmniejszyć jej rolę polityczną na kontynencie europejskim. W tej sytuacji nie dziwi fakt, że Japonia otrzymała duże pożyczki i wsparcie polityczne. Na początku 1904 roku, wraz ze wzrostem napięć w stosunkach japońsko-rosyjskich, Heihachiro Togo objął dowództwo nad głównymi siłami floty japońskiej. Stosunki dyplomatyczne z Rosją zostały zerwane 6 lutego. W nocy z 8 na 9 lutego 1904 roku, przed oficjalnym wypowiedzeniem wojny, dziesięć japońskich kutrów torpedowych zbliżyło się do redy Port Artur, przed którą zakotwiczone były główne siły Rosyjskiej Dywizjonu Dalekiego Wschodu, w tym siedem pancerników, oświetlonych, z załogami, które niczego nie oczekują. Latarnia rzucała swój promień światła, który nie dosięgał zbliżającego się wroga. Japończycy zaatakowali w trzech grupach i wystrzelili czternaście torped w stronę Rosjan. Dwa rosyjskie pancerniki i krążownik zatonęły na dno, poważnie uszkodzone. Nawet podczas ataku rosyjskie dowództwo twierdzy i dowódcy marynarki wykazywały powszechne zaniedbania i dezorientację, a ogień obronny, otwarty zbyt późno, był chaotyczny i niecelny. Podjęta przez eskadrę rosyjską próba opuszczenia Port Artur 12 kwietnia i zmierzenia się z siłami admirała Togo blokującymi bazę nie powiodła się.

26

Zatonął okręt flagowy Pietropawłowsk z admirałem Makarowem, uważanym za najwybitniejszego oficera floty carskiej. Znaczące sukcesy rosyjskie w walce minowej w Port Artur nie przyniosły poprawy. Rosyjskiej eskadrze nie udało się przełamać japońskiej blokady, mimo wielokrotnych prób wycofania się w sierpniu otoczone wojska japońskie zajęły bazę z lądu, aw grudniu Port Arthur poddał się po długich i zaciekłych walkach. Tymczasem dowództwo carskie podjęło akcję morską, która miała odwrócić jego plany z eskadrą Portartur i wspólnie stworzyć skuteczną przewagę nad siły japońskie Kiedy eskadra rosyjska pod dowództwem admirała Rozhestvensky'ego znalazła się na południowym wybrzeżu Afryki, Port Arthur skapitulował i cała wyprawa praktycznie straciła sens. Jednak głównie ze względów prestiżowych nowym celem wyprawy był Władywostok. Togo i jego flota czekali na Rosjan w Cieśninie Koreańskiej. W bitwie, która miała miejsce w pobliżu wyspy Cuszima w dniach 27-28 maja, rosyjska eskadra znalazła swoich Kannas. Otoczony od przodu i ostrzelany salwami burtowymi przez doskonały ogień jednostek japońskich, został zniszczony. Co nie zeszło z dużych oddziałów, poddało się drugiego dnia walk. Z 37 statków tylko dwie łodzie torpedowe i jeden statek wsparcia dotarły do ​​​​Władywostoku, trzy statki zostały internowane na Filipinach. To była straszna i druzgocąca porażka. Naród rosyjski uznał to za haniebne, co miało nieoceniony wpływ na zdyskredytowanie caratu i skalę rewolucyjnych wydarzeń 1905 roku. Bo klęska ujawniła zgniłą organizację armii i całego ustroju państwowego carskiej Rosji. Nasz rodzimy autor, kpt. Uszkodzić. Dokładnie. O poziomie floty japońskiej Witold Hubert pisał: „Załogi okrętu były doskonale wyszkolone w żeglarstwie [nawigacyjnym] i artyleryjskim, a także w obsłudze silników i kotłów. Korpus oficerski otrzymał dobre przygotowanie teoretyczne i wiedział, jak manewrować taktycznie. Lekcje wyciągnięte przez Marynarkę Wojenną podczas niedawnej wojny z Chinami przyniosły owoce. Zaopatrzenie floty było bardzo dobre, a dyscyplina wprowadzona przez angielskich instruktorów była wysoka. * Warto tu wspomnieć o charakterystyce floty pokonanej przez tego samego autora: * W. Hubert: Historia wojen morskich. Warszawa 1935.

27

Załogi statków były dobrze wyszkolone w żeglarstwie i artylerii, ale znacznie gorzej w obsłudze kotłów i silników. W teorii korpus oficerski był dobrze przygotowany, ale pozostawiał wiele do życzenia pod względem taktycznego manewrowania. Generalnie praktyka była dużo gorsza niż teoria... W wyniku zwycięstw Japonia otrzymała Port Arthur i Talien (ros. Dalnij), południową część Sachalinu i południową odnogę Kolei Transsyberyjskiej, a także Korei jako swojej strefie wpływów. Warszawa natychmiast przyznała się do tego grą słów, która obiegła cały kraj: „Rosja ma pokój z japońską mafią. . . „Naród japoński urósł w siłę w tej zwycięskiej wojnie i zintegrował się, gdy zobaczył potwierdzenie władzy, którą wspólnie zdobyli. Nie brakowało też szowinistycznych ekscesów”. Sprzedawali zdjęcia z japońskiego i chińskiego szturmu na... Paryż, który - jak widać - nie mógł się podobać w Europie i był powodem powtarzania tu i ówdzie tezy o "żółtym niebezpieczeństwie". Za życia Togo stał się największym bohaterem, a nawet idolem obok generała Nogi, zdobywcy Port Artur. Oficerowie japońskiej armii i marynarki widzieli w Cuszimie potwierdzenie roli decydującej bitwy, działań wojennych – a tym samym potwierdzenie tego, czego nauczyli się z książek studiowanego i szanowanego niemieckiego teoretyka wojny von Clausewitza. Poza tym znów skłonni byli wierzyć w niezwyciężoność własnych sił i własnej sprawy, niezależnie od równowagi sił. Tak było podczas wojny z Chinami i Rosją. Stąd prosta droga prowadzi do wielkiego błędu intelektualnego, który pewnego dnia zemści się straszliwie ... W pierwszej wielkiej bitwie pancerników w historii triumfowało wielkie dwunastocalowe działo, triumfowała angielska szkoła morska, triumfował pancernik, a krążownik uzbrojony w ciężkie działa odniósł zwycięstwo. Statki te będą podstawą japońskiej floty przez następne trzydzieści lat. Pewnego słonecznego wrześniowego dnia — siedemdziesiąt lat po bitwie morskiej w Cieśninach Koreańskich — wszedłem na pokład Mikasy, okrętu flagowego admirała Togo, i byłem pod szczególnym wrażeniem: działa 305 mm, 14 152 mm sprawiały wrażenie „kowalskiej roboty”. Uderzająca była skromność, by nie powiedzieć prymitywność kwater załogi, np. załogi dział średniego kalibru spały w hamakach obok własnych dział, nie było też nowoczesnych systemów kierowania ogniem, jakie montowano na wcześniejszych pancernikach i podczas I wojny światowej. Wojna światowa

28

Świat. Pokazano mi pokład rufowy, po którym admirał Togo chodził w dwóch kierunkach, również między burtami, oraz jego stanowisko dowodzenia; mundur księcia Fushimi (z rodziny cesarskiej), który dowodził tylną wieżą głównej artylerii w bitwie na Morzu Chińskim (10 sierpnia 1904) i został ranny pociskiem. Widzę flagę sygnałową „Z" podniesioną przed bitwą pod Cuszimą i dużą flagę bojową, która jest teraz bardzo wyblakła. W gablotach biografia admirała z autografem i jego lornetka. Szczególnym powodem do dumy w czasach Cuszimy była „bezprzewodowy telegraf". Jest autentyczny przykład, lśniący mosiądzem na Mikasie. I to ona 27 maja 1905 roku odebrała sygnał Morse'a z krążownika grupy rozpoznawczej floty japońskiej zmierzającej na wschód. …A na pokładzie wielkie dwunastocalowe działa, które wraz z podobnymi działami innych japońskich pancerników zadecydowały o bitwie w niezbyt odległej cieśninie i niejako przyspieszyły bieg historii, obudziły – jak wszyscy teraz przyznają – nowe nadzieje ludów Azji i położenie kamienia węgielnego pod proces dekolonizacji. Tak czasem bywa w historii. Bitwa o wyspę Cuszima w Cieśninach Koreańskich była przez lata badana przez największe potęgi morskie, a wyniki tych badań wykorzystano do modelowania zmian w projektach dużych statków. Potwierdziło to zarówno rolę przewagi szybkości, jak i przewagi artylerii. W rezultacie rozkwitła nowa generacja ciężkich okrętów: krążownik liniowy – szybki i silnie uzbrojony, a więc słabo opancerzony, „dinozaur z papierowej czaszki”, jak niektórzy złośliwie to określili. Brytyjski attaché marynarki wojennej w Tokio, komandor Pakenham, napisał o Japońska flota cztery lata temu Po bitwie: Japońska flota jest teraz w stanie wysokiej wydajności i ma siłę, która uniemożliwia atak na Japonię. Flota ma wiele słabych punktów - jak każda flota, ale także szereg przewag nad przeciwnikiem, który chciałby ją zaatakować, bo jest blisko. Zdyscyplinowanie i lojalność załóg jest doskonała, wydaje się, że mało dbają o swoją pracę, która zajmuje ich w ciągu dnia i wpływa na ich sny... * Pakenham był inteligentnym obserwatorem i ze względu na tło społeczne i historyczne widział ciemną stronę, z której pochodził personel japońskiej floty: „A.J. Dreadnought to Scapa Flow. Royal Navy w erze Fishera, 1904-1919, tom I, Droga do wojny, 1904-1914, Londyn 1961.

29

... Są zbyt powolni, zbyt metodyczni i potrzebują czasu, aby zastanowić się, gdzie sprytny oficer powinien natychmiast działać ... Zwycięstwo w wojnie dało Japonii nie tylko satysfakcję z dotarcia na szczyt świata, ale także bardzo konkretne potwierdzeniu przez siły morskie, wszystkie przechwycone rosyjskie okręty, które nadawały się do regularnej służby, zostały wyremontowane i włączone do floty. W ten sposób japoński pancernik "Iki" (9960 ton, 2 działa kal. 305 mm, 4 - 230 mm, 8 - 152 mm) został wykorzystany do celów szkoleniowych z "Imperatora Nikołaja I". Admiral Apraksin (5050 ton) stał się pancernikiem japońskiej obrony wybrzeża i został przemianowany na Okinoshima; Admirał Siennawin (4270 ton) stał się Mishimą. Połtawa (11 135 ton), zatopiony przez japońskie baterie w Port Arthur, został podniesiony i przemianowany na Tango. Pancerniki Pieresviet i Pobeda (13 500 ton każdy), Retvizan (12 900 ton), zatopione na wodach Port Artur, zostały podniesione, naprawione i otrzymały nazwy „Sagami”, „Suo” i „Hizen”. Ostatecznie „Orioł” (15 300 ton) przemianowano na „Löwen”. W ten sposób japońska flota wzbogaciła się o statki o wyporności ponad osiemdziesięciu tysięcy ton. Pierwsza dekada XX wieku przyniosła prawdziwy przełom w budowie floty japońskiej: dwa ostatnie pancerniki („Kashima” i „Katori” - po 16 000 ton każdy) zamówiono w stoczniach brytyjskich, a w latach 1905-1909 w stoczni Yokosuka, pod Używając głównie materiałów japońskich, zbudował pancernik „Satsuma”, którego nazwa przywołuje na myśl zasługi potężnego rodu w południowej Japonii (wszak można go też łączyć z zacofanym buntem z 1877 roku...). „Satsuma” miał ponad 19 000 ton wyporności, rozwijał 18 węzłów, a jego bogata artyleria składała się z 4 dział kal. 305 mm i 12 dział kal. 254 mm, chociaż nadal był odlewany z wysokiej jakości stali Kruppa. W następnych latach, 1909-1912, we własnych stoczniach w Yokosuka i Kura zbudowano dwa pierwsze japońskie drednoty „Settsu” i „Kawachi”, wyposażone w dwanaście dział tego samego kalibru 305 mm, co pozwalało na burtę o masie prawie 3400 kg do ognia. Ten sukces produkcyjny nie byłby możliwy bez burzliwego rozwoju przemysłu japońskiego; Towarzyszył temu wzrost liczby ludności miast i całego kraju, która w 1913 r. osiągnęła 53 mln, czyli podwoiła się w porównaniu z latami pięćdziesiątymi XIX wieku. Rozwój Marynarki Wojennej i Wojsk Lądowych – należy o tym pamiętać – odbył się kosztem przeznaczania do 10 proc. całkowitego dochodu narodowego na cele wojskowe oraz znacznego ograniczenia środków konsumpcji, a tym samym podniesienia poziomu życia , który nadal jest bardzo niski. Przez całą dekadę od wojny z Rosją Wielka Brytania pozostaje najważniejszym sojusznikiem Japonii. Przymierze z 1902 r. zostaje potwierdzone kilkakrotnie – w 1907 i 1911 r.; dało Japonii dostęp do nowych

30

osiągnięcia techniczne swojego partnera i Brytyjczyków - pewne gwarancje przed zagrożeniem dla ich dalekosiężnych interesów na Dalekim Wschodzie. Jako sojusznik Wielkiej Brytanii, Japonia przystępuje do I wojny światowej i wykorzystuje nadarzającą się okazję do rozszerzenia swoich zamorskich posiadłości o niemieckie bazy, punkty handlowe i kolonie. W Chinach na przykład podbił Ciaoczou na półwyspie Shantoon i Cingtao, aw 1915 r. zmusił Chiny do uznania południowej Mandżurii, Szantung i Honan za swoją strefę wpływów, w tym prawa do eksploatacji bogactw naturalnych. Wszystko to odbywało się przy milczącym wsparciu caratu, który potrzebował wojska na froncie europejskim i ostatecznie doszedł do porozumienia z rządem tokijskim, podpisując w 1916 r. tajne porozumienie o współpracy na Dalekim Wschodzie, zwłaszcza w Chinach. Kolejnym rajskim jabłkiem, które wpadło w ręce cesarskich polityków japońskich, była wielka strefa centralnego atolu Pacyfiku, będąca w posiadaniu Niemiec od 1899 roku. Od pewnego czasu oczy japońskich polityków i wojskowych zwrócone są na niemieckie kolonie na Pacyfiku, na Wyspach Karoliny, Marshalla, Marianach i Palau. I tak w 1917 roku, gdy w wyniku zaostrzonej przez Niemcy wojny U-Bootów znalazły się w opłakanej sytuacji zaopatrzeniowej, wielkie mocarstwa alianckie zdecydowały się na pomoc floty japońskiej i szybko obiecały Japonii nowy dar terytoriów, zwłaszcza tu i ówdzie na archipelagach powiewała już japońska flaga, podwieszona przez wybiegające w przyszłość siły zbrojne Imperium. Ich władcy kierowali się uzyskaniem pewnych korzyści ekonomicznych, ale także – i przede wszystkim – wielką przewagą strategiczną: wyspy mogły być odległym przyczółkiem własnego terytorium iw razie potrzeby stanowić zagrożenie dla Filipin i Indii Holenderskich. Dalszy bieg wydarzeń, zwłaszcza w okresie II wojny światowej, potwierdziłby te strategiczne przewidywania. Te archipelagi wysp wpadły w ręce Japończyków jak dojrzały owoc, ponieważ wnieśli niewielki rzeczywisty wkład w sprawę aliantów podczas I wojny światowej: japoński batalion brał udział w oblężeniu niemieckiej kolonii Cingtao na chińskim wybrzeżu późnym latem i jesienią 1914 r., a kilka japońskich statków eskortowych pomagało konwojom brytyjskim na Morzu Śródziemnym w 1917 r. I wojna światowa została nazwana „najlepszą wojną w historii Japonii”. W rzeczywistości ten kraj, który militarnie nie stanął po stronie aliantów i stracił żołnierzy lub marynarzy, czerpał ogromne korzyści ekonomiczne z walk innych. Zamówienia na zbrojenia, zwłaszcza na produkcję amunicji, przynosiły ogromne zyski. Zatrudnienie w całej branży podwoiło się. Rynki azjatyckie, dotychczas domena walczących państw europejskich, otworzyły się szeroko. Akcje wzrosły sześciokrotnie

31

Złoto w Banku Japonii. Zadłużenie zagraniczne spadło o jedną trzecią. Flota handlowa podwoiła się w latach 1913-1919, osiągając nośność 3 080 000 ton. Jej wygrane wzrosły dziesięciokrotnie. Zbudowano 40 nowych pochylni i doków, zatrudniając 100 000 osób. Roczna zdolność produkcyjna japońskich stoczni osiągnęła poziom 750 000 ton! A te stocznie, jak się okaże, będą w stanie w razie potrzeby wyprodukować setki tysięcy ton nowoczesnych okrętów wojennych…

1. Samuraj przegrywa w walce z nową, potężną siłą - prochem strzelniczym. Japońska ilustracja z kolekcji Muzeum Wiktorii i Alberta

3. Japoński okręt wojenny z XVI wieku. Przypomina nieco śródziemnomorskie galery

2. Nie tak dawno temu - 1867. Japoński oficer w rynsztunku bojowym ...

Mateusz Galbraith Perry - "odkrywca" Japonii w XIX wieku Tak widział go amerykański fotograf...

5. ...a tak prezentowali ją graficy japońscy, gdy dotarła do Japonii w lipcu 1853 roku...

7. „Czarne statki” Perry'ego widziane przez japońskich artystów

6, dowódca Perry spotyka Japończyków na brzegu w pobliżu Kurihama. Ilustracja w stylu dawnej epoki autorstwa współczesnego japońskiego artysty Gessana Ogaty

8. Azjatycka twarz Europy ukazała się tak: 7 stycznia 1841 r., podczas wojny opiumowej w Chuenpi, uzbrojony parowiec Brytyjskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej ostrzelał chińską flotę, która pomagała młodemu cesarzowi Mutsuhito stłumić powstanie na wyspę Hokkaido w 1869 roku

11. Pierwsza japońska misja zagraniczna pod przewodnictwem księcia Iwakury opuściła Jokohamę i udała się do Stanów Zjednoczonych i Europy w 1871 r.

12. Wojna chińsko-japońska. Bitwa morska na Morzu Chińskim wygrana przez Japończyków – 17 września 1894 r

13. Rada wojenna na pokładzie admiralicji japońskiej podczas wojny z Chinami - 1894 r

16. Admirał Heihachiro Togo, Sieger von Tsushima

17. Zdobyte pancerniki carskiej floty wpływają do portu w Sasebo. rok 1905

14. Pancernik "Mikasa", okręt flagowy admirała Togo w bitwie pod Cuszimą... Fot. Z. Flisowski

15. ...i jego broń. Dziś statek jest muzeum. Zdjęcie. Z.Flisowski

Rywale na morzu:

od traktatu waszyngtońskiego po londyńską konferencję dotyczącą uboju pancerników

18. 1912. Drugi japoński pancernik, Settsu, uzbrojony w działa kal. 305 mm 19. Japońskie niszczyciele z I wojny światowej na Morzu Śródziemnym 20. Nagato i Mutsu były pierwszymi pancernikami na świecie uzbrojonymi w działa kal. 406 mm

12 listopada 1921 r. w Waszyngtonie rozpoczęła się międzynarodowa konferencja w sprawie ograniczenia uzbrojenia morskiego, która miała ukształtować kształt sił morskich wielkich mocarstw na następne piętnaście lat. Przed konferencją nie oczekiwano od niej zbyt wiele, choć ogólne nastroje na świecie sprzyjały w tej sprawie umiarowi – powszechne było zmęczenie długą wojną, która przyniosła ludzkości wielkie straty i cierpienia. W żadnym kraju (może poza Japonią) nie było entuzjazmu dla kontynuacji drogiego zbrojenia, co obciążało budżet państwa, a więc i same społeczeństwa wysokimi kosztami. Dotyczyło to zwłaszcza kosztownych dużych jednostek morskich, które stawały się coraz bardziej złożone technicznie, a przez to coraz droższe. Na przykładzie Brytyjczyków powiemy, że pancernik Britannia z okresu sprzed drednota kosztował około 1,5 miliona funtów, pancernik typu Queen Elizabeth zbudowany na początku pierwszej wojny światowej, 3 miliony funtów, słynny „hood” (42 000 ton) – ponad sześć milionów, a „Rodney” i „Nelson”, zbudowane w latach dwudziestych XX wieku – po siedem milionów funtów… Tak więc parlamenty, rządy i opinia publiczna Siły morskie nie widziały istotnej potrzeby zwiększenia wydatków na zbrojenia dla marynarki wojennej, tym bardziej, że w zasięgu wzroku nie było wroga, który nie byłby podobnie zmęczony wielką wojną i jej następstwami. Był, jak już wspomniałem, jeden wyjątek, a była to Japonia, która najwięcej skorzystała na wojnie bez naprawdę ponoszenie jego ciężarów Gospodarze konferencji, politycy amerykańscy, znajdowali się pod silną presją własnej opinii publicznej, która była i była zdecydowanie przeciwna nowemu wyścigowi zbrojeń i ogromnym kosztom z nim związanym, politycznie sprzeciwiającym się udziałowi kraju w niebezpiecznych projektach za granicą. Nie było sensu narażać młodzieży

33

Pokolenia do tego, co stało się z młodymi Amerykanami w Europie w latach 1917-1918. Kształtujące były poglądy prezydenta Wilsona, pełnego politycznego optymizmu: świat przyszłości powinien być światem bez wojen… Pierwszego dnia konferencji wybuchła prawdziwa bomba, choć początkowo nikt nie spodziewał się mglistego przemówienia przez prezydenta USA Hardinga. Oto minister spraw zagranicznych Ch.E. Hughes zaproponował coś, co jeszcze kilka lat temu prawdopodobnie nie mieściłoby się w wyobraźni najpotężniejszych admiralicji. Zgodnie z jego propozycją 15 amerykańskich pancerników – już wysłużonych, ale wciąż znajdujących się na liście zasobów marynarki wojennej – powinno zostać natychmiast zezłomowanych, a budowa dziewięciu nowych wstrzymana. Pancerniki „ocalone od życia” należy wymienić z nazwy. W przypadku Wielkiej Brytanii jednostki przeznaczone do złomowania to 19 starych pancerników i cztery w budowie. pancerniki i 6 nowych w budowie -osiem: osiem nowoczesnych pancerników + osiem krążowników liniowych), plan zapisany w umysłach sztabów marynarki wojennej i przemawiający do wyobraźni wszystkich pragnących umocnienia imperialnej pozycji kraju i dalszej ekspansji Theodore Roosevelt Jr., syn polityka, który poprowadził Stany Zjednoczone na ścieżkę szerokiej ekspansji, który był wówczas zastępcą sekretarza marynarki wojennej, opisał wrażenie, jakie wywarła teza Hughesa: ...wszyscy byli w stanie gorączkowego podniecenia. Ci trybuni eksplodowali oklaskami ... Trybuni zgotowali owację na koniec przemówienia. Nigdy nie przeżyłem tak dramatycznej chwili, wszak za granicę nie wyszła nawet plotka o planie i nikt poza kilkoma osobami nie przypuszczał, że pierwsza sesja konferencji będzie czymś więcej niż formalnością...* Teraz zbliżał się czas wielkiej klęski stalowych dinozaurów morskich. Kiedy jednak ich poprzednicy – ​​rzeczywiste dinozaury – umarli z braku pożywienia, którego środowisko, w którym żyły, nie było już w stanie zapewnić, wtedy wspaniałe stworzone przez człowieka instrumenty wojenne na morzu nie mogły przetrwać braku funduszy i niecierpliwości wojny. zmęczone narody. Traktat określał „z nazwy” pancerniki, które miały prawo „przetrwać” w każdej flocie. W USA trzech premierów powinno iść pod palnik i młotek. Craig: „Lexington” i „Saratoga”. Nowy początek. „Proceedings of the United States Naval Institute” grudzień / 1969.

34

Pancerniki klasy Colorado*, sześć pancerników klasy Indiana, sześć krążowników liniowych klasy Saratoga w budowie W brytyjskiej marynarce wojennej między innymi nie ma oznaczenia czterech krążowników większych niż Hood. Porozmawiamy więcej o ograniczeniach we flocie japońskiej, ponieważ miały one pewien wpływ na rozwój sytuacji politycznej w kraju. Przedstawiciele Japonii zobowiązali się do zaprzestania budowy statków, które uosabiały wielkie ambicje narodowe i miały stać się najpotężniejszymi jednostkami na świecie. Budowa potężnych bliźniaczych pancerników Kaga* * i Tosa, rozpoczęta w 1920 roku, miała zostać przerwana, każdy z nich, uzbrojony w 10 dział 406 mm i 20 dział 140 mm, miał zostać zdeklasowany przez każdą jednostkę potencjalnych przeciwników o wyporności w ponad 40 000 ton metrycznych. Z czterech potężnych krążowników liniowych („Amagi”, „Akagi”, „Atago” i „Takao”), opracowanych w celu opracowania 30 węzłów z uzbrojeniem podobnym do „Kaga” i „Tosa” (10 406-mm i 16-140 mm armaty), tylko Akagi przeżyła i wynegocjowano jej przekształcenie w lotniskowiec o wyporności 27 000 ton, Atago i Takao zostali rozczłonkowani na pochylni, złom wraz z nadzieją, że młodym oficerom marynarki podpalono głowy za nieograniczony pancerz marynarki. Po pięciu tygodniach, biorąc pod uwagę wagę sprawy i różne konflikty interesów, dokonano niewiarygodnego wyczynu - wyznaczono formułę tonażu pancerników dla trzech głównych partnerów konferencji. Narodziła się słynna formuła liczbowa 5:5:3, określająca stosunek tonażu pancerników dla Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Japonii. Zgodnie z tym USA i Wielka Brytania mogły mieć po 525 000 ton, Japonia po 315 000 ton tej klasy statków. Aby zrealizować trasę, która dotarła do istniejącego rdzenia marynarki wojennej – trzeba pamiętać, że Wielka Brytania miała wówczas w budowie 45 pancerników o ponad milionowej (!) ukończony i prawie 620 000 ton w budowie; Z drugiej strony Japonia miała pancerniki w czynnej służbie o masie prawie 460 000 ton i ponad 280 000 ton w budowie! Traktat podpisany 15 grudnia, do którego dołączyły podczas negocjacji Francja i Włochy***, ograniczał tonaż pancernika do 35 000 ton i kaliber artylerii do 406 milimetrów (16 cali). Przygotowano również rezerwy dla klasy krążowników. To nie krążownik W wyniku kolejnych przetargów tylko jeden pancernik tej klasy, Washington, nigdy nie wszedł do służby * * Kaga została ostatecznie przekształcona w lotniskowiec. * * * W stosunku tonażowym 1,75 dla każdego z tych krajów.

35

Nie mógł przekraczać wyporności 10 000 ton, a jego artyleria miała kaliber 203 mm (8 cali). Krążowniki o wyporności 10 000 ton i działach kalibru 203 mm nazywane były odtąd „Waszyngtonem”, a lotniskowce wciąż traktowane jako „okręty wsparcia” – co z perspektywy ostatnich doświadczeń wojennych może nam się wydawać nieprzewidziane i być może zabawne – ostatecznie takie same wskaźniki tonażu jak pancerniki. Hughes zaproponował na pierwszym spotkaniu przyjęcie tej samej formuły 5:5:3, z pułapem USA i Wielkiej Brytanii na poziomie 80 000 ton (a więc maksymalnie trzech lotniskowców o masie około 27 000 ton). Dyskusja nad problemem lotniskowców została odroczona i dopiero 28 grudnia 1921 r. przedstawiciele każdego kraju wyjaśnili swoje stanowiska. Theodore Roosevelt Jr., entuzjasta nowego typu statków, uznał ten pułap za rażąco niewystarczający i chciał podnieść go do 135 000 ton (5 dużych lotniskowców). Admirał Lord Acton, przedstawiciel Wielkiej Brytanii, również chciał dla swojego kraju pięciu dużych lotniskowców. Baron Kato, przedstawiciel Japonii, któremu Hughes pierwotnie proponował odbiór 48 tysięcy ton, uznał to za niedopuszczalne: Japonia mogła mieć tylko… półtora lotniskowca. W dyskusji uczestniczył także przedstawiciel Włoch, kraju, który przystąpił do porozumienia w stosunku 1,75 do USA i Wielkiej Brytanii; Uznał, że 27 000 ton lub jeden lotniskowiec nie dorównuje ambicjom i pozycji Włoch na Morzu Śródziemnym, kraju, który znalazł się w gronie zwycięzców I wojny światowej. Poparł go drugi delegat ze Zjednoczonego Królestwa, Lord Lee, który powiedział, że „prośbie Włoch trudno się oprzeć” i podkreślił, że linia lotnicza jest firmą obsługującą flotę i „dlatego ważne jest, aby liczba linii lotniczych była odpowiednia i w w stosunku do wielkości naszej floty”. Wielka Brytania potrzebuje co najmniej pięciu lotniskowców i tonażu 135 000! Francja też nie chciała zadowolić się jednym lotniskowcem. Roosevelt i Hughes wykorzystali ten nastrój i ostatecznie ustalili wspólną górną limit dla USA i Wielkiej Brytanii na 135 000 t, dla Japonii na 81 000, a dla Francji i Włoch na 54 000 t. Maksymalny tonaż pojedynczego lotniskowca ustalono na 27 000 t, a kaliber dział na 203 milimetry. Uzgodniono również uzbrojenie artyleryjskie; działa poniżej 152 mm (6 cali) Nieograniczone działa 152 do 203 mm (6 do 8 cali), ograniczone do 10 na statek. Brytyjski delegat Arthur Balfour złożył oświadczenie, które może wydać się nam teraz dziwne: Uzbrojenie lotniskowców jest tak ograniczone, że kraj w stanie wojny nie może używać go jako krążownika — ciężko uzbrojony lotniskowiec byłby kiepskim lotniskowcem, ale użytecznym krążownikiem.

36

Wyobraźnia delegatów została wyraźnie przytłoczona działami I wojny światowej: uzbrojony w ciężką artylerię lotniskowiec wydawał im się bronią z piekła rodem... Zmęczona czterema latami wojny Wielka Brytania, osłabiona rozlewem krwi na lądzie i morzu, głosowało podczas Konferencji za zrzeczeniem się swojej pozycji w oceanach. W XIX wieku było takie powiedzenie: „Słona woda? Tak brytyjska!” Admiralicji Królewskiej zależało na zrównaniu na morzu połączonych sił dwóch potencjalnych przeciwników (tzw. , na morzach i na Wielkich Jeziorach, okręty Floty Królewskiej prezentowały szansę na długoterminowy sojusz – i to determinowało postawę Brytyjczyków, ich zgodę na parytet z Amerykanami. Dość twardy orzech do tradycyjnych potęgami morskimi było pojawienie się potężnego partnera morskiego – Japonii, która rozszerzyła swój front na Pacyfik i mogła zagrozić posiadaniu mocarstw kolonialnych, ale także strategicznej perspektywie pozycji handlowych stosunkowo młodej potęgi światowej USA. Propozycja ustalenia parytetu dużych jednostek morskich na poziomie 5:5:3 miała z jednej strony na celu jak najdłuższe utrzymanie pewnej równowagi sił morskich wielkich mocarstw, ale także zasugerowanie Japonii jej „niewrażliwość”, na którą, zgodnie z doświadczeniami drugiej połowy ubiegłego roku, była bardzo wrażliwa. Nie upłynęło nawet siedemdziesiąt lat od pojawienia się okrętów Perry'ego, a trzydzieści lat od ostatecznego uchylenia upokarzających traktatów, zgodnie z którymi ofensywa oceaniczna musiała zostać przeprowadzona z 50-procentową przewagą, aby odnieść sukces. Same Stany Zjednoczone i Wielka Brytania były tylko osiągnąć 40-procentową przewagę nad Japonią w głównych kategoriach okrętów, a przecież każdy z tych krajów musiał też rozszerzyć swoje siły morskie na morza i oceany poza Pacyfikiem… Wysłannicy Japonii na konferencji, rząd i wiele reprezentowały mniej wojowniczy parlament niż poprzednie uznały warunki za akceptowalne. Stało się to w atmosferze roku 1922, kiedy parlament japoński, dokonując cięć w budżecie wojskowym, zmusił wojsko do wycofania się z syberyjskiej awantury – interwencji przeciwko młodemu Związkowi Sowieckiemu.

37

Aby ułatwić Japończykom połknięcie małej muszki w maści, a mianowicie w proporcji 5:5:3 (w pierwszej wersji wygodniejsze powinno być dla nich 10:1 0:7) zaproponowano włączenie do kontrakt a 180 Stosunek do Archipelagu Japońskiego Ostatecznie podczas Konferencji Waszyngtońskiej zawarto trzy traktaty: USA i Francję, wielostronny traktat mający na celu zachowanie posiadłości tych krajów na Pacyfiku, a sygnatariusze zobowiązali się konsultować swoje posiadłości na wyspach Pacyfiku w przypadku zagrożenia. Wraz z jego ratyfikacją wygasł anglo-japoński traktat sojuszniczy. 2. Traktat podpisany przez Japonię, Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię, Francję i Włochy zawierał postanowienia dotyczące tonażu floty oraz zakaz budowy nowych baz na Pacyfiku. Stany Zjednoczone i Wielka Brytania zobowiązały się nie budować nowych baz na zachód od Hawajów i na wschód od Singapuru. Ogólnym celem tej umowy było zagwarantowanie bezpieczeństwa Japonii przy jednoczesnym uniemożliwieniu jej rozpoczęcia wojny na Dalekim Wschodzie przeciwko pozostałym dwóm głównym partnerom. 3. Umowa zawarta przez dziewięć państw (Chiny, Wielką Brytanię, USA, Japonię, Francję, Włochy, Belgię, Holandię, Portugalię) dotyczyła spraw Chin. Prawdę mówiąc, nie brakowało hipokryzji: z jednej strony mówił w wysublimowany sposób o obronie praw i interesów Chin, poszanowaniu ich suwerenności, niepodległości i integralności terytorialnej; Chiny powinny zarządzać własnymi sprawami bez ingerencji z zewnątrz. Z drugiej strony milcząco uznał nierówne traktaty narzucone Chinom w przeszłości przez wielkie mocarstwa i uznał szczególną pozycję Japonii w Mandżurii. Edwin O. Reischauer, znawca Dalekiego Wschodu, wieloletni ambasador USA w Japonii, pisze o ogólnym przesłaniu traktatów zawartych podczas Konferencji Waszyngtońskiej: ... System Konferencji Waszyngtońskiej nie sprzeciwiał się kolonialnemu status quo. Można nawet powiedzieć, że chronił kolonialny status zwycięzców I wojny światowej. Założono jednak, że nie będzie nowej agresji, żadnego nowego grabieży kolonii, który zakłóciłby ten dyplomatyczny porządek… * „J.K. Fairbank, E.O. Reischauer, A.M. Craig: EastAsia.

Londyn 1973.

38

Prawdopodobnie historycznym postępem było przejście od umów dwustronnych do umów wielostronnych, które wspólnie zobowiązywały kluczowe państwa mające interesy na Pacyfiku do umiarkowania. Jednak historia, a zwłaszcza rozwój wewnętrzny Japonii miała spłatać strasznego figla autorom i uczestnikom konferencji... Kiedy wiadomość o postanowieniach Konferencji Waszyngtońskiej dotarła do Japonii, rozpętała się burza. Dowódcy armii, młodzi entuzjastyczni oficerowie, a także komandosi i większość oficerów floty uznali zaopatrzenie za haniebne. Ich zdaniem konferencja powinna zadać śmiertelny cios interesom ojczyzny, a ich decyzje naruszyły boskie prawa cesarza, który jako jedyny mógł decydować o wielkości sił zbrojnych. Wyniki konferencji waszyngtońskiej postawiły japońskich dowódców i stoczniowców przed dramatycznym pytaniem: jak zrekompensować utrudnienia narzucone na morzu przez dwóch głównych przeciwników? Wypracowana odpowiedź szła dwukierunkowo w przemyśle stoczniowym – okręty japońskie powinny mieć przewagę w uzbrojeniu i szybkości nad okrętami amerykańskimi czy brytyjskimi, a więc w podstawowych elementach walki morskiej. Dlatego każdy nowy okręt zbudowany w japońskiej stoczni powinien mieć większą liczbę dział i osiągać większą liczbę węzłów niż jednostka tworząca swój odpowiednik na potencjalnym przeciwniku. Świat zobaczył to w drugiej połowie lat dwudziestych XX wieku, kiedy pojawił się sensacyjny niszczyciel Fubuki o wyporności prawie tysiąca osiemset ton, uzbrojony w sześć sparowanych dział kal. 127 mm — po raz pierwszy wśród niszczycieli — w trzech opancerzonych, osłoniętych wieżach, wieżyczki na niszczycielach, coś, co wcześniej było używane tylko na krążownikach i pancernikach. Fubuki, potężny niszczyciel, również miał kryty stalowy pokład bojowy i rozwinął 38 węzłów. Fubuki wyraźnie przewyższał amerykańskie i brytyjskie niszczyciele pod względem uzbrojenia artyleryjskiego, luka ta zaczęła się zmniejszać dopiero pod koniec lat 30. Ale liczyły się nie tylko działa. Kolejne japońskie niszczyciele i krążowniki otrzymywały potężną broń podwodną w postaci torped Typ 93 Model 1, napędzany tlenem, a następnie czystym tlenem Nowa japońska torpeda kal. 610 mm miała głowicę bojową o masie 550 kg, a jej prędkość i zasięg były równie niesamowite (49 węzłów, 22 000 jardów). słabsza głowica, prędkość i zasięg. To samo dotyczyło klasy krążowników. Ciężkie krążowniki Tona i Chikuma miały 152 000 KM i przy około 35 węzłach były o dwa lub trzy węzły szybsze niż amerykańskie krążowniki budowane wówczas mniej więcej w tej samej klasie

39

Lata. Prawdą jest, że pancerz wież japońskich krążowników był znacznie cieńszy niż pancerz amerykańskich (na przykład ciężki krążownik „Atago” miał 2-calowe płyty czołowe zakrywające wieże dział, podczas gdy pancerz typu „New Orleans” miał 5-6-calowe płyty), ale „Atago” miał dziesięć dział kal. 203 mm w porównaniu z dziewięcioma działami kal. 203 mm na wszystkich amerykańskich krążownikach ciężkich lub ośmioma lub sześcioma działami kal. 203 mm na brytyjskich krążownikach Exeter i Dorsetshire w latach 30. . Omówimy to bardziej szczegółowo w dalszej części tej książki. Zamiłowanie do szybkości na statkach różnych klas wyjaśnia kontradmirał Toshiyuki Yokoi, dowódca lotniskowca Hiyo i uczestnik bitew o wyspy Gilbert, Wake i Mariana; ... Pomysł budowy statków o większej prędkości nie miał na celu uniknięcia bitew, ale był raczej logicznym wnioskiem z nacisku na manewry morskie w celu przechwycenia wrogich flot inwazyjnych w pobliżu wód macierzystych, wykorzystując przewagę wynikającą z przewagi prędkości Dowódcy marynarki wojennej przybyli do wniosek, że szczególną uwagę należy zwrócić na przygotowanie bojowe do nocnych ćwiczeń bojowych. Jak pisze kontradmirał Yokoi: „... Nocna operacja została uznana za najbardziej użyteczną dla floty japońskiej, ponieważ liczba japońskich okrętów podczas bitew dziennych miała mniejszy wpływ. Dlatego japońska marynarka wojenna rozpoczęła serię nocnych operacji ćwiczeniowych, które wyglądały nawet realistycznie ] i cięższe niż rzeczywiste nocne bitwy toczone w realnych warunkach wojennych. Poważne straty okrętów i personelu, które nastąpiły podczas tych ćwiczeń, nie wpłynęły w żaden sposób na sposób szkolenia... Japońscy dowódcy mogli powołać się na szczególne sukcesy w wojnie 1904-1905, kiedy to japońskie kutry torpedowe odniosły wielki sukces w nocnym ataku na flotę rosyjską pod Port Arthur (choć bez wypowiedzenia wojny, to znaczy przeciw wrogowi, który nie chce jej odeprzeć). Konsekwencją takiej postawy były prace techniczne nad ulepszeniem odpowiedniego sprzętu bojowego. Z perspektywy przebiegu ostatniej wojny amerykański historyk S.E. Morison wysoko ceni japoński sprzęt:

40

... Ich świecące rakiety i zrzucane ze spadochronów flary były jaśniejsze i bardziej niezawodne technicznie niż nasze własne; Ich lornetki znacznie lepiej nadawały się do pracy nocnej i cieszyły się dużym zainteresowaniem wśród amerykańskich oficerów i marynarzy. Japońscy oficerowie marynarki wojennej byli doskonałymi nawigatorami. Nocne zmiany dużych flot na ograniczonych wodach Wysp Salomona i archipelagu Filipin przebiegały z niewielkimi trudnościami nawigacyjnymi… * Konferencja Waszyngtońska zwiększyła zainteresowanie Japończyków, umieszczając kwestię lotniskowców na porządku dziennym w tej klasy statków. Co prawda rok po wojnie Japończycy rozpoczęli budowę pierwszego małego lotniskowca „Hosho” o wyporności około 9500 ton, przeznaczonego dla 26 samolotów, ale na początku lat 20. Wielka Brytania jako siła pomocnicza, przydatna przede wszystkim do rozpoznania i łączności. Kamieniem milowym w rozwoju japońskiego lotnictwa morskiego było pierwsze lądowanie na pokładzie tego lotniskowca przez porucznika Sunishi Kira 16 marca 1923 r. córek, szukający przyszłych zięciów niechętnie spoglądali w stronę pilotów floty.Samolot z lat 20. nie był technicznie niezawodny i często ulegał wypadkom. Kadłuby budowanych pancerników lub krążowników liniowych nie są złomowane i można je wykorzystać do budowy lotniskowców. W Stanach Zjednoczonych w ten sposób wykorzystano kadłuby krążowników liniowych Lexington i Saratoga (33 000 ton, 90 samolotów); w Wielkiej Brytanii kadłuby krążowników liniowych Furious, Courageous i Glorious W Japonii, ku zadowoleniu floty, kadłub krążownika Akagi („Czerwony Zamek” – nazwa wygasłego wulkanu w prowincji Gumma)* * * jest budowany w państwowej stoczni w Kura. W ciągu siedmiu lat zbudowano nowoczesny lotniskowiec ze 190-metrowym pokładem startowym, 60 samolotami uzbrojonymi w 10 dział kal. 203 mm i 12 dział przeciwlotniczych kal. 120 mm. Akagi mógł osiągnąć 31 węzłów, ale miał 3 węzły i 30 samolotów więcej za Lexingtonem i Saratogą. M o r i s o n: Wschodzące słońce na Pacyfiku. Boston 1948. 12 lat po pierwszym amerykańskim lądowaniu na statku. Japońskie pancerniki zostały nazwane na cześć dawnych prowincji i gór; Nazwy lotniskowców pochodzą od gór, smoków i ptaków, ale także od abstrakcyjnych pojęć; nazwy ciężkich krążowników górskich; lekkie krążowniki rzeczne; duże niszczyciele przed zjawiskami atmosferycznymi; małe niszczyciele drzew, kwiatów i owoców; Stawiacze min z wysp, cieśnin i kanałów. Okręty podwodne miały oznaczenia kodowe.

41

Handicap w liczbie samolotów w latach 1936-1938; po gruntownej rewizji i wydłużeniu kadłuba – kabina załogi wzrosła do 249 metrów, liczba samolotów do 91. Drugi duży lotniskowiec „Kaga”, przerobiony z pancernika, o 1300 ton mniejszej wyporności i krótszym kadłubie, ale też o mniejszej prędkości (27,5 węzła), zabierał również na pokład 60 samolotów i został przebudowany w latach 30. XX wieku, zwiększając kabinę załogi do 248 metrów i liczbę samolotów do 90. W 1927 roku do służby wszedł nowy lotniskowiec „Ryujo”. Japońska flota miała już cztery lotniskowce ze 174 samolotami na pokładzie. Atmosferę tych wczesnych lat japońskiego lotnictwa morskiego odzwierciedla epizod z życia admirała Yamamoto, późniejszego dowódcy Połączonej Floty. W 1930 objął dowództwo 1. Floty Powietrznej i od razu doświadczył serii poważnych wypadków podczas lądowania na niedawno oddanych do służby dużych lotniskowcach. Młodzi piloci narzekali na surowy reżim szkolenia lotniczego. Według jego biografa*, Yamamoto miał im powiedzieć: „Japońska flota jest daleko w tyle za Zachodem… Mamy mało czasu, by osiągnąć jej poziom. Dlatego śmierć na treningu postrzegam jako śmierć w akcji. Japoński duch nie powinien bać się śmierci... Młody kontradmirał, coś w rodzaju wschodzącej gwiazdy na firmamencie japońskiej marynarki wojennej, miał już za sobą ćwierć wieku kariery morskiej, ukończył z wyróżnieniem Akademię Marynarki Wojennej w Etajima, , jak powiedzieliśmy, jest kopią podobnej brytyjskiej szkoły marynarki wojennej. 27 maja 1904 był chorążym marynarki wojennej na pokładzie krążownika Nisshin, stojąc pod osłoną głównych sił admirała Togo i blokując drogę floty Mikołaja II do Władywostoku, o czym pisał w liście do rodziny:

Morze do bitwy o Jutlandię. Pozostawiło to ślad w ich myśleniu o marynarce wojennej oraz koncepcjach floty i przyszłej wojny. Wykształceni w szkole na zapożyczeniach od pruskich teoretyków wojny, zwłaszcza Clausewitza, widzieli rozwiązanie przyszłego konfliktu morskiego w bitwie ogólnej, która miała zadecydować o unicestwieniu sił wroga. Wybitny oficer, Yamamoto objął stanowisko attaché marynarki wojennej w Stanach Zjednoczonych w 1925 roku, po dwóch latach spędzonych na Uniwersytecie Harvarda i prowadzeniu szkoły lotniczej. Jego doświadczenie i znajomość amerykańskiej floty i gospodarki, a także biegła znajomość języka angielskiego uczyniły go najlepszym kandydatem do reprezentowania Japonii na kolejnej Międzynarodowej Konferencji o Ograniczeniu Uzbrojenia Marynarki Wojennej. Pierwsza konferencja londyńska, która trwała od 21 stycznia do 22 kwietnia 1930 r., przebiegła zgodnie z życzeniem umiarkowanych polityków trzech mocarstw morskich, ale wbrew woli dowódców floty. W szczególności zachowano ograniczenia i proporcje posiadania i budowania pancerników. Państwa-sygnatariusze – Stany Zjednoczone, Japonia i Wielka Brytania – zgodziły się także na odroczenie budowy nowych dużych statków, które miałyby zastąpić już zużyte, do 1936 roku. Amerykanie i Brytyjczycy ustalili stosunek 18:15 w klasie ciężkich krążowników (z działami kal. 203 mm), podczas gdy możliwości Japonii zostały nieznacznie poprawione i otrzymała ona 12 ciężkich krążowników, co oznacza, że ​​jej udział zmniejszył się do 3 1/2 z 5:5 inni sygnatariusze. W przeciwnym razie Japończycy nie chcieli przystąpić do wynegocjowanej umowy. Ostatecznie przyjęto stosunek 5:5:3 1/2, czyli 10:10:7, a przedstawiciele Stanów Zjednoczonych zgodzili się odłożyć budowę trzech ciężkich krążowników do 1935 roku. Dla lekkich krążowników przyjęto również stosunek 10:10:7, a dla okrętów podwodnych Japonia osiągnęła pełny parytet ze Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią. Wyniki konferencji londyńskiej przedstawia poniższa tabela:

Kiedy granaty zaczęły latać nad głową, stwierdziłem, że się nie boję. Statek został uszkodzony przez pociski i wielu zginęło. O 18:15 pocisk trafił w Nisshin i straciłem przytomność. Kiedy się ocknąłem, zobaczyłem, że mam kontuzję prawej nogi i brak dwóch palców lewej ręki. Ale rosyjskie okręty zostały całkowicie pokonane, a wielu rannych i zabitych dryfowało po morzu… Wielu japońskich dowódców marynarki wojennej lat dwudziestych XX wieku podążyło podobną drogą i wzięło udział w największej i generalnie zwycięskiej bitwie *J.D. P o ter: Yamamoto. Człowiek, który zagroził Ameryce. Nowy Jork 1967.

42

Stan flot uzgodniony na konferencji londyńskiej znacznie zmniejszył przewagę Wielkiej Brytanii nad Japonią, zgodnie z obietnicą Wielkiej Brytanii

43

do złomowania pięciu starych pancerników, zmniejszając ich przewagę nad Japonią w tej klasie okrętów z dziesięciu do sześciu. Przewaga ciężkich i lekkich krążowników spadła z 27 do 17 (3 ciężkie i 14 lekkich), a niszczycieli z 53 do 39. Silni wówczas brytyjscy pacyfiści pocieszali się faktem, że rasa amerykańsko-brytyjska została uniknąć kilku następnych lat, co z pewnością byłoby niewiarygodnie kosztowne, biorąc pod uwagę potencjał obu krajów. Umiarkowani politycy japońscy, którzy opowiadali się za ograniczeniem zbrojeń morskich, nie mieli łatwo. Po podpisaniu porozumienia rozpętała się przeciwko nim kampania, która była co najmniej tak samo - jeśli nie bardziej brutalna - niż ta z paktu waszyngtońskiego. Premier Hamaguchi został oskarżony przez Sztab Generalny o mieszanie się w sprawy zastrzeżone dla wojska. Hamaguchi zaprzeczył zarzutom, ale nie umknął mu tragiczny los – w listopadzie 1930 roku został zastrzelony przez prawicowego ultranacjonalistę. I w tym miejscu musimy na chwilę odejść od spraw morskich, aby nakreślić szersze tło, na którym miały miejsce wydarzenia o szczególnym znaczeniu…

W tle: polityka i ekonomia... Od 1908 roku Japonią rządziły na przemian dwie partie polityczne powiązane z dwoma głównymi grupami przemysłowymi, Mitsui i Mitsubishi, które kontrolowały większość nowoczesnej japońskiej gospodarki. Kontrolowali większość stolicy, liczne banki, setki dużych zakładów przemysłowych i większość stoczni. Sądząc po latach 1920-1932, miały one na celu wzmocnienie gospodarki japońskiej poprzez jej powiązania z gospodarką światową oraz zwiększenie wymiany towarowej z innymi krajami rozwiniętymi. To z kolei zakładało ogólny wzrost poziomu wykształcenia uczestników nowego procesu produkcyjnego, ze wszystkimi tego konsekwencjami politycznymi, w szczególności przedłużeniem ordynacji wyborczej. Spadkobiercy pozycji samurajów – środowiska wojskowe – podejrzliwie odnosiły się do działań partii politycznych, zwłaszcza że dwa lata przed I wojną światową sprzeciwiały się zwiększaniu wydatków na zbrojenia. Przedstawiciele obu partii i ich frakcji parlamentarnych opowiadali się wówczas stanowczo za zakończeniem „syberyjskiej przygody” w 1922 r., kiedy to w obliczu osłabienia ZSRR wojsko marzyło o stworzeniu czegoś w rodzaju republiki wschodniosyberyjskiej pod egidą Japonii po ciężkich walka z interwencją Białogwardii na Syberii była wysoce niepopularna w najszerszych kręgach japońskiego społeczeństwa

44

jego. Jak pisze E. Reischauer: „Interwencja przyczyniła się do degradacji prestiżu armii; ostatecznie wojska zostały bezskutecznie wycofane w 1922 r. Ich pomysły zostały zmiecione przez światową sytuację gospodarczą, światowy rynek z 4000 jenów do 1000 jenów za 45 kilogramów surowego jedwabiu mocno uderzył w japońską wieś, ale rozwinięta gospodarka japońska, która późno weszła do międzynarodowej konkurencji pełnej ostrej konkurencji, funkcjonowała w ciągłej obawie przed niedoborami surowców, zwłaszcza węgla, rudy i włókien bawełnianych, z których 50 proc. 1920: czy kontynuować wymianę z tym rozwiniętym i niespokojnym gospodarczo światem, który był światowym liderem po I wojnie światowej i którego kręgosłupem były Stany Zjednoczone, Brytyjska Wspólnota Narodów i Francja, czy może – nawet siłą – stworzyć blok gospodarczy wokół siebie i ustanowić w nim własną hegemoniczną pozycję. Japońskie wojsko było zdecydowanymi orędownikami tej alternatywy. W walce dwóch elit – cywilnej i wojskowej – w latach 20. XX wieku wojsko początkowo ponosiło straty. W 1924 r. armia została zredukowana o cztery dywizje, a udział wydatków budżetowych na cele wojskowe spadł z 42 proc. w 1922 r. do 28 proc. w 1927 r. Armia zachowała jednak mocną pozycję. Wzorem niemieckiej Reichswehry armia japońska stała się armią kadrową. W kraju liczącym ponad 70 milionów mieszkańców było 200 000 oficerów i żołnierzy. Miała jednak silne zaplecze – ponad pół miliona członków organizacji paramilitarnej w szkołach średnich i wyższych, trzy miliony w organizacjach kombatanckich i 800 tysięcy w jednostkach terytorialnych. Komentując te liczby, bardziej umiarkowany minister wojny, generał Ugaki, napisał w swoim dzienniku: ... Wszystkie te siły są kontrolowane przez armię, a jej potęga będzie działać jako siła centralna, pomagająca cesarzowi zarówno w wojnie, jak iw pokoju . Samo dowództwo armii cesarskiej nie ogranicza się do dowodzenia wojskami w razie niebezpieczeństwa; zawiera moc kontrolowania społeczeństwa. * * J. K. Fairbank, EO R e i s au e r , A.M. Craig: Azja Wschodnia. tradycja i zmiana. Londyn 1973.

45

Jeśli generała Ugakiego uznano za umiarkowanego, to można sobie wyobrazić poglądy bardziej nacjonalistycznych i skrajnych dowódców armii. W istocie spadkobiercy samurajów dobrze pamiętali przemiany, jakie przeszli ich poprzednicy trzysta lat wcześniej i bliscy byli koncepcjom uczonych konfucjańskich, którzy w XVII wieku mają obowiązek troszczyć się, rządzić iz należytą starannością świecić przykładem”. * Wielki kryzys gospodarczy, który ogarnął Stany Zjednoczone i Europę Zachodnią po roku 1929, zadał w roku 1931 poważny cios japońskiej gospodarce! 69. Liczba bezrobotnych wzrosła do 3 mln. Ale najbardziej ucierpieli chłopi. Już niskie ceny jedwabiu spadły do ​​65 procent w ciągu roku. Ich dochody spadły w 1931 roku o jedną trzecią w porównaniu z rokiem 1926. Cena ryżu spadła poniżej kosztów Niszczycielskie żniwa w 1931 roku spowodowały głód, który dotarł do północnych prowincji, zwłaszcza na wyspę Hokkaido, i znowu dzieci żebrały, rolnicy przeczesywali lasy dla korzenie żywności lub sprzedawali swoje córki do burdeli w dużych miastach, jak to było w zwyczaju przez wiele stuleci. Winę za to wszystko ponosiły oczywiście zmieniające się partie rządzące i stojące za nimi główne organizacje gospodarcze, które przykuły Japonię do zbankrutowanego świata! Co za wspaniały argument dla wojskowych ekstremistów, zarówno przywódców, jak i młodych, pełnych pasji oficerów, którzy mogą mieć wzniosłe intencje, ale nie są świadomi nowych mechanizmów ekonomicznych i społecznych, które postrzegają gospodarkę głównie jako siedlisko nadużyć, o których świat poza Japonią nie marzył wykorzenienie wszelkiego zła i nadużyć... Człowiek, który mieszkał obok nich i podążał za nimi przez wiele lat, opisuje ich sposób myślenia: „Kto powinien rządzić Japonią? Kto najlepiej reprezentował wolę cesarza i interesy narodu? Czy to politycy partyjni, lokaje zaibatsu* *, szli ramię w ramię z zadufaną w sobie wysoką biurokracją, pod rządami której chłopi tak wiele stracili? Czyż armia cesarska, która zachowała nieskazitelne poczucie honoru i obowiązku, nie najlepiej nadawała się do rządzenia? rosnących ceł, protestów przeciwko tanim japońskim towarom oraz problemów ze znalezieniem odpowiednich surowców i rynków zbytu, argumentowali, że ekspansja wojskowa ponad granicami może stworzyć samowystarczalność * * Duże oligarchie gospodarcze.

46

imperium, które pozwoliło Japonii odizolować się od kaprysów światowej gospodarki. Kontrolowana ekonomia cesarska gwarantowałaby chłopom i robotnikom dobrobyt... Inspirowani taką wiarą i myśleniem członkowie różnych mniej lub bardziej tajnych związków zawodowych i stowarzyszeń byli gotowi na wszystko. Dwóch japońskich premierów z przełomu lat 20. i 30. padnie z rąk tych z kręgów wojskowych. Po konferencji w Londynie zamordowany premier Hamaguchi umrze, obciążony odpowiedzialnością za to, co według armii i niektórych dowódców marynarki wojennej było katastrofalnym, upokarzającym skutkiem dla Japonii; za opór masowej agresji w Mandżurii przez tak zwanego premiera Inukai, zginie wiosną 1932 roku. Badacze historii Japonii zastanawiają się, czy jej przebieg mógł być inny w latach trzydziestych, czy umiarkowana linia polityczna miałaby szansę. Na ogół dochodzą do wniosku, że historia Japonii mogłaby potoczyć się inaczej, gdyby nie zewnętrzne wpływy i wydarzenia. Oprócz globalnego kryzysu i konsolidacji Chin, które nie rokują szans na utrzymanie japońskich pozycji w Mandżurii, wspominają o rosnących wpływach Hitlera i przejęciu władzy w Niemczech. Od lat 70. XIX w. armia japońska była zafiksowana na Niemczech, kopiowała strukturę niemieckiego sztabu generalnego, który poza kajzerem nie podlegał żadnej kontroli, a japońska konstytucja była wzorowana na niemieckiej. Teraz nowe nurty narodowego socjalizmu w Niemczech ogłosiły, że Niemcy mają za mało ziemi i potrzebują „przestrzeni życiowej”, aby uwolnić się od powojennej biedy i bezrobocia: w nowych krajach marzeń (które oczywiście trzeba było podbić, broń…) wszystko, co uda im się znaleźć, dobrobyt… Takie koncepcje dobrze pasowały do ​​​​większości japońskich militarystów, którym nie były obce sny mitycznego cesarza Jimmu, który miał zespolić „osiem promieni świata” pod jednym dachem – oczywiście japoński, co z kolei nie było dalekie od marzeń Mussoliniego o odrodzeniu Cesarstwa Rzymskiego. Po co być kojarzonym ze światem bankrutów, którzy poprzez traktaty morskie ograniczyli świętą władzę decyzyjną cesarza w zakresie jego sił zbrojnych, armii i uzbrojenia morskiego oraz zagrozili tradycyjnej pozycji sił zbrojnych; Trzeba porzucić te upokarzające zależności i podążać za świętą misją imperium, które miało poprowadzić świat azjatycki od Wysp Kurylskich i Hokkaido po Mukden, Szanghaj i Cejlon... Teoretykiem tego myślenia był Ikki Kita, autor książka zatytułowana Program odbudowy Japonii, opublikowana w 1920 r. i określana przez niektórych jako japoński Mein Kampf. Ikki Kita zaproponował nic innego, jak zniesienie parlamentu, nacjonalizację ważnych gałęzi przemysłu, stłumienie wszelkiej krytyki politycznej i przebudowę rządu, tak aby nie było bariery między narodem (czytaj: armią) a cesarzem, i on opowiadał się za „wyzwoleniem”.

„leży" 700 milionów „braci" w Indiach, Chinach, na Filipinach iw koloniach krajów azjatycko-europejskich. I to powinien być decydujący krok w kierunku „sprowadzenia ośmiu krokwi świata pod jeden dach". Istnieją doniesienia, że Militaryści, zwolennicy „Koda-Ha” lub „Imperial Way”, za których Biblią stoi wspomniany wyżej program odbudowy, sytuacja gospodarcza była rozpaczliwa, wydawało się, że nadeszła ostatnia godzina ekspansji i zdobywania nowych terytoriów w celu „ uzdrowić” sytuację, zwłaszcza że chińskie siły zbrojne zaczęły się zwiększać, a radziecka granica na Amur stała się bardzo dobrze uzbrojona Ręka, że ​​poprą podbój, jeśli zawiodły gospodarcze nadzieje na pokojowe współistnienie z ich zamorskimi sąsiadami… 18 września 1931 o godzinie 22:00 bomba. Dowództwo japońskie natychmiast oskarżyło władze chińskie o celowy sabotaż – a ponadto prześladowania mniejszości narodowych w Mandżurii – i przystąpiło do odwetu. Całość została starannie zaplanowana przez oficerów Armii Kwantuńskiej i skoordynowana z oficerami Sztabu Generalnego w Tokio. Generał Itagaki poprowadził swoje wojska w nocy do Mukden, które padło następnego dnia. Pomimo rozkazów rządowych mających zapobiec rozprzestrzenianiu się lokalnego konfliktu, armia prowadziła działania zbrojne ze zwielokrotnioną siłą i na początku 1932 roku cała Mandżurii, kraj o powierzchni 886 000 kilometrów kwadratowych i 30-milionowej populacji, znalazła się pod kontrolą armii japońskiej. Politycy, cywile na początku próbowali ukryć całą sprawę i wytłumaczyć się światu, ale wkrótce im się to udało! zrozumieć, że zdecydowano nie tylko o bezpośrednim losie Mandżurii, ale także o ich własnym. W grudniu 1931 r. rząd podał się do dymisji. Nowy premier Inukai, który próbował negocjować z Chińczykami, został zamordowany przez umundurowanych kadetów marynarki wojennej 15 maja 1932 roku. „Incydent mandżurski” – jak elokwentnie nazywano w Japonii wojnę mandżurską – o dziwo nie wzbudził w Japonii większego oporu, jak np. opinii publicznej: 75 procent inwestycji zagranicznych w Mandżurii znajdowało się w rękach Japończyków, a 40 procent najważniejszego handlu z Chinami odbywało się w Mandżurii — bogatej w węgiel i żelazo, których pożądała japońska gospodarka, i które przynosiły rezultaty

48

Edukacja wojskowa w szkołach, czego najlepszym dowodem jest rozmowa z uczniami szkoły podstawowej w Tokio, przeprowadzona wkrótce po agresji w Mandżurii. Odzwierciedla zarówno oficjalne treści, jak i prawdopodobnie to, co uczniowie usłyszeli w domu. Dziennikarz: - A co z incydentem w Mandżurii? Kato (uczeń): - Chińscy żołnierze obrazili nas, a nasi żołnierze walczą w Mandżurii, aby to pomścić. Dziennikarz: - Liga Narodów wywołała poruszenie w tej sprawie. Co sądzisz o lidze? Kato: - To tutaj tchórze z całego świata spotykają się, żeby porozmawiać. Prowadzący: - Co byś zrobił, gdyby Japonia stawała się coraz bardziej odizolowana? Niektórzy studenci: - Spróbujemy iść do przodu, będziemy iść do śmierci. Prowadzący: - Co jest najbardziej irytujące w dzisiejszych czasach? Fukuzawa: - Nieśmiała polityka Shidehary Fukunaga: - Tchórzostwo gabinetu. Prowadzący: - A co po drugiej stronie? Nakaiima: - Nasze wielkie zwycięstwo w Machansan. Kato: - Wspaniale jest wiedzieć, jak Japonia wygrywa jedną bitwę po drugiej. Fukunaga: - Podobało mi się, jak ambasador Yoshizawa powiedział przewodniczącemu Briandowi* *, że Liga jest głupia i powinna robić to, czego chce Japonia... * * * Dla porównania tutaj podobnie okrutna indoktrynacja studentów podczas wojny rosyjsko-japońskiej w latach 1904 -1905, walczył także w Mandżurii. Trzecioklasista napisał w swoim wypracowaniu: ...Chcę być żołnierzem, zabijać i chwytać Rosjan. Chcę zabijać coraz więcej Rosjan, odcinać im głowy i sprowadzać z powrotem do cesarza. Znowu ruszę do bitwy, odetnę coraz więcej rosyjskich głów, zabiję ich wszystkich, chcę być wielkim człowiekiem. W każdym razie mała armia Kwantung (jej „początkowa siła” liczyła 14 000 ludzi) w ciągu kilku miesięcy rozgromiła siły chińskie i przejęła kontrolę nad bogatym w zasoby krajem. W Mandżurii utworzono marionetkowy rząd, na którego czele stał „cesarz”. " Pu-Yi z dynastii * Baron Kijuro Shidehara (1872-1951), minister spraw zagranicznych Japonii 1924-1927 i 1929-1931. * * Aristide Briand (1862-1932), działacz socjalistyczny, dziesięciokrotny premier Francja, delegat Ligi Narodów i jej przewodniczący * * * S. I e na g a: Ostatnia wojna Japonii. II wojna światowa i Japończycy, 1939-1945. Oxford 1979. Sztorm nad Pacyfikiem

49

Cesarskiej Cing, na co armia odpowiedziała światu, mówiąc: „Daliśmy światu kolejny tron”. na czele stanął admirał Makoto Saito, którego jeszcze w nadchodzących latach można było uznać za stosunkowo umiarkowanego w porównaniu z jego następcami, ale wydarzyło się jedno wydarzenie o wielkiej wadze – koła wojskowe bezpośrednio przejęły władzę, by nie oddać jej aż do 1945 roku. Chińczycy próbowali odpowiedzieć na okupację Mandżurii bojkotem gospodarczym, na co japońska armia i marynarka wojenna odpowiedziały lądowaniem. Debiut japońskiego pułku marynarki wojennej, wspieranego ogniem artylerii morskiej i lotnictwa, nie był wyjątkowy – w zaciekłych walkach ulicznych odpieranych przez wojska chińskie. Podobny los spotkał brygadę piechoty morskiej i trzy dywizje piechoty, w których robotnicy z szanghajskich fabryk występowali u boku żołnierzy chińskiej 19 Armii. po czym nastąpił rozejm na krótki czas, gdyż w 1933 roku wojska japońskie atakujące z Mandżurii oddzieliły prowincję Djehol od Chin i Czaharu. Była to mała uwertura do wielkiej wojny z Chinami, którą kolejne japońskie rządy, zdominowane przez wojskowych nacjonalistów, rozpętały w 1937 roku i która skupi wysiłki głównych sił lądowych Japonii. W tej wojnie weźmie udział prawie czterdzieści dywizji i ponad milion ludzi. Po podboju Mandżurii układ sił w kolejnych rządach coraz bardziej przechylał się na korzyść agresywnych środowisk militarnych. Kolejni premierzy stawali się coraz bardziej wojowniczy. W kręgach marynarki wojennej rosło niezadowolenie z narzuconej równowagi sił. Pierwsza połowa lat 30. XX wieku posłużyła do opracowania nowych rodzajów broni i sprzętu, trwały prace nad nowymi koncepcjami konstrukcyjnymi. Podczas konfliktu w Mandżurii Yamamoto kierował działem technicznym floty i kierował rozwojem lotnictwa morskiego. Na początku lat 30-tych narodził się pomysł nowego japońskiego myśliwca zdolnego do startu z pokładów lotniskowców, później słynnego myśliwca Zero.

Zerwana konferencja i nowe uzbrojenie Pod koniec 1934 roku konieczne stało się zwołanie kolejnej międzynarodowej konferencji poświęconej sprawom stanu uzbrojenia marynarki wojennej. Inicjatorami konferencji byli Anglicy, wspierani przez Amerykanów, którzy starali się utrzymać udział marynarki z konferencji waszyngtońskiej (1922) i pierwszej konferencji londyńskiej (1930).

50

Admirał Yamamoto, który miał być głównym negocjatorem po stronie japońskiej, przybył do Londynu z pełnymi pełnomocnictwami na pokładzie liniowca Berengaria i po przybyciu na miejsce zwołał konferencję prasową, na której oświadczył: „... Japonia nie może nadal podlegać udziałom sił morskich. Mój rząd nie ma szans na kompromis w tej sprawie”. Oczywiście po takiej deklaracji rozmowy nie mogły być zbyt owocne. Premier Wielkiej Brytanii MacDonald próbował zaproponować rozwiązanie, które usatysfakcjonowałoby japońskie ambicje narodowe, ale pozostawił rzeczy bez zmian, pytając szefa japońskiej delegacji: „Jeśli inne mocarstwa zgodzą się na parytet władzy na papierze, Japonia obieca, że nie używać?" Odpowiedź Yamamoty wykluczyła jakąkolwiek możliwość kompromisu – „Przykro mi, ale nie. Kiedy mamy par, budujemy. Takie wypowiedzi oczywiście przypieczętowały upadek konferencji i początek nowego, nieograniczonego wyścigu zbrojeń. Yamamoto wiedział o tym, ale co ciekawe, w ostatniej chwili spróbował „gry w pokera” (nawiasem mówiąc, poker był jego ulubioną grą, pokonując Pierwszego Lorda Morskiego Admiralicji Brytyjskiej, admirała Chatfielda, o dwadzieścia funtów w Londynie… ). Zabrał głos i zasugerował złomowanie wszystkich pancerników i lotniskowców trzech potęg morskich, pod warunkiem, że Japonia otrzyma wolną rękę w Azji. Mówiąc o lotniskowcach, przewidział ich znaczącą rolę w nowej sztuce wojennej: uważamy lotniskowiec za najbardziej ofensywną ze wszystkich broni. Jeśli chodzi o zmniejszanie zagrożenia jednego kraju przez inny, pozbądźmy się tej najniebezpieczniejszej broni… To była gra w pokera, ale pokazuje też, że Yamamoto rozumiał polityczną rolę sił zbrojnych i ich najgłębsze zrozumienie priorytetu polityki: W końcu podtekst dotyczył nieograniczonej władzy nad Chinami i wyspiarskimi archipelagami mórz południowych. Bez obecności dwóch głównych konkurentów i ich sił morskich Japonia mogłaby rozszerzać się bez ograniczeń, przynajmniej w stosunku do wielkiego pasa przybrzeżnego państw chińskich i wysp południowych. Kiedy po kilkumiesięcznych obradach szanse powodzenia konferencji były zdecydowanie bliskie zeru i wiadomo było, że nie będzie możliwe przedłużenie postanowień konferencji waszyngtońskiej i londyńskiej, podjęto próbę przekonania Japończyków do zgodzili się, ostatnio na wymianę informacji na temat nowych projektów statków. Yamamoto szydził z tych sugestii, twierdząc, że Japończycy zawsze będą w stanie uzyskać interesujące ich informacje na temat angielskiego i amerykańskiego przemysłu stoczniowego. - Ale powiedziałeś, że nie możesz się dowiedzieć, nad czym pracujemy.

51

Jak widać, Yamamoto, jako szef japońskiej delegacji na konferencji, od początku do końca zajął zdecydowane stanowisko, pewny swojej sprawy. W jego powrocie do Tokio było coś triumfalnego: powitało go między innymi dwa tysiące członków organizacji ultranacjonalistycznych, w tym słynny „Czarny Smok”, który gdyby wrócił z innym skutkiem, ściąłby Yamamoto, i został wkrótce przyjęty przez cesarza. Ministerstwo Marynarki Wojennej wydało dobitne oświadczenie, które było wyrazem wielkiej przychylności: „Program budowy marynarki wojennej należy postrzegać jako etap w szybkim zwiększaniu naszych międzynarodowych sił. Musimy zatem pozostać niezłomni w naszej determinacji, aby przezwyciężyć wszelkie trudności, które mogą w celu zabezpieczenia zwycięskiej pozycji, w której obecnie znajduje się nasze imperium, rozkwitły w chwale. Brytyjczycy i Amerykanie oskarżyli Japończyków o zerwanie konferencji. Jednak w sytuacji, która rozwinęła się po japońskiej inwazji na Mandżurię, przeorientować swoją politykę zbrojeń morskich Podwójne standardy siły własnej floty – to znaczy Royal Navy musi być wystarczająco silna, aby stawić czoła Japonii na Dalekim Wschodzie i Niemcom w Europie, z pożądanym wykluczeniem Włoch na Morzu Śródziemnym W każdym razie już w 1934 roku Pierwszy Lord Morski Chatfield pisał do Admiralicji (prawa ręka admirała Beatty'ego podczas bitwy jutlandzkiej): Nasza polityka obrony morskiej powinna umożliwić nam użycie na Dalekim Wschodzie floty o sile wystarczającej do Cesarstwa i jego żywotnych interesów przed japońskimi próbami lub atakami oraz - ochrona naszego handlu morskiego, naszych statków handlowych na wszystkich szlakach morskich na wodach europejskich i na Atlantyku oraz zapewnienie nam bezpieczeństwa przed najsilniejszą morską potęgą Europy. Ta polityka została nazwana „Standardem dwóch mocarstw”. Chatfield rozwinął ten pomysł, pisząc: ... Powinniśmy być w stanie wysłać flotę na Daleki Wschód wystarczającą do pokrycia floty japońskiej, powinniśmy mieć za sobą wystarczające dodatkowe siły tę tarczę, aby objąć nasze terytoria, a jednocześnie powinniśmy być w stanie utrzymać wystarczającą flotę na wodach europejskich, aby działać odstraszająco i uniemożliwić europejskiemu potędze morskiej przejęcie kontroli nad obszarami naszych portów macierzystych, zanim dokonamy niezbędnych przesunięć. .. WD McIntyr e: The Rise and Fall ot the Singapore Naval Base, Londyn 1979.

52

Sytuacja szybko skomplikowała te założenia, gdyż agresja włoska w Abisynii (1935-1937) zagroziła brytyjskim pozycjom na Morzu Śródziemnym. „Założyliśmy, że wysyłając flotę na wschód, praktycznie opuszczamy Morze Śródziemne”. konieczność zablokowania sił morskich Hitlera, Wielka Brytania nie będzie w stanie przydzielić sił ze swojej floty do obrony przed Japonią na Dalekim Wschodzie… Chatfield dochodzi zatem do wniosku, że polityka brytyjska musi być nastawiona na uniknięcie porozumienia morskiego z Niemcami w 1935 r., zakładając że flota niemiecka nie przekroczy 35% floty brytyjskiej, ale nawet po niemieckiej okupacji Nadrenii (1936) - Pierwszy Lord Morski Admiralicji napisze: Niemcom udało się zająć Nadrenię: Nie powinno być pozwolono na równoczesną wojnę z Japonią, Niemcami i Włochami, ponieważ wymagałoby to od nas utrzymania standardu floty na poziomie trzech mocarstw morskich. I w tej trudnej sytuacji, w roku rozwiązania Konferencji Londyńskiej, uruchomiono nowy program masowej rozbudowy floty, w tym dwa nowe pancerniki z działami 356 mm - „Prince of Wales” i „King George V”. Plan ten, na który przeznaczono dodatkowe kredyty w budżecie na rok 1936, przewidywał następującą flotę: 20 pancerników 15 lotniskowców 100 krążowników

198 niszczycieli 82 okręty podwodne.

W klasie pancerników Wielka Brytania stosowała formułę: półtora raza więcej okrętów niż Japonia + 6. Założono, że w przypadku wojny z Japonią do Singapuru zostanie wysłanych 11 pancerników, reszta pozostanie na wodach macierzystych do służyć zneutralizowaniu nazistowskiej Kriegsmarine. Po stronie amerykańskiej niepowodzenie konferencji londyńskiej zostało przyjęte z niepokojem przez umiarkowanych polityków iz pewną ulgą przez odpowiedzialnych za stan floty. Już w 1933 roku, wkrótce po objęciu urzędu prezydenta Stanów Zjednoczonych, Franklin D. Roosevelt wyraził chęć zwiększenia floty amerykańskiej do rozmiarów Traktatu Waszyngtońskiego i uwolnił w połowie roku fundusze awaryjne na ożywienie wegetującego przemysłu

53

Okrętownictwo. W następnym roku ustawa* Kongresu zatwierdziła kierunek Roosevelta: przestarzałe statki należy wymienić na nowe, a stan floty powinien osiągnąć poziom ustalony w Waszyngtonie w 1922 r., o 37 000 ton wyższy niż w 1922 r. Już w czerwcu 1938 r. , Wielką Brytanią, Francją i Stanami Zjednoczonymi (z wyłączeniem Japonii) w celu podniesienia limitu wyporności pancernika z 35 000 do 45 000 ton. Pozwoliło to US Navy na zaprojektowanie pancerników klasy Iowa o wyporności 45 000 ton, 406-milimetrowych działach i prędkości 33 węzłów w roku wybuchu wojny w Europie i rozpoczęcie budowy floty USA otrzymało dwa nowe duże lotniskowce „Yorktown” i „Enterprise” o wyporności 19 900 ton i prędkości 34 węzłów i 85 samolotach każdy. Zbudowano także „Waspa” (14 700 1 ton, 30 węzłów, 84 samoloty) i położono stępkę pod budowę „Hornety” (20 000 1 ton, 34 węzły, 81 samolotów) pochylnie mieściły nowe, potężne pancerniki North Carolina i Washington. Szeregi krążowników zostały znacznie „odświeżone". W 1936 roku flota otrzymała ciężki krążownik GJuincy plus dwa niszczyciele i cztery okręty podwodne, w 1937 ciężki krążownik Vincennes, 24 niszczyciele i sześć okrętów podwodnych. W 1938 roku rozpoczęto budowę wspomnianych lotniskowców i duże lekkie krążowniki Philadelphia , Brooklyn , Savannah , Nashville i Honolulu (9 650-10 000 ton, 33 węzły, 15 dział 152 mm), a także 12 niszczycieli i podobne krążowniki z 1939 r. Boise , Phoenix , St. Louis i ciężki krążownik Wichita , za osiem niszczycieli i cztery okręty podwodne, 31 niszczycieli i sześć okrętów podwodnych zostało ukończonych, ale najbardziej burzliwy rozwój floty japońskiej nastąpił po upadku planów rozbudowy floty londyńskiej, oznaczonych symbolami „Zero 3” i „Zero 4”, zatwierdzonych w 1938 r. 1939 przewidywał budowę 88 okrętów wojennych o wyporności 542 000 ton, czyli w przybliżeniu tonażu całej floty japońskiej w roku podpisania Traktatu Waszyngtońskiego.Japońskie plany „Zero 3” i „Zero 4” przewidywały budowę następujących okrętów: 4 superpancerniki lotniskowca Yamato klasy 3 6 krążowników

37 niszczycieli 38 okrętów podwodnych.

Skupiono się głównie na pancernikach, które w tej kostce przeważały nad wszystkimi okrętami wroga. Porównanie "Yamato" z najnowszą konstrukcją tzw. ustawy Trammela-Vinsona.

54

Pancernik Washington pokazuje podstawowe zalety japońskiego okrętu:

Budowa nowych jednostek w Japonii była otoczona tajemnicą, którą wywiadowi marynarki wojennej krajów europejskich trudno było przeniknąć. Konstrukcja nowych, potężnych super pancerników była specjalnie chroniona. W stoczniach Kura, Nagasaki i Yokosuka, gdzie budowano kadłuby Yamato, Musashi i Shinano, zbudowano wysokie mury chroniące pochylnie, a budowane pancerniki były chronione przed (choć mało prawdopodobną) obserwacją z powietrza przez grube sieci kamuflażowe. w Chinach panował kult pancernika w kręgach marynarki wojennej, co potwierdziło zwycięstwo pod Cuszimą – samoloty morskie i lotniskowce traktowano jako broń pomocniczą, prawdopodobnie przydatną do rozpoznania, obserwacji ognia artyleryjskiego i działań osłonowych 7 lipca 1937 r. Marco Polo Bridge*, strzelanina zorganizowana przez Japonię między wojskami japońskimi a oddziałem chińskim, miała miejsce podczas ćwiczeń, ale nie w celu rozstrzygnięcia bitew morskich. kilka mil od Pekinu, gdzie sześć dywizji walczyło po stronie japońskiej pod Pekinem, a 29 Armia po stronie chińskiej. Pod koniec lipca zdobyto Pekin, a następnie Tientsin. Walki wybuchły w rejonie Szanghaju 13 sierpnia. Japońska flota wylądowała na kilku dywizjach piechoty, które przez trzy miesiące toczyły ciężkie walki uliczne. po stronie Chin* Marco Polo 1254(?)-1324, wenecki podróżnik, który odwiedził Azję i przejeżdżał przez Chiny. Opisuje most w następujący sposób: „Na tej rzece jest bardzo piękny kamienny most; i nie ma na całym świecie tak pięknego [...] Ma trzysta kroków długości i osiem kroków szerokości, bo dziesięciu jeźdźców może jechać po nim obok siebie. Ma dwadzieścia cztery łuki, dwadzieścia pięć kolumn z brązowego marmuru stojących w wodzie, perfekcyjnie skonstruowanych i ułożonych. Po obu stronach mostu znajduje się piękna marmurowa balustrada z płyt i kolumn [...] Na końcu mostu znajduje się duża marmurowa kolumna z marmurowym lwem pod spodem i innym bardzo pięknym, dużym i doskonale wyrzeźbionym lwem na szczycie. Półtora stopnia od tej kolumny znajduje się kolejna identyczna z dwoma lwami; a płyty z brązowego marmuru biegną od jednego filaru do drugiego, aby ludzie nie wpadli do wody…” Marko Polo: Opis świata. Tłum. A.L. Czerny. Warszawa 1954.

55

Rezultat starań o zbudowanie japońskiej floty był naprawdę fenomenalny. Jego tonaż osiągnie w 1941 roku 1 095 000 ton, czyli 82% tonażu całej floty amerykańskiej, podzielonej na dwa główne obszary działań: Pacyfik i Atlantyk. Będzie się składał z 10 lotniskowców, z których największy mógłby zaatakować cztery z prawie trzystoma samolotami.

Oprócz żołnierzy wybranej 51 Armii, masowo uczestniczyli cywile. Już 14 sierpnia potężne japońskie siły powietrzne wystartowały z Formozy (Tajwan), a następnego dnia z wyspy Kiusiu. Japońskie eskadry pokonywały duże odległości drogą morską - rzędu 1500 do 1800 kilometrów - przeprowadzając naloty na pozycje wojsk chińskich. 16 sierpnia do akcji wkroczyły siły powietrzne lotniskowców z lotniskowców Ryujo, Hosho i Kaga.W myśleniu japońskich sztabów po raz pierwszy zauważono, że armada powietrzna złożona z kilkuset samolotów wystrzelonych z pokładów może przebić się głęboko w tyły okrętów i rzucając wrogie spojrzenia siłą ognia nieosiągalną dla artylerii morskiej lub lądowej. Dowódcą floty był wiceadmirał Yamamoio, który szybko awansował i został mianowany zastępcą sekretarza Marynarki Wojennej po upadku 2. Konferencja londyńska w 1936 r. Publicznie wyraził swoje poglądy na temat budowy nowych Naczyń [wykaligrafowanych zwojów modlitewnych, które starzy ludzie wieszają w swoich domach… To kwestia wiary, ale nie prawdziwego świata”. Atakował konserwatystów w dowództwie marynarki wojennej ostro: „Wojsko zawsze niesie ze sobą swoją historię w postaci przeszłych bitew z samymi sobą. Niosą ze sobą przestarzałą broń – jak Iniecze – i dopiero po dłuższym czasie orientują się, że służą one do dekoracji. (Pancerniki te będą równie przydatne Japonii w nowoczesnej walce, jak miecze Fiamura…” I pod naciskiem wiceministra marynarki wojennej przeprowadzono budowę nowych lotniskowców „Shokaku” i „Zuikaku”, z 84 samoloty na pokładzie i rozwój 34 węzłów Zachwycili wielu starszych oficerów marynarki wojennej, a w odpowiedzi na oskarżenia, że ​​woli samoloty od dużych statków, Yamamoto zacytował stare powiedzenie: „Mrówki mogą pokonać okrutną żmiję”. bazy morskiej na wyspie Kiusiu i zakończył się pełnym sukcesem, w tym celu znakomicie zademonstrował wykonalność lotnictwa morskiego po stronie amerykańskiej i zaatakował Pearl w porcie podczas corocznych ćwiczeń Floty Pacyfiku: Saratoga zbliżył się na sto mil niezauważony daleko na Hawajach i wystartowali z samolotów - i zgromadzili się w bazie morskiej...

56

I

Droga do Pearl Harbor mieczem i szantażem Strzelanina na moście Marco Polo w pobliżu Pekinu zapoczątkowała zaciekłą, wyniszczającą wojnę chińsko-japońską. W totalnej konfrontacji ścierały się dwa kraje, z których jeden drugiemu historycznie zawdzięczał podstawy swojej kultury, ponieważ Chiny w jakiś sposób stworzyły Japonię i dały jej przed wiekami swoje pismo, sztukę, architekturę, literaturę i filozofię. Japonia zmodernizowanych samurajów strasznie odpłaciła Chinom za te dary ogniem i mieczem. Kiedy w grudniu 1937 roku zajęto Nanjing, siedzibę chińskiego rządu, japońscy dowódcy pozostawili je swoim najeźdźcom, aby mordowali, gwałcili i plądrowali. Jak powie kronikarz: „Strzelano do wszystkiego, co się ruszało – do mężczyzn, kobiet i dzieci. Były gwałcone, rabowane i mordowane. Zginęło dwieście tysięcy cywilów”. Japońscy politycy, którzy trzymali stery podczas tych okrucieństw, wygłosili oświadczenia, które były arcydziełami hipokryzji i fałszu. , nie ma innego celu... niż utrzymanie pokoju* * w Azji Wschodniej... Japonia nie uważa narodu chińskiego za swojego wroga”. Możemy sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby byli ostrożni. W dniu schwytania Nanjing, 15 bombowców w zasadzce i 9 myśliwców bazujących na lotniskowcach z lotniskowca Kaga pod dowództwem komandora Ayao Inagakiego, amerykańskiej kanonierki Panay podczas ewakuacji w górę rzeki • Książę Fumimaro Konoye (1891-1945) - premier 1937-1939 i 1940 -1941.”. Do koncepcji pokoju, za jaką opowiadali się japońscy militaryści, przyczyniła się definicja wspomnianego wcześniej Ikki Kit, autora książki Program odbudowy Japonii: „Pokój feudalny utrzymywany przez pojawienie się najsilniejszego kraju do zdominować wszystkich innych na świecie.” zdobyte i trzymane przez miecz…

58

Sekcja rzeki Jangcy ambasady USA z Nanjing. Po krótkim oporze kanonierka zatonęła wraz z trzema eskortowanymi barkami. W 1898 roku incydent z udziałem amerykańskiej marynarki wojennej, tajemnicza eksplozja na pancerniku Maine w Hawanie, stolicy ówczesnej hiszpańskiej Kuby, wywołała wojnę hiszpańsko-amerykańską; teraz zarówno rząd amerykański, jak i społeczeństwo połknęli tę straszną pigułkę.Choć Roosevelt w 1933 r. połknął, prezydent Stanów Zjednoczonych nie miał wątpliwości, jak to się wszystko skończy: samoloty japońskie czerpały szczególną przyjemność z atakowania budynków szpitalnych i kościołów związanych z flagi amerykańskie lub Czerwonego Krzyża, pragnąc zesłać do wieczności wszystkie zamorskie „białe diabły". Rząd japoński uważał, że wraz z zatonięciem kanonierki Panay i podobnym wypadkiem tydzień wcześniej, brytyjska kanonierka Ladybird, która została po prostu ostrzelana i schwytana przez niezwykle walecznego pułkownika Hashimoto, który nawoływał do natychmiastowej wojny, cały biały świat trochę przesadził. Rząd Japonii przeprosił i wyraził chęć zmniejszenia ofiar. Zapowiedziano również odwołanie ze stanowiska dowódcy lotniskowca „Kaga”, którego bombowce miały zmylić kanonierkę „Panay” z jednostką chińską*. Japoński minister spraw zagranicznych Koki Hirota wręczył notatkę ambasadorowi USA w Tokio Josephowi Grewowi, w której napisał: „Przeżywam teraz ciężki czas. Rzeczy dzieją się nieoczekiwanie...” Chińczycy nie mieli wątpliwości co do zamiarów Japonii wobec ich kraju. Rozwój zakrojonych na szeroką skalę operacji i okrutny przebieg wojny doprowadziły do ​​reorientacji chińskich partii politycznych, rezygnacji z walk o władzę i stworzenia frontu narodowego, w skład którego weszli zarówno Kuomintang, jak i Komunistyczna Partia Chin. Po klęsce Japończyków Pekin, Chiny i Chiny Po zdobyciu Związku Radzieckiego zbliżyły się do siebie i zawarły pakt o nieagresji, który dał Chinom zarówno duże pożyczki, jak i dostarczył setki samolotów i tysiące specjalistów wojskowych z Chin, aby to zrobić, atakując terytorium ZSRR oraz Mongolska Republika Ludowa, którą uważali za potraktowaną rozgrywkę. Echa syberyjskiej interwencji odżyły w japońskiej kwaterze głównej. Obie próby ataku zakończyły się katastrofalną porażką. Japońscy dowódcy ze zdumieniem odkryli, że wróg się zmienił i ma niewiele wspólnego z obrazem żołnierza z wojny rosyjsko-japońskiej z lat 1904-1905. Nowe uzbrojenie, jednostki zmechanizowane, potężna artyleria i lotnictwo zadecydowały o zwycięstwie wojsk radziecko-mongolskich. * Trzeba przyznać, że dzień był słoneczny i widoczność znakomita. Całość zorganizowali Japończycy. Wywiad marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych przechwycił wiadomość z kwatery głównej Połączonej Floty wskazującą na celową prowokacyjną akcję dowództwa lotniskowca Kaga.

59

NAD JEZIOREM KHASAN I RZEKĄ KHAŁKHYN-GOL. 29 lipca 1938 roku w rejonie jeziora Chasan na granicy koreańsko-sowieckiej, w pobliżu wybrzeża Morza Japońskiego wojska japońskie w składzie trzech dywizji piechoty, jednej brygady zmechanizowanej i jednego pułku kawalerii przekroczyły granicę sowiecką i zajmował dwa ważne militarnie wzgórza - Zaozernaya i Bezymiannaya. Od strony morza operację chronił silny zespół floty japońskiej, składający się z jednego krążownika, 14 niszczycieli i 15 torpedowców. Siły radzieckiej 40. Dywizji Piechoty stacjonujące w rejonie przygranicznym okazały się niewystarczające do odparcia napastnika, a kontrataki pułków dywizji nie powiodły się. Trzy dywizje 39. Korpusu Piechoty i 2. Brygady Zmechanizowanej wkrótce przyszły z pomocą 40. Dywizji, która pod dowództwem dowódcy korpusu G. Szterna i marszałka W. Blüchera 6 sierpnia 1938 r. przeprowadziła brutalny kontratak, krwawo walcząc jadąc wypędzić Japończyków z okupowanego terytorium. W znalezionym na polu bitwy dzienniku japońskiego majora Hibarariego jego autor skarży się: „Ogień sowieckich czołgów był straszny i bardzo celny…” Grupa sowiecka, która przeprowadziła kontratak, liczyła około 32 tys. czołgów i był wspierany przez 250 samolotów. Działania bojowe zakończono 11 sierpnia. Granice Mongolskiej Republiki Ludowej, obszar przygraniczny rzeki Khalkhin-gol, stały się kolejnym starciem. 5500 żołnierzy japońskich i mandżurskich oraz 40 samolotów atakujący próbowali okrążyć i unicestwić siły radziecko-mongolskie na wschód od rzeki Chalkhin Gol i po dwóch dniach walk, w których napastnicy stracili 400 zabitych, przedostali się za granice Mongolska Republika Ludowa odepchnęła W lipcowych bitwach Japończycy użyli 38 000 żołnierzy, 145 czołgów i 310 dział oraz 225 samolotów, ale siły te zostały pokonane w krwawej, czterodniowej bitwie w pobliżu granicznej góry Bain Tsagan. Radzieckie i mongolskie brygady pancerne były szczególnie doskonałe, a ich siła ognia i zwrotność równoważyły ​​początkową przewagę liczebną Japończyków. Straty japońskie wyniosły około 10 000 ludzi. W ciągu następnego miesiąca siły japońskie (6 Armia) zostały wzmocnione do 75 000 żołnierzy, 500 dział, 182 czołgów i ponad 300 samolotów. Siły sowiecko-mongolskie liczyły 57 000 żołnierzy, 498 czołgów, 385 samochodów pancernych, 542 działa i moździerze oraz 515 samolotów. 1. Grupa Armii pod dowództwem dowódcy korpusu G. Żukowa oraz grupa wojsk mongolskich pod dowództwem marszałka Ch. Choibalsana w trzeciej dekadzie sierpnia 1939 r. w koncentrycznym uderzeniu rozbiły 6. Armię Japońską, w skład której weszły m.in. elita 1 Dywizji Gwardii Cesarskiej (gen. Kobayashi). Decydujące walki toczyły się na obszarze rozciągającym się na 74 km wzdłuż linii frontu i 20 km w głąb zgrupowania wroga. Wojska radziecko-mongolskie zdobyły 200 dział i 12 000 karabinów; Od maja do września zestrzelono 660 japońskich samolotów. Straty własne wyniosły 18,5 tys. zabitych i rannych; Straty japońskie w ciągu czterech miesięcy wyniosły 25 000 zabitych i 30 000 rannych. Po walkach całe dowództwo Armii Kwantuńskiej zostało odwołane. Klęska nad rzeką Chalkyn Gol pozostawiła przygnębiające wrażenie w japońskich kręgach wojskowych i wpłynęła na dalsze koncepcje operacyjne japońskiego dowództwa

Wynik wielomiesięcznych sporów na granicy mongolskiej wpłynął na dalszy kierunek ekspansji japońskiej: japońscy przywódcy i dowódcy jej sił zbrojnych byli przekonani, że działania militarne w tym kierunku nie wróżą dobrze.

60

Po piętnastu miesiącach walk w Chinach impet japońskiej machiny wojskowej osłabł. Opór wojsk chińskich, wielkość kraju, rozwój działań partyzanckich wyczerpały impet agresora. Po zajęciu Kantonu i Hankou w październiku 1938 roku sytuacja na frontach zaczęła się stabilizować. Proroctwa ministra wojny Sugiyamy, który przepowiedział wysokiemu urzędnikowi dworu cesarskiego: „Wyślemy wielką siłę, szybko ją złamiemy i skończymy z tym…” Inni generałowie kontynuowali: „ Wszyscy myśleli, że wyślemy trzy dywizje, a gdyby doszło do eskalacji walk, wystarczyłyby jeszcze dwie…” Wydarzenia miały pokazać, że prawie czterdzieści dywizji nie wytrzyma oporu wojsk chińskich. Ponadto Chińczykom heroicznym wysiłkiem udało się przenieść arsenały i wyposażenie głównych fabryk produkujących na potrzeby wojny poza zasięg japońskich sił lądowych. To, czego nie dało się ewakuować, zostało bez wahania zniszczone. Wraz z wydarzeniami w Chinach armia japońska i jej przywódcy znaleźli się pod ostrzałem, a ich bombastyczne plany i przechwałki straciły swój początkowy blask. W walkach poniosła setki tysięcy ofiar, poniosła klęski na poszczególnych odcinkach frontu. W tej sytuacji do głosu zaczęła dochodzić marynarka wojenna, która od samego początku nie była entuzjastycznie nastawiona do planów podboju Chin, a także kręgi dworskie i grupa wysokich rangą polityków japońskich. Zaciekły opór armii chińskiej w głębi lądu i niepowodzenie planów wykluczenia Chin jako odrębnego podmiotu skłoniły japońskie kierownictwo do przyjęcia nowej strategii: postanowiono przynajmniej odciąć Chiny od zachodniej pomocy. Ważną rolę w zmianie kierunku fabuły odegrali dowódcy marynarki z Yamamoto na czele. Wskazywali, że celem podbojów Japonii muszą być kraje, które mogłyby uzupełnić niedobory surowcowe Japonii, zaopatrując ją w ropę, metale kolorowe i kauczuk, bez których wojna w Chinach nie byłaby na dłuższą metę możliwa. Konieczne było więc skierowanie osi ekspansji na południe i tam rozpoznanie jej głównych szczytów, zwłaszcza że po zawarciu sowiecko-niemieckiego paktu o nieagresji w sierpniu 1939 roku Japonia nie mogła już liczyć na Niemcy w przypadku wznowienia operacji przeciwko armii sowieckiej. Był to poważny cios dla japońskich przywódców, którzy niedawno podpisali pakt antykominternowski z nazistowskimi Niemcami. W serii operacji desantowych japońska flota i oddziały desantowe okupowały chińskie porty pod koniec 1938 r., przez cały 1939 r. i pierwszą połowę 1940 r.: * W Berlinie, 25 listopada 1936 r. Pakt Antykominternowski wymierzony był w ZSRR i Międzynarodówki Komunistycznej, która przyłączyła się do Włoch w 1937 r.

61

na wybrzeżu Chin. Wyspa miała również tę zaletę, że była bogata w rudę żelaza i znajdowała się bardzo blisko wybrzeży dobrze prosperujących francuskich Indochin; W razie potrzeby mógłby stać się odskocznią do skoku na Półwysep Malezyjski iw stronę brytyjskiej bazy w Singapurze. Następnie przyszło królestwo ropy naftowej - Holenderskie Indie Wschodnie. Chińskie doświadczenie, walki lądowe i operacje desantowe były długoterminowym praktycznym szkoleniem bojowym japońskiej armii i marynarki wojennej. Doświadczenia te można porównać z praktyką bojową hitlerowskiego Wehrmachtu, a zwłaszcza hitlerowskiej Luftwaffe, na polach Hiszpanii w latach 1936-1938. Jak miały pokazać dalsze losy, dawały im one znaczną przewagę w doświadczeniu nad przeciwnikami, którzy spędzili te lata w spokoju. Wiosna 1940 roku przyniosła imperialnym ambicjom Japonii nową szansę: 10 maja niemiecki transporter opancerzony został zwodowany w Europie Zachodniej. Holandia skapitulowała już po pięciu dniach. Wojska belgijskie poddały się 28 maja pomimo wsparcia sił francusko-brytyjskich. Kampania we Francji zakończyła się 22 czerwca podpisaniem rozejmu w historycznym wagonie Compiègne, gdzie przypieczętowano klęskę Niemiec z 1918 roku. Koło historii obróciło się gwałtownie, przynosząc klęskę trzech sprzymierzonych państw w Europie i dramatycznie dramatyzując losy czwartego – Wielkiej Brytanii, która znalazła się sama wobec zwycięskiej potęgi militarnej III Rzeszy. Klęska militarna rodzimych krajów zachwiała fundamentami imperiów kolonialnych tych czterech krajów. Po pierwsze, zagroziło to losowi ich posiadłości na Dalekim Wschodzie, które od dawna leżały w interesie nowej ekspansjonistycznej potęgi Japonii. Francuskie Indochiny* jako pierwsze odczuły presję ze strony Japonii. W japońskich kręgach rządowych sytuację opisywano hasłem „Nie spóźnij się na autobus”. Chiny a obecność japońskich inspektorów na przejściach granicznych 30 sierpnia 1940 r. podpisano porozumienie między rządem marszałka Petaina a nowy japoński rząd premiera Konoye*, uznający de facto hegemoniczną rolę Japonii na Dalekim Wschodzie. Petain zgodził się zająć współczesny Wietnam, Laos i Kampuczę w północnych Indochinach. Generał Hideki Tojo, przedstawiciel najbardziej agresywnych sekcji armii, został ministrem wojny w nowym rządzie księcia Konoye. Nadany mu przydomek „Brzytwa” dobrze opisuje jego charakter,

62

oraz przejęcie przez Japonię trzech lotnisk wojskowych i praw tranzytowych dla 25 000 żołnierzy japońskich. Odpowiednie szczegółowe porozumienie zostało zawarte 22 września 1940 r., ale już następnego dnia żądania uległy eskalacji i szef japońskiej misji wojskowej w Hanoi zażądał od gen. W trzeciej dekadzie września i po ochłodzeniu na przełomie 1939/40 zaczęła na nowo bardzo kochać Niemcy i Włochy. Bitwa o Londyn była zacięta, az perspektywy Tokio Wielka Brytania wydawała się bliska załamania pod nalotami Luftwaffe, otwierając nowe perspektywy na Dalekim Wschodzie. 27 września 1940 roku Niemcy, Włochy i Japonia podpisały w Berlinie pakt trójstronny. Pierwsze dwa państwa zastrzegły w nim prawo do dowolnej „reorganizacji” w Europie, a Japonia – na Dalekim Wschodzie. Wszystkie trzy państwa zobowiązują się do udzielenia pomocy wojskowej w przypadku ataku ze strony państw nieuczestniczących jeszcze w zbrojnej konflikt w Europie i Azji, więc był wymierzony w ZSRR i USA, a przy okazji dyplomacji japońskiej udało się wywrzeć pewną presję także na Brytyjczyków, a w obliczu zbliżającej się inwazji hitlerowskiej rząd brytyjski zgodził się zamknęli Drogę Birmańską na trzy miesiące od 18 lipca 1940 r., przekraczając 2800-metrowe pasmo górskie, aby zaopatrywać chińskie armie odcięte od własnych portów.* * Okres od zawarcia paktu trójstronnego do połowy 1941 r. upłynął pod znakiem japońskich przygotowania do marszu na południe, zbieżne z działaniami dyplomatycznymi i militarnymi we francuskich Indochinach, japońską drukarnią w Holenderskich Indiach Wschodnich, które po rozpadzie swojej ojczyzny znalazły się w podobnie trudnej sytuacji. W rzeczywistości kolonie holenderskie, które pokrywały wyspy dzisiejszej Indonezji, wydawały się być złotym jabłkiem dla Japonii - rajem towarowym dla jej sił zbrojnych. Odwierty na Sumatrze i Jawie wydobyły wówczas ponad 7 milionów ton ropy, a sąsiednie brytyjskie Borneo wydobyło kolejne 3 miliony ton. Ponieważ import ropy do Japonii w 1940 roku wynosił około 6 milionów ton, w tym ropę skierowaną do rezerw wojskowych, lepszy dostęp do ropy z Wyspy Południowej sprawiłby, że dowódcy marynarki wojennej i armii wszyscy mówiliby po łacinie. * * Trzeba przyznać, że okres trzech miesięcy przypadł na porę deszczową, kiedy ruch był bardzo mały. Droga do Birmy została zbudowana w latach 1937-1938 (otwarta w grudniu 1938). 000 ton materiałów wojennych łączyło Lashio w Birmie z Kunming w Chinach, miało połączenia z Chungzing i Rangun, podstawowa długość trasy - 1143 km, z połączeniami do Chungzing i Yangon - 3379 km.

63

Problem. W każdym razie wystarczyłoby ich do walki w Chinach iw razie potrzeby na innych frontach. I dlatego już 15 maja 1940 r., w dniu kapitulacji Holandii, Japonia wystąpiła z pierwszymi żądaniami do holenderskiego gubernatora generalnego w Batawii* o rozszerzenie wymiany towarowej i specjalnych praw importowych w odniesieniu do surowców strategicznych. We wrześniu Japończycy zagrali w va banque - przez pięć lat z rzędu pobierali trzy miliony ton ropy rocznie, pięć razy więcej niż wcześniej! Chcieli też mieć własne koncesje na ropę na wyspach. Holendrzy ostro protestowali, co ostatecznie zakończyło się niekorzystnym dla Japończyków kompromisem – sześciomiesięcznym porozumieniem o wartości ponad miliona ton. Jak na kraj ubogi we własne zasoby (japońska produkcja ropy wynosiła nieco ponad pół miliona ton!), to też było nieźle… Wprowadzenie wojsk do północnych Indochin i pierwsze wyniki wymuszeń na Holendrach dostarczone do japońskiego rozumu trochę optymizmu, ale przede wszystkim wierzono, że dopóki Wielka Brytania nie zostanie rzucona na kolana przez Niemcy, zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i Holenderskich Indiach Wschodnich, które graniczyły z Brytyjskimi Malajami i pośrednio przez silną brytyjską bazę w chronionym Singapurze, należy zachować pewną ostrożność . W tej sytuacji „miękką ciemną stroną" na Dalekim Wschodzie wydawały się francuskie Indochiny, częściowo okupowane na północy przez wojska japońskie. Do tej pory celem było zablokowanie Chin od południa, ale teraz południowa część stała się szczególnie ważne w wielkiej grze naftowej Indochiny z Sajgonem mają duże lotnisko, z którego do Singapuru można dotrzeć przez Zatokę Syjamską, mniej niż 1000 kilometrów w linii prostej, w sam raz na dobrą podróż dla nowoczesnych japońskich bombowców... wszystkie siły polityczne i militarne na południe W styczniu 1941 roku Japończycy ponownie zażądali od Holendrów koncesji na ropę, praw połowowych na wodach Holenderskich Indii Wschodnich, utrzymania stacji rybackich, własnej nawigacji przybrzeżnej i oczywiście bardziej strategicznych zasobów - wszystkie pierwsze ustępstwa na rzecz japońskiej kontroli nad gospodarką wysp, w których licząc na poparcie Brytyjczyków i Amerykanów, ponownie zdecydowanie sprzeciwili się tym żądaniom podboju. Jeszcze nie nadszedł ten czas – Japończycy cofnęli się o krok, nie byli jeszcze gotowi do ataku. Zmienili kierunki i od razu wzięli udział w mediacji w sporze zbrojnym między francuskimi Indochinami a Syjamem o granicę dzisiejszej Dżakarty.

64

21. Rok przed Porozumieniami Waszyngtońskimi zostaje wystrzelony pancernik Nagato

22. Prezydent Theodore Roosevelt (1858-1919) Zwolennik ekspansji imperialnej Stanów Zjednoczonych, przyjaciel admirała Alfreda T. Mahana - teoretyk ekspansji morskiej

23. Próby nalotu Stanów Zjednoczonych w 1921 r. Pancernik Alabama został trafiony 300-funtową bombą

. '**»*?*.

24, 17 listopada 1921 r. Wodowanie kadłuba pancernika „Kaga”, który później przebudowano na lotniskowiec

25. Lata dwudzieste. Start samolotu z platformy na wieży japońskiego pancernika

26. Rekonstrukcja "Kaga" w Stoczni Yokosuka

27. Pierwszy amerykański lotniskowiec Langley, przerobiony z węglowego lotniskowca Jupiter

28. Początek lat trzydziestych. Samolot torpedowy na pokładzie amerykańskiego lotniskowca Saratoga

29. 1932. Żołnierze chińskiej 19 Armii bronią Szanghaju

31. Duma brytyjskiego przemysłu stoczniowego w latach dwudziestych XX wieku - pancernik Nelson

32. Wystrzelono brytyjski pancernik Repulse

30. Rosnący japoński nacjonalizm – demonstracja 30 000 rezerwistów w 1934 r. z okazji wycofania się Japonii z Ligi Narodów

33. Manewry floty brytyjskiej w okresie międzywojennym. Battleship Warspite zmienia się

34. Prezydent Franklin D. Roosevelt (kapelusz w dłoni) na pokładzie krążownika Indianapolis, 1934 r.

35. Ze względu na położenie geograficzne USA główne siły morskie skupione były w dwóch flotach: atlantyckiej i pacyficznej. Pancernik New Mexico w śluzie Kanału Panamskiego, który łączy dwa oceany

36. ćwiczenia artyleryjskie amerykańskiego pancernika m A•

37. Trzydzieści. Lekki krążownik Jintsu w Tokio

38. Zespół im Meer

język japoński

pancerniki

39. Posuwanie się japońskich pancerników. Na szczycie „Mutsu”

40. Amerykański pancernik „Arizona” podczas rejsu szkoleniowego

41. Koniec lat 30. XX wieku. Japońska eskadra opuszcza bazę Yokosuka na ćwiczenia

42. Z ćwiczeń floty japońskiej w latach 30. XX wieku

prowincje*. Pomimo ostrzeżeń, że zaakceptowanie japońskiej mediacji oznaczałoby „jazdę na tygrysie”, francusko-syjamski rozejm został podpisany 30 stycznia na pokładzie japońskiego krążownika Natori w porcie w Sajgonie w obecności japońskich urzędników. Japończycy zażądali szybkiej zapłaty za mediację - zażądali od Syjamu ryżu, a od Francji porozumienia gwarantującego: 1. prawo do stacjonowania wojsk w południowej części kraju; 2. prawo do korzystania z istniejących lotnisk i budowy nowych w pobliżu Sajgonu; 3. Prawo do korzystania z bazy w Camranh Bay, 400 km na północny wschód od Sajgonu. 11 marca pod wspólnym naciskiem Japonii i Niemiec rząd Petaina zatwierdził to porozumienie. Jako prowizoryczną datę zakończenia wyznaczono kwiecień 1941 r. Z oczami utkwionymi w naftowym raju Południa, japońscy dyplomaci i wojskowi postanowili zasłonić się od Wschodu i Zachodu. 13 kwietnia 1941 r. podpisali pakt o nieagresji ze Związkiem Radzieckim, aw lutym zmienili personel dyplomatyczny w Waszyngtonie. Nowym ambasadorem został admirał Kichisaburo Nomura, żonaty z Amerykaninem znanym z pewnych proamerykańskich sympatii, obdarzonym także talentem dyplomatycznym; W każdym razie nie był uważany za „jastrzębia", by użyć dzisiejszej nomenklatury. Przeprowadził serię dziesiątek wywiadów z sekretarzem stanu USA Cordellem Hullem, z zamiarem nałożenia parasola na japońskie osiągnięcia w Chinach dla Japończyków. pozycję w Indochinach i aspiracje do zajęcia strefy surowcowej na południu. Dotychczasowy plan otwarcia drogi do bogactw południa szybko się czerwienił. Starsi i bardziej doświadczeni politycy japońscy, a zwłaszcza dowódcy marynarki wojennej, doskonale zdawali sobie sprawę z antycznych Chińska prawda wojenna, na pytanie „Kto jest największym generałem?” odpowiedziała: „Największy generał, który wygrywa bitwy bez walki”. Chodziło o to, by być największym generałem do końca… Nie było to łatwe rzecz, ale dlatego, że kraje Z perspektywy sprawy można powiedzieć, że słabością rozmów, w tym brytyjsko-amerykańskiej (styczeń-marzec 1941 r.), była sprzeczna postawa wobec agresora. Wielka Brytania, walcząc na dwóch teatrach wojennych – z Niemcami i Włochami – nie spieszyła się do walki z trzecim przeciwnikiem. Stany Zjednoczone też nie były wojownicze. * Po upadku Francji Syjam zażądał aneksji kilku prowincji, które niegdyś stanowiły integralną część Stanów Zjednoczonych, a teraz były administrowane przez Francuzów.

R *•

5 - Burza nad Pacyfikiem

65

0 starych imperiów kolonialnych krajów europejskich. Przywódcy, w tym sam Roosevelt, obawiali się kampanii izolacyjnej, która piętnowałaby „wysyłanie naszych chłopców na śmierć w obronie państw kolonialnych”. zostać pokonany, być traktowany w defensywie, opóźniając akcję, blokadę gospodarczą i pomoc dla walczących Chin. Czerwiec był poważnym rozczarowaniem dla japońskiego przywództwa w jego ekspansji dyplomatycznej na południe: 17 czerwca zerwano rozmowy z Holendrami, którzy stanowczo odmówili bezczelnej żądań Japończyków, którzy o czwartej po południu dowiedzieli się, że to grom z jasnego nieba, niemiecki sojusznik nawet nie raczył uprzedzić ich o swoich zamiarach. Japońscy dowódcy wojskowi byli szczególnie niechętni europejskiemu partnerowi za to, że nie obalił Wielkiej Brytanii, co bardzo ułatwiłoby Japonii sprowadzenie kilku kolejnych „krokwic świata” pod swój imperialny dach – odwrócenie tortu korzystniejsze dla Japonii Wydarzenia – ofensywę przeciwko Anglii. I tak, mimo nacisków ambasady niemieckiej w Tokio, a nawet samego Hitlera, japońskie kierownictwo postanowiło zachować ostrożność w stosunku do wydarzeń wojny w Europie. Uczestniczyła w nim Wielka Czwórka – premier, sekretarz stanu ds. zagranicznych, sekretarz wojny i marynarki wojennej oraz ich najbliżsi współpracownicy, był to rodzaj „panelu” bez oficjalnego protokołu, ale ze swobodą ekspresji. Pierwsza taka rada odbyła się w 1937 r. na początku wojny w Chinach, po czym narady przez jakiś czas nie odbywały się, a wznowiono je dopiero w 1940 r., kiedy wzrosły napięcia. Dzień po oddaniu pierwszych strzałów znad dziobu na spotkaniu wymieniono opinie na temat zaistniałej sytuacji. Minister spraw zagranicznych gabinetu księcia Konoye, Yosuke Matsuoka, stanowczo opowiedział się za atakiem na Związek Radziecki. Dowódcy floty i armii, oburzeni brakiem niemieckiej pomocy w walkach w Mongolii w 1939 roku i niewłaściwym kierunkiem obecnego niemieckiego ataku, wypowiedzieli się przeciwko atakowi. Minister Marynarki Wojennej Koshiro Oikawa (podkreślając trudność prowadzenia jednocześnie operacji morskich przeciwko ZSRR i USA): - Proszę nie mówić

66

nam o ataku na ZSRR, a potem o ofensywie na południu. Marynarka wojenna nie chce prowokować ZSRR… Zastępca szefa sztabu armii Ko Tsukada: – Nie możemy iść w obie strony w tym samym czasie… Pułkownik Kenryo Sato (ze sztabu armii) do ministra wojny generała Tojo: – W na północy nic nie zyskamy. Na południu przynajmniej ropa i inne surowce... Sekretarz Stanu Y. Matsuoka: - Jeśli Niemcy zniszczą Związek Sowiecki, nie będziemy dzielić się zdobyczami zwycięstw, jeśli nic nie zrobimy. Jeśli będziemy tylko czekać; Aby zobaczyć, jak sytuacja się rozwinie - jak sugeruje naczelne dowództwo - zostaniemy otoczeni przez Wielką Brytanię, Stany Zjednoczone i Rosję... Musimy uderzyć najpierw na północ, potem na południe... Szef Sztabu Armii Sugiyama: NIE! I to jedno słowo przypieczętowało los Matsuoki. Kiedy na innym spotkaniu 30 czerwca przekazał wezwanie Hitlera do japońskiego ataku na ZSRR, otrzymał odprawę od samego premiera, który podzielał opinię wojska. 2 lipca w obecności cesarza postanowiono kontynuować decydujący atak na południe. 18 lipca Konoye utworzył swój nowy, trzeci z rzędu rząd, ale bez Matsuoki. Jego miejsce zajął admirał Tejiro Toyoda, o którym usłyszymy później. Postanowiono rozpocząć rozmowy z Amerykanami w Waszyngtonie, ale jednocześnie postanowiono wezwać milion ludzi, zamówić ze stoczni 180 000 ton nowych okrętów i zorganizować potężną 11. Flotę Powietrzną, skupiającą elitę lotnictwa morskiego. Oznaczało to kurs zbrojnej ochrony południowego kierunku ekspansji przed ewentualnym czynnym oporem przeciwników. Przywództwo japońskie za wszelką cenę realizowało marzenie o „Wielkiej Wschodnioazjatyckiej Strefie Wspólnego Dobrobytu”: 12 lipca ambasador Japonii w Wilnie, stolicy francuskiego państwa zadowego, otrzymał rozkaz zmuszenia Petaina do wyrażenia zgody na inwazja wojsk japońskich w południowych Indochinach do 20 lipca. 21 lipca japoński rząd Vichy ponownie uległ presji, amerykański prezydent Roosevelt w ostatniej chwili próbował interweniować i m.in. Japończycy to zignorowali. Umowa francusko-japońska została podpisana 23 lipca. Ambasador Japonii w Vichy zatelegrafował triumfalnie do Tokio: Powodem, dla którego Francuzi tak chętnie przyjęli żądania Japonii, było to, że widzieli, jak kluczowe było nasze stanowisko i jak bardzo

67

nasza silna wola. Krótko mówiąc – nie mieli innego wyjścia, jak się poddać*.

w Waszyngtonie, admirał Nomura, szyfr, który był w ostrym kontraście z intencjami jego awansu na ministra:

Amerykanie przechwycili i rozszyfrowali wiadomość, a sekretarz stanu Cordell Hull, człowiek o mocnych zasadach i jasnej wizji, prawie oszalał czytając ją. Natychmiast zwrócił się do Roosevelta, który wydawał się sądzić, że Japonia jest państwem zbójeckim, podobnie jak Niemcy i Włochy. W nocy 26 lipca Ameryka ogłosiła zamrożenie wszystkich japońskich aktywów finansowych. Oznaczało to koniec handlu z Ameryką i koniec importu ropy, a amerykańska ropa stanowiła 64% importu Japonii. Podobne ograniczenia zastosowała Wielka Brytania, ale i Holendrzy – choć z czystym sumieniem, nie mając bowiem pewności otrzymania realnej pomocy w przypadku ewentualnej inwazji. Chociaż japońscy przywódcy spodziewali się takiego obrotu spraw, byli pod głębokim wrażeniem. 1 sierpnia cesarz odwiedził szef sztabu marynarki wojennej admirał Nagano. Nagano nie był człowiekiem porywczym i był raczej typem umiarkowanym. Początkowo w swoim przemówieniu rozważał możliwość uniknięcia wojny, nawet za cenę wycofania się z paktu trójstronnego, ale później, gdy zaczął myśleć o kwestii ropy naftowej, która w razie wojny starczyłaby nie dłużej niż półtora roku zalecał podjęcie inicjatywy wojskowej. „Zwyciężymy” — powiedział cesarzowi. Imperator, obdarzony umysłem naukowca, chciał wyjaśnić sytuację: - Czy to osiągnięcie jest wielkim zwycięstwem? Jak Tsushima? Nagano odpowiedział: „Przykro mi, ale to nie będzie możliwe”. „Więc”, powiedział Imperator, „to będzie desperacka wojna. 28 lipca Japończycy zajęli dwa główne porty, Sajgon i bazę Cam Ranh, oraz osiem lotnisk w południowych Indochinach, dokonując ostatniego okrążenia Filipin i zdobywając bazy, które sprawowały kontrolę operacyjną nad Malajami. Pozycje wyjściowe do wojny zostały zajęte.

Japonia musi podjąć działania w celu zabezpieczenia zasobów mórz południowych. Nasze Imperium musi podjąć natychmiastowe kroki, aby przerwać łańcuch okrążenia przez Anglię i Stany Zjednoczone, które zachowują się jak przebiegły smok pozornie uśpiony. Z tego powodu zdecydowaliśmy się na okupację terytorium Indochin [...] Wszystkie kroki, które podejmie nasze imperium, są poparte determinacją do osiągnięcia celów Paktu Trójstronnego.

Rozmowy, spotkania i bębnienie 4 sierpnia 1941 r. nowego sekretarza stanu, admirała Toyodę, powołano na to stanowisko głównie dlatego, że miał „starą przeszłość morską” i powiązania z potentatami finansowymi (wyglądającymi na dobrego dyplomatę). rekomendację do Ameryki), wysłał swojego ambasadora * J. T o l a d: The Rising Sun. Upadek i fala imperium japońskiego 1936-1945. Nowy Jork 1970.

68

A ta wiadomość, po odszyfrowaniu, wylądowała na biurku Cordella Hulla, ujawniając prawdziwe intencje japońskich przywódców. Dwa dni później, w dalszych dyskusjach w ramach tej polityki Hull, Nomura zażądał: 1. wznowienia handlu między Stanami Zjednoczonymi a Japonią; 2. Zawieszenie działań wzmacniających pozycję USA na południowo-zachodnim Pacyfiku (głównie na Filipinach); 3. Zaprzestanie pomocy dla Chin oraz posiadłości brytyjskich i holenderskich; 4. Naciskać na Chiny, aby przeprowadziły rozmowy pokojowe z Japonią. Zamiast tego Nomura zaoferował przysłowiowy „koniak dla konia”: wycofanie się z Indochin po rozstrzygnięciu „incydentu w Chinach”, który skutecznie usankcjonowałby jedynie japońskie zdobycze w Chinach. 9 sierpnia prezydent Roosevelt przybył do zatoki Placentia w Nowej Fundlandii na pokładzie krążownika Augusta, gdzie Churchill czekał na niego na pokładzie pancernika Prince of Wales, który niedawno walczył z Bismarckiem, trzymanym w cieniu wielkich dział, dowodzonym przez Roosevelta Churchilla, przejechał na wózku inwalidzkim brytyjski pancernik. W rozmowach tego dnia i następnego Churchill mocno naciskał na ostrzejszą politykę USA wobec Japonii. Nie sądził, by zostało wiele nadziei, dopóki Stany Zjednoczone nie wydają jasnego oświadczenia, aby zapobiec dalszej ekspansji Japonii na południe, czyniąc próby zapobieżenia wojnie między Wielką Brytanią a Japonią beznadziejne. Wielka Brytania była w stanie wojny od dwóch lat, a Stany Zjednoczone pławiły się w dobrobycie pokoju, a Roosevelt dyplomatycznie mówił o kolejnym miesiącu lub trzech, w których zaciągnie się do Wielkiej Brytanii w celu wzmocnienia jej bazy w Singapurze… Churchill był pewien, że przekona Roosevelta o potrzebie twardej linii

69

Radzenie sobie z Japończykami, których oferty są ubrane w gładkie słowa; Jeśli ich użyją, Japonia weźmie wszystko, co w tej chwili może, aby nic nie dać w przyszłości. Kiedy Roosevelt wrócił do Waszyngtonu, nieco ochłonął po wrażeniach z Nowej Fundlandii i 17 sierpnia zaprosił Nomurę. Wręczył mu ostrzeżenie, ale było ono mocno stonowane w porównaniu z wersją Churchilla. Pominięto słowa o środkach zaradczych, włącznie z wojną, które rząd USA podejmie, jeśli japońska agresja terytorialna będzie trwała. Omówił również z Nomurą możliwość tajnego spotkania z księciem Konoye na Alasce. Następnego dnia ambasador USA w Tokio Joseph Grew złożył wizytę sekretarzowi stanu, admirałowi Toyodzie, i w trakcie rozmowy powiedział: trwało to kilka dni, ale odkąd przejąłeś molo w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, czeka cię długa, nieprzerwana burza bez wytchnienia. Ty i ja będziemy musieli dolać trochę oliwy do tych szalejących fal… Pod koniec sierpnia amerykańscy politycy pod przewodnictwem Roosevelta, na czele z sekretarzem stanu Hullem, doszli do wniosku, że pomimo słów o spotkaniach i negocjacjach zawartych w japońskiej up Propozycje, intencje Japończyków nie były szczere, zwłaszcza biorąc pod uwagę otrzymane informacje o ich przygotowaniach wojskowych. Hull przekonał Roosevelta, że ​​nie ma sensu spotykać się z Konoye, dopóki nie zostanie osiągnięte porozumienie w podstawowych sprawach, zwłaszcza wycofaniu się Japonii z Indochin i Chin. Wreszcie, przejęcie przez Japonię podzielonych Chin liczących 450 milionów ludzi może stanowić w przyszłości nieprzewidziane zagrożenie militarne i polityczne. Jednak w japońskich kręgach rządowych narastało przekonanie, że ustępstwa wobec Chin są niemożliwe, ponieważ zagroziłyby samym podstawom państwa i jego koncepcji „Wielkiej Azji Wschodniej Sfery Wspólnego Dobrobytu”. Generał Tojo, sekretarz wojny: „Stanowisko armii jest takie, że nie może być kompromisu w stacjonowaniu wojsk w Chinach, podważyłoby to morale wojska… Wycofanie wojsk jest sednem problemu, ponieważ jeśli ulegniemy amerykańskim żądań, wszystko, co wygraliśmy w Chinach, upadnie, Mandżukuo będzie zagrożone, a nasza kontrola nad Koreą…” Minister Marynarki Wojennej Shigetaro Shimada: „Z tego, czego dowiedziałem się jako dowódca eskadry chińskiej, wnioskuję, że nasi biznesmeni będzie miał wielkie trudności, gdy nasze siły zostaną wycofane. Twoje bezpieczeństwo osobiste będzie zagrożone. Poza tym, cokolwiek dzieje się na

70

nencie – będę przeciwny wycofaniu naszych wojsk z wyspy Hainan…” Minister finansów Kaya Okinori: „Moje doświadczenie jako prezesa North China Development Company pokazuje, że obecność wojsk jest niezbędna dla naszych firm w Chinach”. Stanowisko księcia Konoye słabnie. Na wspólnym spotkaniu 4 września 1941 r. szef sztabu Marynarki Wojennej admirał Nagano odniósł się do kurczących się rezerw ropy naftowej (1 kwietnia 1941 r. - 20 mln baryłek, czyli ok. 3 mln ton, a na początku września nieco ponad 15 mln baryłek, czyli ok. , mówi: „Każdego dnia stajemy się słabsi, aż nie możemy już stać. I choć czuję, że teraz mamy szansę wygrać wojnę, to obawiam się, że ta szansa z czasem zniknie.” Nagano powiedział też kilka mocnych słów o potencjale przemysłowym wroga: „Nie ma szans na kontrolowanie króla wroga "; wymagane jest decydujące wstępne zwycięstwo… Szef sztabu armii Sugiyama wyjaśnił harmonogram: „Musimy osiągnąć nasze cele dyplomatyczne do 10 października. Jeśli to się nie powiedzie, musimy kontynuować atak. Nie można przeciągać spraw…” Ani Konoye, ani Toyoda nie przemawiali na tej historycznej konferencji. Być może czuli, że dalsze negocjacje coś przyniosą – a może obawiali się losu wielu swoich poprzedników, którzy zginęli z rąk oskarżonych ultranacjonalistycznych zabójców. Po wspólnej radzie minister wojny Tojo oraz szefowie sztabów armii i marynarki wojennej zwrócili się do cesarza, który był zaniepokojony rosnącym widmem wojny na wszystkich frontach, ale zapewnił go, że operacje przeciwko posiadłościom brytyjskim i holenderskim na południu oraz przeciwko posiadłościom na Filipinach podlegające USA są dobrze przygotowane i sprawnie realizowane. W pewnym momencie Hirohito zapytał szefa sztabu armii Sugiyamę: „Czy wszystko pójdzie zgodnie z planem? Kiedy byłeś ministrem wojny, powiedziałeś, że Czang Kaj-szek zostanie szybko pokonany, ale nadal nie mogłeś tego zrobić”. „Ale wnętrze Chin jest takie duże!”, odpowiedział Sugiyama. Cesarz odpowiedział: „Wiem o tym, ale morza południowe są jeszcze większe! Mimo początkowych obiekcji cesarza konferencja z jego udziałem 6 września zakończyła się katastrofą. Akapit otwierający rezolucję brzmiał: „Postanowieni nie dać się zastraszyć możliwością wojny z Ameryką, Anglią i Holandią, w celu zabezpieczenia naszego narodowego bytu, będziemy kontynuować przygotowania wojenne, które mają zakończyć się do końca października. II wojna światowa i Japończycy, 1939-1945. Oxford 1979. N. Ike: Japan's Deedsion for War: Liaison and Imperial Conference Records, marzec-grudzień 1941. Stanford 1967.

71

dalsze rozmowy, ale punkt trzeci z wisienką na torcie, w duchu szefa armii Sugiyamy - jeśli w pierwszej połowie października nie dojdzie do porozumienia, oznacza to wojnę Załączony tajny protokół z żądaniami wobec partnerów dyplomatycznych i ewentualnymi ustępstwami wobec nich nie budzą duże nadzieje, tym bardziej, że 10 października został wyznaczony jako granica, a ostateczny termin to pięć tygodni na pokładach lotniskowców. Negocjacje nie posuwały się naprzód, chociaż wymieniono wiele notatek i odbyło się wiele spotkań japońsko-amerykańskich. 18 września dokonano zamachu na księcia Konoye, ale zabójcom nie udało się sforsować zamkniętych drzwi samochodu. Następny atak zaplanowano na linię kolejową Tokio-Yokosuka, którą Konoye miał pojechać na spotkanie z Rooseveltem... Podczas spotkania z generałem Tojo 14 października książę Konoye, człowiek skądinąd niezbyt silnej woli, wezwał akt osobistą odwagę i zażądał zgody na wycofanie wojsk z Chin. Tojo stanowczo odmówił, stwierdzając, że w przypadku wojny Japonia pokona Stany Zjednoczone. Konoye był zdania: „Byłoby oczywiście niemądre, gdyby Japonia rzuciła się w wojnę z nieprzewidzianymi skutkami, dopóki incydent w Chinach* nie zostanie rozwiązany”. Konoye złożył rezygnację po dwóch dniach: „Admirałowie nie chcieli publicznie powiedzieć, że nie Nie chcę wojny. Admirałowie chcieli potwierdzić, że pozostawili decyzję premierowi”. Niechęć księcia Konoye do admirałów wynikała ze znajomości ich poglądów na możliwość wygrania wojny, diametralnie odmiennych od poglądów generała Tojo i dowódców armii. Dziesięć dni przed ustąpieniem ze stanowiska premiera, admirał Shigeru Fukudome, szef I Dywizji (Operacyjnej) Sztabu Generalnego Marynarki Wojennej, przyznał, że „nie wierzę, że Japonia może wygrać wojnę”. odpowiedział: „Będę walczył jak szalony przez pierwsze 6 do 12 miesięcy wojny przeciwko Stanom Zjednoczonym i Anglii. Osiągnę nieprzerwaną passę sukcesów. Ale muszę wam powiedzieć, że jeśli wojna przeciągnie się na 2-3 lata, to nie jestem pewien naszego ostatecznego zwycięstwa”. Tak więc, mimo niedowierzania w nową wojnę, admirałowie umyli od niej ręce. Japoński historyk Ienaga Saburo podkreśla motywy swojego stanowiska: „Co za niewiarygodny paradoks: admirałowie zgodzili się na wojnę, którą Japończycy z paradoksalną dozą eufemizmu nazwali długoterminową wojną z Chinami.

72

sukces nie wierzył. Strach przed buntem armii w przypadku japońskich ustępstw miał pewien wpływ na przywództwo marynarki wojennej.” A admirał Mineichi Koga, późniejszy następca admirała Yamamota, powiedział w grudniu 1941 roku, kiedy rzucono kości: „[Marynarka wojenna] to odpowiedzialni oficerowie miałby możliwość przeprowadzenia zamachu stanu i mężnie zapobiec wojnie. 18 października generał Tojo utworzył nowy rząd, którego intencje były niezaprzeczalne. Admirał Toyoda zrezygnował ze stanowiska ministra spraw zagranicznych i został zastąpiony przez Shigenori Togo ze starej rodziny samurajów. Tojo zachowywał dla siebie teki sekretarza wojny i sekretarza spraw wewnętrznych.Podbój Ameryki oczywiście nie leżał w głowie generała Tojo i jego najbliższych współpracowników – nie wchodziło to w grę, biorąc pod uwagę wielkość tego kraju i jego odległość od Japonia Pomysł polegał na tym, by Flota Pacyfiku USA obezwładniła i przejęła strefę, która zapewnia Japonii samowystarczalność gospodarczą i której trzeba bronić, dopóki Ameryka nie zmęczy się wojną. Tojo miał nadzieję, że Niemcy w końcu wygrają w Europie, pokonają Rosjan, Anglia upadnie, chiński rząd upadnie, a Japonia zostanie sama z Ameryką. A wtedy kalkulacja strategiczna byłaby następująca: lądowe siły powietrzne Japonii, krótsze trasy zaopatrzenia i zakładana większa gotowość bojowa po stronie japońskiej przeciwko ogólnie większej potędze produkcyjnej Ameryki… Taka była jego zdaniem kalkulacja dla JAPONII! Tym bardziej, że niosła go wiara w niezwyciężoność kraju, który pokonał swoich przeciwników w wielkich wojnach, a także irracjonalna wiara w słuszność jego sprawy, wielkiej misji Japonii, boskości cesarza. To przekonanie napełniło serca armii, zwłaszcza jej korpusu oficerskiego, którego wyszkolenie było dość ograniczone, a wiedza o świecie zewnętrznym skąpa. Jako historyk konfliktu S.E. Morison: „Japonia w XX wieku była jedynym wielkim krajem na świecie, który łączył nowoczesną potęgę przemysłową i światowej klasy pozycję wojskową z ideami religijnymi i społecznymi odziedziczonymi od zarania ludzkości. Oznaczały militarne rozczarowanie oraz wojnę i podbój jako najwyższe dobro.” 10 listopada 1941 roku admirał Yamamoto, przez wiele miesięcy dowódca tzw. Umowa z księciem Terauchi*, dowódcą Armii Południa, określająca plan podboju. Sformułowano go pokrótce: „Książę Hisaichi Terauchi (1879-1946) brał udział w wojnie rosyjsko-japońskiej po ukończeniu Akademii Wojskowej w 1909 r. Kontynuował studia w Niemczech, generał dywizji 1924, generał porucznik 1935, minister wojny 1935 -36 , dowódca wojsk w północnych Chinach 1938 i jednocześnie członek Naczelnej Rady Wojennej, 1941 dowódca Armii Południe.

73

II Sytuacja na Pacyfiku w 1941 r

1. Równoległe desanty desantowe na Luzon, Guam, Półwyspie Malajskim, Hong Kongu i Miri - Brytyjskie Północne Borneo. Wszystkie z tych działań oprócz ostatniej miały być poprzedzone nalotami. 2. Atak lotniskowca na amerykańską Flotę Pacyfiku w Pearl Harbor. 3. Szybko wykorzystaj wczesne osiągnięcia, podbijając Manilę, Mindanao, wyspę Wake, Wyspy Bismarcka, Bangkok i Singapur. 4. Okupacja Holenderskich Indii Wschodnich i kontynuacja wojny w Chinach. Zanim admirał Yamamoto podpisał tę umowę z księciem Terauchi, w japońskiej kwaterze głównej rozważano cztery warianty ataku na południe. Odrzucono pierwszą opcję, zakładającą najpierw uderzenie w zasobne w ropę Holenderskie Indie Wschodnie, choć wydawała się atrakcyjna (właściwie wdrożona nagle, mogła zapobiec zniszczeniu kopalń). Ujawnił jednak powiązania morskie, które mogą być zagrożone przez Filipiny i Malaje, które były „w drodze”, a także pozostałe trzy, neutralizację sił amerykańskiej Floty Pacyfiku poprzez atak na ich bazę na Hawajach w pierwszych godzinach Der Wojna Obliczenia czasu potrzebnego do zakończenia kampanii na trzech teatrach działań wojennych przedstawiały się następująco: Filipiny – 50 dni Malaje – 100 dni Holenderskie Indie Wschodnie – 150 dni Jednak plan przesunięcia na południe napotkał poważny problem: po kilku starciach z wojskami japońskimi na granicy z Mongolską Republiką Ludową Związek Radziecki utrzymywał silne garnizony graniczne na Dalekim Wschodzie. Jak pisze autor pięciotomowej Oficjalnej brytyjskiej historii operacji na Dalekim Wschodzie, generał dywizji S. WÓcdburn-Kirby: „Dopóki dywizje rosyjskie pozostawały na granicy, duże siły lądowe i powietrzne musiały być utrzymywane w Mandżuria. To, wraz z siłami potrzebnymi do poradzenia sobie z „incydentem w Chinach”, ograniczyło dostępność dywizji i sił powietrznych do operacji Southern. W rezultacie tylko 11 z 51 dywizji i około 700 z 1500 samolotów frontowych wspierało około 480, dostępne lądowe samoloty marynarki wojennej mogłyby zostać użyte do zajęcia znacznej części południowego regionu, a ponieważ dowództwo uznało za konieczne, aby odnieść sukces, margines lokalnej przewagi wynoszący co najmniej dwie tony

76

po jednej w wojsku i lotnictwie, plany operacyjne musiały przewidywać użycie tych samych jednostek w późniejszych operacjach*. Czynniki pogodowe odegrały znaczącą rolę w planowaniu uderzenia na południe. Dowództwo Cesarskiej Japonii uważało, że operacje powinny rozpocząć się nie później niż na początku grudnia, przed nadejściem północno-wschodniego monsunu na Morzu Południowochińskim i silnymi sztormami na północnym Pacyfiku, które mają być tranzytowane z bazy Floty Pacyfiku w Pearl Harbor na Hawajach. 3 listopada amerykański ambasador w Tokio Joseph Grew ostrzegł o pogarszającej się sytuacji za pośrednictwem depeszy Hulla. Napisał, że Japonia może przystąpić do działań przypominających wojnę „z dramatyczną i niebezpieczną nagłością”. Nowy minister spraw zagranicznych Japonii natychmiast polecił Nomurze osiągnięcie porozumienia za wszelką cenę do 25 listopada, nowego terminu rozmów. Inny japoński dyplomata, żonaty z Amerykaninem, który rzucił się do Waszyngtonu, by pomóc admirałowi Nomurze, Saburo Kurusu, który był dobrze ugruntowany w kręgach społecznych Waszyngtonu, ale ani on, ani Nomura nie znali dokładnego planu niespodziewanego ataku na Flotę Pacyfiku w dowódcy marynarki USA operacji Admirał Harold Stark, który znał zarówno Nomurę, jak i Kurusu i był zaznajomiony z rozmowami dyplomatycznymi, widział sytuację ponuro, ostrzegł 24 kwietnia, że ​​możliwy jest niespodziewany agresywny ruch we wszystkich kierunkach, w tym atak na Filipiny i Guam… ” Dzień później Amerykanie rozważali możliwość udzielenia Japończykom trzymiesięcznego kontraktu poprzez tzw. modus vivendi**, co jednak oznaczało sprzedaż przez Chiny Japonii. Churchill szydził z projektu i został potępiony przez przedstawicieli innych zainteresowanych krajów, którym został przedłożony do konsultacji. „W ten sposób uniknięto Monachium na Pacyfiku. Negocjacje trwałyby przez cały listopad i początek grudnia, podczas gdy zespoły floty japońskiej osiągnęłyby swoje cele. Ostatnie spotkanie Nomury i Kurusu z Hull miało zakończyć się pierwszego dnia wojny”. Uścisk dłoni, ponieważ HuJl już wie, co wydarzyło się tego ranka w bazie amerykańskiej Floty Pacyfiku na Hawajach. SW Kirby: Wojna z Japonią. Vol. I: Fala Singapuru. Londyn 1957 r.), Warunki pokojowych stosunków

77

Zanim Otto von Bismarck rozpoczął w 1864 roku działania zbrojne mające na celu wyrwanie Danii Szlezwika-Holsztynu, stworzył w Europie taką kombinację sojuszy, która chroniła Prusy przed atakiem. Stworzywszy tę ochronę dyplomatyczną, powiedział swoim generałom: „Panowie, zostawiam sprawę w waszych rękach… Generał Tojo, który był jednocześnie premierem Japonii i ministrem wojny, nie musiał mówić takich słów w 1941 r., ponieważ wszystko było w Japonii było w tych samych rękach –” i polityka, dyplomacja i siły zbrojne, chociaż – w przeciwieństwie do kampanii chińskiej – w której ciężar walk spoczywał na armii lądowej, działania przeciwko wyspom i półwyspom Południa wymagały największy wysiłek floty. Miał przeprowadzać skomplikowane operacje desantowe, transportować znaczne siły armii i wykonywać precyzyjne desanty. Ponadto zniszczenie amerykańskiej Floty Pacyfiku na jej własnej bazie siłami jej lotniskowców było przedsięwzięciem bez precedensu. W 1941 roku Cesarska Flota Japońska była potężną siłą, dysponując statkami wszystkich klas. Z wyjątkiem małych sił morskich operujących u wybrzeży Chin, pozostałe jednostki bojowe zostały połączone w tzw. Połączoną Flotę, w skład której weszły następujące floty: dziesięć pancerników i cztery ciężkie krążowniki oraz dwie flotylle niszczycieli - stacjonujące w zatoce Hiroszima ; Druga - składająca się z trzech eskadr krążowników i dwóch flotylli niszczycieli - stacjonowała na wyspie Hainan; Trzecia – przeznaczona do operacji desantowych, składająca się z około 50 statków transportowych, oprócz okrętów bojowych – stacjonowała na Formozie; Czwarta – oparta na atolu Truk i mająca za zadanie strzec stosunkowo młodej spuścizny państwa Wilhelma II; składał się z eskadry lekkich krążowników, eskadry niszczycieli, 16 okrętów podwodnych i około 40 transportowców; Piąty – niezbyt liczny, miał niewielkie znaczenie; Szósty - grupa około czterdziestu okrętów podwodnych - stacjonował na Kwajalein na Wyspach Marshalla; Flota lotniskowców, stacjonująca w Kura, reprezentowała największą siłę współczesnej wojny morskiej — dziesięć lotniskowców z pięcioma setkami samolotów!

Całkowity tonaż japońskiej floty wojennej pod koniec 1941 roku wynosił 1 041 000 ton. W ciągu dziewięciu lat od „incydentu mandżurskiego” (1931) do 1940 roku stocznie dostarczyły flocie 476 000 ton statków, osiągając szczyt 225 000 ton w 1941 roku, w tym superpancernik Yamato, pięć lotniskowców i jedenaście okrętów podwodnych. " Dokładny skład Połączonej Floty w lipcu 1941 roku publikujemy w dodatkach na końcu książki, s. 519.

78

Od sierpnia 1939 roku Połączoną Flotą dowodził admirał Isoroku Yamamoto, oficer, który miał za sobą długą karierę morską we flocie i duże doświadczenie organizacyjne, edukacyjne i kadrowe. Jak pisze japoński autor, urodził się on „dowódcą dowódców”, co jego zdaniem nie oznaczało, że Yamamoto był urodzonym dowódcą, czyli człowiekiem bezpośrednio dowodzącym, co jak pokazuje doświadczenie Kriege, wymaga specjalnych cech charakteru. Yamamoto był zasadniczo przeciwny wejściu, doskonale zdając sobie sprawę, że walka na dwóch lub trzech głównych frontach na dłuższą metę przekroczyłaby znaczne, ale z natury ograniczone zdolności militarne Japonii. fanatycznego, wojskowego programu i w gorących sporach argumenty armii lądowej i fanatyków nabierały siły, gdy Roosevelt i Hull dramatyzowali sytuację surowcową Japonii i samej floty z późniejszymi ograniczeniami - Yamamoto poddał się zwycięskiej sprawie konfliktów - powód, dla którego wygrywa zdobywa poparcie wszystkich, niezależnie od ich wcześniejszej opinii. A Yamamoto wykorzystał całą swoją energię i zapał, aby opracować plan wojenny, który obejmowałby jednoczesny atak na amerykańskie, brytyjskie i holenderskie posiadłości i bazy na Pacyfiku i przyległych morzach.

Narodziny planu Pierwotny plan wojny ze Stanami Zjednoczonymi, sporządzony w Kwaterze Głównej Marynarki Wojennej w latach trzydziestych XX wieku, zakładał, że flota japońska będzie „czekała” na przybycie floty amerykańskiej, tak jak czekała na flotę rosyjską. 1905. Atakująca flota amerykańska zostanie nękana wzdłuż rozległych szlaków Pacyfiku przez japońskie lekkie siły i japońskie siły powietrzne na wyspach, i nadejdzie ta wymarzona ogólna bitwa z użyciem potęgi artylerii japońskich pancerników wspieranych przez lotniskowce, która zmiażdży nieprzyjaciela główna siła. Od strony amerykańskiej japońskiemu wywiadowi udało się zdobyć pewne informacje o amerykańskim planie wojennym przeciwko Japonii o kryptonimie „Rainbow Five” („Rainbow 5”), który przejął amerykańską kontrolę nad Wyspami Marshalla i utworzeniem baz, z których mogli z kolei pojechać do Karoliny i Marianowa. W oczach strategów japońskiej marynarki wojennej znacznie opóźniłoby to ogólną i decydującą bitwę na rodzimych wodach Japonii. W tym czasie mogła np

79

rozpad jego struktury gospodarczej. Dlatego faworyzowano plan, który zakładał, że ten sen – na wzór Cuszimy – był ogólną bitwą z flotą wroga… we własnej bazie na samym początku konfliktu. Rozwiązanie Floty Pacyfiku i wynikający z tego brak poważnego wroga na morzu powinno ułatwić podboje na południu. I ta ogólna idea została zawarta w tajnym rozkazie operacyjnym dla starszych oficerów Połączonej Floty, przygotowanym przez Yamamotę. Na wschodzie niszczono flotę amerykańską, pisał Yamamoto do swoich podwładnych 5 listopada 1941 r. Amerykańskie linie operacyjne i dostawy na Daleki Wschód zostałyby zakłócone. Oddziały wroga zostają przechwycone i zniszczone. Zwycięstwa służą do złamania woli walki wroga. Słowa te zawierały zarówno plan, jak i nadzieje na nową wojnę japońską. Plan ataku na Pearl Harbor zaczął kiełkować półtora roku przed grudniem 1941 roku. Wiosną kwietnia-maja 1940 roku dowódca Połączonej Floty, admirał Isoroku Yamamoto, w towarzystwie swojej floty przechadzał się po pokładzie flagowego okrętu Nagato, szefa sztabu, admirała Shigeru Fukudome. I tego samego dnia Fukudome, komentując przebieg głównych manewrów, powiedział dowódcy floty: „Wygląda na to, że flota nawodna nie ma możliwości uniknięcia torped powietrznych. Czy to nie jest właściwy czas? do zdecydowanej akcji floty z atakami torped powietrznych jako główną siłą uderzeniową? Yamamoto początkowo nie odpowiedział na pytanie swojego szefa sztabu. Dopiero po chwili, gdy dotarli do krawędzi pokładu, pomyślał o tym: „Jeszcze bardziej niszczycielski cios można zadać niczego nie podejrzewającemu wrogowi zmasowanym atakiem torpedowym…” Bez wątpienia była to część tego pomysłu na podstawie doświadczeń historycznych: zespół wojenny przeprowadził niespodziewany atak i zadał druzgocące straty rosyjskiej flocie zakotwiczonej w Port Arthur, startując z lotniskowca Illustrious i zatapiając trzy włoskie pancerniki w ciągu dwudziestu minut w nocy. Flota Mussoliniego otrzymała druzgocący cios, Brytyjczycy stracili w sumie dwa samoloty.

Tak przynajmniej ujął to japoński attaché marynarki wojennej w Londynie w swoim raporcie, którego szefem był komandor porucznik Minoru Genda. Attaché marynarki wojennej w Londynie i Rzymie odpowiedzieli na pytanie o ogromnym znaczeniu dla początkującego planu admirała Yamamoto: głębokość wody w porcie Taranto, w którym miał miejsce atak torpedowy, wynosiła 42 stopy – mniej niż 13 metrów! Taka głębokość była wcześniej uważana za zbyt płytką na atak torpedowy z powietrza; Próby te kończyły się katastrofalnymi skutkami - torpedy wbijały się w ziemię lub w wyobraźni zmieniały swoją trajektorię. Późniejsze doniesienia mówiły o dodatkowym wyposażeniu torped brytyjskich w specjalne drewniane stabilizatory... Wiadomość o zwycięstwie Brytyjczyków wzbudziła zainteresowanie także w Ameryce. Amerykańska Flota Pacyfiku, w skład której wchodziła większość pancerników i trzy nowoczesne lotniskowce, stacjonowała w Pearl Harbor na Hawajach* od połowy lat 40. will - Presja na Japonię. Niedawne doświadczenia na froncie śródziemnomorskim wskazywały, że może znaleźć się w sytuacji floty włoskiej pod Taranto! Sekretarz Marynarki Wojennej Knox wysłał następnie memorandum do Sekretarza Stanu ds. Wojskowych Stimsona, w którym stwierdził: ... Sukces brytyjskiego ataku torpedowego z powietrza na statki na kotwicy sugeruje, że podejmowane są środki ostrożności. chronić Pearl Aby chronić Port przed niespodziewanym atakiem, między Stanami Zjednoczonymi a Japonią powinna wybuchnąć wojna. Największe niebezpieczeństwo niosą ze sobą torpedy powietrzne… Admirał Kimmel, niedawno dowódca Floty Pacyfiku**, w tym samym grudniu 1940 roku dość lekko i formalnie potraktował perspektywę zagrożenia, deklarując, że sieci przeciwtorpedowe wzorowane na Pearl Harbor” zwężenie drogi wodnej ograniczyłoby ruch w porcie”.

8 lutego 1904 roku podczas nocnego ataku japońskie łodzie torpedowe poważnie uszkodziły dwa pancerniki - Carewicz (13 380 ton) i Retvizan (13 100 ton) oraz krążownik Pallada (6800 ton).

" Baza miała bardzo dobre warunki naturalne i 26 km2 akwenu. Była też stosunkowo nowa; pierwsze prace przy budowie stacji bunkrowej i bazy remontowej prowadzono po 1898 roku, kiedy to wojna z Hiszpanią uwydatniła wartość hawajskiego W 1908 r. stał się bazą utworzoną w Pearl Harbor Navy, aw 1919 r. oddał do użytku suchy dok. wybrzeży Stanów Zjednoczonych, w niezawodnych Bazach o silnym zapleczu technicznym: Baza w Pearl Harbor była jego zdaniem zbyt odsłonięta i słabo chroniona i dlatego nie spełniła pokładanych w niej nadziei na odstraszenie napastnika Richardsona, który był w konfliktu z prezydentem F.D. Rooseveltem, musiał zrezygnować z funkcji dowódcy Floty Pacyfiku.

80

6 - Burza nad Pacyfikiem

81

Z dystansu można powiedzieć, że amerykańskie kręgi wojskowe przez wiele lat dość beztrosko patrzyły na wschodzące nowe mocarstwo azjatyckie, rozbudzone przez własnego oficera marynarki wojennej. I tylko enfant terrible armii amerykańskiej, generał sił powietrznych Billy Mitchell*, przewidział możliwość ataku powietrznego na Pearl Harbor w latach dwudziestych XX wieku. Ostatnie prace zakwestionowały tę możliwość, a szanowany autor, komandor W.D. Puleston, szef Stacji Wywiadu Marynarki Wojennej Floty Azjatyckiej, napisał w książce porównującej siły japońskie i amerykańskie: „Nie będzie amerykańskiego Port Arthur”. i mają mniej mechanicznych zabawek niż amerykańskie dzieci, w wyniku czego Japończycy pracują w przemyśle stoczniowym, mając tylko garść pomysłów innych ludzi. Po zachodniej stronie Pacyfiku, a także wśród Anglików w Singapurze, powszechnie mówiono, że Japończycy są „słabo rozwinięci, zezowaci, niezdolni do latania porządnymi samolotami”. To było trochę jak równoległe opowieści o niemieckich kartonowych czołgach i niemieckich kierowcach zasypiających na strategicznych autostradach. Ta atmosfera zaniedbania i niedoceniania przeciwnika niewątpliwie wpłynęła na nastrój i gotowość bojową bazy Pearl Harbor. W tym samym miesiącu 1940 roku, w którym Kimmel zamienił Pearl Harbor w Richardsona, admirał Yamamoto w rozmowie ze swoim szefem sztabu po raz pierwszy przedstawił pomysł, który chodził mu po głowie od dawna. Zwracając się do admirała Fukudome, powiedział: „Właśnie teraz, gdy nasze szkolenie lotnicze okazało się tak skuteczne, możliwy byłby nalot na Pearl Harbor…” Sprężyna, raz napięta, rozluźniona, a Yamamoto polecił swojemu szefowi sztabu wybrać odpowiedni kandydat do jednego szczegółowego badania Wybór padł na kontradmirała Takijuro Ohnishi, który nudził się jako szef sztabu floty powietrznej stacjonującej na Marianach, która nie miała szans nigdy dotrzeć do głównej bazy wroga. Yamamoto zaaprobował ten wybór - Ohnishi nie był doświadczonym oficerem i miał do dyspozycji znaczne doświadczenie w lataniu, 100 000 ludzi było początkowo świadomych planu zadania śmiertelnego ciosu amerykańskiej Flocie Pacyfiku równolegle do Southern Strike, a wkrótce czwarty dołączył do tej trójki, współpracownik attaché marynarki wojennej Japonii w Londynie Williama Mitchella (1879–1936), uczestnik wojny hiszpańsko-hiszpańsko-amerykańskiej (1898), następnie zaangażowany w stłumienie powstania na Filipinach, dowódca amerykańskich sił powietrznych we Francji (1917) -1918). Ostry krytyk Departamentu Wojny i Marynarki Wojennej, entuzjasta Luftwaffe, przewidział upadek roli okrętu. Historia przyznała mu rację w wielu kwestiach. W 1925 postawiony przed sądem wojskowym za niewykonanie rozkazów i wydalony z Wehrmachtu. Autor kilku książek.

82

który przesłał szczegółowy raport o ataku brytyjskiego lotnictwa morskiego na flotę włoską – komandor porucznik Minoru Genda. Wcześniej wyróżnił się w wojnie w Chinach, opracowując nowe metody działania dla bojowników. Yamamoto również rozpoznał tę kandydaturę - pociągała go dynamika, zamiłowanie do ryzyka i pokerowej zagrywki, a sam był znakomitym graczem, który znał się na wszystkich grach losowych. Plan ataku na Pearl Harbor – biorąc pod uwagę ryzyko, że duża drużyna marynarki wojennej potajemnie przekroczy ocean i zaskoczy wroga – był zasadniczo hazardem. Opierając się na doświadczeniach z poprzedniej wojny, przyjęto, że flota nie może działać dalej niż 2000 mil morskich od macierzystej bazy i że flota traci 10 procent swojej skuteczności bojowej na każde tysiąc mil lotu. Czasy się zmieniły i to, co było odpowiednie w epoce pancerników, mogło nie pasować do epoki szybkich pancerników i lotniskowców, ale wielu japońskich oficerów nadal wierzyło w stare pewniki. Komandor porucznik Minoru Genda, po długich rozważaniach, doszedł do wniosku, że sześć lotniskowców, stanowiących ostoję japońskiej floty na początku lat czterdziestych, powinno zostać zaangażowanych w operację przeciwko Pearl Harbor. W porównaniu z klasycznymi bitwami liniowymi ostatnich dziesięcioleci, kiedy okręty toczą ze sobą salwy na odległość od kilku do kilkudziesięciu kilometrów, lotniskowiec dawał sprawdzoną w czasie wojny w Chinach możliwość rażenia ognia daleko w terytorium wroga. Wspomina admirała JFukudome: ...Pod koniec kwietnia 1941 r. admirał Ohnishi zakończył prace nad ogólnym planem operacji. Wezwał mnie do swojego gabinetu w Sztabie Generalnym Marynarki Wojennej i tak skomentował swój plan: - Ta operacja zawiera dwa trudne problemy. Jednym z nich jest techniczna trudność przeprowadzenia ataku torpedą powietrzną na wodach Pearl Harbor, które są tak płytkie, że torpedy wystrzeliwane zwykłą metodą uderzają w dno. Druga dotyczy kwestii taktycznej – czy można zaskoczyć wroga. Wreszcie stało się jasne, że operacja nie obejdzie się bez niespodzianek… Ale wymieniając wiele trudności związanych z całą operacją, oszacował sześćdziesięcioprocentową szansę powodzenia na tak wczesnym etapie planowania. Osobiście dałem im czterdzieści, bardziej technicznie...* • S. F u k u d o me: Hawaii Operation, w zbiorze: The Japanese Navyinihe Second World War. Annapolis 1971.

83

Krok po kroku przeszkody na drodze do planu były usuwane. Sam Yamamoto poświęcił wiele uwagi przygotowaniu ataku torpedowego. Najlepsi, najstaranniej wyselekcjonowani piloci ćwiczyli w zatoce Kagoshima na wyspie Kiusiu, odpalając torpedy z jak najniższej możliwej wysokości i schodząc do ataku ponad szczytami gór. Wyselekcjonowano i zamówiono torpedy typu brytyjskiego, mniejsze od słynnych później japońskich „długich torped”, mniej wybuchowe i wyposażone w drewniane stabilizatory, zdały egzamin na wodach Zatoki – nie schodziły zbyt głęboko, przynajmniej nie Sztab Marynarki Wojennej słyszał, że japoński wywiad z siedzibą na Hawajach otrzymał wiadomość, że amerykańskie pancerniki zakotwiczyły parami w Pearl Harbor, więc należało się spodziewać, że te „wewnętrzne” znajdujące się bliżej brzegu będą niedostępne dla torped, chyba że z wyjątkowych powodów. szczęście. W rezultacie arsenał marynarki wojennej nakazał przekształcenie najcięższych 406-mm pocisków morskich w bomby o wadze prawie tony. Należało rozwiązać jeszcze jeden trudny problem: Którą trasę na Hawaje wybrać dla potężnej grupy zadaniowej złożonej z kilkudziesięciu statków? Dawał nieprzespane noce najpotężniejszym szefom sztabów imperialnej floty. Najłatwiejszą i najlepszą trasą byłaby środkowa część Pacyfiku, gdzie zespół japoński mijałby wyspę Midway od południa. Późną jesienią i zimą wody są tu stosunkowo spokojne. Trasa południowa przez Wyspy Marshalla oferowała podobne korzyści. Trasa północna była najgorsza pod względem pogody. Był również dłuższy niż dwa pierwsze, ale miał przewagę nad pozostałymi dwoma: nikt lub prawie nikt nie płynął tą drogą, ponieważ wody północnego Pacyfiku były niegościnne i burzliwe. I ten moment zadecydował o wyborze przyszłej trasy parady. Kluczowe dla powodzenia planu było zachowanie tajemnicy procesji... W tym wariancie stan morza pozostawał nieznany, co mogło uniemożliwić wodowanie samolotów z lotniskowców - ale ci, którzy idą do bitwy, nie śpią dobrze. W każdym razie istniało tu dodatkowe ryzyko, które uznano za ryzyko konieczne… Oprócz zespołu uderzeniowego w operacji przeciwko Pearl Harbor, armaty miały podnieść japońskie siły podwodne. Pod koniec czerwca 1941 roku Amamoto spotkał się ze swoim starym kolegą z akademii marynarki wojennej, wiceadmirałem Mitsumi Shimizu, dowódcą japońskich okrętów podwodnych, i poinformował go o swoich planach, w których okręty podwodne miałyby odgrywać szczególną rolę na pozycjach obejmujących rozległy obszar. Wyspa Oahu: miniaturowe okręty podwodne, wynalazek z połowy lat 30. XX wieku, który wyparł około 50 ton wody i były zasilane bateriami elektrycznymi, również miały wziąć udział w ataku na Pearl Harbor.

Osiągnęli pewien poziom doskonałości w 1941 roku i byli w stanie przepłynąć 175 mil morskich. Z dwudziestu przygotowanych pięć miało później zaatakować statki bezpośrednio w samym Pearl Harbor, przy czym Yamamoto początkowo zakładał, że zostaną one rozmieszczone w noc po nalocie, kiedy wróg odzyskał już utraconą pewność siebie i niczego się nie spodziewał. W powstałym zamieszaniu te miniaturowe jednostki będą miały łatwiejszy powrót do swoich statków-matek czekających na pełnym morzu. 13 września zakończono prace nad planem ataku. 5 października na pokładzie flagowego lotniskowca „Akagi” odbyła się odprawa pilotów wybranych do operacji.

W kierunku Hawajów Miesiąc później na pokładzie pancernika Nagato admirał Yamamoto wydał rozkaz operacyjny ataku na Pearl Harbor, a dwa dni później wyznaczono datę ataku na bazę Floty Pacyfiku. W niedzielę 7. Według służb wywiadowczych Flota Pacyfiku Stanów Zjednoczonych zebrała się w bazie na niedzielę. Tego samego dnia, 7 listopada, wiceadmirał Chuichi Nagumo został przydzielony do poprowadzenia zespołu uderzeniowego do ataku na Pearl Harbor. Nagumo, który niedawno dowodził flotą dziesięciu lotniskowców Połączonej Floty, teraz miał pod swoim dowództwem bardziej złożone siły. Trzon Zespołu Uderzeniowego stanowiło sześć lotniskowców z samolotami operacyjnymi: „Akagi” („Czerwony Zamek”) – 36 500 ton, „Kaga” (nazwa dawnej prowincji) – 66 samolotów – 38 200 ton, 72 „Soryu” ("Szary niebieski smok") - 15 900 ton, 53 samoloty "Hiryu" ("Latający smok") - 17 300 ton, 59 samolotów "Shokaku" ("Latający Żuraw") - 25 675 ton, 72 samoloty "Zuikaku" ("Happy Żuraw”) - 25 675 ton, 72 samoloty

Osłonę zespołu lotniskowców zapewniała eskadra niszczycieli (dziewięć jednostek plus lekki krążownik Abukuma), a wsparcie ogniowe zapewniała drużyna wiceadmirała G. Mikawy, składająca się z pancerników Hiei i Kirishima oraz ciężkich krążowników Tone i Chikuma. towarzyszyć im będą trzy głębinowe okręty podwodne - 1-19, 1-21, 1-23 - oraz osiem tankowców i statków pomocniczych, ale priorytetem dla ryzykownej, trudnej operacji dalekiego zasięgu będzie 27. okręt podwodny na Oceanie Japońskim we flocie przez wiceadmirała Shimizu, który od 10 listopada będzie podróżował w czterech grupach z Kure

85

a Yokosuki przemaszeruje przez Pacyfik w kierunku wyspy Oahu, gdzie Amerykanie włożyli wiele wysiłku i środków technicznych w utworzenie bazy marynarki wojennej i sił powietrznych, która stanowi podstawę ich rządów wojskowych we wschodnich krańcach Oceanu Spokojnego. Trzydzieści dwa nowoczesne okręty Cesarskiej Marynarki Wojennej, którym powierzono przeprowadzenie ataku, opuściły swoje bazy na Morzu Wewnętrznym Japonii w ciągu sześciu dni między 10 a 18 listopada. Wiceadmirał Nagumo opuścił bazę na swoim okręcie flagowym Akagi późnym wieczorem 17 listopada. Pancernik Hiei wyszedł w morze 19 listopada. Jednostki jeden po drugim opuszczały swoje bazy i znikały w oceanie. Ale po dopłynięciu wystarczająco daleko, statki skręciły na północ i obrały kurs, który miał ich zaprowadzić na Wyspy Kurylskie, gdyż planowanym miejscem spotkania całej Grupy Uderzeniowej wiceadmirała Nagumo były wody u wybrzeży wyspy Etorofu, drugi z nich południowy kraniec archipelagu. Tutaj, w zatoce Tankan, otoczonej ośnieżonymi szczytami górskimi, wszystkie jednostki wysłane do ataku na bazę amerykańskiej Floty Pacyfiku miały się zebrać 22 listopada. W międzyczasie zwiększono ruch lotniczy w bazie Kure, aby zakamuflować całą operację, tak aby słuchający alianci nie zauważyli dużych statków opuszczających bazę. 25 listopada admirał Yamamoto rozkazał wiceadmirałowi Nagułno ze swojego stanowiska dowodzenia na pancerniku Nagato w zatoce Liiroshima opuścić siły floty USA na Hawajach następnego dnia. Nalot linii lotniczych zaplanowano na ranek dnia X. Rozkaz zawierał warunek, że operacja może zostać przerwana, jeśli negocjacje ze Stanami Zjednoczonymi zakończą się sukcesem, ale duch, w jakim został sformułowany, zdawał się wykluczać taką możliwość. , której trzon składał się z sześciu lotniskowców z niszczycielami na flankach - i pancernikami na rufie - krążowniki na obu Iwingach formacji pokonały pewien dystans, dziewięć niszczycieli prowadzących zespół do przechwytywania każdego niejapońskiego okrętu, nawet w najbardziej drastycznych sposób (włącznie z zatonięciem), aby zapobiec wiadomości z powietrza o postępie tej nowoczesnej armady, okręty podwodne były daleko z przodu, pogoda była idealna przez cały okres przejściowy - burzowa, nawet flagi sygnałowe były podarte na strzępy, głębiny oceanu , zmyty przez potężne fale!Wieczorem 2 grudnia wiceadmirał Nagumo udał się do niego

6

Kabina nocna, która znajduje się w bliskiej odległości od głównego stanowiska dowodzenia. Kiedy zasypiał, rozległo się pukanie do drzwi i dyżurny wręczył mu telegram. Zawierał trzy hasła, co oznaczało, że atak na Pearl Harbor z 7 grudnia miał odbyć się zgodnie z planem. Nagumo, a następnie jego szef sztabu, kontradmirał Kusaka, wpatrywali się zafascynowani w trzy słowa: NIITAKA YAMA NOBORE - „Wspinaj się na górę Niitaka”, co oznacza rozkaz do ataku. Japońska drużyna okazała się być straszną grupą „Latających Holendrów” ”. 3 grudnia wykorzystano umiarkowaną pogodę – gdy przypływ nieco opadł, tankowce zostały po raz drugi uzupełnione na morzu. Wieczorem tego dnia zespół japoński awansował na pozycję około 900 mil na północ od Midway i zmienił kurs ze wschodu na południowy wschód, utrzymując prędkość 14 węzłów. Trzy dni później, rankiem 6 grudnia, na molo lotniskowca Akagi, wiceadmirał Nagumo otrzymał najnowsze raporty z Kwatery Głównej Cesarstwa w Tokio, które z kolei były dziełem japońskiego zwiadowcy stacjonującego w Hawajach Pancerników i siedmiu krążowniki były zgłaszane w Pearl Harbor, ale łup, który wydawał się najcenniejszy - lotniskowce... Na pokładzie Akagi oficer nawigacyjny, komandor Gishiro Miura, skupił całą swoją energię na kierowaniu statkiem. To, czy uda mu się dotrzeć do wyznaczonego punktu, w którym samoloty miały zostać wyrzucone w powietrze, leżało wyłącznie na jego barkach. Z powodu ogromnego obciążenia psychicznego wydawał się nam zupełnie innym człowiekiem niż zwykle.Zniknęła jego wesołość; nosił buty zamiast zwykłych rannych pantofli i był schludnie ubrany — co za różnica w stosunku do znoszonego munduru. Komandor Hasegawa, dowódca statku, stał obok niego. Siedziałem na stanowisku kontroli lotów pod molo, wpatrując się w stopniowo opadające wzgórza Wysp Kurylskich... ** Tak wspominał komandor Fuchida, dowódca pierwszej fali samolotów, które uderzyły w Pearl Harbor, godziny przeprawy przez ocean do pozycji ataku. Trzy godziny przed północą 8 grudnia czasu tokijskiego grupa zadaniowa wiceadmirała Nagumo dotarła do południka wyspy Oahu, gdzie znajdują się amerykańskie bazy. M. Fuchs i d a, M. Ok u m i y a: W połowie drogi. Bitwa, która zniszczyła Japonię. Annapolis 1955.

87

morze i powietrze. Tylko 490 mil dzieliło japońską Armadę od bazy morskiej Floty Pacyfiku Stanów Zjednoczonych na Hawajach, która była zakotwiczona przy nabrzeżu. Chociaż zespół znajdował się jeszcze ponad 200 mil od miejsca, w którym miał rozpocząć atak od wyrzucenia samolotów w powietrze, dowództwo postanowiło nie zbliżać się do masztu pancernika Mikasa, okrętu flagowego admirała Togo, 158. Bitwa pod Cuszimą i ogłosił: „Los naszego kraju zależy od tej bitwy. Niech każdy spełni swój obowiązek”. Dowódcy grup lotniczych na lotniskowcach wygłosili krótkie przemówienia do załóg lotniczych. Grupa uderzeniowa, kierująca się dotychczas na południowy wschód, skręciła na południe. Statki zwiększyły prędkość do 26 węzłów i pod wpływem silnych wiatrów zaczęły ciężko pracować na wznoszącej się fali. Wszystkie statki płynęły bez świateł, ich pokłady i pomosty były obmywane przez fale napływające od lewej burty. Prędkość i kurs dobrano tak, aby przed wschodem słońca dotrzeć do punktu oddalonego o 275 mil od Oahu. Ostatnia noc przed atakiem była trudna dla wielu japońskich pilotów. Pomimo tego, że od najmłodszych lat byli szkoleni w sztuce samokontroli, nie potrafili powstrzymać podniecenia. Również oficer pokładowy Hiryu Lt. T. Amagai nie mógł spać w swojej kabinie marynarki wojennej obok stanowiska dowodzenia, chodził po pokojach, w których odpoczywały jego załogi, samoloty zaplanowane do startu przeciwko Pearl Harbor następnego ranka człowiek upoważniony do korzystania z nadajnika radiowego przed rozpoczęciem ataku był komandor Fuchida, dowódca lotniskowca wsuwał kartki papieru między przycisk nadajnika a styk kamery każdego samolotu: Teraz był pewien, że żadna z jego załóg przypadkowo lub odruchowo nie przerwie ciszy radiowej niezbędnej do utrzymania tajemnica operacji... Na pokładzie okrętu flagowego admirała Nagumo, kapitan Ono, siedział całą noc przy swoim radiu: stacja radiowa w Honolulu nadawała niemal nieprzerwanie miękkie i pogłosowe melodie, tj. dźwięki hawajskich gitar odbijające się echem między stalowymi ścianami lotniskowca, który miał zakończyć tę muzyczną idyllę i zamienić pokój w wojnę… Gdy zespół uderzeniowy wiceadmirała Nagumo przedarł się z dużą prędkością przez przypływ w kierunku wyspy Oahu z północy, silny zespół japońskich okrętów podwodnych wyruszył na stanowiska obserwacyjne, które znajdowały się koncentrycznie w odległości od 8,5 do 100 mil od wyspy. Duże oceaniczne okręty podwodne o wyporności powierzchniowej od 1600 do 2000 ton i prędkości 20 węzłów opuściły bazy Kura i Yokosuka między 18 a 20 listopada; Po zatankowaniu i załadowaniu zapasów na Kwajalein na Wyspach Marshalla, 5 grudnia przenieśli się na przydzielone im pozycje. Pięć

89

z tych dużych statków miało na pokładzie miniaturowe łodzie podwodne - ściśle strzeżony sekret japońskiej marynarki wojennej. Miały około 13 metrów długości i były zasilane energią elektryczną. Załoga składała się z dwóch osób. Imponującym uzbrojeniem miniaturowego okrętu były dwie wyrzutnie torpedowe, w które wyposażone były torpedy mniejszego kalibru i rozmiarów niż te używane przez „normalne” okręty podwodne i okręty nawodne japońskiej floty. Z boku okrętów podwodnych typu I znajdował się hangar dla wodnosamolotu rozpoznawczego. Na pokładzie „1-24" kapitana Hiroshiego Hanabusy znajdowała się miniaturowa łódź podwodna dowodzona przez 23-letniego chorążego Kazuo Sakamakiego. Dopóki „1-24" przepływał przez ocean, Sakamaki nie miał praktycznie nic do roboty — jego rola zaczęła się w nocy z 6/7 grudnia przed bramami bazy marynarki wojennej USA. Wieczorem 6 grudnia, gdy flaga zwycięstwa „Z” powiewała mniej niż 400 mil na północ od masztu lotniskowca Akagi, Sakamaki i jego partnerka z mini-łodzi, Iria Sailor Inagaki, przystąpili do ostatecznej kontroli mechanizmów i osprzętu łodzi. Jej towarzysze na „statku macierzystym" obserwowali blask świateł nad Honolulu, neony hoteli, światła wejścia do portu. Pięć miniaturowych łodzi podwodnych miało wejść do portu wraz z atakującą Luftwaffe i wystrzelić swoje torpedy. na kadłubach amerykańskich statków. Wewnątrz swojej łodzi Sakamaki i Inagaki nagle stwierdzili, że żyrokompas niezbędny do nawigacji podwodnej nie działa. Kiedy on sam ucinał sobie krótką drzemkę przed operacją. Kiedy obudził się około północy, sprawy nie wyglądały tak dobrze wyglądał z kompasem. Ale Sakamaki, choć z sercem pełnym wahania i wątpliwości, poczynił ostatnie przygotowania przed wyruszeniem na misję bojową. Pakowanie rzeczy osobistych, napisanie listu samobójczego do rodziny, włożenie kosmyka włosów do Uważał, podobnie jak jego koledzy, że nie przeżyje zbliżającego się ptaka. Włożył skórzany garnitur, miał owinięte wokół czoła „hachimaki” – białą szmatkę, zgodnie z tradycją samurajskich wojowników, na koniec spryskał się kupionymi perfumami w porcie Kure iw końcu cały Mothership "1-24" przeszedł się dookoła, żegnając się z każdym członkiem ealogu i dziękując za gościnę. On i Inagaki zajęli swoje miejsca w łodzi, zamknęli pokrywę luku iz dwugodzinnym opóźnieniem żyroskopowym o 5:30 rano ich mała łódź podwodna gwałtownie oderwała się od statku macierzystego, podobnie jak czterech innych, którzy na statku przez dwie godziny morze...

Weekend w Pearl Harbor Sobotni wieczór i sobotnia noc, 7 grudnia, odbyły się po wcześniej ustalonym rytuale w Bazie Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych na Hawajach. Byli po prostu najlepsi w tygodniu: tańczyli, bawili się, śpiewali i pili w klubach oficerskich i żołnierskich. Pośpiech był większy niż zwykle, ponieważ po raz pierwszy od 4 lipca 1941 roku wszystkie pancerniki Floty Pacyfiku były w bazie. Brakowało lotniskowców (Enterprise transportowało eskadrę myśliwców marynarki wojennej do bazy Wake Atoll i Lexington do Midway), ale wciąż brakowało wystarczającej liczby ludzi: Kimmela, głównodowodzącego Floty Pacyfiku i generała Waltera C. Short, dowódca lądowy na terytorium Hawajów, został ostrzeżony dziesięć dni wcześniej o możliwości wojny z Japonią, ultimatum wzywającym do zakończenia agresji w Chinach i wycofania wojsk japońskich z Indochin – admirał Stark, szef dywizji operacyjnej NAS. Dowództwo Floty, admirał Kimmel na Hawajach i generał Hart na Filipinach wydali specjalne ostrzeżenie o agresywnych zamiarach Japończyków: Telegram ten należy traktować jako ostrzeżenie wojenne, negocjacje z Japonią mające na celu ustabilizowanie Agresywne ruchy Japonii spodziewane są w ciągu najbliższych kilku dni. Liczebność i wyposażenie wojsk japońskich oraz organizacja zespołów marynarki wojennej sugerują działania desantowe albo przeciwko Filipinom, albo Półwysepowi Malajskiemu, albo ewentualnie Borneo... * Jednak w ostrzeżeniu nie wspomniano o Pearl Harbor, co nie przeszkodziło Admirał Kimmel i generał Short zastanawiają się, co się stanie, gdy ponad 150 000 mieszkańców Hawajów, pochodzenia japońskiego, aktywnie przeciwstawi się amerykańskim instalacjom wojskowym. Admirał Kimmel w zasadzie nie podzielał obaw swojego poprzednika, admirała Richardsona, i ufał mocy różnych broni przechowywanych na Hawajach. Tak więc wieczór przed niedzielą spędziłem jak zwykle z Shortem i Kimmelem. Kimmel jadł obiad w hotelu Halekulani w pobliżu słynnej Waikiki Beach Short przybył trochę późno do klubu oficerskiego na lotnisku Schofield, gdzie występował amatorski kabaret, dochód z występu został przekazany na cele charytatywne... Kimmel w swoim L. Morton Briefing: Fala Filipin, armia amerykańska podczas II wojny światowej, Waszyngton, 1953 r.

91

Sztab marynarki podzielił się swoimi obawami ze swoimi podwładnymi – raporty wywiadu sugerowały, że stacje radiowe japońskiej floty zmieniły swoje znaki wywoławcze, a ich lotniskowce zniknęły z powietrza – co zdarzyło się 12 razy w ciągu ostatnich sześciu miesięcy… Admirał nie był tak zainteresowany obroną bazy morskiej, jak stanem, wyszkoleniem i działaniem swojej floty. Natychmiastową obroną bazy kierował admirał Claude C. Bloch; Wzięły w nim udział także siły powietrzne i lądowe. Tydzień temu, zapytany o możliwe zagrożenie japońskim atakiem na bazę, szef Sztabu Operacyjnego admirała Kimmela, komandor Charles McMorris, odpowiedział: - Żadnego! W każdym razie admirał Kimmel umówił się na grę w golfa z generałem Shortem w niedzielę rano. Przecież rozmowy dyplomatyczne z Japończykami były już kilkakrotnie zawieszane i była w tym jakaś nadzieja. Największą nadzieję pokładano oczywiście w sile floty, czyli samej bazy, której broniło i broniło morze, aw razie potrzeby także ląd i powietrze; Poza tym, kto przebyłby pół oceanu, żeby ich tutaj zaatakować, skoro mieli po swojej stronie bliższe i bardziej apetyczne cele? Spóźnienie generała Shorta na wieczór w Klubie Oficerskim nie było nieusprawiedliwione. Jego oficer wywiadu, ppłk Fielder, opowiedział mu o podsłuchanej rozmowie redaktorów tokijskiego dziennika Yomiuri Shimbun z mężem korespondentki lokalnej gazety, dentystą z Honolulu, dr. reflektorami, pogodą, liczbą marynarze, a potem... kwiaty, a dokładniej gatunki, które kwitną teraz na Hawajach... Dr. Mori odpowiedział dwoma… Musiał być kod, ale jaki. „Secret Service używało otwartej linii telefonicznej, którą można było łatwo podsłuchać?” Z tego powodu, po dwóch godzinach zwątpienia, generał Short miał dość w klubie, ale nie mógł się zmusić do energicznych działań i odłożyć decyzję do rana po grze w golfa – kiedy omawiał problem ze swoimi specjalistami z wywiadu i kontrwywiadu… w razie potrzeby - kiedy ich własne okręty wojenne wchodziły lub wychodziły. Przed wejściem do portu trałowcy pracowali dzień i noc, poruszając się w określonych sektorach. O 3:42 nad ranem, dwanaście minut po tym, jak japońskie karłowate łodzie podwodne opuściły swoje statki-matki, jeden z dwóch małych amerykańskich trałowców, USS Condor, dostrzegł peryskop w pozycji dwie i pół mili od wejścia do portu i coś jakby to, co wyglądało jak fragment miniatury

92

Wieża dowodzenia łodzią podwodną. Ponieważ amerykańskim okrętom podwodnym nie wolno było pozostawać w zanurzeniu w pobliżu bazy, chorąży McCloy natychmiast meldował się w Aldis do niszczyciela Ward patrolującego poza bazą: WIDZĘ PODWODNĄ ŁÓDŹ PODWODNĄ IDĄCĄ NA ZACHODNI KURS, PRĘDKOŚĆ 9 WĘZŁÓW Na pokładzie niszczyciela, porucznik O. Goepner , świeżo oddany do służby, zaalarmowany jego zawartością, poszedł obudzić dowódcę niszczyciela, porucznika W. W. Outerbridge'a, nie mógł trafić w peryskop wroga. W międzyczasie o 6:33 „samolot” Cataliny lecący w akcji zauważył peryskop – ale do dziś trudno powiedzieć, czy to łódź ścigana przez Condora, czy inny japoński okręt podwodny. W każdym razie Catalina oznaczyła miejsce, w którym pojawił się wróg sygnałami dymnymi. Okazało się, że te dymne boje wyznaczały obszar w pobliżu statku remontowego Antares, który był zacumowany ze stalową barką tuż przy wejściu do portu, i że podwodny wróg, kimkolwiek był, próbował przedostać się przez bramę przeciwpancerną. -torpedę i znajduje się w pobliżu najcenniejszego skarbu Floty Pacyfiku US Navy, zakotwiczonego w Pearl Harbor... Mniej więcej w tym samym czasie z głębi portu wynurzył się holownik Keosanaua. Jego kapitan Blackmore miał przejąć stalową barkę od Antaresa i skierować ją do portu. To, co teraz zobaczył, przeszło jego wyobraźnię. Na powierzchni, tuż za Antaresem, boje dymne i staromodna czwórka... Niszczyciel kominów, najwyraźniej na służbie patrolowej, przedzierał się przez fale i najwyraźniej kierował się prosto na Antaresa... Sternik niszczyciela Warda, marynarz Raenbig, pomyślał kiedy Do liny holowniczej między statkiem naprawczym a barką, którą holował, przyczepiony był przedmiot, poprosił swojego kolegę Gearina, aby spojrzał na obiekt przez lornetkę. Goepner początkowo myślał, że to boja i kazał mu dalej ją obserwować. ale wkrótce Gearin zobaczył w swoim morskim lunecie, że to nie była boja, ale mały kiosk łodzi podwodnej, jak ptak morski nad wybraną rybą. Nie czekając dłużej, Goepner wezwał komendanta na molo. Dowódca wyskoczył z koi i włożył japońską yukatę - rodzaj męskiego kimona. Była godzina 6:40, kiedy zabrzmiał alarm bojowy i po kilkudziesięciu sekundach załoga zajęła miejsca przy armatach, karabinach maszynowych, wyrzutniach bomb głębinowych itp.

93

i torpedy. Dowódca niszczyciela wydał rozkaz „cały naprzód” i statek zwiększył prędkość z 5 do 25 węzłów w ciągu pięciu minut, tworząc potężne fale dziobowe. Z szybkim niszczycielem i łodzią podwodną zbliżającą się w ślad za Antaresem było to około 350 metrów. Dowódca Antaresa domyślił się z sygnałów świetlnych, że miał trochę więcej rufy i prawdopodobnie nie czuł się zbyt komfortowo, gdy dowiedział się, że to łódź podwodna, podczas gdy „łodź łatająca” Catalina, dowodzona przez chorążego Williama Tannera, oznaczyła okręt podwodny kiosk z sygnałami dymnymi, który nie był ani zanurzony, ani wyniesiony. Tanner po prostu doszedł do wniosku, że ten statek I – a mógł to być statek amerykański – tonie i trzeba go uratować. Widząc pędzący pod nim niszczyciel, był pewien, że śpieszy mu z pomocą... Z pokładu Totemu kiosk łodzi podwodnej (jaki mały!) odsłonił kadłub, który wszyscy myśleli, że przypomina cygaro i był pomalowany na błotnisty kolor, i warstwa małych skorupiaków i alg na kiosku. Przez kilka chwil wyglądał na zardzewiały, ale najdziwniejsze było to, że ten mały statek, uparcie podążający za Antaresem z prędkością dziewięciu węzłów, nie zwracał uwagi na zbliżający się ruch uliczny. przynajmniej nikt z jej załogi nie zauważył zbliżającej się machiny wojennej, która zadałaby takie ciosy takim jednostkom - niszczycielowi Ward... Kiedy Ward znalazł się w promieniu 100 jardów od celu, porucznik Outerbridge (jedyny absolwent szkoły Annapolis wśród „pogan” lub oficerów rezerwy Marynarki Wojennej) wydał rozkaz otwarcia ognia. Odległość była minimalna, więc celownicy nie używali przyrządów optycznych, ale jak to ktoś ujął: „Wystrzeliliśmy jak kwiatek do wiewiórki”. naprzód . Szybki niszczyciel prawie ją wciągnął, ale nie staranował - tak więc na chwilę pojawił się za jej rufą, odbijając się od fali wywołanej przez szybki kadłub. Maszkiewicz) wydał rozkaz wystrzelenia czterech bomb głębinowych na głębokość 30 stóp. Gigantyczne gejzery wody pochłonęły łódź - tak mu się zdawało - natychmiast. Zbliżająca się Catalina, prowadzona przez chorążego Tannera, dołączyła do pościgu i również zbombardowała łódź. Widząc, jak Ward atakuje łódź zamiast ją ratować, Tanner poczuł, że ma podobny obowiązek, ponieważ dowódcy samolotów mieli 94

wolną rękę do ataku bez uprzedzenia i zatapiania każdego okrętu podwodnego zbliżającego się do Pearl Harbor. Ale zarówno porucznik Goepner na stacji, jak i chorąży Tanner na Catalinie stali się skrajnymi pesymistami co do ich perspektyw w marynarce wojennej po popełnieniu tych czynów. …pojawił się na pierwszych stronach gazet wieczornych… Tak czy inaczej trzeba było złożyć raport, a Goepner z „Oddziału” wysłał wiadomość w zaszyfrowanej formie: MAM GŁĘBOKIE BOMBY NA ZANURZONYM OP W REJONIE OBRONNYM MORSKIEJ . Następnie, dwie minuty później, nadał telegram szczegółowo opisujący zdarzenie: ATAKOWAŁEM, PRZESUWAŁEM I GŁĘBOKO ZBOMBARDOWAŁEM ŁÓDŹ PODWODNĄ OPRACUJĄCĄ W OBSZARZE OBRONNYM MORSKIM. Jego raport miał więc zaimponować przełożonym w Dowództwie Morskiego Obszaru 14, którzy przez lata przyzwyczaili się do tego, że dowódcy niszczycieli zgłaszają ataki na podejrzane obiekty morskie o wrogich zamiarach, którymi później okazały się wieloryby… Dziś trudno powiedz, który japoński okręt podwodny zatonął pod ciosami Warda i Cataliny; Jedno jest pewne, Ensign Sakamaki i jego partner, marynarz Inagaki, nie dotarli do doku około szóstej trzydzieści - ich kompasy wciąż nie wykonały swojej pracy, a los wyznaczył im zupełnie inną. Raport komandora Warda przeszedł długą i dość bolesną drogę, zanim dotarł do naczelnego dowódcy Floty Pacyfiku, admirała Husbanda Kimmela, który udał się na swoje stanowisko dowodzenia, ale wróg był już daleko za nim. bardziej niebezpieczna i potężniejsza, ponieważ w powietrzu była już ante portas bazy Pearl Harbor...

Tora... tora... tora... Kiedy opóźniony kompasem okręt podwodny chorążego Sakamakiego opuścił pokład statku macierzystego „1-24” około 5:30, na pokładach grupy uderzeniowej wiceadmirała Nagumo, marynarze a funkcjonariusze wykonali przysłowiową „psią robotę”. Na krążownikach Tona i Chikuma, osłaniających formację japońską od przodu i poruszających się w znacznej odległości od siebie,

95

Poczyniono przygotowania do wystrzelenia z katapult wodnosamolotów rozpoznawczych. Zadaniem załóg obu wodnosamolotów było dokonanie ostatecznego przeglądu sytuacji w Pearl Harbor – co by się stało np. trzeba zmienić, czy też cała operacja została przerwana? Około godziny 6:00 rano 7 grudnia krążowniki Ttiikuma i Tona katapultowały wodnosamoloty zwiadowcze. Tymczasem na pokładach lotniskowców myśliwce i samoloty bojowe stały gotowe do startu. Przydzielone do akcji załogi zebrały się w sali odpraw. Statki tonęły i toczyły się tam iz powrotem na wzburzonym morzu, wyrzucając białe fale z ciemności wody przedświtu. Od czasu do czasu fale uderzały o pokład nawigacyjny, a personel pokładowy desperacko trzymał się maszyn, aby nie ześlizgnęły się do morza. Dowódca Fuchida, który miał poprowadzić pierwszą falę ataku, zgłosił się do dowódcy zespołu, wiceadmirała Nagumo, gdy był jeszcze w swoim skafandrze. „Jestem gotowy do wykonania zadania” – powiedział. Nagumo wstał, uścisnął mu dłoń i powiedział krótko: - Ufam Panu. Obaj weszli do słabo oświetlonego pomieszczenia, w którym czekali piloci i komandor Hasegawa, komandor Hasegawa. W rzeczywistości było dość tłoczno, a na korytarzu stało kilku pilotów. Pod ścianą stała zwykła tablica, na której komandor Fuchida, po wypowiedzeniu „Uwaga, oficerowie”, narysował pozycje statków! Załogi jeden po drugim rzuciły się do swoich samolotów. Byłem ostatnim, który wszedł na pokład do stanowiska dowodzenia, wspomina komandor Fuchida. Komandor Genda położył mi rękę na ramieniu. Uśmiechaliśmy się bez słów, ponieważ znaliśmy nawzajem swoje myśli. Kierownik lotu Masuda podszedł do mnie i powiedział: „Statki ciężko pracują na fali; co sądzisz o nocnym starcie? - Morze było bardzo wzburzone i wiał silny wiatr. Nad nami niebo ciemniało i nadal nie było widać horyzontu. „Boisko jest silniejsze niż rolka” — odpowiedziałem. „Gdyby to był trening, przełożyłbym start do świtu”. Ale jeśli skoordynujemy starty tak, żeby dziób unosił się na fali, może uda nam się wzbić samoloty w powietrze. - Pozdrowiłem oficerów i poszedłem do samolotu, którego stery zaznaczono na czerwono i żółto, żeby odróżnić maszynę dowódcy. Szef podoficera personelu pokładowego podarował mi „hachimaki”, białą lnianą naszywkę

96

43. Japoński krążownik „Izumo” na redzie Szanghaju został poważnie uszkodzony w wyniku ataków torpedowych chińskiego kutra „102” 16 sierpnia 1937 r.

44. Kanonierka Panay po krótkiej obronie rozbija się na wodach Jangcy

45. Wojna z Chinami. Japoński niszczyciel w Szanghaju

46. ​​​​Japończycy zajęli pozycję chińskiej artylerii przybrzeżnej na wyspie Hainan

47 rok 1939. Japońska piechota walcząca nad rzeką Chalkyn-gol

48. Radziecka piechota, wspierana przez broń czołgową, zaatakowana w bitwach nad rzeką Chalkhyn-gol w Mongolii

49. W cieniu swastyki. Przyjęcie z okazji podpisania paktu trójstronnego, 27 września 1940 r. Generał Tojo pośrodku

50. Podejście do III Rzeszy. Marynarze krążownika Ashigara przygotowują się do przyjęcia gwardii honorowej podczas wizyty w Kilonii w 1937 roku

51. Wodowanie pancernika „Prince of Wales” w maju 1939 r. Z boku widoczny pas pancerny o grubości 381 mm

52. Pancernik Mutsu odpiera próbny nalot. 1940

54. Cesarz Hirohito na molo pancernika Kirishima podczas przeglądu floty, 1940 r.

53. Flota Pacyfiku Stanów Zjednoczonych podczas ćwiczeń

56. Japoński model amerykańskiej bazy w Pearl Harbor

55. Admirał Osami Nagano, szef sztabu japońskiej marynarki wojennej

57. Admirał Isoroku Yamamoto

58. Dowódca zespołu uderzeniowego, wiceadmirał Chuichi Nagumo

59. Lotniskowiec „Kaga” i pancernik „Kirishima” w zatoce Hitokappu na Wyspach Kurylskich

60. Japońskie lotniskowce zbliżają się do Hawajów. Zdjęcie kupy Akagi przedstawiające lotniskowce Kaga i Zuikaku.

61. Niszczyciel Ward i jego dowódca, kapitan WW Outerbridge

wiązania wokół głowy. „Oto prezent od naszych pracowników. Mogę zapytać, czy zabierasz to do Pearl Harbor? Skinąłem głową i przyczepiłem prezent do mojego pilota. *

62. 7 grudnia 1941. Pierwszy samolot startuje z pokładu japońskiego lotniskowca

63. Kolejne samoloty startują z pokładu "Akagi" przeciwko Pearl Harbor

Lotniskowiec skręcił w lewo i został złapany przez północny wiatr. Do sygnału „Z” dołączyła teraz wielka flaga bojowa powiewająca na szczycie masztu. Zapalone światła startowe wibrowały od wibracji silników - silniki samolotów właśnie się rozgrzewały. Silnik głównego myśliwca ryknął. Kadłub kołysał się, a samolot obrywał kurs, najpierw powoli, potem z coraz większą prędkością. Marynarze na pokładzie załogi wstrzymali oddech, gdy pierwszy samolot z powodzeniem wzbił się w powietrze: tuż przed tym, jak dziób statku wpadł do innego rowu między falami. Następny samolot podążał już za pierwszym. Za każdym razem, gdy startowali, rozlegały się głośne okrzyki. Tak więc pierwsza fala 183 myśliwców, bombowców i samolotów torpedowych wyleciała w powietrze z sześciu lotniskowców. Cała operacja trwała piętnaście minut, a teraz samoloty formowały się na wciąż ciemnym niebie, kierowane jedynie przez latarnie prowadzącego samolotu. Po okrążeniu zespołu samoloty skierowały się na południe w kierunku wyspy Oahu i Pearl Harbor. Była 6:15 rano. Szef sztabu zespołu operacyjnego, kontradmirał Kusaka, który podczas startu pierwszej fali samolotów został poddany szaleńczemu obciążeniu psychicznemu (nigdy wcześniej nie startowano tak masowo w tak złych warunkach morskich), mógł teraz odetchnąć ulgi. Ale napięcie było tak wielkie, że drżał mimo buddyjskiej szkoły medytacji i samokontroli oraz wytrwałych ćwiczeń panowania nad ciałem – zasłynął jako szermierz „Kendo”, samurajskiej walki na miecze wymagającej szczególnej dyscypliny ciała i umysłu. teraz siedział na pokładzie w pozie Buddy i myślał przez chwilę, doszedł do siebie i znalazł się, gdy ryk silników jego floty lotniczej ucichł gdzieś w południowej części nocnego nieba... Ponieważ pod moim bezpośrednim dowództwem znajdowało się 49 bombowce poziome, wspomina dowódca Fuchida **.- Około 500 metrów na prawo i nieco poniżej mojego samolotu znajdowało się 40 samolotów torpedowych, w tej samej odległości po lewej stronie, ale 200 metrów nade mną znajdowało się 51 bombowców nurkujących. Formację osłaniało 43 bojowników. Pierwsze trzy grupy były prowadzone przez kapitanów Murata, Takahashi i Itaya. Lecieliśmy przez gęste chmury, które rozciągały się na wysokość 2000 metrów. * M Fuchida, M Okumiya: W połowie drogi. Battie, który przeklął Japonię. Annapolis 1955." M. Fuchida: Atak na Pearl Harbor, w zbiorze: Marynarka wojenna Japonii podczas II wojny światowej. Annapolis 1971.

7 - Burza nad Pacyfikiem

97

czasem ponad nimi. Zaczynał się dzień i chmury poniżej zaczynały się rozjaśniać, gdy słońce świeciło jasno na wschodzie. Otworzyłem owiewkę kokpitu i spojrzałem na dużą kolekcję samolotów. Jej skrzydła lśniły w jasnym porannym słońcu. Prędkościomierz wskazywał 125 węzłów - wspomagany przez wiatr pchający nas od tyłu. O 7 rano obliczyłem, że za niecałą godzinę dotrzemy do Oahu; Jednak lecąc ponad chmurami nie widzieliśmy powierzchni morza i nie mieliśmy możliwości sprawdzenia jak daleko wiatr zepchnął nas z kursu. Włączyłem antenę kierunkową, dostroiłem ją do stacji radiowej Honolulu i wkrótce zacząłem odbierać lekką muzykę. Obracając antenę, znaleźliśmy dokładny kierunek emisji i skorygowaliśmy nasz kurs o pięć stopni. […] Podczas strojenia radia za pomocą precyzyjnego tunera usłyszałem coś, co wydawało mi się prognozą pogody wraz z muzyką; Wstrzymałem oddech, przekręciłem gałkę i wsłuchałem się w głos. A potem usłyszałem po raz drugi: „Średnie zachmurzenie częściowe, z chmurami głównie nad górami. Podstawa chmur 3500 stóp. Dobra widoczność. Północny wiatr, 10 węzłów. Komandor Fuchida poczuł głębokie podniecenie. Warunki były idealne do nalotu. Wkrótce doszedł do wniosku, że skoro nad Honolulu były chmury częściowe, to nad całą wyspą musiały być też „dziury” w chmurach. Jeśli jednak podstawa chmur znajduje się na wysokości 1000 metrów w regionie górskim, nierozsądnym byłoby atakowanie z północnego wschodu - podczas lotu nad górami na wschód od wyspy. Wiatr wiał z północy, widoczność była dobra: lepiej byłoby okrążyć wyspę od zachodu i zaatakować od południa. O 7.30 byliśmy w powietrzu już półtorej godziny [...] Nagle chmury się rozstąpiły i przed nami ukazało się białe wybrzeże. Byliśmy nad Kahuku Point, północnym przylądkiem wyspy i nadszedł czas, aby przystąpić do ataku [...] Były dwa plany ataku. Gdybyśmy osiągnęli zaskoczenie, najpierw uderzyłyby samoloty torpedowe, następnie bombowce poziome, a następnie nurkowie zaatakowaliby amerykańskie bazy lotnicze. w tym Hickam i Ford Island, przylegające do kotwicowiska. Obawialiśmy się, że jeśli te bazy zostaną najpierw zaatakowane przez nurków, powstały dym uniemożliwi atak bombowcom torpedowym i poziomym bombowcom przeciwokrętowym. Z drugiej strony nurkowie atakowaliby jako pierwsi, napotykając opór wroga, aby wywołać zamieszanie i przyciągnąć ogień wroga. Z kolei bombowce poziome bombardowałyby i niszczyły działa przeciwlotnicze wroga – wtedy samoloty torpedowe uderzałyby i atakowały formację okrętów. 98

Wybór ataku był w moich rękach - "Czarny Smok" z mojej wyrzutni rakiet oznaczał atak z zaskoczenia, dwa "Czarne Smoki" gdyby zaskoczenie się nie powiodło. W obu przypadkach bojownicy powinni osłaniać nasze działania. Samoloty zwiadowcze wciąż nie otrzymały żadnych wieści, ale zdecydowałem, że możemy pójść niespodziewaną trasą i rozkazałem naszej formacji odpowiednio się rozwinąć, wystrzeliwując wyrzutnię flar z czaszy i wystrzeliwując „czarny latawiec”. Po przejechaniu 4000 metrów samoloty torpedowe opadły prawie na powierzchnię morza, tylko myśliwce nie zaatakowały, przeleciały nad resztą formacji i chyba nie zauważyły ​​mojego sygnału - prawdopodobnie przez chmury. sygnał i natychmiast obrać kurs na Oahu… Powtórzyła się stara wojenna prawda, że ​​tylko najprostsze plany i najprostsze środki komunikacji między dowódcami a oddziałami działają niezawodnie. Jak wspomina dowódca Fuchida: drugi „czarny smok”, co oznaczało to, że nie udało nam się zaskoczyć. Wprowadziło to w błąd niektórych pilotów, którzy widzieli sygnał startu… W międzyczasie otrzymaliśmy raport z rozpoznania z wodnosamolotu zwiadowczego krążownika Chikuma, który obejmował miejsca do cumowania dziesięciu pancerników, jednego ciężkiego krążownika i jednego lekkiego krążownika w porcie. Poinformował również o prędkości wiatru 14 metrów na sekundę z kierunku 080. Zachmurzenie nad flotą amerykańską wynosiło 1700 metrów, gęstość w skali 7. Nie było lotniskowców. Niebo się przejaśniło, gdy zbliżyliśmy się do celu, a port Pearl był wyraźnie widoczny z północno-zachodniej doliny wyspy. Spojrzałem na nasz cel przez lornetkę. Tak, było to osiem... lat później Fuchida jeszcze mocniej opowie o tej chwili: Pode mną leżała cała Flota Pacyfiku Stanów Zjednoczonych w rzędzie, o jakim nie śniłbym w najbardziej optymistycznych snach. Widziałem też francuskie pancerniki w Brześciu. I wreszcie, często widywałem nasze własne statki dokonujące inspekcji Imperatora, ale nigdy w najgłębszym pokoju nie widziałem tylu statków zakotwiczonych w odległości od 500 do 1000 jardów od siebie. Marynarka wojenna musi być zawsze w pogotowiu, ponieważ nie 99

Możesz wykluczyć atak z zaskoczenia. Ale ten obraz tutaj był trudny do zrozumienia. Czy Amerykanie nigdy nie słyszeli o Port Arthur? Dowódca Fuchida rozkazał swojemu radiooperatorowi: „Powiedz wszystkim samolotom, aby rozpoczęły atak". Polecenie było zwykłym tekstem. Była godzina 7:49. Komandor Fuchida nadał przez radio sygnał TORA...TORA...TORA... wskazujący, że zaskoczenie nieprzyjaciela powiodło się, sygnał ten był przeznaczony dla kwatery głównej grupy uderzeniowej krążącej 200 mil na północ od ich lokalizacji - nad wyspą Oahu, ale w niecodzienny sposób, nieco bez precedensu, przekazana przez niego wiadomość dotarła na okręt flagowy Nagato , zakotwiczony w zatoce Hiroshima Admirał Yamamoto czekał na ten sygnał z gorączkowym oczekiwaniem Krążył po kabinie operacyjnej pancernika, zerkając często na zegarek. Ale to była naprawdę jedyna zewnętrzna oznaka podniecenia — wszyscy inni w kwaterach załogi statku wydawali się bardziej podekscytowani. Tokio Stacja radiowa Sztabu Generalnego również odebrała sygnał TORA…TORA…TORA… ponieważ słowo „tora” oznacza po japońsku tygrysa, a istnieje japońska legenda o tygrysie, który może przebiec tysiąc ri (2000 mil ) i niezawodnie wrócić w to samo miejsce - więc to niezwykłe zdarzenie zostało nadane przez radio jako omen z hasłem użytym w ataku... Świadkowie na pokładzie lotniskowca Akagi twierdzą, że słyszeli sygnał TORA. …TORA…TORA…Wiceadmirał Nagumo, dowódca zespołu uderzeniowego, wymienił długi, stanowczy uścisk dłoni ze swoim szefem sztabu…Tymczasem, pod japońską armadą płynącą przez powietrzny ocean, amerykański baza pławiła się w świątecznym wypoczynku. Historyk Marynarki Wojennej USA J.E. Morison pisze: Niedziela, 7 grudnia 1941... świt był jasny i jasny nad Pearl Harbor. Według Almanachu żeglarskiego wschód słońca był o 6:26 rano, ale o tej porze roku nad górami Tantal i Olimp, których czapy utkane są z nocnej mgły, wstaje dzień. Tak więc była prawie siódma rano, gdy słońce wzeszło, wspięło się na zieleń plantacji trzciny cukrowej rozciągającej się na wzgórzach nad Aiea i pogłębiło błękit zatok Pearl Harbor.

100

Nawet jak na Oahu, któremu natura sprzyjała przez całą zimę, był to wyjątkowo piękny, cichy i jasny niedzielny poranek [...] Na statkach poranną wachtę wzywano gwizdkami na śniadanie, podczas gdy zastępujący ich marynarze mieli czyścić mosiężne i zetrzyj liny karabinów maszynowych, z których co czwarty był obsadzony - flota nigdy nie była całkiem spokojna, a „trzeci alarm” zawsze obowiązywał w porcie [...] Głosy dzwonów w Honolulu wołały za nimi Tłum o godzinie 8 unosił się nad portem, którego spokojną taflę tylko lekko marszczył poranny wiatr, wielu oficerów siedziało w swoich mesach przy śniadaniu, inni dopiero wstawali, marynarze przy śniadaniu rozmawiali na pokładzie, czytając lub pisząc listy do domu, jeden z nich, niszczyciel Helm, był w drodze. Kiedy nadszedł czas na podniesienie flagi, marynarze w białych mundurach wyjęli ze swoich szafek proporce i flagi, a pomosty sygnalizacyjne były gotowe do podniesienia flagi „P”*; bosmani byli gotowi do gwizdnięcia sygnału przygotowawczego o 7.55 rano. W porcie morskim znajdowało się 8 pancerników, 2 ciężkie krążowniki, 6 lekkich, 29 niszczycieli, 5 okrętów podwodnych, 1 kanonierka, 9 stawiaczy min, 10 trałowców oraz wspomniane 24 okręty pomocnicze, w tym 3 statki remontowe, 2 tankowce i 2 holowniki głębinowe. Faktem jest, że zanim pierwsi obserwatorzy zobaczyli japońskie samoloty nadlatujące z okrętów wojennych przed godziną 8:00, na ekranach stacji radarowej Opana Hill żołnierze Joseph Locard i George Elliott mieli już miejsce o 6:45 von saw zapalają się na ekranach radarów, ogłaszając zbliżanie się samotnego samolotu lecącego na Oahu przez japońskie krążowniki w celu ostatecznego rozpoznania sytuacji w Pearl Harbor na północy. Ponieważ zgrupowanie tych miejsc wyraźnie zbliżało się do wyspy, dwaj szeregowi postanowili o godzinie 7.20 po krótkich konsultacjach powiadomić centrum kontroli ruchu lotniczego. Ale porucznik Kermit L. Tyler, który był na służbie w placówce, pomyślał, że reporter jest człowiekiem ogarniętym paniką - liczne plamy na ekranie stacji radarowej Opana miały być odbiciami zbliżających się bombowców B-17. tuż przed przybyciem ze Stanów… Podoficer Milligan widział z pokładu niszczyciela Allen około dwudziestu pięciu samolotów krążących na wysokości około 1500 metrów, ale „Blue Peter”, flaga międzynarodowego kodu sygnałowego, oznaczała że statek opuszcza port w ciągu 24 godzin.

101

pomylił je z własnymi samolotami szkoleniowymi — dość częsty widok, jeśli nie w niedzielę. Wkrótce potem, na niszczycielu Helm, jedynym wciąż poruszającym się statku, kapitan Frank Handler zobaczył grupę samolotów zbliżającą się nad morzem od południa, a na pancerniku Arizona, Seaman Pressler zobaczył podobną grupę zbliżającą się od wschodu, zbliżającą się do gór. Samoloty, które zauważył pilot, leciały już w odległości 100 jardów od niszczyciela, a ktoś zauważył, że jeden z pilotów zza owiewki kokpitu macha do nich. Ktoś go przywitał z pokładu niszczyciela iw tym momencie widać było, że te samoloty nie schowały podwozia. Na pokładzie pancernika California oficer William Lynch, który pracował w aptece okrętowej, wykrzyknął dość naiwnie: „Och, rosyjskie samoloty, są wyraźnie oznaczone na czerwono, musimy odwiedzić rosyjski lotniskowiec… gwiazdy na skrzydłach i kadłubach, ale czerwone kule wschodzącego słońca! Sygnalista krążownika Helena sięgnął po lornetkę; sylwetki samolotów powiększone w okularach przypominały mu coś z życia na morzu, kiedy był świadkiem japońskiej inwazji na Szanghaj. Japońskie samoloty przelatywały nad swoimi celami w taki sam sposób jak te maszyny, powiększając się z sekundy na sekundę przez pryzmat jego lornetki… Tymczasem kontradmirał Furlong, dowódca uzbrojenia minowego Floty Pacyfiku, przechadzał się po nadbudówce stawiacza min Oglala , który płynął obok krążownika Helena, był zacumowany przy nabrzeżu 1010 i miał dobry widok na cały port. Około godziny 7:55 zauważył samolot lecący nisko nad wyspą Ford z północnego wschodu. Wybuch bomby w rejonie bazy wodnosamolotów i latające szczątki zdawały się nie uświadamiać mu, co się dzieje. Jak wszyscy inni, nie mógł skierować myśli ku nowej strefie zjawisk zwanej Wojną. Myślał, że jeden z jego własnych samolotów po prostu „zgubił” bombę, ale wtedy ten sam samolot wykonał ostry zakręt i przeleciał obok jego statku wzdłuż głównego kanału - w tym momencie Furlong zobaczył znak wschodzącego słońca na kadłubie i teraz wszystko zrozumiałem. Zdaję sobie sprawę, że w tym historycznym momencie jest on starszym oficerem na redzie, najwyższej rangi i jego obowiązkiem jest dowodzenie statkami zakotwiczonymi w bazie z portu. W tym samym czasie wieża sygnalizacyjna w Pearl Harbor wysłała dramatyczny sygnał NALOT WROGA – TO NIE WIERTŁO do admirała Kimmela, który był już w drodze do portu. Trzy minuty później, o 7:58 rano

102

Kontradmirał Bellinger wysłał telegram od swojego sztabu Ford Island do Stanów Zjednoczonych: RAID PEARL HARBOR – TO NIE JEST ĆWICZENIE! W tym momencie zaczęły wyć rogi na pokładach wszystkich statków. Ich ostry ton mieszał się z piekielnym rykiem eksplodujących bomb i ostrym wycie broni przeciwlotniczej małego kalibru.

Linia pancerników Zbliżał się rozkwit japońskich samolotów torpedowych. Pochylając się nad zachodnią częścią wyspy Oahu, zaczęli schodzić do kanału portowego w rejonie suchych doków, a stamtąd na bardzo małej wysokości kilkudziesięciu metrów prawie zgodnie z nadbudową dużych okrętów rozpoczęli atak na linię pancerników ustawionych na południowo-wschodnim brzegu Wyspy Forda, małej wysepki idealnie stworzonej przez naturę... na bazę wojenną. Piloci samolotów torpedowych przelatujących nad wyspą widzieli już skutki pierwszych nalotów na amerykańskie lotniska Hickam Field i Wheeler Field – chmury dymu szybko uniosły się w niebo. Teraz była ich kolej. Na czele formacji samoloty torpedowe zaatakowały maszyny dowódcy kapitana Muraty i jego zastępcy porucznika Goto. Porucznik Goto dostrzegł obok siebie dwa drednoty, przeleciał nad wodą, wprawnym okiem sprawdził prędkość i kąt własnego samolotu i zwolnił zaciski przytrzymujące torpedę. Chwilę później przez pleksiglas kabiny zobaczył na wpół cienie, na wpół meteory spadające z nieba i kierujące się w stronę amerykańskich pancerników. Zaklął głośno — to były bombowce nurkujące, które źle odczytały sygnał Fuchidy. Jako pierwsi zaatakowali okręty, zakłócając działania samolotów torpedowych, które po wystrzeleniu torped musiały mieć przed sobą czyste niebo, aby wystartować po ataku. „Czułem tylko złość” – powiedział później Goto – „Nie mogłem uwierzyć, że to był błąd po tak starannie przygotowanym ataku!” Na pokładzie nikogo nie było, niewiele widział, koncentrując się na jednym – czekaniu na wynik jego ataku. Kiedy odwrócił pancernik i otworzył go szarpnięciem, zobaczył ślady torpedy uderzającej w burtę statku, a następnie podnoszącą się ogromną kolumnę wody, co oznaczało, że udało mu się zaatakować... Jednak nie mógł powstrzymać Widok sukcesu na długi czas - pociski pościgowe wystrzeliwane z szybkostrzelnych armat i karabinów maszynowych zaczęły niebezpiecznie zbliżać się do jego samolotu...

103

Juzo Mori, lecący w drugiej grupie samolotów torpedowych, szczerze przyznaje: Nie spodziewałem się, że przeżyję atak, który przywitał ciężkim ogniem przeciwlotniczym wrogiej floty. Mój bombowiec zatrząsł się w strumieniu pocisków z karabinu maszynowego i odłamków. Przeleciałem dokładnie nad pancernikami wzdłuż Ford Island, skręcając szeroko w lewo. Jako cel wybrałem pancernik zakotwiczony w pewnej odległości od głównej grupy, która została zaatakowana przez samoloty z Soryu. Jak dotąd był to jedyny nieuszkodzony pancernik. Moje podejście musiało być absolutnie poprawne. Odchylenie prędkości lub wysokości spowodowałoby, że wystrzelona torpeda spadłaby na dno lub odbiła się od wody… Wszystkie nasze wysiłki poszłyby na marne. W ciągu tych sekund prawie nie wiedziałem, co robię. „Poruszałem się jak automat. Zniżyłem się do 200 stóp [około 60 metrów], kiedy nagle pancernik pojawił się przed moim bombowcem jak szczyt wielkiej góry. Samolot zakołysał się i przechylił na boki, gdy ogień artylerii przeciwlotniczej uderzył w skrzydła i dosięgły kadłuba. Moja głowa odleciała do tyłu i poczułem się, jakby uderzył w nią ciężki odrzutowiec, pociski wroga zdawały się nadlatywać ze wszystkich kierunków. Tak się przestraszyłem, że moje ubrania się pociły. Nagle zobaczyłem samolot wroga tuż przed sobą Mój samolot był uzbrojony tylko w jeden karabin maszynowy kalibru 7,7 mm strzelający do tyłu, był praktycznie bezbronny w walce powietrznej. Byłem bliski śmierci, więc postanowiłem zabrać wroga ze sobą w tę podróż i.. Rzuciłem mój bombowiec prosto na wroga. Pilot tego samolotu, pod wpływem mojego manewru, uciekł. Zadałem sobie pytanie: „Czy to nazywamy wojną?”*. Piloci japońskich samolotów torpedowych mieli nieco utrudnione zadanie faktem, że spośród najcięższych okrętów amerykańskich tylko dwa pancerniki, California i Nevada, były zacumowane parami obok siebie, były to pancerniki Oklahoma i Maryland oraz West Virginia i Tennessee. Maryland w pierwszej parze i Tennessee w drugiej były „osłonięte” przed kanałem, którym miały spadać japońskie torpedy przez Oklahomę i zachód. Wirginia. Podobną „parasolową” rolę w stosunku do 750-stopowego (219 m) kadłuba pancernika Arizona pełnił mniejszy, 450-stopowy (140 m) kadłub statku remontowego Vestal. M. Okumiya, J. Horikoshi, M. Caidin: Zero. Nowy Jork 1956.

104

IV Dwie fazy japońskiego ataku na Pearl Harbor

Najcięższe trafienia w pierwszych atakach padły na pancernik Arizona, który został trafiony niemal jednocześnie torpedami i ciężkimi półtonowymi bombami zrzuconymi z bombowców poziomych.Jedna z torped nie trafiła w zacumowaną na kanale Westalkę i trafiła pancernik w dziób; Niemal jednocześnie za drugą wieżą spadła ciężka bomba, wnikając w głąb statku i rozsadzając magazyn amunicji. Świadkowie z innych statków twierdzą, że płomień, który wystrzelił z Arizony, wzrósł do 150 metrów. Setki ludzi zginęło, w tym kontradmirał Kidd i komandor Van Valkenburgh na flybridge. Kolejna bomba poszła prosto do komina, trzecia uderzyła w pokład łodzi, czwarta w pancerz wieży nr 4. Cztery kolejne zniszczyły nadbudówkę między trójkątnym masztem a pomostem w przerażającej, śmiertelnej serii, załoga, która zaalarmowała przed czasu znalazła się uwięziona w wodoszczelnych przedziałach kadłuba, który szybko zatonął w wodzie. Ci, którzy nie zginęli w tonącym kadłubie, zginęli na płonących pokładach lub od wybuchu amunicji. Załoga, o ile była w stanie fizycznie, strzelała do zbliżającego się samolotu, aż w końcu upał zmusił ich do opuszczenia pozycji. "Arizona", liczący ponad ćwierć wieku okręt, mimo ciężkiego opancerzenia (14-calowy pas boczny, 18-calowy pancerz wieży), nie wytrzymał silnych ciosów - zarówno pod wodą, jak iw powietrzu ponad 1500 ludzi, Zginęło 47 oficerów i 1056 podoficerów, a marynarzy, 5 oficerów i 39 marynarzy zostało rannych. Żaden inny amerykański okręt Floty Pacyfiku nie poniósł tak ciężkich strat. 3 razy, zanim się udało. Nagle z formacji pancernika wybuchła potężna eksplozja. Ogromna kolumna ciemnoczerwonego dymu wzniosła się na wysokość 1000 stóp i potężna fala uderzeniowa uderzyła w nasz samolot. Zwróciłem uwagę pilota na widowisko poniżej - po chwili powiedział "Tak - magazyn amunicji musiał eksplodować..." Atak się rozwinął i dym z eksplozji wypełnił większość nieba nad Pearl Harbor, lornetka, widziałem wielki wybuch w Arizonie. Płonął gwałtownie, a jego dym wpływał na celność bombardowania. Szukałem innych statków, które mogłyby być celem naszego ataku. „Tennessee”, trzeci w lewym rzędzie,

106

już płonął, ale następny pancernik, Maryland, najwyraźniej jeszcze nie został zaatakowany, wydałem rozkaz zmiany celu na ten okręt i znowu zostaliśmy złapani w ogień przeciwlotniczy okrętów, potem rozkaz przyszedł „Gotowy!” i przytrzymał dźwignię zwalniającą bombę, wstrzymując oddech i wpatrując się w bombę samolotu prowadzącego. Piloci, obserwatorzy i radiooperatorzy krzyknęli „zrzuć!" na widok bomby oddzielającej się od głównego silnika - a wszyscy inni rzucili swoje bomby. Natychmiast położyłem się płasko na ziemi i patrzyłem, jak bomby przelatują przez wziernik. wydawały się tak daleko, że zastanawiałem się przez chwilę, czy tam dotrą. Bomby opadły mi w oczach i ponownie wstrzymałem oddech, nie chcąc stracić ich z oczu. Zapomniałem o wszystkim w podnieceniu, widząc, jak lecą w ich kierunku małe jak maki i w końcu znikają jako małe rozbłyski białego dymu pojawiające się na statku i wokół niego.Z dużej wysokości trafienia są bardziej widoczne z bliskiej odległości ponieważ tworzą wyraźnie widoczne koliste fale na powierzchni obserwując te dwa okręgi i małe błyski błyskawic, ja krzyknął „Dwa trafienia!” i zeskoczył z dna samolotu. Pancernik „Maryland”, jak powiedziałem, leżał razem z „Oklahomą”, który „osłonił” go przed wodami kanału La Manche i powinien udowodnić, że Fuchida mówi ofiar, które były rzeczywiście niewielkie, ponieważ dwóch ludzi zginęło, a czternastu zostało rannych z całej załogi liczącej 1604 r. Prawdziwego wyczynu polowania dokonał marynarz Short, który w czasie ataku pisał kartki świąteczne. Udało mu się szybko dostać do przeciwlotniczego karabinu maszynowego i… W lutym Maryland wrócił do czynnej służby z flotą przezbrojoną w Pearl Harbor. Pancernik Oklahoma, chroniący swoim kadłubem Maryland, miał mniej szczęścia - trzy japońskie torpedy rozerwały jego burty, a okręt nabierając wody gwałtownie przechylił się o 25 stopni, 30 stopni... Już podczas przechyłu otrzymał dwie kolejne torpedy spotyka się. Najstarszy na pokładzie, komandor Kenworthy, wydał rozkaz opuszczenia statku, ale ci, którzy wysiedli, zostali ostrzelani z dział pokładowych atakującego samolotu, co spowodowało dodatkowe straty, łącznie 415 oficerów, podoficerów i żołnierzy zabitych i 32 rannych. Statek obrócił się wokół swojej osi podłużnej i ostatecznie przewrócił się do góry nogami, a jego maszty wbiły się w ziemię. Podnoszenie się z dna tego wielkiego, ponad

107

30-tysięczny statek i jego „prostowanie” były niezwykłym osiągnięciem inżynierii w 1943 r., chociaż później podjęto decyzję o zaprzestaniu odbudowy i sprzedaży go na złom. Wirginia Zachodnia. Historycy zwracają uwagę, że mimo odsłoniętej pozycji Wirginia Zachodnia wyszła z bitwy „z tarczą”, mimo trafienia łącznie sześcioma lub siedmioma torpedami po odsłoniętej lewej burcie i dwoma ciężkimi bombami wystrzelonymi z 800-kilogramowych pocisków Marynarki Wojennej odbudowano artylerię. Co ciekawe, to właśnie młodzi oficerowie, porucznik Ricketts i trzej podporucznicy Stark, White (oficer rezerwy marynarki wojennej) i Beecham, osiągnęli największe sukcesy w ratowaniu statku, wykazując się opanowaniem, determinacją i energią, chociaż nikt z załogi początkowo nie zdawał sobie sprawy, że w sekund pokój stanie się wojną. Oficer wachtowy porucznik White, widząc odległe eksplozje, najpierw nakazał załogom strażackim i ratowniczym zajęcie pozycji na pokładzie. W rezultacie niewielka liczba ludzi pozostała w wrażliwej części kadłuba, w którą uderzyłby straszliwy promień torpedy. Ale ogromna wyrwa w lewej burcie, długa na kilkadziesiąt metrów, przypominająca ogromną bramę morską, wpuściła ogromną falę zniszczeń. Linie elektryczne, maszyny i artyleria portowa zostały sparaliżowane. Statek szybko przechylił się. Artylerzyści z prawej burty, którym udało się otworzyć ogień do samolotów, znaleźli się w dramatycznej sytuacji – nie mogli utrzymać się na nogach, a za każdym amunicją stał marynarz, którego zadaniem było… wsparcie. Porucznik Ricketts sam, bez rozkazu - który i tak by do niego nie dotarł - zaczął zatapiać przeciwległe grodzie, aby zrównoważyć statek. Zalanie przedziałów na prawej burcie zmniejszyło przechył „West Virginia” z 28 stopni do 15 stopni, co częściowo wynikało z faktu, że statek był połączony z sąsiadem, pancernikiem Tennessee, kablami, które działały jak rodzaj amortyzatora. Statek położył więc lewą burtę bardzo delikatnie i bez dramatu, unikając losu „Oklahomy”, chociaż wyłom w jej burcie był znacznie większy. „Nie ma burty!” – krzyknął jeden z nich przez łączące go struny głosowe. Japońskie torpedy wyrwały blok pancerza o szerokości 10 metrów i długości ponad 30 metrów! Tymczasem na pokładzie szalał pożar, wywołany płonącymi gruzami „Arizony” spadającymi na „West Virginia”. Załogi straży pożarnej dołożyły wszelkich starań, aby zapobiec zatonięciu pancernika podczas holowania go w kierunku zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych.

108

opanować pożary, ale statek nie mógł już strzelać do samolotów, ponieważ kończyła się dostępna amunicja. Już na samym początku ataku zginął od bomby, która eksplodowała w wielkim porządku i bez paniki na pokładzie sąsiedniego pancernika Tennessee Vee (jak żartobliwie nazwali swój statek marynarze) padł, straty nie były wielkie na poziomie dziesięciu procent załogi z 1454 osób. Pancernik Tennessee, chroniony przez kadłub Zachodniej Wirginii, otrzymał dwie bomby w pierwszej fazie japońskiego ataku, obie w wieżyczkach działowych, z których pierwsza wybuchła w centralnym dziale wieży nr 2. Jej fragmenty pochłonęły życie komandora Benniona na Zachodniej Wirginii, zniszczenia zostały wyrządzone przez spadające szczątki, Arizonę i płonący olej wylewający się z wraku pancernika.W każdym razie straty w ludziach były niewielkie i część załogi mogła wziąć udział w akcji ratowniczej na innych statkach. Sam pancernik, który jakoś utknął między stocznią a „West Virginia”, został „wyłapany” z pułapki po dwunastu dniach i naprawiony na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Na skraju formacji pancerników znajdował się pancernik California, zakotwiczony samotnie w czymś w rodzaju małego zagłębienia lub zatoki u wybrzeży wyspy Ford, oraz pancernik Nevada na przeciwległym brzegu. Dwumasztowy okręt California o wyporności 32 000 ton miał, podobnie jak inne okręty tej klasy, 12 dział kal. 356 mm i 24 pancerniki przeciwlotnicze kal. 127 mm zakotwiczone w parach; W rzeczywistości wydawały się bardziej obiecującymi celami. Ale to we flocie amerykańskiej statki admirałów były w gorszym stanie niż inne. Badania i kontrole techniczne były na nich przeprowadzane z mniejszą dokładnością, wiele pomijano, aby nie podważyć autorytetu admirałów lub po prostu wprawić ich w zły nastrój. „Umowy” – jak powiedzielibyśmy w dzisiejszym żargonie – były sprzeczne z wymaganiami stawianymi innym jednostkom: przygotowaniem do bitwy – a zwłaszcza przyjmowaniem ciosów – okrętem flagowym wiceadmirała W. S. Pye, dowódcy bitwy Fotografem czy Oddziałem Linia Flota zgrupowana w Pearl Harbor była raczej słaba.Choć „California” lśniła lśniącym mosiądzem, czystymi pokładami i zewnętrznym porządkiem, wewnętrznie występowały zaniedbania techniczne, które później potwierdzono szczegółowymi badaniami. Brakowało sześciu pokryw luków w podwójnym dnie statku i nakrętek blokujących

109

dwanaście innych było słabo ufortyfikowanych. Kiedy rozpoczął się atak, większość oficerów odpoczywała na lądzie po sobotniej rozrywce, a ci na pokładzie nie sprostali zadaniu i działali powoli i niezdecydowanie. Dziesięć minut po rozpoczęciu japońskiego ataku pięciocalowe działa otworzyły ogień do japońskich samolotów. Wkrótce potem California została trafiona przez dwie wyjątkowo nisko położone japońskie torpedy - obie trafiły w burtę pod grubym na 35 centymetrów pancerzem biegnącym po burtach okrętu. Bez błędu technicznego okręt prawdopodobnie utrzymałby się na powierzchni - ale nie na tym balaście - grodzie na prawej burcie zapobiegły wywróceniu się statku, ale nie mogły zapobiec zatonięciu statku. Wszystkie działa przeciwlotnicze strzelały teraz zaciekle — z magazynków donoszono o pociskach, gdy wybuchy torped odcięły zasilanie. A Piętnaście minut później, o godzinie 8:25, bomba zrzucona przez japoński bombowiec poziomy przebiła magazyn amunicji przeciwlotniczej, która eksplodowała, niszcząc wnętrze okrętu i zabijając pięćdziesiąt osób zlokalizowanych, a następnie ugaszonych, a pancernik mógł zostać ponownie pod napięciem i uruchomiono niektóre kotły i maszyny. Gdyby nie fatalny zbieg okoliczności – prąd i wiatr pchnęłyby płonącą ropę w stronę „Californii” – być może popłynąłby dalej: wewnątrz i na pokładach statku znaleziono 98 ciał, 61 zostało rannych z 1546 członków załogi statku admirała na powierzchni pozostały tylko dwa charakterystyczne „przebite” maszty i nadbudówka mola. Pancernik Nevada, który, jak już powiedzieliśmy, był zakotwiczony samotnie na krawędzi linii pancerników podczas japońskiego ataku na Pearl Harbor, miał doskonałe nagrywać. Na początku ataku wroga starszym oficerem na pokładzie był kapitan Francis J. Thomas z Rezerwy Marynarki Wojennej (! Pod jego dowództwem okręt szybko przygotował się do bitwy i otworzył ogień do nadlatujących samolotów. Wcześniej jednak wydarzenia potoczyły się miejsce na statku, który przeszedł do historii Pearl Harbor, 23-osobowa orkiestra pod batutą Odenia McMillana stała na pokładzie przed porannym podniesieniem flagi o 8 rano Niektórzy muzycy obserwowali samoloty w powietrzu na drugim końcu Ford Island Nagle zauważono chmury eksplozji , ale przypuszczano, że to jakieś ćwiczenia - może saperzy Dwie minuty przed 8:00 wybuchy się zbliżyły, nie

110

V. Rozmieszczenie amerykańskiej Floty Pacyfiku w Pearl Harbor 7 grudnia 1941 r

Uniemożliwiło to jednak konduktorowi wykonywanie swoich funkcji. Punktualnie o ósmej podniósł pałeczkę i nuty amerykańskiego hymnu narodowego, rozpoczynające się słowami wiersza napisanego podczas wojny o niepodległość, przeleciały po pokładzie. W tym momencie samolot, który oddzielił się od torpedy wymierzonej w pancernik Arizona, pędził tuż nad powierzchnią i przelatywał nad jego okrętem, a tylny strzelec zasypał go gradem pocisków, których na szczęście nie było. a przede wszystkim sam dyrygent, nie było wątpliwości, co się dzieje, ale McMillan, który nigdy w życiu nie przestał śpiewać hymnu, nadal dyrygował, a dwudziestu trzech muzyków na dwóch poziomach nadal grało hymn. Pociski roztrzaskały pokład obok nich, a dyrygent na krótko opuścił batutę, po czym znów ją podniósł i orkiestra grała dalej. Aż do ostatnich nut hymnu nikt nie ruszał się z miejsca – wylądowali pośród narastającego ognia własnego anty -lotnicze, po czym zniknęły z pokładu otwartego... Bateria dział przeciwlotniczych "Nevada" dowodzona przez chorążego Taussiga, ciężko rannego w akcji, otworzyła celny i szybki ogień. Lewa bateria z działami 5-calowymi niemal natychmiast po rozpoczęciu ostrzału artyleryjskiego zestrzeliła jeden bombowiec torpedowy i uszkodziła drugi, wycelowany w pancernik. Kolejny samolot został rzucony w fale kanału pociskami ze sprzężonych karabinów maszynowych. W wyniku szybkiego i celnego trafienia artyleryjskiego tylko jedna japońska torpeda trafiła w Nevadę; wyrwał ogromną dziurę* w dziobie, ale nie uszkodził żadnych znaczących części statku. Pół godziny po rozpoczęciu ataku, pancernik został trafiony przez trzy bombowce nurkujące. Thomas podjął decyzję o opuszczeniu kotwicowiska i wypłynięciu pośród wybuchających bomb, na pokłady Nevady spadł deszcz wystrzałów, skierował statek w stronę wyjście z portu. Zdjęcie pancernika zrobione z przeciwległego brzegu do dziś robi wrażenie. Na tle płonących wycofanych z eksploatacji statków, błysków ognia i ogromnych kłębów czarnego dymu - statek odmawiający pogodzenia się ze swoim losem. Pomimo ogromnej dziury w kadłubie, przez którą wdzierała się woda, Nevada płynęła dalej - Chief Petty Officer Hill skoczyła na nabrzeże, rzuciła cumy, zignorowała salwy wystrzałów z japońskich samolotów i wskoczyła do wody, gdy statek odpłynął do nabrzeża, udało się dotrzeć do pułapki burzowej i wejść na pokład W swojej krótkiej odysei wzdłuż linii zakotwiczonych i zaatakowanych tancerzy, Nevada musiała pokonać nieprzewidzianą przeszkodę * 9x14 metrów!

112

- tutaj kanał portowy był w połowie podzielony rurą łączącą pogłębiarkę turbinową z Ford Island. Do tej pory ta rura wysysająca błoto była opuszczana na dno, gdy zbliżał się duży okręt wojenny - teraz, w plątaninie japońskich ataków, nikt Pomyślał o tym i „Nevada” przepłynęła między pogłębiarką a brzegiem, udowadniając długo utrzymywaną tezę kapitana pogłębiarki, że między jego statkiem a brzegiem jest wystarczająco dużo miejsca, a cały ten bałagan związany z opuszczaniem rury i zatrzymaniem pracy bez sensu W każdym razie sternik „Nevady” zasłużył później na szczególne uznanie za to przejście, które uznano za wyczyn nawigacyjny… Gdy „Nevada” wkroczyła na środek kanału prowadzącego do wyjścia z zatoki, pośrodku którego leżącego na wyspie Ford, zwróciła uwagę grupy bombowców nurkujących „celujących” w pancernik Pennsylvania kontradmirał Furlong, który obserwował tę scenę ze stawiacza min Oglala, zobaczył, jak nurkowie zbaczają z kursu i kierują się prosto do powoli posuwającej się Nevady. Dotarli do niej, gdy statek zbliżał się do południowego krańca wyspy Ford, naprzeciwko suchych doków. Grad bomb spadł na dzielną Nevadę, która zdawała się znikać wśród wodnych gejzerów. Trafiło w nią kilka bomb - bombowce nurkujące zrzucały pociski na pokład z niewyobrażalną precyzją, a następnie zakopywały statek na płyciznach Waipio Point po drugiej stronie południowego cypla Wyspa Forda. Dzięki tym działaniom statek udało się podnieść z dna już po trzech miesiącach, a po kilku miesiącach dołączył do floty. „Nevada” stracił 50 ludzi, a 109 zostało rannych. Ogień artylerii przeciwlotniczej odniósł już pewien skutek - jeden ze zestrzelonych bombowców nurkujących spadł w pobliżu doków, jeden prawdopodobnie przypisywano strzelcom z Nevady, a jeden został zestrzelony w pobliżu niszczyciela Montgomery, ale Seaman D.F. Calkins okazał się szybszy… Duch walki amerykańskich artylerzystów był tak wielki, że strzelali do wszystkiego, co było w powietrzu i szli na muszce. Dowiedziały się o tym załogi 18 samolotów z amerykańskiego lotniskowca Enterprise, który na szczęście znajdował się na morzu w czasie ataku i wrócił do bazy linii lotniczej Wake Atoll, gdy znajdowała się 200 mil od Pearl Harbor, i przeprowadził rekonesans loty w szerokim sektorze przelatywały przed statkiem, ale nie zauważyły ​​​​japońskiej floty na północ od Hawajów. Około godziny 8:00 samoloty zaczęły się zbliżać. .. i znalazł się pod ostrzałem artyleryjskim - Buiza nad Pacyfikiem

113

Chorąży Manuel Gonzales zawołał przez radio: - NIE STRZELAJ, WŁASNY SAMOLOT! - potem Gonzales już się nie odzywał. Jego kolega, porucznik Patriarca, wkrótce zorientował się, co dzieje się nad wyspą Forda, skierował swój bombowiec w ostry zakręt i zameldował BIAŁY 16. ATAKI NA PEARL HARBOUR. NIE POTWIERDZAJ ODBIORU. Jego statek-matka, nastawiony na ciszę radiową, nie był w stanie zmienić kursu i Patriarca, przeszukawszy spory kawałek oceanu, wylądował na jednej z wysepek. Wielu pilotów zostało zabitych przez japońskie Zero. Niektóre samoloty próbowały naśladować nieszczęsnego Gonzalesa i zostały z wielkim entuzjazmem ostrzelane przez armaty broniące lotnisk. Chorąży Dobson, widząc, że jego prawe skrzydło prawie zostało oderwane, gwałtownie runął na ziemię, opuszczając oparcie fotela pilota, by być… mniejszym celem dla innych lotnisk. Wylądował z dużą prędkością - prawie 100 kilometrów szybciej niż pozwala na to lądowanie. Gumy jakoś wytrzymały i w końcu zatrzymały się za krawędzią pasa startowego - nad rowem, ale żywe... Dowódca Fuchida pamięta nasilający się ogień artylerii przeciwlotniczej: wszędzie rozkwitły ciemnoszare eksplozje, a niebo zdawało się wypełniać twardymi- uderzając w eksplozje, nasze wprawiają samolot w drżenie. Jak ustaliliśmy, działa przeciwlotnicze okrętów przemawiały przed bateriami brzegowymi. Wzruszyła mnie szybkość kontrataku, który rozpoczął się pięć minut po uderzeniu pierwszych bomb. We flocie japońskiej reakcja nie byłaby tak szybka [...] Nagle mój samolot podskoczył jak po uderzeniu ogromną maczugą. - Radiooperator siedzący z tyłu zgłosił wyrwę po lewej stronie kadłuba - Uszkodzenie linek sterujących. - Od razu zapytałem, czy samolot jest pod kontrolą, pilot odpowiedział, że ma sytuację pod kontrolą. Zanim odczuliśmy ulgę, samolotem wstrząsnęła kolejna eksplozja. Moja eskadra bombowców poziomych kierowała się na północną krawędź formacji pancerników, gdzie pancernik Nevada był zakotwiczony przy północno-wschodnim krańcu wyspy Ford. Na wysokości 10 000 stóp czułem się, jakbym leciał w wieczność…] Ignorując grad pocisków eksplodujących wokół nas, skupiłem swoją uwagę na bombach wiszących pod samolotem prowadzącym, tamten czas się zatrzymał.* Japońska marynarka wojenna podczas II wojny światowej, op.cit.

114

Po drugiej stronie Wyspy Forda Pierwsze grupy japońskich bombowców torpedowych i nurków skoncentrowały swoje ataki na głównych siłach Floty Pacyfiku zakotwiczonych u południowo-wschodniego wybrzeża Wyspy Forda, podczas gdy czwarta grupa bombowców torpedowych wycelowała w cztery statki leżące u północno-wschodniego wybrzeża wyspy Ford. wybrzeże zakotwiczone u wybrzeży wyspy: krążowniki Detroit i Raleigh, docelowy pancernik Utah i lotniskowiec Tanger. Tanger spektakularnie strzelał do atakujących bombowców nurkujących: jeden z nich stracił panowanie nad sobą i wpadł do wody, dwa inne również zostały „wysłane do wieczności”, jak twierdzą operatorzy broni przeciwlotniczej małego kalibru. W każdym razie "Tanger" - statek duży, bo 8500 ton - nie poniósł strat, podczas gdy praktycznie bezbronny "Utah", okręt z 1909 roku, po raz ostatni stał się okrętem-celem... dla japońskich samolotów torpedowych. Utah wystarczyły dwie torpedy - wywróciła się i zatonęła. Oba starsze krążowniki (cztery kominy) stoczyły zaciętą bitwę z nalotami, a lekki krążownik Raleigh miał zupełnie bezprecedensowe doświadczenie wojenne - oto japońska bomba z opóźnionym zapalnikiem A, przeznaczona do przebijania pancerza, przebiła wszystkie pokłady i ... kadłub statku i po prostu pękły na ziemi! Pomimo trafienia torpedą i kilkoma bombami, okręt walczył do końca i utrzymywał się na powierzchni, doskonale dowodzony przez komandora Simonsa i grupę młodych chorążych. Krążownik Detroit, bliźniak Raleigh, okazał się absolutnym szczęściarzem. Torpeda minęła go o włos, a on nie trafił ani jednej bomby. Nie bez wpływu była bliskość czterech grup niszczycieli, płonących pod kotłami i przygotowujących się do zejścia na ląd, cały czas kierujących skoncentrowany ogień na samoloty atakujące opisane wyżej cztery okręty. Najbliżej nich znajdowało się Detroit i temu zapewne zawdzięczali część swojej wojennej fortuny... Amerykańskie niszczyciele, o których mowa, utknęły obok siebie w czterech grupach. Dale i Aylwin otrzymali rozkaz pomocy wspomnianemu niszczycielowi Ward, który zrobił to „przypisuje” - choć z troską - zatonięcie małej łodzi podwodnej u wejścia do bazy Monaghan pośród burzy ognia przeciwlotniczego ze strony jej braci, statkom udało się przygotować kotły i silniki w pół godziny i o 8.27 było poruszając się w kierunku wyjścia i opłynął Ford Island od północy. W pewnym momencie, gdy niszczyciel zbliżał się do punktu, w którym należało skręcić na południe, nastawniczy obserwujący to, co działo się przed statkiem, zobaczył flagi sygnałowe na bazie hydroplanu Curtiss i stoczniach

115

naprawiająca Meduza. Flagi wyraźnie mówiły: „U-Boot Starboard”. Kapitan Bill Burford, dowódca niszczyciela Monaghan, z początku nie mógł w to uwierzyć, gdy zawiadomił go sygnalista — w ogólnym zamieszaniu w bitwie i gorączkowym napięciu nerwów bystrzy obserwatorzy na statkach mogli przecież niepotrzebnie skręcony i spanikowany domyślił się, do czego i tak by to wystarczyło... Ale nastawniczy, bystry chłopak o dobrym oku, zawołał, może trochę nieoficjalnie z punktu widzenia regulaminu: „Dobrze, komandorze, ale co to za rzecz tuż przed nami, która wygląda jak strzelba, która pojawia się i znika?” Burford dobrze przyjrzał się temu, co dzieje się przed jego statkiem i wyraźnie zobaczył małą łódź podwodną, ​​można powiedzieć miniaturową łódź podwodną, ​​jakby był nigdy w życiu nie widział, ale który zdawał się zmierzać w ich kierunku i miał na pokładzie dwie wyrzutnie torpedowe, które w każdym razie były bardzo niekonwencjonalnie ustawione, ponieważ - jak mu się zdawało - jedna znajdowała się nad drugą... Wydawało się, że wszyscy już strzelają do nich z tej miniaturowej łodzi podwodnej. Według niektórych obserwatorów pocisk z Curtissa odciął głowę pilotowi, który był w kiosku, podczas gdy obserwatorzy z Monaghana wyśmiewali później, że pocisk wystrzelił następnie z miniaturowej łodzi torpedę, która ominęła zacumowanego Curtissa i wybuchła na brzegu Pearl Miasto. Curtiss i Medusa zobaczyli zbliżający się niszczyciel, wstrzymali ogień i nie spieszyli się z działaniem. Monaghan natychmiast otworzył ogień, ale pierwszy pocisk przeleciał nad okrętem podwodnym i uderzył w pływający dźwig zakotwiczony z boku cypla, wystający do wody przy West Loch. wróg. Na szybkim amerykańskim statku sygnaliści nie zauważyli jej, dopóki nie minęła jej burty i nie pobiegła w stronę brzegu - jej podwodny głos odbierający nasłuch niszczyciela był jak dudnienie zbliżającego się pociągu ekspresowego... Tak więc jedna runda dla Monaghan, teraz nie strzelał i rozstrzygnie tę bitwę morską, tak jak postanowiono przed wiekami, taranując wroga. 200, 150, 50, 20 jardów więcej - i o godzinie 8:43 japońska łódź znalazła się pod burtą niszczyciela, który „wcisnął" go do wody. Gdy tylko przeciwnicy się rozdzielili, wyrzutnie Monaghana wystrzeliły bomby głębinowe, które spadły do minimalnej głębokości zostały ustawione od 10 metrów w W swoich wirach i kotłach spowodowanych eksplozjami o ogromnej mocy, kolejny japoński miniaturowy okręt podwodny zaginął na oczach obserwatorów, głównie sieci przeciwtorpedowe Curtiss i Medusa Penetrate chroniące bazę i próba atak

116

okrętów amerykańskich, co należy uznać za wielkie osiągnięcie bojowe i świadczy o nieco ponurej determinacji japońskich marynarzy - a żaden z nich nie wątpił w swoje osobiste perspektywy przed wypłynięciem ze swoich macierzystych okrętów... Załoga "Monaghana" bez wątpienia był zadowolony z ich sukcesu, wierząc, że jako pierwsi zatopili wrogi statek! Tymczasem piekło nie oszczędziło stoczni marynarki wojennej powstającej na południe od Ford Island. Po tej stronie kanału zgrupowanie statków nie było tak liczne, para statków, stawiacz min Oglala, z którego kontradmirał Furlong wydał swoje pierwsze rozkazy bojowe, oraz lekki krążownik Helena, „osłaniany” przez ten statek. Japońska torpeda wystrzelona z samotnego samolotu szturmowego przeleciała pod kilem stawiacza min i uderzyła w krążownik na śródokręciu, gdy załoga biegła na stanowiska bojowe. Mimo że woda zalała maszynownię i kotłownię, dzięki znakomitej pracy zespołów ratowniczych i mechaników okrętowych okręt nie zatonął i nie stracił swoich walorów bojowych, otwierając szybki i gęsty ogień do bombowców, które nurkowały i najwyraźniej skierowane do nich; Załoga wykazała się „inteligentną odwagą”, jak później powiedział dowódca krążownika, komandor English, „robiąc to, co trzeba, bez rozkazów, aw razie potrzeby zastępując innych w zadaniach do wykonania. Eksplozja torpedy uszkodziła kadłub stawiacza min: dodatkowo trafiły go dwie bomby, co przypieczętowało jego los. Około godziny 8:40 nad Pearl Harbor pojawiła się druga fala samolotów, którą wyrzuciły japońskie lotniskowce. Pancernik Pennsylvania znajdował się w suchym doku z niszczycielami Cassin i Downes w rejonie stoczni O godzinie 09:06 został trafiony bombą, która eksplodowała w 5-calowej kazamacie działa, ale poważniejsze były pożary, które wybuchły wokół obu niszczycieli i zostały wzniecone przez bomby zapalające. wycieki i pożary lasów oba niszczyciele zostały porzucone przez swoje załogi, a dowódca Pensylwanii nakazał napełnienie doku wodą, aby ułatwić akcje ratunkowe. Ostatecznie PennsyWania straciła 18 zabitych i 30 rannych z prawie 1500 załogi. Daleko temu do tragicznego wyniku w porównaniu ze stratami poniesionymi przez pancerniki ustawione w szeregu naprzeciw Ford Island. Niszczyciel Shaw, który dla odmiany znajdował się w pływającym doku, stracił cały dziób w wybuchu bomby, ale otrzymał prowizoryczny drewniany dziób i miał później wziąć udział w bitwie o Guadalcanal.

117

Krążąc nad płonącą amerykańską bazą dowódca Fuchida, który dowodził atakiem, nagle zauważył, że przedwcześnie zrzucone bomby z jednego z jego samolotów spadały w pobliżu czegoś, co uważał za pływający dok. Potem przypomniał sobie miniaturowe łodzie podwodne, być może na wodach amerykańskiej bazy, czekające na odpowiedni moment do ataku. Oglądane na trzeźwo znajdowały się w śmiertelnym niebezpieczeństwie i mogły też zginąć od ciosów własnego lotnictwa – w końcu trudno opisać, co dzieje się po wybuchu 500 czy 800 kilogramów ładunków wybuchowych w wodzie. Fuchida nie miał co do tego dobrego przeczucia i wydawało mu się, że ani jedna łódź – nawet gdyby przeniknęła na wody bazy – nie wypłynęłaby w morze po wykonaniu zadania… Po drugiej fali ataków odwrócił się do lotniskowców, ponownie okrążyli Pearl Harbor, aby sfotografować wyniki. Naliczyłem cztery pancerniki wyraźnie zatopione i trzy poważnie uszkodzone. Wyglądało na to, że inny pancernik został lekko uszkodzony, a okręty innych klas doznały znacznych uszkodzeń. Płonęła baza wodnosamolotów na wyspie Ford, podobnie jak lotniska, w szczególności Wheeler Field. *

Po bitwie Tuż po godzinie 10:00 admirał Kusaka z przystani lotniskowca Akagi zauważył pierwsze samoloty wracające z ataku na Pearl Harbor. Japońskie lotniskowce przemieściły się 190 mil od wyspy Oahu i przekroczyły początkowy limit podejścia Ale Kusaka i Nagumo wierzyli, że może się zdarzyć, że pilotowi zabraknie paliwa po czterech godzinach w powietrzu, zwłaszcza z możliwymi uszkodzeniami od ognia przeciwlotniczego, nad falami, na ostatnich łykach gazu, gotowy do startu silnika nagle zmarł. Silnik „wciągnął" na pokład lotniskowca, ale w momencie, gdy samolot zatrzymał się na linkach hamulcowych, zgasł. Natychmiast odciągnięto go na bok, aby zrobić miejsce dla kolejnego samolotu do lądowania. Marynarka Wojenna Japonii podczas II wojny światowej , op.cit.

118

Z 353 samolotów wysłanych przeciwko Pearl Harbor w dwóch falach, 324 samoloty wróciły na lotniskowce. 29 zostało zestrzelonych przez obronę powietrzną i kilka amerykańskich myśliwców, którym udało się wystartować podczas japońskiego ataku. Większość pilotów, którzy wylądowali na pokładach lotniskowców, była w skrajnie bojowym nastroju, prawie wszyscy chcieli wystartować do kolejnego ataku. Zdania w kierownictwie zespołu były podzielone. Wielu oficerów sztabowych było zdania, że ​​należy ponownie zaatakować Pearl Harbor, a statki i lotnictwo wykończyć. Niektórzy protestowali – obrona przeciwlotnicza była skuteczna już podczas drugiej fali ataków. Nie było też wiadomo, gdzie faktycznie znajdują się amerykańskie lotniskowce, z czym wiązało się wielkie niebezpieczeństwo. Komandor Fuchida był ostatnim, który wrócił z Pearl Harbor. „Pogodził się” z późnym lotem i wylądował na pokładzie Akagi trzy godziny po pierwszych lotach. Mój samolot był prawdopodobnie ostatnim, który wrócił. Samoloty na pokładzie Akagi były tankowane i przygotowywane do kolejnego ataku. Gdy tylko mój bombowiec się zatrzymał, zostałem wezwany do doku, aby złożyć raport. Sztab admirała Nagumo gorąco debatował nad celowością kolejnego ataku. „Cztery pancerniki zatopione bezpiecznie”, Zgłosiłem, że „jeden zatonął natychmiast, drugi wywrócił się, trzeci zatonął na dnie zatoki i być może również się wywrócił”. …Następna dyskusja dotyczyła poziomu uszkodzeń lotnisk i baz lotniczych, wyraziłem swoją opinię mówiąc: - Jest jeszcze wiele celów do trafienia, dlatego radzę przeprowadzić kolejny atak.” Wiceadmirał Nagumo, który stwierdził, że: po pierwsze, atak spełnił pokładane w nim nadzieje, a kolejne uderzenie nie zwiększy znacząco rozmiarów szkód; po drugie, odpowiedź nieprzyjaciela nadeszła szybko iw następnym ataku napotkalibyśmy silniejszy opór, ze stratami nieproporcjonalnymi do strat zadanych nieprzyjacielowi; po trzecie, przechwycone depesze wroga wskazywały, że służył on japońskiej marynarce wojennej podczas II wojny światowej, op.cit.

119

pięćdziesiąt dużych samolotów jest nadal w służbie, a pozycja ich lotniskowców, krążowników i łodzi podwodnych jest nieznana; Po czwarte - przebywanie w zasięgu wrogich samolotów operujących z baz lądowych było ewidentnie na naszą niekorzyść, zwłaszcza że zasięg naszego rozpoznania lotniczego był bardzo ograniczony. Ku niezadowoleniu najgorętszych głów, które nie mogły się doczekać kolejnej walki o niepewnych perspektywach, wybrano bardziej umiarkowany wariant. Na tę decyzję prawdopodobnie wpłynęła osobowość wiceadmirała Nagumo, który entuzjastycznie odnosił się do lotniskowców, ale nie do ataku na Pearl Harbor i ogólnie podzielał opinię szefa sztabu Marynarki Wojennej admirała Nagano. Obaj ulegli naciskowi dynamicznej grupy oficerów skupionych wokół admirała Yamamoto i po uzgodnieniu zrealizowali plan całym sercem, jednak w tym kluczowym momencie zwyciężyła ostrożność. Ciężar odpowiedzialności spoczywający na wiceadmirale Nagumo był ogromny, porównywalny z ciężarem odpowiedzialności Jellicoe, dowódcy floty brytyjskiej podczas I wojny światowej. Podobieństwo tych dwóch postaci i ich sytuacji wydaje się znaczące. Obaj dowodzili flotami wyspiarskich państw morskich, których losy w wojnie zależały nie od wojsk lądowych, ale przede wszystkim – jak pokazała historia – od flot, dlatego też obaj działali z rozwagą i ostrożnością tam, gdzie ich zdaniem ryzyko nie dawało odpowiednich korzyści ... Tak więc na masztach statków Grupy Uderzeniowej wciągnięto flagi, aby zmienić kurs na północ i płynąć „całą naprzód”. Był obraz druzgocącej klęski zadanej Flocie Pacyfiku. Było jednak kilka „ale” – amerykańskie lotniskowce, które znajdowały się gdzieś na oceanie, nie zostały zniszczone, nie wszystkie pancerniki zostały zatopione, trudno było wyrobić sobie opinię i ocenić szkody wyrządzone samej bazie morskiej, gdyby sam Yamamoto był zapalonym graczem w pokera na pokładzie lotniskowca Akagi, być może byłby mniej ostrożny niż wiceadmirał Nagumo i ryzykowałby przegrupowanie swoich oddziałów bombowych. Ale na pokładzie bojowym lotniskowca znajdował się wiceadmirał Nagumo ze swoim szefem sztabu kontradmirałem Kusaką, a Yamamoto znał ich obu i powiedział, częściowo do siebie, a częściowo do otaczających go oficerów: „Nagumo przejdzie teraz na emeryturę…”

120

Zespół uderzeniowy płynął z dużą prędkością w dzień iw nocy, ale następnego dnia, po pokonaniu kilkuset mil morskich, zwolnił do 15 węzłów, aby oszczędzać paliwo. Gdy statki znalazły się 550 mil od Midway, Nagumo odłączył od zespołu dwa mniejsze lotniskowce, Soryu i Hiryu, wraz z eskortą dwóch krążowników i dwóch niszczycieli, aby w razie potrzeby wspomóc planowaną inwazję na atol Wake. Reszta statków płynących przez wzburzony grudniowy ocean skierowała się w stronę wybrzeży Japonii. Flagowy lotniskowiec Akagi i jego siostra bliźniaczka Kaga przybyli do bazy morskiej Kura 24 grudnia, a Shokaku i Zuikaku, najnowocześniejsze i najpotężniejsze okręty floty, 25 grudnia. Ich przybycie powitano z niewiarygodnym entuzjazmem, zwłaszcza że prasa i radio opisywały niewiarygodne zwycięstwo nad Flotą Pacyfiku, nie wspominając jednak o tym, że uderzenie nastąpiło bez ostrzeżenia. Ocena wyników operacji spotkała się z krytyką ze strony personelu admirała Yamamoto; w szczególności podkreślił kardynalny błąd polegający na pozostawieniu nietkniętych rezerw ropy Pearl Harbor (prawie milion ton). Dziś jednak trudno ocenić, czy ta krytyka nie ma późniejszego rodowodu – być może nawet z okresu powojennego, kiedy to Amerykanie ujawnili pełny obraz poniesionych strat i pełny obraz tego, co otrzymali. Japońscy autorzy donoszą, że kontrowersje kadrowe były jednak silne, a szef wydziału operacyjnego połączonej floty, kontradmirał Kuroshima, zażądał od Yamamoto usunięcia wiceadmirała Nagumo z dowództwa lotniskowców, ponieważ zadanie zostało wykonane tylko częściowo. Yamamoto nie zgodził się. Chciał powiedzieć: „Jak mogłem to zrobić? W końcu to stary samuraj. Jeśli go usunę, popełni hara-kiri, bo uważa, że ​​popadł w niełaskę..." Z kolei wiceadmirał Nagumo bronił się przed wszelkimi zarzutami, twierdząc, że wykonał rozkaz i wykonał powierzone mu zadanie do niego przy gaszeniu rzeczy Z pewnej perspektywy i czytając opisy planów japońskich widać znaczący wpływ dotychczasowych doświadczeń floty japońskiej, zwłaszcza zwycięskiej bitwy pod Cuszimą, oraz teorii Clausewitza o decydującej bitwie, która zniszczyła siły wroga . Jednak w połowie XX wieku decydujące dla dalszego przebiegu wojny, potwierdzone licznymi przykładami II wojny światowej, były potencjały przemysłowe, zasoby produkcyjne, które umożliwiły techniczną odbudowę walczących armii i flot do prowadzenia wojny na Pacyfiku przez kilka następnych miesięcy, a stocznie na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych przerobiły kilka pancerników, które później odegrały strategiczną rolę w zwycięskich bitwach morskich z Japończykami oraz w przygotowaniach do lądowania na ważnych wyspach.

121

Ale wyobraźnia wiceadmirała Nagumo, jak twierdzą jego przeciwnicy, nie sięgała tak daleko, a jego siła psychiczna i śmiałość były dość ograniczone. Jak powiedział kiedyś Lord Castlereagh: „Zwycięstwo ma wielu ojców, ale porażka jest sierotą…” Podsumujmy, co wydarzyło się tego grudniowego dnia w Pearl Harbor, flota amerykańska poniosła ciężkie straty, z których dwóch bezpowrotnie stracili Amerykanie („Arizona”, „Oklahoma”), sześć odbudowanych po długich naprawach w 1942 i 1943 („Nevada”, „West Virginia”, „Maryland”, „California”)”, „Tennessee”, „Pensylwania”). Flota poniosła również duże straty w życie: 2008 marynarzy i oficerów marynarki zginęło, 710 zostało rannych, piechota morska straciła 109 zabitych Wojska lądowe - 222 zabitych, 360 rannych Razem 2403 zabitych i 1178 rannych oraz 103 cywilów zabitych lub rannych, ponad 60 procent osób w bazach lotniczych stacjonujące samoloty zniszczone, flota straciła 80 samolotów, armia 122. Pancerniki, które były chlubą Stanów Zjednoczonych znalazły się na dnie wód ogromnej bazy zbudowanej wielkim kosztem – nie, naród nie obejdzie się bez bólu i znosić gniew... A wkrótce powinno się okazać, że zwycięstwo operacyjne odnieśli Japończycy – starą metodą, bez uprzedzenia o rozpoczęciu operacji – zwróceni politycznie przeciwko nim. Najbardziej zagorzali separatyści i pacyfiści w Stanach Zjednoczonych zajęli nowe stanowisko, zdeterminowani do prowadzenia długotrwałej wojny – na dwóch frontach, przeciwko państwom Osi w Europie i Azji. Naród amerykański dołączył do wielkiej koalicji antyfaszystowskiej, która miała mieć poważny wpływ na przebieg wojny... I dlatego historycy floty amerykańskiej, a zwłaszcza J.E. Morison, nazwij atak na Pearl Harbor nierozsądnym. Uważa on, że zarówno pod względem strategicznym, jak i politycznym korzystniejsze dla Japończyków było poczekanie na atak Floty Pacyfiku, która musiałaby przeprawić się przez ocean, rozdarta po drodze przez japońską armadę okrętów podwodnych, a następnie stoczyć bitwy pod Wyspy Japońskie w niezbyt sprzyjającej sytuacji, przynajmniej w pierwszej fazie wojny, oraz w walce o dawne imperia kolonialne ich rywali gospodarczych... Japońskie karłowate okręty podwodne nie opuściły swoich stanowisk postojowych w pobliżu Pearl Harbor. Zarówno oni, jak i brytyjscy działacze miniaturowych pojazdów (1769-1822), założyciel koalicji antynapoleońskiej (1812-1815).

122

Łodzie podwodne miały zachowywać ciszę radiową, aby nie ujawniać Amerykanom swojego miejsca pobytu. Ogromne statki o masie 1500-2000 ton krążyły zanurzone na głębokości peryskopowej. Żaden z ich dowódców nie miał pojęcia, gdzie są ich „strzelcy”: baza płonęła i dymiła, sceny bombardowań były przerażająco brutalne i trudno było wyciągnąć jakiekolwiek wnioski na temat działań karłowatych okrętów podwodnych, ponieważ japońscy dowódcy widzieli beczce wydarzeń, wydarzeniach u wybrzeży Ford Island czy u bram bazy, nie mogli wiedzieć o działaniach amerykańskich niszczycieli i krążownika St. Louis. Czekali więc cierpliwie, aż między falami pojawią się małe peryskopy lub miniaturowe kioski. Wszyscy poza jednym zginęli u wejścia do bazy lub na jej wodach... Epilog krótkiej epopei miniaturowych łodzi podwodnych spisał Ensign Sakamaki i jego podwładny, marynarz Inagaki. Mimo wadliwych kompasów kilkakrotnie próbowali podejść do wejścia i dostać się do bazy. Ale wejście do kanału patrolował niszczyciel, który za następnym zakrętem podpłynął tak blisko, że przez peryskop widać było każdy szczegół pokładu i pomostów, białe mundury marynarzy. Niszczyciel musiał usłyszeć dźwięk silnika, ponieważ w bezpośrednim sąsiedztwie wystrzelił bomby głębinowe, które wzburzyły wodę i zatrzęsły łodzią. Twoja miniaturowa łódź podwodna została zaatakowana przez amerykański niszczyciel i uszkodzona bombami głębinowymi. Miotany przez prądy i fale, nie mógł znaleźć drogi powrotnej do bazy wroga. Po drodze napotkali podwodnego wroga — rafę koralową, która uszkodziła ich wyrzutnie torpedowe i wgnieciony pancerz kadłuba; Około południa kolejne zderzenie z rafą uszkodziło drugą tubę. Łódka była praktycznie nie do opanowania, ciśnienie powietrza spadło, oczy płonęły, nie było czym oddychać, ogarniała ich depresja wywołująca histerię. Prąd niósł ich teraz i znajdowali się dziesięć mil od południowego brzegu Oahu. Ostatnim wysiłkiem woli Sakamaki próbował skierować swoją karłowatą łódź podwodną w stronę wielkiego statku macierzystego „^-24”, który musiał czekać na swój powrót gdzieś w szarości nadchodzącego wieczoru… Kiedy Sakamaki odzyskał przytomność, było już noc, księżyc wisiał nad łagodnie falującym oceanem, a pomiędzy płynącymi chmurami, które towarzyszyły mu jako uczniowi w wieczornych spacerach, świeciły jasne gwiazdy, ale jakoś ten idylliczny nocny pejzaż, daleko od scenerii, pojawił się w w porannym zgiełku Battle Sakamaki postanowił mimo wszystko odpalić silnik.

123

nieudane próby, silnik ruszył - łódka ruszyła i... gwałtownym szarpnięciem w końcu utknął - tym razem na podwodnej rafie koralowej... Sakamaki otrzeźwiał asystenta, który zemdlał, i postanowili zatopić swoją miniaturową łódkę ; w końcu była to pilnie strzeżona tajemnica cesarskiej armii. Sakamaki zapalił lont prowadzący do materiałów wybuchowych, które przebiły ziemię. 200 metrów dalej brzeg był czarny - pusty i tajemniczy. Obaj szybko się rozebrali, wspięli się przez właz w miniaturowej wieży i zeskoczyli z pokładu w fale. Nad wschodnim horyzontem wschodził świt, a morze miotało nim tam i z powrotem przez całą noc. Sakamaki wyobraził sobie, jak płyną na wyspę Lahaina, ale fale zaniosły ich na zachodni brzeg Oahu, tej samej wyspy, na której w zatokach znajdowała się baza Pearl Harbor. Woda była chłodna, a fala wysoka, z siłą, której nie spodziewali się w swojej łodzi. Biała czupryna rzuciła go na plażę, gdzie pozostał. Podnosząc głowę, roztrzaskaną przez fale, ujrzał nad głową amerykańskiego sierżanta z pistoletem w dłoni... testamenty. Postanowiono walczyć z napastnikami i walczyć aż do ostatecznego zwycięstwa i bezwarunkowej kapitulacji wroga. Polskie organizacje w Stanach Zjednoczonych natychmiast wsparły tę wielką sprawę. Komitet Polskich Związków Zawodowych w Detroit, duże skupisko Polaków, wydał odezwę o treści: Wraz z prezydentem Rooseveltem wierzymy, że zaangażowanie się w walkę o oczyszczenie świata z nazistowskich i faszystowskich bandytów nie oznacza żadnego poświęcenia ani wyrzeczenia się wkładu. Jest to przywilej i zaszczyt, z którego dumnie korzystamy my, polsko-amerykańscy robotnicy, uznając wagę i znaczenie walki, którą toczymy jako część narodu amerykańskiego i całej ludzkości… My Polacy, członkowie tego narodu, który ma zawsze musiała krwią i trudem walczyć o swoją wolność, co zaowocowało słynną Dąbrową Górniczą, która od dwóch lat wznosi sztandar walki z nazizmem, budując potężną armię na krajach Związku Sowieckiego, bez obciążeń lub Ofiary powstrzymają ich przez chwilę od wypełniania ich obowiązków wobec Stanów Zjednoczonych i świata. Wzywamy wszystkich robotników polsko-amerykańskich do jak najaktywniejszego udziału w walce o produkcję. Żądamy, aby wszystkie fabryki zbrojeniowe działały 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Wzywamy wszystkich, którzy nadają się do służby wojskowej, aby się zgłosili

124

wolontariusze. Apelujemy o datki na Czerwony Krzyż. Wzywamy Państwa do wstąpienia w szeregi adwokatów obrony cywilnej. * W tej wielkiej wojnie powinno wziąć udział 350 000 Polaków, którzy wyróżniali się na wszystkich frontach. W dodatkach na końcu tej książki drukujemy nazwiska tych, którzy walczyli na Pacyfiku w pierwszym okresie wojny w US Navy i Marine Corps. Wśród ogólnego poruszenia serc i umysłów, w miarę jak mijały tygodnie, pytanie o pierwotną katastrofę stawało się coraz jaśniejsze: jak mogło dojść do tak bolesnej porażki?! poleciały głowy. Admirał Kimmel został zwolniony i przeszedł na emeryturę dziesięć dni po japońskim ataku. Usunięto skrót ogólny. Zwolniony został również admirał Stark, szef Dywizji Operacji Floty, którego ocena bezpieczeństwa bazy w Pearl Harbor wydawała się, z perspektywy czasu, wyjątkowo lekkomyślna. Oskarżono go również o to, że nie ostrzegł dowódców Pearl Harbor w ostatniej chwili, mimo nowych informacji, które wypłynęły z dekodowania japońskich depesz. W sumie jednak ton werdyktu na odpowiedzialnych za to dowódców i oficerów sztabu był dość łagodny, gdyż żaden z ówczesnych władców państwa amerykańskiego nie przewidział możliwości ataku na Pearl Harbor, a wszyscy, łącznie z Rooseveltem, czuli się trochę wina. Sprawa przerosła wyobraźnię wszystkich, którzy mogli zapobiec początkowej klęsce… Pewnym usprawiedliwieniem dla odpowiedzialnych za klęskę w Stanach Zjednoczonych mogą być różnice w mentalności i postawach między Amerykanami i Europejczykami, zwłaszcza ludami Wschodu w w tym przypadku Japończyk. W Europie, aż do nadejścia Hitlera, na ogół najpierw wypowiadano wojnę, a następnie atakowano wroga. Przynajmniej tak było w czasie I wojny światowej. Atak z zaskoczenia uznano za rabunek. W polityce międzynarodowej i wojnie obowiązywały pewne normy moralne, których źródeł można doszukiwać się w obyczajach rycerskich późnego średniowiecza. Japoński kodeks „Bushido”, który od wieków obowiązywał samurajów, nie znał pewnych rzeczy, które stały się zdobyczami Europy, czy cała armia bez ostrzeżenia czy wypowiedzenia wojny była rzeczą przyjętą i normalną. Ci, którzy zapomnieli, pomylili własny kodeks postępowania z kodeksem wroga, który musiał za to zapłacić.

125

Wielka epopeja małego atolu Zanim wiceadmirał Nagumo, wracając z Hawajów, wysłał dwa eskortowane lotniskowce ze swojej grupy uderzeniowej do ataku na amerykańską bazę w Wake, atol przeszedł już chrzest bojowy – bitwę, która zakończyła się w annałach historii marynarki wojennej. Sam atol przez tysiąclecia nikogo nie okupował i dopiero w dobie wielkich odkryć europejskich ujawnił swoją obecność w bezmiarach oceanu hiszpańskiemu zdobywcy. W 1568 roku Don Alvaro Mendana, który również odkrył Guadalcanal, krwawo udokumentowany w historii wojny na Pacyfiku, był pierwszym Europejczykiem, który zobaczył atol, który później okazał się znajdować na środku Pacyfiku. Co więcej, nie zwrócił uwagi na ten niezamieszkany i odwiedzany tylko przez ptaki skrawek ziemi i nie nadał mu nazwy. Atol Wake, składający się z trzech małych wysp, od ponad dwóch stuleci pozostaje siedliskiem ptaków, krabów i specjalnego gatunku szczurów. Został nazwany na cześć kapitana brytyjskiego szkunera Mr. Wake, który przybył tu w 1796 roku. Filipiny - zwiększyły zainteresowanie rządu amerykańskiego lokalizacjami, które w naturalny sposób nadawałyby się na przyszłe bazy lub stacje pocztowe. Przejęcie atolu przez Stany Zjednoczone było dość oryginalne, ponieważ załoga pontonu kanonierki Bennington podniosła flagę z gwiazdą, po czym natychmiast ją opuściła, a dowódca kanonierki uznał zadanie państwowe za zakończone… Wiek samolot ożywił zainteresowanie atolem Vogel, który dobrze służył jako zakotwiczony lotniskowiec w drodze na Filipiny w połowie drogi między Midway a Guam, a atol miał tę zaletę, że znajdował się siedemset mil od kontrolowanej przez Japończyków wyspy Marcus, jednego z filarów kontrolowanej przez Japończyków strefy Pacyfiku Sześć lat przed wojną, już w 1935 roku, rozpoczęto pierwsze prace, ale dopiero na rok przed wojną zatwierdzono budowę bazy morskiej, lotniczej i okrętów podwodnych. 1 Batalion Fortecy przybył na Wake w sierpniu 1941 roku. Jej dowódca, major James Devereux, dwa miesiące później przywiózł trzy baterie 5-calowych dział z pancerników obrony wybrzeża i trzy baterie 3-calowych baterii przeciwlotniczych. Admirał Kimmel, obwiniany za katastrofę w Pearl Harbor, był proroczy w sprawie wyspy Wake, pisząc kilka miesięcy przed wojną: „Ponieważ japońska 4.

126

Wygląda na to, że jedna z pierwszych japońskich operacji będzie skierowana przeciwko Wake…” * Cztery dni przed japońskim atakiem na Pearl Harbor lotniskowiec Enterprise zbliżył się do atolu i wystrzelił 12 myśliwców morskich Grumman Wildcat (już „przestarzałych”), wylądował na prefabrykowanym pasie startowym o długości około 1800 m. Na początku działań bojowych na Weck znajdowało się łącznie około pięciuset żołnierzy i około 1200 pracowników cywilnych, w większości zaparkowanych na pasie przez wojskową firmę instalacyjną, ale nie mieli ze sobą dużo paliwa, a ponieważ Wake na zachód od linii zmiany daty, 7 grudnia na Hawajach odpowiadał 8 grudnia w Wake, grudzień był względnie spokojny, była niedziela, a marines i lotnicy osiedlili się po ciężkim tygodniu przygotowania pracy i co by było, gdyby - Kamuflaż obrony nieco złagodzony W poniedziałek rano była prawie siódma, kiedy major Devereux otrzymał wiadomość o ataku na Pearl Harbor (transmisja w niedzielę o 9.20...). Natychmiast wywołał alarm, a załoga zajęła pozycje w pobliżu baterii i samolotu. Cywile otrzymali rozkaz ukrywania się w zaroślach i kopania jednoosobowych schronów. Właśnie wylądował duży wodnosamolot pocztowy zmierzający do Chin, a jego pilot został poproszony o zgodę na lot Wildcatami na patrol powietrzny. Na lotnisku rozgrzewały się silniki samolotów, gdy dwanaście japońskich bombowców zaczęło schodzić na wyspę z chmur. Charakterystyczne jest to, że w ogóle ich nie słychać – fala grzmiała tak mocno, że atakujących było widać na kilka sekund przed pierwszymi wybuchami bomb. Zaatakowali samoloty startujące z lotnisk na oddalonym o 600 mil atolu Kwajalein. Z 12 Wildcatów siedem zginęło natychmiast - zniszczonych lub spalonych; Nalot zaskoczył załogi podczas tankowania lub rozgrzewania maszyn. Z małej załogi Wake zginęło 23 oficerów i marines. Następny dzień przyniósł kolejny nalot, w którym Wildcatom udało się zestrzelić jeden z atakujących bombowców. Ale wielki „pokaz” czekał obrońców Wake dwa dni później, kiedy w pobliżu atolu pojawiły się jednostki Czwartej Floty wiceadmirała Inouye. Już w nocy i nad ranem na morzu widać było latarnie sygnalizacyjne - od południa zbliżała się japońska armada. Na czele lekki krążownik Yubari, okręt flagowy kontradmirała Kajioki, dwa starsze krążowniki Tenryu i Tatsuta *S.E. M o r i s o: Historia operacji morskich Stanów Zjednoczonych podczas II wojny światowej. Tom III. Wschodzące słońce na Pacyfiku. Boston 1948.

127

i sześć niszczycieli. Kiedy znaleźli się na odległość siedmiu kilometrów od południowo-wschodniego krańca atolu, zawrócili i rozpoczęli bombardowanie wzdłuż wybrzeża. Pod osłoną artylerii morskiej z transportów wystrzelono łodzie ratunkowe, do których z wielkim trudem zaczęły ładować się wojska desantowe. Major Devereux czekał ponad godzinę przed otwarciem ognia, prawdopodobnie po to, aby „zachęcić” Japończyków, którzy rozpoczęli rodzaj parady naprzeciw swoich dwóch baterii ustawionych na południowym brzegu, a japoński okręt flagowy na muszce trafił w drugą salwę. Wkrótce jego charakterystyczna sylwetka zniknęła z pojedynczego komina na horyzoncie. W międzyczasie druga bateria porucznika Johna Mc Alistera, stacjonująca na wyspie Wilkes, ruszyła do akcji. Bateria strzelała w trudnych warunkach, bez zniszczonego dalmierza, a mimo to jej załoga, oceniając zasięg „na oko”, oddała trzy kolejne salwy celnie w prowadzącego niszczyciela „Hayate”. Potężny snop ognia wystrzelił, a statek rozpadł się i zniknął w morzu. Załogi armat, składające się co najmniej z młodych ludzi, zachowywały się jak na meczu piłki nożnej po golu, krzyczały, rozkładały ręce, w końcu wszyscy zapomnieli o działach, strzelaniu i o tym, że na morzu jest pięć japońskich niszczycieli przed ich z wieloma armatami i perspektywą japońskiego lądowania. Weteran kampanii w Chinach, pluton Bedell, wygłosił im krótkie, zwięzłe przemówienie słabym, ale barwnym angielskim… w którym źle mówił o ich matkach i kazał im wrócić do broni… Bateria jest następna wycelować w niszczyciel Oite, z którego natychmiast „trafiono” pocisk, następnie trafiono transportowiec i lekki krążownik. Japończycy opuścili pole bitwy, pozostawiając falom ocalałych z niszczyciela Hayate, podczas gdy trzy niszczyciele, które nie brały jeszcze udziału w walce, próbowały zbliżyć się do atolu z drugiego kierunku i ostrzelać jego zachodni kraniec dla trzeciej amerykańskiej baterii z rzędu dowodzony przez porucznika Kesslera, jego armaty wystrzeliły, natychmiast trafiając w główny statek Yayoi. Wróg okazał się uparty, a ich pociski spadały wokół baterii i niszczą rafę koralową. Gdy bateria zmieniła cele i zaczęła obramowywać następną jednostkę, oni również oszaleli. * Wyporność 1270 ton, prędkość 34 węzły, 4 działa 120 mm, 6 wyrzutni torpedowych 533 mm.

128

64. Naczelny dowódca Floty Pacyfiku, Admirał Mąż E. Kimmel

65. Dowódca sił powietrznych atakujących Pearl Harbor, dowódca Mitsuo Fuchida

66, Pierwsze chwile japońskiego nalotu na Pearl Harbor. Japoński samolot w kole

67. Zniszczenie storpedowanego i zbombardowanego pancernika Ari-

70. Płonący olej ogarnia Kalifornię i załoga opuszcza statek

71. W suchym doku zbombardowany niszczyciel i pancernik Pennsylvania

Zdjęcie 68. Baza lotnicza Marynarki Wojennej po nalocie. Wybuch jest widoczny na pancerniku Arizona 72. Pancernik Nevada próbuje uciec ze strefy zagrożenia

69. Punkt kulminacyjny nalotu: zatonął pancernik West Virginia, a za nim Tennessee

73. Scena po ataku: Koszary marynarki wojennej

76. Fotomontaż symbolizujący amerykańską klęskę: zatonięcie Arizony i kontradmirała Isaaca C. Kidda, który zginął na tym statku

77. Zabierz uszkodzoną "latającą łódź" PBY w bezpieczne miejsce

78 wojna! Japończycy zaatakowali Hawaje

81. Pochówek poległych żołnierzy amerykańskich w Bazie Lotniczej Marynarki Wojennej Pearl Harbor

82. Nowy głównodowodzący HotyPacific, admirał Chester W. Ninritz

79. Chorąży Kazuo Sakamaki 80. Miniaturowa łódź podwodna chorążego Sakamakiego wyrzucona na brzeg Oahu

83. operacja podnoszenia pancernika Oklahoma (1943)

84. Jeden z żbików samolotu, który bohatersko bronił atolu Wake

85. Widok na atol Wake. Zdjęcie z 1944 roku

Statki. Wycofujące się trzy niszczyciele zostały z kolei zaatakowane przez cztery Wildcaty, które szczęśliwie przeżyły i teraz dokonały niewiarygodnego wyczynu – praktycznie bez precedensu w historii wojen morskich. Po wystrzeleniu amunicji i wyczerpaniu bomb wrócili na lotnisko i ponownie rozpoczęli walkę. Kilka przestarzałych myśliwców zaatakowało duże statki 50-kilogramowymi bombami i granatami działowymi, z fantastycznymi wynikami. Kapitan Elrod dokonał swojego największego wyczynu - trafił grupę bomb głębinowych na rufie niszczyciela Kisaragi. Potężna eksplozja wysłała statek i całą załogę w wieczność. "Tenryu" zapalił paliwo transportera i zniszczył kabinę radiową niszczyciela krążownika "Tatsuta". Japończycy mieli dość. Wycofać się na Kwajalein i podjąć dalsze próby, gdy warunki będą bardziej sprzyjające..." Tak meldował dowódca kontradmirała Koyama Sztab Kajioki w, powiedzmy, niejasnych słowach o klęsce ekspedycji pod Wake – klęsce, którą ponieśli Japończycy, zatopiły dwa pancerniki i kosztowały 500 marynarzy. jak zwykle przeprowadzali swoje „obowiązkowe” naloty bombowe każdego ranka, dwóch padło ofiarą dwóch wciąż gotowych do walki Wildcatów, a jeden został zabity przez zestrzelone działa przeciwlotnicze… Admirał Kimmel, który pozostał dowódcą Floty Pacyfiku przez dziesięć dni po katastrofie w Pearl Harbor zorganizował wyprawę mającą na celu usunięcie obrońców japońskiego Bane'a. Plan admirała Kimmela polegał na wysłaniu trzech drużyn, z których każda składała się z lotniskowca i odpowiedniej eskorty, do pomocy obrońcom atolu. Główne zadanie przypadło zespołowi kierowanemu przez kontradmirała FJ Fletchera, którego okręt flagowy, lotniskowiec Saratoga, miał dostarczyć na atol 18 myśliwców z załogami i wyposażeniem oraz dużą dostawę wszelkiego rodzaju zaopatrzenia, od amunicji po środki medyczne , załadowany na lotniskowiec wodnosamolotów Tanger. Ekipa składała się z trzech ciężkich krążowników, plan admirała Kimmela nie był zły, gorzej z wykonaniem, z licznymi awariami technicznymi i czasem niekompetencją dowódcy najważniejszej drużyny (Fletcher po raz pierwszy dowodził lotniskowcem). W rezultacie, zanim zespół kontradmirała Fletchera znalazł się w odległości 300 mil od Wake, obrońcy ścigali serię niszczycielskich nalotów. Ostateczny cios miał zadać atolowi ten sam kontradmirał Kajioka, który zdobył 9 – Pacific Storm

129

do 11 grudnia takie wielkie klapsy. Tym razem powróciła w znacznie silniejszej drużynie, dodatkowo wzmocnionej czterema ciężkimi krążownikami. Od północy potężne lotnictwo morskie zajęło pozycje bojowe: dwa lotniskowce oderwane od sił wiceadmirała Nagumo, które zaatakowały Pearl Harbor (23 grudnia rano - lotniskowce bombowców nurkujących Soryu i Hiryu, które wylądowały [pierwszy atak na 21. silne japońskie siły desantowe pomimo zaciekłego oporu i ciężkich strat na wyspach atolu, 20 okrętów z morza wsparło ogniem desant, bombowce szalały nad pozycjami zaciekle bronionymi do końca przez grupy piechoty morskiej, a miejscami obrońcy zostały zatarte Sceny z mistycznego dramatu rozgrywającego się tego dnia na Pacyfiku, klasyczny dylemat walki zbrojnej do rozwiązania: Wiadomość o japońskim lądowaniu na Wake, wspieranym przez znaczące siły morskie i powietrzne. Być może jest już za późno, nawigatorzy przenoszą się do atolu, ale na morzu są trzy silne drużyny, a Ameryka chce zwycięstwa, choćby niewielkiego, ale morskiego nad tymi, którzy dali jej „dzień hańby” - Pearl Harbor.. Admirał Pye, który dla na razie przejmuje obowiązki dowódcy Floty Pacyfiku, przez kilka godzin kłóci się ze swoim sztabem - co robić, czy można podjąć rozsądne, wykalkulowane ryzyko zaatakowania sił morskich Japończyków znajdujących się w pobliżu Wake? Pye nie ryzykowałby narażenia na niebezpieczeństwo tego, co zostało z Floty Pacyfiku. W telegramie do Szefa Operacji Morskich powie: Moją intencją i pragnieniem było przeprowadzenie akcji ofensywnej w celu odciążenia Wake. Ale kiedy wróg wylądował na wyspie, ogólna sytuacja strategiczna wzięła górę i zachowanie naszych sił morskich wysunęło się na pierwszy plan. Z największym żalem zarządziłem odwrót... 23 grudnia los obrońców atolu Wake został przypieczętowany. Do japońskiej ewolucji poszło 470 Iron i Gefreiter oraz ponad 1100 pracowników cywilnych, straty wyniosły ponad 120 ludzi. Straty polskie oszacowano na siedmiokrotnie wyższe. Japońska flaga powiewała nad trzema wyspami atolu i miała powiewać nad nimi przez następne trzy lata... Jeśli Wake Atoll był jakimś punktem pośrednim, niejako centralnym, między Hawajami a Marianami, to Guam - więc wydawał się dla Stanów Zjednoczonych rosnąć – miał nieporównanie większe wartości. Był też wyższy.

130

HONG KONG „Sweet Pachnący Port” – brytyjska kolonia w południowo-wschodnich Chinach, 90 mil na południe od Kantonu, u ujścia Rzeki Perłowej do Morza Południowochińskiego. Składa się z wyspy o tej samej nazwie (77 km), południowej „Siedmiu Smoków”, 9 km) oraz tzw. wyspy. Całkowita powierzchnia 21034 km . Ludność 1931 849 Ryc. Anglicy przejęli Hongkong w wyniku wojen opiumowych. „Albert był bardzo rozbawiony, kiedy zdobyłem Hongkong” – napisała królowa Wiktoria w 1841 roku. Faktem było, że Hongkong był bramą do Chin, ale militarnie Hongkong nie mógł się równać z Singapurem. Był zbyt blisko Japonii i przez to nie był szczególnie lubiany przez brytyjskich dowódców w okresie międzywojennym. W 1941 r. dowódca sił brytyjskich, generał dywizji CM. 848 żołnierzy, w tym sześć batalionów piechoty (dwie niekompletne brygady) z niewielką ilością artylerii i 29 dział obrony wybrzeża, część dział mogła strzelać do celów lądowych, siły morskie były niewielkie - jeden niszczyciel, osiem kutrów torpedowych i jedna kanonierka; sześciu przestarzałych myśliwców na początku grudnia 1941 roku japońska 23 Armia była skoncentrowana w rejonie Guangzhou. Ludzie. Trzon sił japońskich stanowiła 38. Dywizja Piechoty (228, 229 i 230 pułk piechoty generała broni Takaishi Sakai). Rankiem 8 grudnia 1941 roku Japończycy wyparli brytyjską Schutztruppe i rozpoczęli posuwanie się w kierunku oddalonego o 25 km półwyspu Kaulun. W nocy 228. piechota zajęła redutę Shing Mun, której broniła kompania Królewskiego Pułku Szkockiego, i doszło do walki wręcz. 10 grudnia wojska japońskie, wspierane przez artylerię i lotnictwo, poszerzyły wyłom. 11 grudnia wszystkie własne okręty zostały wysadzone w powietrze i – „przesadna gorliwość” – jak napisze brytyjski historyk – neutralny (szwedzki) okręt już 12 grudnia Japończycy rozpoczęli bombardowanie obrony wyspy Hong Kong, a jej obrońcy przypadkowo ostrzeliwali ich własny statek z ewakuowaną amunicją 13 grudnia ostatnie wojska brytyjskie opuściły Półwysep Kaulun i skierowały się na wyspę. 15 grudnia Japończycy podjęli pierwszą próbę lądowania na wyspie, która została odparta przez obrońców. Po trzech dniach nalotów i generalnego bombardowania sześć batalionów piechoty przeniosło wyspę przez wybrzeże (pod osłoną dymu z płonącej fabryki farb). 19 grudnia przyniósł szalone ataki na wyspę pięciu brytyjskich łodzi torpedowych, z których trzy zginęły w walce, dwa japońskie łodzie desantowe i wiele łodzi zostało zatopionych. Cała japońska 38 Dywizja Piechoty znajdowała się na wyspie i zaczęła posuwać się na zachód w kierunku miasta Victoria. Brytyjczycy bronili się energicznie, kilka razy kontrowali, dochodziło do walk na bardzo bliskie odległości. Dowódca zachodniego sektora, brygadier Lawson, zginął w akcji na swoim stanowisku dowodzenia. Nie zmieniło to jednak sytuacji i 25 grudnia 1941 r., 17 dni po rozpoczęciu walk, generał Maltby poinformował gubernatora Hongkongu M. Younga, że ​​nie widzi możliwości stawiania oporu. Japończycy stracili 2754 ludzi, Brytyjczycy 4400 zabitych; 7448 rannych i bez szwanku trafiło do niewoli japońskiej. Flota japońska zdobyła kolejną bazę z dużym naturalnym portem.

o powierzchni 206 mil kwadratowych, z populacją ponad 60 tysięcy, ziemią częściowo uprawianą i co najważniejsze – był cierniem w koronie Marianów, które Japonia odziedziczyła po panowaniu Wilhelma II.

131

Z drugiej strony Mariany leżały na końcu trójkąta równoramiennego, mniej więcej w równej odległości od archipelagu japońskiego i Filipin, stosunkowo krótkiego jak na bezkres Pacyfiku. Guam słynie z tajfunów, od czasu do czasu nawiedzały go trzęsienia ziemi, ale mimo to idealnie nadawał się na agresywną bazę bastionową, z której można było skierować działania wroga na południe, na Filipiny lub sparaliżować Holenderskie Indie Wschodnie – dzisiejszą Indonezję. Przypadkowo jednak Senat i Izba Reprezentantów nie udzieliły Guamowi żadnych przysług finansowych, w wyniku czego wyspa praktycznie nie posiadała fortyfikacji, bardzo skromnej kilkusetosobowej załogi, składającej się z kilku Amerykanów i kilku tubylców oraz miniaturowej Flota, której chlubą był patrolowiec „Pingwin” prawdopodobnie nieźle radziła sobie z kontrabandą, ale nie z pancernikami czy lotnictwem. Garnizon wyspy Guam - jak pisze historyk floty amerykańskiej - nie miał broni większej niż karabin maszynowy i pistolet.Historia oporu wyspy nie była więc długa, - 8 grudnia lotnictwo japońskie bez większych trudności wysłało pingwina na dno, a następnie spędził dwa dni „pracując” na wyspie, po czym dowódca Czwartej Floty, niezakłócony osobiście przez atol Truk, wysłał wiceadmirała Inouye, kontradmirała Goto z ciężkim krążownikiem Aoba i siłami desantowymi z 5000 mężczyzn. 10 grudnia w kilku punktach na wyspie dokonano lądowań. Chociaż garnizon wyspy przetrwał pierwsze potyczki i zadał straty Japończykom, jej gubernator szybko przekonał się, że dalszy opór będzie zbiorowym samobójstwem i pociągnie za sobą japońskie okrucieństwa wobec miejscowej ludności. Dlatego skapitulował i przekazał atakującym największą wyspę Marianów wraz z uruchomionym, ale jeszcze nie ukończonym lotniskiem. Zneutralizowanie Guam nabrało szczególnego znaczenia dla Japończyków w związku z trwającą ich główną ofensywą na południe: przede wszystkim zapewniło atak na Filipiny - ważny kamień milowy na drodze do raju naftowego Holenderskich Indii Wschodnich.

Tajfun zbliża się do Filipin

Kiedy Hiszpan Miguel Lopez de Legaspi założył Manilę w 1571 roku, uczynił to w imieniu swojego władcy, Filipa II, „najbardziej chrześcijańskiego władcy”, tworząc na Filipinach silną więź państwa światowego, „nad którym słońce nigdy nie zachodzi”. ”. Oczywiście nie mógł przewidzieć, że trzy wieki później na Pacyfiku pojawi się nowa imperialna potęga, Stany Zjednoczone, i że w zatoce nazwanej na cześć miasta, które założył, flota amerykańska całkowicie unicestwi flotę jego następcy w 1898 i przejmują tu fale i lądują. Piękna Zatoka Manilska, ze swoimi 120 milami linii brzegowej, o której marzą turyści, stała się od tego czasu potężnym ośrodkiem Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, która od czasu Theodore'a Roosevelta przyjęła na siebie „nowe obowiązki międzynarodowe”, tj. podbić - „Trzeci Świat”. W Cavite, mieście położonym kilka mil na południe, utworzono bazę morską i arsenał, dobrze wyposażone lotnisko Clark Field na północ od Manili oraz mniejsze Nichols Field i Nielson Field tuż za miastem. Zainteresowanie USA Filipinami wynikało zarówno z motywów strategicznych, jak i ekonomicznych. Archipelag filipiński – niemal idealnie położony w stosunku do Japonii, Chin, Birmy, Indochin Francuskich, Tajlandii, Malajów i Holenderskich Indii Wschodnich – był kluczowym obszarem oddziaływania różnorodnych wpływów na całym Dalekim Wschodzie. Było to przede wszystkim trampoliną do ekspansji w Chinach i, jak się okazało, przecięło ścieżki szybko rozwijającej się Japonii na południe, do bajecznych bogactw surowcowych dzisiejszej Indonezji i Malajów. Odległości, które dzielą archipelag 7100 wysp od innych krajów regionu, trochę o tym mówią. Znajduje się 450 mil od północnego krańca do wybrzeża Formozy lub Tajwanu, 1800 mil od Manili do Tokio, 700 mil od Hongkongu i 1500 mil od Singapuru. Więc Formoza

133

(Tajwan), Hongkong, a zwłaszcza południowe wybrzeże Japonii znajdowały się w zasięgu wielkich amerykańskich bombowców B-17, z których produkcji Boeing był dumny ze względu na ich rewelacyjne uzbrojenie i opancerzenie i które wkrótce zyskały przydomek „latających fortec”. ... sprawy zagraniczne i wojskowe każdego kraju są funkcją interesów determinujących rolę Zatoki Manilskiej, a gdy chmury zaczęły gromadzić się na horyzoncie politycznym, to tutaj, w Manili, zbiegły się wątki organizacji wojskowej Stanów Zjednoczonych. - generał USA (były szef sztabu armii amerykańskiej) i feldmarszałek armii filipińskiej Douglas MacArthur, który zorganizował amerykańsko-filipińską armię lądową (jesienią 1941 r. liczyła ona ponad 100 tys. ). Wielki stopień wojskowy, wysoka pozycja, dobre usposobienie i niewątpliwy talent wojskowy sprawiły, że w rodzimej armii był raczej wrogami niż przyjaciółmi. Warto dodać, że jednym z jego najbliższych współpracowników był podpułkownik Dwight D. Eisenhower, który później zasłynął jako dowódca wojsk alianckich w walkach o wyzwolenie Europy Zachodniej. - Admirał Thomas Hart, dowódca floty azjatyckiej. Do 1940 roku jego kwatera główna znajdowała się w Szanghaju, a jesienią 1940 roku opuścił wody Jangcy ze swoim okrętem flagowym „Houston” i kilkoma mniejszymi statkami do Manili, gdzie zamieszkał w imponującym, nowoczesnym pałacu handlowym Marsmana*.

Harta i MacArthura obu oficerów łączyło bardzo profesjonalne i wymagające podejście do podwładnych, pewna oschłość i ostrość w zachowaniu. Dwie jednostki o tak podobnych charakterach nie mogły się nie lubić, zwłaszcza że reprezentowały dwa rodzaje sił zbrojnych, które prawdę mówiąc niewiele o sobie wiedziały. Obliczono, że 95 procent oficerów armii nigdy w życiu nie rozmawiało z oficerami floty i vice versa… Brak zrozumienia, w jaki sposób różne rodzaje żołnierzy współpracują ze sobą, wysunął się na pierwszy plan w konfrontacji MacArthur-Hart dotyczącej tego obszaru dowodzić.Filipiny. Przybywając do Manili, Hart, pozostawiając kontradmirała Glassforda w Chinach z kilkoma kanonierkami, zobaczył wielki wzrost sił powietrznych na Filipinach: przybyły dostawy samolotów, rozbudowano lotniska. Historyk floty amerykańskiej, kmdr W. Karig, w swojej pięciotomowej pracy zatytułowanej The Battie Report pisze, że Marsman robi „wspaniałe interesy” na Filipinach.

134

Eskadry „latających fortec" wkrótce przybywały na przestrzenie Pacyfiku – otwierając nowe perspektywy taktyczne w przypadku japońskiego ataku. Według oceny Harta, amerykański Wysoki Komisarz na Filipinach, F. B. Sayre, uważał, że wojny można uniknąć. ..nie zastanawiając się dłużej, Hart, będąc pod wrażeniem rosnącej siły lotnictwa i dysponując potężną flotą okrętów podwodnych, zamierzał Zatokę Manilską – jak mawiał nasz średniowieczny kronikarz* – „uczynić centrum wojny”: Flota azjatycka w 1941 roku składała się z 29 oceanicznych okrętów podwodnych (dowódca komandor W. E. Doyle) oraz trzech okrętów bazowych („Canopus”, „Holland” , „Otus”), sześciu kanonierek, pięciu trałowców i liczba okrętów pomocniczych krążownik Houston, o których jeszcze nie raz usłyszymy, lekki krążownik Marblehead** i 28 PBY „latających łodzi” 10. skrzydła patrolowego, a także 13 niszczycieli, które same pamiętają traktat wersalski. Chociaż liczebnie flota azjatycka była dość liczna, ich szanse w starciu z flotą japońską, w skład której wchodziły pancerniki, lotniskowce i wiele krążowników, nie wspominając o całej armadzie niszczycieli i okrętów podwodnych, nie wyglądały różowo. Największe nadzieje wiązano z flotą podwodną, ​​która wraz z potężnymi siłami powietrznymi działającymi na morzu mogłaby sparaliżować japońskie próby prowadzenia wojny desantowej, zniszczyć siły desantowe u wybrzeży Filipin lub kupić czas na przybycie dużych posiłków morskich z Hawaje i zachodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych - co prawda oddalone o 11 000 kilometrów (około 20 dni żeglugi). Jednak Hart potrzebował ścisłej współpracy z Luftwaffe, a nawet kontroli ich działań przybrzeżnych. Plany Harta zostały skontrowane z dwóch stron. Sekretarz Marynarki Wojennej (lub minister) Frank Knox uważał, że najcenniejsze okręty nawodne floty azjatyckiej - głównie krążowniki - powinny być trzymane na południu Filipin, aby nie uległy naporowi pierwszych japońskich ataków. Po drugie, Hart spotkał się z silnym sprzeciwem MacArthura z powodu wyższości Marynarki Wojennej nad siłami powietrznymi w operowaniu na wodach wokół Filipin. W odpowiedzi na jego sugestie, MacArthur napisał list na początku listopada 1941 roku, w którym stwierdził z konwencjonalną uprzejmością: „Drogi admirale Hart, dokładnie przeanalizowałem twój list, w którym proponowałeś, aby dowództwo marynarki wojennej otrzymało kontrolę nad siłami powietrznymi przeciw wrogowi w dać armię. Azjatycki lekki krążownik Boise przybył z konwojem do Manili.

135

znajdujących się w zbiornikach wodnych lub nad nimi. Uważam tę propozycję za absolutnie kontrowersyjną… Następnie powiedział, że Siły Powietrzne szybko modernizują się do przewidywanych 170 ciężkich bombowców i 86 lekkich bombowców oraz wystarczającej liczby myśliwców, a zatem: Przydział byłby oczywiście nielogiczny element pochodny z walki wycofuje się, gdy twoje dowództwo jest pod kontrolą lub dowództwo taktyczne tak potężne, że armia pokonuje siłę powietrzną… Podczas spotkania dwóch dowódców MacArthur nawet przelotnie rzucił okiem na diagramy przedstawiające proponowane przez Harta rozmieszczenie marynarki wojennej i stwierdził: „Marynarka wojenna ma swoje plany i armia ma swoje plany;' Oba mają swoje obszary działania. Armia jest zadowolona z planów Marynarki Wojennej, ale jej własne plany zasadniczo nie są ze sobą powiązane i nie ma między nimi widocznego konfliktu.* Co oznaczało to stanowisko, przyszłe wydarzenia powinny pokazać... W listopadzie 8 grudnia 1941 r. Hart wydał rozkaz prezydenta Roosevelta kontradmirałowi Glassfordowi, aby wycofał wszystkie kanonierki z Szanghaju i Hongkongu i wszystkie dotarły bezpiecznie do Manili 5 grudnia. Tajfun w drodze, a później przejął Task Force 5, składający się z dwóch powyższych krążowników (plus lekki krążownik Boise), kilku niszczycieli i mniejszych jednostek. W międzyczasie, 20 listopada, Hart otrzymał rozkaz rozmieszczenia głównych sił na , flota okrętów podwodnych miała zostać zatrzymana w Zatoce Manilskiej, więc krążownik Houston znajdował się w Iloilo na wyspie Panay, Boise odpłynął na wyspę Cebu, a Marblehead i pięć niszczycieli udał się do Tarakan na Borneo, w Balikpapan (Borneo), kiedy kanonierka Luzon z kontradmirałem Glassfordem na pokładzie pojawił się następnie w Manili. Na burzliwym przejściu morskim admirał Hart czekał na przylot samolotu z Singapuru po człowieka, za którego Admiralicja Brytyjska była odpowiedzialna za obronę morską Malajów i fortecę w Singapurze. Ostrzeżony przez swoje centrum komunikacyjne, admirał Hart stanął tuż przed K. Tolleyem: Czujemy, że jedliśmy. Procedury Instytutu Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych X/1966.

136

00:00 motorówką do bazy w Cavite, gdzie został należycie „gwizdany” na lądzie w samą porę, by zobaczyć lądujący samolot z brytyjskimi oznaczeniami na skrzydłach. Wkrótce ściskał dłoń admirała Toma Phillipsa, którego dwa drednoty przybyły do ​​Singapuru trzy dni wcześniej. Obaj dowódcy starali się jak najlepiej zaimponować sobie nawzajem, a podczas wspólnego spotkania z MacArthurem MacArthur chwalił relacje między flotą a armią: „Admirał Hart i ja bardzo ściśle ze sobą współpracujemy. Jesteśmy bardzo starzy, najlepsi przyjaciele…” Zwracając się bezpośrednio do Harta, dodał: „Czyż nie tak, Tommy?” Hart nie odwzajemnił uśmiechu — miał na myśli rzeczywistość. Rozmowy trwały dwa dni. Oprócz Harta i Phillipsa obecni byli także kontradmirał Glassford i szef sztabu floty azjatyckiej kontradmirał Purnell. Od czasu do czasu brał udział w rozmowach MacArthura. Phillips zasugerował, że siły amerykańskie powinny bronić wyspy Luzon, a nie całego archipelagu w przypadku wojny, i zaproponował pomoc floty amerykańskiej w obronie Malajów i Singapuru. W szczególności poprosił o przydzielenie do swojej floty dwóch amerykańskich eskadr niszczycieli. Anglicy mieli ich niewiele, gdyż większość okrętów tej klasy była przeznaczona do operacji konwojowych na Atlantyku i Morzu Śródziemnym. MacArthur emanował optymizmem i wiarą w pozycję Filipin. „Niezdolność wroga do rozpoczęcia ofensywy powietrznej przeciwko tym wyspom jest naszym największym zabezpieczeniem. Większość wrogich myśliwców ma krótki zasięg. Nawet z improwizowanymi mocami, które teraz posiadam, czuję się całkowicie bezpiecznie. Wróg może użyć nie tylko powietrza, ale także sił zmechanizowanych. Admirał Phillips nie był tak pewny swojej pozycji w Singapurze, jak MacArthur na Filipinach, i wraz z Amerykanami rozważał możliwość przeniesienia swoich sił morskich do Zatoki Manilskiej. Miało to nastąpić wiosną 1942 roku... Dysonans z ogólnie pozytywnym obrazem planów obronnych przyniósł dowódca F. D. Wagner, dowódca 10 szwadronu patrolowego, składającego się z 28 "latających łodzi" typu PBY: . .. Do 2 grudnia nasze samoloty nie miały się czym martwić. W grudniu znaleziono wśród nich 20 statków handlowych w zatoce Camranh u południowo-wschodniego wybrzeża francuskich Indochin. 3 grudnia 50 japońskich okrętów, w tym niszczyciele i krążowniki, znalazło się 4 grudnia * K a r i g, W. K e 11 e y: Battle Report, Vol. I. Pearl Harbor to Coral Sea, New York - Toronto 1944.

137

FILIPINY. Państwo na wyspach Archipelagu Filipińskiego w zachodniej części Oceanu Spokojnego. Powierzchnia - ok. 300 tys. km 38 493 tys. mieszkańców; konstytucyjna stolica Quezon, siedziba rządu Manili; jest podzielony na 67 prowincji; Języki urzędowe: tagalski, angielski, hiszpański; Jednostka walutowa peso filipińskie. 7100 wysp wulkanicznych i koralowych; największe: Luzon, Mindanao, Samar, Negros, Palawan, Panay, Mindoro, Leyte, Cebu, Bohol i Masbate – 94,2% powierzchni kraju. Główne uprawy: ryż, kukurydza, trzcina cukrowa, palma kokosowa, banan, tytoń, ananas. Wydobycie rud chromu, miedzi, manganu i żelaza, srebra i złota. Przez wieki Filipiny były zależne od innych krajów; w starożytności i średniowieczu z księstw malajskich, a od 1521 r. z Hiszpanii, dla której Franciszek Magellan uczynił z Filipin kolonię. Jej imię zostało stworzone na cześć hiszpańskiej infantki, późniejszego króla Filipa II. Od czasu odkrycia tych wysp przez Magellana Portugalczycy, Anglicy, Holendrzy, później Amerykanie i Japończycy próbowali je podbić. Zainteresowanie Filipinami wynikało nie tylko z ich zasobów rolnych i mineralnych, ale także ze strategicznego, militarnego położenia. Jednak Filipińczycy rozpoczęli walkę o niepodległość dopiero 350 lat po przybyciu Hiszpanów; wiązało się to z powstaniem rodzimego mieszczaństwa i inteligencji, które w 1892 r. objęły przywództwo w walce wyzwoleńczej. Bunt Filipińczyków przeciwko hiszpańskim kolonizatorom zbiegł się w czasie z ekspansją Stanów Zjednoczonych na tym obszarze. Jest koniec XIX wieku. Amerykański kapitan (późniejszy admirał) Alfred ThayerMahan, wykładowca Szkoły Marynarki Wojennej, autor prac i artykułów na temat wpływu potęgi morskiej na historię, głosi teorię tzw. marynarki wojennej. W związku z tym Stany Zjednoczone powinny mieć silną marynarkę wojenną, silne bazy na Pacyfiku i przewagę na Morzu Karaibskim. W ciągu kilku lat teoria admirała Mahana stała się rzeczywistością. Amerykanie zrealizowali jego koncepcje na Pacyfiku i wykorzystali powstanie przeciwko Hiszpanom. Wojska amerykańskie wylądowały na wyspach i walczyły z Hiszpanami od kwietnia do sierpnia 1898 roku. Pokój w Paryżu po zawieszeniu broni dał Filipiny Stanom Zjednoczonym za 20 milionów dolarów wypłaconych Hiszpanii. Ale zaledwie miesiąc później Filipińczycy ogłosili swój kraj niepodległą republiką; 70 000 żołnierzy amerykańskich musiało walczyć z powstańcami jeszcze przez trzy lata i, jak piszą amerykańscy autorzy, dopuściło się przy tym wielu „straszliwych okrucieństw". Stany Zjednoczone ostatecznie zaanektowały Filipiny w 1902 r. Stworzenie silnych baz wojskowych.

Dalsze loty rozpoznawcze przerwała zła pogoda. Informacji o dalszych losach japońskiej grupy mogły dostarczyć samoloty brytyjskie z Singapuru, który znajdował się znacznie bliżej zatoki Camranh Bay, czy samoloty holenderskie z północnego wybrzeża Borneo. Według komandora Wagnera niebezpieczne sygnały nadeszły także z innego sektora. Tutaj samolot patrolowy wykrył obecność japońskich samolotów rozpoznawczych u północno-zachodniego wybrzeża Luzon… 6 grudnia o godzinie 18:00 spotkanie Phillipsa z amerykańskimi dowódcami zostało nagle przerwane. Nad zatoką zbierały się chmury

138

Siamese i oczy załogi australijskiego samolotu zwiadowczego Hudson ukazały w całej okazałości potężny japoński konwój zmierzający na zachód. Dowódca statku powietrznego kapitan J.C. Ramshaw określił swoją pozycję za pomocą natychmiastowego sygnału: 8 stopni szerokości geograficznej północnej i 104 stopnie długości geograficznej wschodniej. Pobieżne spojrzenie na mapę pokazało, że konwój znajdował się około 300 kilometrów od wybrzeży Syjamu i zmierzał w jego kierunku. W swoim raporcie Ramshaw określił liczbę konwojów na 25 transportów, eskortowanych przez jeden pancernik (zasadniczo ciężki krążownik), pięć krążowników i siedem niszczycieli. Admirał Phillips bezzwłocznie wezwał swojego szefa sztabu w Singapurze, kontradmirała Pallisera, do natychmiastowego wycofania Repulse z jej podróży do Port Darwin w Australii i przygotowania Zespołu Z do wyjścia w morze. Muszę wracać do Singapuru.” Hart zapytał go, czy ma pilota przeszkolonego do latania nocą nad wodami azjatyckimi i zasugerował jedną ze swoich „latających łodzi”, aby eskadra niszczycieli, obecnie stacjonująca w Balikpapan na Borneo, dołączyła do jego sił tak szybko, jak to możliwe. W pamięci Harta Phillips był „doskonałym typem oficera marynarki wojennej o wielkim umyśle i świetnych manierach…” Nie zmieniło to jego charakteru. Faktem jest, że dwudniowe rozmowy między dowódcami nie przyniosły doprowadzić do jakiegokolwiek podstawowego porozumienia wspólne działania lub wspólne dowództwo.W każdym razie Stany Zjednoczone nie były jeszcze w stanie wojny z żadnym z krajów Berlin-Rzym-Tokio i dopiero straszliwe, nieoczekiwane ciosy pogrążą je w przepaści Jak gdyby przewidywał bieg wydarzeń, 1 grudnia 1941 roku prezydent Roosevelt osobiście nakazał flocie azjatyckiej wysłanie trzech małych statków z filipińską załogą w pobliżu wybrzeży Indochin w celu obserwacji. Spodziewając się wojny w ciągu najbliższych kilku dni, powiedział bez ogródek do sekretarza obrony Henry'ego L. Stimsona: „Musimy jakoś skłonić ich do oddania pierwszych strzałów”. 6 grudnia, czasu Pearl Harbor i Waszyngtonu, 27. Grupa Bombowa zorganizowała raczej gejowską imprezę w hotelu Manila, który w normalnych czasach był centrum wyższych sfer stolicy. Tego popołudnia admirał Hart grał w golfa ze swoim szefem sztabu, kontradmirałem Purnellem, w Manila Golf Club, po czym obaj udali się na przyjęcie do Airmen's, gdzie pozostali dowódcy uzbrojenia, generał brygady R.K. Sutherland, szef sztabu 139

Generał MacArthur, zm. H. Sił Zbrojnych i generała L.H. Brereton, dowódca Sił Powietrznych. Niewiadomy los zawisł jednak nad doskonale przygotowaną imprezą towarzyską, której nie brakowało niczego przyjemnego. Dziesięć dni temu Waszyngton ostrzegł swoich dowódców przed sytuacją polityczną na Pacyfiku, a zwłaszcza przed beznadziejnym impasem, w którym negocjacje z Japonią utknęły w martwym punkcie. Przyszłe działania Japonii są trudne do przewidzenia, ale działania wroga są zawsze możliwe. Jeśli działania wojenne są nieuniknione, Stany Zjednoczone chcą, aby Japonia najpierw otwarcie się wycofała. Jednak taka polityka nie powinna, powtarzamy, ograniczać waszej linii działania i zagrażać waszej obronie…* Kontradmirał Purnell, prawa ręka admirała Harta, wypowiedział prorocze słowa na tak wspaniałym przyjęciu: „To jest kwestia dni, może godzin, zanim wybuchnie pożar”. Generał Sił Powietrznych Brereton był tak poruszony tymi słowami, że natychmiast nakazał swojemu szefowi sztabu opublikowanie alarmu we wszystkich swoich jednostkach, począwszy od rana następnego dnia. 8 grudnia * * opuścił Hotel Manila i poszedł spać, nie zdając sobie sprawy, że ostatniej nocy spędzą pokój…

Porażka na Luzonie Punktualnie o 2:30 radiooperator Sztabu Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych w Manili otrzymał sygnał, w który początkowo nie mógł uwierzyć: RAJD NA PEARL HARBOUR. TO NIE JEST ĆWICZENIE! Tak się złożyło, że radiooperator z Manili przyjaźnił się z radiooperatorem z Pearl Harbor i znał jego sposób nadawania - dobrzy radiotelegrafiści wydają się mieć słuch do muzyki - nie było wątpliwości, że sygnał był prawdziwy, nadawał go ręcznie przyjaciel z Pearl Harbour. Sygnał został również powtórzony alfabetem Morse'a i po raz pierwszy zwykłym tekstem. Podpułkownik William T. Clement był tej nocy oficerem dyżurnym w Kwaterze Głównej Marsman Building. Dostarczone mu przez radiooperatora L. Mortona: The Wave of the Philippines. Armia USA w czasie II wojny światowej. Waszyngton 1953. 7 grudnia, czasu Pearl Harbor.

140

tekst był w rękach admirała Harta za pół godziny, czyli do 3:00 (8:30 czasu Pearl Harbor). Siedząc na skraju łóżka, napisał najkrótszy możliwy rozkaz do swojej floty: „Japonia rozpoczęła działania wojenne. Zachowuj się. ” Następnie natychmiast przekazał go na statki swojej floty i udał się do kwatery głównej. O 3:30 szef sztabu MacArthura, generał Sutherland, został powiadomiony o nalocie na amerykańską bazę na Hawajach, a nie przez flotę , ale z zupełnie „cywilnego" radia. Natychmiast zawiadomił swojego szefa prywatnym telefonem. Sygnał poszedł do wszystkich jednostek wojskowych. O dramacie dowiedziało się także lotnictwo z radia. Dowódca sił powietrznych w rejonie Filipin Generał Brereton nie miał wątpliwości co ich czeka za kilka godzin: „Wiedziałem, że w każdej chwili po wschodzie słońca możemy spodziewać się japońskiego ataku…” Rozkazał także pułkownikowi Eubankowi, dowódcy potężnej „latającej fortecy” B-17 na Clark Field O 1:00 w nocy generał Brereton zadzwonił do MacArthura po rozkazy… ale żadnego nie otrzymał. Jedyne, co udało mu się zrobić, to złapać generała Sutherlanda. W każdym razie zasugerował zaatakowanie swoich bombowców na niebezpiecznie bliskich japońskich lotniskach na Formozie . Brereton nie otrzymał żadnej innej decyzji niż rozkaz utrzymania gotowości bojowej i zgłosił się do MacArthura o 7:15 z prośbą o odnowienie oferty ataku przed możliwym uderzeniem japońskim. I znowu kazano mu czekać... na rozkazy. Wkrótce potem szef sztabu sił powietrznych USA, generał Arnold, zadzwonił do niego i poinformował go o postępach ataku na Pearl Harbor z zamiarem, aby to samo nie powtórzyło się na Filipinach. O godzinie 8:00, kiedy pojawiły się pierwsze doniesienia o japońskich samolotach w przestrzeni powietrznej Filipin, podniesiono myśliwce i „latające fortece” bez bomb, aby uniknąć zaskoczenia Japończyków na ziemi. Generał Brereton, trzeci, któremu kiedyś proponował zbombardowanie lotnisk na Formozie i ponownie został odrzucony, ale rozkazał trzem „latającym fortecom” przeprowadzenie fotograficznej misji rozpoznawczej nad Formozą. Krótko po dziesiątej otrzymał telefon od MacArthura i powiedział, prawdopodobnie znużony daremnością swoich wysiłków, że skoro Clark Field nie zostało jeszcze zaatakowane, przygwoździ bombowce do lotniska i po zwiadu nad Formozą atak po południu. Postanowiono zburzyć „latające fortece" i uzbroić je w bomby oraz przeprowadzić instruktaż dla załóg dwóch eskadr przed atakiem na japońskie lotniska. Myśliwce również wróciły na lotnisko w celu uzupełnienia paliwa. O godzinie 11.56 Brereton przekazał informacje szefowi sztabu MacArthura przez Generał Sutherland - i zostało to odnotowane w dzienniku Sił Powietrznych -

141

że uderzy na lotniska Formosy po południu tego samego dnia. Tymczasem godzinę i czterdzieści minut wcześniej bombowce i myśliwce japońskiej 11 wzbiły się w powietrze z lotnisk Formosy. Kiedy zbliżali się do północnego wybrzeża archipelagu filipińskiego, amerykańskie samoloty właśnie lądowały. Wiadomość o pojawieniu się tej floty powietrznej nie dotarła do Clark Airfield. I nie jest jasne, dlaczego tak się stało. Później wspomniano), „japońskie zakłócenia w odbiorze”, a nawet fakt, że radiooperator Jazy'ego właśnie poszedł na lunch o tej porze (!) bardzo trudno myśleć o czasie wojny. W każdym razie nawet ułamek możliwości nie został wykorzystany do ostrzeżenia o zbliżającym się zagrożeniu życia. I stało się, co stać się musiało. Opóźnione przez złe warunki atmosferyczne, gęste i niskie zachmurzenie na bardzo małej wysokości, japońskie samoloty pojawiły się nad Clark Field kwadrans po dwunastej. Z wysokości 7000 metrów dwie formacje 27 bombowców przecięły lotnisko, budynki i samoloty ustawione w kolejce do parady. Popełnione dzieła zniszczenia - 34 myśliwce Zero. W ciągu godziny baza lotnicza zamieniła się w ruinę. W tym samym czasie Japończycy zaatakowali lotnisko główne, gdzie zniszczono cały łrawski eskadrę myśliwców P-40. W sumie w południe tego pamiętnego dnia Amerykanie stracili 18 z 35 „latających fortec”, 16 nowoczesnych myśliwców i 25-30 samolotów rozpoznawczych, zginęło 80 ludzi, a 150 zostało rannych. Japończycy zapłacili za to zwycięstwo siedmioma zestrzelonymi myśliwcami.„Dzień” amerykańskiego lotnictwa na Filipinach skłonił nas do własnych refleksji: ani jeden gotowy do walki polski samolot nie został zniszczony na ziemi pierwszego dnia wojny wrześniowej - wszyscy zostali przesiedleni na przygotowane zapasowe lotniska. To doskonały dowód na poziom i elastyczność dowodzenia skromnymi polskimi siłami zbrojnymi, które technicznie są w znacznie gorszej sytuacji w stosunku do wroga z Liemen niż amerykańskie Siły Powietrzne w porównaniu z japońskimi… Niewątpliwie porażka Filipin było w jakiś sposób upokarzające, ponieważ pokazywało absolutną sztywność dowódców i brak wyobraźni co do możliwości wojny wiatrowej. Jednym z powodów może być utrzymujący się klimat polityczny przed rozpoczęciem działań wojennych – Roosevelt wielokrotnie podkreślał, że Stany Zjednoczone nie zaatakują pierwsze. I stąd można wywnioskować brak odpowiedniego rozpoznania lotniczego japońskich lotnisk na Formo. Próby uzasadnienia takiego uzasadnienia są jednak podważane przez wiedzę każdego lodowca o tym, co wydarzyło się w Pearl Harbor – Japończycy uderzyli pierwsi i nie było wątpliwości, że zaatakują.

Współcześni autorzy amerykańscy młodszego pokolenia podkreślają moment niedoceniania przeciwnika. Jednak zarówno Amerykanie, jak i Anglicy, a także do pewnego stopnia Holendrzy, uważali Japończyków za niezdolnych do zadania takiej serii straszliwych ciosów, jaka miała miejsce na Dalekim Wschodzie. Szczególnie nie doceniono ich lotnictwa, możliwości Hots na dystansach, o których nikt nie marzył, oraz możliwości bojowych japońskiego myśliwca Zero, który przewyższył przeciwników. Ze swojej strony dodamy, że w Polskich Siłach Powietrznych 30 lub 31 sierpnia 1939 roku nie byłoby możliwe zorganizowanie takiego przyjęcia, jakie wydała 27 Grupa Bombowa 7 grudnia 1941 roku w Manili. Po prostu zdawaliśmy sobie sprawę z powagi sytuacji… Amerykańska artyleria przeciwlotnicza była uzbrojona w pociski z 1932 roku, które albo nie osiągnęły wysokości, na jaką posunęli się Japończycy, albo w ogóle nie eksplodowały. Myśliwce, którym udało się wystartować, zrobiły co mogły i rozprawiły się z siedmioma przeciwnikami, którzy – jak się okazało – mieli znaczną przewagę pod względem szybkości i zwrotności w walce powietrznej. W jakiś sposób skandal musiał zostać zatuszowany, a każdy odpowiedzialny próbował zrzucić winę na „kolegę”: kapitan Sił Powietrznych Ina wyjaśnił później, że seria zdjęć lotniczych wykonanych nad Clark Field przez powracającego amerykańskiego myśliwca wkrótce zniknęła z jego biurka . ... Generał Arnold, po drugiej stronie oceanu, wykrzyczał słowa nieskrywanej złości do słuchawki generała Breretona: „Jak do diabła taki doświadczony lotnik jak ty został złapany przez samoloty na ziemi? Ale kiedy spojrzysz na rzeczy z perspektywy, największym pomyłką jest - jak się wydaje - obwinia samego MacArthura, którego wahanie, brak realnej oceny sytuacji i brak determinacji przyczyniły się do katastrofy dnia - w każdym razie - głównie samoloty stacjonujące na lotnisku Del Monte daleko na południu wylatują zasięgu japońskich samolotów; wśród ocalałych były dwie eskadry „latających fortec”, które jednak w wyniku dramatycznego rozwoju wydarzeń wycofały się z filipińskiego teatru działań wojennych i w drugiej połowie 2 grudnia znalazły się w Australia niewiele ucierpiała tego dnia, jedynie baza hydroplanów „Preston” w porcie Davao została bez większego powodzenia zaatakowana przez samoloty japońskiego lotniskowca „Ryujo” (dwa wodnosamoloty utracone). Wkrótce tej nocy uciekł na południe. Decydujący dzień dla floty miał nadejść 10 grudnia. Zła pogoda uniemożliwiła Japończykom przeprowadzenie głównych operacji dzień wcześniej. 10 grudnia pogoda się poprawiła iz lotnisk Formozy wystartował ok

143

80 bombowców i 52 myśliwce morskie Zero. Armada została zasygnalizowana w bazie marynarki wojennej Cavite niedaleko Manili 45 minut wcześniej i 35 myśliwców wystartowało, by im sprostać. Myśliwce zero wkrótce zmierzyły się ze słabszymi maszynami. Niektóre bombowce uderzyły w Nielson Field i Nichols Field, lotniska o mniejszym znaczeniu niż Clark Field, a 54 bombowce bombardowały amerykańską bazę morską w Cavite, dwadzieścia mil na południe od Manili, również na wybrzeżu Zatoki Manilskiej, przez ponad dwie godziny, z dużą precyzją przez ponad dwie godziny. . Admirał Hart bezsilnie obserwował nalot z dachu budynku Marsmana... To, co działo się nad Cavite, obserwowały załogi sześciu łodzi torpedowych. porucznik RB Kelly tak wspominał panoramę wydarzeń: Wielki Alarm został ogłoszony w południe 10 grudnia. Właśnie dotarliśmy do burty trałowca po wodę, kiedy rozeszła się wiadomość, że duża formacja japońskich samolotów zmierza w kierunku Zatoki Manilskiej od strony Formozy. Wysiedliśmy z pontonu na otwarte morze i piętnaście minut później zobaczyliśmy ich — kilka formacji powietrznych — po dwadzieścia siedem do dwudziestu dziewięciu samolotów w każdej — dwusilnikowe bombowce w pięknych formacjach paradnych, zbliżające się na wysokości 25 000 stóp. Pomyślałem jednak, że kiedy nasze myśliwce wystartują i zaczną się roić wokół nich, te formacje nie będą wyglądać tak ładnie. Ale gdzie są nasi wojownicy? Japończycy zniknęli za górami i wtedy usłyszeliśmy grzmot bomb. Jednak zwykliśmy odczuwać na sobie wibracje, nawet gdy byliśmy w morzu; Gdzieś rozpętało się piekło. Ale gdzie? Manila, może Nichols Field. A może Gavite, nasza własna baza? Nie wiedzieliśmy...* Dowódca dywizjonu łodzi torpedowych, porucznik J.D. Bulkeley wyjaśnia: Wiedziałem o tym. Byłem w Cavite. Admirał ostrzegł nas dwie godziny wcześniej, że zbliżają się - zbliżali się do nas od Formozy, byli nad północnym Luzonem [...] Wypuściliśmy więc nasze kutry do zatoki... Utrzymywali dobre szyki. Pierwszy „V” z 24 samolotów przeleciał na wysokości 20 000 stóp * *, a myśliwce leciały wyżej, by osłaniać nasze – tylko nasze się nie pojawiły! Najpierw okrążyli Manilę i zaczęli bombardować statki w porcie. Był piękny, jasny dzień i pamiętam, jak słońce malowało tęcze na fontannach wody wyrzucanych przez bomby na wysokość stu pięćdziesięciu pięciu.

W. K a r i g, W. K e 11 y: Raport bojowy. Tom. I. Pearl Harbor z Korallenmeer. Nowy Jork - Toronto

dziesięć stóp wysokości; była to kurtyna wodnego pyłu tak gęsta, że ​​nie można było ocenić, co dzieje się ze statkami... Ale wtedy to piękne „V” zaczęło powoli wirować i przesuwać się w kierunku podstawy Cavite, okrążając ją jak jedno Stado Studni- Zdyscyplinowany Znajdowały się zbyt wysoko, aby można było zobaczyć otwierające się włazy bombowe, ale widzieliśmy, jak ich zawartość powoli opada, a następnie nabiera prędkości, a gdy tak patrzyliśmy, odkryliśmy, że mamy własne problemy, ponieważ pięć małych bombowców nurkujących zostało wyrzuconych z szyku jeden po drugim drugi i zaczął biec prosto na nas. Gdy zeszli na wysokość 1500 stóp, spłaszczyli się i zaczęli tracić na wadze. W wyniku akcji kuter artyleryjski nr 35 zestrzelił jeden samolot, a nr 31 zestrzelił dwa samoloty… Około godziny 15.30 Japończycy odeszli, więc udaliśmy się do Cavite, aby zobaczyć, co się tam dzieje nie ma innego słowa. Była to jedyna amerykańska baza morska na wschodzie, poza Pearl Harbor, która teraz leży w krwawych ruinach... W środku tego piekła mały trałowiec Whippoorwill, dowodzony przez kapitana CA Ferritera, stał się bohaterem. Opowiada, co się stało: Arsenał marynarki wojennej w Cavite był masą płomieni... Pigeon skierował swoje węże wodne na barki, które płonęły u wybrzeży Guadeloupe Wharf. Zauważyłem niszczyciel na małym nabrzeżu między Machine Wharf a Guadeloupe Wharf i wysłałem sygnał do Pigeon: „Whip” tam pojedzie i wyciągnie niszczyciel. ... To był Peary. Statek był pełen małych pożarów. Został ostrzelany z dział pokładowych i trafiony odłamkami i gruzem. Głowice bojowe, butle z tlenem i torpedy w pomieszczeniu torpedowym w Engine Harbor eksplodowały tuż obok niej. była to chmura gruzu [...] Upał i eksplozje utrudniały manewrowanie statkiem, ciśnienie popychało nas z boku na bok, gdy zbliżaliśmy się do chorążego rezerwy marynarki wojennej z małej motorówki, która próbowała wyciągnąć liny z naszego statku do przynieść Peary, ale bezskutecznie. Z dziobem zbliżyliśmy się do rufy niszczyciela. Przywiązaliśmy 15 cm linę i poszliśmy. Świecące szczątki najprawdopodobniej spowodowały holowanie. Spróbowaliśmy ponownie. I znowu lina puściła. Utrzymanie pozycji stawało się coraz trudniejsze. Wiatr i prąd spychały nas na molo i to było złe [...] Wysłałem człowieka na niszczyciel, żeby pilnował, żeby nie był przycumowany do nabrzeża. Wkrótce zgłosił, że na molo nie ma miejsca do cumowania. Daliśmy

„Około 6000 metrów.

144

10 - Burza nad Pacyfikiem

145

do tyłu i tym razem niszczyciel ruszył za nami. Opuściliśmy basen, ponieważ woda była płytka w pobliżu nabrzeży. Byliśmy teraz ramię w ramię z Peary, nasz trałowiec znajdował się teraz między kadłubem niszczyciela a płonącymi barkami wzdłuż Guadeloupe Wharf, a nasze hydranty pracowały cały czas. Nie miał pary i był sparaliżowany. Ekipa ratownicza z pomocą załogi ugasiła pożary i oczyściła statek z gruzu. Ciała zabitych i rannych przenoszono na nasz pokład... Marynarze z torpedowców zadawali sobie wściekłe pytanie o własne lotnictwo - dlaczego nie zapobiegli katastrofie, w której zginęły także ich własne zapasowe silniki, a bez te małe, szybkie statki nie mogą wytrzymać w walce morskiej dłużej niż sto godzin; a jednak nie były już nowe. Podczas nalotu na bazę marynarki wojennej okręt podwodny Sealion (1460/2350 BRT) został trafiony dwiema bombami i zatopiony przez załogę 25 grudnia, zginęło czterech marynarzy, co stało się bliźniaczym okrętem podwodnym Seadragon zacumowanym obok uszkodzonego Sealiona i trałowiec bąk. Reszta łodzi podwodnych znajdowała się w tym czasie na morzu lub na kotwicowiskach dalej na południe. Największą stratą dla floty okrętów podwodnych było zniszczenie inwentarza 230 torped w arsenale Cavite. Opisaliśmy losy niszczyciela Peary, który został uratowany, choć ze złamanym masztem, dzięki brawurowej akcji trałowca Whippoorvill. Po nalocie porucznik Bulkeley został wezwany do kwatery głównej admirała Harta w Manili. Gdy jego kuter torpedowy o numerze taktycznym 34 mijał pole minowe na Półwyspie Bataan, Bulkeley, górujący nad Manilą, zobaczył niesamowity spektakl: dziesiątki wszelkiego rodzaju statków przemknęło przez falochrony na szeroką redę. Nie miało to na celu zaatakowania spodziewanych konwojów japońskich, ale przeniesienie archiwów i kwatery głównej admirała Harta na południe, ponieważ Hart, który obserwował nalot na bazę morską Cavite ze swojego stanowiska dowodzenia, doszedł do wniosku, że okręty floty powierzchniowej w sytuacji japońskiej kontroli nad przestrzenią powietrzną Filipiny nie miały nic wspólnego z Zatoką Manilską, a w nocy 10 grudnia znajdowały się tam dwa niszczyciele, trzy kanonierki, dwa składy okrętów podwodnych i dwa trałowce. zdecydowanie przesunięto daleko na południe, by nie paść ofiarą spodziewanej furii pierwszych nalotów.

146

Potężne uderzenia japońskiej 11. Floty Powietrznej z regionu Formozy na filipińskie lotniska i bazy były częścią planu podboju archipelagu. Inwazję miały przeprowadzić siły japońskiej 3. Floty i wojska 14. Armii gen. broni Masaharu Homma (dwie dywizje i jedna brygada piechoty, dwa pułki czołgów, dwa pułki artylerii, pięć batalionów artylerii przeciwlotniczej, trzy bataliony saperów, łącznie około 43 000 ludzi), plus ponad 4,5 tysiąca żołnierzy piechoty morskiej i powietrznodesantowej. Głównym zadaniem wojsk japońskich było zdobycie największej wyspy archipelagu, Luzon, i zniszczenie znajdujących się na niej głównych sił amerykańsko-filipińskich (cztery dywizje piechoty, jedna dywizja kawalerii, dwie baterie artylerii haubic 155 mm, jedna bateria 75 mm artyleria górska pod dowództwem generała dywizji JM Wainwrighta w północnym Luzonie i dwie dywizje piechoty, baterie artylerii polowej dowodzone przez generała brygady GM Parkera w południowym Luzonie). Na podbój Filipin japońskie dowództwo wysłało potężną flotę. Główne zadanie miały wykonać jednostki 3. Floty wiceadmirała I. Takahashiego, w skład której wchodziło m.in.: 5 krążowników ciężkich 6 krążowników lekkich 1 lotniskowiec

29 niszczycieli 4 wodnosamoloty transportujące 13 trałowców.

Szerokie wsparcie zapewniły siły 2. Floty wiceadmirała N. Kondo, w skład której wchodziły: 2 pancerniki („Haruna”, „Kongo”), 2 ciężkie krążowniki i 10 niszczycieli.

Do transportu oddziałów desantowych miało być użytych ponad sto transporterów. Admirał Takahashi podzielił swoje siły na dwie główne drużyny: Formosa, stacjonującą na północy, aby wspierać lądowanie na północnym i zachodnim wybrzeżu Filipin; południowe - oparte na lądowaniach z Wysp Palau na południowym i wschodnim wybrzeżu. Druga Flota wiceadmirała Kondo miała osłaniać lądowanie głównych sił 14 Armii. Dla operacji floty japońskiej w operacjach filipińskich niezwykle ważne było wyeliminowanie z walki lotnictwa amerykańskiego, zwłaszcza myśliwców, gdyż Japończycy praktycznie nie mieli myśliwców do ochrony własnych konwojów, gdyż lotniskowce były obsadzone w inne teatry działań. Samo położenie geograficzne archipelagu filipińskiego ułatwiło Japończykom zaskoczenie wroga. Wbrew przechwałkom przed admirałem Phillipsem MacArthur miał niewielkie szanse na sparaliżowanie Japończyków

147

inwazyjnych działań i – jak pokazała praktyka – z pewnością nie mógł ich sparaliżować już na brzegu. Tak więc, przy dobrze rozwiniętej linii brzegowej składającej się z siedmiu tysięcy wysp i maleńkich wysepek, dość łatwo było zrobić taktyczną niespodziankę. Trzeba też wziąć pod uwagę, że jakość wojsk obu stron nie była taka sama. Większość sił lądowych i powietrznych Japonii miała duże doświadczenie bojowe w Chinach, wojska MacArthura nie miały żadnego, a większość jego sił składała się ze słabo wyszkolonych Filipińczyków, którzy ledwo wiedzieli, jak używać karabinu. Pierwsze działania podjęte przez Japończyków są bardzo ostrożne, można nawet powiedzieć niepewne. Japońscy dowódcy zdali sobie sprawę, że przeciwnik chiński, z którym mają do czynienia od dziesięciu lat, i amerykański - jest duża różnica, zwłaszcza pod względem wyposażenia technicznego. Generał Masaharu Homma, dowódca 14. Armii, służył przez osiem lat w brytyjskich siłach zbrojnych, włączając w to udział w walkach Brytyjskich Sił Ekspedycyjnych we Francji podczas I wojny światowej (1914-1918). To doświadczenie poszerzyło jego horyzonty wojskowe w odniesieniu do osiągnięć technicznych Europy. Szczerze mówiąc, nie myślał zbyt dobrze o japońskim premierze generale Tojo i jego planach wojennych, zwłaszcza jeśli przeciągały się. Zdawał sobie sprawę, że powierzone mu siły 14 Armii nie były duże w stosunku do ogromnego zadania podboju Filipin. Wierzył jednak, że umiejętne lądowanie i zdecydowane działania koncentrycznie wycelowane w region Manili z różnych krańców Luzon doprowadzą do sukcesu. Analiza kształtu i pokrycia powierzchni Luzona sugerowała użycie sił pierwotnych. Według niektórych Luzon wygląda jak palma z kciukiem małego półwyspu - naprzeciw Formozy, która tworzy Zatokę Lingayen, która ma ogromne znaczenie z punktu widzenia geografii wojskowej; na południowy wschód, gdyż otwiera się tam rozległa równina prowadząca do Zatoki Manilskiej, jedynej, na której można przeprowadzić szeroko zakrojone operacje manewrowe przy użyciu sił zmechanizowanych. Przez ten poziom przechodzą autostrady i autostrady prowadzące do stolicy, przecinają go również drogi kawalerii, które pozwalają żołnierzom manewrować za własnymi liniami. O świcie 8 grudnia, zanim samoloty 11. Floty Powietrznej wystartowały z Formozy, dwa transportowce, eskortowane przez niewielką eskortę niszczyciela Yamagumo, wylądowały na 490-osobowej piechocie stacjonującej na wyspie Batan w Cieśninie Luzon. Formosa zdobyła niewielkie lotnisko: miały tam natychmiast zostać zainstalowane samoloty bojowe i rozpoznawcze, ale ze względu na pomyślny przebieg operacji przeciwko amerykańskim lotniskom w Luzon, przestrzeń ta nie została wykorzystana.

148

VI. Japońska inwazja na Filipiny w grudniu 1341 r

10 grudnia Japończycy zajęli wyspę Camiguin i założyli tam bazę wodnosamolotów. Tego ranka wylądowali na północnym krańcu Luzon, w pobliżu miasta Aparri, z oddziałem desantowym złożonym z sześciu transportowców, 2000 ludzi, wspieranych przez flotę Trzeciej Floty z lekkim krążownikiem Natori, sześcioma niszczycielami i dziewięcioma trałowcami bronionymi przez kompanię piechoty, która wkrótce się poddała, jednak amerykańskie samoloty zatopiły trałowiec i uszkodziły niszczyciel Harukaze. Siły desantowe i osłona daleko w morzu zostały zaatakowane przez cztery „latające fortece”, a załoga jednej twierdziła, że ​​pancernik Haruna zatonął, zdobywając kapitan Kelly Krzyż za Wybitną Służbę, który zginął w akcji. Rzeczywiście, „Latająca forteca” Kelly'ego starła się z krążownikiem Ashigara, powodując dwa trafienia w pobliżu statku. Jednak o zatopieniu Haruny poinformowała amerykańska prasa, nic dziwnego – takie zwycięstwo było bardzo potrzebne w okresie porażek i odwrotów: lekki krążownik Naka, siedem niszczycieli, sześć trałowców i dziewięć szybowców. Amerykański samolot zdołał zatopić trałowiec i z powodzeniem ostrzelał krążownik. Dwa statki transportowe uszkodzone podczas nalotów musiały zostać sprowadzone na brzeg przez Japończyków. Tego samego dnia siły japońskie, wystrzelone ze swojej bazy na Wyspach Palau, dokonały desantu desantowego w Legaspi na południowo-wschodnim krańcu wyspy Luzon. Lądowanie na siedmiu transportowcach było wspierane przez lekki krążownik Nagara, sześć niszczycieli, dwa transportowce wodnosamolotów, dwa trałowce i dwa statki patrolowe.Ochronę zapewniał silny zespół trzech ciężkich krążowników, lotniskowca Ryujo, jednego lekkiego krążownika i siedmiu niszczycieli . Prawdą jest, że rankiem 12 grudnia pierwszy meldunek o japońskim lądowaniu w porcie iw mieście Legaspi, nazwanym na cześć założyciela Manili, został sporządzony przez zawiadowcę stacji w Legaspi. Miała odbyć się następująca anegdotyczna rozmowa telefoniczna, powtarzana z upodobaniem i masochistyczną radością w amerykańskich siłach zbrojnych: Zawiadowca - Widzę cztery japońskie statki w porcie, sir, a Japończycy lądują, co mam zrobić? Oficer dyżurny USAFFE: * - Po prostu podnieś słuchawkę i zgłoś się. Zawiadowca: - Na brzegu jest już dwudziestu Japończyków i przybywa ich coraz więcej, [pauza] Teraz na stację wchodzi trzystu Japończyków. Co powinienem zrobić? Oficer dyżurny USAFFE: - Uważaj, panie... Siły USA na Dalekim Wschodzie.

150

Zawiadowca stacji: - Sir, niektórzy z tych japońskich oficerów zbliżają się do stacji... Oficer USAFFE na służbie: - Dowiedz się, czego chcą... Zawiadowca stacji: - Ci Japończycy chcą, żebym dał im pociąg, który przywiozą do Manili . Co robić? Oficer dyżurny USAFFE: - Powiedz im, że następny pociąg odjeżdża w niedzielę przyszłego tygodnia. I nie dawaj im tego. Kierownik stacji: [rozłącza się] Dobrze, proszę pana. * Dalszy ciąg rozmowy zawiadowcy stacji z Japończykami nie został nagrany... Amerykańska reakcja na pierwsze lądowania na podziurawionej górami północy Luzonu była generalnie poprawna. Generał Wainwright i MacArthur uważali, że powinni odwrócić i odwrócić swoje siły przed wylądowaniem głównych sił japońskich, które czekały na nich w zatoce Lingayen i gdzie były gotowe do obrony. Tak czy inaczej, pierwsza faza japońskiego ataku na Filipiny zakończyła się spektakularnym sukcesem. Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych praktycznie nie działały; Japończycy dokonali pięciu udanych lądowań, które początkowo nie miały większego znaczenia, ale wywołały bezgraniczną nerwowość i stały się elementem wojny psychologicznej. Generał Wainwright powie w swoich wspomnieniach: „W domu był szczur…” Admirał Hart napisze z perspektywy czasu: „Niezwykła ilość fałszywych raportów o wrogach przelała się przez sieć ostrzegawczą, otrzymano wiele raportów o obserwacjach, kiedy w nic nie zauważono..." Już w dniu 10 grudnia o północy obserwatorzy w zatoce Lingayen zarejestrowali pojawienie się "kilku ciemnych sylwetek" zbliżających się od strony morza do ujścia rzeki Agno. A gdy bateria artyleryjska otworzyła ogień, efekt był jak wrzucenie do magazynu zapałki z fajerwerków przygotowanych na noc 4 lipca... Jedynym śladem po nocnej bitwie było odnalezione koło ratunkowe z oznaczeniami przeznaczonymi dla Japończyków... Prawdziwe japońskie lądowanie dotarło do zatoki Lingayen po dziesięciu dniach w 73 transportach. Generał Homma rozmieścił główne siły 14 Armii - najlepiej wyposażoną, zmechanizowaną 48 Dywizję, wzmocnioną pułkiem piechoty z 16 Dywizji, dwoma pułkami czołgów (około 100 czołgów) oraz licznymi działami artylerii różnych kalibrów. L. Mort on : T7ie fala Filipin. Armia Stanów Zjednoczonych podczas wojny światowej U. Waszyngton 1953. ** Rocznica Deklaracji Niepodległości Stanów Zjednoczonych (4 lipca 1776).

151

Z transportów wojsko ładowano na około 200 desantowców i barek, z których większa (tzw. Daihatsu) mogła przewozić od 100 do 120 osób. Wsparcie ogniowe sił desantowych zapewniały dwa lekkie krążowniki i 16 niszczycieli, a także wiele mniejszych okrętów. Osłonę zapewniała potężna Druga Flota wiceadmirała Nobutake Kondo. Okręt podwodny Stingray, pełniący wartę na wodach Zatoki Perskiej, jako pierwszy poinformował o przybyciu sił inwazyjnych. Meldunek okrętu podwodnego miał niewielki wpływ na przebieg wydarzeń, ponieważ Japończycy znajdowali się na północnym odcinku 120. zatoki, w której nie było artylerii. Sektora południowego broniły dwie filipińskie dywizje, z których tylko jedna miała artylerię, więc działa były skoncentrowane na południowym wybrzeżu, a Japończycy wylądowali znacznie wyżej, jeśli spojrzeć na mapę, i wkrótce Japończykom udało się pokonać lokalny opór. przyczółki, w końcu admirał Hart wciąż dysponował flotą 27 okrętów podwodnych, co uniemożliwiało użycie broni podwodnej. Tylko dwóm okrętom podwodnym udało się zadać nieprzyjacielowi straty: „S-38” (850/1000 ton) zatopił transporter „Hayo Mani” (5446 ton – przerobiony ze stawiacza min) i „Seal” (1435/2210 ton) zatopił mały japoński 800-tonowy statek. Pozostałe trzy statki rozmieszczone w zatoce zakończyły się niepowodzeniem, częściowo z powodu słabych torped. Przerwa powietrzna zakończyła się klapą – tylko jeden japoński niszczyciel został ostrzelany z dział pokładowych. Największym sukcesem artylerii w obronie wybrzeża było zastraszenie kilku japońskich transportowców, które, zepchnięte na południowy brzeg zatoki przez rosnącą burzę, zostały ostrzelane przez cztery działa kal. 155 mm. Oczywiście amerykańscy obrońcy wybrzeża zgłosili „dwa transportowce i dwa niszczyciele”. ale w rzeczywistości żaden Japończyk nie został trafiony ani trafiony strzałem… Po dwóch dniach Japończycy mieli ciężką broń i sprzęt wojskowy, w tym czołgi i artylerię, na brzegu zatoki Lingayen. 24 grudnia dowódca 14. Armii, generał Masaharu Homma, zszedł na brzeg i założył na lądzie stanowisko dowodzenia armii. Japończycy mocno postawili stopę na Filipinach i rozpoczęli ogólny marsz w kierunku Zatoki Manilskiej przez wspomniane już równiny. Aby zdobyć stolicę między dwoma pożarami, wylądowali z siłami 16. Dywizji Piechoty w zatoce Lamon na wschodnim wybrzeżu Luzonu, zaledwie 80 kilometrów od Manili. Homma nie miał pojęcia o pułkach dywizji, które słabo radziły sobie w Chinach. Podczas desantu ich wojska poniosły największe straty (około 200 osób). Później jednak oddziały 16. Dywizji, pokonując opór zaledwie dwóch filipińskich batalionów, zaczęły nacierać

152

w kierunku Manili. Sztab Hommy opisał obrót wydarzeń jako „całkowicie zaskakujący”. Szczypce dwóch silnych sił desantowych zbliżające się do stolicy przyspieszyły decyzję MacArthura: siły, które przetrwały japońskie ataki, i te, które jeszcze nie nawiązały kontaktu z wrogiem, zrealizować plan Rainbow 3. Czyli wycofać się na Półwysep Bataan i tam się bronić, opierając się na dobrych warunkach terenowych sprzyjających obronie i istniejących fortyfikacjach, do czasu przybycia posiłków ze Stanów. Jak dotąd straty gruntów nie były zbyt duże. Z 28 000 żołnierzy walczących w północnym Luzonie 12 000 zginęło, ale głównie z powodu dezercji wojsk filipińskich. Z wojsk stacjonujących na południu wyspy zginęło 15 000 000 ludzi. Obie siły wyruszą na Półwysep Bataan na przełomie roku. MacArthur wezwał posiłki i zasugerował, aby lotniskowce Floty Pacyfiku, które uniknęły katastrofy w Pearl Harbor, przybyły na Filipiny i sparaliżowały japońskie siły powietrzne. Admirał Stark, szef Oddziału Operacji Marynarki Wojennej, powiedział „nie”: „W obecnej sytuacji nie jest to wykonalne" — depeszował. 24 grudnia MacArthur przeniósł się na ufortyfikowaną wyspę Corregidor, strzegł wejścia do Zatoki Manilskiej i poinformował admirała Hart w ostatniej chwili generał Brereton, dowódca Sił Powietrznych, poleciał tego samego dnia do Australii na rozkaz MacArthura... skąd miał prowadzić wojnę w obronie Filipin Manila miała zostać ogłoszona miastem otwartym 26 grudnia, a nawet okrętów podwodnych, które nadal znajdowały się w zatoce, Hart otrzymał dosłownie w ostatniej chwili ostrzeżenie o zamiarach MacArthura i rozgoryczony przekazał dowództwo nad tym, co pozostało z marynarki wojennej, kontradmirałowi Rockwellowi, dowódcy 16. Okręgu Marynarki Wojennej, i zaokrętował się 26 grudnia na pokładzie łodzi podwodnej Shark na Jawę, gdzie miało powstać wspólne dowództwo wojskowe aliantów. Zdecydowano o tym podczas długiej, kilkudniowej konferencji aliantów w Waszyngtonie. Ale w Manili „nie było uścisków dłoni". MacArthur i Hart pozostali przyjaciółmi. Nuta tragicznej refleksji: „Jesteśmy podzieleni". Miasto było otoczone piekielnym płomieniem, rykiem i dymem, napisał naoczny świadek wydarzeń w Manili. - Magazyny paliwa w Fort McKinley na południowym wschodzie, sprzęt, który przetrwał naloty na Nichols Field na południu, oraz ruiny Cavite po drugiej stronie Zatoki Manilskiej zostały zniszczone przez potężne płomienie i eksplozje. Oszołomiony i przestraszony

153

BATAAN I KOREGIDOR. Po zajęciu Manili przez Japończyków 2 stycznia 1942 r. Główne siły amerykańsko-filipińskie wycofały się na górzysty półwysep Bataan w Zatoce Manilskiej. Na przygotowanym 20-milowym (32-kilometrowym) stanowisku rozciągającym się od Mobatang nad brzegiem zatoki do Mauban na zachodnim wybrzeżu półwyspu, generał J.M. Wainwright (22 500 ludzi, 25 dział); na prawym skrzydle, na równinach i bagnistym terenie, II Korpus Filipiński generała G.M. Parker (25 000 ludzi, 60 dział, w tym połowa haubic 155 mm). Przednie odcinki zajęte przez korpus przedzielał wygasły wulkan, którego ściany wznosiły się na wysokość 900-1200 m, 8 mil za pierwszą linią obrony znajdowała się linia rezerwowa. W rezerwie były trzy dywizje. Na południowym krańcu półwyspu, około 45 km od pierwszej linii, rozmieszczono zaopatrzenie i służby medyczne obu korpusów. Generał MacArthur i jego sztab stacjonowali na silnie ufortyfikowanej wyspie Corregidor u wejścia do Zatoki Manilskiej. Siły MacArthura miały nierówną wartość, szkolenie żołnierzy filipińskich było słabe, a zdolność porozumiewania się między amerykańskimi instruktorami i przełożonymi a Filipińczykami była słaba ze względu na barierę językową. Uzbrojenie i wyposażenie wojsk zostało poważnie ograniczone. Plan przewidywał sześciomiesięczną obronę. W tym czasie wymiana amerykańskich sił zbrojnych powinna odbyć się drogą morską. Japoński plan przewidywał unicestwienie filipińsko-amerykańskich sił na Luzonie do końca stycznia 1942 roku. Generał Homma nie docenił możliwości wroga i początkowo przydzielił do ataku na Bataan tylko 65. Brygadę Piechoty (6500 żołnierzy), wzmocnioną artylerią i bronią pancerną. Atak japoński rozpoczął się 9 stycznia 1942 r. – „huk artylerii wstrząsnął północną częścią Bataanu”. W nocy z 9 na 10 stycznia Japończycy wdarli się na lewe skrzydło 2. 1 dywizja filipińska doprowadziła do kolejnego stycznia Japończykom udało się również wylądować na tyłach obrońców półwyspu, ale zostali oni otoczeni i zniszczeni przy udziale małych jednostek morskich. i Wujek Sam”. Roosevelt polecił MacArthurowi zająć Corregidor 11 marca na pokładzie Lt. Opuszczenie eskadry Bulkeleya i wkrótce dotarcie do Australii w „marszu latającej fortecy”, który został wykorzystany i wykończony przez Japończyków. Przez kolejny miesiąc Corregidor (11 575 obrońców) jest prawie broniony i wytrzymał w sumie 52 japońskie naloty (wyspa ma 5,6 km długości i 2,4 km szerokości). 56 dział Corregidor i 59 dział fortów znajdujących się na trzech wysepkach Cabello, El Fraile i Carabao toczyło zaciekłe pojedynki z artylerią wroga. 5 maja Japończycy wylądowali na Corregidor, a następnego dnia generał Wainwright poddał forty w Zatoce Manilskiej. Obrony Bataan i Corregidor, choć miały jedynie marginalne znaczenie militarne, odegrały wielką rolę moralną i podtrzymywały ducha walczących na Pacyfiku aliantów siły.

ludność wpadła w jeszcze większą panikę po zobaczeniu pożarów ze zbiorników ropy w Pandacan; pochłonął okoliczne magazyny i budynki i wysłał chmury dymu w powietrze. Płonący olej płynął korytem rzeki

154

Pasig, podpal banki. A z powietrza wróg nadal zrzucał bomby i podsycał wielkie pożary, które pustoszyły rozległe tereny w mieście i wokół niego... Dla rdzennej ludności Manili wydawało się to końcem świata. 2 stycznia 1942 r. do ciężko rannego miasta wkroczyły jednostki 48. i 16. dywizji. Jednak generał Homma, radując się triumfem, był świadomy, że większość sił wroga wycofała się na Półwysep Bataan i wyspę Corregidor, aby strzec wejścia do Zatoki Manilskiej, i że czekają go ciężkie walki. Ale los archipelagu był już przesądzony. Już 20 grudnia Japończycy wysadzili silny desant w porcie Davao na wyspie Mindanao, a po pięciu dniach siły desantowe operujące z Davao zdobyły wysuniętą w kierunku północno-wschodniego wybrzeża Borneo wyspę Jolo. . W ciągu 17 dni japońska marynarka wojenna i siły lądowe wspólnie przeprowadziły dziewięć udanych operacji desantowych, niemal w stylu pokazowym. Tymczasem Japończykom udało się stworzyć oddany rząd Filipin, w skład którego weszli m.in. sekretarz obrony J. Vargas, kilku najbogatszych ludzi w kraju i szef partii faszystowskiej. Triumfowi militarnemu towarzyszył, przynajmniej na razie, polityczny sukces koncepcji „wspólnej sfery dobrobytu i dobrobytu”, do której przymusowo włączono Filipiny.

Dramat brytyjskiego pancernika Raport z australijskiego samolotu zwiadowczego, który dotarł do admirałów Hart i Phillips w Manili 6 grudnia, okazał się prawdziwy: w Zatoce Syjamskiej pojawił się potężny japoński konwój. Dwa dni temu, 4 grudnia, wojska dwóch japońskich dywizji - 5. i 18. - ze składu 25. Armii załadowały 19 transportów do zatoki Samah na wyspie Hainan i po zdobyciu przylądka Camau - południowego krańca Kambodży - w drodze Pośrodku Zatoki Syjamskiej znajdował się punkt postojowy o kryptonimie C. Wkrótce potem kolejnych dziewięć transportowców załadowanych żołnierzami i eskortowanych przez lekki krążownik Kashii opuściło Sajgon po północy 5 grudnia, kierując się do punktu zbiórki. Rankiem 7 grudnia obie drużyny miały spotkać się w punkcie „C” i wyruszyć na wybrane miejsca do cumowania na wybrzeżach Syjamu i Malajów, chronione przez zespół wsparcia składający się z 7 Eskadry Krążowników kontradmirała Kurity (ciężkie krążowniki: „ Mogami”, „Mikuma”, „Suzuya”, „Kumano” i eskadra niszczycieli). Bezpośrednie dowództwo nad proponowaną operacją desantową spoczywało na wiceadmirale Ozawie, który wywiesił swoją flagę na pokładzie ciężkiego krążownika Chokai. Osłonę operacyjną zapewniły siły Drugiej Floty wiceadmirała Kondo z szybkimi pancernikami Kongo i Haruna oraz ciężkimi krążownikami Atago i Takao. Jak Brytyjczycy przygotowywali się na możliwość ataku na ich malajskie posiadłości? Dowodzący obroną Malajów generał porucznik AE Percival miał 106 000 żołnierzy i 158 samolotów — dość przestarzałych w porównaniu z maszynami japońskimi; z siedzibą w Singapurze: jeden pancernik obrony wybrzeża, cztery krążowniki, dziewięć niszczycieli i jeden trałowiec. Trzon sił lądowych stanowił indyjski 3. Korpus generała broni L.M. Heath, ale źle wyszkolony do nadchodzących bitew w dżungli. Najbardziej narażone jest zachodnie wybrzeże Malajów

156

przed japońskimi atakami morskimi powinna bronić 11 Indyjska Dywizja Piechoty, wschodnia 9 Dywizja, a południowa część półwyspu 8 Dywizja Australijska. Garnizon Singapore Fort składał się z dwóch malajskich brygad liczących łącznie około 20 000 ludzi. Największe nadzieje Brytyjczycy pokładali w bazie marynarki wojennej w Singapurze, którą budowano za ogromne sumy przez prawie dwadzieścia lat. Uważali go za kluczowy punkt na imperialnym szlaku, wiodącym z portów brytyjskich przez Gibraltar, Maltę, Kanał Sueski, Cejlon do Indii i dalej do Australii i Nowej Zelandii oraz Hongkongu na chińskim wybrzeżu. Sztab brytyjski zakładał obecność w Singapurze niewielkiej siły morskiej w czasie pokoju - nic więcej niż krążowniki i niszczyciele. W przypadku wojny z Japonią dowództwo marynarki wojennej miało przenieść pancerniki i co najmniej jeden lotniskowiec do Singapuru, aby stawić czoła atakującym siłom japońskim na lądzie i, jeśli sytuacja na to pozwoli, rozpocząć działania ofensywne. Obliczono, że baza dzięki potężnym fortyfikacjom i siłom garnizonu powinna stawić opór przez dwa do trzech miesięcy; W tym czasie nadejdzie potężna pomoc morska. Kiedy rząd premiera Konoye w Japonii upadł, a stery przejął znacznie bardziej agresywny generał Tojo-Churchill, rząd i szefowie sztabu cesarstwa postanowili wysłać najnowocześniejszy pancernik Prince of Wales na Daleki Wschód. słynący z walk z Bismarckiem, a pancernik Repulse, po modernizacji wystarczająco szybki (31 węzłów) i zdaniem floty wyposażony w najlepszą artylerię ogniową, powinien zostać zastąpiony przez lotniskowiec Indomitable (23 000 ton, 31 węzłów, 70 samolotów), ale w listopadzie wspięła się na skałę w pobliżu Jamajki i musiała zejść na ląd, aby przejść na emeryturę. Churchill zdecydował – mimo widocznych różnic w sytuacji – że skoro niemiecki pancernik Tirpitz mógł walczyć z głównymi siłami brytyjskiej Floty Macierzystej na Morzu Północnym, to Prince of Wales mógł zrobić to samo na Pacyfiku. Oto, co powiedział wówczas Stalinowi o wysłaniu potężnego statku na Daleki Wschód: Chcąc utrzymać pokój w Japonii, wysyłamy na Ocean Indyjski nasz najnowszy pancernik, Prince of Wales, zdolny do przechwycenia i zabicia każdego japońskiego statku , i utworzymy tam potężną eskadrę liniową. Prezydenta Roosevelta, aby zwiększył presję na Japończyków i utrzymywał ich w strachu, aby nie blokowali drogi do Władywostoku. " Na przykład stosunek sił powietrznych i morskich był inny - Japończycy mieli zdecydowaną przewagę, która neutralizowała znaczenie sił morskich wroga bez silnej osłony powietrznej.

157

Naczelna zasada wysyłania dużych statków na Daleki Wschód została przedstawiona w telegramie do Roosevelta: Jak już poinformowano waszą marynarkę, wysyłamy duży statek, który widzieliście jako część formowanej przez nas eskadry, do Indii. Ocean tam. Ma to służyć jako środek odstraszający dla Japonii… 16 listopada książę Walii przybył do Kapsztadu, a wiadomość o awarii lotniskowca Indomitable dotarła do Kapsztadu, co poważnie osłabiło siły sformowanej drużyny. Tymczasem na Cejlonie pancernik Repulse już czekał na swojego młodszego kolegę, spotkanie odbyło się 28 listopada na redzie Colombo. przez dwie dekady oficer sztabowy, a ostatnio zastępca szefa sztabu Royal Navy. Obdarzony bystrym, precyzyjnym umysłem, wielokrotnie przeciwstawiał się zbyt ryzykownym koncepcjom Churchilla, zwłaszcza na greckim teatrze wojny. Admirałowie Cunningham i Davis w swoich wspomnieniach podkreślają, że nie cenił on lotnictwa morskiego, gdyż jego zdaniem nie mogło ono stanowić poważnego przeciwnika dla pancerników. Pomimo wszystkich swoich osobistych zasług Phillips nie miał doświadczenia morskiego poza 1917 rokiem i do 1939 roku nie pełnił żadnego dowództwa morskiego. Dzień po przybyciu na Cejlon Phillips poleciał do Singapuru „latającą łodzią” klasy Catalina, wyprzedzając własne statki, które dowódca Tennant, dowódca pancernika Repulse, przejął ze względu na jego staż pracy. 1 grudnia na Malajach ogłoszono stan wyjątkowy, a nowo przybyły do ​​Singapuru admirał Phillips otrzymał telegram od Admiralicji w Londynie z propozycją, aby jeden lub dwa pancerniki wypłynęły w morze po przybyciu do bazy. Mieli nadzieję, że wywrą psychologiczny wpływ na Japończyków, a jednocześnie ochronią statki przed niespodziewanym atakiem powietrznym, który mógłby trafić ich w bazę. Następnego dnia amerykański samolot patrolowy lecący z Filipin zauważył 12 japońskich okrętów podwodnych u wybrzeży Indochin, kierujących się na południe w kierunku Singapuru. Inne raporty donosiły o 21 transporterach w zatoce Camranh na północ od Sajgonu. Tego dnia Prince of Wales, Repulse i cztery niszczyciele zawinęły do ​​bazy marynarki wojennej w Singapurze. 3 grudnia Admiralicja ponownie zaproponowała wycofanie okrętów z Singapuru i zaleciła Phillipsowi, aby podczas planowanej wizyty u admirała Harta w Manili przekonał Amerykanów do skierowania zawstydzonych ośmiu amerykańskich niszczycieli z Holenderskich Indii Wschodnich i Borneo do brytyjskiej bazy. 4 grudnia Phillips poleciał do Hart w Manili i przeprowadził opisane powyżej wywiady. 5 grudnia Repulse wypłynął z niszczycielami

158

Wampir i Tenedos płyną do Port Darwin w Australii. Mimo świadomości zagrożenia nalotem na Singapur, w obliczu narastającego zagrożenia wykazywała pewne samozadowolenie. W sumie Japończycy byli lekceważeni, ale stulecia rządów kolonialnych zebrały swoje żniwo. 6 grudnia, po otrzymaniu raportów, że japoński konwój przeniósł się z zatoki Camranh do Zatoki Syjamskiej, Phillips wycofał pancernik Repulse z australijskiej podróży i wrócił do Singapuru 7 grudnia z obietnicą Harta, eskadry czterech niszczycieli, które wyślą Singapur z Balikpapan , Borneo, ciężki krążownik Exeter, w Zatoce Bengalskiej, aby z maksymalną prędkością skierować się w stronę Singapuru. Po południu 7 grudnia pancernik Repulse i jego dwa niszczyciele pojawiły się ponownie w bazie w Singapurze, ku dość ogólnej uldze... W międzyczasie 17 Pułk 8. Brygady Indyjskiej zauważył na wybrzeżu Malajów w pobliżu miasta Kota Bahru po północy - a był już 8 grudnia czasu lokalnego - trzy duże statki zakotwiczyły dwie mile od brzegu. Zaraz potem pozycje 17 Pułku, jak się później okazało, znalazły się pod ostrzałem z morza lekkiego krążownika Sendai i czterech niszczycieli Isonami, Uranami, Shikinami i Ayanami, chociaż ponieśli pewne straty z powodu wzburzonego morza i ostrzału artyleryjskiego. na lądzie – po zaciętych walkach weterani kampanii chińskiej wdarli się na pozycje indyjskie, a po 24 godzinach zajęli ważne dla dalszych działań lotnisko, na którym nie napotkali oporu. na południe w kolejnych dniach toczyć się...

Anglicy wyruszają w morze Lądowanie na malajskim wybrzeżu stanowiło śmiertelne zagrożenie dla odległej o kilkaset kilometrów bazy w Singapurze, która była ufortyfikowana głównie od strony morza i nie chciała stawiać poważnego oporu z lądu. Dlatego rankiem 8 grudnia, po japońskim nalocie, który na szczęście nie uszkodził jego okrętów, admirał Phillips postanowił stawić czoła niebezpieczeństwu i zaatakować japońskie konwoje wyładowujące desanty na syjamskim wybrzeżu. Kapitan Cartwright, dowódca niszczyciela Express, przypomniał dramatyczne słowa admirała Phillipsa na odprawie wstępnej: „Panowie, możemy zostać w Singapurze. Możemy pojechać na wschód do Australii

159

możemy wyjść i walczyć. Panowie, wyruszamy o piątej…”. Porucznik R. Dyer z niszczyciela Tenedos wspominał, że Phillips opisał wyjazd zespołu jako niezwykle ryzykowny i porównał go do wyjazdu Floty Macierzystej na wody Skagerraku bez osłony powietrznej. Oba pancerniki, brytyjskie niszczyciele Electra i Express oraz australijski Vampire i Tenedos, opuściły bazę po godzinie 17:00 i po okrążeniu japońskich pól minowych skierowały się na północ. Noc była spokojna, ale tuż po południu 9 grudnia brytyjska drużyna została zauważona na linii obserwacyjnej przez japoński okręt podwodny „1-165” z 30. Flotylli. Kapitan Harada, dowódca statku, zidentyfikował jeden z brytyjskich okrętów przez peryskop jako pancernik, drugi jako krążownik, i natychmiast wysłał sygnał radiowy, że wiceadmirał Ozawa, dowodzący siłami desantowymi, spóźniony o dwie godziny i 22. 18:35 9 grudnia admirał Phillips wysłał do Singapuru niszczyciel Tenedos, który miał mało paliwa i nie nadawał się do poważnych walk. Przed zachodem słońca Brytyjczycy zauważyli trzy japońskie samoloty rozpoznawcze i nadzieje na tajne podejście do wybrzeża Syjamu rozwiały się. stwierdził, że w tej sytuacji nie ma sensu kontynuować działań bojowych, tym bardziej, że otrzymał telegram radiowy z Singapuru, że nie otrzyma wsparcia lotniczego w rejonie japońskich lądowań (lokalne lotniska zostały zniszczone). zajęty lub zajęty). „Drużyna Z” wyznaczyła kurs powrotny o godzinie 20:15. W nocy admirał Phillips otrzymał szokującą wiadomość z Singapuru: Japończycy lądują na Kuantan, który znajduje się na środku wybrzeża Malezji! Phillips postanowił udać się w kierunku Kuantan i złapać japońskie lądowanie „w akcie". Rankiem 10 grudnia Anglicy byli przekonani, że wieści o lądowaniu nie są prawdziwe. Konieczny był powrót bez powodzenia... 220 mil morskich dzieliło zespół admirała Phillipsa od Singapur, kiedy został ponownie zauważony przez japoński samolot zwiadowczy pilotowany przez kadeta Hoashiego Jego sygnał radiowy, powtarzany wielokrotnie na długich falach w długich odstępach czasu trwających ponad godzinę, doprowadził Brytyjczyków do 76 japońskich samolotów z Genzan i Mihoro Air Corps , który wystartował rano z lotniska w pobliżu Sajgonu. Pierwszą japońską eskadrą, która zauważyła brytyjskie pancerniki, była eskadra bombowców poziomych podporucznika Shirai, składająca się z ośmiu bombowców typu Nell (Mitsubishi) z Korpusu

160

86. Generał Douglas MacArthur (z lewej) przybywający do Sydney, 3 kwietnia 1942 r. 87. Admirał Thomas C. Hart

88 . Marsmans Building, kwatera główna admirała Harta w Manili

89. Widok Hongkongu w czasach królowej Wiktorii

90. formacja japońskich bombowców typu Nell

91. Czterosilnikowe „latające fortece” B-17 w formacji powietrznej

95. Kapitan J.D. Bulkeley (z prawej), dowódca eskadry łodzi torpedowych, którego relację z bombardowania bazy Cavite cytujemy

96. Generałowie D. MacArthur (po prawej) i J.M. wagnera

97. Jeden z amerykańskich kutrów torpedowych operujących na wodach filipińskich

Ryc. 98. Topografia Luzonu

100. Japońskie natarcie na Luzon

101. Dowódca 14. Armii Japońskiej, generał Masaharu Horama, ląduje w zatoce Lingayen 24 grudnia 1941 r.

99. Fort broniący wejścia do Zatoki Manilskiej po japońskim bombardowaniu; Załoga liczyła 200 ludzi

102. Marsz japoński na Manilę

patrz Air Mihoro. I jako pierwsza pojawiła się nad przyszłym polem bitwy. Został złapany przez radar na brytyjskich statkach dość wcześnie, a następnie zauważony przez japońskich obserwatorów. Admirał Phillips nakazał wywieszenie statków z dużymi flagami wojennymi, zgodnie ze starą tradycją - Royal Navy przygotowująca się na wroga, którego siła nie była znana ani zdeterminowana. Następny kwadrans miał to sprawdzić. Dowództwo artylerii przeciwlotniczej na obu pancernikach opracowało dane; 5,25-calowe działa Prince of Wales oraz nieco starsze i mniej liczne 4-calowe działa Repulse otworzyły ogień. W tym momencie admirał Phillips nakazał obu statkom obrócić się o 50 stopni w prawą burtę, komplikując sytuację i zmniejszając celność ognia. W podobnych sytuacjach dowódca zespołu pozwalał później każdemu statkowi swobodnie manewrować. Jak relacjonuje korespondent wojenny Daily Express, O.D. Gallagher, na pokładzie pancernika Repulse: „...o godzinie 11:18 książę Walii rzucił niszczycielski ostrzał ze swoich połączonych pomponów lub ośmiolufowych baterii „Chicago Pianos”. Widziałem rozpalone do białości smugi wznoszące się płaskim łukiem w niebo, okrążając wrogie samoloty. Nasz „fortepian” otworzył ogień, a wraz z nim trzydziałowe czterocalowe wieże przeciwlotnicze. Ryk armat był tak głośny, że zdawał się przeszywać moje ciało. Na prawo od masztu widzę dwa samoloty torpedowe. Nie, bombowce lecą prosto na nas. Wszystkie nasze armaty wystrzeliwują w nich pociski, w tym pociski z lontami tak czułymi, że eksplodują przy zetknięciu z płótnem... Silna eksplozja wstrząsa Repulse, ogromne płatki farby spadają z komina i lądują na pokładzie flagowym. na pokład katapulty i wchodzi do hangaru portowego...' *

103. Japońskie samoloty nad Corregidorem

104. Amerykańscy żołnierze schwytani przez Japończyków podczas tragicznego „Marszu Śmierci”.

Wybuch 250-kilogramowej bomby nie wpłynął na funkcje życiowe okrętu, ale uszkodzony samolot rozpoznawczy trzeba było zrzucić z katapulty do morza. Jednak jako pierwsi zostali ranni i spaleni, a jeden marynarz zginął. Jak później wyszło ze źródeł japońskich, pięć japońskich samolotów zostało trafionych odłamkami ze 144 pocisków wystrzelonych przez oba pancerniki, ale żaden nie został zestrzelony. Dziesięć minut po zakończeniu pierwszego poziomego nalotu bombowego radar pancernika Prince of Wales wykrył kolejną grupę samolotów - nie z północy, jak oczekiwano, ale z południa

105. Jedno z dział broniących Corregidoru; Były też starsze modele

• 8-lufowe działa przeciwlotnicze kalibru 40 mm. Bofors Prince of Wales miał sześć takich baterii. • • Wojna 1939-1945. Pod redakcją D Flower, J Reeves. Londyn 1957.

11 - Burza nad Pacyfikiem

161

Wschód; Przez chwilę pojawił się promyk nadziei, że mogą to być ich właśni wojownicy. Już pierwsze starcie pokazało, że Japończycy potrafią precyzyjnie bombardować, że są groźnym przeciwnikiem. Dwie eskadry 17 bombowców torpedowych Genzan Air Corps, dowodzone przez poruczników Ishiharę i Takai, przygotowywały się teraz do ataku. Spędzili godziny na daremnych poszukiwaniach. Porucznik Takai wspominał, że gdy kilometry się oddalały, a my lecieliśmy coraz dalej na południe, pogoda stawała się coraz lepsza. W końcu niebo całkowicie się przejaśniło. Utrzymywaliśmy wysokość między 8300 a 10 000 stóp. ...jest prawie 10.00*. Co się dzieje z naszymi samolotami zwiadowczymi? Nadal ani śladu wroga. Czy to możliwe, że nasze samoloty zwiadowcze, pomimo dobrej pogody i dobrej widoczności, nie znajdują brytyjskich okrętów wojennych? Do tego czasu nasze maszyny powinny znajdować się ponad pięćset mil morskich od Sajgonu. Dowódca skrzydła Nakanishi, lecący tuż przed moim bombowcem, też musi być bardzo niecierpliwy... ...Przekroczyliśmy 400-milową linię Sajgonu. Nadal nie ma doniesień o wrogich statkach. Piloci coraz bardziej martwią się o swoje paliwo. Wykorzystaliśmy go jak najmniej, raczej kosztem silników. Z powodu prawdopodobnie niedostatecznego składu mieszanki nastąpiły awarie silników i jeden z moich bombowców musiał wrócić do bazy. I nie mogłem użyć samolotu do eskortowania go. Łącznie z moim samolotem, w mojej eskadrze pozostało tylko siedem... ...eskadra bombowców poziomych już przełamała szyk i wracała do bazy; Kontynuowaliśmy lot na południe. Daleko przed nami, po prawej stronie, widać było już południowy kraniec Półwyspu Malajskiego. Gdyby flota wroga była na morzu, z pewnością moglibyśmy ją wykryć. Nasz dowódca wydawał się zdeterminowany, by sam znaleźć wrogie statki w Singapurze, gdyby nie zostały one znalezione na oceanie...”* Margines ryzyka dramatycznie wzrósł. ...jesteśmy niebezpiecznie blisko przekroczenia punktu bez powrotu, ponieważ nie ma wystarczającej ilości paliwa, aby wrócić do bazy. Jedyną nadzieją, gdyby ten punkt minął, było awaryjne lądowanie w Kota Bahru, które było już zajęte przez nasze wojska. Cały czas nie 8.30 czasu singapurskiego (+1 1/2 godziny). M Okumiya, J Horikoshi, M Caidin: Zero. Nowy Jork 1956.

162

Mieliśmy wieści o tym, co stało się z eskadrami sił powietrznych Mihorosa i Kanoyi. Możliwe jednak, że celowo wyciszyli swoje nadajniki, aby nie zaalarmować wroga... O godzinie 12.20* mój radiooperator poinformował mnie, że właśnie otrzymał wiadomość. Natychmiast wstałem z fotela pilota i korzystając z książki kodów rozszyfrowałem przekazaną wiadomość: Rewelacja, wróg znaleziony! Podekscytowanie malowało się na twarzach wszystkich na pokładzie. Chcieliśmy walczyć. Wiadomość brzmiała: WIDOCZNYCH WALCZĄCYCH DWÓCH WROGÓW. Siedemdziesiąt mil morskich na południowy wschód od Kuantan. KURS Z POŁUDNIA NA POŁUDNIOWY WSCHÓD. 11.45 Następują minuty skrajnego napięcia. Pierwsza eskadra na czele kontynuowała podążanie tym samym kursem, aż w końcu porucznik Takai wysłał rozszyfrowaną wiadomość do wszystkich samolotów i zaczął kierować swoje siedem bombowców na północny wschód. Za jego przykładem poszedł czołowy pierwszy szwadron. Jak dalej wspomina Takai: ... Przewidując nadchodzącą bitwę, wszystkie samoloty przyjęły zwarty szyk. Przelecieliśmy ponad 8300 stóp. Chmury zaczęły zaciemniać niebo, ale nie zasłaniały nam widoku na morze poniżej. Pomimo wielokrotnych ostrzeżeń, by nie osłabiać czujności na to, co dzieje się za nami, wszyscy wpatrywali się w ocean przed sobą, by rzucić okiem na wrogą flotę. Każdy pragnął zaszczytu zobaczenia wrogich statków jako pierwszy... ...Było po pierwszej. Nisko wiszące chmury wypełniły niebo przed nami. Minęło pełne pięć godzin odkąd opuściliśmy Sajgon. Flota wroga może w każdej chwili pojawić się przed naszymi oczami. Denerwowałem się, trząsłem się i nie mogłem tego opanować. Poczułam niesamowite ciśnienie w pęcherzu. To było prawie to, czego doświadczasz przed meczem zapaśniczym. ... Dokładnie o 13:03 zobaczyliśmy przed nami czarną plamę tuż pod chmurą. Wyglądało na to, że jakieś dwadzieścia pięć mil przed nami znajdowały się statki wroga. Tak - to był wróg! Wkrótce mogliśmy rozróżnić statki. Zespół floty składał się z dwóch pancerników eskortowanych przez trzy niszczyciele i jeden mały statek. Tymi pancernikami były długo oczekiwane Prince of Wales i Repulse! Pierwsza eskadra przyspieszyła i wyprzedziła mnie. Kapitan Nakanishi wydał rozkaz: „Obejmij formację!” I zaraz potem: „W nich!” 10:50 czasu singapurskiego (+1 1/2 godziny).

163

Ostatni bastion admirała Phillipsa W tym czasie brytyjska drużyna znajdowała się osiem mil od nadciągającej formacji japońskiej, która wciąż poruszała się na wysokości około 2500 metrów. Była to – jak później odkryto – idealna pozycja do zadania ciosu okrętom brytyjskim. Pierwsza eskadra, eskortowana przez dowódcę skrzydła, kapitana Nakanishi, przyspieszyła i zaczęła ostro posuwać się w kierunku formacji wroga. Jak pisze porucznik Takai: Kierowała się w prawo, nieco przed pozycjami statków. Starając się utrzymać stałą odległość i nie zostać w tyle, bombowce mojej eskadry również przyspieszyły, gdy zacząłem nurkować. Popędziłem w kierunku lewej flanki wrogiej formacji. To była nasza regularna praktyka, że ​​pierwsza eskadra atakowała największy statek, a druga następny co do wielkości. Samoloty torpedowe przeleciały obok efektywnego zasięgu artylerii morskiej, paradowały przed dziobami pancerników, a następnie zaczęły tracić wysokość, tworząc formację gąsienicową. Admirał Phillips obserwował samolot ze swojego miejsca na platformie kompasu, podczas gdy dowódca Leach i jego oficerowie sztabowi stali w pobliżu. Admirał nakazał zwiększenie prędkości do 25 węzłów i pozostawił oba statki do samodzielnego manewrowania. Oficer broni podwodnej Kapitan R.F. Harland wspominał, że Phillips nie sądził, że mogą to być samoloty torpedowe; nie powinno ich tam być. A jednak były: dwie eskadry bombowców torpedowych Korpusu Powietrznego Genzan ukryły się na chwilę w chmurze, po czym zwróciły się w stronę okrętu flagowego. Zbliżyli się z lewego dziobu na wysokość, na którą strzelcy nie byli przygotowani. Podczas ćwiczeń brytyjski Swordfish zaatakował na wysokości około 15 metrów z prędkością 150 kilometrów na godzinę. Japońskie dwusilnikowe samoloty Nell zaatakowały z dwukrotnie większą wysokością i dwukrotnie większą prędkością! I dlatego niektórzy na pancerniku Prince of Wales myśleli, że są atakowani przez zwykłe bombowce z lotu koszącego ... Japońscy piloci 1. eskadry pod dowództwem porucznika Kaoru Ishihary rzucali swoje torpedy z bardzo niewielkiej odległości - z 1500 do 600 metrów! Torpedy ustawiano na głębokości 6 metrów, ich prędkość wynosiła około 25 węzłów, a więc były wolniejsze od torped używanych przez okręty. Głowica była również mniejsza i zawierała 330 funtów materiałów wybuchowych. Ślady torped były widoczne z górnych stacji pancernika, ale zwykle torpeda jest daleko przed tym widocznym śladem. Dowódca Leach rozkazał wyrzucić ster na lewą stronę i duży statek, poruszając się z prędkością 25 węzłów, zaczął wchodzić w obieg, który zmniejszyłby jego rozmiar jako cel dla japońskich torped.

164

Obserwator pozycji karabinu maszynowego Lewisa, Seaman W.E. Anglii, wspominał moment ataku i swój stan umysłu: Obróciłem okulary w kierunku około 90 stopni w lewo i zobaczyłem - jak kropki na horyzoncie - formację około dziesięciu samolotów lecących nisko nad wodą w naszym kierunku . Oczywiście widziałem już taką formację w kształcie litery Y i niecierpliwie czekałem na masakrę tej formacji potworów, która prawdopodobnie przeraziłaby pomniejszych śmiertelników, ale nie nas! Podejdź bliżej, zatrzymamy ich, gdy będą się zbliżać. Ogłuszające crescendo, grzmot wzbił się w niebo. Osiem dział kalibru 5,25 wystrzeliło jednocześnie. Patrzyłem, jak pociski wybuchają, ale żaden samolot nie został trafiony. Wydawali się dobrze ustawieni, ale niecelnie. I działa Boforsów otworzyły ogień. Wydawało się, że piekło natychmiast otworzyło swoje wrota, ale nic nie mogło ich powstrzymać, gdy przelatywali nad pylonami. Widziałem twarze i gogle japońskich lotników wpatrujących się w nas. Snajper Johnny King ze swoim karabinem maszynowym musiał być uzbrojony w strzelbę, biorąc pod uwagę wpływ, jaki wywarł na nadlatujące działa.* Marynarz Derek Wilson wspomina japoński atak: Byłem w górnej części nadbudówki, dokładnie pomiędzy stanowiskiem dowodzenia działem 5,25 . , na okrągłej platformie o średnicy około 3 metrów. Mieliśmy dwa stare karabiny maszynowe Lewisa zamontowane na trójnogach, ale mój się zepsuł i pełniłem rolę zwiadowcy przeciwlotniczego. Samoloty torpedowe zbliżyły się do nas na niższej wysokości niż samoloty atakujące Repulse w luźnym szyku. Kiedy przelatywali nad naszymi głowami, zagłuszali nasze działa. Wśród ogłuszającego hałasu niewielu miało uszy bardziej narażone na detonacje. Pamiętam, że jeden z moich kolegów wskoczył na mnie, aby mnie pochylić, gdy nasz cel podążający za karabinami maszynowymi zwrócił się w moim kierunku. Nie mogłem tego usłyszeć. Pamiętam, jak poczułem ulgę, gdy samoloty przeleciały nad głową bez zrzucenia bomb... * * Kapitan marynarki wojennej Aylwin był ze swoją baterią „Pom Poms” w wieży „Y” z działami kalibru 381 mm: M Middlebrook, P Mahoney: Battleship, London 1977. M Middlebrook, P Mahoney, op.cit.

165

Spodziewaliśmy się, że dziewięć torped zbliży się z zapartym tchem, że dowódca na molo zrobi wszystko, aby ich uniknąć poprzez zmianę kursu. I nagle poczuliśmy straszny wstrząs, któremu towarzyszyła głośna eksplozja, i właśnie tam, gdzie stałem na lewej burcie, szeroka kolumna wody i dymu wystrzeliła w powietrze na wysokość około dwustu stóp i zalała pokład rufowy. Wielki wstrząs przeszedł przez statek. Trafiła w nas co najmniej jedna torpeda. Wstrząs był taki, jakby statek uderzył w podwodną skałę i chociaż w nią uderzył, miał wystarczający pęd, aby z niej zejść. Kiedy dym i woda opadły, stało się jasne, że statek znajdował się 10 stopni w lewo, a jego prędkość gwałtownie spadła. * Świadkowie donoszą, że po trafieniu torpedą wydawało się, że chłopiec biegnie po pokładzie i za pomocą kija wbija coś, co najwyraźniej było znacznie powiększonym kawałkiem blachy falistej. To niesamowite zjawisko trwało około 30 sekund i ustało. Drżenie to było spowodowane uszkodzeniem lewego wału napędowego, który wibrował przez 30 sekund, niszcząc grodzie, przewody paliwowe i olejowe. Tunel tej ściany był teraz początkiem zatonięcia statku - w ten sposób dostały się do jego wnętrza setki ton wody. Oprócz przechylenia na lewą burtę rufa wkrótce tonęła w wodzie. Instrumenty wkrótce zarejestrowały, że prędkość spadła z 25 do 15 węzłów, a przechył wzrósł do 111/2 stopnia. Wkrótce nadbudówka znajdowała się zaledwie dwie stopy nad poziomem morza, zamiast normalnych 24 stóp (około 7 metrów). Nie trzeba było długo czekać, aby odczuć inne skutki wybuchu. Odcięto zasilanie w wielu pokojach i nie było zasilania dla broni; Wentylacja pod pokładem przestała działać. To zakończyło pierwszy atak dwóch japońskich eskadr samolotów torpedowych. Na pokładzie bojowym zarówno admirał Phillips, jak i komandor Leach wyglądali na nieco zaskoczonych. Byli świadomi, że statek nabrał dużo wody; jak później obliczono - co najmniej 2500 ton i co najmniej jeden wał napędowy został uszkodzony. Co najgorsze, w obliczu kolejnych ataków większość dział przeciwlotniczych została pozbawiona napędu elektrycznego. O 11:51 dowódca Tennant sygnalizuje Aldisowi Prince of Wales: „CZY SĄ USZKODZONE?” Kiedy nie ma odpowiedzi, komandor Tennant pyta w kabinie radiowej, czy Prince of Wales wysłał jakieś sygnały do ​​Singapuru. Okazuje się, że nie. Następnie sam Tennant o 11.58 nadaje sygnał do wszystkich brytyjskich okrętów wojennych: WROGOWE SAMOLOTY BOMBY. MOJE STANOWISKO 134 NYTW 22x09. W radiostacji morskiej w Singapurze sygnał ten został zdekodowany w M. Middlebrook, P. Mahoney, loc. cytat

166

Sześć minut później dotarł do pokoju operacji lotniczych, a pięć minut później australijska 453 Dywizjon Myśliwski wystartował z lotniska Sembawang z dziewięcioma samolotami Brewster-Buffalo pod dowództwem porucznika Tima Vigorsa. Miała całą godzinę lotu na pole bitwy... Tymczasem pancernik Prince of Wales przygotowywał japońskie samoloty torpedowe do ataku na pancernik Repulse. Zbliżają się samoloty torpedowe. Zbudowaliśmy piękną tamę, ścianę ognia. Bombowce jednak nadlatują długim lotem ze wszystkich kierunków, nie jednocześnie, ale jeden po drugim. Czasem od przodu, czasem od rufy, ze wszystkich pozycji – z obu burt statku. Poziomują się iz odległości około 350 metrów od statku, około 100 metrów nad poziomem wody, wystrzeliwują swoje torpedy. Wyglądają na maleńkie, rozpłaszczają się na wodzie, pluskają, a potem biegną w naszą stronę... Bombowce z karabinu maszynowego nasze pokłady...” Tak amerykański korespondent wojenny Cecil Brown opisuje japoński atak torpedowy na Repulse. Artyleria lotnicza odnosiła pierwsze sukcesy, jak pisał korespondent wojenny O.D. Gallagher pisze: Spraye chłodzące z beczki „Chicago Pianos”. Widzę czarną farbę na czapkach kominów estuariów. Chłopcy, którzy je obsługują, po dziesięciu na każdą baterię, pocą się w azbestowych kombinezonach i hełmach strażackich. Armata chwieje się, obracając szybko w stronę obserwatorów, którzy znajdują cele do wystrzelenia... W naszą stronę pędzą dwa samoloty. Widz widzi innego, pod innym kątem, ale znacznie bliżej. Pochyla się do przodu z twarzą napiętą z podniecenia i uderza w tył stojącego przed nim gramofonu. Uderza w tę grań prawą ręką, a lewym palcem wskazującym wskazuje przelatujący samotnie samolot. Dwufuntówki wciąż płoną bez przerwy, a cała platforma działowa zrzuca śmiercionośny deszcz na ten samotny samolot oddalony o jakieś tysiąc metrów. Zobaczyłem, jak powoli śledzące pociski rozdzierają środek kadłuba, otwierając pancerz - szybko rozszerzająca się rana z czerwonym, ognistym brzegiem. Płomień szybko uderza w rufę maszyny, a wiosła w mgnieniu oka zamieniają się w szkielety. Dziób samolotu uderzył w wodę i samolot zniknął pod powierzchnią. Zaczęliśmy krzyczeć jak szaleni...* * „Wojna 1939-1945, op.cit. •' Wojna 1939-1945, op.cit.

167

Kapitan marynarz John Robson, który był w pancernym stanowisku dowodzenia, tak wspominał te dramatyczne wydarzenia: Nie zmieniłem się przy sterze, a kapitan-sternik stał przy tubie mówiącej na molo i wydawał mi rozkazy, gdy robiłem zwroty. Kiedy armaty wystrzeliły, ryk był straszny. Zawsze będę pamiętał, jak główny sternik wyszczekiwał rozkazy do mnie zaledwie o stopę dalej. Zaczerwienił się z wysiłku bycia słyszanym ponad rykiem, który nas otaczał. Przypomniałem sobie stary rozkaz głównego inżyniera, aby cicho obracać sterem, ponieważ układ steru był już w pełni sił, ale dowódca wydał rozkaz sterowi jeden po drugim, aby unikał torped, jakbyśmy byli niszczycielem. Cały statek zatrząsł się w wyniku tego skrętu z lewej burty na prawą burtę. * Można śmiało powiedzieć, że dowódca Tennant wykazał się tutaj wielką umiejętnością unikania torped. Udało mu się uniknąć torped zmierzających do Prince of Wales, które chybiły pancernika, a teraz stanął w obliczu ataku na swój własny statek. W swoim raporcie podał liczbę torped, którym udało się zejść z drogi na dwanaście, wówczas 25 węzłów. Dowódca Tennant bardzo docenił pracę załogi portu, która spokojnie meldowała kolejne kursy samolotów i ślady torped. Prawie niezauważone przez wszystkich przeleciało sześć bombowców z eskadry porucznika Shirai, która wcześniej zaatakowała Repulse. Każdy z tych samolotów przewoził dwie bomby i był to ich drugi atak. Sześć 250-kilogramowych bomb zostało zrzuconych w gwałtownej serii, ale żadna z nich nie trafiła. W przesłanym raporcie japońscy piloci zgłosili do siedmiu trafień w Repulse. W rzeczywistości tylko Prince of Wales został trafiony, a Repulse uniknął wszystkich ataków torpedowych. W pierwszej rundzie walk wzięło udział łącznie 25 samolotów torpedowych i 8 bombowców. W sumie od pierwszego ataku upłynęło 47 minut, a w powietrzu wciąż znajdowały się 43 samoloty Korpusu Powietrznego Kanoya z pełnym wyposażeniem bojowym, w tym 26 samolotów torpedowych klasy Betty pod dowództwem kapitana Shichizo Miyauchiego, przewożących pod kadłubami cięższe torpedy niż te używane podczas pierwszego ataku miał torpedę „Model 2” z 450-funtową (204-kilogramową) głowicą. Zostały one przeniesione z Filipin do Indochin w ostatniej chwili, gdy Japończycy dowiedzieli się o przybyciu dwóch brytyjskich pancerników. Samoloty te zostały zaalarmowane z pewnym opóźnieniem przez sygnał podchorążego Hoashiego. M. Middlebrook, P. Mahoney, jak wyżej. cytat

168

Natychmiast skręcili na zachód, ale początkowo nie byli w stanie znaleźć brytyjskich statków z powodu zachmurzenia. W czasie, gdy samoloty Kanoya Corps przygotowywały się do ataku, Prince of Wales wciąż posuwał się naprzód z prędkością 15 węzłów, 2 mile od pancernika Repulse. Z artylerii przeciwlotniczej pozostały mu dwie sterburtowe wieżyczki 5,25-calowe, ale ze względu na listę okrętów na lewą burtę nie mogły one obniżyć kąta elewacji poniżej 5 stopni i nie mogły trafić nisko lecących Japończyków. Pozostałe wieże nie miały zasilania i chociaż wykonawcy próbowali je obsługiwać ręcznie, nie powiodło im się to; kilka baterii „Chicago Pianos" również było martwych lub zablokowanych. Japończycy zaatakowali z szaloną desperacją, zbliżając się na odległość od 500 do 400 jardów. Doszło do tego, że strzelec maszynowy Lewisa na Księciu Walii, bosman Coles, wycelował na wciąż lecącą torpedę, ale chybił. Dowódca statku niewiele mógł zrobić. Zablokowana przekładnia sterowa uniemożliwiała jakąkolwiek akcję. Wszyscy czekali z zamrożonymi sercami na to, co miało się stać. Unieruchomiony statek był idealną tarczą. Jeden po drugim trafiły go torpedy. Pierwsza - w pobliżu mola, który przebił kadłub, druga - trafiła przed kretem i wyrzuciła ogromny słup wody, co spowodowało pęknięcie zbiornika paliwa, trzecia - trafiła za molem na rufie, mniej więcej na poziomie z 14-calową wieżą. Towarzyszyła temu ogromna fontanna wody, która zalała pokład. Czwarta torpeda uderzyła w rufę, wgniatając i blokując wał napędowy. Turbiny maszynowni „A” natychmiast się zatrzymały. Wszystkim wydawało się, że statek cofa się pod uderzeniami: to było jak trzęsienie ziemi. Ponieważ burta statku była już przeciwbalastowana, dodało to dramaturgii. Wiele czołgów zostało przebitych, przez co do kwater pancernika przedostała się nie tylko woda, ale także olej. Oszacowano, że po tych czterech trafieniach statek zawierał 18 000 ton wody, czyli ponad połowę swojej wagi. Małym pocieszeniem było to, że te uderzenia i napływ wody z prawej burty rekompensowały na jakiś czas statek był w szoku. Prędkość spadła teraz do 8 węzłów, pancernik zanurzał się coraz głębiej w wodzie. Ten japoński atak trwał w sumie 5 minut, a tylko sześć z 26 samolotów Kanoya Corps wystrzeliło torpedy, z których cztery trafiły w cel. Reszta korpusu rozpoczęła atak na Battleship Repulse.

Zbliżały się najtrudniejsze momenty Battleship Repulse. Została zaatakowana z różnych stron. Grupa samolotów torpedowych zaatakowała ją z prawej burty, zrzucając torpedy z ponad 2200 metrów. Komandor Tennant w jakiś sposób uniknął ośmiu rzuconych torped

169

wcześniej, ale trudno mu było wydostać się z linii ataku tych trzech maszyn. Jak pisze dowódca Tennant w swoim raporcie bojowym: „Torpeda wystrzelona z lewej burty trafiła w okręt, choć jego kurs był widoczny przez około minutę. Pancernik został trafiony na śródokręciu, ale nadal poruszał się do przodu z prędkością 25 węzłów, w rzeczywistości osiągnął prędkość 27 1/2 węzła, a dzięki tak dużej prędkości i dobrej manewrowości udało mu się uniknąć poprzednich torped, ale żadna nie wyszła z Hafen, pozostali chybili i po szesnastu udanych manewrach unikowych Repulse został trafiony po raz pierwszy. Grodzie przeciwtorpedowe starego typu, ale solidne, chroniły pancernik przed poważniejszymi uszkodzeniami. Teraz dziewięć samolotów eskadry porucznika Iki z Korpusu Kanoya rozpoczęło atak. Był to kolejny eskadra, która zrezygnowała z ataku na śmiertelnie osłabionego już Księcia Walii. Iki rozkazał swoim pilotom atakować z różnych stron. On sam awansował na lewą burtę pancernika z trzema samolotami. Kiedy samoloty zbliżały się na odległość 500 metrów, on i jego podwładni widzieli, jak marynarze na pokładzie rzucają się nisko, aby uniknąć dział pokładowych i zostają przez nich zestrzeleni, pilotowani przez podoficerów Satoshi Mamoi i Ryujo Taue. Strzelcy Repulse'a mieli niewiele czasu na odniesienie sukcesu.Trzy torpedy rzucone przez eskadrę Iki eksplodowały w lewą burtę - jedna w pobliżu maszynowni, jedna tuż przed rufową 15-calową wieżą, jedna jeszcze bliżej rufy i tak dalej ster się zaciął; Repulse mógł poruszać się tylko po szerokim kole - zataczając ogromne kręgi. Jakby tych nieszczęść było mało, samolot atakujący z prawej burty zaliczył również trafienie w rejonie kotłowni „E”. Przez pięć ogromnych otworów i przechył woda wlewająca się teraz do wnętrza statku podniosła się od 7 do 12 stopni. Komandor Tennant rozkazał im przygotować się do opuszczenia statku. Reporter Cecil Brown został odrzucony kilka kroków do tyłu siłą bicza torpedowego, ale utrzymał się na nogach. Wkrótce z głośnika rozległ się rozkaz: „Załóż kamizelki ratunkowe!” Brown sięgnął po swoją – była ciemnoniebieska i miała w środku część gumowych pęcherzy pod wyściółką z tkaniny, która utrzymałaby każdego na powierzchni. Ruszaj na prawą burtę. Brown czuł, że zbliża się koniec. Mimo tragicznej sytuacji nie było paniki. Młody marynarz próbował przedrzeć się w przejściu. Ktoś poklepał go po ramieniu i powiedział spokojnie: „No, no, mój chłopcze, wszyscy idziemy w tę stronę...

170

VII Jak doszło do bitwy pod Kuanlan 10 stycznia 1941 r. Na czele Irca atak torpedowy na brytyjskie okręty liniowe

Brown, jak na dziennikarza przystało, wszystko przegląda i robi notatki. Słyszy rozkaz: „Opuść statek!* Widzi, jak załoga wyrzuca za burtę tratwy ratunkowe, łodzie, ławki, kawałki drewna, wszystko, co potrafi pływać. Był świadkiem najbardziej niesamowitego występu: chorąży Peter Gillis, siedemnastoletni Australijczyk z Sydney, wykonuje niesamowity skok do wody z najwyższego stanowiska kierowania ogniem. Leci 60 metrów w powietrzu po klasycznym łuku, nurkuje głęboko pod wodą, wynurza się i odpływa od statku w pięknym stylu. Nie każdemu się to udaje: każdy, kto próbował tego samego triku z nadbudówki platformy bojowej, źle ocenia skok, uderza ciałem o bok i wisi ze złamanym kręgosłupem. Ludzie zaczynają się tłoczyć na rufie, która jest głębsza pod wodą i łatwiejsza do skoku. Dwunastu marines spotyka tutaj straszny los, gdy podskakują zbyt blisko i wpadają w wir śmigieł statku. Na wodzie jest już około sześciuset żeglarzy. Repulse przechyla się teraz ciężko na prawą burtę, głośniki mówią po raz ostatni: „Wszyscy na główny pokład!”, mówi spokojnie: „No, panowie, lepiej już idźcie…”. nas?", prosimy o zadawanie pytań. Dowódca uśmiecha się, przecząco kręci głową i wreszcie mówi niecierpliwie: „Nie ma czasu, proszę iść!” Wszyscy na doku trzymają się czegoś dla równowagi.”, woła kapitan, „Musisz iść z nami, zrobiłeś swoje najlepiej, więcej niż ktokolwiek inny mógłby zrobić…” Tennant zostaje na miejscu. Oficerowie stają się natarczywi, rzucając się do Dowódcy jakby w zmowie i zmuszając go do wyjścia, a następnie przez pokład, aż Repulse prawie dotknie pokładu z wody. Dowódca Tennant odmawia pójścia dalej. Chwytają go w tym momencie i wrzucają do morza. Wszyscy nurkują razem na głębokość dwudziestu stóp. Główny marynarz D.W. Avery z pancernika Repulse wspomina: „Zdecydowałem się i skoczyłem, ale wydawało mi się, że nie jestem w stanie wydostać się na powierzchnię. Zszedłem w dół, w dół, z otwartymi oczami. Widziałem niewyraźne światło i spanikowałem. Statek!

172

Zacząłem walczyć z wodą jak szalony, aby wydostać się na powierzchnię. Czułam, jakby moje płuca miały pęknąć. Przestałam panikować, zaczęłam energicznie ćwiczyć nogi, ale to nie działało, zaczęłam słabnąć. Musiałem oddychać, więc powoli wypuściłem powietrze z płuc. Trochę to pomogło, ale było też bezużyteczne - w końcu musiałem wziąć głęboki oddech. I wtedy zdałem sobie sprawę, że oddycham powietrzem, nie będąc na powierzchni... Zostałem wessany pod tonący statek, a walcząc z morzem musiałem wejść do bańki... Ci, którzy przeżyli, okropnie kaszlą i plują Ropa ją pali gardło i oczy. Niektóre znajdują się zaledwie 20 metrów od statku, którego rufa wznosi się teraz wysoko w niebo. Widać poszycie kadłuba pomalowane na czerwono. Nagle statek gwałtownie nurkuje, tonący tworzy wir, który wciąga ludzi. W tym momencie Brown czuje się tak, jakby ktoś próbował wyrwać mu nogi ze stawów biodrowych. Najbliżsi ci ludzie umierają. Umierający statek wysyła ogromną falę ropy, która zalewa powierzchnię. Brown z trudem podnosi rękę do oczu – zepsuty zegar wskazuje 12:35. Gallagher w przejmujących słowach: „Jeszcze raz spojrzałem na Repulse, gdy fala mnie zrzuciła. Była sto metrów dalej. Płyty kadłuba poniżej linii wodnej zaświeciły się na czerwono. Dziób statku był podtrzymywany przez gęsto upakowane powietrze w przednich kwaterach… Odpychanie Unosił się w powietrzu do góry nogami przez sekundę lub dwie, a potem cicho zniknął z pola widzenia i zatonął w morzu. Miałem wielkie poczucie osamotnienia, nic mnie nie wspierało... nie umiałam pływać. Leżałam na wznak i pływałam, ćwicząc nogi. Oczy mnie paliły - ropa przelewała się przeze mnie do ust, nosa , Uszy i włosy w. Woda, którą wyplułem była czarna* *. Gallagher, korespondent Daily Express, został wyciągnięty z wody przez australijski niszczyciel Vampire. Jego załoga uratowała m.in. komandora Tennanta, dowódcę Repulse, który został wypędzony ze statku przez swoich podwładnych. Z całkowitej załogi liczącej 1309 osób uratowano 796... W tym czasie pancernik Prince of Wales znajdował się kilka mil na wschód od tonącego kadłuba Repulse. O 12:33, a następnie o 12:41 Prince of Wales został zaatakowany przez dwie eskadry bombowców poziomych Mihoro Air Corps (17 półtonowych samolotów klasy Nell). cyt.

173

z bombami na pokładzie). Dowódca Leach na molo Prince of Wales uważnie obserwował japońskie samoloty, w pewnym momencie zwrócił się do admirała Phillipsa i powiedział tylko jedno słowo: „TERAZ”. Wszyscy spadli na pokład. Bomba nadleciała z okropnym sykiem, przebijając pokład katapulty na lewej burcie i spadając na opancerzony pokład poniżej. Nie wyrządził on większych szkód inżynierii statku, ale wybuchł w dużym pomieszczeniu zwanym „Salą kinową", które służyło jako pokój dla lekkich urazów i udaru cieplnego. W tym czasie w domu znajdowało się od 200 do 300 osób. Piekło to złe słowo na określenie tego, co wydarzyło się tutaj po wybuchu Jeden z ocalałych mówi: „Wtedy zobaczyłem coś, co wydawało mi się strasznym błyskiem, potężna eksplozja poczuła pieczenie na całym naszym ciele i wewnętrznie musiałem stracić przytomność w tym razem – jak długo, wiem, że nie – ale w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że widzę słaby błysk światła dziennego i zacząłem się do niego zbliżać… to było jak przypływ nadchodzący od rufy. Niszczyciel Express był jedynym okrętem, który znajdował się bezpośrednio za pancernikiem – na prawo od jego dziobu – i mógł pomóc. Dowódca niszczyciela, kapitan Cartwright, uważnie obserwował pancernik i zdał sobie sprawę, że to jego ostatnie minuty. Czekał jednak na atak – nie chciał zbytnio zbliżać się do pancernika, by nie stworzyć większego celu dla Japończyków do ataku z nim, a potem, gdy „Książę Walii” dał mu znak: CO TO JEST JEDZIESZ DENN? Odpowiedział: „Wygląda na to, że potrzebujesz pomocy.” Dowództwo Księcia Walii nie zdawało sobie jeszcze sprawy z powagi sytuacji… Wkrótce potem komandor Leach wyszedł z trapu pancernika i udał się na nadbudówkę. Zapamiętano jego dostojną postawę, spokojne słowa wyjaśniające sytuację i drobny gest beznadziejności, którym żegnał się z ludźmi. Admirał Phillips kazał przywieźć na molo swój najlepszy kapelusz. O godzinie 13:15, półtorej godziny po pierwszym trafieniu torpedy, przechył statku zaczął gwałtownie rosnąć. Padły straszne słowa: „Opuść statek!” W porównaniu z pancernikiem Repulse, który zszedł pod powierzchnię 11 minut po pierwszym trafieniu torpedą, Prince of Wales tonął powoli i można powiedzieć, majestatycznie; Ludzie mieli kilkadziesiąt minut na przygotowanie się do ostatnich spraw. Niektóre przygotowane tratwy

Carley *, ranni zostali opuszczeni na nią z rufy. Niektórzy z poparzonych ludzi strasznie krzyczeli, gdy dotknęli słonej wody. Dowódca Leach wezwał ochotników do pozostania na statku. Powinieneś pomóc sprowadzić pancernik do Singapuru. Tym, którzy nie byli niezbędni, pozwolono opuścić statek. I to oni jako pierwsi dopłynęli do niszczyciela „Express”, zacumowanego na prawej burcie pancernika lub dotarli do niego przez trapy przez szczelinę oddzielającą oba statki. Wszystkie łodzie zostały uwolnione, łodzie wielorybnicze, aby mogły unosić się na wodzie. Wszystko, co mogło pływać i pomóc ocalałym, zostało wyrzucone za burtę. Sailor James Cockburn wspomina: Kiedy kilka osób utworzyło łańcuch, aby przekazać meble na kupę. Aby coś zrobić, dołączyłem do łańcucha i wręczyłem trochę, postawiłem krzesło na rufie, ponieważ nie było już komu go podać i dowiedziałem się, co jest nie tak z meblami - prawie przeszli przez rzuconą deskę. To był pierwszy raz, kiedy zobaczyłem morze i niebo tego dnia, odkąd przybyłem na moje stanowisko bojowe; jasne tropikalne światło dzienne i ani jednego japońskiego samolotu w zasięgu wzroku. Statek nadal skręcał do portu, pozostawiając za sobą strumień wyrzuconych rzeczy, w tym mebli z salonu. Otwarto stołówkę i rozdano nieograniczoną ilość czekolady i papierosów oraz rolki brytyjskich i singapurskich banknotów każdemu, kto miał zapasowe torby lub pas z pieniędzmi. Ale jakoś nikt specjalnie się tym nie przejął. Starszy podoficer Hill i jego grupa kwatermistrzowska na środkowym pokładzie nadal robili herbatę i rozdawali kanapki, dopóki nie poczuli, że statek gwałtownie się kołysze i ustępuje; potem jak szaleni rzucili się do wyjścia, by prześlizgnąć się przez otwarte włazy. Kapitan Cartwright, dowódca niszczyciela Express, znalazł się w tym czasie w niepewnej sytuacji: nie mógł pozostać w nieskończoność obok dużego tonącego statku bez narażania własnego statku i załogi, aby uratować jak najwięcej ludzi stłoczonych na pokład Gdy łączące pomosty opadały do ​​morza, a przepaść między burtami otwierała się, ludzie wspinali się po linach i kablach, które wciąż trzymały oba statki razem. i tratwy ratunkowe kapok, które mogą pomieścić do 50 osób

M. Middlebrook, P. Mahoney, aaO. cyt.

174

Ludzie.

175

Obliczenie skoku, wynik był straszny. Wkrótce linka bardzo się naprężyła i próbowano ją odczepić, a czas liczono w sekundach; W pewnym momencie pękła z wielkim hukiem. Robert Wood, inżynier maszynowni, jako jeden z ostatnich próbował szczęścia na pokładzie niszczyciela. Spojrzałem za burtę i byłem zaskoczony. Na powierzchni wody gęstniała ropa, pływały w niej ciała ludzi i ktoś powiedział, że nie ma w niej szans na przeżycie. Nie miałem na sobie kamizelki ratunkowej, ale nagle widząc oddalający się od nas niszczyciel, pobiegłem wzdłuż pokładu na otwartą przestrzeń, która pozwalała mi biegać i skakać. Niektórzy koledzy nie nazwali mnie idiotą, bo ekspres zaraz odjedzie i wpadnę między jego śmigła. Ale pobiegłem tak szybko, jak tylko mogłem i zeskoczyłem. Teraz wiem, że istnieje wyższa opatrzność, moje stopy zaczepiły się o pułapkę burzową z boku Expressu i spadłem na dwóch przymocowanych tam mężczyzn - przerywając w ten sposób mój upadek. Kiedy otrząsnąłem się z szoku, spojrzałem na księcia Walii, który bardzo szybko się cofał - najpierw zauważyłem grupę tych chłopców ostrzegających mnie, abym nie skakał. Nadal tam byli. Na pokładzie niszczyciela Express panowało wysokie napięcie. Oba statki leżały obok siebie, a między nimi bulgotała ropa i morze. „Wszyscy z niecierpliwością czekają na rozkazy” — mówi marynarz John Farrington, siedzący w sterówce niszczyciela „Express”, a potem — „Całkiem wstecz!” To rozkaz z pokładu. Z łoskotem i szarpnięciem ześlizgnęliśmy się z pływającej stępki pancernika Prince of Wales i w tym momencie naszym oczom ukazał się złowieszczy, wspaniały widok: admirał Tom Phillips, oparty o pomost, z brodą opartą na dłoniach, wyglądający jak złoty -koronowany idol , sygnalista u jego boku, wysłał pospiesznie sygnały do ​​naszego doku ... Kapitan Cartwright, z doskonałym wyczuciem czasu, wydał rozkaz „całkowicie za rufą” w ostatniej chwili. Prince of Wales wywrócił się, podnosząc niszczyciel kilem. Kilku ludzi na pokładzie wpadło do morza, niektórzy wyskoczyli, myśląc, że niszczyciel również się wywróci, ale ostatecznie w kadłubie pozostało tylko dwudziestostopowe wgniecenie. Kapitan Cartwright przypomniał sobie spokojny gest uznania ze strony admirała Phillipsa z pomostu pancernika, ale wciąż było kilkaset

176

Ludzie. Ktoś rzucił dowcip w kierunku „Expressu”: „Ktoś chce tanio kupić statek?” To była ostatnia chwila na opuszczenie pancernika, a kiedy przepaść dramatycznie się pogłębiła, wielu zaczęło schodzić w stronę morza po stromej burcie wymienionego statku. Operator radiowy CV. House wspomina: Moim pierwotnym zamiarem było dostać się do liny zwisającej z pokładu na rufie i do morza. Ale kiedy się zbliżyłem, zobaczyłem tuzin kolegów, którzy ją skubali; jeden właśnie wpadł do morza. Kolejne drżenie statku przyspieszyło moją decyzję iw pozycji siedzącej zacząłem zsuwać się po burcie. Statek przechylał się około 45 stopni, burty były grube od oleju i można sobie tylko wyobrazić prędkość, z jaką chlapałem. Kiedy zacząłem schodzić - pamiętam - pode mną było kilkadziesiąt głów, ale i tak nie mogłem się zatrzymać, pędziłem z zawrotną prędkością. No, ale jakoś ominąłem wszystkie przeszkody... Admirał Phillips pozostał na molo swojego okrętu flagowego do końca i zginął razem z nim. Komandor Leach, dowódca pancernika, również nie opuścił doku. Książę Walii zabrał ją ze sobą do zatonięcia i stał się grobem 325 martwych członków załogi. Niszczyciele uratowały 1285 ludzi. Statek porucznika Vigorsa przybył na pole bitwy wkrótce po tym, jak oba statki zatonęły. Po bitwie Dowództwo Powietrzne Singapuru żywiło cichą urazę do dowódców marynarki wojennej za poświęcenie czterdziestu pięciu minut na wysłanie wiadomości o zagrożeniu z powietrza. Japońska 22. Flota Powietrzna odniosła szybkie i niszczycielskie zwycięstwo nad brytyjskimi pancernikami, kosztem trzech jednostek. 85 napastników. uderzać w pancerniki manewrujące z prędkością 14 węzłów; w warunkach wojennych naliczono 35% trafień. W bitwie pod Kuantan osiągnęli 22% - 11 trafień z 48 wystrzelonych torped, chociaż prędkość celów była większa (około 25 węzłów). 9 grudnia, dzień przed katastrofą brytyjskiej Dywizjonu Dalekiego Wschodu, premier Churchill i szefowie Admiralicji dyskutowali na londyńskiej Downing Street o strategicznej sytuacji na morzu. Churchill uważał, że teraz, po klęsce Amerykanów w Pearl Harbor, celowe byłoby połączenie sił 12 - Burza nad Pacyfikiem

177

Brytyjczycy na Dalekim Wschodzie z resztkami floty amerykańskiej na Pacyfiku. Uważał, że oba narody anglosaskie powinny w tym trudnym momencie połączyć siły. Jednak tego dnia – choć przemawiały za tą koncepcją mocne argumenty – nie zapadła żadna decyzja. Postanowiono przełożyć to na następny dzień - a potem było już za późno. I dziesiątego ranka zadzwonił telefon obok łóżka Churchilla. Jak pisze w swoich wspomnieniach: Powołany Pierwszym Panem Morskim Admiralicji. Jego głos brzmiał dziwnie. Kaszlał, jakby go połknął, iz początku nie słyszałem wyraźnie. - Panie premierze, muszę pana poinformować, że Prince of Wales i Repulse zostały zatopione przez Japończyków - przypuszczamy, że samolotami. Tom Phillips utonął. - Jesteś pewien, że to prawda? Nie ma wątpliwości. Odłożyłem telefon. Byłam wdzięczna, że ​​jestem sama. W całej wojnie nie otrzymałem bardziej uderzającego ciosu...* Brytyjski korespondent Ian Morrison, który podobnie jak Brown i Gallagher wyszedł z klęski Singapuru, opisał atmosferę dni następujących po utracie obu pancerników. Mówi o „zimnym poczuciu klęski". Widział jednak w tej porażce zapowiedź nadchodzącej katastrofy. Szczegóły wieczoru nie były znane, ale ludzi nawiedzały wizje japońskich szwadronów samobójców obładowanych bombami i celujących prosto w nie Okręty, prawdziwa równowaga czynników w wojnie na Pacyfiku. Widzieliśmy przed sobą, być może wciąż słabo, ten długi ciemny tunel, przez który musimy przejść, zanim wyjdziemy na światło słoneczne po drugiej stronie...** Brytyjski komentator marynarki wojennej a historyk pisze w związku z tym dramatem: Zajęło trochę czasu – być może kilka lat – zanim Królewska Marynarka Wojenna zdała sobie sprawę z prawdziwego znaczenia i skali tej katastrofy, a nie tylko utraty dwóch dużych statków – chociaż była to raczej ciężka strata w 1941 roku na Dalekim Wschodzie nie był to ostatni świt ery pancerników – i niewątpliwie był to świt – co ważniejsze, po raz pierwszy od setek lat Królewska Marynarka Wojenna utraciła dominację na odrębnym teatrze działań wojennych i nie udało się utrzymać tej supremacji, aby odzyskać siły! Po utracie Prince of Wales i Repulse Royal Navy stała się i pozostaje młodszym bratem na Dalekim Wschodzie. I można powiedzieć, że pałeczka Królewskiej Marynarki Wojennej przeszła do Stanów Zjednoczonych Nayy tego popołudnia 10 grudnia 1941 roku od godziny 13:20* * *. W. C h u r c h i l: Druga wojna światowa. Vol. 3. Wielki Sojusz. Londyn 1950. I. Morrison: Malayan Postscriptum. Londyn 1942. S. R oski i 11: Churchill i admirałowie. Londyn 1977.

178

SINGAPUR. Wyspa i miasto o tej nazwie, zaczerpniętej z sanskrytu i oznaczającej „miasto lwa”.2 Powierzchnia wraz z sąsiednimi wyspami 581 km², populacja ok. 550 000. Malajskie miasto Singapur zostało zniszczone przez Jawajczyków w 1365 r.; polityka kolonialna Sir Stamford Raffles (1781 -1826), od 1819 r. Singapur stał się kolonią Imperium Brytyjskiego w 1826 r. Położony na południowym krańcu Półwyspu Malajskiego, na trasie z Wielkiej Brytanii na Daleki Wschód, Australię i Nową Zelandię Singapur zyskał wielkie znaczenie po przekopaniu Kanału Sueskiego (1869) i skróceniu szlaku do Azji Wschodniej i Australii – odbywało się tu 80% handlu na Daleki Wschód. Południe wpłynęło na decyzję Brytyjczyków o utworzeniu tu potężnej bazy w 1921 roku. Minister Spraw Zagranicznych, zdefiniował funkcje bazy w 1921 roku: „…jedną z najpilniejszych potrzeb imperialnej obrony jest uczynienie z Singapuru miejsca, w którym flota brytyjska mogłaby skoncentrować się na obronie Imperium, naszych interesów handlowych na Wschodzie, naszych interesów w Indie, Nowa Zelandia i małe gospodarstwa...” 1923 Podjęto decyzję o utworzeniu bazy morskiej na północnym krańcu wyspy, po drugiej stronie szerokiej na 1,2 km Cieśniny Johore oddzielającej wyspę od Półwyspu Malajskiego. Port Keppel Harbour na południowym wybrzeżu uznano za zbyt podatny na ataki z morza. Dyskusje na temat obrony bazy ciągnęły się latami. W 1924 roku Sir Samuel Hoare, długoletni sekretarz lotnictwa, a później minister spraw zagranicznych, powiedział: „Najlepszą obroną przed lądowaniem nadal będą – i będzie jeszcze bardziej w ciągu następnych dziesięciu lat – samoloty. Nie jestem pewien, czy ciężkie bombowce mogłyby zastąpić dwie baterie dział, które mają zostać rozmieszczone. Jeśli tak, to o ile lepiej wydać na mobilne eskadry lotnicze, niż dwie baterie przybite w jednym miejscu na zawsze...” Z powodu nieporozumień dopiero w 1926 roku zdecydowano się zaopatrywać wyspę w pierwszy etap budowy umocnień obronnych. instalacji , obliczonej na 5 lat, w baterię 15-calowych dział 381 mm i kilka baterii średniego kalibru, i postanowiono zbudować dwa lotniska. Pierwszy etap budowy zakończono w 1935 r., a sama baza morska stała się 1938 oficjalnie otwarty; nomen omen japoński konsul opuścił oficjalne przyjęcie wydane z tej okazji. Tedder, poproszony o oddanie pierwszego strzału z działa kal. 381 mm, zobaczył datę 1915 wybitą na uchwycie działa (pochodziła z okresu I wojny światowej i pierwotnie miała być zamontowana na jednym z pancerników). it Problem proroczo razem: nikt nie oczekuje, że wróg „włamie się frontowymi drzwiami”. Faktem jest, że przyszło „za kulisami”, czyli z Półwyspu Malajskiego. W tym czasie baza brytyjska dysponowała 13 bateriami artylerii nadbrzeżnej o kalibrach od 152 mm do 381 mm oraz czterema lotniskami: Kallang, Seletar, Sembawang i Tengah. Baterie te nie ustąpiły ani jednego kursu do morza…

Upadek twierdzy Klęska na morzu, skuteczne japońskie ataki na stacjonujące na Malajach siły powietrzne Brytyjczyków, błyskawiczna kampania z wieloma zaskakującymi, bo nieoczekiwanymi porażkami na lądzie – prowadzona w niekonwencjonalny sposób.

179

Taktyka wroga doprowadziła połączone siły Imperium Brytyjskiego do wycofania się na południe. 7 lutego oddziały 25 Armii Japońskiej, dowodzone przez dynamicznego i brutalnego generała Yamashita, wkroczyły na brzegi wąskiej Cieśniny Johore oddzielającej Półwysep Malajski od wyspy Singapur. Na jego wodach leżał wspaniały pływający dok. Można było w nim naprawiać największe pancerniki – i teraz wylądowała na dnie cieśniny, rzekomo blokując pole ostrzału piechoty, która zajęła pozycje obronne na północnym wybrzeżu wyspy. Po kilku tygodniach wycofywania się, nastroje 130-tysięcznej siły broniącej wyspy były słabe. Wszyscy trzeźwo myślący ludzie w tamtym czasie byli przekonani, że Singapur to twierdza tylko od strony morza, a poza tym trzy z czterech lotnisk położonych na wyspie, zbudowanych w północnej części, znajdowały się niejako w zasięgu artylerii wroga, większość magazynów i składów wojskowych oraz zbiorniki na ropę. W nocy z 8 na 9 lutego, gdy księżyc zakrył chmury, japońska 5. dywizja zmechanizowana i 18. dywizja zaczęły przekraczać 700-metrową cieśninę. Na siedmiokilometrowym słabo obsadzonym północno-zachodnim wybrzeżu wyspy cieśninę przełamało 16 batalionów piechoty w pierwszej linii, przeprawiając się na łodziach desantowych i pontonach… Marszałek Wavell z Jawy zachęcał obrońców do wytrzymania. Upamiętnia bohaterstwo Amerykanów w Bataanie, Rosjan, którzy wyparli Niemców z Moskwy, i Chińczyków, którzy bronili się przez cztery i pół roku. „Oczekuję”, telegrafował do dowódcy obrony, generała Percivala, „że ty i twoi ludzie udowodnicie, że duch walki, który podbił Imperium, wciąż istnieje, aby umożliwić nam jego obronę”. … Kiedy marszałek Wavell przybył do Singapuru 10 lutego i w kwaterze dowódcy wojsk lądowych gen. nie może już liczyć na siódmy listek wieńca laurowego, który przygotowali dla niego oficjalni historycy... Zrozumiał, że mimo względnej siły sytuacja na wyspie była właściwie beznadziejna, coś w czasach kampanii malajskiej nabrało nieodwracalnego miejsce i zebrał tragiczne żniwo. Oficerowie stracili wiarę w zwycięstwo, a żołnierz w oficerów. Przewaga Japończyków w powietrzu, w broni pancernej, ich lepsze wyszkolenie taktyczne i ogólnowojskowe doprowadziły do ​​druzgocących rezultatów. Morale upadło i nikt już w nic nie wierzył...

180

Wojska australijskie, indyjskie i brytyjskie były stopniowo wypychane na przedmieścia Singapuru, który do tego czasu podwoił swoją populację. Domy i piwnice były przepełnione uchodźcami. Milion osób szukało tu pomocy i opieki. Oddziały, stłoczone razem na bardzo małej przestrzeni, nie mogły się już poruszać. Artylerzyści ustawili broń w miejscach, których starannie unikali w czasie pokoju. Armaty i haubice strzelały z parków, pól golfowych, ulic, za budynkami, z portu do nacierających Japończyków. Od strony morza wspierał ich ogień ostatnich małych okrętów wojennych i przestarzały niszczyciel – wszystko, co pozostało z niegdyś potężnej Eskadry Dalekiego Wschodu. Śmierć chodziła ulicami miasta, wybierając nowe ofiary. Japońskie bombowce nieustannie krążyły nad Singapurem jak sępy. Japońskie samoloty nie przeprowadzały już nalotów na dużych wysokościach, ale wielokrotnie nurkowały nad stanowiskami artylerii i budynkami mieszkalnymi i zrzucały całe serie bomb. W nalotach zginęło już 30 000 ludzi, a niektóre ulice w Chinatown zamieniły się w gruzy, przez które trudno było się przecisnąć. Ciała zostały wystawione na widok publiczny, aby rodziny mogły znaleźć własne. Wieczorem 11 lutego pięćdziesiąt czołgów średnich i lekkich Yamashity przejechało kluczowe skrzyżowanie Bukit Timah, zadając tak poważne obrażenia brytyjskiemu dowództwu, że gdyby trochę przyspieszyli, mogliby dotrzeć do miasta. Tego dnia port handlowy przedstawiał obraz świata i piekła z eposu Dantego. Policja i żandarmeria toczyły regularne bitwy z dezerterami, którzy używali luf karabinów, by przedrzeć się na barki i holowniki płynące na południe w kierunku Sumatry i Jawy. Noc z 13 na 14 lutego powinna być ostatnią datą ewakuacji. W porcie spłonęły zbiorniki na ropę i magazyny. Wirujące płomienie odbijały się od spokojnej, pozbawionej życia powierzchni basenów. Na redzie, na wpół zanurzony, zniszczony przez japońskie bomby, leżał duży transportowiec Cesarzowa Azji, który kilka dni wcześniej przywiózł do Singapuru część brytyjskiej 18. Clifford Quay na rufie, dwujęzyczny w języku angielskim i chińskim, namalowano nazwę „Li-Wo”. Na dziobie znajdowało się fantastycznie duże działo, a obok leżało 13 ogromnych pocisków. Na trapie, na diabelskim tle płonącego portu, wchodzili pasażerowie z walizkami i tobołkami. Było jeszcze kilka kobiet z dziećmi, reszta to pracownicy, oddelegowani specjaliści, kilku bogatszych Malajów i Chińczyków. Czarny, gęsty dym wydobywał się z komina statku, który spędził całe życie na silniku i parze, przewożąc pasażerów górnym biegiem Jangcy. Krótki gwizd syreny, odjazd i statek, omijając pomost, na którym nie paliły się już światła wejściowe, wypłynął na czarne, gładkie morze. Porucznik Marynarki Wojennej Wilkinson, który nim dowodził, przeklął swój los

181

Przypiął go czymś w rodzaju Li-Wo, dymiącego jak eskadra pancerników z I wojny światowej. Wpatrywał się z podziwem pomieszanym z przerażeniem w czternastocalowe działo, które na pierwszy rzut oka wydawało się pochodzić ze starego fortu lub ze złomowanego pancernika. strzał w jego okręt-muzeum, dziób stracił kontakt z rufą i wszyscy poszli na dno nie mając czasu się żegnać. Rano na niebie pojawiły się japońskie bombowce, sprowadzone z tego przeklętego komina skądś na północy. Zanurkowali kilka razy, ale „Li-Wo, mimo wszystkich swoich błędów, okazała się zwrotnym statkiem, a bomby zawsze trafiały do ​​wody. Było po pierwszej, kiedy maszty ukazały się daleko na południu, a potem sylwetki kilkunastu statków, które zaczęły rosnąć w okularach lornetki dowódcy. Jeśli Wilkinson i jego pasażerowie mieli jakiekolwiek wątpliwości co do kraju, z którego te statki przybyły, zostały one rozwiane, gdy 200 metrów od Li-Wo pojawiły się fontanny wody. Płynęła w kierunku Sumatry na horyzoncie. Japoński konwój eskortowany przez krążownik, nic więcej. Rozkazał naładować działo, stanąć twarzą do wroga, a Li-Wo, buchając monstrualnymi kłębami dymu, ruszył pełną parą do walki wręcz. W międzyczasie krążownik zabrał „Li-Wo”. najpierw w dużych, potem w małych „widelcach”, w końcu zaczął go bić. W pokładzie i burtach powstały ogromne dziury, po kilkunastu minutach maszt się zawalił, ale silniki nadal pracowały. Konwój japoński rósł w oczach, Wilkinson rozkazał wysłać ostatnie pociski do krążownika i skierował statek w stronę uszkodzonego, płonącego japońskiego transportowca, chwytając go resztką pary w ich kotłach i taranując. Japończycy zaczęli tonąć, a Li-Wo został dosłownie wyrzucony z wody przez salwę krążownika z bliskiej odległości. Jego bitwa trwała półtorej godziny…* W nocy z 13 na 14 lutego, kiedy „Li-Wo” wyruszał w swój ostatni rejs, szpital wojskowy Alexandra w tej sekcji stał się sceną potwornych okrucieństw, kiedy wziął na tyły szpitala, a budynek był już otoczony, doktor porucznik Weston z białą flagą w ręku przeszedł z izby przyjęć do tylnego wejścia.Pierwszy japoński żołnierz, który wszedł do szpitala, dźgnął lekarza bagnetem. inni wbiegli i rozpierzchli się po korytarzach i salach, na sali operacyjnej nabili żołnierza czekającego na operację na stole operacyjnym, zorganizowali rzeź w głównym korytarzu, zamordowali pielęgniarki i lekarzy, którzy wcześniej przyznali porucznikowi Wilkinsonowi pośmiertnie najwyższą Wojskowy Order Krzyża Wiktorii.

182

Kazali mi podnieść ręce. Kapitan Smiley został przebity bagnetem w lewą pierś, ale bagnet zsunął się z metalowej papierośnicy; uderzył drugi raz, upadł i udawał martwego.Chorych, których nie zamordowano, stłoczono w maleńkim pokoju, w którym nie mogli się ruszyć ani nawet usiąść. Nie mieli wody, nawet dla umierających. W niedzielę 15 lutego Japończycy dotarli do granic miasta. 15 lutego 1942 r. generał Percival poddał się dowódcy japońskiej 25 Armii, generałowi Yamashita. Dowódca brytyjskiego garnizonu podpisał akt kapitulacji o godzinie 19:30. Porażka... Całe Malaje, wyspa, miasto i twierdza Singapur znalazły się w rękach armii cesarskiej. Odtąd flota japońska mogła stacjonować w tym strategicznie ważnym punkcie i stamtąd była wielokrotnie używana przeciwko aliantom. W czasie walk zginęło lub zmarło od ran 10 000 osób, 85 000 zostało schwytanych przez Japończyków w celu budowy Kolei Birmańskiej. Japońska 25 Armia zapłaciła za to wspaniałe zwycięstwo czternastokrotnie mniejszymi stratami. Japońscy okupanci okrutnie traktowali te grupy ludności malajskiej i chińskiej, które brały czynny udział w walkach. Dziesiątki tysięcy ludzi zostało zastrzelonych.

Macki ośmiornicy

Na początku stycznia 1942 r. archipelag Holenderskich Indii Wschodnich, składający się z ponad 3000 wysp sundajskich i zajmujący powierzchnię ponad miliona kilometrów kwadratowych, znalazł się w bezpośrednim zasięgu najeźdźców Cesarstwa Japońskiego. 6 stycznia Japończycy wylądowali w brytyjskim Brunei na północnym wybrzeżu Borneo i rozpoczęli serię masowych ataków desantowych, wspieranych i osłoniętych przez siły powietrzne. Działania przeciwko peryferyjnym wyspom Archipelagu Indii Holenderskich miały być wstępem do podboju najbardziej zaludnionej wyspy Jawy, która była centrum administracyjnym i wojskowym wyposażonym w bazy morskie i lotnicze. Japońskie dowództwo stworzyło trzy grupy inwazyjne w celu podboju archipelagu: - Wschodnią i Środkową, które stacjonowały w Davao na Filipinach; jej dowódcą był wiceadmirał Ibo Takahashi (jego okrętem flagowym był krążownik Ashigara); - Ten zachodni, pod dowództwem wiceadmirała Jizaburo Ozawy, stacjonował w zatoce Camranh u wybrzeży okupowanych Indochin Francuskich (Wietnam Południowy). Wspomnieliśmy, gdy rozmawialiśmy o operacjach przeciwko Malajom: Do sił morskich Japonii, które do przejęcia Holenderskie Indie Wschodnie obejmowały dwa pancerniki, 15 krążowników, trzy lotniskowce i kilkadziesiąt niszczycieli, podczas gdy alianci mieli od pięciu do dziewięciu krążowników, 23 140 okrętów podwodnych, ale była to siła niespójna, wywodząca się z różnych flot i nie dysponująca osłonę powietrzną, aby wytrzymać 1600 nowoczesnych japońskich myśliwców i bombowców.

184

Wiceadmirał Nagumo, który po zakończeniu swoich obowiązków w rejonie Archipelagu Bismarcka miał skoncentrować się na rejonie Wysp Palau na wschodniej flance Filipin. Trzon tego zespołu stanowiły duże lotniskowce. Holenderskie Indie Wschodnie, jak wówczas nazywano dzisiejszą Indonezję, przyciągały swoimi ogromnymi zasobami naturalnymi japońskich dowódców, polityków i ekonomistów. W 1939 r. wydobyli 8 mln ton ropy i dysponowali ogromnymi rezerwami miedzi, cyny, wolframu, manganu i wielu innych surowców potrzebnych do prowadzenia wojny. Cesarskiej Japonii, która przeszła długą drogę w rozwoju gospodarczym i militarnym, kraj, który przez trzysta lat znajdował się pod panowaniem holenderskim, wydawał się rajem, który rozwiąże wszystkie jej wojenne zmartwienia. To głównie te względy zadecydowały o wyborze Holenderskich Indii Wschodnich jako kolejnego celu operacyjnego dla sił imperialnych. Względy strategiczne odegrały w tym znaczącą rolę: podbój Malajów, Holenderskich Indii Wschodnich i Nowej Gwinei oraz kilku małych wysp na Pacyfiku wydawał się zapewniać dobrą i dość spójną linię obrony dla sił morskich i powietrznych Imperium. Dowództwa alianckie zdawały sobie sprawę z potęgi zagrożenia oraz ekonomicznej i strategicznej wartości Holenderskich Indii Wschodnich. Wspólne amerykańsko-brytyjsko-holendersko-australijskie dowództwo o nazwie ABDA* zostało utworzone niecałe dziesięć dni po wylądowaniu Japończyków w Brunei. Dowództwo ABDA sprawował marszałek A. Wavell, a dowództwo marynarki wojennej amerykański admirał T. Hart, któremu udało się wydostać z upadających Filipin na łodzi podwodnej. Podzielono odpowiedzialność terytorialną za siły morskie, podzielono stanowiska, ale ogólnie organizacja dowodzenia i operacji nie była zbyt spójna, nie było nawet czasu na wypracowanie skutecznego systemu komunikacji, były trudności językowe itp. Politycznie sami Holendrzy , których Rzesza chciała jak najbardziej zaangażować się w obronę Holenderskich Indii Wschodnich. Brytyjczycy byli zaniepokojeni całą aferą, gdyż wpłynęła ona na ich własne interesy na Dalekim Wschodzie. Jeśli chodzi o Amerykanów, którzy na wielką skalę wkroczyli na imperialną arenę od czasów Theodore'a Roosevelta, rządy holenderskie, niewspierane w Europie po klęsce Niderlandów w 1940 roku i kierujące się starymi metodami ukutymi przed wiekami, nie potrafiły swoją wyobraźnią inspirować. Mentalnie nie chcieli pochylić głowy w obronie istoty, która raczej reprezentowała upadek. Jednak gdy przyszło do walki z wrogiem (który zadał im niszczycielski i „nikczemny” cios w Pearl Harbor dwa miesiące temu), dali z siebie to, czego od nich oczekiwano, przynajmniej w zakresie walki ze statkami znalezionymi *skrót od pierwsze litery słów: amerykański, brytyjski, holenderski, australijski.

185

w obszarze działania. Nie dostarczyli jednak tego, czego Holendrzy i dowództwo ABDA najbardziej potrzebowali: własnych, silnych sił powietrznych… Patrząc na trasy japońskich marszów wojennych w kierunku wysp dzisiejszej Indonezji, można odnieść wrażenie, że gigantyczna ośmiornica ma dosięgły ich mackami trzech grup. Grupa wiceadmirała Takahashiego miała podbić Sulawesi, roponośne wschodnie wybrzeża Borneo oraz Ambon, Timor i Bali. Grupa wiceadmirała Ozawy miała zaatakować zachodnie wybrzeże Borneo, a po upadku Singapuru wybrzeże Sumatry. Konsekwentnie i taktycznie bez zarzutu, Japończycy posuwali się na południe. Ich „skoki” nie przekraczały 300 mil – zasięgu ich samolotów szturmowych. Działająca z Davao Grupa Centralna zdobyła 12 stycznia 1942 r. bogatą w ropę wyspę Tarakan – Holendrom udało się podpalić szyby. Po raz pierwszy w japońskiej ofensywie zrzucono tu również zwiad składający się z 334 spadochroniarzy, ale spowodował więcej zamieszania niż pożytku, ponieważ spadochroniarze zostali zrzuceni ze zbyt dużej wysokości. Z Menado zwiad zdobył 24 stycznia południowy kraniec Sulawesi bez oporu ze strony Kendari, z najlepszą bazą lotniczą w Holenderskich Indiach Wschodnich, skąd japońskie bombowce mogły bezpośrednio atakować Jawę. Tydzień później Grupa Wschodnia ląduje w Kanzel na Molukach i po trzech dniach walki z holendersko-australijskim garnizonem przejmuje wyspę.

Uwertura Balikpapan 24 stycznia 1942 roku, dwanaście dni po zajęciu pól naftowych na wyspie Tarakan u północno-wschodniego wybrzeża Borneo (praktycznie bez holenderskiego oporu), japoński konwój zbliżył się do Balikpapan, centrum przemysłu naftowego, 200 mil na południe od Tarakan. Na czele szedł oddany zespół złożony z dwóch niszczycieli i dwóch transportowców, za którymi podążało szesnaście transportowców, eskortowanych przez trzy okręty wojenne. Całą armadę z oddziałami 56. Grupy Pułkowej osłaniał kontradmirał Nishimura z krążownikiem Naka i flotą niszczycieli.W nocy z 22 na 23 stycznia japoński konwój został bezskutecznie zaatakowany przez amerykański okręt podwodny Sturgeon. U-Bootmani mieli dobrą opinię o swojej pracy, ponieważ dowódca zasygnalizował przez radio:

186

JESIOTEK JUŻ STRACIŁ DZIEWICĘ. Ten sygnał stał się przez lata źródłem żartów, ponieważ wszystkie torpedy chybiły. 23 stycznia holenderski samolot zaatakował konwój i podpalił statek transportowy o sugestywnej nazwie „Nana Maru”. O wpół do dziewiątej wieczorem, po rzuceniu kotwicy, Japończycy rozpoczęli wyładunek żołnierzy, sprzętu, kontradmirała Nishimury. , odpowiedzialny za bezpieczeństwo morskie sił biorących udział w zdobyciu Balikpapanu, wydał instrukcje dowódcom swoich sił, których zadaniem było odparcie ataku morskiego aliantów… Nishimura nie mógł na własne oczy być świadkiem ataku U-Boota w konwoju. Od czasu do czasu pojawiały się nieprzyjacielskie samoloty, z których jeden zadał ciężkie straty. Nie miał więc złudzeń co do tajności własnych posunięć. Wróg prawdopodobnie odgadł, dokąd zmierza konwój. W każdym razie zdobycie wyspy Tarakan pokazało, przez proste skojarzenie, wieże naftowe Balikpapanu jako kolejny japoński cel operacyjny w tej strefie dla sił wkraczających do Cieśniny. Cieśnina Makasar była domeną amerykańskiego oddziału sił morskich ABDA. W tym czasie Brytyjczycy utrzymywali terytorium od Singapuru po Palembang, czyli zachodnie podejścia do „Bariery Malajskiej”. Holendrzy mieli bronić podejść do Jawy, z której głównie się opierają i rozszerzają największe bogactwa na wodach archipelag rozciągający się od Bali do Australii Admirał Hart, podnoszący się z nieszczęść kampanii filipińskiej, obserwował posuwanie się Japończyków na południe. Spośród dwóch krążowników i ośmiu niszczycieli 29. eskadry dowodzonej przez wiceadmirała Glassforda cztery były starymi niszczycielami, więcej ponad dwudziestoletni, nazywany przez własne załogi „Czterorurowymi” (od liczby kominów, jakie posiada każdy statek), lekki krążownik „Marblehead”, także „Czterokominowy”, urządzenie nienajnowszej konstrukcji, pochodzące z 1923 i lekki krążownik „Boise” Glassford, któremu admirał Hart polecił spotkać się i walczyć z wrogiem w Cieśninie Makassar, zatankował niszczyciele paliwem krążownika Marblehead i cała siła skierowała się w stronę Cieśniny Sape między Sumbawa a Komodo – mała wyspa słynie z rzadkich gadów, podobnych

187

Kształty ich gigantycznych braci, którzy żyli na ziemi sto milionów lat temu i przeszli do strasznych historii ludzkości. W cieśninie Sape czekał na niezbadany podwodny szczyt krążownik Boise, który przebił kadłub statku i przeorał go na znacznej długości.Dowódca nie miał innego wyjścia, jak szukać najbliższego portu, zwłaszcza że Marblehead- problemy z maszynami. To pozostawiło cztery stare niszczyciele do ataku na siły japońskie posuwające się w Cieśninie Makassar, dowodzone przez komandora Talbota, który wywiesił swoją flagę na niszczycielu John D. Ford. "Ford", "Pope", "Parrott" i "Paul Jones" przepłynęli Cieśniny i wpłynęli na Morze Flores oddzielające Mały Archipelag Sundajski od Sulawesi. Hiszpańska załoga. Cztery niszczyciele zamiast sześciu jak planowano, plus jeden krążownik, wykonały znacząca, dramatyczna różnica. Dowódca Talbot był dobrym dowódcą i interesującym człowiekiem o zrównoważonej i energicznej osobowości. Aby zmylić Japończyków, po południu 23 stycznia manewrował na wschód, a po zapadnięciu Ciemności o godz. 30 pm Kieruje się na Balikpapan w Cieśninie Makassar. Meldunki lotnicze admirała Harta mówiły już o japońskiej obecności w basenie przybrzeżnym regionu naftowego. Dowódca Talbot, wyobrażając sobie scenę nadchodzącej bitwy, miał pomysł, co może im się to przytrafiło i wysłał do wszystkich okrętów sygnał, który był rozkazem do bitwy: ATAK TORPEDOWY ZOSTAWIĆ JE WOLNE DO INDYWIDUALNYCH ATAKÓW PO ZNALEZIENIU CELÓW. KIEDY WYKORZYSTASZ WSZYSTKIE TORPEDY, zaatakuj armatami. SZUKAM INICJATYWY I DETERMINACJI. W Cieśninie Talbota okręt zwiększył prędkość do 27 węzłów, a potężny, spieniony pęd fal dziobowych zaczął niemal docierać do pokładów. Okręt flagowy „John D. Ford” prowadził z komandorem Talbotem na doku i dowódcą kapitana Coopera, a za nim podążał „Papież” z kapitanem W.C. Blinn, potem "Parrott" - kapitan E.N. Parker, wreszcie „Paul Jones”, nazwany na cześć znanego amerykańskiego korsarza i trochę poszukiwacza przygód, który jadł chleb z wielu pieców – w tym na statkach cesarzowej Katarzyny II. Używał go kapitan J.J. Hurihan. Około północy falujące w ciągu dnia morze uspokoiło się i niszczyciele nie poruszały się już w szyku gąsienicowym, lecz w dość luźnym szyku, który pozwalał na samodzielne działania pełne „inicjatywy i determinacji”.

1RH

Ogień, a potem pojawiła się bajeczna sceneria wybrzeża Balikpapan. Spłonęło. Spodziewając się klęski, Holendrzy postanowili nie oddawać Japończykom bogactw naftowych, więc podpalili studnie i wysadzili w powietrze rafinerię. Pożary szalały wzdłuż brzegów, a dym unosił się wysoko pod tropikalnym nocnym niebem. Sylwetki japońskich transportowców pojawiały się na tle odległych pożarów, po czym znikały, przerywane ciemnym tłem zadymionego brzegu. Kłęby dymu unosiły się do morza, w jakiś sposób zasłaniając zbliżanie się amerykańskich statków. Tak więc, wbrew wszelkim przeciwnościom, niezbadany hazard, który do pewnego stopnia rządzi światem, faworyzował mniejszą i zasadniczo przestarzałą siłę… Nagle promień światła błysnął z japońskiego reflektora. Cztery japońskie niszczyciele wyszły w morze i przekroczyły kurs Amerykanów. Talbot natychmiast się odwrócił, po czym tamten i tak uniknął walki. Wracając na dawny kurs, szybko zbliżył się do redy, na której ustawione były w dwóch rzędach transportowce japońskie. Zespół amerykański wznowił śledzenie i przystąpił do ataku torpedowego, z transporterami po lewej stronie dziobu. Niszczyciel Parrott wystrzelił pierwszą salwę trzech torped z bliskiej odległości - ale bez rezultatu: jego dowódca obrócił się lekko w lewo, a dwie minuty później wystrzelił kolejne pięć torped, które zostały wycelowane w prawy okręt oddalony o około kilometr. Tym razem wszystkie pięć torped chybiło. Kolejnym strzelcem był okręt flagowy Talbota John D. Ford. Jego oficer artylerii William P. Mack (który w czasie bitwy był na stanowisku kierowania ogniem nad molo) napisał krótko po bitwie: Nagle znaleźliśmy się w środku japońskiego stowarzyszenia transportowego. Pode mną w doku usłyszałem, jak dowódca statku kapitana Coopera mówił: „Akcja z lewej burty”, „Akcja z lewej burty.” Porucznik Slaughter przygotował wyrzutnie torpedowe do wystrzelenia. Na rufie wyrzutnie obróciły się na jego rozkaz. - Strzelaj pierwszy! - powiedział. — Najpierw strzelaj — powtórzył jego operator. Zaraz po tym nastąpiła ta specyficzna kombinacja stłumionej eksplozji, przypominającej jęk, syk i rozprysk, który następuje po wystrzeleniu torpedy. Patrzyłem, jak torpeda wynurza się i wynurza, zanurzając się i wyrównując kurs. Za nami „Papież”, „Paul Jones” i „Parrott” starannie wybierali cele i odpalali torpedy. Mój operator spokojnie odliczał sekundy, kiedy nasza pierwsza torpeda pędziła w kierunku celu. Ale sekundy mijały i nic się nie działo. Wiedzieliśmy już, że nasz pierwszy spudłował...* * T. Rosco: US Destroyer Operations in World War II. Annapolis 1960.

189

„Paul Jones”, który strzelał do wyłaniającej się z dymu sylwetki okrętu, ominął także amerykańskich dowódców, oszołomionych pierwszą porażką, strzelali przecież do celów, które się nie ruszały – choć z ogromną prędkością. może za szybko - ale tu sekundy liczyły się co godzinę, a życie i śmierć toczyły się bardzo blisko, tymczasem na wszystkich japońskich statkach rozbrzmiewały alarmy - zawyły syreny, dzwoniły okrętowe dzwony, statki eskortujące krążyły we wszystkich kierunkach, niszczyciele Nishimury wyszły z zatoki i popłynął w górę morza w poszukiwaniu wrogich okrętów podwodnych. Dowódca Talbot, bez wiedzy Nishimury, przeszedł wzdłuż zapętlonej japońskiej formacji zakotwiczonych transportowców i ponownie zbliżył się do ataku torpedowego - tym razem z Japończykami po prawej burcie. Była 3:00 nad ranem. Parrott tym razem nie chybił, a japoński transportowiec Sumanura Maru zamienił się w burzę ognia i dymu. O godzinie 03:06 Pope wystrzelił na chwilę pięć torped w słabo zarysowany statek wroga, później Parrott również wystrzelił w ten cel, a dwie minuty później „Paul Jones”. Trudno teraz powiedzieć, czyja salwa uderzyła w 7000-tonowego Tatsukami Maru, ale pozostaje faktem, że wkrótce poszła w ślady swojego poprzednika, Sumanoura Maru. Niczym duchy zniszczenia amerykańskie niszczyciele przemknęły obok japońskiej formacji – na krawędzi napotkały japoński okręt patrolowy PC 37, który również storpedowały o 03:19. Trzy minuty później Ford i Parrott zaatakowali 5000-tonowy Kuretake Maru. Zginął od pojedynczej torpedy z Forda o godzinie 03:25. Dowódca Talbot ponownie skierował swoje statki na północ, a następnie skierował się w stronę wybrzeża, aby dostać się do wewnętrznej części japońskiej formacji - statki zakotwiczone bliżej portu z wszystkimi 16 działami: z wyjątkiem Forda żaden amerykański niszczyciel nie przewoził więcej torped. Ford wystrzelił to, co zostawiła, a także przeszedł na ogień artyleryjski. Zmieniliśmy kurs, pisze jej oficer artylerii, i ponownie przejechaliśmy przez konwój, strzelając torpedami z obu stron, gdy transportowce wynurzały się z ciemności. Teraz były nas tylko trzy statki, ponieważ „Paul Jones” zaginął w naszej ostatniej turze. W tym samym czasie mogłem naliczyć pięć tonących statków. Po raz trzeci zmieniliśmy kurs i przepędziliśmy konwój, zdemoralizowani naszym atakiem. Musieliśmy wykonywać ostre zakręty, aby uniknąć zderzenia z tonącym statkiem towarowym. Powierzchnia wody wydawała się pokryta pływającymi Japończykami. Pęd naszej fali dziobowej przewrócił kilka japońskich łodzi załadowanych Japończykami. Japońscy żołnierze wspinali się po bokach. ...Do tej pory sądziłem, że Japończycy nie wykryli naszej obecności

191

w środku ich konwoju, przypisując torpedy wystrzelone naszym U-Bootom, myląc nas z naszymi własnymi niszczycielami... ...usłyszałem na molo: "Wystrzel dziesięć!" Więc dwie torpedy na lewą burtę, za naszymi surowy . Wystrzeliliśmy dwie ostatnie torpedy w grupę transportowców. Teraz wiedziałem, że nadszedł mój czas. Strzelałem wiele razy do tratw, ale tym razem były to prawdziwe, prawdziwe cele. „Otwarty ogień!" rozległo się w moich słuchawkach. Byłem gotowy, ale jakże różniło się to od ćwiczeń strzeleckich w czasie pokoju. Ani drugiego, nie mówiąc już o bardziej skomplikowanym sprzęcie kierowania ogniem zainstalowanym na naszym statku. To było łowiecko-zbierackie w najlepszym wydaniu Kiedy cele wyłaniały się z ciemności w odległości od 500 do 1500 jardów, braliśmy je na muszkę, odpalaliśmy salwę lub dwie, ustawiając przyrządy celownicze w skrajnie dolnym położeniu i używając płonących transporterów do oświetlenia, i wreszcie widzieliśmy transporter wystarczająco daleko oddalił się, by wystrzelić w niego trzy salwy, zanim zniknął mu z oczu. Eksplozje pocisków były gwałtowne. Odłamki i płyty pokładowe przecinały powietrze we wszystkich kierunkach. Ostatnim razem, gdy widzieliśmy ten statek, już go zabijał. powierzchni, transportowiec zaczął do nas strzelać, wycelowałem w niego z broni, ale zanim zdążyłem go uciszyć, pocisk trafił nas na rufie. Ogień rósł i rozprzestrzeniał się. Przez telefon słyszałem, jak inżynier torpedowy opisywał uszkodzenia: „Czterech ludzi rannych, rufa zdewastowana.” Trzydzieści sekund później płonąca amunicja została wyrzucona za burtę, a ranni zostali opatrzeni, podczas gdy załoga tylnego działa strzelała ponownie. Inny statek transportowy został brutalnie potraktowany i nie mieliśmy do czego strzelać. Słyszałem, jak dowódca szwadronu na molo wydał rozkaz do odwrotu. Za rufą wentylatory zaczęły jęczeć głośniej, gdy główny oficer maszynowy wycisnął ostatni ułamek węzła z silników naszej starej skrzyni. Miałem się później dowiedzieć, że pokonaliśmy 32 węzły, więcej niż ford kiedykolwiek od czasu swoich prób. Na wschodzie niebo zaczynało robić się przerażająco jasne. Za nami niebo również robiło się jaśniejsze od ognisk kremacyjnych. w samym środku formacji japońskiej, gdy sytuacja gwałtownie się zmieniała, a oni stanęli przed kalejdoskopem ognia, dymu, eksplozji, sylwetek wrogich statków – nikt nie pomyślał o niebezpieczeństwie

192

106. Brytyjski pancernik "Prince of Wales".

Widoczna 108. artyleria przeciwlotnicza z pancernika Prince of Wales „Chicago Pianos”

109. Prince of Wales tonie, marynarze docierają do niszczyciela Express 1 iO. Winstona Churchilla i admirała Toma Phillipsa

111. Australijscy łowcy bawołów na lotnisku w Singapurze

112. Odpieranie brytyjskich pancerników

113. Dowódca W.G.: Tennant, dowódca von Battleship Repulse

114. Końcowe etapy bitwy pod Kuantan oczami brytyjskiego artysty F.H. mason

115. Wiceadmirał Nobutake Kondo

116. Japońskie samoloty torpedowe Kate

117. Wojska japońskie walczące o Hongkong

Japońska 118. piechota, wspierana przez czołg, posuwa się w głąb wyspy Singapur

i tak nikt nie miał na to czasu. Teraz, gdy z pełną prędkością zmierzali na południe, z głębi ich serc i umysłów wypełzały niespokojne myśli: czy uciekną pościgowi przed superszybkimi japońskimi niszczycielami, czy starczy im mocy, by dotrzeć wystarczająco daleko? Okręt flagowy komandora Talbota, John D. Ford, ponownie stanął na czele formacji, a z jego masztu zatrzepotał sygnał „Dobra robota!”. Dobrze zrobiony!

119 Brytyjczycy podpisują kapitulację Singapuru; Pierwszy od prawej generał A.E. Perzival

120. Generał Tomoyuki Yamashita był bezwzględny podczas rozmów o kapitulacji

Wycofanie się pod brzegi wschodniego Borneo, niebezpiecznych i niezbadanych wód pełnych raf i mielizn, było przedsięwzięciem równie trudnym jak ich śmiały atak. O 8.00 rano, półtorej godziny po wschodzie słońca, spotkali się... z krążownikiem Marblehead, który jakoś poradził sobie z awarią silników. Dalszy powrót odbywał się pod osłoną ich dział. Stare niszczyciele zdobyły punkty prawie niewiarygodny sukces i zatopił cztery statki handlowe i jeden okręt wojenny o łącznym tonażu 23 496 t. Później analizując tę ​​bitwę dało się odczuć niedosyt, wszak pierwsze salwy torpedowe nie były celne. źle zaprojektowane torpedy - a może płytkie wody Balikpapan, gdzie toczyła się bitwa, odegrały rolę i mogły spowodować nieprzewidziane odchylenia w kursie pocisków podwodnych... Tak czy inaczej - po Pearl Harbor, po porażkach i niepowodzeniach na całym południowym Pacyfiku teatru, alianci odnieśli swój pierwszy sukces, choć niewielki w stosunku do zaangażowanych sił, co oczywiście nie mogło zmienić biegu wydarzeń, które miały rozegrać się na wodach Jawy...

Przeciwko ośmiornicy 3 lutego holenderski kontradmirał Karel Doorman, niedawno mianowany dowódcą Sił Uderzeniowych Połączonej Floty Uderzeniowej ABDA, poprowadził swoje siły w kierunku Cieśniny Karimata oddzielającej Borneo od Sumatry. Cieśnina, którą nasz Conrad opisywał kilka razy, miała teraz ukrywać silnie strzeżony konwój japoński – przynajmniej według meldunków otrzymanych od holenderskiego wiceadmirała Helfricha, zastępcy dowódcy sił morskich ABDA. Portier wywiesił flagę swojego admirała na lekkim krążowniku De Ruyter, jego zespół obejmował drugi holenderski lekki krążownik 13, Pacific Tempest

193

Tromp, amerykański ciężki krążownik Houston, lekki krążownik Marblehead, cztery amerykańskie i cztery holenderskie niszczyciele Okręty opuściły kotwicowisko u wybrzeży Madury 9.35 11 grudnia 1944 dowódca Sił Uderzeniowych zawiadomił dowódców okrętów o zbliżaniu się 37 bliźniaczych Japońskie bombowce klasy Nell wysyłają do pobliskiej Surabaya, odlatując z niedawno zdobytego lotniska Kendari na Celebes, co uznano za najlepszy sposób radzenia sobie z atakującymi samolotami we wczesnych etapach kampanii. Wkrótce okazało się, że był to najgorszy kurs… Zaledwie 19 minut po ostrzeżeniu o niebezpieczeństwie w powietrzu dziewięć japońskich samolotów zaczęło bombardować z wysokości 14 000 stóp. W późniejszych atakach krążownik Marblehead został trafiony bombą, która przebiła pokład, wybijając sześciostopową dziurę i eksplodując wewnątrz statku, niszcząc szpital, wiele kabin i pokoi. Statek nabrał wody, jego ster został zablokowany. wysunięty na prawą burtę i z prędkością 25 węzłów, zatoczył wielkie koło na morzu, płonąc i wznosząc kłęby dymu, aby ulżyć życiu 15 poległych towarzyszy lub ulżyć w bólu 34 ciężko rannym. Okręt flagowy odniósł mniejsze uszkodzenia, ale drugi amerykański Krążownik Houston był celem piekielnie precyzyjnego bombardowania podczas czwartego japońskiego nalotu. Dowódca Rooks zrobił unik w ostatniej chwili i większość bomb trafiła w wodę, ale ostatnia była celna, przebijając dwa piętra platformy bojowej i wybuchając przed trzydziałową wieżą kalibru 203 mm. Jak pisze komandor Winslow, naoczny świadek: ...szrapnel przebił się jak papier przez cienki pancerz wieży i zapalił worki z prochem na wciągarkach. W jednej oślepiającej chwili wszyscy w wieży i jej niższych piętrach zginęli. Wszystkie oddziały ratunkowe zebrane na dolnym pokładzie rufowym również zginęły. To było piekło

194

bitwa, w wyniku której zginęło czterdziestu ośmiu ludzi, rany i oparzenia kolejnych pięćdziesięciu*. Więc to wyjście grupy uderzeniowej było całkowitym fiaskiem, a admirał Hart rozważał usunięcie Portiera z dowództwa. Uznał jednak, że byłoby to zbyt gwałtowne posunięcie i 8 lutego przeprowadził z nim konsultacje. Postanowiono pozostawić uszkodzony Houston na linii, ponieważ jego wieżyczki dziobowe działały, podczas gdy Marblehead został odesłany do Stanów w celu naprawy awaryjnej. Tego samego dnia, w którym Hart naradzał się z Doormanem, Japończycy przekroczyli wyspę Singapur i rozpoczęli ostatnią fazę walki z wojskami alianckimi. Upadek twierdzy, nieufortyfikowanej od strony Półwyspu Malajskiego, był kwestią dni… A Singapur był nie tylko kluczem do Cieśniny Malakka, ale poniekąd – także kluczem do zachodniej części Jawy i jej kapitał . Tak czy inaczej Makassar nie był broniony i upadł 9 lutego. Następna wyprawa Drużyny Uderzeniowej miała miejsce dwa dni przed upadkiem Singapuru. Miał otrzymywać raporty o pojawieniu się konwoju pilnie strzeżonego przez okręty wojenne, najwyraźniej zmierzającego do Palembang na Sumatrze. Portier poprowadził swoje statki z południowego wybrzeża Jawy w kierunku Cieśniny Sundajskiej. Tym razem miał pięć krążowników, w tym brytyjski ciężki HMS Exeter. Chciał zaskoczyć Japończyków w pobliżu ujścia rzeki Musi w idealnym miejscu do lądowania. Przeciwnik Doormana, wiceadmirał Ozawa, uprzedził Holendra dobrym rozpoznaniem powietrznym, wycofując jego transportowce i wywracając lotnictwo morskie z lotniskowca Ryujo 15 lutego. Tym razem Zespół Uderzeniowy lepiej poradził sobie z atakami powietrznymi, portier przez cały czas utrzymywał drużynę w zwartej formacji, dodając dużo siły i skuteczności do obrony przeciwlotniczej. I choć bombardowanie było niezwykle celne i precyzyjne, zespół ABDA nie poniósł żadnych strat! Był to jednak „negatywny" los i to odejście floty aliantów nie wpłynęło zbytnio na pozytywny rozwój wydarzeń. Wręcz przeciwnie - po zatankowaniu okręty ABDA wycofały się na południe, na Jawę. 19 lutego 1949 r. Das Vice- Zdobył go zespół uderzeniowy admirała W. G. Winslowa, wezwany z Wysp Palau.

195

Samolot Nagumo 188 zaatakował Port Darwin w północnej Australii, który pełnił funkcje zaopatrzenia Jawy. Zniszczone duże ilości sprzętu wojennego, 18 samolotów na lotnisku. Bomby zatopiły siedem statków o masie ponad 43 000 ton, amerykański niszczyciel Peary i cztery mniejsze statki zostały uszkodzone, wiele uszkodzonych. Niektórzy nazywali tego dnia australijskim Pearl Harbor. Wiceadmirał Kondo. Niepowodzenia pogorszyły sytuację w dowództwie ABDA Stanowisko dowódcy sił morskich ABDA objął za obopólną zgodą wiceadmirał Helfrich, zastępując admirała Harta. Urodzony i wychowany w ówczesnych Holenderskich Indiach Wschodnich, Helfrich, ze swoim uporem i wolą walki do końca, wydawał się dobrym kandydatem na dowódcę w krytycznym momencie, który nieuchronnie się zbliżał. Marzył o dołączeniu do Japończyków w serii decydujących zwycięskich bitew morskich, a Holender – kontradmirał Karel Doorman – miał być także bezpośrednim wykonawcą. Helfrich wierzył, że może powtórzyć sukces Balikpapan na większą skalę i czekał na kolejną okazję, by wysłać statki ABDA do zwycięstwa. Los nie sprzyjał nowemu dowódcy marynarki wojennej ABDA. W nocy 19 lutego, na kotwicy w Cieśninie Badoeng między Bali a Jawą, zespół Doormana dogonił japońską drużynę, której zadaniem było lądowanie oddziałów, które miały zająć wyspę Bali. Stinging Force zaatakował w trzech grupach: w pierwszej grupie Doorman z dwoma krążownikami De Ruyter i Java, holenderskim niszczycielem Piet Hein oraz amerykańskim Fordem i Pope; w drugiej grupie holenderski krążownik Tromp z czterema amerykańskimi niszczycielami, w trzeciej - cztery holenderskie łodzie torpedowe. Prawdą jest, że wiceadmirał Glassford nie doceniał perspektywy ataku. Uważał, że ostrzał artyleryjski w nocy nie dorówna dobrze wykonanemu, nieoczekiwanemu atakowi torpedowemu, ale jego zastrzeżenia nie zostały uwzględnione. Kiedy alianckie okręty dotarły do ​​15-milowej Cieśniny Badoeng przed północą 19 lutego, tylko trzy japońskie okręty znajdowały się w pobliżu Bali – niszczyciele Oshio i Asashio oraz transportowiec Sasago Mara. Kolejne ataki nic nie zatopiły, ale same poniosły ciężkie straty, a dobrze wyszkolone załogi japońskich niszczycieli do walki nocnej odpowiedziały na atak tak skutecznie, że holenderski niszczyciel Piet Hein wkrótce zatonął w falach. Krążownik Tromp otrzymał 11 pocisków i nie mógł już brać udziału w dalszych operacjach, kilka trafień w japońskie niszczyciele i japoński transportowiec było niewielkim pocieszeniem.

196

W drugiej fazie bitwy amerykańskie niszczyciele odniosły największy sukces przeciwko napływającym posiłkom japońskim, zadając ciężkie straty japońskiemu niszczycielowi Michishio.Wynik bitwy w Cieśninie Badoeng przypieczętował los wyspy Bali, która upadła do Japończyków 20 lutego. Podbój Bali, wschodniego wybrzeża Sumatry, Singapuru i wyspy Timor, niszczycielskie bombardowanie Port Darwin w Australii sprawiły, że położenie Jawy stało się ich ostatecznym przeznaczeniem, które miało zostać rozstrzygnięte w wielkiej bitwie morskiej, która była nieuchronna i żadna ze stron tego nie chciała unikać. Z powietrza do portu morskiego Batavia* - Tanjong Priok. Magazyny paliwa zostały wysadzone w powietrze z potężnym grzmotem, bombardowanie wyrządziło szkody, które Priok (ponieważ jawajski port stał się stolicą kraju i do dziś jest nazywany bazą morską. Zdecydowano, że statki handlowe będą płynąć na Cejlon i Australię ; powinni pochodzić z części zachodnich sił Floty ABDA. Krążowniki Exeter, Perth i trzy nowoczesne brytyjskie niszczyciele, Jupiter, Encounter i Electra, zostały wysłane do bazy morskiej w Surabaya na Zachodniej Jawie, której port morski słynął z jego dobrze wyposażone zaplecze, stacjonowały główne siły floty holenderskiej i szczerze mówiąc, życie tutaj było dobre, zwłaszcza dla kadry, która miała wiele udogodnień i wiele możliwości rekreacji, ale Surabaya była niewiele lepsza niż Batavia. „Linii Rotterdamskiej” tutaj spłonął. W doku portu morskiego w pośpiechu naprawiano niszczyciel Banckert, który ziejący w rufie ogromną dziurą „zarobioną” podczas tankowania zbliżającą się eksplozją japońskiej bomby. Statek szpitalny OptenNoort, który został zbombardowany przez Japończyków podczas przekraczania zachodniego kanału La Manche do Surabaya, również został ciężko ranny: duży 15-tysięczny dok handlowy został zablokowany przez kadłub amerykańskiego niszczyciela Stewart, który prawie leżał na boku. Port wodnosamolotów Morokrambangan, w którym przed rozpoczęciem operacji stacjonowały dziesiątki „latających łodzi” Dornier i Catalina, przedstawiał smutny obraz: wielkie wodnosamoloty stały się teraz stolicą Indonezji, Dżakartą.

197

całkowicie zestrzelony przez Japończyków z dział pokładowych. Reszta, która uciekła bez szwanku, schroniła się w jeziorach w głębi wyspy. Nad miastem wyły syreny, obwieszczając niebezpieczne wydarzenia. ... Po południu 26 lutego, kiedy dotarły już wiadomości, że silny japoński konwój zmierza w kierunku wybrzeża Jawy, kontradmirał portier zebrał dowódców statków w pomieszczeniach zarekwirowanych przez dużą firmę energetyczną Holandii Indie. Dowódcy okrętów przybyli w pełnych regaliach, starannie wyprasowanych i wykrochmalonych białych mundurach ze złotymi epoletami. Mimo ciągłych alarmów humory dopisywały, a może robienie dobrej miny na złą grę. Właśnie włączył się kolejny alarm, ale w rzeczywistości żadna inna siła poza strażnikami na dachu nie broniła dowódców floty, której początkowo nadano nieuchwytną nazwę ABDA. Oficerowie wstali, gdy kontradmirał Karel Doorman i jego szef sztabu, komandor JA Gelder, weszli do sali konferencyjnej. Najpierw przywitał się z dowódcami brytyjskich niszczycieli, którzy byli tu po raz pierwszy. Odźwierny nie ukrywał powagi sytuacji, poza tym była to powszechna wiedza. Zespół uderzeniowy miał wejść na scenę, gdy tylko Japończycy przybyli w pobliże Jawy z zamiarem lądowania. Holenderski admirał podsumował siły, którymi dysponują. Pięć krążowników flagowych, De Ruyter, Jawa, Houston, Exeter i Perth. Niszczyciele: holenderskie Witte de With i Kortenaer, brytyjskie Jupiter, Electra i „Encounter” oraz amerykańskie „John D. Edwards”, „Alden”, „John D. Ford” i „Paul Jones” – cztery kominy związane z I wojną światową Okręty grupy uderzeniowej przybierały różne formy: amerykański ciężki krążownik Houston był w opłakanym stanie po ciężkiej próbie na Morzu Flores, jego rufowa wieża nie nadawała się do użytku, w wyniku czego Doorman nie chciał umieścić go na końcu formacji O zbliżającym się rozmieszczeniu Doorman poinformował dowódców okrętów, że z powodu uszkodzenia kotłowni holenderski niszczyciel „Kortenaer” nie może „ciągnąć” więcej niż 25 węzłów, komandor Binford, dowódca eskadry amerykańskich niszczycieli, „ przebił” tę wiadomość komentarzem, że „Holender mógł odegrać rolę niemieckiego krążownika pancernego Blucher w bitwie na Dogger Bank, którą wszyscy powitali z nieokiełznaną wesołością. Kolejną złą wiadomością była awaria silnika amerykańskiego niszczyciela Pope, co oznaczało, że nie mógł dołączyć do zespołu. Miała dołączyć do zespołu po zakończeniu remontu. Portier ujawnił podstawowe założenia swojego planu przechwycenia. Brytyjskie krążowniki liniowe u wybrzeży Dogger Bank przegrały w walce głównie z powodu małej prędkości.

198

Przeciwnik. Jego pierwotnym zamiarem było udanie się na północ w kierunku Cieśniny Makassar oddzielającej Sulawesi od Borneo i zatrzymanie tam wroga; Doszedł jednak do wniosku, że byłoby to ryzykowne, a nawet niebezpieczne ze względu na słabość rozpoznania lotniczego, na co wskazywał dotychczasowy przebieg wydarzeń. Postanowił więc opuścić Surabaję i patrolować okolice wybrzeża wyspy Madura, która jak długa tarcza chroni Surabaya od północy aż do poziomu miasta Rembang na północno-zachodnim wybrzeżu Jawy. W ten sposób zostałoby wyeliminowane ryzyko przeoczenia wrogiego konwoju zbliżającego się do wybrzeży Jawy, a prawdopodobieństwo przechwycenia go w najbardziej dogodnym momencie wzrosłoby… Po pomyślnym odparciu japońskiego ataku na wschodnią część Jawy, Doorman miał na celu przesunięcie Zespołu Uderzeniowego w kierunku zachodniego wybrzeża wyspy i rozwiązanie tamtejszej drugiej części sił japońskich.

O zmierzchu 26 lutego Zespół Uderzeniowy zaczął wypływać. Na holenderskich krążownikach De Ruyter i Java oraz niszczycielach Kortenaer i Witte de With oficerowie patrzyli z żalem i wzruszeniem na budynek Klubu Nautycznego Modderlust, w którym spędzili wiele tropikalnych wieczorów, podczas gdy nieruchoma tafla morza odbijała się w światło księżyca srebrzyło się i tylko złowrogie ryby falowały. Teraz maczuga morska migotała w przygnębiającym kamuflażu kolorów kamuflażu zamiast pastelowych, wesołych kolorów, a okna roztrzaskane przez wybuch bomby wyglądały na puste i opustoszałe. Zespół kontradmirała Doormana wkrótce przedarł się przez Zachodni Kanał. Na czele formacji były dwa holenderskie niszczyciele, następnie trzy brytyjskie, a następnie „duże kawałki” - pięć krążowników; Korowód zamykały cztery poobijane amerykańskie niszczyciele, których sylwetki w kształcie poczwórnych kominów rysowały się w świetle księżyca, jakby pochodziły z innej epoki. Gdy zespół minął pole minowe chroniące bazę na północy, kontradmirał Doorman rozkazał im skręcić na wschód, a statki płynęły wzdłuż północnego brzegu wyspy Madura z prędkością 20 węzłów. Po dotarciu do wąskiej cieśniny, która oddziela Madurę od maleńkiej wysepki Sapudi, która przypomina 3000 innych wysp składających się na krajobraz od filiżanki do filiżanki, sprzymierzony zespół wykonał zwrot o 180 stopni i obrał przeciwny kurs – na zachód. Noc minęła bez specjalnych wydarzeń. Rankiem 27 lutego zespół Doormana znajdował się 10 mil na północ od Kanału Zachodniego w Surabaya. Tutaj znalazł wiadomość, że obiecana osłona lotnicza nie wchodzi w rachubę. Według Dowództwa Powietrznego ABDA pozostałe myśliwce operacyjne były bardziej potrzebne do obrony Batawii, Malangu, Bandunqu i samej Surabaya. Ogłoszony na statkach około godz

199

Alarm przeciwlotniczy - na niebie pojawiły się japońskie bombowce. Jednak ich ataki były słabe i nieskuteczne. Bardziej niebezpieczna wydawała się jednak prezentacja japońskich samolotów zwiadowczych, które od tej pory rzucały się cieniem na aliancką załogę: gdyby tylko mieć co najmniej dwa lub trzy myśliwce, aby je przepędzić! Odtąd japońscy dowódcy będą mieli dokładne informacje o ruchach zespołu kontradmirała Doormana, zostaną natychmiast poinformowani o jego zamiarach… O godzinie 10.00 sojuszniczy zespół dotarł do Rembangu i ponownie wykonał zwrot o 180 stopni. Dowódca postanowił wrócić do Surabaya w celu uzupełnienia paliwa i odpoczynku załóg. Wyjazdy bojowe w tropikach z dużą wilgotnością i temperaturami stale grubo powyżej 30 stopni były trudne dla europejskich i amerykańskich załóg i wymagały największej siły fizycznej. Wiceadmirał Helfrich, przełożony bramkarza, nie okazał współczucia dla zachowania swojego podwładnego i wysłał mu wiadomość, która jasno określiła jego pozycję: POMIMO ATAKÓW POWODZI, KONTYNUUJ NA WSCHÓD, ABY ZNALEŹĆ WROGA I ATAKOWAĆ. Porter nie dał się oszukać; najwyraźniej chcąc przekonać przełożonych o słuszności swojej decyzji, wysłał dramatyczny telegram: W TYM DNIU ZAŁOGI DOCHODZĄ DO GRANICY NARAŻENIA CZŁOWIEKA; JUTRO TEN LIMIT ZOSTANIE PRZEKROCZONY. Helfrich, uparcie obstając przy swoim ideae fixe, że jego podwładny obawia się ataku z powietrza i że to jest powodem jego zmiany kursu, upomniał go telegramem: SPODZIEWANE BYŁY ATAKI POWODZIOWE, WIĘC TEN ATAK NIE POWINNY BYĆ PRZYCZYNĄ DO WYCOFANIA SIĘ. Wykidajło, widząc rzeczy z mniejszej odległości niż Helfrich, wbrew rozkazom udał się do bazy; Jego statki właśnie wpłynęły do ​​kanału na polu minowym przed zachodnim wejściem. Jednak żaden z dowódców alianckich, w tym sam Odźwierny, nie spodziewał się, że godzina 13:45 zadecyduje o całkowitej zmianie sytuacji. Kwadrans przed 14:00 admirał Helfrich otrzymał w końcu długo oczekiwaną wiadomość. W pełni pewni siebie, doświadczeni piloci przynieśli mu wiadomość, że zauważyli trzy wrogie grupy statków i statków 20 mil na zachód od wyspy Bawean, czyli 90 mil na północ od pozycji bandy alianckiej. Pierwsza miała składać się z 2 krążowników, 6 niszczycieli i 25 transportowców; drugi, z niezidentyfikowaną liczbą niszczycieli i transportowców, znajdował się nieco dalej, 65 mil od wyspy; trzeci, zawierający krążownik, znajdował się najdalej, 70 mil za drugim…

200

Wracając do bitwy Była trzecia po południu, kiedy statki Portiera zaczęły wpływać do kanału prowadzącego bezpośrednio do portu morskiego Surabaya. Kontradmirał Doorman i dowódca statku, komandor Lacomble, stanęli przy molo krążownika De Ruyter, nazwanego na cześć słynnego holenderskiego admirała z XVII wieku, któremu udało się pokonać po kolei wszystkich przeciwników, w tym słynnego Anglika. Portierowi leżało na sercu dobro drużyny, ale był cierniem w oku, mając na sercu wyrzut Helfricha, który zarzucał mu niemal brak odwagi w starciu z przeciwnikiem (z perspektywy wydaje się, że inteligencja tego ostatniego była nieco ograniczona ...) Kurtyna zasłaniająca kabinę radiową od pomostu rozsunęła się i pojawił się nastawniczy z SMS-em w ręku, portier spojrzał i natychmiast wydano rozkazy dowódcy statku. Do dowódców pozostałych okrętów przekazano również dwa słowa - najkrótsza z możliwych komenda: „PÓJDŹ ZA MNĄ!”. wojna na śmierć i życie z agresywnym Cesarstwem Japońskim, które okupowało prawie całe zachodnie wybrzeże Pacyfiku i połowę Chin wraz ze swoimi głównymi miastami, i w końcu nie mieli zaufania do taktycznego krążownika „Houston” Odźwiernego, niewątpliwie było też wrażenie miażdżącej klęski pod Pearl Harbor i klęski zespołu brytyjskiego pod Kuantan. Brak spójności sojuszniczej drużyny i skomplikowany system organizacyjny nie wróżyły dobrze nadchodzącej bitwie. Natomiast nastrój na statkach brytyjskich był dobry. Ludzie byli chętni do stawienia czoła siłom morskim Japonii, które do tej pory nie wydawały się groźne. Szczególnie obiecująco zapowiadała się akcja przeciwko konwojom, które nie miały szczególnie mocnej osłony – według pierwszych raportów lotniczych… Na australijskim krążowniku „Perth”, dowodzonym przez Wallera, jednego z najwybitniejszych dowódców marynarki wojennej Wspólnoty Brytyjskiej, wyróżniającego się sam w bitwach na Morzu Śródziemnym panował duch determinacji: ich ziemia leżała niedaleko Jawy, a oni walczyli tutaj, na obrzeżach ojczyzny. Zespół, który przepłynął kanał z powrotem do morza, został złapany w krótki, nieoczekiwany deszcz, który zmoczył wszystkich na molo australijskiego krążownika. Komendant Waller bez namysłu rozebrał się do naga i wpatrzony w mapę zamówił suchy mundur, bieliznę i ręcznik...

201

Na holenderskich statkach, mimo skrajnego zmęczenia i nieprzespanych nocy, nie zabrakło ducha walki, determinacji i poświęcenia. Manewry mające skierować drużynę na nowy kurs trwały około piętnastu minut, więc praktycznie nie było czasu na zastanowienie się, dokładne przemyślenie nowej sytuacji. Już teraz widać, że kierowanie tak różnorodnym zespołem nie jest łatwym zadaniem. Rozkazy odźwiernego dla anglojęzycznych statków zostały przetłumaczone przez amerykańskiego oficera łącznikowego na molo De Ruyter i przesłane na krążownik Houston, skąd zostały przekazane amerykańskim niszczycielom. Okręty brytyjskie i australijskie były zamawiane na podstawie sygnałów flagowych lub Aldis. Wszystko to było bardzo skomplikowane i nietrudno sobie wyobrazić, co może się wydarzyć w ferworze bitwy... Dowódca Gordon na krążowniku Exeter, wyczuwając napięcie przed bitwą, postanowił je rozładować i zarządził podwieczorek dla załogi. zwycięzca Graf von Spee w bitwie pod La Plata „zachował swój styl”. Załogi dział stacjonowały, wszystkie materiały palne zostały usunięte z pokładów. Podczas przekraczania kanału La Manche zabłąkany samolot japoński próbował zaatakować, ale został zdryfowany. Drużyna aliancka po przekroczeniu kanału La Manche zwiększyła prędkość do 25 węzłów i ostro przecięła dziobami spokojną taflę Morza Jawajskiego... Tymczasem portierzy więcej bezpośredni przeciwnik, kontradmirał Nishimura, który tak słabo wypadł w bitwie pod Balikpapanem, skierował swoje siły na front morski Jawy. Okręt, lekki krążownik Naka, zakotwiczył w Jolo na archipelagu Sulu dziewięć dni temu i opuścił Balikpapan 23 lutego wraz z dziesięcioma niszczycielami z 10. Flotylli. Teraz ogromny konwój 41 transportowców był w drodze na Jawę. Szła w dwóch kolumnach oddalonych od siebie o milę morską, a odległości między statkami wynosiły około 600 metrów. Konwój poruszał się z prędkością 10 węzłów. Przed nim cztery trałowce w szyku czołowym torowały drogę tej potężnej armadzie. Trzy nowoczesne niszczyciele posunęły się dwie mile dalej, a za nimi podążał flagowy krążownik Nishimury Naka, uzbrojony w siedem dział kal. 140 mm i osiem wyrzutni torpedowych. Po obu stronach okrętu flagowego znajdowały się dwie małe łodzie patrolowe. Za tą awangardą podążały kolumny statków nieco do portu tej floty desantowej, dowódca 2. Flotylli Niszczycieli, kontradmirał Raizo Tanaka, poprowadził swoje statki na swoim okręcie flagowym, lekkim krążowniku Jintsu. Jej siły flotylli zostały uzupełnione przez cztery niszczyciele z 4. Flotylli. Te nowoczesne jednostki miały chronić konwój przed spodziewanym atakiem aliantów. Na odległość

202

IX. Przed bitwą na Morzu Jawajskim: ruchy obu stron 25 i 26 lutego 1942 r. (powyżej); Dywizjon ABDA maszerujący i spotykający się 27 lutego 1942 r. (Poniżej)

Około 200 mil za siłami Nishimury, pod dowództwem kontradmirała Takagiego, stały dwie potężne jednostki bojowe z działami kal. 203 mm - krążowniki „Nachi” i „Haguro”, gotowe do akcji ratowniczej w nagłych wypadkach. Od rana 27 lutego kontradmirał Nishimura otrzymywał ciągłe wiadomości o ruchach Doormana, podczas gdy Doorman otrzymywał niedokładne i rzadkie wiadomości o wrogu. Nishimura wiedział, że Doorman miał pięć krążowników i znaczną liczbę niszczycieli. W przypadku zdecydowanego ataku, wspieranego przez ataki okrętów podwodnych, sytuacja jego konwoju może stać się trudna, jeśli nie krytyczna; ale ufał ocenie admirała Yamamoto sprzed tygodnia, który doszedł do wniosku, że flota aliantów na morzach południowych jest „całkowicie zdemoralizowana i niezdolna do podjęcia jakichkolwiek znaczących działań”, ale zdeterminowana i umiejętna siła była w stanie siać monstrualne spustoszenie w konwoju podatny na niespodziewane ciosy, którego trzon stanowiło kilkadziesiąt statków handlowych z niedoświadczonymi w walce załogami, na południe od Borneo, na wodach Morza Jawajskiego, około wpół do siódmej konwój został wysadzony w powietrze przez „latającą łódź” klasa Catalina, która nie odmówiła zaatakowania niszczyciela Amatsukaze przez siły flotylli dowodzonej przez kontradmirała Tanaka.Jedyna bomba spadła 500 metrów od niszczyciela i oczywiście mu nie zaszkodziła. Nishimura doszedł do wniosku, że podczas nadchodzącej bitwy pierwsze ataki wroga skierowane będą na okręty wojenne, co potwierdził kolejny atak – tym razem dwóch „latających fortec”, które z wysokości około 4000 metrów bezskutecznie zaatakowały niszczyciel Bombami” Hatsukaze”. Wspomniany niszczyciel „Amatsukaze” napotkał tego dnia holenderski statek szpitalny. Dowódca niszczyciela pisze: Obserwator zauważył duży biały statek zbliżający się w naszą stronę od lewej burty. Przez dużą lornetkę morską zobaczyłem coś, co wyglądało na statek szpitalny o wyporności około 4000 ton. Jego obecność w okolicy była drugą niespodzianką tego dnia. Podnieśliśmy flagi sygnałowe i wydaliśmy rozkaz zatrzymania statku. Przez lornetkę dostrzegłem na pokładzie drobnego staruszka, najwyraźniej kapitana statku, pospiesznie zakładającego mundur. Wydawał się bardzo zdenerwowany. Kiedy się zbliżyliśmy, przeczytałem nazwę statku, Op ten Noort, a nasz rejestr żeglugowy potwierdził, że był to statek holenderski.

204

Porucznik Goro Iwabuchi i sześciu uzbrojonych podoficerów podpłynęło do statku i weszło na pokład. Godzinę później wrócili i poinformowali, że oprócz załogi było tam piętnastu lekarzy i pielęgniarek. Zapytałem o instrukcje kontradmirała Tanaki i otrzymałem odpowiedź: „Nawet statek szpitalny jest niepożądany w tym rejonie. Proszę, sprowadźcie ją na rufę - zakotwiczcie ją między naszymi statkami zaopatrzeniowymi". eskortował statek szpitalny na rufie przez kilka godzin, po czym dogonił konwój z prędkością 26 węzłów i był świadkiem ataku dwóch amerykańskich „latających fortec” B-17, które zrzuciły w sumie sześć bomb – cztery spadły w promieniu 1500 metrów od niszczyciela. Noc minęła z niszczycielem Amatsukaze: „Żadnych specjalnych wydarzeń. Wspaniały księżyc wisiał nad płaską, nieruchomą powierzchnią Morza Jawajskiego, wyglądając jak pięknie wypolerowana srebrna taca, zaćmiona na krawędziach horyzontu. Poranek 27 lutego minął dla japońskiego konwoju spokojnie i dopiero o 10.20 kolejny atak dwóch „latających fortec” nieco zakłócił porządek pociągu – jednak bomby znów chybiły, choć spadły zaledwie 200 metrów od niszczyciela „Yukikaze” ". O 10:30 kontradmirał Nishimura zarządził zwrot o 90 stopni i kierowali się teraz prosto do Surabaya. Podczas zwrotu na wiatr Nishimura otrzymał raport od pilota startującego z Balikpapan: „Pięć wrogich krążowników i sześć niszczycieli 63 mil, 310 stopni od Surabaya. Zespół steruje pod kątem 80 stopni przy 12 węzłach”. Biorąc pod uwagę to, co powiedzieliśmy wcześniej, był to całkiem dokładny raport. Zaraz potem ciężki krążownik Nachi, osłaniając konwój ze znacznej odległości, katapultował jeden ze swoich samolotów, aby śledzić ruchy sojuszniczej drużyny. O 14:05 Nishimura otrzymał kolejny raport o ruchach Doormana: niebezpieczeństwo rosło - główne siły wroga znajdowały się około 60 mil dalej, podczas gdy jego najcięższe jednostki, prawie 13 000-tonowe krążowniki Nachi i Haguro, dowodzone przez kontradmirała Takagi, byli 150 mil stąd, byli w tyle. Gdyby wróg zadziałał teraz zdecydowanie, sytuacja mogłaby się skomplikować... więc Nishimura nakazuje konwojowi skręcić na północ, aby uniknąć śmiertelnego niebezpieczeństwa. Nie nadszedł jeszcze czas na podjęcie decyzji. Dowódca Hara na niszczycielu Amatsukaze oddaje atmosferę tych trudnych dla Japończyków chwil w T. H a r a: Japanese Destroyer Captain, New York 1972.

205

... Nie czułem już tropikalnego upału. Zimny ​​pot spłynął mi po plecach. Wpadliśmy w pułapkę. Gdyby wróg natychmiast przyspieszył, mógłby z łatwością rozerwać nasz konwój i zatopić nasze transporty jak gliniane gołębie. Zadrżałem, kiedy o tym pomyślałem. Dwie siły zbliżyły się do siebie i nie mogłem przestać się zastanawiać, dlaczego flota wroga wciąż porusza się z prędkością 12 węzłów. O godzinie 13:40 samolot wyrzucony z krążownika Nachi przyniósł kolejną wiadomość, teraz naprawdę zaskakującą: flota wroga wykonała zwrot o 180 stopni i zmierzała w kierunku kontradmirała Takagiego, który dowodził ciężkimi krążownikami Nachi i Haguro, na Surabaya i mówi się, że radośnie ściska ręce. Po potarciu, wierząc, że flota Doormana opuściła Surabaję nie po to, by walczyć, ale aby uniknąć japońskich nalotów, Nishimura nakazał siłom konwoju ponownie skierować się na południe w kierunku wybrzeża Jawy w ataku, którego są zmienne. A Mars powinien nosić nie tyle opaskę na oczach jak Temida, ale zasłonę, która zaciemnia kontury świata. Wszyscy dowódcy podlegają demonowi niepewności: wiadomości o wrogu są nieregularne, nie zawsze wiarygodne, aby wprowadzić wroga w błąd, dać mu błędne wyobrażenie o jego zamiarach. Kiedy Nishimura otrzymał kolejny raport o powrocie Doormana prawie w bazie w Surabaya około godziny 15:00, z pewnością nie od razu w to uwierzył. Ale tekst samolotu zwiadowczego, wystrzelonego z katapulty krążownika Nachi, brzmiał pewnie i nie pozostawiał miejsca na wątpliwości: FLOTA WROGA ZNOWU ZWRÓCIŁA SIĘ, ZMIENIONA W KOLEJ, to prawie jak strzelanie na północ! Dalej do konwoju z Nishimury… Dziesięć minut później kolejny sygnał z samolotu podniósł prędkość zespołu aliantów do 22 węzłów, co oznacza spadek o kilka węzłów. Spojrzał na wykres i szybko obliczył: Jeśli odległość między dwoma zespołami wynosi teraz około 60 mil, spotkanie mogłoby się odbyć za półtorej godziny do dwóch godzin! Nishimura i Takagi zdali sobie sprawę, że tym razem nie będą w stanie uniknąć zderzenia, więc zareagowali, ponownie skręcając na północ w stronę konwoju, kolejnego wahadłowca rozpoczął się ruch, a dwa ciężkie krążowniki kontradmirała Takagiego zbliżyły się do niego „całym przodem”, broniąc go w kluczowym momencie 20 ciężkimi działami.

206

Ale w tym momencie wszystko wydawało się komandorowi Harze zbyt wolne: zwrot transportowców, które nigdy nie brały udziału w walce, i odległy postęp krążowników, które mogły nie zdążyć na czas. Widząc, że formacja konwoju zaczyna się komplikować, Nishimura wysłał trałowce i łodzie patrolowe, aby zaprowadziły jakiś porządek w „cywilnej” części floty i po dwóch kwadransach konwój ponownie wyruszył na północ, omijając Portiera. zbliżanie się do zespołu bojowego, który uformował się w czołową formację pod dowództwem Tanaki, a wszystkie niszczyciele zmierzały teraz „ręka w rękę” w kierunku aliantów; za nim Nishimura ze swoim okrętem flagowym Naka i siedmioma niszczycielami, zwiększając prędkość do węzłów 24. Daleko w rufie, z potężnymi falami dziobowymi, Nachi i Haguro poruszali się niemal z prędkością pociągu ekspresowego, doganiając konwój i jego eskortę na pokładzie japońskich niszczycieli i krążowników, poczyniono ostatnie przygotowania do walki, założono stalowe hełmy i białe ubrania robocze, oficerowie przywdziali białe mundury, a ci, którzy zdążyli, udali się do okrętowej świątyni na krótką modlitwę. hachimaki”, noszone niegdyś przez samurajów w bitwie.

Połączone siły morskie Australii, Wielkiej Brytanii, Holandii i Stanów Zjednoczonych, utworzone w zespole 13 statków, ruszyły ostro w kierunku Japończyków. Formacja została teraz rozbita przez brytyjskie niszczyciele pod dowództwem dowódcy C.W. Maya na Elektrze, który oprócz swojego okrętu flagowego pilotował także Encounter (dowódca kapitan E.V.St.J. Morgan) i Jupiter (kapt. NVJT Thew), nowoczesne statki zbudowane w latach 1934-1939 i uzbrojone w działa kal. 120 mm. posiadał również silne uzbrojenie torpedowe - 8-10 wyrzutni kal. 533 mm każda, a za nim rdzeń zespołu: pięć krążowników, na czele z okrętem flagowym "De Ruyter", wyróżniającym się oryginalną sylwetką. W okresie międzywojennym statek ten wywoływał ożywione dyskusje w kręgach specjalistycznych, ponieważ został zaprojektowany jako statek wielofunkcyjny. Jednocześnie na jego budowę wpłynęły cięcia budżetowe wynikające z sytuacji w połowie lat 30. XX wieku. Dlatego w porównaniu z dwoma innymi holenderskimi krążownikami („Java” i „Sumatra”) miał słabszą artylerię — siedem dział kal. 5,9 cala (150 mm) o podobnym pancerzu. Jednak jego działa były najnowszego modelu. De Ruyter mógł holować z prędkością 32, a nawet 33 węzły, niedaleko niszczycieli.Jego masywny pokład bojowy i komin sprawiały, że z daleka wyglądał jak pancernik, więc japońscy oficerowie, zwłaszcza młodsi i mniej doświadczeni marynarze, byli pod wrażeniem jej wyglądu. na horyzoncie, ogromne wrażenie. Ukończono w r

207

W 1935 roku, po niespełna sześciu latach służby, był okrętem nowoczesnym i niezawodnym, dlatego kontradmirał Doorman wybrał go na swój okręt flagowy na nadchodzącą bitwę. Jego 435-osobowa załoga była gotowa na ostateczność - jej holenderska część miała swoje rodziny na brzegu w bazie Surabaya i walczyła nie tylko o ogólne sprawy państwa holenderskiego i imperium kolonialnego, ale także o los własny i swoich bliscy ... HMS Exeter, brytyjski ciężki krążownik dowodzony przez komandora O. L. Gordona, był HMS Exeter. Uzbrojony w sześć 8-calowych (203 mm) dział i sześć wyrzutni torpedowych, mógł osiągać prędkość do 32 węzłów i odznaczał się długim życiem bojowym, świecąc jak gwiazda w bitwie pod La Platą, stoczonej 13 grudnia 1939 r. krążowniki Ajax i Achilles przeciwko pancernikowi „kieszonkowemu” Admiral Graf von Spee, prawdziwej zmory południowego Atlantyku. Exeter” wyszedł z tego starcia oszpecony, ale zwycięski: to między innymi jego. Kule trafiły znacznie silniejszego przeciwnika ciosami, które wybiły go z walki i naznaczyły jego samobójczy los. Jego obecność na teatrze działań morskich na południu Pacific odegrał też pewną rolę moralną. Jak już powiedzieliśmy, Gordon zarządził herbatę przed zbliżającą się bitwą, wyrażając swój spokój i optymizm z nutą prawdopodobnie zguby i przygnębienia. Odpowiadało to „eleganckiej” postawie w kierunku śmierci brytyjskich żołnierzy podczas I wojny światowej, którzy ogolili się przed atakiem w I wojnie światowej. Za trójramiennym Exeterem stał drugi ciężki krążownik Doormana, amerykański USS Houston, nazwany na cześć miasta słynnego statku. Był to ulubiony statek prezydenta Roosevelta, którym 4 lutego pływał on cztery razy. To pozostawiło jej sześć dział kal. 203 mm i cztery działa kal. 127 mm oraz wyrzutnie torped. Łącząc ciężkie działa obu krążowników, Doorman miał 12 w swojej drużynie, podczas gdy wróg - jak się okazuje - będzie miał 20. W międzyczasie oficer artylerii krążownika, komandor porucznik Maher, ostrzegł, że eskorta japońskiego konwoju najprawdopodobniej będzie wymagała najpierw walki artyleryjskiej i torpedowej, zanim transportowce będą mogły ubrudzić sobie ręce.

wystrzelony z HMS Leander. Jego uzbrojenie składało się z ośmiu dział kal. 152 mm i ośmiu dział kal. 102 mm oraz ośmiu wyrzutni torpedowych. Dowódca Perthy, komandor Hector M.L. Waller walczył z jednostkami włoskimi w bitwie pod przylądkiem Matapan; Jako dowódca niszczyciela Stuart wysłał tam włoski niszczyciel i storpedował krążownik.Był ulubieńcem admirała A. Cunninghama, człowieka wielkiej odwagi i przezorności. Ten Australijczyk był rekonesansem pól minowych postawionych u bram Aleksandrii przez włoskie okręty podwodne. Waller po raz pierwszy użył Azdika. Między innymi zbombardował Sollum i wspierał aliantów w Tobruku. Lubił pikantne koktajle, pikantne jedzenie, autentyczne życie oraz dobrą sygnalizację i bomby głębinowe we flocie, mówi się, że rzadko czyta, ma doskonałą pamięć wzrokową i instynkt marynarski i bojowy, który prowadzi go w wyborze najlepszego sposobu działania. Ostatnim okrętem w formacji krążowników był holenderski lekki krążownik Java. pod dowództwem dowódcy P.B.M. van Straelena. Java miała o dwa działa więcej niż De Ruyter – dziewięć dział kal. 150 mm, 1 miał prędkość podobną do 31 węzłów De Ruytera. Kiedy dowódca Rooks kończył odprawę na krążowniku Houston, czołowe okręty formacji aliantów ujrzały na horyzoncie coś w rodzaju linia lub pasek. Dowódca May, dowodzący brytyjskimi niszczycielami na czele formacji, patrzył z doku swojej Electry na północny kraniec horyzontu, gdzie w każdej chwili mogły pojawić się wrogie okręty doświadczone w walkach na Atlantyku i Pacyfiku. rozbitkowie, którzy uratowali zatopionego Hooda w bitwie z Bismarckiem, brali udział w bitwie o Kuantan z użyciem Force Z, brali udział w ostatecznej bitwie pancerników Prince of Wales i Repulse. Na osęku jego nowoczesnego niszczyciela powiewała w słońcu wielka flaga bojowa, jaskrawobiała. Obserwatorzy i sygnaliści wpatrywali się w lśniącą, gładką powierzchnię tropikalnego popołudniowego morza, czekając, aż pojawią się maleńkie kropki sygnalizujące zbliżanie się wrogich statków.

Za Houston kilkaset metrów dalej podążał australijski krążownik HMAS Perth, będący częścią serii krążowników zbudowanych na HMAS

O godzinie 16:06 maleńka linia zaczynająca wyłaniać się z nieba na skraju widoku zmaterializowała się wyraźnie jako pióropusze dymu, a wkrótce potem maj zasygnalizował przybycie statku flagowego.

208

14 - Bura nad Pacyfikiem

209

przeciwnej drużyny i zdefiniował jej skład jako dwa pancerniki, czterolejkowy krążownik i niszczyciel. Potężna siła z przytłaczającą przewagą nad drużyną aliantów! Żeglarzom na pokładzie krążownika Exeter, którzy również widzieli wroga, wydawało się, że widzą prawdziwy las masztów splątanych w gąszczu, i było to przerażające, zwłaszcza gdy zdali sobie sprawę, że tak nie jest. nieprzyjacielski konwój, ale ich tarcza... Gdy odległość zmniejszyła się do dwudziestu mil, można było zidentyfikować 28 masztów należących do 14 okrętów. Na szczęście pierwszy raport Elektry został poprawiony: nie dwa pancerniki, ale dwa krążowniki i dwanaście dużych niszczycieli. .. Kapitan Twiss na pokładzie Electry zobaczył następujący obraz: stali w szyku kolejowym, krążownik prowadził sześć niszczycieli, potem przerwa, potem krążownik podążał za nim, a za nim sześć niszczycieli, krążowniki miały cztery kominy i miały to, co oszacowaliśmy na 152 mm [okazało się, że to 140 mm ZF], a niszczyciele zostały sklasyfikowane jako ciężkie, niezwykle duże z wyglądu i opisane jako nowoczesne. Tylko wróg znajdzie się w zasięgu ich głównej artylerii. Dwanaście minut po godzinie 16:00 Electra doprecyzowała swój wstępny raport i zasygnalizowała Admiral Doorman: JEDEN KRĄŻOWNIK, NIEZNANA LICZBA NISZCZYCIELI NA WOLNYM STOISKU 330 STOPNI, PRĘDKOŚĆ 18, KURS 220 STOPNI 2. flotylla niszczycieli kontradmirała Tanaki — krążownik „Jintsu” i siedem niszczyciele. Nie mógł zobaczyć zespołu 4. Flotylli kontradmirała Nishimury, krążownika Naka i sześciu niszczycieli, które zostały już zauważone z Exeter. Jak dotąd nikt w alianckiej drużynie nie widział najsilniejszej siły zbliżającej się do pola bitwy niemal z prędkością pociągu ekspresowego: ciężkich krążowników „Nachi” i „Haguro”, które swoją potężną artylerią miały wyznaczać kurs zaręczyn. Dowódca Hara, dowodzący japońskim niszczycielem Amatsukaze, wspomina moment, w którym na horyzoncie pojawiły się dwa duże okręty: wszystkie głosy na moim okręcie ucichły, skierowaliśmy się na pierwszą dużą bitwę morską, ciszę przerwał Iwata: Nachi" i " Haguro!” Obejrzałem się i zobaczyłem długo oczekiwane krążowniki na wschodnim horyzoncie. Wciąż były daleko, ale zmniejszały dystans między nami.

210

Tak więc obie strony widziały się niemal jednocześnie. Kursy obu stron zasadniczo się pokrywały i aby zostały utrzymane, musiałyby przekroczyć około 30 mil na północny zachód od Surabaya na bezpośrednim skraju największej holenderskiej bazy morskiej na Dalekim Wschodzie.

Pociskami i torpedami O godzinie 16:16 w formacji aliantów zauważono odległe salwy salw. To Nachi i Haguro otworzyli ogień z odległości 28 000 jardów, celując w dwa alianckie ciężkie krążowniki Exeter i Houston. 20 ciężkich dział wystrzeliło 20 pocisków o łącznej masie 3000 kilogramów w salwie bocznej, podczas gdy Houston i Exeter można było dopasować do 12 dział (Exeter miał sześć, Houston dziesięć minus trzy działa wieży). Jeśli chodzi o lekkie krążowniki, zespół aliantów był lepszy od wroga. To wymusiło pomysł pójścia ostro do przodu, jak największego zniwelowania luki w jak najkrótszym czasie i wyrównania równowagi sił oraz ewentualnego uzyskania lekkiej przewagi artyleryjskiej. Tymczasem kontradmirał odźwierny ostrożnie zbliżał się do wroga, powoli zmniejszając dystans, stawiając swoje statki w trudnej sytuacji*. Exeter otworzył ogień do japońskich ciężkich krążowników po kilku minutach, kiedy zasięg spadł do 27 000 jardów. Dowódca Gordon, przyzwyczajony do nienagannej łączności brytyjskiej, na próżno czekał na pozwolenie na otwarcie ognia od swojego przełożonego pod dowództwem starszego oficera brytyjskiego, mogłem prosić z flagami sygnalizacyjnymi o pozwolenie na ogień, ale w tej sytuacji nie było to możliwe, ponieważ zdawałem sobie sprawę z ograniczonych możliwości komunikacji między okrętami, kąt wzniesienia nie był duży - ich pociski spadały najdalej 150 metrów od celu... Tuż za krążownikiem "Exeter" "Houston" zaczął strzelać z dwóch aktywnych wieże dziobowe. Podczas detonacji jego pociski zabarwiły się na czerwono.Jego zachowanie można częściowo wytłumaczyć chęcią uniknięcia ostrzału na czele formacji salwami burtowymi ze wszystkich ówczesnych japońskich okrętów, gdyż taka była kolejność zbliżania się obu flot, gdyż na widać na mapie przedstawiającej pierwszą fazę bitwy.

211

Kolorowanie. Ogromne kolumny przypominającej krew wody spadły z morza w pobliżu okrętu flagowego kontradmirała Takagiego, wywołując niepokój wśród marynarzy. Salwy Exeter początkowo nie były szczególnie celne — dalmierze nie działały dobrze we wczesnych momentach starcia, źle oceniając odległość do japońskich ciężkich krążowników i przypisując im mniejszą prędkość, ale jak dotąd nic nie zostało trafione. Okręt flagowy „De Ruyter” również włączył się do bitwy artyleryjskiej, osłaniając się chmurą światła i dymu, chociaż jego działa nie zgłaszały się z odległości prawie 25 000 m. „De Ruyter” również został niemal natychmiast otoczony przez japońskie pociski. obserwatorzy bitwy przypisują stałą obecność japońskich samolotów nad polem bitwy korygowaniu ognia z ich własnych statków. Jak dotąd De Ruyter nie był w stanie zapewnić skutecznej odpowiedzi Japończykom, więc po siedmiu minutach ostrzału Doorman zdecydował się zmienić kurs o 20 stopni w lewo, ustawiając zespół aliancki na prawie równoległym kursie z Japończykami. ale to wystarczyło, by do gry weszły 6-calowe działa lekkich krążowników. Komandor Waller, dowódca krążownika Perth, zauważy: „De Ruyter” obrócił się o 20 stopni w lewą stronę, a odległość dla naszych 8-calowych krążowników przez pewien czas znajdowały się między 26 000 a 28 000 jardów. Perth nie była w stanie otworzyć ognia, ponieważ zasięg ten przekraczał maksymalny zasięg jej dział, ale o 16:25 zaczęła strzelać do japońskiego niszczyciela po prawej stronie. Druga salwa była celna, ale natychmiast ten niszczyciel i inne ustawiły zasłonę dymną i wycofały się ze skutecznej osłony krążowników. Kilka salw ścigających wroga zostało wystrzelonych w zasłonę dymną. W międzyczasie czołowe brytyjskie niszczyciele znalazły się w zasięgu ostrzału Jintsu, okrętu flagowego kontradmirała Tanaki… Czołowy brytyjski niszczyciel, okręt flagowy komandora Maya, znalazł się pod ciężkim ostrzałem krążownika Jintsu, który zbliżył się do niego na odległość 18 000 jardów bardzo szybko strzelił. Electra i jej Jupiter szaleńczo uciekali zygzakiem, aby uniknąć pocisków wroga, i odpowiedzieli ogniem z dział kal. 120 mm – ale nawet z odległości 16 000 jardów pociski obu okrętów okazały się być pod ostrzałem… Cztery amerykańskie niszczyciele – starsze – zostały, zgodnie z instrukcjami bramkarza, trochę poza wstępną akcją bojową. Jak dotąd 1190-tonowy John D. Edwards, Alden, John D. Ford i Paul Jones jechali w tyle, milę za krążownikami i tak dalej

212

Gdy rozpoczął się pojedynek artyleryjski, posunęli się nieco w lewo i ukryli za grzmiącym szykiem krążowników, „osłaniając” w ten sposób Amerykanów. było, jak się okazało, dość podstępne, a rozkazy i niezbędne informacje o rozwoju bitwy i działaniach wroga nadeszły z opóźnieniem, które w przypadku eskalacji sytuacji mogło okazać się fatalne w skutkach… Na australijskim krążowniku Perth człowiek który najgorzej czuł się na tym etapie bitwy Kapitan P.O.L. Owen, który akurat był na pokładzie. Sternik australijskiego krążownika Hobart „stracił” swój statek podczas japońskiego nalotu: krążownik wypłynął w morze, a on został na lądzie bez kasy, rachunków i wszystkich swoich spraw. Ale w porcie stał inny australijski krążownik, którego dowódcę znał od dawna - Waller zaprosił go na pokład swojego statku, a teraz Owen obserwował z brzegu rufówki, gdzie obsługiwał ciężki przeciwlotniczy karabin maszynowy, bitwę w całej okazałości. wspaniałość grozy. Pociski z japońskich ciężkich krążowników zbliżały się coraz bardziej – aż trudno uwierzyć, że nadlatywały z odległości 20 kilometrów. Kilka spadło osiemdziesiąt pięć jardów na lewą burtę, kilka na prawą burtę iw każdej chwili mógł nadejść moment, w którym myśli się zbiegną, a serce zabije szybciej… Owen zrozumiał teraz słowa swojego starego przyjaciela Wallera, który usłyszał „tysiąc nalotów znad wody.” – Ogień okrętu.” A działa krążownika Perth, choć wycelowane we wroga, celowały wysoko nad odległym horyzontem, ale milczały… W czasie, gdy kapitan Owen był jednym z niewielu znalazło podczas starcia 90 procent 400-osobowej załogi HMAS Perth pod głównym pokładem. Stacjonujący głęboko pod pokładami na dolnym alternatywnym stanowisku kontrolnym, młody sternik John był równie skuteczny jak on sam – i w każdym momencie odpowiedzialność spoczywająca na jego barkach spoczywała na spadają. Niewłaściwy ruch z dużą prędkością, gdy statek był w szyku bojowym, mógł go zniszczyć. Normalnie John stał za sterem z marynarzem po lewej stronie, telegraf lewej lokomotywy

213

oraz obrotomierz i marynarz na telegrafie silnika na prawej burcie. Był tu też sierżant mechaniczny. Prawdziwym wrogiem wewnątrz statku był udar cieplny, który zwykle pozbawia człowieka przytomności. Po ogłoszeniu alarmu bojowego cała wentylacja dolnego pokładu zostaje wyłączona, aby umożliwić ugaszenie pożaru z powodu braku tlenu. Szprychy kierownicy były teraz ściskane i wykręcane tak gwałtownie, że wyglądało to tak, jakby wyrywano je jak marchewki. Statek manewrował z pełnym sterem i ciągle przełączał silniki. Poruszały się do przodu lub do tyłu, krążownik latał w zawrotnych kręgach o coraz mniejszych promieniach. Technikę tę opanowali w 1940 roku podczas walk na Morzu Śródziemnym w celu obrony przed atakami bombowców nurkujących – bitwy o Kretę, przeżyli skoncentrowane bombardowanie „żółtonosych drani” – jako myśliwce-bombowce Me-110 i Ju- W literaturze nazywa się 87 Stukasów - przez 13 godzin - a następnego dnia kolejne siedem godzin, ao godzinie 21:00 mieli tylko sto sztuk amunicji do 4-calowego działa przeciwlotniczego. „Farty”* na pozycji uniesionej działa otrzymały wyraźny rozkaz: „Strzelaj tylko wtedy, gdy widzisz białka oczu!” Ale tam, na Morzu Śródziemnym, nie musiały znosić tego upału… I znowu: „Trzydzieści pięć w prawo! „Prawo trzydzieści pięć, sir!” Prawy silnik zwolnić do przodu, lewy silnik maksymalnie do przodu! - Zmniejszyć prędkość do dziesięciu! - Zmniejszyć do dziesięciu, sir! - Oba silniki na pół do przodu! - Oba silniki na pół do przodu! naprzód, sir! - Dziewięć kroków Skręć w prawo. Oba silniki na pół do przodu! - Ster zero! - Ster ustawiony na zero, sir! - Trzymaj dwadzieścia siedem stopni! - Trzymaj dwadzieścia siedem stopni! - Ster dwadzieścia siedem stopni, sir! pseudonim marynarza - „Grubas”.

214

Taka była „wymiana” z platformą w jednym, dość prostym manewrze: odpowiedzi z kierownicy wyrzucane były sapiącymi głosami, a każdy pełny obrót kierownicy dodawał ster o pięć stopni, przy ciągłym kręceniu kierownicy. potężna sprężyna urządzenia hydraulicznego telemotoru, oznaczało to w praktyce, że sternik musiał skręcić w skoordynowanym wymachu obu ramion, zgiąć się w pasie i przenieść ruch ze zgiętych kolan, następnie wyprostować się i przenieść ruch w górę, stojąc na palcach. zespół mięśni łydek i ud. Dla osób dobrze wytrenowanych są to szybkie, płynne ruchy, które przypominają nieco postawę boksera trenującego z workiem treningowym. Rozlega się ostre westchnienie. I znowu: „Oczywiście, proszę pana!" Lewy silnik powoli do przodu! - Prawy silnik pełną parą! Powietrze cuchnęło i człowiek u steru nie mógł go obsługiwać i przez rurkę mówiącą do strumienia rozkazy Na dolnym stanowisku sterowniczym marynarz, z uchem przyłożonym do wylotu tuby głosowej, twarzą do sternika, głośno powtarzał rozkazy dochodzące z mostka i meldował w drugą stronę wykonanie egzekucji. Człowiek u steru nie miał wytchnienia, i przez krótkie chwile, kiedy utrzymywali ten sam kurs, wpatrywał się w okrągłą tarczę podświetlonego na żółto panelu tykającego szczytu. Sternik patrzył na ten panel jak na zaczarowany księżyc. Pot spływał mu po ciele, strużki płynęły z jego ciała ramionami i wsiąkł w jego szorty, jedyne ubranie, jakie miał na sobie. Nagle poczuł straszliwe ciepło bijące z jego ciała – straszne ciepło bijące z niego ostatkiem sił. Żółty księżyc skali kompasu znika z jego pola widzenia gdzieś w niedostępnym miejscu, pozostawiając go czarnego, ślepego, na skraju utraty przytomności. Gdy tarcza kompasu zaczęła się ślizgać, opadł na płachtę — marynarz przy mówiącej trąbce, zawsze czujny, wystąpił do przodu, stanął przy sterze i wezwał trzeciego, by zajął jego miejsce przy mówiącej trąbce. Uratowało ją jedno: w trzeciej wolnej budce radiowej naprzeciw jej drzwi akurat chodził wentylator. Marynarz bliski omdlenia potknął się, potknął się tam,

215

Leżał płasko na plecach na ławce, podczas gdy Sowieci dmuchnęli mu w twarz zbawiennym podmuchem powietrza. Powyżej statki manewrowały w zwartym szyku, wśród dymu i ognia armatniego, z maksymalną prędkością. John wiedział, jak wiele zależy od wykonywania przez jego zespół rozkazów. Gdyby ten wentylator zawiódł albo gdyby marynarz przy rurze mówiącej za późno przejął ster od chwiejącego się… W kulminacyjnym momencie nikt nie mógł pozostać przy sterze dłużej niż pięć minut. Każda zmiana była ciężka jak runda boksu... I każdy po kolei sapał, wykręcał wiosło, pocił się i sapał przez obolałe płuca, aż żółty księżyc odleciał od niego i on sam upadł na stalową ścianę grodzi. Armaty grzmiały w morzu, a dym powoli zaczął przesłaniać pole bitwy, a nad walczącymi frakcjami odegrano krótkie przerywnik powietrzny. Nadleciały trzy amerykańskie bombowce nurkujące, eskortowane przez dziesięć myśliwców P-40. Piloci wpatrywali się oczarowani w wydłużone, chude kształty statków przecinających powierzchnię morza, fale falujące za każdym statkiem, a te większe wypluwały pióropusze dymu, który z powietrza wyglądał niewinnie, jak dym wydobywający się z mechanicznych zabawek jest produkowany. Amerykańska eskadra kierowała się na grupę japońskich statków handlowych i nie chciała mieć do czynienia z okrętami kontradmirała Takagiego i Nishimury, które miały przynajmniej silną obronę przeciwlotniczą. Przyciągnęła ich łatwiejsza, ale bardziej niebezpieczna zdobycz dla wybrzeży Jawy - 41 transportów załadowanych żołnierzami z japońskiej 48. Dywizji Piechoty. Lotnicy donieśli później o zatonięciu trzech statków, ale ich relacja była w dużej mierze oparta na fantazji... A jednak amerykańskie myśliwce odegrałyby kluczową rolę w bitwie morskiej, gdyby poradziły sobie z samolotami krążącymi nad stronami wojny, poprawiając japoński ogień i zgłaszanie punktów wytrzymałości prawie każdej salwy ... O 16:29 Doorman zarządził kolejną zmianę kursu z 295 na 248 stopni, ustawiając swój zespół w linii prawie równoległej do Japończyków. Odległość między formacjami krążowników po obu stronach została zmniejszona do 26 000 jardów, co stanowi granicę zasięgu japońskich dział lekkich. Japońscy obserwatorzy na platformach sygnalizacyjnych i posterunkach obserwacyjnych z satysfakcją meldowali o krótkich salwach wroga. Celowanie stawało się coraz trudniejsze dla obu stron - dym nad morzem Zaadaptowano z R. Parkin: Niższe stanowisko kontrolne. „Wojna na morzu.” Londyn 1972.

216

pogrubiał, a kontury statków rozmywały się, wydłużały lub skracały, utrudniając celowanie. Czternaście minut po rozpoczęciu wymiany ognia, o godzinie 16.31, przez kadłub okrętu flagowego admirała Doormana przeszedł wstrząs – 203-milimetrowy pocisk, lecąc niemal pionowo, przebił opancerzony pokład 30 milimetrami stali i wszedł do silnika pomocniczego pokoju, w którym nie eksplodował. Mars, a może Neptun, wciąż czuwał nad De Ruyterem. Portier, widząc swoją bezsilność w obliczu japońskiego ognia, postanowił teraz zbliżyć się - o 4:35 zarządził korektę kursu o 18 stopni na północ i De Ruyter, za którym podążały krążowniki i niszczyciele, weszli teraz na kurs 267 Admirał Takagi, który obserwował przebieg bitwy, zrozumiał intencje wroga i wypuścił do ataku flotyllę niszczycieli kontradmirała Nishimury, co dało mu szansę pomszczenia nieszczęsnego Balikpapana, dla którego, jak mówią Amerykanie, „Zakon Skórzany” czytał „ ... Czas tego ataku jest różny dla obu stron. Został on jednak przeprowadzony natychmiast po decyzji Odźwiernego o wykonaniu zdjęcia z bliska. Mogło to być między 16:33 Blast wall (wodny las wydawał się rosnąć w przed swoimi okrętami) wystrzelili 43 torpedy z odległości 16 000 metrów w formację aliantów. Niektórzy twierdzą, że japońskie krążowniki również odpowiedziały na ruch Doormana, strzelając torpedami. W każdym razie ta potężna fala broni podwodnej nie zatopiła aliantów - niektóre torpedy eksplodowały przed osiągnięciem celu i do dziś eksperci marynarki wojennej spierają się, dlaczego tak się stało: czy niektóre z nich po prostu zderzyły się ze sobą, czy wcześniej niż ? spodziewał się, że urządzenia do samozniszczenia torpedy zadziałają po danym biegu. Faktem jest jednak, że te potężne eksplozje na morzu nieco zniechęciły załogi czterech nacji, tym bardziej, że nie było śladów wody, jakie zwykle zostawiają torpedy. Niewidzialne zanurkowały pod powierzchnię – ale duża odległość, z jakiej zostały wystrzelone, dawała nadzieję. W odległości około 15 kilometrów Naka i atakujące niszczyciele weszły w szeroki obieg i postawiwszy za sobą zasłonę dymną zaczęły wycofywać się na własną linię.Obserwatorzy alianccy, nawet ci z wysokich posterunków obserwacyjnych, mieli teraz duże trudności, ponieważ widział, jak trzy samoloty zwiadowcze japońskiej artylerii przelatywały wysoko nad ich głowami – nadając wiadomości o każdej salwie japońskich krążowników i każdym punkcie zwrotnym aliantów – alianccy artylerzyści zostali skutecznie oślepieni i ostrzelani nieco na oślep w dym

217

o godz. 16.51 kolejny zwrot w stronę nieprzyjaciela, który poruszał się coraz szybciej i zaczął wyprzedzać swoje okręty. Wyraźnie dążył do zwycięstwa artyleryjskiego na krótkim dystansie - co innego mógł zrobić, gdyby miał krążownik więcej niż przeciwnik... Japoński ogień był nadal bardzo celny - strzelali wyraźnie, jak na treningu. Mimo wielokrotnego „osłaniania” wrogich krążowników, nie udało im się odnieść większego sukcesu w tej bitwie artyleryjskiej, a według świadków kontradmirał Takagi był niezwykle zdenerwowany bezsensownymi działaniami swoich okrętów, które miały noc, aw tropikach dochodzi do szybko, bez tego długiego wieczoru, zmierzchu i co za widok, podano sok pomidorowy i kiełbaski grupie bojowej, która w wieżach lub na otwartych pozycjach doznała ciężkiego ostrzału, miała ziarna prochu pod skórą, była poczerniała, na wpół oszołomiona, Ledwo żywy, ale i tak Stan był dobry w porównaniu do wycieńczonych marynarzy działu mechanicznego. Statek nadal działał, z wyjątkiem wieży rufowej, która została uszkodzona trzy tygodnie wcześniej. Teraz w bitwie artyleryjskiej dostali tylko dwa pociski, które na szczęście nie eksplodowały. Jeden przebił dziób w pobliżu rynny i lewej burty powyżej linii wodnej; drugi uderzył w rufę i przebił zbiornik oleju, ale nie, spowodował pożary.

Po godzinie walki okręty alianckie były dość optymistyczne – nie poddały się Japończykom, nie poniosły strat, a „pobożnym życzeniom”* artylerzystów morskich w walce i pilotów myśliwców w powietrzu przypisano wielką sukces we własnych działaniach, przez Ogień, o wycofaniu kilku jednostek japońskich i tak dalej... Tymczasem po stronie wroga dojrzewała ważna decyzja, a kontradmirał Takagi, widząc, że nie może dojść do konkluzji, dopóki zdecydował, że trzeba zastosować inną taktykę niż ta ostatnia, zaleconą przez jego szefa sztabu, komandora Nagasawę, więc postanowił rzucić wszystkie siły na wroga, jak mawiał jeden z brytyjskich doradców admirała Togo na początku wieku: „Przygotuj się ostrożnie i rzucaj z szaleństwem”. W rzeczywistości ten paradoks zawiera jedną z prawd wojny, nie tylko na morzu – urzeczywistniania pragnień.

218

_ jak pokazuje doświadczenie historyczne. Na decyzję admirała Takagi wpłynął również fakt, że konwój, którego mieli chronić, znajdował się w pobliżu, a nawet zbliżyli się do niego w ferworze bitwy, a tu, prowadząc flotyllę niszczycieli, kontradmirał Tanaka dostrzegł swój Smoke – ślad na horyzoncie . Pół godziny i nieprzyjaciel był w stanie sprowadzić pociski artyleryjskie i torpedy na w zasadzie bezbronne okręty załadowane żołnierzami... Flota niszczycieli Tanaki wraz z lekkim krążownikiem „Jintsu” rozpoczęła atak, który często przejdzie do historii wojen wraz z jej zdeterminowanych i utalentowanych dowódców na morzach południowych. Wszystkie statki otrzymują sygnał Admirała Takagiego: ATAKUJ WROGA I ATAKUJ! Oficer flagowy okrętów podwodnych, dowódca Toyama, otrzymuje rozkaz storpedowania obu flotylli niszczycieli. Natychmiast wydaje ten rozkaz Tanace i Nishimurze. A teraz jest 15 niszczycieli i dwa lekkie krążowniki, które ostro skręcają prawie na jej boki i zmierzają prosto na linię odźwiernego, prawie niewidoczne w dymie kłębiącym się nad morzem przez minutę po rozpoczęciu ataku japońskich niszczycieli. Coś się dzieje w pole alianckich krążowników, które zmienią przebieg bitwy. Salwa z krążownika Haguro przedarła się przez zasłonę dymną, osłaniając krążownik Exeter o godzinie 1708 i pojedynczy pocisk przebił osłonę platformy dział przeciwlotniczych. natychmiastowe zabicie załogi prawego działa (załoga lewego działa przeżyła). Następnie japoński pocisk przebija opancerzony pokład i wpada do kotłowni – gdzie eksploduje z potężnym hukiem* i zamienia wnętrze statku w piekło; Zginęło kilkadziesiąt osób, które były w jego kręgu. Ogłuszający gwizd uciekającej pary był sygnałem tego, co miało uderzyć w statek. Z ośmiu kotłów Exeter sześć zostało wyłączonych, a prędkość statku dramatycznie spadła do 11 węzłów. Światła krążownika gasną, wieżyczki przestają się poruszać. Systemy elektryczne bez źródła zasilania są prawie nic nie warte. Dowódca krążownika, komandor Gordon, podejmuje decyzję o uratowaniu podążającego za nim ciężkiego krążownika Houston; robi ostry zwrot w lewą burtę, a krążownik zatacza się jak ranny i wyłamuje się z szyku. Dowódca Rooks na doku krążownika Houston zauważył ten hals, zobaczył, jak Exeter skręca ostro w lewą stronę i założył, że był to manewr zespołowy zarządzony przez Doormana w celu uniknięcia kolejnej fali japońskich torped. Wydał więc komendę „burta, ster za burtą!” i „Houston” poszedł na dno, gdyż później okazało się, że pocisk nie eksplodował przy zderzeniu, lecz gdy wszedł w gorącą strefę kotła. W gruzach kotła znaleziono nienaruszony bezpiecznik udarowy.

219

oczywiście zataczał się i przewracał tych, którzy się nie trzymali. Porucznik Hamlin w Tower One myślał, że jęczy pod naciskiem siły G i miał zamiar odłączyć się od kadłuba. Hamlin usłyszał głos oficera artylerii, dowódcy A.L. Mahr. Spokojnym, spokojnym głosem Maher powiedział krótko: „Przerwijcie ogień. Exeter został trafiony.” Po krążowniku Houston, australijski lekki krążownik Perth powtórzył manewr dwóch ciężkich krążowników. Komandor Waller, dowódca Perthy, również zakładał, że był to manewr zamówiony przez całą załogę. Dowódca krążownika Java, komandor van Straelen, zrobił to samo. W ten sposób cały trzon eskadry Odźwiernego obrócił kurs o 90 stopni, tworząc coś w rodzaju formacji frontalnej. Pertha, widząc Exeter w wielkim niebezpieczeństwie, ponownie skręcił - tym razem w prawą burtę - iz pełną prędkością zaczął spowijać ranny krążownik mgłą. Perth przypominał wzbijającego się w powietrze ptaka morskiego, którego pierś wznosiła się jak biała fala. Trzy wielkie flagi bojowe z krzyżem św. Andrzeja powiewały z ich nóg, rej i bosaków w stronę japońskich okrętów... Dramat w formacji aliantów rozegrał się na oczach japońskich napastników. Zwiększyli prędkość do 35 węzłów, wyjmując wszystko, co mogły dać kotły i silniki. Dowódca Hara na pokładzie niszczyciela Amatsukaze z flotylli kontradmirała Tanaki pisze, że ich atak został jednak mocno odparty przez wroga... Nagle chaos w formacji aliantów pozwolił nam wyznaczyć kurs do walki w zwarciu. Osiem niszczycieli, w tym mój Amatsukaze, posuwało się naprzód z prędkością 30 węzłów. Flota aliantów zmieniła formację, zostawiając za sobą ospały Exeter, a działa wszystkich okrętów były skierowane prosto na nas. 7000 jardów od wroga niszczyciel Tokitsukaze, który znajdował się tuż przed moim okrętem, został trafiony, a mój Amatsukaze spowity był gęstym białym dymem który nas oślepił. Wszędzie padały pociski, wszędzie wznosiły się słupy wody, ale żaden jeszcze nie dotarł do mojego niszczyciela. Wróg zwrócił się teraz na północny-zachód w swoim pierwszym manewrze ataku. Tylko 6000 metrów do wroga! Pot spływał mi po twarzy, gdy trzymałem się poręczy mostu. Jeszcze nie! Czekać! Musimy osiągnąć 5000 metrów. Zakres.

220

... Kontradmirał Raizo Tanaka rozkazał swojemu krążownikowi zaatakować torpedami. Gdy cygara Jintsu wystrzeliły z wyrzutni, nie mogłem się oprzeć pokusie wydania im polecenia odpalenia. Pobliska eksplozja spryskała moją twarz wodą. Kolana mi się trzęsły i ręce mi się trzęsły. Myślenie o tym sprawia, że ​​czuję się niekomfortowo — nawet, że nie tyle martwiłem się, że mogę się wycofać, ile o to, że mój chłodny osąd może się załamać pod pierwszym ostrzałem wrogich statków. O zwycięstwo ryknąłem: „Odpal torpedy!” Następne cztery niszczyciele podążały za moim Amatsukaze. Obliczyłem prawdopodobieństwo trafienia w głowę. Raczej niski - na 6000 metrów. Może mniej niż pięć procent – ​​trzy z siedemdziesięciu dwóch – tak obliczyłem. Cóż to byłby za błąd *Dowódca Hara widzi coś niewiarygodnego: flota wroga kieruje się na zachód. Przynajmniej połowa torped przeleci przed alianckimi okrętami. I właśnie wtedy, gdy wydawało się, że wszystkie torpedy chybią celu, nagle rozległ się potężny huk, a nad alianckim niszczycielem pojawiła się błyskawica. Ale tutaj, na miejscu zbrodni, krążownik kontradmirała Nishimury Naka pojawia się wraz z siedmioma niszczycielami. Wystrzelili razem 64 torpedy! Wróg wykonuje zwrot o 90 stopni na północ – jak pisze Hara, „w nieortodoksyjnym, fantastycznym zakręcie”. „Po prostu stałem i patrzyłem na nich, pocisk, który trafił w niszczyciel Asagumo, zabił 5 i zranił 19 marynarzy oraz wyłączył na chwilę silniki. rosła, a zachowanie zespołu kierowanego przez „De Ruytera” było dla Japończyków trudne do rozszyfrowania. Przy kolejnym podejściu "Nachi" i "Haguro" wystrzeliły łącznie 16 torped, z których większość eksplodowała po prawie 40 kilometrach na wybrzeżu Jawy! Światło latarni morskiej Suraba było już widać z platform bojowych japońskich okrętów, a wybrzeże jawajskie było tuż za rogiem. * T. H a r a: kapitan japońskiego niszczyciela. Nowy Jork 1972.

221

Kortenaer, Exeter, Elektra Tymczasem, w zamieszaniu ataków torpedowych i pozorowanej artylerii, okręt flagowy kontradmirała Portiera, De Ruyter, płynął dalej na czele nieistniejącej formacji na kursie 270 stopni, czyli dokładnie na zachód. Reszta krążowników Doormana skręciła na południe za rannym Exeterem – najsilniejszy okręt zespołu znalazł się w śmiertelnym niebezpieczeństwie, a dowódca całości przez co najmniej pięć minut nie wiedział, co może oznaczać bitwa morska obfitująca w dramatyczne zmiany sytuacji. dopiero o 17:13 Portier zdał sobie sprawę, że jest... przywódcą bez żołnierzy. A kiedy obserwatorzy rufowi w końcu donieśli o dramacie, skręcił w lewo, by dosięgnąć swojego i utworzenie nowej formacji bojowej nie było łatwą sprawą, gdyż wszystkie krążowniki zaczęły unikać groźnych trafień torped niszczycieli Tanaka, a krążowniki towarzyszące niszczycielom nieuchronnie przyczyniły się do powstania tej plątaniny kursów, zakrętów i kół. Japońska „długa torpeda" trafiła ją w śródokręciu, wyrzucając w górę kolumnę wody sięgającą drapaczy chmur. Niszczyciel o wyporności prawie 1500 ton po prostu przełamał się na pół. Rufa ze śmigłami wciąż wirującymi w powietrzu utrzymywała się na powierzchni. pokład tego statku, przez oficera, który był na molo statku, który miał stać się pierwszą ofiarą Japończyków od początku bitwy, jego zastępcę, zespół kierowania ogniem, oficera okrętu podwodnego i sygnalistów. hełmy i kamizelki ratunkowe, dopóki nie przeszkodziło to w naszych obowiązkach ... Kiedy bitwa się rozpoczęła, nasz statek był daleko w tyle za aliantami. Nasz niszczyciel nie mógł nadążyć za ogromną prędkością kontradmirała portiera, który zbliżał się do wroga z powodu jednego z naszych kotłów Jedyne, co mogliśmy o nim powiedzieć, to czas, jaki zauważyli Japończycy, to ciężkie pióropusze dymu, które zdawały się unosić z trzech różnych grup statków, a obserwator z góry doniósł, że naliczył dwa tuziny japońskich statków. Pociski wkrótce zaczęły padać w pobliżu alianckich krążowników, a nasze dwa ciężkie krążowniki, Exeter i Houston, odpowiedziały ogniem. Ich ciężkie działa strzelały pod dużym kątem, co pokazało nam, że wróg jest jeszcze daleko. Widzieliśmy przerażające błyski na każdym z naszych ciężkich krążowników

222

Wystrzelił salwę i natychmiast uniósł się nad nim obłoczek płowego dymu. Wkrótce okręt flagowy zwrócił się w stronę wroga – aby skrócić dystans i umożliwić lekkim krążownikom udział w ostrzale artyleryjskim. Japończycy skoncentrowali swój ogień głównie na dwóch czołowych statkach naszej formacji, De Ruyter i Exeter. Oba statki nadal były otoczone salwami. Po tym pojedynku artyleryjskim, który trwał już dłuższą chwilę, nasz dowódca powiedział: „Jeśli mamy być widzami tego widowiska, to nie będziemy się tu zbyt dobrze bawić…” Ledwie wypowiedział te słowa, już chmura dymu i Para nagle ukryła przed naszymi oczami krążownik Exeter. Podążające za nim statki również odwróciły się od wroga, a wszystkie krążowniki jak na komendę wzniosły zasłonę dymną. Zbliżali się teraz do nas... Kiedy obserwowaliśmy Exeter, nagle straszna eksplozja rzuciła nas na siebie, Kortenaer leżał prawie płasko na prawej burcie. Pechowy obserwator z góry zatoczył szerokie półkole w powietrzu i wpadł do morza daleko od statku. Myślałem, że zgubiliśmy się na górnym peronie. Platformę otaczała wysoka stalowa tarcza. Wydawało się, że statek przewrócił się do góry nogami. Wtedy bylibyśmy uwięzieni między stalowymi płytami tarczy. Na szczęście statek przez chwilę utrzymywał pozycję „płaską" na burcie i jakoś udało nam się od siebie uwolnić. Chwilę później dziób statku zakołysał się z ciężkim, ochrypłym dźwiękiem, a molo zniknęło pod wodą, co jest tego, co zobaczyłem, nigdy w życiu nie zapomnę: torpeda, która musiała trafić nas na śródokręciu, roztrzaskała Kortenaera. Obie połówki kadłuba stały pionowo w wodzie, dziób tu, rufa tam, jak bliźniacze iglice katedry. Ci, którzy przeżyli, wspięli się na stalową poręcz. Ster i śruba Kortenaera były wysoko nad wodą, na rufie siedział nasz chirurg okrętowy, ubrany w mundur khaki, pas ratunkowy i stalowy hełm, z tego wulkanu, niczym bóg ognia... Wkrótce rufa się przewróciła i wszyscy ci czepiając się jej, zaczęli w pośpiechu skakać do wody. Wkrótce ta część Kortenaera zniknęła z pola widzenia, ale dziób pozostał na powierzchni, stercząc pionowo z wody. Zamknięte iluminatory stworzyły wystarczająco dużo kieszeni powietrznych, aby utrzymać tę część statku przez jakiś czas. * A. Kroese: Holenderska marynarka wojenna w stanie wojny. Londyn 1945.

223

Drużyna sojusznicza przeżyła krytyczne chwile. Jego główne siły, krążownik Exeter – z ograniczoną prędkością i niezdolny do obracania wieżyczek – znajdował się w skrajnym niebezpieczeństwie. Obecność japońskich okrętów podwodnych zwiększała napięcie wśród załóg, obserwatorzy szukający śladów peryskopów sprawdzali się w ogólnym zamieszaniu, ale nie byłoby czasu na radzenie sobie z okrętami podwodnymi wroga, gdyby wystarczyło na uporanie się z siłami wroga. W rzeczywistości w pobliżu nie było żadnych japońskich okrętów podwodnych. O godzinie 17.20 tragarz, który jak pamiętamy w końcu poszedł wraz ze swoimi krążownikami i dołączył do nich, dał sygnał WSZYSTKIE STATKI ZA MNĄ! i obrał kurs na południowy-wschód, by po kilku minutach skręcić na północny-wschód, aby ukryć uszkodzony Exeter przed Japończykami, którzy nie mogli się obronić w razie niebezpieczeństwa. Według historyka bitwy, David Thomas, odźwierny mijający brytyjski krążownik Hero of La Plata, zapytał: JAKIE SĄ TWOJE USZKODZENIA? Komandor Gordon polecił Głównemu Strażnikowi odpowiedzieć: UDERZENIE W KOTŁOWNI, MAKSYMALNA PRĘDKOŚĆ PIĘTNAŚCIE WĘZŁÓW. Sygnał ten został powtórzony komandorowi Wallerowi na krążowniku Perth. Następnie admirał rozkazał Gordonowi podążać za Exeter do Surabaya, a Exeter odpowiednio zmienił kurs. Haguro”, którego oficerowie artylerii otrzymali wiarygodny strumień informacji z trzech krążących samolotów, gdy zobaczyli to, czego nie można było zobaczyć z posterunków obserwacyjnych okrętów: zapadał zmierzch, dym i refleksy zachodzącego słońca na morzu tworzyły oślepiającą mozaika , którą trudno było przeniknąć okiem. Atak, który skazał Exeter na porażkę. Dziesięć minut po zatonięciu Kortenaera z głośników trzech brytyjskich niszczycieli dobiegły słowa komandora May: kontratak przez japońską zasłonę dymną z dużej odległości od swojego okrętu flagowego, Elektry, May, starszy oficer niszczycieli wychowany zgodnie z najlepszymi tradycjami Nelsona, zdecydował się zaatakować z pełną swobodą ruchu na każdy statek, który leżał w jego decyzji

224

121. Amerykański niszczyciel "J.D. Ford"

122. Admirał Conrad Helfrich (z lewej) w rozmowie z marszałkiem A. Wavellem

123. Krążownik Marblehead w Tjiliatjap na Jawie został uszkodzony przez japońskie siły powietrzne 4 lutego 1942 r. podczas odlotu zespołu Doormana

125. Realizacja celów wojennych: wojska japońskie na polach naftowych Azji Południowo-Wschodniej

124. Wojska japońskie w ważnym ośrodku naftowym Holenderskich Indii Wschodnich, Palembang na Sumatrze

126. Surabaya po japońskim nalocie

127. Kontradmirał Shoji Nishimura

129. Japoński niszczyciel Amatsukaze

128. Zatopione statki na nabrzeżach Surabaya we wschodniej Jawie

Dowódca Tameichi Hara, dowódca niszczyciela Amatsukaze • otoczony rodziną

131. Brytyjski krążownik Exeter

134. Holenderski niszczyciel Kortenaer

132. Brytyjski niszczyciel Electra

133. Brytyjski niszczyciel Jupiter

135. Ataki Quad Pipe

136. Na śródokręciu amerykańskiego quadpipe Widoczne wyrzutnie torpedowe

137. Japoński lekki krążownik „Jintsu”

straszne ryzyko - inaczej rzecz się ma, gdy zasłona dymna trzech statków zostaje przerwana przed wrogiem i odwraca jego uwagę, a inaczej, gdy pojedynczy statek pojawia się pierwszy i przyciąga wściekły opór wroga... Więc Mai rozkazał ostry skręcił na północny zachód i zaczął szarżować w gęstą chmurę dymu. Każdy, kto kiedykolwiek leciał samolotem przez gęste chmury na podejściu, wie o tym; Co to oznacza. Jednak współczesne samoloty mają radar i „widzą" wszystko w chmurze, a Le May nie miał radaru i nic nie widział. Tymczasem uszkodzony Exeter już częściowo poradził sobie z sytuacją: zasilanie do przywrócono mechanizmy i wieże krążownika zaczęły działać.Obserwatorzy zobaczyli przez chwilę krążownik Tanaki Jintsu i jego niszczyciele.Działa Exetera huknęły krótko po tym, jak oficer artylerii wydał rozkaz wstrzymania ognia, gdy dobrze znany dwulufowy kadłub z cztery pojedyncze działa weszły na linię ognia i spieniły się własnym szybkim kadłubem. Elektra prawdopodobnie osiągała już maksymalną prędkość 35 węzłów i przeszła za zasłonę dymną, by stoczyć bitwę w obronie swojego starszego morskiego brata, podczas gdy wieczorem weszła w przygnębiający , lepka, atramentowa ciemność zasłony dymnej, która oślepiła działonowego Caina z Elektry, porównywała to uczucie do nagości w obliczu wroga.Wyłaniając się z dymu, niszczyciel ujrzał przed sobą japoński lekki krążownik, bulwiaste kominy, nadbudówki przypominające pagody i piana na dziobie nawiązywała do jego wielkiej szybkości.Za Jintsu — bo to był on — znajdowało się może sześć lub więcej ciężkich niszczycieli w ładnym, równym szyku; Gdy tylko okręty obu stron się zobaczyły, natychmiast zaczęły celować do siebie z dział. Wkrótce Electra została trafiona dziesiątkami 5,5- i 5,1-calowych pocisków, które roztrzaskały się, eksplodując w pobliżu statku. Pocili się w gorączce bitwy i strzelali z szybkością wyćwiczoną przez długą praktykę; puste mosiężne pudła wypadły z komór i grzechotały w pojemnikach. I tam Elektra zatrzęsła się pod pomostem z wielką eksplozją, pociski zaczęły spadać z przerażającą celnością i wkrótce cała komunikacja wewnętrzna została sparaliżowana. Ciśnienie pary spadło do zera, gdy statek stracił prędkość, zboczył z kursu i stał się nieruchomym celem. W międzyczasie jeden z japońskich niszczycieli wypłynął na powierzchnię i wystrzelił ze wszystkich sześciu dział w nieruchomą Electrę, ale brytyjski niszczyciel 15

- B" T M nad Pacyfikiem

225

wciąż żył. Wystrzelił salwę trzech torped w kierunku atakującego, ale wszystkie pociski podwodne chybiły celu. Reszta japońskich niszczycieli oraz Jintsu pojawiły się na miejscu i zaczęły wylewać ogień na brytyjski okręt. Działa Gunnera Caina zostały teraz wyregulowane ręcznie zgodnie z łożyskami pobranymi z wieży - każdy strzelec mierzył odległość i przez chwilę obserwował upadek - i statek otrzymał straszliwe trafienie z działa "A", działo "B" zostało ewakuowane, gdy szalał pod nim ogień, Electra zaczęła tonąć głębiej w wodzie. Platforma reflektora została zniszczona. Na rufie wybuchł pożar, odcinając dopływ amunicji do wież „X” i „Y”. W jednym z nich skończyła się amunicja i ogień ugaszono. Drugi został rozdarty przez bezpośrednie trafienie japońskiego pocisku. Rozbił się statek wielorybniczy i motorówka. Statek zaczął przechylać się na lewą burtę i trymować w kierunku dziobu. Dowódca May zorientował się, że niszczyciel tonie i wydał rozkaz: PRZYGOTUJ SIĘ DO OPUSZCZENIA STATKU! Elektra była skazana na zagładę, statek zatonął dziobem w dół, obracające się śmigła wynurzyły się na powierzchnię, Japończycy nadal strzelali do dzielnego statku, a wokół niszczyciela spadł deszcz pocisków, który teraz, nabrawszy wody, zaczął się podnosić, przechylać na dno Japończycy trafili teraz także odłamkami w łódź ratunkową, a zwodowana tratwa została trafiona japońskimi pociskami, statek unosił się w dymie i parze i wyglądał jak młody wulkan wyłaniający się z głębin tych, którzy pływali w wodzie, widział jego dowódca stojąc nieruchomo i spokojnie w doku. Chciał zginąć wraz ze swoim niszczycielem, na którym flaga bojowa powiewała do końca. Exeterowie. Nikt z załogi Elektry nie mógł przewidzieć losów starcia, jakie spotkały główne siły sojuszniczej drużyny. W każdym razie wykonali swój obowiązek najlepiej jak mogli. Udało im się nawet zadać wrogowi pewne straty - pocisk Electry trafił w krążownik Jintsu, zabijając pięciu ludzi. Pozostałe dwa brytyjskie niszczyciele, Encounter i Jupiter, spowite mgłą jak Elektra, zdając sobie sprawę, że nie mają szans z tak przytłaczającymi siłami wroga, również ukrytymi w dymie, wyprzedziły aliantów, którzy przez zasłonę podzielili pole bitwy…. Decyzja pierwszego oficera tej potężnej drużyny kapitana Morgana okazała się słuszna: dołączył do nich teraz holenderski niszczyciel "Witte de With", nazwany imieniem Holendra. Admirała i razem zaczęli osłaniać ranne brytyjskie krążowniki. Trzy statki czekały jak olbrzymy za płotem, aż wróg przebije zasłonę dymną i wystartuje

227

Atak. Artylerzyści, obserwatorzy, artylerzyści, napięci do granic wytrzymałości nerwowej, czekali: gdzie rozstąpi się gęsta kurtyna dymu, gdzie pojawią się wrogie okręty, gdzie najgroźniejszy wróg - krążownik Jintsu - wskoczy na jasną scenę Oto oni, wyłaniają się, wyłaniają się z dymu na jasną powierzchnię morza, dziobami odbijają odrzut wysokich fal - oznaka wielkiej prędkości. Wszystkie działa alianckich niszczycieli otwierają ogień Prawie 20 dział w akcji! Jak zwykle w starciach z lekkimi siłami była krótka i gwałtowna, niszczyciele ostro skręcały, zataczały koła, a holenderski niszczyciel Witte de With ucierpiał z powodu własnych dział - ładunek głębinowy, niepewnie przymocowany do rufy, przeleciał przez burtę i eksplodował na płytkiej głębokości, wstrząsając całym statkiem i naprężając kadłub. Admirał Doorman dodał wrak statku jako eskortę do odchodzącego Exeter i tak w tym krytycznym momencie bitwy, dzięki zdecydowanej akcji niszczycieli i pomocy, kolejna jednostka ostatecznie opuściła jego drużynę i skierowała się do Surabaya w kierunku krążownika Perth , który stał się ciężkim krążownikiem Exeter, który do tej pory ponosił ciężar bitwy, został uratowany. Po kolejnym halsie krążowniki Doormana De Ruyter, Perth, Houston i Java wraz ze swoimi niszczycielami eskortowymi przedarły się przez zasłonę dymną po stronie japońskiej aby znaleźć Nachi i Haguro, japoński lekki krążownik i niszczyciel znajdowały się na równoległym kursie, a japońska drużyna nie straciła nic ze swojej groźnej siły.

Wieczorny Admirał Bitwy Odźwierny był zmęczony i zrzędliwy. Główny członek o największej sile bojowej - krążownik "Exeter" - wypadł z jego sił; Drugi ciężki krążownik - jak się okazało - miał mało amunicji, wszystkie 50 pocisków na działo, a amunicja musiała zostać przeniesiona z niedziałającej wieżyczki rufowej do wieżyczek dziobowych. A wróg wciąż miał 20 dział 203 mm i natychmiast przypomniał sobie o tym, gdy obie drużyny odzyskały kontakt wzrokowy. Portier stracił w sumie trzy niszczyciele - dwa poszły na dno Morza Jawajskiego, a trzeci został uszkodzony "własnymi rękami", został odesłany wraz z niesprawnym. ^ e terem”. Tak więc ciosom wroga pozostały dwa brytyjskie i cztery przestarzałe amerykańskie niszczyciele, które powinny pozostać w drużynie tak długo, jak długo będą miały torpedy. Przecież torpedy zostały wystrzelone – tak

228

tak brzmiała instrukcja Portiera - cztery kominy miały również udać się do Surabaya, ulepszone w broń podwodną i uzupełnić skromne rezerwy paliwa. Trasy obu drużyn ponownie się zbiegły, dystans się zmniejszył, a walka artyleryjska znów się rozgorzała. Głównym celem Japończyków był ciężki krążownik Houston, który był tak często zatapiany przez japońską propagandę, że załoga nadała mu przydomek „Galopujący duch Morza Jawajskiego”. Przy 101 pociskach na działo w obecnej fazie bitwy, siła ognia Houston nie mogła być duża. Wszyscy cierpieli z powodu niesłabnącego upału. Nagrzana powierzchnia morza nie ochładzała się, a pod pokładami nagrzanego słońcem stalowego kadłuba, wypełnionego od wewnątrz ciepłem wydobywającym się z niewentylowanej maszynowni i kotłowni - po prostu nie było czym oddychać. Zwłaszcza mechanicy i palacze byli skrajnie wyczerpani, a to, co cytowaliśmy wcześniej o sytuacji na krążowniku Perth, dotyczyło również Housjon… Kontradmirał Takagi i jego rozważny szef sztabu, komandor Nagasawa, początkowo nie zauważyli liczby ludzi w formacji wroga cofnęli się do krążownika, a po tym, jak drużyna Doormana wyszła zza zasłony dymnej, nie przeprowadzili decydującego ataku. Jednak stwierdziwszy, że ogień wroga opadł i nie miał wcześniejszej siły, rozkazali swoim statkom energiczniej posuwać się naprzód, a konwojowi zawrócić w kierunku wybrzeża Jawy. Po godzinie 18:00 flotylla niszczycieli kontradmirała Tanaki przeprowadziła atak torpedowy, wykorzystując zmniejszającą się widoczność. Blisko 15 000 stóp Japończycy wystrzelili torpedy, po cztery z każdego niszczyciela i krążownika Jintsu. Portier poprawnie iw porę zareagował na japoński atak. Jego okręty wykonały zwrot o 90 stopni, torpedy „przeleciały” między nimi – żadnych. Nie trafiły w cel... Sześć minut po godzinie 18:00 komandor Binford, dowódca amerykańskich niszczycieli, które tak dobrze spisały się pod Balikpapanem, odebrał sygnał świetlny wysłany przez Aldisa bezpośrednio z okrętu flagowego. Bramkarz wydał mu jednowyrazowe polecenie: DOPASUJ E! Żadna inna forma sygnalizacji już nie działała; Łączność radiowa między statkami załamała się, pozostały – jak za dawnych czasów – flagi sygnałowe i błyski sygnałowe… Obdarzony szybkim refleksem i osobistą odwagą Binford nie musiał dwukrotnie powtarzać rozkazu do ataku. Przeniósł ster na lewą burtę, a jego cztery niszczyciele, emitując obfite ilości dymu ze swoich czterech kominów, ruszyły przeciwko flotylli nowoczesnych japońskich niszczycieli. Na szczęście dla Amerykanów zakończyli już atak i wycofali się, więc walka z nimi była krótka. Dlatego Amerykanie przypisują sobie zaszczyt trafienia niszczyciela Asagumo pociskiem na tym etapie bitwy

229

Wiem, że przebijając kadłub miał unieruchomić ten statek i spowodować straty - 5 zabitych i 19 rannych. Chociaż po raz pierwszy cała nasza załoga z wyjątkiem pięciu była pod ostrzałem, czytamy w raporcie bojowym z niszczyciela Alden, nastrój był doskonały.Kiedy nadszedł rozkaz ataku torpedowego, wszyscy wiedzieli, że przeciążamy każdy nit, ciągnąc statek z prędkością 28 węzłów i pozostań w formacji - ktoś na molo zażartował dowcipnie: „Zawsze myślałem, że te stare czterobeczki muszą się tym zająć i uratować nam dzień”. Dowódca Binford, gdy jego statki nabrały prędkości (zwłaszcza siły silników i kadłubów... jeden węzeł prędkości), otrzymał zaskakujący kontrasygnał od Doormana: PRZESTAŃ ATAK! Natychmiast po tym błyskawica z pokładu flagowego molo De Ruyter przyniosła nowy rozkaz: „OCHRONAJ MOJĄ ODWROT!” Dowódca Binford stanął przed rodzajem krzyżówki, której postanowił nie rozwiązywać: wziął wiodącego japońskiego ciężkiego — i wysoce niebezpieczne - krążowniki Nachi i Haguro na muszce i osiągnęły 10 000 jardów przez zadymione morze, pokonując zaporę ze strony japońskich statków. Dwa z jego statków prawie zderzyły się w zamieszaniu związanym z atakiem, ale wszystkie cztery odpowiedziały wystrzeleniem torped na 1822, ale z tej odległości miały niewielkie szanse na spowodowanie szkód. Binford wystrzelił torpedy z wyrzutni na prawej burcie, obrócił się o 180 stopni i wystrzelił z wyrzutni na lewej burcie. Pojawienie się czterokominowych okrętów na polu bitwy, jak twierdzą historycy, wzbudziło duże zainteresowanie nieprzyjaciela, gdyż przypominało starszym japońskim dowódcom ich własną młodość, kiedy takie sylwetki statków były modne. Tak czy inaczej, Takagi nie okazywał pogardy dzielnemu przeciwnikowi, choć na kiepskich statkach, i zarządził zwykły zwrot o 90 stopni, aby bardziej wytrwała torpeda nie przebiła jego kadłuba. Po wystrzeleniu wszystkich torped Amerykanie w zapadających ciemnościach zaczęli stawiać czoła własnej formacji okrętów. Binford miał mieszane uczucia; czuł, jak komenda wymyka się z rąk portiera, a jego ostatnia seria komend wyraźnie wskazywała na wyczerpanie psychiczne i niezdecydowanie, co robić dalej. Ze szczytu linii alianckich, z pokładu „De Ruytera” Aldis znowu zamrugał: ZA MNĄ! bitwa. Sam, stara łódź podwodna z wieloletnim doświadczeniem, wspomagana przez ostrożnego szefa sztabu i kierowana dużym konwojem transportowym

230

Wypełniony armią, która miała podbić Jawę, zobaczył światła latarni morskiej Surabaya daleko na południu i zdał sobie sprawę, jak blisko jest do brzegów wyspy. To natychmiast skłoniło go do myślenia, że ​​Holendrzy z pewnością rozstawili pola minowe w pobliżu bazy, że mogą tam stać U-booty. Co prawda drugie niebezpieczeństwo w walce nocnej nie było tak groźne jak w walce dziennej, ale jednak... Takagi, podobnie jak Odźwierny, odczuwał fizyczne i psychiczne obciążenie walką i nie mógł jeszcze zdecydować się na radykalny ruch, co było bardzo irytujące dla jego młodszych oficerów, którzy byli chętni do porozumienia. Jednak Takaqi znał swoich - przeciwnik był osłabiony w poprzedniej walce, jego własny zespół nie poniósł większych strat do dalszych działań i trzeba było czekać na dogodniejszy moment, by zadać przeciwnikowi śmiertelny cios. „Exeunt”*, jak napisałby Szekspir po tym akcie, a Takagi nakazał zakończyć walkę, konwój ponownie skręcił na północ, pozostawiając zrozpaczonych kapitanów – wykonanie zwrotu o 180 stopni w ciemności nie jest łatwe Zadanie dla niego 41 statków, które nigdy wcześniej nie pływał w zespole... Jego statki również zaczęły zawracać, oddalając się od niebezpiecznych wybrzeży Jawy... Co zrobiłby Doorman? Myśl ta była z japońskim admirałem, gdy zbierał swoje siły na nową fazę bitwy… Bramkarz, ledwo dostrzegający uciekającego wroga, tylko po to, by wkrótce zniknąć z pola widzenia alianckich obserwatorów, skontaktował się przez radio ze swoim przełożonym, admirałem Helfrich, który stacjonował w swojej siedzibie ABDA w górach nad Bandungiem: „Wróg się wycofuje Gdzie jest konwój?” Admirał Helfrich nie potrafił odpowiedzieć na to kluczowe pytanie. On sam nie miał aktualnych informacji o Japończykach, więc zadanie spadło na Odźwiernego, który w tropikalną noc odszukał Japończyka i spróbował zadać upragniony decydujący cios… i zdecydować w myślach czy kontynuować walkę, tam nastąpiło lekkie odprężenie na statkach obu stron. Na okręcie flagowym kontradmirała Tanaki, krążowniku Jintsu, dowódca flotylli niszczycieli otrzymał filiżankę mocnej zielonej herbaty.

231

minimalne straty własne. W rzeczywistości od ataku torpedowego najbardziej ucierpiał niszczyciel Asagumo, który został czasowo unieruchomiony i poniósł ciężkie straty w ludziach. Na statkach zachowanie kontradmirała Takagi było krytykowane, zwłaszcza przez aktywnych młodszych oficerów, którzy stracili własną osobowość, nie nie myślcie, wychowani w jednym Geiście, będącym mieszanką wzorców pruskich i nienajlepszej pod tym względem japońskiej tradycji militarnej, odczuwali niedobory żywności – świeżych warzyw i owoców nie było od dawna – i mieli trochę nadziei, że dostęp do bogactw Jawy w najprostszych sprawach ich życia coś zmieni w jego pamiętnikach, że „to normalne na statkach, że zostało im dość amunicji i torped, aby dokończyć dzisiejszą statki bramkarzy, na razie jednak powinny patrolować 20 mil na południowy-wschód od konwoju iw razie potrzeby bronić go przed atakiem z zaskoczenia. Kontradmirał Takagi, któremu wodnosamoloty katapultowane z jego krążowników oddały nieocenioną pomoc podczas bitwy, nie chciał ich stracić i w tym okresie „postoju” działań postanowił wyciągać je z wody każdą salwą dla siebie Jak pisze dowódca Hara: ... O godzinie 20:50 „Nachi” próbował wydobyć z wody ostatni z pięciu samolotów, kiedy obserwator zawołał: „Nadchodzi 3. eskadra pancerników!” Kapitan Ishikawa spojrzał przez gogle: „Hmm, wyglądają jak 'Haruna' i 'Kirishima'. Jak się tu dostały?" – Zaledwie dwa dni temu byłeś na Pacyfiku – zauważył z niedowierzaniem oficer wywiadu na pokładzie „Nachi”. Trzydzieści sekund później, na moim doku, Ishikawa wykrzyknął ze złością: „Cholera, wrogie statki, cztery, płyną prosto na nas, 12 000 metrów stąd”. Oba krążowniki stały nieruchomo w wodzie. Jak mogą walczyć ze statkami, które się nie poruszają? A załogi nie były na stanowiskach bojowych! Zbliżający się wróg wystrzelił kilkanaście flar. Admirał Takagi zagryzł wargi tak mocno, że trysnęła krew. Był w agonii. Wszyscy na stanowiska bojowe! Prawdziwe roje w krzyżu. Minutę. Dwie minuty. Trzy minuty. „Samolot podniesiony" ryknął dźwig. Takagi zagrzmiał: „Silniki, z powrotem!"

232

Statek powoli zaczął się cofać, samolot wciąż wisiał na stalowych linach. Wrogie krążowniki otworzyły ogień i w pobliżu zaczęły padać pociski. Takagi nakazał rozstawienie zasłony dymnej, gdy oba krążowniki Nachi i Haguro osiągną 18 węzłów, minimalną prędkość bojową. Oba statki odwróciły się i otworzyły ogień, ale reflektory nie zostały użyte ze względu na przewagę liczebną wroga. Pojedynek ogniowy spowodował jedynie straty amunicji po obu stronach. Japończycy na wszelki wypadek ukryli się za zasłoną dymną. Ten krótki, ale dramatyczny pojedynek pozostał bez strat dla obu stron. Portier, zbliżywszy się półkolem do brzegów Jawy, skierował się ponownie na północ, uparcie próbując odnaleźć konwój, mając niejasną nadzieję, że uda mu się go zaskoczyć bez eskorty. Kiedy o 21:11 przypłynął w pobliżu mielizn u wybrzeży Jawy, jego formacja została zmniejszona o cztery kolejne statki. Dowódca Binford, któremu rozkazano pozostać w formacji podczas walki, wykonał rozkaz w ponad 100 procentach, ponieważ mógł wyruszyć do Surabaya godzinę po ataku torpedowym. Ale nawet gdy nity wypadły z jego starych statków, a kotły groziły wybuchem, zachował porządek i starał się nadążyć za dużymi nowoczesnymi statkami. Jego umysł zawirował: szaleńczy atak, na wpół zatrzymany na rozkaz Odźwiernego – a jednak przeprowadzony, choć bezskutecznie; ciemność, w której były wielokrotnie oświetlane flarami wrogich samolotów i statków; postępujący upadek przywództwa, wreszcie widoczne dno zbiorników paliwa, wszystko to sprawiło, że pomyślał o decyzji, którą nakazano mu podjąć, teraz, gdy Baza Surabaya była w zasięgu ręki. Spięty i niemal zrezygnowany wyrzucił z siebie słowa, które usłyszał oficer wachtowy: „Nie idę tam z portierem… A z pokładu bojowego niszczyciela Edwards, trzęsącego się na całym ciele z szybkości – nie jak na swój wiek i siłę , dowodził Binford, że wszystkie cztery jego statki kierują się do Surabai i praktycznie nie ma możliwości komunikowania się z Dormanem poza bardzo trudną drogą przez naziemne stacje radiowe, których stan był wielką niewiadomą po japońskich nalotach .

Nocny odźwierny, posuwający się w ciemnościach, tylko od czasu do czasu oświetlanych przez wrogie samoloty lub flary, nie wiedział nawet, że za jego formacją nie ma nic, że amerykański „czterokomin” już go opuścił.

233

Na jego następną decyzję – pójście wzdłuż wybrzeża Jawy – ponownie wpłynął „duch konwoju”; wciąż rozważał ochronę wybrzeża Jawy przed inwazją, kierując się bardziej intuicją niż obiektywnymi danymi, których szukał po ciemku dla tej japońskiej armady, obładowanej piechotą, artylerią i prawdopodobnie czołgami, która mogła przejąć wschodnią część wyspy. O godzinie 21:00, zgodnie z namiarami z latarni morskiej w Surabaya i kilkoma gwiazdami, które są słabe, ale widoczne tej księżycowej nocy, znajdowali się na dość płytkich wodach, które groziły opadnięciem na mieliznę. dwa brytyjskie niszczyciele, Jupiter i Encounter, ten ostatni pozostawał nieco w tyle i miał trudności z nadążaniem za postępem krążowników. ślepy, zadaje nowy cios Odźwiernemu... Kapitan Thew z niszczyciela Jupiter wspomina, jak stał na molo swojego statku i wpatrywał się w srebrzystą taflę morza, nad którą wisiał lśniący świt. Jupiter nie miał radaru - z brytyjskich okrętów biorących udział w bitwie miał go tylko nieobecny Exeter, który prawdopodobnie był już zacumowany w Surabaya. Skrycie spodziewali się zobaczyć gdzieś w świetle księżyca maszty konwoju, ale bezskutecznie - na srebrnej tafli morza nie było cienia. W dodatku ich pozycja za krążownikami nie dawała mu nadziei na wykrycie wroga jako pierwszy – bardziej prawdopodobne było, że stało się to z okrętem flagowym „De Ruyter”, który prowadził formację. Historyk bitwy pisze: . ..gwałtowny wybuch i ogarnięcie płomieniami i dymem. Thew natychmiast zasygnalizował, że jestem storpedowany!* To był błąd, ponieważ w pobliżu nie było śladów wrogich okrętów podwodnych ani japońskich niszczycieli na pozycjach do ataku. Ale ten sygnał był symptomatyczny dla uczuć dowódców alianckich, którzy wierzyli, że japońskie okręty podwodne są zaangażowane w walkę.W rzeczywistości przyczyną wybuchu była mina holenderska, która prawdopodobnie oderwała się od kotwicy, ale na pewno od pola minowego. który został położony tego dnia. Przednia przegroda maszynowni została rozerwana, a przez ziejącą dziurę wlewało się morze. Kapitanowi Thew i jego ekipie ratunkowej udało się utrzymać statek na powierzchni przez cztery niebezpieczne godziny, zanim zatonął. Ten czas został dobrze wykorzystany. Davits zwrócił się do niższych łodzi ratunkowych, D.A. Thomas: Bitwa na Morzu Jawajskim. Londyn 197]

234

Tratwy Carleya były przygotowane do startu i wreszcie łodzie ratunkowe zostały opuszczone do wody. Statek został opuszczony, a większości załogi udało się uwolnić i skierować łodzie w stronę wybrzeża Jawy. Bitwę przeżyło 78 członków załogi, inni zostali schwytani przez Japończyków i zniewoleni. Eksplozja na Jowiszu prawdopodobnie wpłynęła na kolejną decyzję Portiera, który teraz ponownie skierował się na północ w obawie przed błędami nawigacyjnymi, mieliznami i własnymi minami. Dramat holenderskiego niszczyciela „Kortenaer” i jego wraków dryfował na falach. Zostawiliśmy ich, gdy czekali, pokonani, ale nie bez nadziei, na swoich wybawców... ...kiedy początkowe podekscytowanie opadło, rozejrzeliśmy się. Nad morzem unosiły się kłęby białego i czarnego dymu. Działa, których nie widzieliśmy, grzmiały daleko. Nagle z ciemności wyłoniła się eskadra dużych japońskich niszczycieli, okręty poruszały się w pięknym szyku z maksymalną prędkością. Wielkie chorągwie wojenne powiewały na masztach wraz ze wschodzącym słońcem. Japończycy strzelali zaciekle - na szczęście w kierunku przeciwnym do nas. Salwa za salwą następowała, ale nie mogliśmy zobaczyć, w które cele trafili z powodu dymu. Na szczęście przeszli, nie zauważając nas, więc nie próbowali nas zastrzelić. Ciemność pochłonęła ich tak szybko, jak nagle się pojawili. Odgłosy ognia artyleryjskiego ucichły, a gdy dym się uniósł, zobaczyliśmy puste morze. Ponieważ nie mogliśmy zwodować naszej wyspy z tratw, musieliśmy zadowolić się pozostaniem na miejscu i czekaniem. Wielu na tratwach połknęło wodę morską i olej i próbowało pozbyć się tego niechcianego balastu, wydając przy tym nieprzyjemne dźwięki. Słońce zaszło, zapadła noc, a na niebie wschodził księżyc w pełni. Na tratwach było teraz cicho. Tylko od czasu do czasu szubienicowy humor wywoływał salwy śmiechu, które przerywały ciszę... Indonezyjski radiooperator zmarł z powodu odniesionych ran i został wrzucony do morza. Jeden z marynarzy miał złamaną nogę, a lekarz i sanitariusz udzielili pierwszej pomocy tym, co mieli pod ręką. Wpatrywaliśmy się w księżyc, a delikatne fale Morza Jawajskiego delikatnie nami kołysały. Nasze myśli dotyczyły przyszłości i łączyły się z naszymi rodzinami w Surabaya. Lepiej było o tym nie myśleć... • •• Około północy usłyszeliśmy odległe odgłosy jakiegoś ruchu na morzu. Zaczęliśmy się gapić i nagle w świetle księżyca zobaczyliśmy wyraźnie zarysowane sylwetki statków płynących prosto na nas. Czy zostaniemy uratowani z wody? Statki zbliżały się groźnie, coraz bliżej. Po chwili

235

widzieliśmy zakręty fal dziobowych. Szli w naszym kierunku - ale robiło się niebezpiecznie. Nie byli zbawcami, ale potworami, które groziły zniszczeniem nas. Zsyłali nas pod wodę swoim szaleńczym pędem i odciągali wściekle pracującymi śmigłami... ...Krzyczeliśmy jak szaleni, nie po to, żeby się ratować, ale by ich ostrzec i odpędzić. I nagle zdaliśmy sobie sprawę, że to nasze własne krążowniki szybowały przez księżycową noc! Musieli nas zauważyć, bo prowadzący De Ruyter nieznacznie zmienił kurs. Gdy przelatywały obok nas i prawie otarły się o nas, nasze tratwy przewracały się na falach, nasi towarzysze, krążowniki holenderskie, australijskie, amerykańskie i wreszcie inny holenderski krążownik ryczał przez wodę, cztery krążowniki pędzące z maksymalną prędkością pod tropikalnym księżycem, z rufie Houston, lekkiej boi, która zdawała się tańczyć na powierzchni, gdy unosiła się na wodzie. Śledziliśmy ich wzrokiem, aż zniknęli nam z oczu. Smutek wypełnił nasze serca. Wyszli z osłony niszczyciela i kierowali się na północ w kierunku wroga. Czy kontradmirał Portier spojrzał na nas ze swojego flagowego doku i pomyślał o nas? „Zobaczymy ich po raz ostatni", powiedział jeden z oficerów Kortenaer, gdy statki zniknęły w ciemności. „Mam nadzieję, że policzą żebra Japończyków, zanim sami pójdą na dno" — powiedział bosman... czy nie powinniśmy tracić jej z oczu, bo była dla nas promykiem nadziei. Godziny mijały powoli. No i oto na nocnym horyzoncie pojawił się kolejny statek - najpierw zobaczyliśmy jego bok, potem zmienił kurs i skierował się w naszą stronę... Prawdopodobnie był to samotny statek, niszczyciel lub mały krążownik operujący na tym pełnym akcji morzu poza linią, może to Japończyk został uszkodzony lub wycofujący się z pola bitwy... Ale nie byliśmy w wodzie wystarczająco długo, aby cieszyć się z uratowania przez wroga, co musiało spowodować, że rozglądaliśmy się w napięciu ale podejrzanie. „Angielski niszczyciel!" krzyknął oficer. „To spotkanie!" krzyknął drugi. Wszyscy patrzyliśmy w milczeniu, nie mówiąc ani słowa, a potem wydaliśmy okrzyk ulgi i radości. To było spotkanie! Jej kapitan umiejętnie manewrował swoim statkiem blisko naszych tratw. Sieci zostały przerzucone przez burty i ci, którzy byli wystarczająco silni, zaczęli się po nich wspinać. Rannych i osłabionych wyciągano.

236

Kiedy wszyscy poczuliśmy pod stopami stal pokładu niszczyciela, nasze serca wypełniła trudna do wyrażenia wdzięczność. Podajesz rękę swojemu wybawcy i próbujesz pokazać, jak bardzo doceniasz oferowany kieliszek grogu i suche rzeczy, które dają ci ze swoich skromnych zapasów... Marynarz zmarł na pokładzie Encountera ze złamaną nogą, a później został pochowany w Lądzie Cmentarz Surabaya: Dowodzenie misją ratunkową niszczyciela Encounter było ulgą od napięć związanych z bitwą. Cztery krążowniki jechały z pełną prędkością i wkrótce światło księżyca było słabym zarysem, a on musiał zostać tam, gdzie był — z dala od ego, czegokolwiek innego, co mogło być zagrożone — aby ratować życie. Pierwsza część nocnej walki nie pozostawiła dobrego wrażenia, być może z powodu jego własnej słabości • z trudem utrzymywał się w pędzącej kolumnie krążowników: „Jakoś jego silniki nie działały prawidłowo. Najbardziej irytujące było to, że Japończycy natychmiast zaznaczali każdy swój zakręt, zrzucając flarę z samolotów, a ich silniki mruczały gdzieś na nocnym niebie nad ich głowami. Jak napisał w swoim raporcie dowódca australijskiego krążownika Perth: O godzinie 21:50 nad naszymi głowami pojawił się kolejny rozbłysk powietrzny, a wkrótce potem na wodzie pojawiła się linia sześciu świecących boi wapiennych, obramowujących naszą linię pod kątem prostym. Tak było za każdym razem, gdy wytyczaliśmy nowy kurs i wkrótce stało się jasne, że każdy nasz ruch tej księżycowej nocy był relacjonowany nie tylko przez radio, ale także przez doskonałą sygnalizację wizualną. W tej sytuacji wrogowi musiało być śmiesznie łatwo użyć własnych sił. O 22:17 minęliśmy grupę ocalałych. Nie wydawali nam się Anglikami - byli albo Japończykami, albo Holendrami. Nie wiem, czy zatopiono holenderski statek...* * Raport dowódcy z Perth oddaje atmosferę tej fazy bitwy, ale poza tym mówi o odwiecznym zjawisku każdej bitwy: niepewności dowódcy co do przebiegu bitwy Wydarzenia, tym bardziej, gdy komunikacja zawodzi... Kapitan Morgan, dowódca Encounter, po uratowaniu z fal morskich 113 ocalałych z holenderskiego niszczyciela Kortenaer, którzy spoczywali już na dnie, skierował swój statek do Surabaya; ostatni niszczyciel, towarzyszący dotychczas czterem dzielnym krążownikom Surabaya, z wielkim niepokojem oczekiwał wyniku bitwy, słychać było odgłosy ognia artyleryjskiego, słychać było tępy wybuch miny, rozdzierającej A. K r o ese: holenderska marynarka wojenna w stanie wojny. Londyn 1945. R. McKie: Proud Echo, Londyn 1958.

237

Najbardziej fantastyczne pogłoski dotyczyły Jowisza, miasta i bazy morskiej; Japończycy zostali zauważeni prawie podczas lądowania. Rodziny holenderskich marynarzy z niecierpliwością oczekiwały powrotu swoich bliskich. Exeter”, eskortowany przez holenderski niszczyciel Witte de With. o ofiarach świadczą nosze przykryte prześcieradłami. Niemal jednocześnie amerykańskie niszczyciele komandora Binforda zaczęły wchodzić do kanału portowego: „Kortenaer”. Po nocnym mieście rozeszły się setki głębokich plotek o ofiarach, a przede wszystkim o tym, że siedem statków wróciło z morza, reszty nie widać; najprawdopodobniej nadal jest samotny walcząc z morzem.

... Dowódca Binford nie dotarł jednak na brzeg; Wchodząc do portu, otrzymał rozkaz od admirała Helfricha ze swojego stanowiska dowodzenia w Lembang koło Bandungu, aby podążać wzdłuż zachodniego wybrzeża Jawy i zawinąć do portu Batavia - Tanjong Priok. Komandor Binford, którego poznaliśmy jako człowieka, który potrafi myśleć realistycznie w najtrudniejszych sytuacjach, uznał za śmieszne rozkazy holenderskiego zwierzchnika: miał przejść przez wody, na których dzień i noc roiło się od wrogich statków, z tuzinem zwiadowców samoloty nad głową podążałyby za nim na każdym kroku i nieuchronnie spadłaby na niego połowa japońskiej floty. Krążownik mógł strzelać do nich z ciężkich dział, cały czas utrzymując ich w rozsądnej odległości. Tak więc Binford, nie bardziej doceniając rozkazy Helfricha niż niedawny kontratak Odźwiernego, postanowił naradzić się z dowódcami swoich statków. Przez radio uzgodnili, że nie będą płynąć wzdłuż północnego wybrzeża Jawy, co byłoby samobójstwem dla bezradnych i przestarzałych niszczycieli, ale zatankują w Surabaya i spróbują wydostać się z pułapki przez cieśninę oddzielającą Bali od wyspa o tej samej nazwie przeniosła się z Jawy na Morze Jawajskie.

Z38

W międzyczasie cztery krążowniki Doormana, po utracie Jowisza i wysłaniu Encountera z uratowanymi ocalałymi do Surabaya, kontynuowały swój pierwotny kurs na północ. Portierowi chodziło tylko o jedno: znaleźć konwój i wyrządzić mu jak największe szkody. Nie eskortowane już przez niszczyciele, krążowniki szły zygzakiem do przodu, aby chronić się przed możliwymi atakami torpedowymi z łodzi podwodnych. Nagle głos sygnalisty z lewego skrzydła kreta wyrwał wszystkich z chwilowego poczucia bezpieczeństwa - od pół godziny nie było flar i wydawało się, że "stracili" wrogie okręty - wróg na horyzoncie! - Odległość ponad 20 000 metrów! - Kurs 180! „Prędkość dwadzieścia dwa węzły! Kolejne komunikaty elektryzowały wyczerpanych ludzi na molo, na wieżach artyleryjskich i w pomieszczeniach wewnątrz statku. W sztabie artylerii do pracy ruszyły maszyny liczące, wyliczające dwa podstawowe elementy dla praca strzelców - kąt wzniesienia i kąt kierunku jaki muszą obrać lufy dział wprowadziła poprawki na wilgotność, temperaturę, ładunki prochowe, a efektem całej tej matematycznej operacji miało być trafienie w kadłub wrogiego okrętu ... Japończycy obrali kurs odwrotny po tej stronie powierzchni morza, którą w rzeczywistości przesłonili silnymi odbiciami, deformując ich sylwetki i powodując błędne oszacowania zasięgu Biorąc pod uwagę, że obie strony mijały się z łączną prędkością około 50 węzłów, lub prawie 90 kilometrów, walka artyleryjska nie mogła trwać długo. Obie strony były już zmęczone: alianci byli w bojowej podróży od ponad 30 godzin, Japończycy jeszcze dłużej - a załogi dział, mechanicy i sternicy dochodzili do granic ludzkiej wytrzymałości. Tym razem więc pojedynek artyleryjski nie był już tak intensywny jak za dnia i wkrótce przeciwnicy stracili się z oczu… Kontradmirał Takagi, który prowadził swoje dwa ciężkie krążowniki – bo te lekkie osłaniały konwój niszczycielami – zdał sobie sprawę, że może to poważnie skomplikować sytuację, jeśli Doorman, który właśnie go wyprzedził kierując się na północ, wróci na swój kurs. Rozkazał więc swojemu okrętowi flagowemu Nachi zawrócić o 180 stopni, a za nim Haguro, który chciał obrać kurs równoległy do ​​statków Doormana. Zauważyłem dwa krążowniki po lewej stronie dziobu. Houston zauważył ich w tym samym czasie. Byli daleko od nas, ale jeden z nich wystrzelił salwę granatów wkrótce po tym, jak ich zauważyliśmy. Natychmiast otworzyłem ciężki ogień do niej i do obu japońskich krążowników

239

odpowiedzieli nam. Jej ogień znów był niezwykle celny, ale bardzo powolny. Co najmniej dwie moje salwy i być może trzecia wylądowały w bramce (obserwowaliśmy to w świetle księżyca). Ten sam statek otworzył ogień flarami, rozmywając nasz cel, ponieważ były za krótkie. Pocisk wroga trafił w nadbudówkę. De Ruyter wykonał zwrot o 90 stopni, a ja za nią, myśląc, że zauważyła torpedy… W raporcie komandora Wallera nie ma wzmianki o czynniku, który miał wkrótce okazać się decydujący: Nachi i Haguro skręcili za nimi na północ, zwiększyli prędkość i zaczęli się zbliżać w drużynie aliantów, dobrze widoczny w świetle księżyca ze wschodu. Sami pozostali jakby w cieniu, Japończycy mieli prawdziwy teatr marynarki wojennej w nocnych okularach swoich obserwatorów i dowódców: cztery piękne sylwetki nowoczesnych okrętów, na czele z krążownikiem z kominem, z daleka niczym pancernik – 180 hektometrów. .. - 150 hektometrów ... - 120 hektometrów ... - 110 hektometrów ... - 100 hektometrów ... - 80 hektometrów ... .. Kiedy dalmierze w swoich długich optycznych multimetrach wskażą 80 hektometrów, czyli 8000 metrów , kontradmirał Takagi porzucił losy bitwy oficerowie okrętów podwodnych obu krążowników, Nachi i Haguro, każdy miał 16 wyrzutni załadowanych torpedami, które w ciągu wojny miały zatopić dziesiątki alianckich okrętów na dno. czterech alianckich krążowników został teraz narysowany tak wyraźnie, jakby został narysowany pędzlem. Dym już unosił się nad morzem, a w metalicznym, nieco upiornym świetle księżyca, które padało na wroga i kąpało jego statki w jego blasku, przed sobą można było zobaczyć potężną sylwetkę De Ruytera z pojedynczym kominem i masywną walką platforma. jak filar lub wieża wznosząca się z przodu. Za nim podążały dwa krążowniki z dwoma kominami, drugi i trzeci z trzema wieżami, a za nim ostatni krążownik zidentyfikowany przez personel admirała Takagi jako jednostka typu Java. Była to zgrabna całość o wyrzeźbionych, harmonijnych kształtach. Nie było jednak czasu na kontemplację morskiego piękna statków — mimo to wykształconym oficerom sztabu admirała Takagi nie było obce piękno wrodzone całemu narodowi. Te cztery piękne statki zablokowały im drogę do podboju bogatych wysp, tworząc coś, co nazwali „strefą dobrobytu i dobrobytu”.

240

XI. Bitwa na Morzu Jawajskim 27 lutego 1942 r. – decydująca faza nocna

Politycy i ideolodzy nowej Rzeszy. Ropa na Borneo i Sumatrze, cyna, miedź, cynk, guma i żywność produkowana na wyspach Holenderskich Indii Wschodnich miały służyć Cesarstwu Japonii, które uparcie dążyło do dominacji w azjatyckim świecie „żółtych i brązowych ludzi”. Te cztery okręty, coraz słabiej reagujące na ich ostrzał, miały zostać zniszczone… Wyrzutnie torpedowe na prawej burcie skierowane w stronę wroga były gotowe do strzału, głowice ważyły ​​pół tony, czyli o 200 kilogramów więcej niż głowice torpedowe wroga. Teraz wyrzutnie skierowano na cel, dokonano korekt kursu, prędkości wroga i własnej. Na obu japońskich krążownikach wykonano te same czynności i jednocześnie - o 23:22 - rozległy się rozkazy od dowódcy uzbrojenia okrętów podwodnych krążowników: - Celuj w krążowniki wroga, kąt ostrzału 60 stopni! - Uważaj na kamery...! - Oparzenie! Ze świstem torpedy napędzane niewielkim ładunkiem wybuchowym przeskoczyły przez burtę okrętu, przebiły powierzchnię morza i rozpoczęły podwodny galop w kierunku linii alianckich. Świadkowie japońskich ataków torpedowych podczas II wojny światowej generalnie jednogłośnie potwierdzili przerażający fakt, że japońskie torpedy napędzane nowym rodzajem paliwa tlenowego nie pozostawiały po sobie bulgoczącego, spienionego białego śladu… Nachi i Haguro zostali złapani przez krótką ulewę, a widoczność nagle się pogorszył. Okręty japońskie znajdowały się pod wielkim napięciem – jak dotąd bitwa artyleryjska nie zakończyła się sukcesem, a ataki torpedowe niszczycieli zniszczyły tylko jeden lub dwa okręty wroga. Nadzieja pozostała w broni podwodnej, nad którą tak wiele pracowano w okresie międzywojennym iw której szkolono wyrzutnie w najtrudniejszych warunkach dnia, nocy i sztormu. Teraz morze było płaskie, bez fal, idealne warunki dla długich pocisków podwodnych, które miały skierować się w stronę linii alianckich. Nachi wystrzelił osiem torped, Haguro 4. Na silnie opancerzonych 80-milimetrowych stalowych filarach obu krążowników jednostka wroga była obserwowana przez szczeliny obserwacyjne, nagle jasny płomień błysnął przez kurtynę przeciwdeszczową z pleców jednostki wroga i z gardeł z pomostów japońskich okrętów rozległ się triumfalny okrzyk: „Banzai!”, jak pisze o tym dramatycznym momencie holenderski historyk batalii A. Kroese, „Nachi” wystrzelił 8 torped na odległość 5 tys. metrów, a „Haguro”

242

4 na 7000 metrów. De Ruyter obrał szalony obrót, gdy Java miała potężną eksplozję, która postawiła statek w płomieniach. Jedna z ciężkich japońskich torped trafiła holenderski krążownik w rufę, tuż obok komory amunicyjnej, ze skutkiem śmiertelnym. Na stanowisku dowodzenia stwierdzono, że statek zamarza, traci prędkość i gwałtownie się przechyla. Na krążowniku De Ruyter z przerażeniem zauważono, że siostrzany krążownik został trafiony, obserwatorzy zobaczyli, jak rufa Jawy odczepiła się od kadłuba. Również na pokładzie bojowym, gdzie znajdował się admirał Doorman i jego personel, a dowódca statku, komandor Lacomble, widzieli, co wydarzyło się na Jawie. Teraz, gdy marynarze dowiedzieli się o japońskim ataku torpedowym, napięcie wzrosło. Rozkazał Javie aktywować maszyny dymne, które okazały się uszkodzone przez wrogie odłamki. Nowy rozkaz nakazał maszynowni ustawienie zasłony dymnej, ale zanim to zostało wykonane, radiooperator Constan, który akurat był na pokładzie De Ruytera i zobaczył wznoszący się płomień z tyłu formacji, wykrzyknął: „Och , tam jest torpeda! Według holenderskich raportów wielu widziało nadlatujący pocisk, choć obecnie trudno jest ocenić, czy tak było naprawdę, czy też ich wrażenia były wytworem ich wyobraźni. Matt Gunner van Es i Matt Hoofsberg widzieli „Java” przełamała się na dwie części i stworzyła fale, przez które teraz minął ich własny statek. Wkrótce zobaczyli zbliżającą się torpedę, tym razem wycelowaną w De Ruytera pod kątem 45 stopni w lewo od dziobu. Na stanowisku dowodzenia powiedziało radio Operator Constan zbliżył się, a strzelec po lewej stronie zobaczył zbliżającą się torpedę. Constan zawołał: „Torpeda na prawą burtę od dziobu!” Szef sztabu na lewym doku zawołał: „Rozumiem!” Komenda „Prawa burta” ster za burtą!” Torpeda uderza w prawą burtę, powodując straszne zniszczenia. Kapral piechoty morskiej Rozier, który rozmawiał przez telefon w doku, powiedział, że czuł się, jakby statek został wyjęty z wody. Wszystkie światła zgasły, De Ruyter natychmiast przechylił się głęboko, na rufie wybuchł pożar, dowódca powiedział: „Jest”. Amunicja do działa kalibru 40 mm zaczęła eksplodować, czyniąc sytuację jeszcze bardziej dramatyczną.

243

a załogi straży pożarnej biegły na śródokręciu, aby ugasić płomienie i załatać to, co jeszcze można było załatać, rufę formacji spotkał los krążownika Java. 10 dział, które mocno uderzyły Japończyków na wszystkich etapach bitwy. Pół tony materiałów wybuchowych wysadziło pancerz, niszcząc wewnętrzną konstrukcję statku, i oto cała rufa się odłamała, a komandor van Straelen, dowódca statku, musiał wydać ostateczny rozkaz opuszczenia statku, z półtonowym - Prowadząca go załoga indonezyjska przeszła w idealnym porządku i nie wykazywała strachu ani nawet oznak paniki, a cała komunikacja zawiodła, on i jego asystent weszli na pokład, część załogi była już w wodzie, reszta właśnie wysiadła. Dwie z czterech łodzi ratunkowych zostały zniszczone. Ponieważ nie było czasu, aby po prostu spuścić łodzie ratunkowe do wody, po prostu wrzucono je do morza. Wkrótce przechył statku osiągnął 40 stopni, po czym dowódca ponownie wydał rozkaz opuszczenia statku przez znajdujących się jeszcze na pokładzie. Sam jako ostatni opuścił radiowóz. Dwadzieścia minut po storpedowaniu Java jako pierwsza zatonęła w falach rufą. W tym momencie pierwszy oficer wydał okrzyk na cześć tonącego statku, okrzyk, który podchwycili marynarze. Kiedy De Ruyter został trafiony japońską torpedą, natychmiast stracił prędkość, a za nim, mniej niż pół mili morskiej, krążownik Perth również znalazł się w śmiertelnym niebezpieczeństwie: pół mili to dokładnie minuta przy prędkości, z jaką poruszony - dowódca i sternik australijskiego krążownika miał 60 sekund na uniknięcie trafionego okrętu flagowego. Komandor Waller, dowódca Perthy, pisze: „De Ruyter" został trafiony potężną eksplozją i zapalił się. Udało mi się tego uniknąć, przechylając ster na pełne obroty i zatrzymując silnik. Po australijskim krążowniku amerykański „Houston" . ..skręcił w prawo i na szczęście również uniknął płonącego statku portiera... Wspomniany kapitan Owen, który znajdował się na pokładzie australijskiego krążownika przy stanowisku przeciwlotniczego karabinu maszynowego, na pokładzie rufowym, pomyślał w tym momencie, że to co on zobaczył – ten fantastycznie jasny płomień – był najbardziej przerażającą rzeczą, jaką kiedykolwiek widział

244

Życie. Został strącony z nóg, gdy pokład jego krążownika przechylił się, a statek o mało nie zderzył się z uderzonym okrętem flagowym. De Ruyter nie zatonął natychmiast po trafieniu torpedą taką jak Java, ale utrzymywał się na powierzchni przez prawie trzy godziny. Załoga miała więc wystarczająco dużo czasu, aby opuścić statek. Niektórzy zebrali się na zbiorniku, czekając na wodowanie łodzi. Tutaj pojawił się dowódca statku, komandor Lacomble: „Chłopcy”, powiedział, „przygotujcie się do opuszczenia statku, nic nie możemy teraz zrobić”. Niech Bóg będzie z tobą... I nigdy więcej go nie widziano. Według tych, którzy widzieli go w tych minutach, był człowiekiem wielkiego ducha. Po trafieniu torpedą De Ruyter był na wodzie przez około trzy godziny. W pobliżu statku nadal pływało kilka tratw. Byłem w czołgu po północy 27 lutego, pisze jeden z członków załogi De Ruyter. „Na pokładzie było tylko kilka osób i praktycznie nie było już kamizelek ratunkowych. Nagle podszedł do nas dyżurny indonezyjski marynarz, dwudziestoletni chłopiec, który pracował w szpitalu okrętowym i poprosił, abyśmy nie zostawiali ciężko rannych na pastwę losu i prowadzili ich na dziób. Łodzie ratunkowe, które zostały już zwodowane, były wypełnione ludźmi z lekkimi obrażeniami. Na statku nie było kamizelek ratunkowych, więc niewiele było do pomocy. Wspomniany marynarz, widząc, że pomoc nie wchodzi w grę, wrócił do rannych i został z nimi, zamiast myśleć o własnym ratunku; najprawdopodobniej zginął śmiercią bohatera w falach morskich. W

Trzeba wspomnieć o kimś, kto w pełni angażuje się w swoje obowiązki i może być wzorem waleczności. Moorman, Indonezyjczyk, pochodził ze społeczności protestanckiej Semarangu i służył jako medyk na Ruyter. Z godną podziwu jednomyślnością wielu ocalałych z bitwy na Morzu Jawajskim, Moorman wspomina i bardzo chwali Moormana. Dopóki były łodzie ratunkowe, Moorman nosił rannych tak szybko, jak tylko mógł. Ponieważ miejsca było mało, sam odmówił wejścia do łodzi, ponieważ na pokładzie wciąż byli ranni. Dał swoją kamizelkę rannemu, który jej nie miał.Dowódca kazał mu opuścić statek, ale Moorman odmówił - miał pozostać na statku, podczas gdy oni byli ranni (a grupa z nich była jeszcze w czołgu). . stracił przytomność w wyniku wybuchu, ale odzyskał przytomność dzięki natychmiastowej pomocy marynarzy pierwszej klasy Siemers i Siccem a'. Kiedy dotarł na górny pokład, zobaczył, że wszyscy się zgodzili

245

poprosił o opuszczenie statku. Część załogi była już na tratwach w wodzie. Portier i jego adiutant baron Tuyll van Serooskerken wciąż byli wtedy na pokładzie. Dowódca zespołu nosił nawet kapelusz admirała, co wydawało się prawie niemożliwe w obliczu ognia i przecinających powietrze fragmentów pocisków kalibru 40 mm. W maszynowni personel cały czas przebywał na swoich stanowiskach i oczywiście nie miał możliwości obserwowania przebiegu bitwy. Oficer drugiej klasy van Rijksbergen siedział za pulpitem sterowniczym w maszynowni dziobowej. Po trafieniu torpedy odczytał na tarczach, że główny przewód doprowadzający parę został przecięty. Odciął więc dostawy od kotłów. Kiedy cała załoga maszynowni opuściła pomieszczenie, do środka weszli również szef maszynowni Steerenberg i Rijksbergen. Podczas bitwy amerykański oficer sztabowy, komandor porucznik James, znajdował się na pokładzie sygnałowym krążownika De Ruyter. Wspomina: „Był tu też nasz łącznik Kolb, zostaliśmy storpedowani o północy. Widziałem ślad torpedy zbliżającej się od zachodu. Kiedy torpeda uderzyła, z kotłowni wylał się ogromny słup pary i otoczył pomosty, więc musieliśmy zejść w dół i do przodu. Amunicja, gotowa wraz z działami przeciwlotniczymi kalibru 40 mm, eksplodowała, zabijając kilku ludzi.Nie było paniki, chociaż wszyscy wiedzieli, że statek jest skazany na zagładę, a kiedy De Ruyter zaczął się mocno przechylać, wyskoczyłem za burtę. Krążowniki Perth i Houston minęły nas z dużą prędkością i zniknęły. Po jakimś czasie zostałam wyciągnięta z wody przez jedną z łodzi ratunkowych De Ruytera, w której akurat znajdował się mój amerykański przyjaciel, widzieliśmy wystające z wody wieżyczki i nadbudówki okrętu flagowego, ale po gwałtownej eksplozji zniknął pod falami... Nasza łódź była w drodze do wybrzeży Jawy.Po południu 28 lutego zbliżył się do nas amerykański okręt podwodny S-37, który zgodnie z rozkazem płynął do Australii. Dowódca zabrał mnie i drugiego Amerykanina na pokład i zapewnił pozostałym ocalałym dużo wody i jedzenia. * Większość załogi De Ruytera – 344 oficerów i żołnierzy, w tym kontradmirał Portier i dowódca statku, komandor de Lacomble – zginęła na Morzu Jawajskim. Nie ma jednak dokładnych danych dotyczących strat załogi Jawy. też świetnie. Źródła holenderskie podają ich na ponad 500 mężczyzn. * A. Kroese: Holenderska marynarka wojenna w stanie wojny. Londyn 1945.

246

Podczas gdy alianccy marynarze walczyli o życie, gdy Portier i jego szef sztabu stracili życie, po stronie japońskiej świętowano triumf. Marynarze na pokładzie Nachi i Haguro krzyczeli „Banzai", tańczyli i poklepywali się z radości po plecach. Z drugiej strony admirał Takagi powiedział chłodno: „Wykończmy pozostałe statki!" dystans 28 000 metrów, jak określono po bitwie, i zmarnował zbyt dużo amunicji, a krążownik Tanaki Jintsu praktycznie nie miał paliwa. Oficerowie artylerii szydzili z admirała Takagiego: „Jest okrętem podwodnym i nie wie, jak używać armat… Z perspektywy czasu te krytyczne słowa wydają się przesadzone. Niemal w każdej bitwie z mniej więcej równymi siłami. — Czy to na morzu, czy na lądzie, decyduje niewielka przewaga, a Takagi po mistrzowsku wykorzystywał wszystkie nadarzające się mu okazje w walce dziennej i nocnej. Jego drużyna działała jako harmonijna jednostka, komunikując się między Okręty były bez zarzutu, rozkazy wykonywane szybko i dokładnie – w przeciwieństwie do aliantów, którzy działali chaotycznie, a w końcowych fazach bitwy łączność między okrętami sprowadzała się do metod stosowanych przed wiekami… Historycy bitwy nie są zgodni co do zakresu od które Japończycy zaatakowali torpedami. Ostatecznie dane o zasięgu opierały się na obserwacjach wizualnych, choć wspomaganych instrumentami optycznymi, i dlatego nie miały dokładności odczytów radarowych. Jedno z japońskich zeznań mówi o zasięgu 10 000 metrów w czasie wystrzelenie torped, które miały trafić po piętnastu minutach; Inny japoński raport mówi o odległości 9,5 kilometra i kącie nagrywania 80 stopni. Amerykański historyk marynarki wojennej, H.E. Morison, który wraz ze swoim sztabem miał dostęp do japońskich dokumentów bojowych, mówi o odległości 8000 metrów w momencie wystrzeliwania torped przez japońskie krążowniki… Australijski krążownik Perth i amerykański Houston ominęły śmiertelnie trafiony De Ruyter zaledwie o cale z dwóch skazanych na zagładę holenderskich krążowników. Jak już powiedzieliśmy, przed bitwą, mając za ostateczny cel wygranie tej bitwy lub zachowanie maksymalnej siły do ​​następnej, kontradmirał Doorman nakazał unieruchomionym statkom porzucić jego przeznaczenie, krążownik jego własny i drugi holenderski krążownik stały się teraz takimi statkami...

247

Z załogi aliantów, która początkowo składała się z 14 okrętów, w rejonie nocnych walk pozostały tylko dwie jednostki. Dowódca krążownika Perth był teraz starszym oficerem swojego amerykańskiego kolegi na krążowniku Houston. Zgodnie z ogólnym rozkazem Odźwiernego, aby zostawić każdy tonący statek własnemu losowi i kontynuować operację, objął dowództwo i wydał rozkaz zwrotu na południowy wschód, aby zmylić wroga, a następnie po pewnym czasie obrał kurs na południowy zachód z Zamiar płynąć z maksymalną prędkością w kierunku portu Batavia - Tanjong Priok. 28 lutego o godzinie 00:50 komandor Waller wysłał depeszę do dowództwa na Jawie: POWRÓT DO BATAVII. „DE RUYTER” I „JAVA” ZOSTAŁY PRZEJĘTE PO CIĘŻKICH WYBUCHACH W TEMPERATURZE 6 STOPNI S 1112 STOPNI, a komandor Waller odnotował powody swojej decyzji w swoim raporcie następnego dnia: Miałem teraz pod dowództwem nieuszkodzony krążownik z 6-calowymi działami i krążownik z 8-calowymi działami, małą ilością amunicji i nieaktywną wieżą rufową. Nie miałem niszczycieli. Ekipę tę obserwowano dzień i noc z powietrza, która była wspaniale zorganizowana. Naprzeciw mnie leżało sześć krążowników, z których jeden podobno zatonął*, oraz dwanaście niszczycieli. Przy pomocy rozpoznania powietrznego nieprzyjaciel bawił się w kotka i myszkę z naszymi głównymi siłami i nie widziałem szans na dotarcie do niego (jego ruchy nie przeszkadzały mi od zmroku, a kilka meldunków wskazywało różne kierunki). Było całkiem pewne, że wróg miał w swoich siłach co najmniej jeden okręt podwodny i że miał wystarczającą liczbę niszczycieli, aby rozmieścić się między ich konwojem a moimi podejściami, które również były pod ich obserwacją. Nie zawahałem się więc wycofać niedobitków naszej grupy uderzeniowej z pola bitwy i rozkazać im, po nocnej akcji, maszerować do Tanjong Priok, uzgodnionego punktu zbiórki...* * Jak australijski historyk marynarki wojennej G.H. Gili, holenderski admirał Helfrich, był bardzo oburzony wycofaniem się Wallera: W rzeczywistości odwrót krążowników Perth i Houston naruszył mój rozkaz 2055/26, który brzmiał: „Musicie atakować, dopóki wróg nie zostanie zniszczony. Zespół uderzeniowy będzie walczył do samego końca, niezależnie od niedokładnej ceny. R. McKie; Dumne echo. Londyn 1953.

248

będzie za to cena”. „Perth” rzeczywiście odebrał ten sygnał. Oba krążowniki były nieuszkodzone i niesłuszne było twierdzenie a priori, że „nie ma sensu kontynuować operacji”, biorąc pod uwagę straty zadane krążownikom wroga, które, jak sądzę, były wysokie [w rzeczywistości były to japońskie krążowniki w pełnej gotowości do należy jednak - być może - wziąć pod uwagę inne fakty, takie jak braki paliwa i amunicji...* Australijska historia działań wojennych przemawia przeciwko nierealistycznemu stanowisku Helfricha of War: jaki jest właściwy moment, aby podjąć działania, zatrzymać się? W wielu przypadkach w historii bitwy, kto znalazł poprawną odpowiedź na to pytanie, został nagrodzony zwycięstwem - nagrodą rzadko przyznawaną za wojskowe samobójstwo. W nocy japońskie krążowniki poszukiwały dwóch alianckich okrętów, które tymczasem pod dowództwem dowódcy wzorowo uniknął pułapki sprytnym manewrem. Takagi przeszedł obok płonącego De Ruytera, już skazanego na zagładę, i pływających ocalałych z Jawy. Rozkazał nie marnować amunicji na płonący okręt flagowy wroga. „Jesteś wyczerpany!” Mówi się, że powiedział do swoich pracowników w Nachi Pier i wstrzymał dalsze poszukiwania.

Los dopełnia Dowódca Binford, dowodzący czterema amerykańskimi niszczycielami, zdecydował się opuścić Surabaję jeszcze tej samej nocy. Za wszelką cenę chciał wydostać się z Morza Jawajskiego. Uważał, jak pamiętamy, że wyprawa na zachód wzdłuż północnego wybrzeża Jawy byłaby samobójstwem. Z Surabaya zadzwonił do siedziby ABDA w Lembang i rozmawiał z oficerem operacyjnym dowódcy marynarki wojennej ABDA, admirałem Glasfordem. Rozmowa była dramatyczna. Binford mówił o stanie statków i ludzi. - Mamy pod dowództwem 700 zmęczonych ludzi... tak... za 24 godziny może być za późno... tak... Australia to jedyne wyjście... Kilka godzin później mógł odetchnąć westchnienie ulgi po raz pierwszy od wielu dni: GHG&L: Royal Australian Navy 1942-1945, Vol. II. Canberra 1968.

249

zgodził się na jego plan. Mógł więc wypłynąć w morze ze swoimi czterema niszczycielami jednocześnie. Piąty amerykański niszczyciel, Pope, miał pozostać w Surabaya, aby eskortować brytyjski krążownik Exeter w jego przeprawie do Batawii, ale nie wziął udziału w bitwie, ponieważ przeszedł niezbędne naprawy. Był w tej chwili jedynym amerykańskim niszczycielem z wystarczającym zapasem amunicji… Okręty opuściły kanał portowy Surabaya, minęły wyspę Madura, skręciły na wschód i podążając północnym brzegiem dotarły do ​​wschodniego krańca Jawy, Cieśniny z Bali do czterech godzin. Wszystkie cztery statki podały jedną z prawdopodobnie ostatnich wskazań prędkości i osiągnęły 28 węzłów. Nawigator okrętu flagowego, porucznik Giles, ustalił kurs w taki sposób, aby statki niejako „przywierające” do brzegu były jak najbardziej dyskretne w świetle księżyca. Księżyc schował się za chmurami i wydawało się, że żeglarze, że byli okryci wielkim „płaszczem kamuflażu”. Ale pięć minut po godzinie drugiej, kiedy wypływali już z najwęższej części cieśniny, która wówczas wyglądała jak szyjka ogromnej butelki, obserwatorzy zobaczyli ołowiany niszczyciel Edwards – już na zbawiennych wodach Ocean Indyjski — złowrogie cienie. Sylwetki statków majaczyły nad głowami, a komandor Binford też je widział i prostym językiem oznajmił, że trzy statki podążają za nim w szyku: niszczyciele, nie wiem, czy nas zauważyli, ale nie otwieram ognia, postaram się pozostać niezauważonym, ale jeśli otworzą ogień, odpowiadajcie natychmiast!” Tajemnicze statki nie zbliżały się i nie oddalały, a dopiero po kwadransie otworzyły ogień – jednak ich pociski przeleciały przez cztery kominy i wybuchły gdzieś na jawajskim wybrzeżu. Amerykanie odpowiedzieli ogniem. Manewrując i zasłaniając się zasłoną dymną, amerykańskie niszczyciele oderwały się od wroga i obrały kurs na port Tjilatjap, a następnie na wybrzeże Australii. W miarę upływu czasu cztery statki Binforda jako jedyne były w stanie uciec przed miażdżącymi kleszczami Japończyków zbliżających się do Jawy, w ramach ostatnich przygotowań do opuszczenia bazy. Exeter znajdował się w trudniejszej sytuacji niż amerykańskie niszczyciele, lekkie okręty z małym przeciągiem. Trasa przez Cieśninę Bali została zamknięta dla prawie 8500-tonowego statku ze względów nawigacyjnych.

250

Na pokładach i wewnątrz krążownika wykonano niestrudzoną pracę. To, co można było naprawić, zostało naprawione, amunicję przeniesiono z tylnej wieży do wieżyczek dziobowych, co zużywało więcej amunicji w walce. Mechanicy dołożyli wszelkich starań, aby podczas przeprawy do Batawii statek osiągał co najmniej 23 węzły, co dawałoby mu pewne – choć niewielkie – szanse. Dowódcy okrętu przydzielono pod jego dowództwo dwa niszczyciele, British Encounter i American Pope. Razem popłyną na wyspę Bawean, a następnie obiorą kurs na Cieśninę Sundajską, skąd cieśnina rozciąga się na Ocean Indyjski. Warto zauważyć, że plan ten miał niewielkie szanse, a elementarny, najprostszy rozpoznanie lotnicze do tego czasu ujawniłby już obecność wrogich statków w cieśninach… Do wieczora 28 lutego zwycięzca La Platy był gotowy do idź nad morze. Po zmroku Exeter wypłynął o godzinie 19:00 i zaczął oddalać się od nabrzeża. Komandor Gordon nie ukrywał niebezpieczeństw, które mogą ich spotkać. Należało się spodziewać osłony powietrznej, a główna obrona tkwiła sama w sobie – w załodze, jej odporności i woli walki. Obrali kurs na obszar, w którym dzień wcześniej toczyła się bitwa. Około 4:00 nad ranem 1 marca sylwetki statków zostały zauważone w odległości około 10 mil. Noc była księżycowa, a widoczność prawie idealna. Dowódca Gordon zarządził zmianę kursu, aby uniknąć obserwacji wroga. Dziesięć minut przed 8:00 Exeter został zauważony z górnego punktu obserwacyjnego. Maszty dwóch okrętów wojennych. Kurs został ponownie zmieniony i nie było żadnych oznak rosnącego niebezpieczeństwa. Dowódca „Exetera” nie wiedział, że samoloty zwiadowcze zostały wystrzelone, niezauważenie przez niego, ze statków nadlatujących i odlatujących na porannym horyzoncie. Po półtorej godzinie widać było wznoszące się maszty dwóch okrętów wojennych. Zwycięzca zeszłej nocy, kontradmirał Takagi , nadchodzi. , z krążownikami Nachi i Haguro, wspieranymi przez dwa niszczyciele. W ciągu kilku minut z północy dostrzeżono nowe groźne siły: wiceadmirał Takahashi wraz z ciężkimi krążownikami Mycko i Ashigara ruszył z pełną siłą w kierunku Exeter. !Exeter przyspieszyła swój bieg, ale pomimo nadludzkich wysiłków jej mechaniczne działa nie były w stanie dostarczyć więcej niż 25 węzłów, podczas gdy wróg mógł rozwinąć prędkość 30-32. O godzinie 10.20 jako pierwszy otworzył ogień Exeter, a następnie japońskie krążowniki. - Wokół brytyjskiego krążownika zaczęły pękać wiązki japońskich pocisków, idealnie rozmieszczonych w kierunku S1. Jak 1 do walki tutaj, gdy masz do czynienia z sześcioma beczkami głównej artylerii

251

„Exeter” ma czterdzieści po stronie wroga… Do kogo strzelać – jednego czy dwóch – w końcu nie czterech! Japończycy, wykorzystując swoją przewagę w szybkości, szybko zmniejszyli dystans: - 18 000 metrów, - dokładnie 14 000 metrów, podczas gdy pociski Exetera trafiały daleko od celów bez centralnego kierowania ogniem. Gordon, mając zablokowaną drogę na zachód i północ, pędził teraz na wschód, nieświadomy, że czekają tam potężne nowe siły, by zamknąć pułapkę. O godzinie 11:00, czterdzieści minut po rozpoczęciu artyleryjskiego pojedynku, w jego sercu zagościła nadzieja: przed nim pojawiły się podmuchy deszczu – schowaj się, „uniknij ciosu i uniknij w ten sposób śmierci…” O 11:10 10:10 Exeter wystrzelił salwę torped w kierunku krążowników Ashigara i Myoko. Cztery minuty później amerykański niszczyciel Pope wystrzelił torpedy. Za daleko, by trafić - wszystko chybione! Japończycy ze swojej strony zaatakowali z prawej burty. Exeter jest osłaniany przez niszczyciele Pope i Encounter, które atakują najlepiej, jak potrafią. W środku tego zamieszania ciężki pocisk wroga uderzył w kotłownię brytyjskiego krążownika o godzinie 11:20. Główna linia parowa pęka, krążownik traci prędkość, prawie się zatrzymuje - co to są cztery węzły w bitwie! Kończy się moc, działa stoją nieruchomo, obracają się pod różnymi kątami do nieba, wieżyczki artyleryjskie przestają się obracać. Śródokręcie pełne dymu, dziobowa kotłownia płonie od wyciekającego oleju. Gordon nie ma wyboru: wydaje rozkaz zatrzymania maszyn i najtrudniejszą komendę – „Opuść statek!” Opuść statek! widział beznadziejny stan Exeter, strzelał śmiercionośnie z coraz bliższej odległości. Dowódca zobaczył, jak zapaliła się tylna nadbudówka. Z piekielnym gwizdem japońskie pociski przeleciały między kominami i masztami statku. Krąg zaczął się obracać. W ostatniej chwili, gdy dowództwo opuściło już dok i weszło na pokład, szef sztabu podszedł do komandora Gordona i spokojnie iz nutką ironii powiedział: - To tyle, numer jeden - wszystkiego najlepszego! Gordon rzucił kornet na pokład i wraz z innymi wskoczył do morza. Najwyższy czas wciągnąć ich w wir tonącego kadłuba. Gordon zobaczył, jak japoński niszczyciel przemknął obok i wystrzelił torpedę, która zadała „coup de grace” jego statkowi.

252

powierzchnia morza... Wielka flaga bojowa wciąż wisiała na maszcie, ale morze już zaczynało ją pochłaniać. W końcu krążownik uniósł dziób i zaczął płynąć pod prąd – z bulgotem i wirami. Nieco później japoński niszczyciel wyciągnął z wody trzystu ocalałych Exeter wraz z ich dowódcą, komandorem Gordonem. Na pokładzie statku uderzał absolutny spokój japońskiego dowódcy, który wydawał się obojętny na tę sprawę - a już najmniej ze wszystkich sami jeńcy. Gordon przyznał w tej kwestii, że trudno byłoby wygrać z takim przeciwnikiem, a chyba najtrudniejszą rzeczą – właściwie go ocenić... Spotkanie, które tak skutecznie uratowało rozbitków Holenderski niszczyciel Kortenaer przeżył jej starszy brat tylko o kilka minut. Otrzymała ciężki pocisk, który ją obezwładnił i zmienił w pływający wrak niezdolny do niczego. Jej dowódca, chcąc uniknąć niepotrzebnych strat, również nakazał załodze opuszczenie statku. . Początkowo kapitanowi Blinnowi dopisało szczęście – udało mu się ukryć w ulewnym deszczu. Blinn chciał zostać na południowym wybrzeżu Borneo, a następnie przedostać się nocą na południe przez Cieśninę Lombok i dalej do Australii. Ale podczas tego drugiego szkwału zauważył go japoński samolot zwiadowczy. Marynarze wykorzystali krótką „chwilę wytchnienia” na zaopatrzenie dział w amunicję i dokonali w pośpiechu drobnych napraw. Słońce Borneo wpatrywało się w nich bezlitośnie – podobnie jak pilot japońskiego samolotu. Japoński obserwator wysłał raport i w odpowiedzi na jego raport sześć bombowców nurkujących wystartowało z lotniskowca Ryujo, znajdującego się następnie sto mil na zachód, i o 12:30 nurkowie mieli cel w celownikach bombowych, a przeciw- Działo lotnicze - stare trzycalowe działo - strzelało 75 pociskami iw końcu zablokowało mu silnik. W służbie pozostały najcięższe karabiny maszynowe, których operatorzy starali się przynajmniej uniemożliwić wrogowi dokładne celowanie. Niszczyciel cały czas poruszał się ostro zygzakami, zmieniając prędkość. Uniknął dziesięciu ataków, ale jedenastego bliski wybuchu bomby w wodzie spowodował duży wyłom poniżej linii wodnej. Maszyna po lewej zatrzymała się. Teraz na niebie pojawił się T. R us sco e: operacje amerykańskich niszczycieli podczas II wojny światowej. Annapolis 1960.

253

sześć bombowców poziomych na 1000 metrów. Rozpoczną dwunasty atak, ale żadna z ich bomb nie dotrze do słynnego statku... Kapitan Blinn zauważył, że minuty statku są policzone. Raporty z dołu mówiły, że kadłub szybko nabiera wody. Rozkazał więc zniszczyć wszystkie tajne dokumenty i kody oraz otworzyć zawory. Aby dokończyć zniszczenia, podłożono ładunki wybuchowe. O godzinie 12.50 rozkazał załodze wyjść w morze – ostatnia grupa opuściła statek powodując uszkodzenia. Kiedy wszyscy byli na morzu, zobaczyli, jak potężna salwa ciężkich japońskich pocisków zakrywa ich czterolejkowy statek, który pochłonęły chmury pary i dymu. 151 ocalałych papieża, wraz ze swoim kapitanem, kapitanem Blinnem, spędzi następne trzy dni wędrując po Morzu Jawajskim, zanim zostanie uratowany przez japoński niszczyciel. 27 z nich zmarło później w niewoli japońskiej.

Noc z 28 lutego na 1 marca 1942 roku była tropikalną nocą u północnych wybrzeży Jawy, kiedy morze było gładkie i srebrzyste od księżyca. Na świetlistym talerzu morza, z czarnym profilem lądu do lewej burty i srebrnym blaskiem księżyca przed sobą, walczyły dwa krążowniki, które uniknęły zniszczenia w krwawej bitwie zaledwie kilka godzin wcześniej, australijski Perth i amerykański Houston. Po dwóch dniach skrajnego napięcia prawie zasnęli na służbie, a po bitwie, która przeszła do historii jako Bitwa na Morzu Jawajskim, wydawało się, że odpoczywają i dochodzą do siebie w porcie Batavia, elokwentnie nazwany Tanjong Priok W czasie pokoju pachnie świeżo złowionymi rybami i krabami, kupcy oferują całe bogactwo morskiego świata, od krewetek po płetwy rekina - handel kursuje od rana do wieczora, ale najpóźniej o wpół do drugiej zacumowali w drodze powrotnej z pola bitwy, Scena pokoju w porcie ustąpiła już miejsca wojennej panoramie, z unoszącymi się nad nim pióropuszami dymu po bombardowaniu przez japońskie samoloty, niszczeniem stoczni i usuwaniem dostaw, które miały być wysłane do Singapuru dwa tygodnie temu. Dowódca portu pozwolił komandorowi Wallerowi napełnić Perth zaledwie 300 tonami ropy, więc mieli do połowy pełne zbiorniki, a przed nimi była trasa przez Cieśninę Sundajską, port Tjilatjap na południowym wybrzeżu Jawy – dla im mniej eksponowanych czasów japońskiej agresji, potem Ocean Indyjski i miejmy nadzieję Kolombo”.

254

Ubrani byli w bagażniki ocalałych z bitwy niszczycieli, którym teraz trzeba zaopatrywać w paliwo, co oznacza szansę na przeżycie dla statków i ludzi. Amunicja była jeszcze gorsza. Po bitwie mieli jeszcze 20 sztuk amunicji do działa 6-calowego i trochę więcej do mniejszych dział. Amerykański ciężki krążownik Houston miał również nieco więcej amunicji - 50 nabojów na 8-calowe działo. Houston nie wyglądało jak wycieczki Roosevelta po bitwie. Podobno jechali do Kalifornii na remont W porcie Batavia marynarze HMAS Perth zauważyli coś niewiarygodnego: ich ulubionego czarnego kotka maskotkę, który przetrwał kadencję poprzedniego dowódcy... Nienawidzący kotów, zsunął się po trapie i uciekł na krawędzi! Ci, którzy widzieli to z pokładu, zaniemówili. Najbardziej przesądni od razu przypomnieli sobie nagromadzenie się na statku niekorzystnych wydarzeń, równie złowieszczych jak lot kotka: a mianowicie, że portret ważnej postaci, która w czerwcu 1939 roku przemianowała krążownik HMS Amphion na HMAS Perth, upadł, rozbił się i rozbity; i że krążownik miał na pokładzie aż dwóch kapelanów, co jest podwójnym nieszczęściem, bo jeden wystarczy, by zabrać załogę do nieba lub na ziemię, a to jedno. Na krążowniku uzupełniono ropę, załadowano zapasowe tratwy, używane dotychczas przez statki przewożące pielgrzymów do Mekki; Pociski były przeszukiwane do końca. Półtorej godziny przed odlotem Waller wezwał komandora Houstona, jego personel i dowódców dział na swoim statku. Ze względu na staż pracy komandor Waller objął dowództwo nad amerykańskim krążownikiem. Recenzja Wallera była krótka i zwięzła. Jego masywna sylwetka emanowała wolą i energią, przedstawiał zebranym swoje plany. Zamierzał płynąć wzdłuż północnego wybrzeża Jawy w kierunku Cieśniny Sundajskiej z ekonomiczną prędkością 22–23 węzłów, aby zaoszczędzić jak najwięcej paliwa. Oba krążowniki miały być eskortowane przez holenderski niszczyciel Evertsen. Po przekroczeniu cieśniny zespół miał obrać kurs na port Tjilatjap na południowym wybrzeżu Jawy. Spodziewano się, że zespół przybędzie 2 marca. Cieśnina Sunda jest wolna od wrogich statków. Mam jednak raport, że duży konwój wroga znajduje się 50 mil na północny wschód od Batawii. Nie spodziewam się jednak spotkania z siłami wroga… ”Dowódca Waller zakończył swoje krótkie przemówienie: który był znany jako ulubieniec Cunninghama, wyróżnił się

255

W bitwie pod przylądkiem Matapan wysłał tam włoski niszczyciel, storpedując jeden krążownik i uszkadzając drugi. Jego fortuna wojenna do tej pory stanowiła przeciwwagę dla czarnego kota, dwóch kapelanów i portretu księżnej Kentu, który niedawno rozpadł się na małą bryłę. O godzinie 19:30 oba krążowniki opuściły port w kierunku oznaczonych przejść na polach minowych osłaniających port. Głos komandora Wallera zagrzmiał z głośników statku i oznajmił wszystkim marynarzom, podoficerom i oficerom, że płyną w kierunku Cieśniny Sundajskiej, początkowo do portu Tjilatjap na południowym wybrzeżu Jawy. Gdy krążownik mijał pole minowe, do kabiny radiowej dotarły komunikaty zwiadu powietrznego: zasygnalizowano japoński konwój 50 mil na północny wschód od Batavii, kierujący się na wschód: dziesięć transportowców, dwa krążowniki i trzy niszczyciele. I pojechali na zachód! Najmniej zmartwień. 1 Komandor Waller zarządził drugi alarm, który ze strony tak czujnego dowódcy mógł oznaczać tylko to, że nie spodziewał się spotkania z Japończykami. Zasugerował nawet swojemu personelowi, że w Cieśninie Sundajskiej należy spodziewać się ich własnych statków patrolowych.

... Nad Morzem Jawajskim szybko zapada zmierzch i dzień szybko zamienia się w noc. Po krótkim tropikalnym zmierzchu podążali ciemnym pasem nocy wzdłuż wybrzeża Jawy na zachód. Dwa krążowniki — Houston pięć kabli za Perth — kołysały się lekko zygzakiem, płynąc przez gorącą równikową noc, nasyconą powiewem morza i odległym, delikatnym zapachem wybrzeża, któremu towarzyszyły lekkie podmuchy wiatru. Komandor Waller oszacował widoczność na 6 mil, co nie było złe jak na noc, ale było niewygodne: dobrze byłoby mieć peleryny maskujące na obu statkach. W sali nawigacyjnej, gdzie na stołach zastawiono mapy morskie, porucznik Lyons wpatrywał się w mapę Morza Jawajskiego, wpatrując się w zegary, telefony i wyloty tub mówiących, które łączą kabinę z pokładem bojowym i innymi ważnymi pomieszczeniami. Kilkanaście godzin temu zanotował pozycję okrętów własnych i wroga, zmiany kursu, prędkość. Tutaj, bezpośrednio pod pomostem, czuł się uwięziony podczas walki, przynajmniej wizualnie odcięty od świata zewnętrznego. O bitwie nie słyszał nic poza tym, co wskazywały mu zegarki, co wskazywała mapa i co słyszał z pokładu bojowego, gdzie Kabel = 1/10 mili morskiej - 185,4 m

256

l 3 8

wiceadmirał Takeo Takagi

139. Japoński krążownik „Haguro”

141. bombowiec nurkujący Val Japońskiego lotnictwa morskiego 142. holenderski krążownik „Java”

43

Sprzymierzone krążowniki mijają ocalałych z obrazów Korteny autorstwa JH Hoovij

145. Konteradmirał Karel Odźwierny

l4

6. Pokład bojowy krążownika "De Ruyter" - zdjęcie nocne

147. aliancki krążownik w akcji artyleryjskiej. Perth na pierwszym planie

148. Komandor Hektor M.L. WalJer

l4

9.

Przysięga krążownika Exeter, 1 marca 1942 r

150. australijski krążownik Perth

151. Amerykański krążownik „Houston

wielkiego pieca, czyli dzielnego dowódcy Hectora Wallera, wydał rozkazy, teraz ledwie mógł oprzeć się fali strasznego zmęczenia: była trzecia noc po dwóch nieprzespanych nocach, a on od czasu do czasu zasypiał na siedząco i budził się przy słabym świetle. zobaczyć zegary, wymijające strzały i zmieniające się linie, przebieg bitwy, która pochłonęła tyle istnień ludzkich, oraz dwa silne, potężne statki holenderskie. Kiedy będzie ich kolej? W tym czasie zastępca nawigatora, porucznik Lloyd Burgess, był tak samo wyczerpany, gdy Lyons zapalił papierosa rękami, ale zanim zapałka dotknęła papierosa, zasnął. I sporządził mapę przebiegu bitwy w dniach 27-28 lutego, zaznaczając kursy, zakręty i prędkości. Na tym obrazie widać było przyczyny klęski: w szyku łańcuchowym („jak krowy na płocie…” przemknęło mu przez myśl) były nierówne bojowo jednostki – ciężkie i lekkie krążowniki, dysponujące artylerią o bardzo różnej sile i zakres. Jej własny Perth był osiem razy osłaniany przez Japończyków bez szansy na odpowiedź ogniową. Dlatego Holender przegrał bitwę, okręty i życie. Niczego nie pamiętał. W tym samym czasie dwa krążowniki bez floty opuściły port w Batavia, czyli nalot powietrzny, w zatoce Banten, 80 mil na zachód, kontradmirał Kurita, późniejszy dowódca wielkich pancerników floty cesarskiej, miał właśnie wysadzić na ląd oddziały 16. armada 56 statków. Zatoka Banten była idealnym miejscem do lądowania - miała doskonałe kotwicowiska, dobrze uformowane brzegi i łatwe drogi do Batawii. Kurita z pięcioma ciężkimi krążownikami i lotniskowcem znajdowała się 20 mil od brzegu, gotowa do interwencji w przypadku kontrataku aliantów. patrolujące z północy, w połowie drogi od głównych sił Kurity, były ciężkie krążowniki Mogami i Mikuma, które niegdyś zadziwiały europejskich budowniczych masywną sylwetką i ogromną ilością głównej artylerii (15 6-calowych dział w pięciu wieżach*). O 22:45 krążowniki Perth i Houston minęły prawą burtę wyspy Babi, oddalonej o około półtorej mili, zwiększając prędkość do 28 węzłów i zaczynając wpływać na wody Zatoki Banten. Krążowniki siedziały nieco z tyłu za szybką jazdą, wnętrza statków wypełniała silna wibracja, powodująca wstrząsy i uderzenia. Komandor Waller przyspieszył swój marsz po godzinie jazdy od Cieśniny Zbawienia. Noc była pogodna, „Mogami” został zmodernizowany w latach 1942-1943 i otrzymał 6 8-calowych dział na dziobie, a na rufie umieszczono lądowisko dla 11 samolotów (2 katapulty).

- Burza nad Pacyfikiem

257

z czystym niebem, jasnym księżycem, gładką powierzchnią morza. Bezwietrzna i cudowna, może być tłem dla romantycznych dekoracji artystycznych. To była noc wojny, a obserwatorzy wpatrywali się w krajobraz bezsennymi oczami - nie ze względu na jego piękno, ale na niebezpieczeństwo, jakie może nieść. Niewielu z nich, a być może żaden z nich, znało bogatą historię Zatoki Banten: widziała już flotę Kubilaj-chana wysłaną, by pomścić jawajskie zniewagi wyrządzone jego wysłannikom – co ostatecznie stało się pretekstem do podboju Jawy przez Mongołów. Tutaj w 1521 roku flota jawajska skutecznie walczyła z portugalskimi konkwistadorami i zdobyła od nich dwa statki. Był to nie lada wyczyn, biorąc pod uwagę fakt, że statki króla Portugalii były wielokrotnie większe od jawajskich i posiadały działa. Tu na brzegu zatoki pierwsi Holendrzy wylądowali w 1596 roku i stąd rozpoczęli swój marsz na wyspę. Australijskie i amerykańskie krążowniki, okrążając od południa małą wyspę Panjang pośrodku zatoki, weszły w swego rodzaju szeroki krąg, który zaprowadził ich w stronę i tak już wąskich wód Cieśniny Sundajskiej. Zaczęli za skrajnie północno-zachodnim krańcem Jawy, pokazanym na mapie jako St. Nicolas Point – Cape St. Santa Claus. Było sześć minut po 11:00, kiedy kapitan załogi zauważył sylwetkę statku na prawej burcie, 5 mil od Świętego Mikołaja, około 5 mil do przodu. Obecni na molo wspominali jego słowa: „… Wyślij sygnał rozpoznawczy. Prawdopodobnie jedna z naszych korwet patrolowych w cieśninie”. Główny sygnalista Bert Hartwell błysnął literami znaku wywoławczego Aldis. Po chwili nadeszła odpowiedź z nieznanego statku, który sprawił, że ich serca zaczęły bić, ponieważ nie był to znajomy błysk liter – to nawet nie był Aldis. Z burty statku błysnęło zielonkawe światło, które tak naprawdę nic nie znaczyło – jakby nadawca nie rozumiał swojego znaku wywoławczego albo nie chciał go zrozumieć. Powtórzono to, a potem zobaczyli, jak tajemniczy statek zawrócił i jednocześnie ustawił zasłonę dymną. Z molo nadeszły krótkie rozkazy stenograficzne: „Japoński niszczyciel, alarm bojowy… przednie wieżyczki otwierają ogień”. Dla Lyonsa w pokoju nawigacyjnym był to również znak, że należy przerwać ciszę radiową, że sygnał bojowy musi zostać przekazany do stacji naziemnych. Armaty rozpoczęły swój grzmiący, szarpany rytm, gdy budka radiowa krążownika zasygnalizowała początek bitwy. Jak na ironię, jedyną stacją, która odebrała ten sygnał, był Port Darwin w ich rodzinnym kraju. Potem w powietrzu zapadła cisza... Na próżno potężna australijska stacja radiowa wezwała jego krążownik w powietrzu, daremnie powtarzała swoje sygnały. Tak było do końca wojny

258

W przypadku krążownika jego los pozostał tajemnicą po zobaczeniu pierwszego japońskiego statku. Kiedy Lyons usłyszał kod o przerwaniu ciszy radiowej z molo, szybko nabazgrał go na formularzu w pokoju nawigacyjnym i przekazał go swojemu asystentowi, który pobiegł do pokoju radiowego z wiadomością. Asystent nawigatora Lloyd Burgess obudził się na dźwięk pierwszych salw dział 6-calowych. Pomimo drżenia próbował zasnąć, ale za każdym razem, gdy działa w wieżyczkach odwracały się, jego hełm odbijał się od głowy i spadał mu na oczy, aż spoczął na nosie. Obudziło go to ze snu i pogrążyło w otchłani bitwy, której jakoś nadal nie obchodziło: był zbyt wyczerpany, by reagować na wydarzenia. Po kilku salwach i uderzeniach w nos kasku wstał, przeciągnął się i wybiegł na molo. W tym opancerzonym pokoju, mózgu pancernika, komandor Waller stał na samym przodzie: obok niego przy kompasie Harper, główny nawigator, potem Hancox, oficer artylerii, Clarke, dowódca łodzi podwodnej, Hatwell, główny sygnalista, i kilka innych. Burgess widział ich wszystkich, gdy wciąż stał przy zasłonie zasłaniającej wejście: potężny błysk salwy z 152-milimetrowych przednich wieżyczek oświetlił wszystkich na molo, tworząc niesamowity i groźny efekt. Wydawało się, że to oni otworzyli sobie te wrota piekieł i nie mogli ich cofnąć. Gdy blask przygasł, do długich luf wieżyczek ładowano świeże pociski, a w doku panowała ciemność, z wyjątkiem słabego, słabego światła oświetlającego osłonięty stół nawigacyjny. - Cztery statki na prawą burtę! - Pięć do portu! „O Boże, oni są wszędzie wokół nas”, wykrzyknął oficer Sił Powietrznych przydzielony do krążownika. Dowódca Waller reagował spokojnie i rzeczowo na zmieniającą się sytuację: przydzielał cele wieżom, a następnie pozwalał każdej wieży celować niezależnie, gdy sytuacja się komplikowała. Przez megafony, rury wież, dochodził jego spokojny, dźwięczny głos. Pozycje 13 japońskich niszczycieli i dwóch krążowników są już zaznaczone na mapie nawigacyjnej. Ale siły te przybyły tu w celu przeprowadzenia operacji, której znaczenie zostało ujawnione ich oczom: na ciemnym tle wybrzeża, zarysy masztów i masywnych kadłubów stawały się coraz wyraźniejsze w świetle księżyca: japoński statek desantowy w zatoce Banten! Znaleźli się więc w sytuacji, o której marzyli ich przełożeni i sam admirał Doorman: zaskoczyć Japończyków podczas lądowania. Ale teraz, w nowych okolicznościach, marzenie się spełniło, a sam admirał nie żył.Podążali korytarzem między japońskimi statkami i statkami, najbliższy o milę, a najdalszy o trzy. Głos Wallera zagrzmiał po doku: „Ster zero!”

259

- Zostało dwadzieścia! A po chwili znowu: - Ster zero! - Co to za cele poza lewym halsem? - To są wyspy, proszę pana! Krążownik ostro skręcał zygzakiem, a gwałtowne zakręty posyłały ludzi od ściany do ściany. Houston wiernie odtworzyła manewry okrętu flagowego, wielokrotnie pogrążając się w błyskach ognia, gdy jej 8-calowe działa kilka razy na minutę atakowały wroga na coraz krótszych dystansach, takich jak niszczyciel Fubuki, który zauważyli wchodzący do zatoki statku, przenosząc pociski nad własne statki - widzieli, jak eksplodują wśród statków zgrupowanych na lądzie. Zmiany kursu stały się tak częste, a prędkość tak duża, że ​​ledwo mogli utrzymać się na nogach. W rzeczywistości Waller dowodził krążownikiem Perth, tak jak dowodził swoimi niszczycielami na Morzu Śródziemnym! W pokoju nawigacyjnym, w którym porucznik Lyons śledził kurs krążownika, na mapie narysowano półkole. Oba krążowniki znajdowały się w połowie drogi między wyspą Panjang w środku zatoka i brzeg. Lyon rejestrował zmiany kursu, przybliżone pozycje japońskich statków, lewą i prawą burtę, obroty silników. Morze, zabarwione na srebrzyście w świetle księżyca, było teraz wypełnione fantastycznymi słupami wody wyrzucanymi przez japońskie muszle. Cudownie walczyć, jakby ich statek nie został jeszcze trafiony, a wszystkie jego armaty buchały ogniem. Wracając do łóżek mocą silników odrzutowych, było to mocno odczuwalne w maszynach – płatki azbestu rozpryskiwały się w mechanice rur parowych, a same kotły – wydawało się – wibrowały od silniejszych sił. Ze sprężonej pary John Woods obserwował ze swojego stanowiska obserwacyjnego na niższym poziomie pokładu bojowego, jak Houston podąża za nimi, włączając potężny reflektor i emitując niebieskawą kolumnę światła na statki stłoczone na brzegu. Wszędzie do morza wpadały pociski, na pokład i molo lały się krople wody, ale tylko jeden dźwięk z bitewnego zgiełku utkwił mu w uszach: kiedy tuż obok z piekielnym gwizdkiem przeleciała kula - być może przeznaczona tylko dla niego - na molo; Strach chwycił go za gardło na chwilę, ale natychmiast się opanował. Komandor Winslow na pokładzie krążownika „Houston” pamiętał tę pierwszą fazę bitwy jak film lub zadrapanie na talerzu: zanim dotarłem do doku, wszystkie działa, które dostarczał Houston, były nokautujące. Jak uspokajające były te wymierzone, oślepiające

261

Grzmot głównej artylerii, szybki, ostry huk pięciocalowych dział i nieustający metaliczny stukot pomponów. Przede wszystkim ryk najcięższych karabinów maszynowych, ustawionych jako broń przeciwlotnicza, ale teraz wyszukujących cele wodne. W doku Houston był skąpany w oślepiającym blasku reflektorów i poza ich blaskiem ledwo mogłem dostrzec zarysy japońskich niszczycieli, które zbliżyły się, by oświetlić nas jako cele dla artylerii ich własnych krążowników. Zdesperowany za to Walcząc o życie Houston, wycelował broń w reflektory i zmiótł je pociskami. Była 23:26, kiedy nawigatorowi Lyonsowi wydawało się, że słyszy lokomotywę ruszającą z gwałtownym buchem pary. W tej samej minucie „Perth” otrzymał swój pierwszy pocisk w przednim kominie. Sześć minut później japoński pocisk trafił w mostek sygnałowy po 44 minutach walki, ale pomimo tych trzech pocisków okręt nie stracił nic ze swoich zdolności bojowych, z wyjątkiem upośledzonych karabinów maszynowych dowodzących przeciwnikiem. -broń podwodna, rozkaz wystrzelenia torped. Kolejne rozkazy krzyżowały się, gdy wróg praktycznie otaczał ich ze wszystkich stron. W końcu na molo postanowiono storpedować trzy duże statki - dwa z prawej burty niosące krążowniki Mikuma i Mogami, a z lewej burty trójpokładowy lekki krążownik Natori, starszy, ale wyposażony we wszystko, co potrzebne do walki . 10 minut po pierwszym ostrzale artyleryjskim cztery torpedy przeskoczyły z metalicznym dźwiękiem przez burtę australijskiego krążownika i skierowały się w stronę wroga. Zaraz potem wystrzelili cztery torpedy z wyrzutni lewej burty w kierunku dużych statków zakotwiczonych u wybrzeży. Dwie duże eksplozje, które miały miejsce niecałe dwie minuty później na ciemnym tle brzegu zatoki, dały im przedsmak zwycięstwa. Kapitan Polo Owen, który miał rufowe stanowisko bojowe, miał wrażenie, że rufa tonie w wodzie z dużą prędkością 30 węzłów. Piekło otworzyło się nad nimi salwami dział krążownika, a gdy tylna wieżyczka „Y” wycelowała i zionęła ogniem na podążający za nimi japoński niszczyciel, wyglądało to jak gigantyczny smok

262

otworzył nad nimi swoje ogniste usta. Leżąc w antyazbestowym sprzęcie obok swojego działa przeciwlotniczego wśród tratw ratunkowych przeznaczonych niegdyś dla muzułmańskich pielgrzymów, nagle znalazł się w zasięgu japońskiego reflektora, który skąpał ich wszystkich w bladym, niesamowitym świetle. I mimo szybkości, którą wciąż mieli i dawali nadzieję, zaczęli tracić nadzieję. 4-calowe działa strzelały do ​​oświetlonych japońskich reflektorów, a załogi zachęcały się nawzajem do szybszej pracy. Bill Davis, sanitariusz, który przybył tu przez przypadek, a może tajnym głosem nawołującym do aktywnej walki, widział, jak krwawa mgła pochłania platformę w gigantycznym ogniu i zmiata broń i załogę do morza... Gavin Campbell ze służby Działo przeciwlotnicze na wieży „Y”, przedostatnia od dziobu, patrzył na grzmiący ogień Houston, gdy statek nagle wystartował jak koń z ostrogami, a ogromna kolumna wody i ropy uniosła się w powietrze, zaćmiewając światło księżyca i uderzył ją. Kiedy doszedł do siebie i przetarł oczy, wydawało się, że nic się nie zmieniło, a amerykański krążownik nadawał swoje świetliste trajektorie. (O Boże, to jak szaleniec rzucający żarówkami, pomyślał). Ale ten wstrząs, ta kolumna wody i ropy mogła w tej sytuacji oznaczać jedno: to była japońska torpeda! Podczas gdy na pokładzie szalała artyleryjska wojna błyskawic, huków i dymu, inżynierowie wewnątrz kadłuba toczyli własną wojnę o utrzymanie pary i prędkości. Ogromne kotły — nietrudno było to zauważyć — podskakiwały w górę iw dół, gdy wielkie działa odpowiadały ogniem po wystrzeleniu w odrzutniki. Wyglądało to mniej więcej tak, jakby wielka, ale niewidzialna pięść została walnięta w ich podbródki. Rury i przewody były również narażone na wstrząsy i wibracje. Upał był tu straszny, na pewno ponad 60 stopni. Inżynierowie, palacze, ze skórą błyszczącą od potu, pracowali w oparach oleju i oleju. Jej zadaniem – od którego zależały losy statku i jej własnego – było utrzymywanie prędkości, utrzymywanie ciśnienia pary w kotłach, aby turbiny mogły obracać się tyle tysięcy obrotów, ile było potrzebne do osiągnięcia prędkości 30 węzłów. Przez chwilę zaniemówili, gdy potężny wstrząs przeszedł przez kadłub, a oni sami, wyrzuceni w powietrze, wylądowali roztrzaskani na stalowych płytach. Jeden z zegarów wodnych pękł na pół - to nie była ich własna salwa dział, "to musiało być coś więcej... nie mogli wtedy wiedzieć, że japońska torpeda właśnie uderzyła między dziobową kotłownię a maszynownia i ich koledzy zginęli, gdy stali przy silnikach, zostali spaleni żarem eksplozji, a potem atakująca fala morska zamieniła wszystko w ruinę i piekło, poczuli, że statek traci życie, od gigant zadający ciosy i poruszający się po szalonych zakrętach, w istotę, która wciąż się porusza, ale nie ma już pełnej kontroli nad swoim życiem i ruchem.

263

Pięć minut po północy w pokoju nawigacyjnym porucznik Lyons nagle poczuł, jak krążownik unosi się w górę, uniesiony niewidzialną ręką olbrzyma. Przez chwilę wydawało mu się, że żegluje po oceanie powietrza - z tej niezwykłej podróży setki zdjęć rozpoznawczych sylwetek statków wypadło ze specjalnych teczek i rozsypało się po podłodze kabiny. Molo było zalane wiadomościami związanymi z pracą: - Maszynownia dziobowa nieczynna... prędkość ograniczona. - Wieża "B" - brak pocisków - Wieża "X" - brak pocisków - Wieża "A" - zostało pięć pocisków. Załogi dział 4-calowych zgłaszają, że będą strzelać pociskami oświetlającymi, cała amunicja trafiła do Japończyków. Komandor Waller, wpatrując się w pokaz świetlny otaczający statek, powtarza „Bardzo dobrze!” z każdym raportem. Wie, że choć trafienie torpedą nie przesądza losu statku, zmniejsza jego prędkość i eliminuje szansę na wydostanie się z tego szalonego kręgu, w który się wpakowali. Nie traci jednak odwagi, zachowuje spokój i narzuca go otaczającym go osobom. Statek ponownie unosi się w powietrze, a zdjęcia z rekonesansu statku w pokoju nawigacyjnym wylewają się z rejestratorów, do których zostały mozolnie przesłane kilka minut temu. Statek wystrzeliwuje ostatnie pociski, jakie mu pozostały; jego prędkość została zmniejszona o połowę. Nowy potężny cios, który wydaje się wyciągać statek z wody. Kolejna torpeda uderza w poziom drugiej przedniej wieży („B”)… Inżynierowie poniżej zaczęli rozumieć, że koniec jest bliski - na próżno wzywali maszynownię z kotłowni, połączenie z platformą bojową było również złamany. I wtedy ktoś powiedział, że trzeba odciąć dopływ paliwa do kotłów, bo może być źle. Okręt wyraźnie przechyla się na lewą burtę i po trzecim wybuchu - prawdopodobnie także torpedach - pogłębił się. I wtedy oficer dał sygnał do wyjścia - bez paniki, bez przesadnego pośpiechu. W tym momencie byli z siebie naprawdę dumni... Torpedysta Len Smith, który jeszcze nie tak dawno walczył i ostrzeliwał wroga, teraz myślał tylko o jednym: co powinien zrobić przed zejściem ze statku? BOMBY GŁĘBINE! Dowódca krążownika kazał je naostrzyć przed zapadnięciem zmroku, co było procedurą trudną do zrozumienia dla kogoś, kto nie zna Wallera i jego pasji bojowych, teraz stały się śmiertelnym zagrożeniem dla załogi i ustawione na różnych głębokościach eksplodowałyby, gdyby kadłub zatonął. Fala uderzeniowa pojedynczej bomby może zabić - a jakie zniszczenia spowodowałyby dziesiątki bomb! Po wyjęciu bezpieczników przypomniał sobie jedno: sprzęt radarowy, który był w pobliżu - obok wyrzutni torpedowych. Rozbił go młotkiem.

264

Kiedy druga torpeda uderzyła w krążownik, Waller wyszeptał na doku: „Rozdarty…”, a potem natychmiast głośno: „Opuść statek!” Wciąż niepewny, oficer artylerii Hancox zapytał: „Czy przygotowujesz się do opuszczenia statku?” „Nie”, odpowiedział dowódca, „opuść statek!” I natychmiast polecenie zostało przekazane całej załodze za pośrednictwem wewnętrznego systemu łączności. Wieża „A”, główna wieża statku, zagrzmiała kolejną salwą i statek ucichł. Waller nadmuchuje kamizelkę, dwóch mężczyzn zostaje z nim, w tym pomocnik nawigatora, Burgess. Również na dok, aby zejść. Burgess przypomniał sobie, że jego dowódca stał nieruchomo, z oczami utkwionymi w wieżyczki, które nie mogły już mówić, a czterema torpedami i dziesiątkami pocisków szybko zatonął w japońskich reflektorach, setki ludzi przebywały w zablokowanych przejściach, klatkach schodowych, wieżach artyleryjskich, ponad 300 marynarzy a oficerowie znaleźli się w wodach Cieśniny Sundajskiej oddzielającej Jawę od Sumatry – w ramionach potężnego prądu, który niósł ich na południe, do Oceanu Indyjskiego. Wskazówki na wodoodpornym zegarku Burgessa wskazywały godzinę 0:25 dla 682-osobowej załogi HMAS Perth, 353 zginęło w walce lub, jak się okazało po wojnie, w prądach i wirach Cieśniny Sundajskiej, czasem dosłownie u wybrzeży rozproszonych wysp, 329 uratowanych zginęło w niewoli japońskiej. oraz Torpedy krążowników uszkodziły ciężki krążownik Mikuma i niszczyciel Harukaze oraz zatopiły cztery transportowce, w tym dwa statki sztabowe, w tym Sakura Maru, dowódca 16 Armii. Dokumenty japońskie, na których oparł się amerykański autor Paul S. Duli w swojej historii bitew Cesarskiej Marynarki Wojennej Japonii * (opublikowanej w 1978 r.), Pokazują, że Japończycy wystrzelili łącznie 87 torped w oba krążowniki alianckie; Japończycy twierdzą, że kwatera główna Sakura Maru została trafiona torpedą wystrzeloną z niszczyciela Fubuki. Na ile ta teza jest oparta na faktach, trudno ocenić – być może z chęci złagodzenia goryczy strat i emocji, jakich doznaje wysoki dowódca. W każdym razie dość trudno jest odróżnić własną torpedę od torpedy wroga, a Dumas powiedział już, że „wszystkie koty są szare w nocy…” A Battle History of the Imperial Japanese Navy - Cambridge US 1978.

265

Kiedy Perth zatonął, Houston miał 20 minut życia. Najstarszy z oficerów*, który przeżył te dramatyczne kwadrans, pisze: ...Położenie wrogich okrętów umożliwiło całkowite okrążenie „Houstona” we wszystkich kierunkach od strony morza.W pobliżu transportowców w zatoce Banten operowały lekkie okręty patrolowe i łowcy torped. Wrogie statki – prawdopodobnie krążowniki lub lotniskowce – ostrzeliwały „Houston” z wysokości 12 000 jardów nad poziomem morza. Po zastrzeleniu się, pobili nas i sieli zniszczenie. Niszczyciele, w zespołach trzy- lub czteroosobowych, wielokrotnie atakowały z dziobu i rufy torpedami i działami. Bliskość mielizn i obecność silnego prądu stwarzały dodatkowe ryzyko podczas manewrowania. Ponieważ kontrola nad całym obszarem szybko przeszła w ręce wroga, lądowanie nieuchronnie doprowadziłoby do zajęcia statku przez wroga. Wszystkie funkcjonujące jeszcze systemy łączności były beznadziejnie przeładowane doniesieniami o uszkodzeniach, nadlatujących torpedach, atakach nieprzyjaciela i zmianach pozycji celów, do których strzelaliśmy... W ostatniej fazie rozmieszczenia Houston , który w zależności od miejscowej scenerii, ostrzelany z poszczególnych wież artyleryjskich, ponieważ centrala kierowania ogniem już dawno przestała działać, uszkodził lub nawet zatopił pociskami japoński trałowiec „AM-2” i uszkodził trzy japońskie niszczyciele. Pocisk wystrzelony z dział amerykańskiego krążownika o godzinie 23:55 uszkodził zasilanie ciężkiego krążownika Mikuma, jednak Japończycy dość szybko poradzili sobie z uszkodzeniami, a ich okręty nie straciły wiele ze zdolności bojowej Houston, uszkodzone przez torpedy i pociski , mocno sterowany na prawą burtę. Dziesięć minut po północy japońska salwa eksplodowała w maszynowni na rufie, wyrzucając ją z korytarza. W maszynowni dziobowej porucznik Robert Fulton poczuł dwa trafienia torpedami. Jego przednia maszynownia wciąż się poruszała i nadawała statkowi prędkość, i był zaskoczony, słysząc rozkaz swojego dowódcy, by opuścić statek. Z początku nie mógł w to uwierzyć, ale kiedy otrzymał ustne potwierdzenie rozkazu od oficera łącznikowego, nakazał zgasić kotły. Zawory zostały otwarte, pozwalając na ujście kilkuset funtów pary. Personel maszynowni przeszedł przez włazy do przestrzeni nad maszynownią i dalej przez podstawę wieży, aby katapultować samolot na nadbudówkę ... Porucznik Hamlin w wieży nr 1 przeszukał peryskop w poszukiwaniu dalszych celów. Wstrząs przeszedł przez statek i Hamlin uderzył głową w peryskop. „Wieża nr 2 Kmdrppor. AL Mahr. Zgłoszono w: SE Morison: The Rising Sun…, op. Cit.

266

trafiony — usłyszał głos w słuchawce, a zaraz po nim — Pożar w wieży nr 1. 2". Mimo i tak już słabej widoczności Hamlin próbował ocenić odległość od świecącego w ciemności oka japońskiego reflektora. Dzwony, błyskające światła, jego wieża zatrzęsła się od salwy. Hamlin zobaczył w promieniu reflektora wroga, że ​​pociski były krótkie… Jego wieża wystrzeliła kolejną salwę; poprawił odległość. I nagle pojawił się strumień wiadomości, które miały zadecydować o jego losie i losie całego personelu wieży. - Pożar w komorze wieży nr 1! Hamlin mechanicznie powtórzył „Ogień w komorze 1 wieży", nie zdając sobie z początku sprawy, że to jego wieża. Dowódca Maher zareagował natychmiast. zalał na razie komory pięć pięter niżej, ale aby komora ładunku prochu i komora rakiety pozostały suche Ale tam, w napięciu i zamieszaniu, słowa jego rozkazu zostały źle odebrane, a komory prochowe i nabojowe zalane. A mógł jeszcze sześć. Ale wciąż były naboje w lufach trzech dział, wycelował ponownie w płonący reflektor, i po raz ostatni wieża nr 1 zatrzęsła się od salwy ognia. Przez szczeliny Hamlin widział, jak sąsiednia wieża płonie, a płomienie, wznoszące się coraz wyżej, otaczają go świetlistą, przerażającą koroną. Niesamowity blask rozświetlił cały pokład... Houston zwolnił, prędkość spadła do nie więcej niż 6 węzłów, ruch statku ustał, silniki przestały działać. Ktoś na doku zapytał: „Czy mamy opuścić statek?” Komandor Rooks skinął głową. Jego szef sztabu ogłosił przez wewnętrzną sieć komunikacyjną: „Opuścić statek!” Była godzina 12:33. Sygnał brzmiał jak biblijny dźwięk trąb zagłady. Molo opustoszało. Numer 1 i jego ludzie przeszli przez oświetlony płomieniami pokład, unikając martwych Ixann. Ci, którzy przeżyli, przygotowywali się do skoku do morza, zakładali kamizelki, spuszczali tratwy. Byli pod wrażeniem jej opanowania i skupienia. Nie było paniki, nie było paniki, choć panika wciąż ogarniała statek, dowódca statku stanął u podnóża trapu prowadzącego na główny pokład i pożegnał się ze swoimi ludźmi kilka metrów dalej - a Rooks zginął od uderzenia

267

Karabin maszynowy z eksplozji 5-calowego pocisku, prawdopodobnie wystrzelonego z japońskiego niszczyciela... W dziobie pozostało tylko trzech marynarzy; Jednym z nich był porucznik Hamlin z Wieży nr 1. Przechył statku pogłębił się i wszyscy trzej wskoczyli do wody, a wokół nich eksplodowały japońskie pociski - każdy, kto się zbliżył, mógł ich zabić wywołaną falą. Dostrzegają przerażającą scenę śmierci statku, oświetloną przez japońskie reflektory. Jakże różniło się to od jednostki przedstawicielskiej, którą Prezydent Roosevelt podróżował cztery razy. Pokład roztrzaskany, burty podziurawione pociskami i torpedami, później dowiedzieli się, że wziął w sumie 4-6 torped, 3 pełne salwy japońskich pocisków i 11 pojedynczych trafień artyleryjskich. Ciche działa strzelały we wszystkich możliwych kierunkach. Hamlin i dwaj marynarze próbowali jak najszybciej uciec ze statku, co mogłoby wciągnąć ich do morskiego grobu, gdyby zatonął. Bliski wybuch granatu w wodzie sprawił im tępy ból, a „Houston” płonął pomarańczowym blaskiem, który pochłonął już połowę kadłuba. Przechył się pogłębił, statek wyraźnie się przewracał — z tej strony syczały ognie, pochłonięte przez wodę. Jednak flaga wciąż powiewała na maszcie i wraz z nią, czterdzieści pięć minut po północy, dzielna Houston rozpoczęła swoją ostatnią podróż — na dno Morza Jawajskiego. Przeżyło ponad tysiąc mężczyzn, tylko 368. Dostali się do niewoli przez Japończyków. Gdy Perth i Houston walczyły ze sobą do ostatniego bastionu, dotarł na kawałku drewna do płaskiego brzegu zatoki Banten, tak wspaniałej za dnia, a teraz tajemniczej i tajemniczej. niegościnny był dowódca 16 Armii, generał Imamura. Jego okręt sztabowy zatonął po trafieniu torpedami i pociskami. Japońscy ocaleni wyszli na brzeg i przeklinali zrządzenie losu. Adiutant generała zastał swojego szefa siedzącego na kupie bambusów na plaży - ale nie w najlepszym humorze - jak to mówią, gratulacje udanego lądowania... Na koniec powiedzmy kilka słów o losach holenderskiego niszczyciela „Evertsen”, który miał towarzyszyć obu krążownikom, ale opuścił Tanjong z opóźnieniem Prioku i nie był obecny podczas ostatniej bitwy pod „Pertha” i „Houston”. W zamieszaniu udało mu się przemknąć obok wyspy Panjang i przekroczyć Cieśninę Sundajską. Kiedy wydawało się, że ratunek faluje

268

Ocean Indyjski w zasięgu ręki, pechowy w postaci swoich japońskich niszczycieli, pojawił się przed świtem i po krótkiej nocnej potyczce, w której Japończycy ponownie udowodnili, że są mistrzami, Evertsen, podziurawiony jak sito, osiadł na mieliźnie w pobliżu małej wysepki Sabuku u wejścia do załoga podążyła za ocalałymi z obu krążowników do japońskiej niewoli. Klęska dotknęła także amerykański statek próbujący dostarczyć na Jawę bardzo potrzebny sprzęt lotniczy. 27 myśliwych) byli w drodze z Fremantle w Australii do wciąż stosunkowo bezpiecznego Tjilatjap, nieco okrężną drogą, aby zmylić japońskiego partnera o pięknej nazwie „Sea Witch”, 27 lutego znajdował się w pobliżu portu docelowego (oba statki miały pierwotnie zawijać do Tjilatjap w nocy). ). O dziewiątej rano zauważono niezidentyfikowany samolot, a do południa można było zobaczyć wynik wykrycia statku przez japoński samolot rozpoznawczy: na wysokości 4500 metrów zbliżały się japońskie bombowce. Dowódca „Langley”, komandor porucznik McConnell, zdołał uniknąć dwóch serii bomb, ale trzecia, zrzucona w późniejszym ataku, trafiła w sedno: pięć trafiło w statek, który został przerobiony z kopalni węgla w latach dwudziestych XX wieku, dwie spadły blisko na bok O pierwszej i 13:32 dowódca wydał rozkaz opuszczenia statku, który dowódca amerykańskiej marynarki wojennej, wiceadmirał Glassford, skrytykował później jako przedwczesny. statek, a ich pompy nie były w stanie nic skutecznie przeciwpożarom. Langley zatonął na pozycji 75 mil na południe od Tjilatjap przez bomby z japońskich 21. i 23. Floty Powietrznej stacjonujących w Sulawesi i został zabity przez ogień i torpedy z dwóch amerykańskich niszczycieli, które towarzyszyły mu na ostatnim etapie trasy. Port. Rankiem 1 marca w kwaterze głównej ABDA w Lembang doszło do dramatycznej rozmowy admirałów – amerykańskiego wiceadmirała Glassforda, brytyjskiego kontradmirała Pallisera i ich holenderskiego przełożonego, wiceadmirała Helfricha. Anglosasi nie mieli złudzeń co do losów Jawy

269

i możliwości ich obrony. Bitwy morskie „do samego końca” uważali za absurd. W odpowiedzi usłyszeli, jak Helfrich mówi z uporem: „Zamierzam walczyć, dopóki nasze statki są na morzu. Duża koncentracja okrętów podwodnych na Morzu Jawajskim może odnieść sukces. „Wróg spróbuje dziś wieczorem wylądować w rejonie Rembang. Nawet jeśli im się to uda, zaatakuję kolejną falę ich transportowców”. Admirał Palliser odpowiedział: „Mam instrukcje od Admiralicji, aby wycofać statki Jego Królewskiej Mości z Jawy, jeśli dalszy opór nie będzie miał sensu. W tym czasie, według Helfricha, zrobił się purpurowy i podniósł głos do Pallisera: „Czy jesteś świadomy, że jesteś pod moim dowództwem?” Palliser o wielkim wkładzie aliantów holenderskiej marynarki wojennej w walkę o brytyjskie cele wojenne – kiedy zaatakowano Malaje. Holendrzy ponieśli ciężkie straty. Palliser był nieruchomym posągiem i Helfrich wiedział, że jego sprawa jest przegrana. plecami na Prośbę skierowaną do American Glassford o kontynuowanie walki Odpowiedź, którą otrzymał, nie różniła się zbytnio od odpowiedzi Pallisera: „Moje rozkazy to wykonywanie moich obowiązków wobec ciebie.” I każdy rozkaz, jaki mi wydasz, będzie natychmiastowy Ale pozwól mi powiedzieć, że Całkowicie popieram radę waszego szefa sztabu*, że mam wycofać się do Australii – opuścić Jawę, jeśli to konieczne – na rozkaz mojego naczelnego dowódcy, ale ty zadecydujesz. Helfrich, już opanowany, przełknął gorzki kęs: „Dobrze, admirale Palliser, możesz wydawać statkom Jego Królewskiej Mości dowolne rozkazy”. Helfrich jeszcze wtedy nie wiedział, że jego dwaj najbliżsi współpracownicy wydali już przerażające rozkazy… Niecałą godzinę później dowództwo ABDA przestało istnieć* *, a sam Helfrich wsiadł do samolotu i poleciał na Cejlon. „Palliser kontradmirała. '' Przez kilka dni nadal działały komendy typów broni: ABDA-Flota, ABDA-Arm i ABDA-Air.

Do nowych mórz i oceanów

Dwanaście dni po ich ostatecznym zwycięstwie na Morzu Jawajskim Japończycy wylądowali na północnej Sumatrze, ostatecznie forsując rozległy obszar, który Brytyjczycy nazwali „Barierą Malajską”, a wybrzeża Indii były w zasięgu potężnych flot cesarskich. Marzec 12 lutego Brytyjczycy ewakuowali Andamany, obecnie na północny zachód od Cieśniny Malakka. : Wielkim planem Hitlera i jego paladynów było przedostanie się przez Kaukaz na Bliski i Środkowy Wschód i, jeśli wszystko pójdzie dobrze, podążanie śladami Aleksandra Macedońskiego do Indii, perły w koronie Imperium Brytyjskiego, gdzie Wehrmacht mógł spotkać się z armiami skośnookich zdobywców i świętować triumf wielkiego kontynentalnego zwycięstwa… W końcu Japończycy zrealizowali swój wielki plan podboju w połowę oczekiwanego czasu i w trzy miesiące podbili ogromne terytorium prawie cztery miliony kilometrów kwadratowych, zamieszkałych przez 160 milionów ludzi. Wraz z basenami morskimi obszar kontrolowany przez Japonię stanowił 6 procent ziemi - 12,5 miliona mil kwadratowych. Szybkość, z jaką odnosili zwycięstwa i postępy terytorialne, była niemal bezprecedensowa i świadczyła przede wszystkim o nowoczesności japońskiego uzbrojenia, zwłaszcza Marynarki Wojennej i Sił Powietrznych, ale także o dobrej technice operacji desantowych. Równolegle z postępami w Holenderskich Indiach Wschodnich i zbliżaniem się do Indii wojska japońskie były aktywne na południowym Pacyfiku. W nocy z 22 na 23 stycznia 1942 roku oddziały desantowe wylądowały w Rabaul w Nowej Brytanii i Kavieng w Nowej Irlandii na wyspach

271

Archipelag Bismarcka. Operację prowadziły potężne siły morskie – zespół lotniskowców wiceadmirała Nagumo składający się z czterech okrętów, dwóch pancerników, pięciu ciężkich krążowników i wielu mniejszych statków. Lądowanie na Rabaulu poprzedził atak lotnictwa lotniskowca. Wkrótce Japończycy zaczęli rozwijać Rabaul i Kavieng w potężne bazy morskie i lotnicze. W tej sytuacji Roosevelt telegrafował do Churchilla: Nie ma sensu dalej myśleć o Singapurze czy Holenderskich Indiach Wschodnich. odszedłeś Australia musi zostać utrzymana i chcemy to zrobić [...] Muszą utrzymać Egipt, Kanał Sueski, Syrię, Iran i drogi na Kaukaz… W sztabach japońskich, a zwłaszcza w sztabach marynarki wojennej, są toczyły się ostre dyskusje na temat kierunku dalszych działań. Pomysły były trzy: - Sztab Admiralicji Japońskiej wraz z dowódcą Tomioką, szefem Departamentu Planowania Operacji, postawił uderzenie na południe, w kierunku wysp Samoa i Fidżi, z zamiarem odcięcia australijskich linii komunikacyjnych i odizolowania piątego kontynentu ; - kontradmirał Kuroshima, szef operacji Połączonej Floty, wezwał do ofensywy na Cejlon i zachodni Ocean Indyjski - admirał Yamamoto, dowódca Połączonej Floty, i jego szef sztabu kontradmirał Ugaki opowiadali się za ofensywą przeciwko Midway i Hawajom, zmuszając amerykańską Flotę Pacyfiku do podjęcia decydującego starcia. Stosunek sił morskich w tym okresie był wyraźnie na korzyść strony japońskiej, która mogła jednocześnie stawić czoła zarówno flotom amerykańskim, jak i brytyjskim, skupiając się na Oceanie Indyjskim. Japońska flota w tym czasie składała się z następujących jednostek klasy głównej: 11 pancerników, 10 lotniskowców, 18 ciężkich i 21 lekkich krążowników, około 100 niszczycieli i około 60 okrętów podwodnych. Amerykanie po naprawieniu szkód wyrządzonych podczas ataku na Pearl Harbor dysponowali 7 pancernikami, co prawda przestarzałymi i nieprzydatnymi do „szybkich” działań wojennych na obszarach Pacyfiku, oraz 5 lotniskowcami, nowoczesnymi i szybkimi („Lexington”, „Enterprise”), „Saratoga”, „Yorktown” i „Hornet”). Dysponowali także 13 ciężkimi i 12 lekkimi krążownikami, 92 niszczycielami i 61 okrętami podwodnymi. Ponadto dowodzili niewielką, ale dobrze wyszkoloną australijską siłą morską złożoną z trzech krążowników Kontradmirał Crace, który operował na Morzu Koralowym, Wyspach Bismarcka i Salomona, Nowa Gwinea. Siły brytyjskiej Floty Wschodniej były skoncentrowane tylko w rejonie Oceanu Indyjskiego – o czym porozmawiamy później.

272

Wreszcie, w marcu, po dwóch tygodniach debat, marynarka wojenna i armia zgodziły się na inwazję na południowo-wschodnie wybrzeże Nowej Gwinei i zajęcie Port Moresby, kluczowego punktu na Morzu Koralowym naprzeciw wybrzeży Australii, oraz zajęcie Samoa, Fidżi i Nowa Kaledonia, efektywnie kosztowo odcinająca Australię od dostaw z USA, mogłaby się stać. 13 marca premier Tojo, wspierany przez szefów sztabów Marynarki Wojennej i Armii, przybył do cesarza z propozycjami dalszych działań. Memoriał zawierał następującą ocenę sytuacji: ... Niezwykle trudno będzie nie tylko pokonać w krótkim czasie Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię, ale także zakończyć wojnę przez poddanie wroga. Konieczne jest zatem wykorzystanie osiągnięć politycznych i militarnych osiągniętych dzięki słynnym zwycięstwom od początku działań wojennych, wykorzystując obecną sytuację do zbudowania struktury politycznej i strategicznej zdolnej wytrzymać przedłużającą się wojnę. Musimy podjąć każdy krok w ramach naszych narodowych możliwości, aby utrzymać Stany Zjednoczone i Wielką Brytanię w defensywie...*

Ekspedycja Nagumy na Ocean Indyjski i pierwsze kontrataki Nimitza 28 marca potężna flota japońska, prawie identyczna jak ta, która zaatakowała Pearl Harbor, zakotwiczyła w Staring Bay w Sulawesi. Pięć lotniskowców, Akagi, Zuikaku, Shokaku, Soryu i Hiryu, samoloty 1. Chikumy i 1. Eskadry Niszczycieli, krążownik Abukuma oraz osiem niszczycieli. Całością dowodził znany nam już wiceadmirał Chuichi Nagumo. Grupa zadaniowa kontradmirała Kurity - składająca się z lotniskowca, sześciu ciężkich krążowników i eskadry niszczycieli z jednym lekkim krążownikiem - miała operować w rejonie Zatoki Bengalskiej. Flota lotniskowców Naguma miała walczyć z siłami brytyjskiej Floty Wschodniej skoncentrowanymi na terytorium Cejlonu. W sumie działania floty japońskiej służyły zabezpieczeniu natarcia wojsk japońskich do Birmy od strony morza, ale także współpracy w określonym celu politycznym. Na te siły w Indiach liczono albo przeciwko Anglikom, albo przeciwko S. Ienadze: ostatnia wojna Japonii. II wojna światowa i Japończycy, 1939-1945. Oksford 1979.

18 - Buiza nad Pacyfikiem

273

przynajmniej będą dążyć do osiągnięcia neutralności w konflikcie między Japonią a aliantami, co byłoby bardzo korzystne dla Japonii, nazistowskich Niemiec i Włoch. 22 marca, pięć dni przed odlotem floty Naguma, Sir Stafford Cripps poleciał do Delhi, specjalnie oddelegowany przez rząd brytyjski, aby wygłosić przemówienie na temat przyszłości Indii i ich niepodległości. Anglicy chcieli zyskać na czasie i dojść do porozumienia, obiecując Indiom niepodległość... ale po wojnie. Nalot na Nagumę i Kuritę miał na celu zastraszenie w szczególności mieszkańców północno-wschodnich Indii i być może pomoc w manewrowaniu Indiami i ich potencjałem ludnościowym (ponad 2,5 miliona ludzi zgłosiło się na ochotnika do walki z mocarstwami Osi) z wojny. W międzyczasie admirał James Somendlle, desygnowany na dowódcę Floty Wschodniej, przybył 24 marca do Kolombo na Cejlonie i trzy dni później objął dowództwo. Przez Stany Zjednoczone i Australię przybył pancernik Warspite, naprawiany w Stanach po zaciętej bitwie u wybrzeży Krety. Cztery dni później z Kapsztadu przybył lotniskowiec Formidable (70 samolotów) i eskadra pancerników klasy R . („Resolution”, „Ramillies”, „Royal Sovereign”, „Revenge”), ale rozwijają tylko 21 węzłów i nie nadają się do atakowania nowoczesnych japońskich statków. Również brytyjski historyk słusznie pisze o siłach admirała Somerville'a: Na papierze była to imponująca flota, ale pancerniki klasy R 3. Dywizjonu Bojowego były stare, powolne i miały krótkie podróże. Podczas I wojny większość tych niszczycieli musiała zostać naprawiona i wyremontowana. Statki zostały zebrane z całego świata i nie miały możliwości operowania i szkolenia jako jedna flota... kursował nie przez Cieśninę Malakka, ale wokół Jawy i Sumatry, a 1 kwietnia wypłynął w bezkresy Oceanu Indyjskiego. „Najmniejszy" z oceanów miał jednak 17 milionów mil kwadratowych, a znalezienie nawet największej floty statków na tak rozległym obszarze było przysłowiowym szukaniem igły w stogu siana. Jednak zaledwie 48 godzin po objęciu dowództwa, kiedy Śmierć Floty Wschodniej Somerville Po otrzymaniu informacji o zbliżającej się silnej flocie japońskiej, składającej się z dwóch lotniskowców, kilku krążowników i osłony pancerników, admirał Somendlle zorganizował swoją flotę w dwie drużyny: - Drużyna „A” (Szybka) składała się z dwóch lotniskowce („Formidable” i „Indomi• S.W. R oski 11: The War at Sea. Vol. 2. Period of Balance. London 1956.

274

Tisch"), pancernik Warspite - jej okręt flagowy, cztery ciężkie krążowniki i sześć niszczycieli; - Drużyna "B", składająca się z wolniejszych okrętów - cztery stare pancerniki, lekki lotniskowiec Hermes, dwa lekkie krążowniki, holenderski krążownik Heemskerk i osiem niszczycieli , wszyscy pod dowództwem zastępcy dowódcy floty wiceadmirała A. Willisa Przez trzy dni – między 1 a 4 kwietnia – Somerville krążył po wodach na południe od Cejlonu i czekając na nieprzyjaciela, próbował manewrować tak, aby znalazł się poza zasięgiem samoloty zwiadowcze wroga, o których nadeszły nowe raporty 3 kwietnia zespołowi „B” zabrakło wody dla starych pancerników i dowódca skierował je na kotwicowisko na atolu Addu, 450 mil na południowy zachód od Cejlonu, a także krążowniki Dorsetshire i Cornwall do Kolombo do naprawy. Lotniskowiec Hermes i niszczyciel Vampire zostały wysłane do Trincomalee, aby przygotować się do wzięcia udziału w okupacji Madagaskaru, co uznano za konieczne ze względu na niezdecydowaną postawę władz Vichy na wyspie – zarówno wobec Niemców, jak i Język japoński. Pozostała część dwóch zespołów floty Somerville przybyła na atol Addu między południem a 15:00 4 kwietnia. O godzinie 16:00 Somendlle otrzymał szczególnie dramatyczną wiadomość z „Latającej łodzi” Cataliny, która wystartowała z Cejlonu, bo w momencie, gdy radiooperator podał kurs dużej japońskiej drużyny i namiar na jej pozycję – wiadomość nagle się zatrzymała. Samolot został zestrzelony przez japońskie siły powietrzne. Admirał Somerville ocenił, że następnego ranka Japończycy zaatakują Kolombo i Trincomalee na Cejlonie i nakazał dwóm krążownikom opuścić dawną bazę i przepłynąć na południowy zachód od wyspy. W międzyczasie siły wiceadmirała Nagumo zbliżały się do Cejlonu od południowego wschodu io świcie były 200 mil od wyspy. Pół godziny przed wschodem słońca dowódca Fuchida na czele 36 myśliwców, 54 bombowców nurkujących i 90 bombowców poziomych rozpoczął nalot Luftwaffe na Kolombo, który wystartował na czas, aby nie wyrządzić większych szkód. Miasto wyludnione w pierwszy dzień Wielkanocy również nie poniosło większych strat. Najbardziej ucierpiał port, gdzie bomby uziemiły dwa statki i podpaliły kilka innych. Bardzo ucierpiały również warsztaty portowe.

275

Po zakończeniu nalotu na Kolombo, które było zasnute dymem z pożarów, około godziny 9:00 5 kwietnia, dowódca Fuchida otrzymał na pokładzie swojego samolotu raport z samolotu rozpoznawczego patrolującego południowy zachód od Cejlonu: DWA NISZCZYCIELE ZA TYŁ. PRZECHODZISZ KURS SSW. PRĘDKOŚĆ DWADZIEŚCIA PIĘĆ WĘZŁÓW… Oczywiście wiadomość dotarła także do wiceadmirała Nagumo, który nadawał przez radio postępy w ataku na Kolombo. Wkrótce te dwa niszczyciele zmaterializowały się w nowej formie. W rzeczywistości były to ciężkie krążowniki Dorsetshire i Comwall, które płynęły z Kolombo w kierunku Drużyny A na rozkaz admirała Somerville'a, by spotkać się z Japończykami - trzema samolotami dowodził kapitan Takashige Egusa, dowódca grupy lotniczej lotniskowca Soryu . Oba krążowniki poruszały się w kierunku głównych sił Somerville z maksymalną prędkością, jaką mogły osiągnąć ich silniki – 27 1/2 węzła – pod czystym i jasnym niebem. Po godzinie 11:00 pojawiły się japońskie grupy bojowe i zaatakowały bezpośrednio ze słońca. Artyleria przeciwlotnicza obu krążowników otworzyła szybki ogień, ale niewiele to dało. Japończycy schodzili 300 metrów nad statki i bardzo precyzyjnie zrzucali bomby. Dorsetshire zostało trafione trzema bombami na początku ataku, niszcząc jednostkę sterującą, połowę dział przeciwlotniczych i kabinę radiową. Krążownik wkrótce otrzymał jeszcze sześć trafień i zaczął się przechylać, a liczba ta nadal rosła. Osiem minut po pierwszym trafieniu Dorsetshire wywrócił się i zatonął, ale nie wcześniej niż komandor Agar wydał rozkaz opuszczenia statku. Cornwall, chociaż przez pierwsze kilka minut nie otrzymał żadnych bezpośrednich trafień, został dosłownie wyrzucony z wody przez pobliskie wybuchy licznych bomb, które uszkodziły jego kadłub. Kilka trafiło bezpośrednio w jej kadłub, a około godziny 14:00 dowódca Kornwalii również nakazał załodze opuszczenie statku. Cały atak bombowców Egusa trwał łącznie dziewiętnaście minut. Warto zauważyć, że pomimo ciężkiego bombardowania i szybkiego finału, stosunkowo duża liczba marynarzy została uratowana - 1122 z łącznej liczby 1546 przez oba krążowniki. Zostali uratowani przez brytyjski krążownik Enterprise i dwa specjalnie wysłane niszczyciele oraz dwa brytyjskie ciężkie krążowniki. Po tym, jak flota Nagumy zmieniła kurs i ponownie zbliżyła się szerokim łukiem od południowego wschodu do Cejlonu, z zamiarem zaatakowania brytyjskiej bazy Trincomalee. 8 kwietnia admirał Somerville otrzymał od Cataliny raport o aktualnej pozycji Japończyków, którzy znajdowali się wtedy 400 mil na południowy wschód od Trincomalee.

276

XIII. Flota japońska na Oceanie Indyjskim

Rankiem 9 kwietnia 129 samolotów - 91 bombowców eskortowanych przez 38 myśliwców - wystartowało z pokładów Na Gum. Mimo twardej obrony bombowce przedarły się na lotnisko i zniszczyły stacjonujące tam myśliwce, które – jak się później okazało – pochodziły głównie od brytyjskiego lotniskowca Hermes. Największe straty – podobnie jak w ataku na Kolombo – poniosły obiekty portowe i stocznia, monitor uszkodzony, duży frachtowiec "Erebus" również poważnie uszkodzony. W czasie ataku na port i bazę w Trincomalee lekki lotniskowiec Hermes i towarzyszący mu niszczyciel Vampire znajdowały się 105 mil na południe, bardzo blisko brzegu. Po zakończeniu nalotu statki zmieniły kurs na powrót. Jednak pięć minut przed godziną 9:00 zostali zauważeni przez japoński samolot rozpoznawczy z pancernika Haruna, raport japońskiego samolotu został przechwycony przez Brytyjczyków, a Hermes został wezwany przez radio, aby jak najszybciej udał się do Trincomalee, gdzie się znajdowali. mogli uzyskać bliskie wsparcie lotnicze - wszystkie ich samoloty zostały wcześniej oddelegowane do ochrony bazy. Samoloty bojowe z bazy Ratmalana w pobliżu Kolombo również zostały poproszone o natychmiastowe wystartowanie i utworzenie ochronnego „parasola” nad „Hermesem”. Kiedy jednak pierwsze japońskie samoloty zaczęły nurkować o godzinie 10.35 i wypadły ze słońca, jakby zmierzały do ​​pokładu Hermesa, nie napotkały żadnego oporu powietrza – rozkaz po prostu nie dotarł do dowództwa lotnictwa na Cejlonie. Atak na Hermes ponownie dowodziła kapitan Egusa za sterami swoich bombowców nurkujących z lotniskowca Soryu. Atak japoński prowadzony był jak ćwiczenie. Kolejne samoloty nurkowały pod kątem 65 stopni pomimo ostrzału przeciwlotniczego... i wielokrotnie uderzały w pokład lotniskowca. Obliczono, że 40 bomb trafiło w niefortunny statek, który w ciągu piętnastu minut był tonącym wrakiem, ale ostatnie działo na dziobie zwróciło ogień do końca wampira, który wkrótce podzielił los „wielkiego brat” – rozpadł się po dziesięciu minutach, po prostu przeciął na pół i poszedł pod fale. Tutaj również straty załóg były poważne - statek szpitalny wyłowił w sumie 600 ocalałych, część z nich dopłynęła do brzegu lub ratowała się na tratwach. W sumie zginęło 282 członków załogi Hermesa i siedmiu z niszczyciela. Zginęli dowódcy obu brytyjskich okrętów. Wiceadmirał Nagumo uznał misję swojej floty za zakończoną i skierował się do domu, docierając do wejścia do Cieśniny Malakka 12 kwietnia. Jego atak na Ocean Indyjski został przyjęty z zadowoleniem przez dowództwo Wehrmachtu, gdyż pomimo strat zadanych flocie brytyjskiej, statki Kurity zatopiły łącznie 20 statków handlowych w Zatoce Bengalskiej

278

34 z nich zatopiono za różne akcje. 18 kwietnia podczas konferencji z Hitlerem w sprawach morskich admirał Raeder podkreślił: ... Każda tona zaopatrzenia, jaką wróg może dostarczyć na Bliski Wschód, oznacza ciągłe wzmacnianie wojny wroga potencjału i komplikuje nasze własne operacje na Kaukazie, wzmacnia pozycje brytyjskie na Bliskim Wschodzie iw Egipcie. Niemieckie dowództwo jest więc bardzo chętne do zaatakowania tych brytyjskich i amerykańskich okrętów na Oceanie Indyjskim i Morzu Arabskim - chodzi o to, aby zostały jak najszybciej i skutecznie okaleczone. W obecnej sytuacji tylko Japończycy mogą to zrobić...* Strona brytyjska była bardzo niechętna. Katastrofalne doświadczenia z Prince of Wales i Repulse wymagały unikania ciosów piekielnej, nowoczesnej, szybko działającej maszyny Nagumo, zdolnej do „projekcji siły”, której pancerniki nie były w stanie wejść do oceanów, gdy lotniskowiec wchodzi do głównego działa na dlatego, jak przewidywał dwa lata przed wojną J. Fuller, wybitny teoretyk wojskowości, który napisał w 1937 r.: ... Musi nastąpić fundamentalna zmiana w naszej koncepcji statku, na którym opiera się dzisiejsza taktyka morska, moim zdaniem zmieni się z okrętu wojennego w okręt bombowy, czyli nasze obecne lotniskowce, które są uważane za okręty pomocnicze pancerników, zastąpią je skuteczniej niż główne okręty naszej floty i wszystkie inne okręty: krążowniki, niszczyciele, okręty podwodne, a może i pancerniki – staną się jednostkami pomocniczymi, tworząc pływającą fortecę morską, z której Luftwaffe będzie operować… Istota problemu tkwi w bombie, bo bomby lotnicze znacznie przekraczają zasięg pocisków artyleryjskich. Wynika z tego, że przyszłe działania wojenne na morzu będą bardzo różnić się od operacji morskich z lat 1914-1918.* Pewnym echem japońskiego nalotu na brytyjskie bazy na Cejlonie była operacja desantowa na administrowanym przez Vichy Madagaskarze. 5 maja silny zespół brytyjski składający się z pancerników, lotniskowców i krążowników oraz okrętów desantowych • GH. Gi 11: Królewska Marynarka Wojenna Australii 1939-1942. Vol. I. Canberra 1957. • • JFC Fuller: Druga wojna światowa, 1939-1945. Przekład J. Bukowskiego. Warszawa, 1958.

279

i statki transportowe (w tym nasz „Sobieski"!) wylądowały na wyspie, która w ciągu dwóch dni pokonała opór francuskiego garnizonu pod rządami Petaina. Nasz „Sobieski" był okrętem sztabowym dowódcy wojsk lądowych gen. Sturgesa, na tej operacji. Załoga „Sobieskiego”, jak pisze historyk naszej floty Jerzy Pertek*, po wyjątkowo sprawnym wykonaniu swoich obowiązków otrzymała tablicę pamiątkową od zaokrętowanego brytyjskiego pułku piechoty z South Lancashire Regiment. Alianci zdobyli bezpieczną bazę w zachodniej części Oceanu Indyjskiego.

Kiedy admirał Chester W. Nimitz objął dowództwo nad amerykańską Flotą Pacyfiku dziesięć dni po klęsce w Pearl Harbor, początkowo nie zwolnił całego personelu – co nie jest niczym niezwykłym w takich przypadkach – ale zamiast tego zostawił wszystkich na swoich stanowiskach, co wzmocniło Morale Floty znacząco iw duchu niespotykanych dotąd rozmiarów poniosły niespodziewaną klęskę. Skromny, przystępny, ale miał wielką umiejętność: wyciągania z każdego jak najwięcej, co mu się należy, bo i siebie nie oszczędza. Nimitz otrzymał jasne instrukcje od admirała Ernesta J. Kinga, nowo mianowanego naczelnego dowódcy sił morskich Stanów Zjednoczonych: za wszelką cenę utrzymać linię na Pacyfiku od Midway przez Samoa, Fidżi i Brisbane w Australii. Flota miała również utrzymywać linie komunikacyjne ze Stanów do Australii i Nowej Zelandii. Wytyczne te wynikały z ogólnej oceny sytuacji strategicznej: Japończykom udało się opanować duże obszary, ale ich strefa składała się głównie z wysp i archipelagów oraz łączących je mórz, podczas gdy alianci nadal posiadali duże obszary lądowe ze znacznymi zasobami gospodarczymi i militarnymi zadekretowano, a ich utrzymanie i połączenia morskie wysunęły się na pierwszy plan. W tej chwili Japończycy maszerowali szeroką ścieżką wojenną na południowym Pacyfiku. Zaczęli zakładać bazy na Wyspach Gilberta (zajętych 9/10 grudnia 1941 r.), które utworzyły mandat brytyjski, posuwając się w ten sposób z Wysp Marshalla na Samoa, o którym mówił admirał King. Samoa zostało wzmocnione w styczniu oddziałami marynarki wojennej dowodzonymi przez nowo utworzoną drużynę dowodzoną przez kontradmirała F.J. eskortowano przez przejście. Fletcher, którego kręgosłupem był lotniskowiec Yorktown u wybrzeży Samoa, dodatkowa osłona zespołu wiceadmirała Halseya z lotniskowcem Enterprise. Jak wspomniano na początku, Japończycy zrobili ważny krok na szachownicy wojny, zajmując australijską bazę Rabaul na'J. Per t e k: Druga Mała Flota zbombardowana i zdobyta. Poznań 1973, wyd. III.

280

nowa brytania. Jej panowanie wkrótce rozszerzyło się na całą wyspę i pobliską Nową Irlandię, a także na północne wyspy łańcucha Salomona. Po ufortyfikowaniu Samoa Nimitz zdecydował się wykorzystać swoje cztery lotniskowce* do przeprowadzenia serii nalotów na japońskie bazy na Archipelagu Marshalla, który był mandatem Japonii aż do wojny. Najbardziej udany atak miał miejsce na Kwajalein, gdzie bombowce i samoloty torpedowe z lotniskowca Enterprise zatopiły duży transportowiec i duży śmigacz oraz uszkodziły kilka okrętów wojennych i statków handlowych. Ponadto w bombardowaniu zniszczonych zostało 18 japońskich samolotów, a dowódca regionu Morza Marshalla, kontradmirał Yashiro, zginął w bombardowaniu. 24 lutego wiceadmirał Halsey zaatakował Atol Wake, zdobyty przez Japończyków dwa miesiące wcześniej, używając zarówno samolotów, jak i dział morskich Enterprise. Nimitz kontynuował aktywną obronę i przygotował kolejny atak na Rabaul, główną bazę wroga w Archipelagu Bismarcka, z którego Japończycy mogli kontrolować sytuację na okolicznych wyspach i wodach. Podczas kolejnego ataku lotniskowców Lexington i Yorktown amerykańskie dowództwo otrzymało wiadomość, która odwróciła kierunek ataku powietrznego. 8 marca Japończycy wylądowali w australijskiej części Nowej Gwinei i zajęli miasta Lae i Salamaua w Zatoce Huon. Zagubione na skraju potężnej dżungli, która rozciągała się w głąb lądu nieprzerwanym, ciasno utkanym zielonym dywanem, obie małe osady miały nowoczesne lądowiska. Z polami złota 80-100 mil w głąb lądu, New Guinea Airways przewoziło więcej ładunków od 1929 do 1941 niż jakakolwiek inna linia lotnicza na świecie. I to właśnie te pasy startowe przykuły uwagę japońskiej kwatery głównej. Oba miasta mogły stać się punktami wyjścia do podboju najważniejszego punktu na południowo-zachodnim wybrzeżu wyspy – Port Moresby. Stąd do wybrzeża Australii było już tylko 200 mil. Plan ataku aliantów został przygotowany w nocy na pokładzie lotniskowca Lexington, a 10 marca Lexington i Yorktown wystrzeliły 104 samoloty z pozycji 45 mil od południowego wybrzeża Papui. Dowódca Ault wystartował jako pierwszy i przeprowadził „zwiad górski”; znalazł przełęcz prowadzącą na północną stronę 4000-metrowego pasma górskiego - fakt o ogromnym znaczeniu, biorąc pod uwagę, że amerykańskie samoloty torpedowe i bombowce były mocno obciążone i z różnych powodów może nie być konieczne ich przenoszenie ponad grzbietami tak wysokich gór . Piąty, Saratoga, został storpedowany przez japoński okręt podwodny 11 stycznia 1942 roku.

281

Kapitan W. Hamilton, który prowadził bombowce nurkujące na północ, wspominał szczegóły rajdu: ... Pierwsze 75 mil to kręta droga między urwistymi szczytami górskimi wznoszącymi się ze wszystkich stron i sięgającymi w gęstą chmurę. Na początku próbowałem znaleźć awaryjne miejsce do lądowania na wypadek awarii silnika, ale nie było nic do zobaczenia poza dżunglą... Spojrzałem na nasze samoloty wyciągnięte w powietrze i przypomniałem sobie, jak małe były te wojny plemienne w dżungli. Nowej Gwinei w porównaniu z tym, co mieliśmy. Pomyślałem też - może to było zabawne - co myślą tubylcy wśród nas, widząc tyle dużych ptaków ryczących w powietrzu... * Samoloty przeleciały 200 metrów nad przełęczą i zaczęły gwałtownie opadać, wspinając się po górze zbocza zarówno do wiosek kontrolowanych przez Japończyków. Na redzie stały stowarzyszenia handlowe i wojenne. Żaden japoński samolot, z wyjątkiem myśliwca marynarki wojennej, który został wkrótce zestrzelony, nie zaatakował Luftwaffe. Storpedowano kilka statków: duży trałowiec, pomocniczy krążownik Kongo Mani i 6000-tonowy transportowiec, z radością zrzucono małe bomby na stanowiska dział przeciwlotniczych i obserwowano panikę, być może wartą więcej niż materiał, chociaż Straty japońskie pod Lexington i Yorktown były imponujące (pięć transportowców, dwa ciężkie krążowniki, jeden lekki krążownik i jeden niszczyciel oraz wiele poważnie uszkodzonych i płonących jednostek), faktem było, że wróg otrzymał dotkliwy cios, będący zadośćuczynieniem za atak na Pearl Harbor, dlatego prezydent Roosevelt w telegramie do Churchilla podkreślił znaczenie tego ataku morskiego przez góry Nowej Gwinei na nowo zdobyte bazy, ale tymczasem przygotowywano uderzenie, które miało być znacznie ostrzejsze i ukierunkowane na samą Japonię, ponieważ Roosevelt chciał bardziej przekonującego sukcesu, który polegałby nie tylko na działaniach moralnych i politycznych w samych Stanach Zjednoczonych, ale także po stronie wroga… Pewnego styczniowego dnia dowódca F.S. Low, w sztabie operacyjnym admirała Kinga, głównodowodzącego floty, obserwował lądowe bombowce przeprowadzające próby na pasie startowym, gdzie pokład wyimaginowanego lotniskowca był pomalowany na biało. Ten obraz * S. Johnston: Królowa płaskich dachów. Nowy Jork 1942.

282

podsunął mu pomysł zdejmowania średnich bombowców dwusilnikowych z pokładu lotniskowca. Pomysł się przyjął. Obliczenia wykazały, że średni bombowiec Mitchell B-25 załadowany ładunkiem około 4,5 tony benzyny i 2 tony bomb zwykłych i zapalających byłby w stanie wystartować z około 140 metrów pokładu, dodatkowo wspomagany przez pęd generowany przez wiatr lotniskowca. Rozpoczęły się intensywne próby pod kierunkiem nowo mianowanego pułkownika sił powietrznych J. Doolittle i jego doradcy ds. lotnictwa morskiego, porucznika H. Millera. Ostatecznie wybrano 24 maszyny i 24 załogi; 16 z nich znajdowało się na pokładzie lotniskowca „Hornet”, który miał za zadanie przeprowadzić nalot na stolicę Japonii… O liczbie samolotów decydowały możliwości techniczne – tyle bombowców można było umieścić na pokładzie za startu, ponieważ rozpiętość skrzydeł nie pozwalała na umieszczenie samolotu. Obliczono, że pierwszy startujący samolot będzie miał przed sobą mniej niż 480 stóp pasa startowego, co wbrew wyliczeniom przyprawiło niektórych o gęsią skórkę: prawie rozrzucenie 15 ton na mniej niż 150 metrów i uniesienie ich w powietrze - wyglądało to prawie 2 kwietnia 1942 roku Hornet, eskortowany przez krążowniki Vincennes i Nashville, zwodował cztery niszczyciele i jeden tankowiec z Zatoki San Francisco. Wszystkie własne samoloty Horneta były stłoczone na pokładzie hangaru, a Hornet został pozbawiony wszelkiej obrony do czasu spotkania z zespołem startowym Enterprise 13 kwietnia. Wiceadmirał William F. Halsey i 27 Wildcatów z Enterprise zapewniali osłonę powietrzną dla obu załóg. 17 kwietnia amerykańskie okręty zatankowały tankowce w odległości około 1000 mil od Tokio i bez niszczycieli ani tankowców lotniskowce i krążowniki przyspieszyły na zachód w kierunku głównej japońskiej wyspy Hokkaido. Plan zakładał zrzucenie samolotów w promieniu 500 mil od Tokio po południu następnego dnia; Stolica i kilka innych miast miało zostać zaatakowane nocą, najpierw bombami odłamkowo-burzącymi, a następnie bombami zapalającymi. Jak pisze lotnik i publicysta ppłk CV. Glines: ... B-25 są gotowe do startu. Główny bombowiec Doolittle'a miał 467 stóp wolnego pokładu przed sobą, ostatni bombowiec porucznika Billa Farrowa, a jego ogon zwisał nad tylną rampą lotniskowca, blokując pokład. Na pokładzie są namalowane dwie białe linie: jedna dla lewego koła, druga dla przedniego koła bombowca: piloci trzymają około 142 m.

283

mieli gwarancję, że przejdą w odległości dwóch metrów od molo lotniskowca na prawym skrzydle. * O godzinie 2:10 w nocy 18 kwietnia, kiedy zespół Halsey znajdował się 700 mil od wysp japońskich, radar wykrył dwa wrogie statki. Zręczny samolot rozpoznawczy został również zauważony przez trzecią jednostkę patrolową i zasygnalizowany dowództwu floty japońskiej. Halsey na wszelki wypadek zmieniła kurs, ale stanęła przed poważnym dylematem. albo kontynuować podróż w kierunku Hokkaido i ryzykować kontrakt z japońską marynarką wojenną lub siłami powietrznymi, albo samoloty wybuchowe teraz, nawet jeśli musieliby przelecieć dodatkowe 150 mil nieuwzględnione w pierwotnych obliczeniach zasięgu obejmujących bombardowanie Tokio i latanie uwzględnione na chińskich lotniskach. Halsey i pułkownik Doolittle po naradzie podjęli decyzję: jechać prosto — co oznaczało zaatakowanie Tokio w ciągu dnia i przekroczenie Morza Chińskiego nocą. O godzinie 8:00 wiceadmirał Halsey na pokładzie Enterprise wysłał komandorowi Marcowi A. Mitscherowi, dowódcy Horneta, sygnał startu. „Szerszeń” zwiększył prędkość i swoim dziobem przełamał fale, które zdawały się być coraz potężniejsze – morze kipiało od zbliżającej się burzy – wodowanie w tych warunkach było szczególnie trudne. pilotów czekających na start powiedział: ...z opuszczonymi klapami, pełną prędkością i lewym skrzydłem wystającym daleko poza kabinę załogi Horneta, samolot Doolittle'a wystartował, zakołysał się jak kaczka, a potem powoli chwycił kły burzy, która rzucił się na nią. Jego lewe koło jechało prosto po torze, jakby to była gąsienica; jej prawe skrzydło, które ledwo minęło falochron, sięgało prawie prawej burty. Obserwowaliśmy maszynę dowódcy jak sępy, ciekawi, co zrobi z nią wiatr i czy zdoła oderwać się od małej przestrzeni, która rozciągała się do przodu. Jeśli on nie może, my nie możemy... Doolittle przyspieszył, kontynuuje Lawson, podążając za liniami narysowanymi, gdy Hornet wystartował i przeciął falę z pełną prędkością, a jego samolot wzbił się w niebo. w powietrzu, mając przed sobą jeszcze kilka jardów pokładu, podczas gdy osłona zespołu rozprawiła się z japońskimi łodziami patrolowymi i wysłała je na dno, co prawda z kolosalną ilością amunicji (krążownik Nashville wystrzelił aż 938 6-calowych pocisków! ). * CV. G l i n e s : Wystrzel samoloty! W kolekcji: Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych w czasie II wojny światowej. Wybrał i zredagował J.E. kowal Nowy Jork 1966.

284

Bombowce Mitchell, lecące z prędkością ponad 400 kilometrów na godzinę, przeleciały nad Tokio około południa, właśnie w końcowej fazie ćwiczeń nalotowych i zostały wzięte za samoloty japońskie. Dlatego środki zaradcze były minimalne i ani jeden samolot nie został zestrzelony nad Japonią. Po bombach wybuchowych zrzucano bomby zapalające. Wszystko skończyło się po dwudziestu minutach. Trzej Mitchels zbombardowali przemysłowe miasta na przemysłowym wschodnim wybrzeżu Hokkaido – Nagoyę, Kobe i Osakę. Wyrządzone szkody nie były oczywiście bardzo duże, ale nalot na Tokio wywarł ogromne wrażenie na ludności stolicy, która zobaczyła, że ​​japońskie wyspy macierzyste nie są odporne na ataki, że obrona przeciwlotnicza jest słaba. Główny wpływ nalotu miał miejsce w obszarze planowania operacji japońskich. Zdano sobie sprawę, że nalotu nie może przeprowadzić lotnictwo morskie i że muszą go przeprowadzić bombowce, startujące najprawdopodobniej z… atolu Midway. Postanowiono też odpowiednio postąpić, aby atak się nie powtórzył... Prasa amerykańska szeroko nagłośniła atak na Japonię i podjęła próbę dalszego budowania wiary w zwycięstwo, które - jak dotąd - opierało się bardziej na zadufaniu w sobie niż na obłudzie - własne sukcesy oparte na prawości. ... Nalot przeżyło 71 z 80 lotników, trzech więźniów zostało zamordowanych przez Japończyków, czwarty zginął w niewoli, pięciu z 55 zginęło podczas nocnego lądowania na spadochronie. Zespół Halsey wrócił do Pearl Harbor niezakłócony przez wroga. Dwa lotniskowce, bardzo potrzebne ze względu na wydarzenia na Południowym Pacyfiku, czekały już w bazie.

Pierwsza bitwa na pływających lotniskach Do tej pory w wojnie na Pacyfiku najnowocześniejsze i najbardziej wszechstronne okręty floty, zdolne do dalekosiężnej „projekcji siły”, nie spotkały się i nie wymieniły ciosów. Lotniska cejlońskie i inne brytyjskie lotniskowce nie mogły znaleźć tego wroga. Potężna flota wiceadmirała Nagumo praktycznie nie napotkała żadnych środków zaradczych podczas ataku na Pearl Harbor i nigdy nie była bezpośrednio zagrożona. Taki stan rzeczy ucieszył wielu japońskich oficerów – wszak bez utraty ani jednego dużego okrętu udało im się osiągnąć znakomite zdobycze polowe i zwycięstwa na morzu. Ani jeden lotniskowiec nie zginął! Inni natomiast uważali, że coś jest nie tak, ponieważ do tej pory przeciwnicy nie byli w stanie ominąć nowocześniejszego lotniskowca z 285

zadawaj ciężkie ciosy w wojnie morskiej i walcz o dominację powietrzną nad głównymi wodami. Ta druga grupa japońskich oficerów szybko znalazła satysfakcję z wydarzeń, które miały rozegrać się w maju na Morzu Koralowym, rozciągającym się między wschodnim wybrzeżem Australii a południowo-zachodnim wybrzeżem Nowej Gwinei, wiszącym niczym przedpotopowy smok nad Północną Przylądek Australii i łańcuch wysp na północy na wschód, który opasuje to morze szerokim łukiem od Wysp Salomona przez Nowe Hebrydy, Nową Kaledonię do Wysp Lojalności. Aby zobaczyć problemy, z jakimi borykają się walczące drużyny po obu stronach, musimy wyobrazić sobie rozmiar Morza Koralowego, które obejmowałoby dwa… Morze Śródziemne lub sześć mórz wielkości Morza Północnego. Każdy, kto choć raz widział Morze Koralowe, musiał być zachwycony jego pięknem. Został nazwany w 1802 roku przez komandora Matthew Flindersa* z Królewskiej Marynarki Wojennej, który opłynął Australię na starym i nieszczelnym żaglowcu Investigator, a Wielka Rafa Koralowa poniosła śmierć, zarówno z powodu chorób nabytych podczas rejsu, jak i dłuższej francuskiej niewoli. Zima była nieznana na Morzu Koralowym, a wieczne lato nie było zbyt gorące.Podróżników najbardziej fascynowała gra promieni słonecznych odbijających się w cudownie przejrzystej, szmaragdowo-zielonej ametystowej wodzie i niekończący się przypływ uderzający w wielką barierę koralową, która rozciąga się przez Koral Morze na środku oceanu w łańcuchu 1500 mil i tylko północne krańce Morza Koralowego okazały się mniej atrakcyjne dla odkrywców ze względu na wulkaniczne pochodzenie wysp, zamieszkałych przez plemiona, o których piloci wciąż ostrzegają słowami. Mieli po prostu paskudny zwyczaj zjadania wrogów lub „obcych", którzy wylądowali na lądzie bez odpowiedniej ochrony. W Luizjanach, nie tak dawno temu, przed II wojną światową, sprowadzono do Australii trzystu kulisów, a paskudny sztorm zadryfował na wyspę Russel zostały zarżnięte i zjedzone przez mieszkańców, którzy uznali je za szczególny dar od morza… Chcąc zdobyć dominację nad Morzem Koralowym, a wraz z nim kontrolę nad niezbyt odległymi wybrzeżami Australii, zdecydowało się na to dowództwo japońskie podbij Port Moresby – duży naturalny port utworzony z koralowców. Miejsce to zostało odkryte przez komandora Moresby i przyłączone do Korony Brytyjskiej w 1873 roku. Wyspy, a własność Japończyków • 1774-1814

286

Stanowiłyby poważne zagrożenie dla australijskiej komunikacji. Japończycy rozważali zajęcie Port Moresby drogą lądową przez przełęcze w górach Owen Stanley Ranga, ale porzucili to na rzecz operacji morskiej opartej na nowo zdobytej bazie w Rabaul w Nowej Wielkiej Brytanii. Rozkaz japońskiego dowództwa na Operację MO, jak nazwano Ekspedycję Port Moresby, nie był szczególnie skomplikowany: We współpracy z Oddziałem Armii Mórz Południowych i Marynarką Wojenną będziemy bronić Port Moresby i ważnych pozycji na Tulagi, a na południowym wschodzie zająć Nową Gwineę . i zintensyfikujemy nasze działania w rejonie Australii, wtedy element siłowy przeprowadzi nagły atak na Nauru i Wyspy Oceaniczne i dostarczy nam złoża fosforanów na wyspie Truk w Karolinie i składa się z: - Port Moresby Invasion Group - 11 transportowców z oddziałami desantowymi Armii i Marynarki Wojennej, chronionych przez eskadrę niszczycieli - Tulagi Invasion Group, której zadaniem było założenie bazy wodnosamolotów na tej małej wyspie w łańcuchu Wysp Salomona - Grupa wsparcia skupiona wokół lotniskowców - miała stworzyć bazę lotnictwa morskiego w Luizjanach; - Siły osłonowe składające się z lekkiego lotniskowca Shoho, czterech ciężkich krążowników i jednego niszczyciela, dowodzone przez kontradmirała Goto; - Zespół szturmowy - eskadra kontradmirała Hary, dwa duże lotniskowce Zuikaku i Shokaku, odłączone od floty lotniskowców Nagumo wiceadmirała, plus dwa ciężkie krążowniki i sześć niszczycieli, wszystkie pod dowództwem wiceadmirała Takeo Takagi, zwycięzcy bitwy o Morze Jawa Wraz z sześcioma okrętami podwodnymi pod bezpośrednim dowództwem wiceadmirała Inouye siły liczyły około 70 osób. Harmonogram operacji to 3 maja 194 r. 2. Wyspy Tulagi na Wyspach Salomona Następnego dnia siły inwazyjne miały opuścić Rabaul i 10 maja przyjmuje Port Moresby. Na mapie wyglądało to jak duże szczypce przeznaczone do zmiażdżenia oporu wroga na morzu koralowym, jak to miało miejsce w Holenderskich Indiach Wschodnich dwa miesiące temu, japońskie dowództwo spodziewało się przeciwstawić ich operacjom P.S. Du l i: Historia bitew Cesarskiej Marynarki Wojennej Japonii. Cambridge USA 1978.

287

w tej strefie może około 200 samolotów australijskich, niezbyt nowoczesnych, oraz zespół amerykański z lotniskowcem. Jednak planując operację, opierając się na wcześniejszych doświadczeniach, nie liczyła na żaden szczególny opór, a nawet korespondencję radiową o zamierzonych działaniach traktowała raczej beztrosko… Tymczasem australijscy pracownicy wywiadu i marynarki zasygnalizowali admirałowi Nimitzowi niebezpieczeństwo ataku na Port Moresby i Nową Kaledonię już 27 kwietnia .stycznia, stąd też zespół*, którego trzon stanowił lotniskowiec Lexington, dowodzony przez wiceadmirała W. Browna, został wysłany na wody Morza Koralowego na początku lutego ... W kwietniu Japończycy stanowili preludium do zamierzonej wielkiej akcji przeciwko Port Moresby, zdobywając dziewięć najważniejszych miast na północnym wybrzeżu Nowej Gwinei, w tym Holandię. Australijski wywiad, na podstawie danych z rozpoznania lotniczego, donosi o tzw. ich do Cieśniny Torresa, a więc przede wszystkim do kontrolowania portu w Moresby! Dwa duże lotniskowce Zuikaku i Shokaku zostały zauważone w Truk w Karolinie, a łączne siły japońskie oszacowano na 3 lotniskowce, 5 ciężkich krążowników, 4 lekkie krążowniki, 12 niszczycieli i okręty podwodne… z zespołu przewoźnika Lexington stał się nowoczesnym lotniskowcem Yorktown. Dowództwo zespołu uderzeniowego TF 17, w skład którego oprócz wyżej wymienionych lotniskowców wchodziło 6 krążowników amerykańskich, 2 krążowniki australijskie, 12 niszczycieli oraz zespół czołgistów z osłoną, zostało przekazane kontradmirałowi Frankowi J. Fletcherowi na statku „Yorktown tj.”. Szczerze mówiąc, admirał Brown Fletcher miał niewielkie doświadczenie jako lotniskowiec, ponieważ wcześniej dowodził eskadrą krążowników. generalnie przestarzałego typu lub brakujących części, w tym ciężkie krążowniki Minneapolis, Indianapolis, Pensacola i San Francisco oraz 10 niszczycieli.

288

152. Cztery szybkie japońskie pancerniki na Oceanie Indyjskim, kwiecień 1942. 153. Lotnictwo morskie z lotniskowców zrewolucjonizowało operacje morskie podczas II wojny światowej.

159. ...aby pomóc pilotom w utrzymaniu kierunku podczas startu. 160. 18 kwietnia 1942. Pułkownik Doolittle startuje z Horneta do Tokio

161. 14 listopada 1910. Eugene Ely startuje z platformy na pokładzie krążownika Birmingham

162. 18 stycznia 1911. Eugene Ely ląduje na pokładzie krążownika Pennsylvania

166. Osoby „brudnej roboty” – załoga pokładowa lotniskowca 167. Oficer odpowiedzialny za lądowanie samolotu na lotniskowcu

168. Bitwa na Morzu Koralowym. Japoński lotniskowiec "Shoho" pod bombami, trafiony torpedą na zdjęciu poniżej, samolot torpedowy widać też po ataku

169. Wiceadmirał Frank J. Fletcher

170. Zaatakowany lotniskowiec Sh

171. Japoński samolot zestrzelony ogniem przeciwlotniczym

172. Załoga opuszcza płonący lotniskowiec Lexington 173. Kolejna eksplozja na Lexington,

m i a l a p r z e s ą d z i c 0 j e go ] o s i e

174. Japoński myśliwiec zestrzelony w bitwie na Morzu Koralowym

Nimitz zaplanował spotkanie zespołu Fletchera i Fitcha na 1 maja, po którym mieli razem działać na Morzu Koralowym, aby przeciwdziałać japońskiemu zagrożeniu. Po spotkaniu o 6:15 rano 1 maja, 250 mil na południowy zachód od wyspy Espiritu Santo na Nowych Hebrydach, tragarze zatankowali paliwo, a Yorktown wykonał zadanie szybciej; Fletcher postanowił nie czekać na Lexingtona, ponieważ wieści napływające z Australii mówiły o zbliżaniu się wroga i Fletcher zdecydował się wyruszyć wieczorem 2 maja, aby stawić czoła niebezpieczeństwu z pewną siłą, a 4 maja, gdy żeglował na północ z Yorktown, krążownikami Astoria, Chester i Portland oraz sześcioma niszczycielami. Fletcher znał dotychczas ruchy japońskiej grupy okrętów, której celem było zdobycie Port Moresby, oraz pozycję dwóch dużych lotniskowców wiceadmirała jako najgroźniejszego Takagiego wroga - wciąż nie miał pojęcia. Nietrudno to było wytłumaczyć – zespół japońskich lotniskowców znajdował się poza strefą zimnego frontu, pod osłoną gęstych chmur niskogórskich, które uniemożliwiały lotnictwu lądowemu poszukiwanie… Tymczasem 3 maja o godz. Grupa inwazyjna zajęła Bez oporu obserwację wyspy Tulagi u północnych wybrzeży Guadalcanal. Fletcher dowiedział się o tym o godzinie 19:00 przez radio z kwatery głównej generała MacArthura w Australii i zdecydował się zaatakować DropShips i statki następnego dnia, zakładając, że musiały znajdować się na Tulagi Roadstead. Yorktown przygotowywał się do ataku, gdy zbliżał się do południowego wybrzeża Guadalcanal. Linia miała na pokładzie 72 samoloty. Główne siły uderzeniowe składały się z 38 bombowców nurkujących i 13 samolotów torpedowych. Osłonę zapewniało 21 myśliwców. Pogoda się pogorszyła. Front ze szkwałami i silnymi wiatrami południowo-wschodnimi. Piloci nie lubili pogody, ale Fletcher widział w tym okazję do ukrycia swojej pozycji przed wrogimi lotniskowcami, którym nie pozwolono się oddalić. Następnego ranka, dziesięć minut przed wschodem słońca, 12 bombowców torpedowych i 28 bombowców nurkujących wystartowało z pokładu „Yorktown” bez osłony myśliwców, która miała chronić sam lotniskowiec. Samoloty przeleciały nad dżunglą Guadalcanal i spadły na jednostki wroga zgrupowane na redzie Tulagi. Atak powtórzono dwukrotnie, ale jak pisze historyk wydarzeń o skutkach tej gwałtownej akcji: „Każda gęś wyglądała jak łabędź”, a zatopione lekkie krążowniki okazywały się co najwyżej stawiaczem min, niszczycielem, trałowcem i parę desantowców Admirał Nimitz podsumował akcję 19 - Burza nad Pacyfikiem

289

„Yorktown” w eleganckim zdaniu, które zawierało niewiele pochwał: „Operacja przeciwko Tulagi była z pewnością ulgą, biorąc pod uwagę stosunek użytej amunicji do wyników…” Tak czy inaczej, po napięciach akcji załoga lotnicza świętowali wielkie zwycięstwo iz optymizmem patrzyli w najbliższą przyszłość. Podczas gdy Fletcher bombardował Tulagi, Fitch był z Lexingtonem i resztą krążowników 250-300 mil na południe, czekając na siły japońskie, które zamierzały zająć Port Moresby i najprawdopodobniej obiorą trasę przez tak zwaną przełęcz Jomard * w Luizjanach między wyspami Tagula i Mishima Bombardowanie Tulagi osłabiło siły japońskie biczem Wiceadmirał Takagi na rozkaz Yamamoto przyspieszył swój marsz na południe w nadziei na przechwycenie amerykańskich lotniskowców Fletcher Zaraz po wejściu na pokład ostatnich samolotów jednak Tulagi zbombardowali, też szybko zaczęli odlatywać, gdyż 5 i 6 maja upłynęły na tankowaniu i manewrowaniu dla obu stron: Amerykanie zajęli najkorzystniejszą pozycję do przechwycenia konwoju zmierzającego do przejścia Jomard, Japończycy zbliżyli się do tego przejścia raczej beztrosko, a ich główna siła uderzeniowa, kilkaset mil od tego konwoju, próbowała zbliżyć się jak najbliżej potencjalnego pola bitwy. Główni przeciwnicy wiedzieli o swoim istnieniu, ale nie znali swoich pozycji: dowódcy amerykańskich lotniskowców nie wiedzieli, gdzie obecnie znajdują się japońskie lotniskowce i vice versa. Z tego powodu ktoś nazwał ruchy obu stron „Wojną Widmową”. Dalej Wieczorem 6 maja „O północy 12 maja dowódcy amerykańskiej marynarki wojennej usłyszeli upadek ostatniej twierdzy na Filipinach, Fortu Corregidor. To rzuciło cień na nadchodzące godziny. Wydawało się, że Japończycy wreszcie osiągnęli szczyt potęgi: o północy w maju japoński konwój zmierzający do Port Moresby zbliżył się do wyspy Mishima i został osłonięty od wschodu, tj. lotniskowiec Shoho. Tak więc obie strony, jak się okazało, zmierzały ku zupełnie nowemu rodzajowi bitwy, w której wiodącą rolę miałyby odgrywać lotniskowce. Omówione zostaną tutaj cechy szczególne i praca załogi lotniskowca oraz załóg latających. Nazwany na cześć francuskiego geografa L.F. Jomarda (1777-1862).

290

Jak piszą nasi lokalni autorzy* książki o lotniskowcach: Pod pokładem znajdują się hangary lotnicze i warsztaty naprawcze. Hangary zajmują 2-3 piętra okrętu, a ich wielkość odpowiada hangarom na lotniskach lądowych... Pod hangarami znajdują się magazyny broni lotniczej, z których amunicja, pociski, bomby i torpedy są transportowane na pokłady hangarów za pomocą dźwigów. Paliwa są przechowywane w zbiornikach na najniższych pokładach statku i dostarczane do samolotu rurociągami. Cały cykl przeglądów po locie, usuwanie usterek, uzupełnianie amunicji, uzbrojenia i paliwa odbywa się na pokładach hangaru. Z hangarów samoloty są podnoszone na pokład za pomocą wciągnika. Na pokładzie lądowiska znajduje się kilka luków osłoniętych panelami podnoszącymi. Płyta postojowa jest opuszczana na pokład hangaru, na którym znajduje się samolot, a następnie płyta jest podnoszona na platformę startową. Tutaj samolot jest natychmiast zdejmowany z płyty podnoszącej, aby następny samolot mógł być szybko podniesiony z pokładu hangaru… Pokład lotniskowca ma cechy, które odróżniają go od statków innych klas. Na pokładzie lotniskowca zawsze coś się dzieje, ale nie tak jak na krążowniku czy niszczycielu. Nie chodzi więc o czyszczenie pokładu, mosiężne części, malowanie czy drobne naprawy, ale przede wszystkim o latanie. W końcu pokład lotniskowca to miejsce, gdzie lądują i startują dziesiątki samolotów z mocnymi silnikami, gdzie członkowie załogi manewrują maszynami, podkładając i zdejmując klocki pod koła, gdzie włączają się i wyłączają silniki, gdzie liny bungee hamulec pędzącego samolotu. Tak więc na pokładzie jest mała, niesamowicie wyglądająca załoga, ubrana w jaskrawo kolorowe swetry bez rękawów, płócienne spodnie i wszelkiego rodzaju szmaty, ponieważ wszystko, co przyzwoite na pokładzie lotniskowca, szybko staje się szmatami pod wpływem brutalnej natury wykonywanej tutaj pracy. „Załoga naziemna” – jak nazywa się ludzi pracujących na pływającym lotnisku – działa w ciągłym niebezpieczeństwie: ci młodzi ludzie są rzucani przez wichurę startujących i przyspieszających silników, ogłuszeni ich rykiem, nieustannie zagrożeni przez wir śmigieł: Znalezienie się w ich zasięgu oznacza natychmiastową śmierć. Podmuch powietrza z rozgrzanego silnika może po prostu rzucić cię w ramiona śmierci przygotowanej przez pobliską maszynę. Dlatego „załoga naziemna” na lotniskowcach przyzwyczaiła się do trzymania małych krat zaprojektowanych przez projektantów do mocowania samolotów do pokładu. • M. M a 1 s k i, W. Ched a: Pływające lotniska. Warszawa 1968.

291

Moment przed startem jest dla nich szczególnie trudny. Trzeba być gotowym na zdejmowanie klocków z kół dziesiątek samolotów, w których piloci uruchomili już silniki i których śmigła miażdżą powietrze z prędkością tysięcy obrotów na minutę. Trzeba znaleźć miejsce, łokciem i kolanem, między tymi huraganami, między podwoziem, silnikami, płetwami, zapasowymi zbiornikami paliwa i często torpedami przyczepionymi do samolotów. I wtedy zaczyna się drugie piekło – kiedy samoloty startują co sekundę lub są manewrowane na miejsce startu w takim samym lub jeszcze bardziej skomplikowanym korku. Głównymi bohaterami serialu są załogi lotnicze. Osoby, które obserwowały pilotów i tylnych strzelców w poczekalni z sygnałem do startu, donoszą, że pojawienie się tego sygnału świetlnego „Do samolotów!” na małym podświetlanym ekranie ma na nich przytłaczający, niemal magiczny wpływ, a nie na załogę członkowie opuszczają tę poczekalnię korytarzem, podczas gdy załoga wysiada przez kolejne drzwi prowadzące do wąskiego korytarza pod kabiną załogi, a stamtąd do samej kabiny załogi, leżąc w fotelach lotniczych i teraz obładowana spadochronami, kamizelkami ratunkowymi, bronią osobistą i mapami jakby nagle się skurczyły, patrząc z wysokości „wyspy”, czyli pomostu, który wznosi się obok lotniskowca i góruje nad pokładem załogi. Pilot, dowódca i strzelec są już w samolocie, dowódca pomaga pilotowi usiąść i zapiąć pasy. To para przydzielona do samolotu, to ich maszyna, a oni to ich załoga. W tej chwili każdy pilot ma wiele do zrobienia: sprawdzić maskę tlenową przymocowaną na prawej burcie, założyć gogle, sprawdzić mocowania spadochronu i mocowanie małej gumowej łodzi ratunkowej. Ale już z pomostu, przez megafon, padają kolejno lakoniczne komendy: „Zdejmij śmigła!”, „Odpal silnik!” I następuje ostateczna przemiana ludzi, którzy jeszcze nie tak dawno byli zwykłymi członkami dwuipółtysięczna załoga dużego statku była, a teraz stają się jak ptaki i łączą swój gatunek dopiero w powietrzu… Organizacja ruchu lotniczego na lotniskowcu klasy Lexington okazała się następująca, tak, że na jednym obszarze o długości około 270 metrów i szerokości 30 metrów około 90 samolotów musiało zostać oblatanych, wwiezionych na pokład, zmodernizowanych, zatankowanych i zaopatrzonych. każdy Na lotniskowcu „Lexington” operacjami lądowania i startu kierował porucznik A. Dibrelle. Aby uporządkować przestrzeń, pokład podzielono na strefy, z których każda posiadała kierownika ruchu. Każdy samolot, który 292

wszedł na jego teren, natychmiast został objęty jego opieką. Pokazywał pilotowi kierunek ruchu, wolne miejsce na „parkingu" po lewej lub prawej burcie. Na amerykańskich lotniskowcach obowiązywał ogólny podział niektórych kategorii statków powietrznych na strefy pokładowe. Powodem takiego dalszego rozwoju myśliwców była zarówno potrzeba szybkiego startu w celu obrony statku macierzystego w razie potrzeby, jak i fakt korzystnego stosunku mocy silnika do niskiej masy samolotu, pozwalającej na najkrótszy czas startu i lądowania samolotu, lotniskowiec wystawił nos pod wiatr, którego osiągi jeszcze bardziej wzrosły dzięki dużej prędkości Statek ruszył do przodu, pierwszy samolot zostaje wystrzelony przez obsługę techniczną, silnik pracuje, pilot uderza we wszystkie niezbędne Przygotowania i spojrzenia na oficera odpowiedzialnego za start na platformie, czekającego na start z białą flagą w ręku, co oznacza, że ​​on – pilot – jest o sekundę bliżej. Biała flaga! Samolot startuje z rykiem silnika, przy którym odkręcono przepustnicę - na pełnych obrotach i po kilkudziesięciu metrach wznosi się w powietrze. Podczas mijania dziobu statku natychmiast chowa podwozie, aby zmniejszyć opór silnika. Pilot nie podciąga maszyny, bo nie ma jeszcze odpowiedniej prędkości i dopiero po około 300 metrach podciąga maszynę, wykonując lekki skręt w prawo, aby ominąć kolejną maszynę, która wybuchła tuż za nim i rozpoczęła krótki przebieg obok platformy startowej, gdy poprzednik znajdował się nad dziobem statku. Charakterystycznie łatwe do zauważenia z daleka były samoloty torpedowe ze skrzydłami złożonymi nad pilotem. Przed startem, gdy silnik samolotu był już uruchomiony, pilot opuścił oba skrzydła do właściwej pozycji z kokpitu, co w normalnym położeniu zajmowałoby zbyt dużo miejsca na pokładzie. Lądowanie w każdych warunkach, w tym lądowych, jest najbardziej skomplikowanym manewrem. Na lotniskowcu wszystko dzieje się na pierwszych 60 metrach pokładu rufowego. Wystający spod kadłuba hak zaczepia się o gumowe przewody hamulcowe, które szybko rozpraszają pęd samolotu - co również powoduje gwałtowne przeciążenie konstrukcji kadłuba. Z tego powodu myśliwce morskie przeznaczone do służby na lotniskowcach musiały być zaprojektowane tak, aby były silniejsze niż ich odpowiedniki w lotnictwie lądowym.

293

TO BYŁO NA POCZĄTKU... Początki lotnictwa lotniskowców, które odgrywało tak znaczącą rolę w walkach na Pacyfiku, były więcej niż skromne. Pionierem lotnictwa morskiego w Stanach Zjednoczonych był Glenn H. Curtiss (1878-1930) – „człowiek o ograniczonym formalnym wykształceniu, ale obdarzony geniuszem wynalazczym, który zdawał się definiować epokę”. 14 listopada 1910 r. w Hampton Roads zatrudniony w swoich pracach pilot Eugene Ely dokonał pierwszego wodowania z pokładu statku – drewnianej platformy na dziobie krążownika „Birmingham”. 18 stycznia 1911 roku Ely wylądował i wystartował z platformy zbudowanej za krążownikiem Pennsylvania w zatoce San Francisco.Curtiss był prawdziwym pionierem lotnictwa bazującego na lotniskowcach, ale to nie amerykańska marynarka wojenna wprowadziła pierwszy samolot. z krążownika liniowego brytyjski Furious był pierwszym okrętem swojej klasy w służbie morskiej. Na okręcie d2i po zdjęciu 18-calowej wieżyczki zbudowano 65-metrowy pokład załogi, który okazał się jednak niewystarczający (co wkrótce potwierdził tragiczny wypadek), a 110-metrowy pokład znalazł się na rufa zbudowanego krążownika. Oba pokłady były oddzielone mostkiem i centralnie umieszczonym kominem - co bardzo utrudniało operacje lotnicze. Pierwszego lądowania na pokładzie dokonał kmdr. Duning na statku Sopwith Pup 2 sierpnia 1917 r. Zbliżając się do lądowania na dziobie, Duning musiał wykonać skomplikowaną operację – podejść do statku równolegle do burty, następnie wykonać manewr „S”, dotrzeć do wzdłużnej osi symetrii statku i wylądować w wiatr czołowy 47 węzłów (prędkość przelotowa), prędkość statku 26 węzłów, prędkość wiatru 21 węzłów.) Ponieważ Sopwith Pup miał podobną prędkość podczas lądowania, po prostu unosił się nad pokładem. Na pierwszym lotniskowcu nie było urządzeń spowalniających prędkość, a rolę tę pełnili obecni na pokładzie oficerowie lotnictwa marynarki wojennej, a raczej ich działa. Pierwszy samolot transportowy miał w tym celu specjalne uchwyty na końcach skrzydeł i pod kadłubem. Podczas kolejnej próby pięć dni później por. Duning został wyrzucony za burtę przez podmuch wiatru i zginął w falach.

W bitwach, które opiszemy, samoloty zbliżały się do lądowania z prędkością 130-140 kilometrów na godzinę, a biorąc pod uwagę, że lotniskowiec rozwijał prędkość około 55 kilometrów na godzinę (30 węzłów), rzeczywista prędkość lądowania wynosiła 75-85 kilometrów na godzinę. Do 1941 roku opracowano już metody lądowania samolotów na pokładach lotniskowców i obowiązywała rutyna stałych, „dostosowanych” faz podejścia (opuszczenie podwozia, zejście na określoną wysokość, obroty silnika, klapy i opuszczone haki). Styl, który nie zawsze kończy się szczęśliwie, szczególnie dla osób o żywym temperamencie

Człowiekiem, który odegrał kluczową rolę w zabraniu wszystkich na pokład, był oficer lądowania na lotniskowcu; dziwna postać z kolorowymi wiosłami w obu rękach, stojąca na samym końcu rufy. Pomimo wypracowania tego schematu podejścia do lądowania samolotu, pilot nie mógł obejść się bez kogoś, kto zaopiekowałby się nim podczas najtrudniejszego manewru. Tutaj pilot nie mógł zobaczyć swojego podwozia i nie mógł zobaczyć miejsca, w którym koła jego samolotu powinny dotykać pokładu. Potrzebował więc dodatkowej pary oczu na pokładzie. Trzeba też wziąć pod uwagę, że nad statkiem krążyły dziesiątki samolotów, czekając na swoją kolej i ktoś musiał tym ruchem tak pokierować, żeby oczekiwanie niepotrzebnie się nie wydłużało, a samoloty lądujące na pokładzie nie tworzyły pięknego stosu złom . Komandor porucznik Max Miller, instruktor marynarki wojennej, opowiadał o roli dziwnej postaci z łopatkami, stojącej na końcu rufy lotniskowca i jego najbliższych współpracowników. ... Jeśli jednak skupi wzrok na zbliżającym się samolocie, a pilot z kolei skieruje swoją uwagę na flagi sygnałowe, nie wolno mu patrzeć na pokład za sobą, gdyż mogłoby to mieć fatalne konsekwencje. Dlatego oficer desantowy ma asystentów, z których jeden nazywa się „gadadłem”. „Rozmówca” ze słuchawkami i mikrofonem na skraju kabiny załogi siedzi z oczami na poziomie pokładu i obserwuje, co dzieje się z samolotem, który wylądował kilka sekund wcześniej. Jeśli pojawiają się problemy z układem hamulcowym lub trudności z poruszaniem się samolotu do przodu przez barierki, rozmowa gaduły z oficerem jest zupełnie jednostronna: „W takich momentach oficer lądujący musi podejmować decyzje w ułamku sekundy. On, jak wszyscy na statku, chce jak najszybciej mieć wszystkie samoloty na pokładzie, nie chce wydawać nadlatującemu pilotowi rozkazu ponownego lądowania, ale jeśli w krytycznym momencie, który jest funkcją prędkości i odległości, gaduła mówi dalej „zajęty”, łopatki oficera unoszą się i krzyżują nad nim. W tym samym ułamku sekundy pilot musi rozpędzić się, aby przeskoczyć pokład i wznieść się w górę. ... Oczywiście sygnał „gaśnie” oznacza zatrzymanie silnika i lądowanie. Nagradzany jest krótkim ruchem flag w dół, który wygląda jak smagnięcie biczem. Reszta zależy od pilota. Oficer lądowania kończy to i już patrzy na następny zbliżający się samolot. „stop” jest

295

ostatni gest dla każdego samolotu, po którym samolot rozbija się obok oficera na pokładzie – na dobre i na złe*. Miller podkreśla, że ​​najwyższym sprawdzianem klasy oficera desantowego są momenty, w których samolot trzeba szybko wprowadzić na pokład. ...Kiedy samolot sygnalizuje, że jest uszkodzony i musi za wszelką cenę wylądować, wszystko zależy od oficera odpowiedzialnego za lądowanie. Nawet jeśli wrócą z ciężkim ładunkiem bomb, które wciąż są przymocowane do samolotu i nie można ich zrzucić. Albo jeśli wrócą z wysadzonym podwoziem. Albo są ranni i półprzytomni. To są momenty, kiedy topowy zawodowiec rozwijający swoje najlepsze umiejętności pilotażowe jest niewątpliwie wielkim artystą... ...tak, że oficer w żółtym swetrze i żółtej lnianej czapce może wyglądać śmiesznie stojąc na rufie i machając kolorowymi wiosłami nad głowami, ale nad głowami może znajdować się nawet sześćdziesięciu pilotów i strzelców, którzy chcą wrócić żywi na obiad. I chce, żeby wrócili... ...Przygotowanie załogi lotniskowca Lexington do walki polegało przede wszystkim na ciągłym, codziennym szkoleniu bojowym załogi okrętu i załogi samolotu w ciągu jednej z dwunastu wolnych godzin w ciągu doby. Pocisk ważył ponad 25 kilogramów, a ładowanie go tutaj, w morzach Południa, było udręką dla personelu, który pracował w temperaturze 90 stopni Fahrenheita – co odpowiada naszym najgorętszym lipcowym upałom – od strzelb po improwizowane strzałki wystrzeliwane z wiatrówek, aby nauczyć ich, jak strzelać wyprzedzanie przed pędzącym celem Lekkie boje wyrzucane w powietrze przed statkiem Piloci i członkowie załogi również przeszli intensywne szkolenie. Obliczono, że na każdą minutę spędzoną przez załogi w powietrzu przypadało dziesięć minut szkolenia i dyskusji taktycznych. Ze szczególną starannością opracowano warianty ataku dla samolotów torpedowych; Na specjalnych planszach wykorzystano modele większych jednostek japońskich, wyznaczono zadania i przeanalizowano wykonanie ataku. Los załóg tych samolotów nie miał jasnych perspektyw, biorąc pod uwagę ich małą prędkość i podatność na ataki myśliwców wroga. Załogi bombowców nurkujących mogły znajdować się w lepszej pozycji podczas ataku. Ich samoloty, uderzając w bombę, zdezorganizowały obronę przed* M . M i l e r: Świt dla naszego tragarza. Nowy Jork 1944.

296

Jeśli bomba spadła w pobliżu statku, eksplozja uniemożliwiła załodze prawidłowe wycelowanie. Wojownicy dysponowali najszybszymi i najbardziej zwrotnymi maszynami, ale musieli też walczyć na śmierć i życie z wrogimi myśliwcami za pomocą maszyn, które pod wieloma względami przewyższały ich własne. Samoloty myśliwskie były, jak to ktoś trafnie ujął, pancerzem lotniskowca, jego główną tarczą. Grubość tego pancerza zmniejszała się wraz ze stratami i zostałaby zredukowana do zera, gdyby wrogowi udało się zaskoczyć lotniskowiec – z tego czy innego powodu – bez tego pancerza powietrznego. Tak więc instrukcje dla myśliwców bazujących na lotniskowcach są następujące: Pierwszym zadaniem jest kontrolowanie przestrzeni powietrznej nad strefą walki, niszczenie wrogich samolotów obserwacyjnych i innych maszyn wroga oraz ochrona sojuszniczych samolotów i statków. Drugim zadaniem jest zaatakowanie nieprzyjacielskiej powierzchni i okrętów podwodnych, wrogiej załogi i niezbędnego sprzętu ogniem z karabinów maszynowych i lekkich bomb…… Fletcher przez całą noc z 6 na 7 maja 1942 roku był na stałym kursie, aby zablokować szlak japońskiego konwoju zmierzającego prosto do Port Moresby. Jego statki zostały zatankowane i jako środek ostrożności wysłał duży tankowiec Neosho (25 000 ton) i niszczyciel Sims na południe. O 6:25 rano, dwadzieścia minut przed wschodem słońca, dotarł do punktu położonego 115 mil na południe od dalekiej wschodniej wyspy Russell w Luizjanach. I tutaj podjął decyzję, którą później uznano za bardzo kontrowersyjną. Tutaj oddzielił grupę krążowników wsparcia ogniowego pod dowództwem kontradmirała Crace'a od swojego zespołu i rozkazał im podążać tym samym kursem, co poprzednio, podczas gdy on sam skierował się na północ. Wyjaśnił później, że w oczekiwaniu na pojedynek z japońskimi lotniskowcami, w przypadku porażki, i tak chciał zablokować japońską drogę do Port Moresby... 6 maja po południu załogi zostały wezwane na pogotowie i Die przekazane lotnikom Mapy obejmują archipelag Luizjany, odkryty przez Hiszpana Torresa w 1606 roku, który rozciąga się na 200 mil od wschodniego krańca Nowej Gwinei do Morza Koralowego i składa się głównie z bardzo małych wysp i raf, z wyjątkiem Mishima, Taguli, Russel i Tinani. Główne wyspy są górzyste i porośnięte dżunglą, a ich brzegi są chronione przed falami przez bariery raf koralowych. Tagula, największa, ma 60 mil kwadratowych; Mishima - 20 i słynie ze złotych żył, które od 1905 roku przyciągają chmary fanatyków złotych łydek i zwykłych poszukiwaczy przygód, niestety tubylców, którzy nie znali ducha i pełnego wachlarza wynaturzonych europejsko-amerykańskich dolegliwości.

297

Zwiad lotniczy wysłany tego ranka przez Fletchera na północny zachód na razie milczał. Na obu lotniskowcach całe załogi były na nogach pół godziny przed świtem, doskonale wiedząc, że to będzie dzień walki. Uznano, że przeciwnik był co najmniej równie silny, jeśli nie przytłaczający. „Podejrzewaliśmy, że byli świadomi naszej obecności i mogli zaplanować taki sam atak o świcie” – napisał uczestnik wydarzeń* na pokładzie Lexingtona. Japończycy, którzy nas widzieli, nie mogli uciec, powiedział mi jeden z oficerów. „Jesteśmy na ich terytorium i jeśli im się powiedzie, mogą zechcieć zaatakować jako pierwsi.” Mogli nas całkowicie zgubić, poszli gdzieś w nocy i są poza zasięgiem naszych poszukiwań. * * GANGSTER W POBLIŻU NASZEJ FLOTY, samolot myśliwski Yorktown ogłosił „KAWANISHI NAS SZPIUJE” * * powiedział ten sam pilot kilka sekund później. Oczywiście, jeśli my mogliśmy zobaczyć szpiega, on też mógł zobaczyć nas, w tym czasie jego radiooperator lokalizował naszą pozycję dla japońskiej floty. – A więc mamy kłopoty – powiedział jeden z chłopców, próbując dać nam nauczkę. Wkrótce rozstrzygnął się los japońskiego samolotu rozpoznawczego - rozbił się o morze kilka mil od prawej burty Lexingtona, stanął w płomieniach i podobno powoli schodził z dużej wysokości, pozostawiając smugę dymu jak czarna kometa. dał orientację japońskiemu zespołowi, składającemu się podobno z dwóch lotniskowców i czterech krążowników, zbliżającego się do Luizjany od północnego zachodu. Fletcher uznał to za wspaniały dar od opatrzności: pozycja najważniejszych i najniebezpieczniejszych sił wroga została odkryta i należy niezwłocznie zarządzić start. Gdy siły Fletchera zbliżyły się na odległość 160 mil od Japończyków, Lexington zaczął startować z ich samolotów o 9:26: 29 bombowców nurkujących, 12 bombowców torpedowych i 10 myśliwców. Yorktown rozpoczęło naloty po pół godzinie - wystartowało 23 nurków, 10 samolotów torpedowych i 8 myśliwców. Łącznie 92 samoloty wzbiły się w powietrze - potężny cios. Piloci otrzymali informacje meteorologiczne; Przewidywano, że podczas ataku Japończycy będą w strefie dobrej pogody. Nawigatorzy poinformowali Stanleya Johnstona. *" S. Johnston: Queen of the Flat-Tops. Nowy Jork 1942. " *" Dwumiejscowy samolot rozpoznawczy dalekiego zasięgu.

298

Zostali również poinformowani o kursie własnego statku w nadchodzących godzinach, tak aby po wykonaniu zadania mogli „wrócić na obiad”. Kiedy wylądowali na pokładzie, po bliższym przyjrzeniu się dwa lotniskowce i dwa krążowniki okazały się dwoma krążownikami i dwoma niszczycielami, co zrobiło znaczącą różnicę. A więc to nie dwa ogromne lotniskowce, ale fragment sił osłaniał zespół inwazyjny w drodze do Port Moresby! Jednak kości zostały rzucone, a pozostałe samoloty, które miały wystartować, wyleciały w powietrze z przeciwnikiem, który teraz wyglądał na niezbyt silnego. A od północy nad amerykańskimi zespołami, dużymi lotniskowcami wiceadmirała Takagiego, wisiało prawdziwe zagrożenie! Ale to powinno również „przestrzelić” wroga tego pierwszego nerwowego dnia, jak się wkrótce okaże… Nieprzyjacielskie samoloty zwiadowcze nad statkami strażniczymi konwoju do Port Moresby najwyraźniej wysadziły w powietrze dowódcę całej japońskiej siły, wiceadmirała Inouye, a o godzinie 9.00 rozkazał konwojowi desantowemu zmienić kurs, zboczyć z trasy do Pasażu Jomarda, do którego szykował się do bitwy mały lotniskowiec Shoho, osłaniający konwój krążownikami. Inouye postanowił najpierw rozprawić się z lotniskowcami i grupą krążowników blokujących wyjście z Luizjany, a następnie spenetrować przejście między wyspami. Trzy wiodące samoloty Lexingtona były kierowane do celu jakby nad przełęczą w Nowej Gwinei przez komandora porucznika Aulta, dowódcę grupy lotniczej lotniskowca: nasz kurs zabrał nas 60 mil wzdłuż wyspy Tagula powietrze widzieliśmy tę wyspę z rafy koralowe, ich mikroskopijne Ławice, przez które grzbiety przelewały się jak bita śmietana. Błękit morza, zieleń wyspy, srebrzystość fal i piasek były naprawdę cudowne... Po minięciu Taguli polecieliśmy na północ, by dotrzeć do wschodniego przylądka Mishima. Lot tutaj był spokojny i byliśmy w odległości 30 mil od miejsca, gdzie miał być wróg. Kilka minut później byliśmy nad obszarem, w którym się go spodziewaliśmy, więc zacząłem obserwować horyzont przez lornetkę. Widoczność była wyjątkowa, niebo było czyste. 40 mil na wschód na prawo od naszego kursu dostrzegłem kilka cienkich białych smug na błękitnym morzu. Uważna obserwacja potwierdziła, że ​​były to ślady pozostawione przez poszukiwane przez nas okręty japońskiej floty.

299

Powiadomiłem przez radio pozostałych dowódców eskadr i wszyscy zmieniliśmy kurs, by lecieć w ich kierunku. Niewiele mówiono na antenie. Kiedy zobaczyłem wroga, nadałem: „BOB”* ZE WROGOWYCH STATKÓW HAMA 20 MIL NA PÓŁNOC OD NASZEJ AKTUALNEJ POZYCJI.” …W każdym razie nie doceniłem rzeczywistej odległości. W tym czasie widziałem tylko ślady statków w jasnoniebieskiej odległości. Bob wysłał SMS-a do Bretta* * „Rozumiesz, JIMMY?” Kiedy Jimmy przyznał się, ale jakoś nie mógł jej zobaczyć, Bob zaproponował, że „podciągnie go”. Zrobił to, aby jak najszybciej zobaczyć wroga. Było to dla niego trudniejsze niż dla mnie, bo Bob był trochę niższy i nie miał tak mocnej lornetki. Kiedy w końcu udało mi się dostrzec statki, zobaczyłem lotniskowiec z refleksami słońca odbijającymi się od jego kolorowo oświetlonego pokładu. Potem powiedziałem: „WIDZĘ F...SONS AIR CARRIER.” Bob też go zobaczył. O ile pamiętam, po ataku nie mówiono zbyt wiele. „Byłem prawie dokładnie pod wiatr ze słońcem” - wspomina Hamilton. i rozpocząłem atak niemal natychmiast po tym, jak eskadra Boba Dixona zakończyła atak. Oczywiście najpierw spotkaliśmy się z lotniskowcem. Wyraźnie ich zaskoczyliśmy. Podczas nurkowania widziałem kilka samolotów na pokładzie, jeden miał zjechać windą na pokład. Kiedy zauważyliśmy lotniskowiec, leciał pod wiatr. Ale natychmiast wykonał ostry zwrot w lewo i próbował lecieć pod wiatr, wyrzucając swoje samoloty w powietrze. Widziałem to wyraźnie przez teleskop, gdy przygotowywałem się do zrzucenia bomb! Samoloty spadały jeden po drugim! Zdemontowali je i jeden po drugim rozpoczęli nurkowanie, podążając za liderem, który zanurkował pierwszy. Bomby zostały zrzucone, co zajęło czterdzieści sekund. Nieliczni japońscy myśliwcy - jak stwierdzili wymienieni dowódcy eskadr - walczyli zaciekle. Hamilton i jego nurkowie przypuścili atak na japoński lotniskowiec Shoho, który z powodu początkowej pomyłki (zwiadowcy wykryli dwa lotniskowce!) wywołał gniew sił powietrznych składających się z ponad 90 samolotów! Kapitan Hamilton pisze o tych najbardziej dramatycznych momentach: Japończycy skręcili w lewo, gdy załoga Dixona zaatakowała i wykonała drugi zwrot, czekając, aż nasze bombowce torpedowe dołączą do skoordynowanego z nimi ataku. Jimmy Brett, dowódca eskadry bombowców torpedowych.

300

Lotniskowiec rozpoczął trzecią rundę. W tym samym czasie zaatakowała eskadra torpedowa. Zaczęliśmy na 16 000 stóp i zeszliśmy z naszymi nurkami do 12 000. Podczas nurkowania Japończyk szedł dokładnie z wiatrem – co znacznie ułatwiło mi zadanie. Moja bomba, pierwsza 1000-funtowa bomba, uderzyła w środek pokładu tuż za statkiem. Kiedy ponownie spojrzałem w dół po zrzuceniu wszystkich bomb, pokład lotniskowca płonął i spowijał go czarny dym. Kiedy się podciągałem, usłyszałem w radiu głos Boba Dixona: MOCNO DOBRZE, MOCNO DOBRZE! *Gdy patrzyłem, jak reszta mojej eskadry zsiada z koni do ataku, zauważyłem, że niektórzy z nich odchodzą na bok. Przekazałem im przez radio: „UŻYWAJCIE WIATR, UŻYWAJCIE WIATR" – ponieważ ich bomby spadły po zawietrznej stronie statku. Mój tylny strzelec powiedział mi później, że japoński myśliwiec podążał za mną podczas nurkowania i trzykrotnie zaatakował mój samolot. Zablokowali się, ponieważ mój strzelec nie widział, jak strzelał. Nie byłem wtedy świadomy jego obecności, ponieważ byłem zajęty obserwowaniem eksplozji japońskiego lotniskowca. Mój radiooperator myśli, że uszkodził japoński samolot, ale tak się stało. Podczas nurkowania tylni strzelcy z mojej eskadry z pewnością zestrzelili dwa japońskie myśliwce, które atakowały niektóre z naszych myśliwców, które siedziały na wysokości 16 000 stóp, gdzie chroniły ostatnie bombowce nurkujące w ich najbardziej wrażliwej pozycji (kilka sekund przed rozpoczęciem nurkowania). Nurkowanie komandora Dixona było idealne Bezpośrednio za Bobem Dixonem, chorążym P.F. Neely, którego 500 funtów trafiło w lewą burtę linii lotniczej. Podmuch był tak silny, że zrzucił dwa płonące samoloty z pokładu do morza. Trzeci bombowiec, dowodzony przez chorążego Smitha, uderzył w baterię dział przeciwlotniczych na prawej burcie. Eksplozja jego bomby uciszyła koncentrację artylerzystów i wyrzuciła za burtę kolejne trzy samoloty. Czwarty bombowiec, dowodzony przez chorążego J.A. Leppla była prawie nieustannie atakowana przez myśliwce Zero, gdy wchodziła do lotu nurkowego. Jego tylny strzelec, Jan Liska, stoczył szczególnie zaciekłą walkę ze współosiowym karabinem maszynowym. W pojedynku z dwoma Zero, które szybko ścigały bombowiec i zbliżały się strzelając z armat, Liska uderzył je i podpalił, co z kolei zdetonowało paliwo. Obaj wpadli do morza. Dobrze dobrze.

301

Komandor porucznik Dixon skomentował to zjawisko wyprzedzania bombowców przez japońskie myśliwce podczas nurkowania: myśliwce, aby podjąć działania przeciwko bombowcom nurkującym, muszą do nich dotrzeć, zanim wyjdą z nurkowania. Normalnie myśliwce nie mogą nurkować z nami, ponieważ nasze hamulce pneumatyczne utrzymują nas z prędkością 250 mil na godzinę, podczas gdy opływowe myśliwce Zero są zmuszone do lotu z prędkością do 400 mil na godzinę. Ale ci Japończycy nie chcieli się poddać, mimo że mieli maszyny Zero o bardzo czystym profilu. Ich piloci rozłożyli podwozie i klapy i zrobili wszystko, co w ich mocy, aby zmniejszyć prędkość. Mimo wszystko wciąż nas doganiali - ale nie zniechęcili się i zawrócili, strzelając do samolotów nurkujących i podążając za nimi do wody... Inny myśliwiec, porucznik Flatley, dowódca eskadry, podsumował dramatyczny obraz Atak na „Shoho” : Byłem na wysokości 5000 stóp i obserwowałem ich opadanie. Ciężkie bomby wybuchały w odstępach 3-4 sekund. Każda eksplozja wyrzucała wodę i ogień na setki stóp w powietrze. 1000-funtowe bomby spadały jak deszcz i chociaż cztery razy większe zniszczenia, widok ciężkich bomb rozbijających lotniskowiec był tak przerażający, że zrobiło mi się niedobrze. Co druga lądowała i eksplodowała na pokładzie. Potężne podmuchy wiatru dosłownie rozrywały statek. Płonął od dziobu do dziobu aż do rufy. Nie wiem . Nie wiadomo, czy komukolwiek udało się przeżyć. Podczas kolejnej akcji Brett, nie atakowany, wystrzelił własną torpedę. Ukradkiem zbliżył się do swojej eskadry pod osłoną dymu z płonącego lotniskowca, a gdy byli wystarczająco blisko, wykonał klasyczny manewr „S”: torpedy uderzają w prawą burtę ofiary. Oficjalne zdjęcia Marynarki Wojennej pokazują dokładnie, jak to zostało zrobione - wiele zdjęć pokazuje trasę pokonaną przez samoloty Bretta ... Stanley Johnson, uczestnik i historyk wydarzenia, opisuje kluczowy moment na Lexington: napięcie na lotniskowcu zmniejszyło się, gdy oczyściliśmy kapitana Dixona i pośród wycia radia rozległ się potężny śpiew: USUNĄĆ NOŚNIKA! 302

Amerykanie stracili trzy samoloty w atakach na Shoho i japońskie okręty ochrony konwojów, naliczono siedem trafień torpedami na japoński lotniskowiec, które dosłownie rozerwały cały kadłub, 16 1000-funtowych bomb i trzy 500-funtowe bomby trafiły na statek Zniknął w ogromnej chmurze pary i dymu - jakby gigantyczna stopa kopnęła go pod powierzchnię morza... Stało się to o godzinie 11.36, pięć minut po wydaniu rozkazu opuszczenia statku dla tych spośród 800 wciąż żyjących. załoga, 638 oficerów i marynarzy, 73 rannych, niszczyciel „Sazanami” uratował około 100 rozbitków. O godzinie 6:00 tego samego ranka kontradmirał Hara, bezpośrednio dowodzący dwoma głównymi japońskimi lotniskowcami Zuikaku i Shokaku, wysłał gwiezdny rekonesans na południe z zaskakującymi wynikami. Jak mówi sam Hara: „Bardzo ucieszyła go wiadomość o położeniu amerykańskiego lotniskowca na wschodniej granicy eksplorowanego sektora…” Spodziewał się tego i pragnął tego! bądź łabędziem i wyślij przeciwko niemu swoich najlepszych myśliwych! 1570 ton) W wyniku kolejnej błędnej identyfikacji jednostek przez samoloty zwiadowcze, nabrały one niebezpiecznych cech… lotniskowców i krążowników. W nadchodzącej bitwie skądinąd nowoczesne czołgiści są tylko. Zbiegiem okoliczności był ... puste czołgi, starannie opróżnione poprzedniego dnia przez kanonierki Fletchera, nieudane ataki grup bombowców poziomych, te najniebezpieczniejsze myśliwce pojawiły się na niebie - 36 japońskich bombowców nurkujących ; Zadali druzgocące ciosy obu statkom i, co najciekawsze, nadal rozpoznali tankowiec... jako statek z pokładem do lądowania. Przynajmniej tak wynikało z raportów. The Sims zestrzelili napastnika, zdobyli trzy bomby i zniknęli pod powierzchnią. Nazwany przez amerykańskich marynarzy „grubą damą”, Neosho skoncentrował energię do 20 samolotów i otrzymał siedem trafień i osiem w pobliżu burt; jego działo, zestrzelony samolot i benzyna wyciekająca ze zbiorników zapaliły się na pokładzie, ale puste czołgi zapobiegły poważnym pożarom i statek utrzymał się na powierzchni, ale część załogi przedwcześnie opuściła tankowiec i nie była odpowiednio przeszkolona do radzenia sobie z pustym oceanem, zmarła z wycieńczenia w ciągu dziesięciu dni na tratwach 303

i życzenia. Nawiasem mówiąc, ocaleni zostali zauważeni w oceanie przez samolot zwiadowczy, ale dowódca źle ocenił ich pozycję i uniemożliwił przybycie natychmiastowej pomocy. Historyk operacji nie podaje jego nazwiska, ale odnosi się do sprawy „jako przestrogi dla młodych oficerów” żywych i ugaszonych pożarów przeżyli – 11 maja niszczyciel „Henley” wystartował ze 123 osobami. Na zakończenie historii z 7 maja, który w decydujący sposób wpłynął na wynik całej bitwy, powiemy, że działania Fletchera, choć czasem ryzykowne i wymierzone w nieznane, przyniosły rezultaty. Jego przeciwnik Inouye, zaskoczony obecnością zespołu krążowników w pobliżu wyjścia z Luizjany i zszokowany natychmiastową utratą lotniskowca Shoho, postanowił odłożyć zajęcie Port Moresby o miesiąc i nakazał konwojowi udać się do Australii. baza Mieszana australijsko-amerykańska eskadra, świetnie dowodzona przez brytyjskiego kontradmirała Crace'a, była w stanie odeprzeć wszystkie ataki powietrzne bez strat i była w stanie przechwycić konwój japoński, gdyby nadal przekraczał barierę w Luizjanie. Po pokonaniu Shoho Fletcher odwołał kolejny atak, nie chcąc angażować się w walkę z jednostkami, które nie stanowiły obecnie największego zagrożenia. Wciąż czekał na wieści z wielkich lotniskowców wroga — gdzieś na tym morzu, gdzie przesuwały się fronty upałów, słońca, deszczu i chmur. Nieświadomy decyzji japońskiego dowódcy o skierowaniu konwoju z drogi, Fletcher zdecydował się skierować na zachód, aby wesprzeć eskadrę krążowników Crace'a i być może wspólnie stawić czoła próbie inwazji. Po południu pogoda się pogorszyła i widoczność spadła. Przeciwnik Fletchera wiedział, że gdzieś na południe od jego lotniskowców leżą siły, które zniszczyły Shoho, i postanowił ich odnaleźć, a wieczorem, kiedy wróg najmniej się tego spodziewał, zaatakować jednym uderzeniem — jak powiedzieliby bokserzy — tuż nad powierzchnia morza – „niesygnalizowana”, dostarczana nagle i gwałtownie w niepewnych warunkach oświetleniowych. Jednak wieczorne naloty oznaczały, że samoloty wracały w ciemności, a lądowanie w nocy wymagało specjalnych umiejętności latania. Wiceadmirał Takagi zdecydował więc, że wystartują najbardziej doświadczeni piloci, na czele z kapitanem Takahashim – tym samym, który kiedyś

kierował atakiem bombowca nurkującego na Pearl Harbor, a rano zbombardował tankowiec Neosho i wysłał Simów w drugą stronę. Początek był o godzinie 16:30. Takahashi prowadził dwie eskadry - 12 nurków i 15 samolotów torpedowych - których zadaniem było atakowanie o zmierzchu. Zamysł był w zasadzie rozsądny, ale pogoda odmówiła przystosowania się do japońskich zamiarów i wkrótce po starcie japońskie eskadry weszły w strefę podmuchów i nisko położonych chmur, gdzie piloci z największym wysiłkiem zdołali utrzymać łączność wizualną. Robiło się już ciemno, a Amerykanów nigdzie nie było widać, chociaż przebyli jakieś 300 mil. Takahashi przez chwilę krążył wokół swoich maszyn, mając nadzieję, że w końcu znajdzie wroga, po czym podjął dramatyczną decyzję o wyrzuceniu torped i bomb na morze — potrzebował zapasu paliwa na powrót. Załogi japońskich samolotów były bardzo zmęczone – poranna akcja przeciwko Neosho i Simsom, potem kilka godzin lotu w najtrudniejszych warunkach – pozbawiła je sił. Kiedy więc zobaczyli sylwetki lotniskowców w ciemności – co prawda wcześniej niż oczekiwano – włączyli reflektory i zaczęli zbliżać się do lądowania. Ale światła nawigacyjne pokładu załogi nie były światłami ich własnych statków! Jedna po drugiej japońskie maszyny przyspieszały i wzbijały się w nocne niebo z ostrą świecą. To były długo poszukiwane amerykańskie lotniskowce! Spóźniony prezent. Załogi radarowe Lexingtona już od jakiegoś czasu śledziły coś, co wyglądało na obcy samolot na ich ekranach, a teraz Wildcaty śledziły Japończyków, którzy przelatywali nad pokładem nawigacyjnym, na szczęście nie zrzucając żadnych bomb. Jakiś czas później niektóre japońskie samoloty zaczęły używać migających świateł, aby nawiązać kontakt z Yorktown po okrążeniu nad głową; Przy drugiej próbie zestrzelono japoński samolot. Kontradmirał Hara, zaniepokojony długą nieobecnością swojej najlepszej załogi, nakazał włączenie reflektorów, oświetlając pokłady Zuikaku i Shokaku. Mimo to 11 samolotów „przestrzeliło” pokłady statków-matek i wylądowało z lepszymi lub gorszymi wynikami; Porucznik Ishikawa, pilotując bombowiec nurkujący, ostrożnie podszedł do lądowiska, skupił wzrok na jasno oświetlonym pokładzie, a także wcześnie wyłączył silnik i jego samolot uderzył w pokład z ogromną siłą, zamieniając się w ciągu sekundy w kupę złomu z Martwa załoga w środku... Wrak samolotu został natychmiast wypchnięty za burtę, czekając, aż kolejne samoloty przebiją się przez chmury podejścia do lądowania i rozbiją się o dowództwo "wyspy". Wiceadmirał Takagi rozważał możliwość nocnego ataku swoich ludzi tej nocy

304 20 - Burza nad Pacyfikiem

305

Krążowniki przeciwko siłom Fletchera, ale prawdę mówiąc, nie był pewien, co Fletcher miał oprócz lotniskowców i czy miał jakiegoś asa w rękawie, który mógłby „przebić" jego akcję. Lotniskowce Hary nie nadawały się zbyt dobrze do nocnej ofensywy po wszystkich nowych i katastrofalnych doświadczeniach z dwoma eskadrami wysłanymi tego popołudnia, dowódca konwoju kontradmirał H. Abe, wracając z Port Moresby po utracie Shoho, wielokrotnie wysyłał przez radio prośby o zatrzymanie powietrza, że ​​konieczne jest zastosowanie się do jego próśb i szybciej. Po krótkiej i gwałtownej „komedii pomyłek” na lotniskowcach amerykańskich nastąpiło pewne odprężenie, ale odbyła się dyskusja na temat działań dnia, po której załogi wycofały się…. Spowite ciemnością deszczowej w nocy i niewidoczny, otoczony przez dwa oddziały nalotów, St. Johnston pisze: „Każdy z nas czuł, że nazajutrz miał się rozpocząć decydujący dzień — siły były mniej więcej równe. I pytanie brzmiało, kto uderzy pierwszy. Widzieliśmy dzień wcześniej, co Luftwaffe może zrobić z pływającym lotniskiem i wiedzieliśmy, jakie mogą być konsekwencje jutro. Wszyscy wiedzieliśmy, że gdy nastała pierwsza bitwa w historii świata pomiędzy dwoma potężnymi zespołami lotniskowców, obie świadome obecności wroga. Więc element zaskoczenia zniknął, czuliśmy się, jakby historia tworzyła się na naszych oczach, gdy nasze statki przedzierały się przez noc… Dowódca Sherman z Lexington mawiał: „Jeśli nie mogą cię znaleźć, nie mogą hit you." - lotniskowiec to broń, która powinna nadejść ostro, mocno uderzyć i odejść. Tym razem ostatnia część maksymy była bardzo trudna do zrealizowania...

Straszliwa wymiana zdań O świcie 8 maja japońskie lotniskowce znajdowały się na północ od zespołu Fletchera, a kontradmirał wysłał przed wschodem słońca gwiaździste samoloty zwiadowcze na sektory południowo-wschodni i południowo-zachodni, a godzinę później wystrzelił jeden z pokładów „Zuikaku” i „Zuikaku”. Shokafku w oddali Armada złożona z 90 samolotów oddalonych od siebie o osiem mil. Między innymi Japończycy nadal znajdowali się w uścisku zimnego frontu pogodowego

306

ciężkie chmury i gwałtowne szkwały. Z kolei dwa amerykańskie lotniskowce skąpane w słońcu były widoczne jak na dużej, podświetlanej i niebieskiej tabliczce. Siły powietrzne obu stron były niemal identyczne. Amerykanie mieli 121 samolotów - Japończycy 122, przy czym Amerykanie mieli niewielką przewagę liczebną w bombowcach, a Japończycy w samolotach torpedowych i myśliwcach. Dotychczasowe działania pokazały również, że japońskie torpedy były lepsze technicznie, a Zero były lepsze w walce powietrznej. Ale Fletcher i Fitch mieli to, czego nie mieli Hara i Takagi – radar, a japońskie okręty od miesięcy ćwiczyły pracę zespołową, coś, czego amerykańscy lotniskowcy nie robili razem zaledwie od tygodnia… Dwie godziny po tym, jak wysłali 18 samolotów zwiadowczych Fletchera a Fitch nie otrzymał wiadomości. Wreszcie o godzinie 8:38 raport porucznika J.G. Smith, który wykrywszy japońską drużynę o godzinie 8:15, w końcu je zlokalizował i określił ich skład: DWA RAPORTOWCE, CZTERY CIĘŻKIE REJSY, WIELE NISZCZYCIELI PŁYWA NA KURSIE 120 STOPNI, 20 WĘZŁÓW. POZYCJA 175 NA PÓŁNOCNY WSCHÓD, zgłosił. Japończycy znajdowali się zatem 175 mil na północny wschód od pozycji Fletchera. Kapitan Dixon z Lexington potwierdził raport o 9:30 i zgłosił obecność japońskiego zespołu, kierującego się na południe z prędkością 25 węzłów, z odpowiednią poprawką pozycji. Dixon spędził następne dwie godziny nurkując w chmury i szybując, utrzymując kontakt wzrokowy z japońską drużyną pomimo skurczów.Doskonałą grę rozegrał jego tylny strzelec, który nie dał się zwieść oczywistym japońskim atakom mającym na celu wyczerpanie amunicji w Dixon. samolotem i wykorzystując czas przeładowania karabinu maszynowego do zadania ostatecznego ciosu… Po otrzymaniu raportu Smitha Fletcher zdecydował się pospiesznie spisać dane meteorologiczne i nawigacyjne przed startem i popędził korytarzem pod pokładami. Jej maszyny Lexington miały 22 bombowce nurkujące, 12 samoloty torpedowe i 9 myśliwców; z Yorktown odpowiednio 24, 9 i 8. Tak więc flota powietrzna skierowana przeciwko japońskim lotniskowcom składała się łącznie z 84 maszyn, ale oglądana z dołu nie mogła robić dobrego wrażenia, gdyż samoloty miały lecieć z na różnych wysokościach i w odstępach od pięciu do dziesięciu minut ataku. Grupa samolotów z lotniskowca Yorktown, która wystartowała o godzinie 9:15, znalazła Japończyków 45 minut później. Nurkowie wspięli się na wysokość 16 000 stóp (5000 metrów) i czekali na przybycie znacznie wolniejszych samolotów torpedowych. Z japońskich pokładów startowało coraz więcej nowych myśliwców. Lotniskowiec znajdował się tuż pod chmurami (był to Zuikaku) O 10:57 Komandor porucznik Joe Taylor, dowódca samolotów torpedowych, poprowadził atak na Shokaku, ale żadna z torped

307

nie dotarły do ​​celu, ponieważ zostały wyrzucone ze zbyt dużej odległości. Nurkowie mieli więcej szczęścia i podłożyli dwie bomby: poważnie uszkodzili kabinę załogi, uniemożliwili start samolotów i podpalili. Grupa Lexington miała zdecydowanie zły dzień, część bombowców w ogóle nie znalazła celu, część zawróciła z powodu problemów technicznych i dopiero o godzinie 12:00 bombowiec nurkujący zrzucił trzecią bombę na Shokaku, powodując wiele entuzjazm w raportach: Oba japońskie lotniskowce ... na piśmie zatonęły gwałtownie z nieuniknioną tendencją do dna ... Jednak ten, kto umieścił je w kadłubie dużego japońskiego lotniskowca, nie przeżył swojego czynu. Porucznik John J. Powers zanurkował na pokład Shokaku, zanurkował na 500 stóp i tam upuścił swoją dużą 1000-funtową torbę zawierającą 700 funtów materiałów wybuchowych. Jego kolega powiedział później: „Nie ma wątpliwości, że John wiedział, co robi. Zdał sobie sprawę, że gdyby zszedł poniżej 700 stóp, eksplozja banknotu o nominale 1000 funtów przytłoczyłaby go. 300 metrów) i prawdopodobnie znajdował się na wysokości 300 stóp, kiedy eksplodował. Po prostu postanowiła tego nie przegapić... W rzeczywistości lotniskowiec Shokaku nie został uszkodzony poniżej linii wodnej, chociaż załoga poniosła ciężkie straty (109 zabitych). i 114 rannych). Lotniskowiec „Zuikaku” przechwycił 46 swoich samolotów wracających z wyprawy, co opiszemy nieco dokładniej, bo doprowadziło to do dramatu wielkiego statku i wielu ludzi… To niesamowite, a po części niesamowite, że Siły powietrzne Amerykanów i Japończyków wystartowały przeciwko sobie niemal jednocześnie.Pierwsze samoloty z Yorktown i pierwsze samoloty japońskich linii lotniczych wystartowały o godzinie 9:15. Japończycy zostali doprowadzeni do zespołu Fletchera i Fitcha przez samotny samolot rozpoznawczy pilotowany przez chor. Armadą, składającą się z 33 bombowców nurkujących, 18 samolotów torpedowych i 18 myśliwców, dowodził kapitan Takahashi, wspominany wcześniej jako uczestnik ataku na Pearl Harbor. W odległości około 20 mil, po dostrzeżeniu Amerykanów, podzielił eskadrę samolotów torpedowych na dwie grupy. Trzy czwarte temu kontradmirał Fitch zarządził zmianę kursu, aby zbliżyć się do powracających samolotów. Dowódcy amerykańscy nie do końca się mylili, przewidując japoński atak o godzinie 11:00, gdyż krótko po godzinie 13:00

308

Kilka minut później rozpoczął się atak. O 10:55 ekran radaru Lexington wykrył grupy samolotów wroga około 70 mil na północny wschód. Co najważniejsze, po ostrzeżeniu radarowym oba amerykańskie okręty były nieprzygotowane do odparcia ataku, tylko dziewięć myśliwców znajdowało się w ukryciu, Fitch zmienił kurs, ponownie oddalając się od wroga i przygotowując się do wystrzelenia w powietrze kolejnych dziewięciu świeżo zatankowanych Wildcatów. z których cztery nie zdołały przechwycić wroga, dwa japońskie bombowce torpedowe krążyły nad morzem, a trzy wzbiły się na duże wysokości i próbowały zadać ciosy przeważającemu wrogowi. Umieszczone w ten sposób z konieczności bombowce nurkujące Dauntless miały przede wszystkim zwalczać bombowce torpedowe, ale nie miały wystarczająco solidnego uzbrojenia, aby przeciwdziałać myśliwcom Zero. Japończycy przybyli jak huragan. Pierwszym celem Takahashiego był lotniskowiec Yorktown, którego samolot i samolot rozpoznawczy Kanno zapaliły się od ognia przeciwlotniczego zaatakowanego statku i rozbiły się w morzu. Sześć minut później został zaatakowany przez grupę japońskich bombowców nurkujących i przez trzy minuty starał się unikać blisko spadających bomb, ale 700-funtowa bomba uderzyła w pokład załogi pięć metrów od pokładu dowodzenia i przeniknęła na czwarty pokład, zabijając i zabijając. raniąc 66 mężczyzn. Pozostałych bomb i kolejnych pięciu torped uniknął „Yorktown”, jak powiedziałby Homer: „Nauczył się od ciosu i dzięki temu uniknął śmierci…”. Przyszła kolej na Lexington, większy statek, ale starszy i mniej zwrotny, w wyniku czego krążyła w promieniu dwa razy większym niż jej „młodszy brat", Yorktown. Statek wydawał się opuszczony, wszyscy oprócz ostatniego chłopca pokładowego zajmowali stanowiska bojowe. Na pokładzie bojowym wszyscy zakładali kaski, dowódca statku miał swoje stanowisko bojowe na pokładzie sygnalizacyjnym, którego szyba została teraz usunięta, który zawsze był „na nodze” swojego kapitana – dowódcy statku komandor Sherman, był teraz uwiązany długą kolejką w sypialni dowódcy, zaskoczony startem artylerii przeciwlotniczej ogień... Jak wspomina dowódca okrętu, późniejszy admirał Frederick C. Sherman:

309

Radar starego typu namierzył wroga z odległości 68 mil, ale nie podał wysokości. Na tych starych radarach trudno było odróżnić wrogie samoloty od własnych. Czuliśmy, że gdyby nasze myśliwce zostały wysłane daleko, by przechwycić wroga, właśnie z powodu różnicy wysokości lotu, mogłyby go nie trafić, a wysiłek poszedłby na marne. Wpływało na nas również przekonanie, że samoloty torpedowe stanowią większe zagrożenie i że polecą głęboko. W związku z tym trzymaliśmy naszych myśliwych blisko siebie, na obszarze 3000 akrów. metrów, gotowych do ataku, gdy tylko samoloty wroga osiągną punkt, z którego ruszą do ataku. Bombowce nurkujące, czekając na patrol na samoloty torpedowe, krążyły w odległości 600 metrów, około czterech mil od statku. Pięć myśliwców Lexington rozpoczęło atak o godzinie 11:02 i napotkało armadę powietrzną wroga w odległości 20 mil - 50 do 60 samolotów lecących na szelfie na wysokości od 10 000 do 13 000 stóp, z samolotami torpedowymi lecącymi najniżej, myśliwcami nad nimi, jeszcze wyżej nurkującymi bombowcami, potem znowu myśliwce na czele.Wtargnięcie pięciu myśliwców Lexington zdezorientowało japońskie formacje - trzy Wildcaty szybko wspięły się na japońską formację i rozbiły się, a dwa myśliwce próbowały zaatakować samoloty torpedowe. Podczas gdy kilka japońskich samolotów rozbiło się w morzu, reszta skierowała się w stronę statku, który otworzył ciężki ogień przeciwlotniczy*. Japończycy przebili się przez słabą osłonę amerykańskich myśliwców i zanurkowali z wiatrem w kierunku Lexingtona, skąd słońce było już wysoko na niebie. Bombowce torpedowe uderzyły z obu stron stosując taktykę „kowadła”. Z mojego pomostu widziałem bombowce spadające na nas z różnych sektorów z rykiem silników, podczas gdy samoloty torpedowe atakowały nas z dziobu i burty. Nie mogłem pomóc bombowcom, ale mogłem trochę zrobić, aby uniknąć torped. Kiedy zobaczyłem, jak bomba spada z jednego z samolotów, wydawało mi się, że leci prosto na mnie - tutaj, gdzie stoję na molo. Czy nie powinienem czaić się za opancerzoną osłoną? Ale z wypisanym na nim moim imieniem pomyślałem, że nie ma sensu się ukrywać; Jeśli tego nie zrobiła, nie było się czym martwić... W każdym razie miałem dużo pracy, aby uniknąć torped. Najdoskonalszą metodą ataku torpedowego był równoczesny atak dziobowy i burtowy - w ten sposób atakowany okręt, zwrócony w stronę zbliżających się torped, wystawiał całą burtę na uderzenia innych. FC S e r m a n : Dowództwo bojowe. Nowy Jork 1950.

311

Czas miał tutaj kluczowe znaczenie. Ogromny Lexington obracał się bardzo wolno - samo puszczenie steru trwało od 30 do 40 sekund. Gdy statek zaczął się obracać, poruszał się majestatycznie i ciężko po szerokiej orbicie. Manewrowość znacznie poprawiła się na kolejnych lotniskowcach, zbliżających się z dwóch stron, wydawało mu się, że japońskie samoloty nadlatujące z lewej burty były bliżej niż te z prawej burty: zbliżały się ostrymi ślizgami bocznymi, z większą prędkością niż myśleliśmy dopuszczalne podczas ataku torpedowego, a samoloty znajdowały się w odległości 1000 jardów od nas, rozkazałem sternikowi McKenziemu: „Ster lewy za burtą!” Ale wydawało się, że minęła wieczność, zanim dziób statku zaczął się obracać – w chwili, gdy japońskie silniki zrzuciły swoje „cygara”: woda pieniła się z torped, bomby przelatywały obok nas i wyrzucały fontanny wody na maszty.

...Nigdy w ciągu moich lat walki nie wyobrażałem sobie takiej walki! Atakując wrogie lotniskowce napotkaliśmy prawdziwą ścianę ognia przeciwlotniczego; Lotniskowce i ich statki pomocnicze zaciemniły niebo wybuchającymi pociskami i pociskami smugowymi. Przetrwanie naszych bombardowań i ataków torpedowych na tak niesamowitą obronę wydawało się niemożliwe. Nasze Zeki i wrogie Wildcaty tkały, nurkowały i wspinały się pośród naszych formacji. Płonące i roztrzaskane samoloty z obu stron spadały z nieba. Wśród tej fantastycznej ulewy ognia przeciwlotniczego i wirujących samolotów zanurkowałem prawie na powierzchnię i posłałem torpedę na lotniskowiec klasy Saratoga, który prawie trafił w dziób statku - leciałem poniżej poziomu pokładu i widziałem marynarzy na statek widzi tych, którzy wpatrują się w mój pędzący samolot...

Po pierwszym trafieniu torpedą z lewej burty bardzo młody marynarz zgłosił to telefonicznie do centrum kierowania. Otwór w bocznym panelu znalazł się zrządzeniem losu nad linią wody. Starszy bosman natychmiast zadał trzeźwe pytanie: „Dlaczego tego nie załatasz?” – Nie mogę – odparł chłopiec. „Jest tak duży, że można go zobaczyć przez krążownik!” - Więc zamknij za sobą drzwi i zapomnij! Rozmówca zamówił...

Raz po raz japońskie samoloty zestrzelone przez artylerię przeciwlotniczą zderzyły się z morzem, miejsca ich katastrofy można było wyraźnie rozpoznać po płonących szczątkach na morzu. Jeden przewrócił się w kontakcie z falami, a pod kadłubem widać było niewystrzeloną torpedę. Stwierdzono, że posiadał urządzenie, które przy zderzeniu z wodą zachowywało się jak poduszka lub amortyzator, co prawdopodobnie umożliwiało rzucanie torped ze znacznie większą prędkością początkową iz większej wysokości niż Amerykanie.

... Zanim minęła minuta, pierwsza torpeda przeleciała za nami, wspomina dowódca "Lexingtona"; - szybko przekręciliśmy ster, żeby skierować dziób na drugą grupę samolotów - te rozdzieliły się, żeby zaatakować nas od przodu i od flanki, najtrudniejszy manewr, jaki pamiętam, dwa pasy torpedowe, na śródokręciu na wprost - i nie mogliśmy' Na to, że podeszli w stronę burty, a ja przygotowałem się do wybuchu, ale nic się nie stało, rzuciłem się na prawe skrzydło kreta i zobaczyłem spienione smugi pojawiające się z prawej burty: torpedy były ustawione za nisko i przeleciał pod moim statkiem. Specjalistą ds. Lotów na molo był kapitan HS Duckworth. „Trzymaj kurs, komandorze!” nagle wykrzyknął: „Z każdej strony mamy za chwilę torpedę!” Utrzymaliśmy więc kurs torpedami w promieniu 50 jardów z każdej strony iw końcu obie zniknęły, nie uderzając w nas.

... Bomba uderzyła w lewą platformę działową tuż przed kabiną admirała i podpaliła ją, pisze dowódca Lexingtona. Zginęła kapitan Gilmore, nasz steward i kapitan Trialcow*, nasz dentysta, którzy byli na korytarzu, i personel w pokoju obok. Bomby podpaliły inne części statku, ale żadna nie wydawała się szczególnie poważna. Odłamki zabiły ludzi w pomieszczeniu kierowania ogniem przeciwlotniczym. Bomba przeleciała między kominem a pomostem, uszkadzając dźwignię uruchamiającą syrenę statku, mieszając jej smutne jęki w ogłuszający ryk.

Kapitan Shigekazu Shimazaki z lotniskowca Zuikaku opisuje swoje doświadczenia podczas ataku torpedowego na lotniskowiec Lexington:

312

Chociaż lotniskowiec Lexington został trafiony kilkoma bombami i dwiema torpedami, jego stan nie był tak zły, jak się początkowo wydawało. Strażacy skutecznie walczyli z ogniem. Okręt przechylił się o siedem stopni, spowodowany przedostaniem się wody przez otwory torpedowe okrętu, ale grodzie wodoszczelne wytrzymały i nic nie wskazywało na katastrofę, tym bardziej, że balastowanie przeciwnej burty było kpiną z W. C. Trojakowskiego (patrz lista poległych na końcu z książki).

313

pięta została wyrównana. Silniki dobiegały uspokajających sygnałów, az pomostu widać było nieuszkodzone lądowisko, gotowe do użycia. Natychmiast sprowadzano tam krążące samoloty, którym zabrakło paliwa lub amunicji. Uzupełniono również zapasy amunicji przy armatach. Komandor porucznik H.R. Healy, odpowiedzialny za niezatapialność okrętu, powiedział pół żartem, pół serio do nabrzeża, że ​​następne torpedy chciałyby zabrać następne torpedy na prawą burtę, bo poprzednie uderzają w lewą burtę... , leć - wydawało się wszystkim - z dołu. Z podnośnika samolotu zaczął wydobywać się niebezpieczny dym. Wskaźnik kąta steru na doku przestał działać. W pobliżu stanowiska dowodzenia wybuchł wielki pożar i niewielu, którzy tam byli, uszło z życiem - Healy zginął wraz z innymi w potwornej eksplozji. Później okazało się, że było to spowodowane straszliwym nagromadzeniem się oparów benzyny wydobywających się z uszkodzonych przez torpedy zbiorników. Wybuch zerwał przewody i walka z ogniem stała się prawie niemożliwa. Podjęto próbę wyciągnięcia węży z rufowej części statku, która była jeszcze w najlepszym stanie, ale ciśnienie było bardzo słabe. ... Komandor porucznik Mort Seligman, zastępca, przez cały czas doradzał i zachęcał. Małe wybuchy amunicji w pobliżu pożarów stłumiły wybuchy, a Seligman został wyrzucony z butelki jak korek przez wodoszczelne drzwi, przez które przechodził więcej niż jeden raz. Raz po raz przekazywał dokowi raporty o warunkach poniżej. Wszystkie światła zgasły, a ekipy ratownicze pracowały w całkowitej ciemności, używając jedynie latarek. Miejsca, w których pracowali, szybko się nagrzały od pożarów szalejących na dolnych pokładach... Po tej wielkiej eksplozji zaginiona eskadra samolotów torpedowych, której losu obawiano się, zdołała wejść na pokład. Były to ostatnie chwile, kiedy można było zapanować nad statkiem. Sterowanie elektryczne przestało działać, nie było komunikacji z ręczną stacją sterującą, pozostały tylko maszyny, sterowane przez jedyny działający telefon. Ale koniec maszynowni dziobowej był już bliski, stalowa ściana oddzielająca ją od dziobu statku zbielała, a temperatura zbliżała się już do 160 stopni. Załoga poprosiła o pozwolenie na opuszczenie maszynowni... Dowódca Sherman mógł teraz korzystać tylko z tylnej maszynowni, ale nawet ona pogarszała się i istniało ryzyko, że wszyscy w niej zginą od pożarów. Sherman, przez już niesprawny telefon, nakazał załodze maszynowni rufowej zabezpieczyć zawory i jak najszybciej się ewakuować. Statek ostatecznie przegrał

314

zdolność poruszania się i kierowania - i tego ognia nie dało się już ugasić. Pompy niszczycieli towarzyszących okrętowi miały tak małą pojemność, że użycie ich do akcji ratunkowej nie miałoby żadnego znaczenia. O godzinie 17:00 kontradmirał Fitch pochylił się nad baldachimem pokładu flagowego i powiedział: „Lepiej zabierzcie chłopców ze statku…” Komandor Sherman pisze w swoich wspomnieniach: „To było dźgnięcie w serce, ale jedyne co zostało do zrobienia. wydałem rozkaz opuszczenia statku; to była najtrudniejsza rzecz, jaką kiedykolwiek musiałem zrobić. Najtrudniejsza decyzja, jaką kiedykolwiek musiałem podjąć... Większość rannych została przetransportowana na pobliski niszczyciel, reszta została przewieziona na inne statki w łodziach ratunkowych. Świat jest zbudowany w taki sposób, że tragedii towarzyszą radośniejsze chwile – grupa marynarzy, czekając na zejście rannych, zauważyła, że ​​stołówka znajdowała się poza strefą pożaru. W pośpiechu napełnili hełmy... porcjami lodów, które zjedli w spokoju. Nie było paniki; Niektórzy zdjęli buty i umieścili je na pokładzie załogi przed zejściem na ląd, zamierzając jak najszybciej wrócić. Komandor Sherman pisze o ostatnich chwilach statku: ... Po zachodzie słońca cała załoga opuściła statek, a powierzchnia morza była pełna pływaków ... Po sprawdzeniu mnie, aby upewnić się, że nikogo nie ma, komandor Seligman i ja wstaliśmy na rufie. Rozkazałem mu opuścić statek - moim obowiązkiem i przywilejem było płynąć jako ostatni. Wkrótce znalazł się w wodzie, a ja zostałem sam na statku. Kiedy odpoczywałem przez chwilę, potężna eksplozja wstrząsnęła obszarem windy samolotu na śródokręciu. Samoloty i wszelkiego rodzaju szczątki wzbijały się wysoko w powietrze. Schowałem się za krawędź kabiny załogi, aby uniknąć spadających gruzów. Kiedy zdecydowałem, że czas już iść, opuściłem się po linie i płynąłem, aż nadeszła moja kolej: zostałem wyciągnięty przez łodzie ratunkowe ... Dowódca znalazł się w morzu, ubrany w czapkę dowódcy marynarki wojennej ze złotymi lamówkami - mimo to udało mu się ją uratować, ale nie spodobał mu się sposób, w jaki został wyciągnięty z wody (wzięty za siedzenie i rzucony płasko na pokład łodzi. Następnie skarżył się, że wyciągnięty z wody dowódca statku mógł zostać woda bardziej elegancka...). Korespondent wojenny Stanley Johnston również był w wodzie; bał się rekinów, które w każdej chwili mogą się pojawić, by zebrać żniwo. Rekiny się nie pokazały. Na szczęście dla ponad dwóch tysięcy osób (92% załogi), które znajdowały się na morzu, odstraszyły ich powtarzające się eksplozje w kadłubie lotniskowca.

315

Około wpół do ósmej Johnston, który był już na pokładzie krążownika, obserwował przerażającą eksplozję torped wewnątrz płonącego Lexingtona. Widok był przerażający. O godzinie 19:15 podjęto decyzję o wycofaniu się. Admirał Fletcher nakazał swoim siłom biorącym udział w akcji ratunkowej sformować nową formację i opuścić pole bitwy. Samotny niszczyciel został z płonącym lotniskowcem, niestety zmuszonym do dostarczenia „coup de grace” Lexingtonowi. W tym czasie boki lotniskowca były rozgrzane do czerwoności, a płonący statek można było zobaczyć z dużej odległości na morzu, co stanowiło dodatkowe zagrożenie dla sił Fletchera. Niszczyciel Phelps wystrzelił cztery torpedy i o godzinie 20:00 wśród buchających płomieni i kłębiących się kłębów syczącej pary okręt zaczął tonąć - na równej stępce, co od razu zostało zauważone i jako dowód istnienia dzielnej "duszy" statek, który umiera, ale się nie poddaje, jak opisał to nasz rodak Conrad. Wraz z nim zatonęło 216 zabitych i szczątki 36 samolotów w morzu. Po południu 8 maja Fletcher otrzymał od admirała Nimitza rozkaz wycofania się z Morza Koralowego. Nimitz najwyraźniej ocenił, że Japończycy ponieśli pewne straty i stracili dużo energii. Uważał również, że po zatonięciu Lexington i uszkodzeniu Yorktown nie było sensu dawać Japończykom uszkodzonego pływającego lotniska, które może być bardzo potrzebne do kolejnej kluczowej bitwy, omówionej później. Miał również nadzieję, że krążowniki kontradmirała Crace'a i australijskie siły powietrzne pozostawione w Luizjanach będą w stanie poradzić sobie z japońskim konwojem, jeśli spróbuje ponownie dotrzeć do Port Moresby. W międzyczasie wiceadmirał Inouye, który dowodził siłami japońskimi biorącymi udział w bitwie, ostatecznie odłożył kolejną inwazję na 3 lipca i nakazał swoim siłom powrót do baz. Admirał Yamamoto próbował rozgrzać swoje siły - nieuszkodzony Zuikaku próbował szukać sił Fletchera dzień po bitwie - ale bezskutecznie. Później, w każdą rocznicę, w maju dochodziło do kolizji na Morzu Koralowym. Prawdopodobnie było to ich taktyczne zwycięstwo - wróg stracił na pewien czas duży lotniskowiec, niszczyciel i duży tankowiec, a zamiast tego zatopił mały lotniskowiec.Nie pisali o tym, że bitwa zmusiła ich do porzucenia ważnego strategicznego zamiaru zaangażowania się w porcie w celu ustanowienia Moresby naprzeciw wybrzeży Australii, a tym samym kontroli nad całym Morzem Koralowym, co miałoby druzgocący wpływ na sytuację wojenną Australii.

316

Dla mnie. A jej dwa duże lotniskowce z powodu uszkodzeń i strat w załogach nie wzięły udziału w znacznie ważniejszej bitwie toczącej się w centralnym sektorze sił obu potężnych przeciwników. Nie sprawdziła się również przepowiednia propagandy Hitlera, która po bitwie na Morzu Koralowym zadąła w wielką trąbę: po tej nowej porażce okręty wojenne USA niechętnie podejmą próbę konfrontacji z flotą japońską, ponieważ każdy okręt amerykański, który stoczy bitwę z Japonia zaakceptowała Siły morskie można uznać za utracone...* Po stronie japońskiej wiceadmirał Takagi został oskarżony o brak energii w końcowej fazie bitwy i wkrótce został przeniesiony do wojny podwodnej; W rzeczywistości nie miał doświadczenia w dowodzeniu pływającymi lotniskami. Po stronie amerykańskiej konfrontacja lotników marynarki wojennej z obu stron wywołała niefortunne refleksje: japońskie myśliwce osiągały maksymalną prędkość 900 metrów na minutę, podczas gdy żbiki tylko 300! Postawa bojowa załogi Lexingtona i jej dowódcy, szeroko relacjonowana przez korespondentów wojennych, była dużym pocieszeniem. J. Toland: Wschodzące słońce… Nowy Jork 1970.

W połowie drogi

25 maja 1942 roku wiceadmirał Takagi przybył na pokład superpancernika Yamato, okrętu flagowego Połączonej Floty, i przedstawił przebieg i wynik bitwy na Morzu Koralowym zebranym dowódcom floty, a pozostali najprawdopodobniej podzielali to samo Relacja wiceadmirała Takagi dobrze pasowała do obrazu, który ukształtował się w umyśle admirała Yamamoto: Flota Pacyfiku Stanów Zjednoczonych została poważnie osłabiona przez utratę dwóch potężnych nowoczesnych okrętów szturmowych, Brytyjska Flota Dalekiego Wschodu poniosła druzgocącą klęskę na Cejlonie, a po ciosach otrzymanych nie stanowiły już zagrożenia, więc nie było czasu do stracenia i szansy na wykorzystanie przy zachowaniu inicjatywy strategicznej. W rzeczywistości, w kwietniu, w rozmowach na temat dalszych ruchów ofensywnych, Yamamoto przedstawił swój plan: „...powodzenie lub porażka całej naszej strategii wojny na Pacyfiku będzie zależeć od naszego sukcesu w zniszczeniu amerykańskiej floty, a zwłaszcza jej lotniskowców. .. Wierzymy, że rozpoczynając proponowaną operację przeciwko Midway, możemy odnieść sukces, wciągając siły lotniskowców wroga do decydującej bitwy i niszcząc je. W przeciwnym razie, jeśli wróg nie usłucha wezwania, nadal uzyskamy ważną przewagę, utrzymując naszą linia obrony bez oporu do Midway i Zachodnich Aleutów Natarcie z baz na Aleutach i podniesienie flagi z Rising GHG and I: Royal Australian Navy 1939-1942, Vol. I. Canberra 1957.

318

Sun on Midway miał uniemożliwić Amerykanom przeprowadzanie nalotów na japońskie wyspy macierzyste i utrudnić działalność amerykańskich okrętów podwodnych, które tankowano w bazie Midway. Uzupełnieniem tych rozważań był element związany z politycznym podłożem Japonii. Pojawienie się amerykańskich samolotów nad Tokio w kwietniu głęboko wstrząsnęło japońskimi dowódcami, zwłaszcza admirałem Yamamoto. Możliwość powtórzenia się nalotów, uszkodzeń, a może nawet uderzenia w Pałac Cesarski, może mieć nieprzewidywalne konsekwencje, biorąc pod uwagę tak zwaną japońską „niestabilność emocjonalną”. Wielu ekspertów uważało, że nalot z 18 kwietnia został przeprowadzony przez samoloty startujące z bazy Midway, co stanowiło kolejny ważny powód do zajęcia Midway.Celując na Midway, Yamamoto nie tylko miał bazę w tym sensie, że pozwalał mu na strategiczne patrolowanie. ważne obszary oceanu, ale także pozycja o żywotnym znaczeniu ... według jego oceny dla Amerykanów, aby „zwabić” to, co pozostało z amerykańskich sił morskich na Pacyfiku, aby można je było następnie pokonać. Zanim wiceadmirał Takagi przybył na pokład okrętu flagowego swojego dowódcy, przekonał już wpływowego szefa sztabu Marynarki Wojennej Tokio, admirała Nagano, do swojej koncepcji. Cesarskie Kwatery również zaczęły wspierać realizację planu. Trzy dni przed bitwą na Morzu Koralowym, 5 maja 1942 r., Dowództwo przesłało admirałowi Yamamoto oficjalny rozkaz, który brzmiał: DOWÓDZTWO POŁĄCZONEJ FLOTY BĘDZIE NIEWSPÓŁPRACOWAĆ Z ARMIĄ INWAZJĄ I ZAJMUJĄ PUNKTY STRATEGICZNE NA ZACHODNIU WYSPA ALEUTYCKA I ŚRODKOWA. Kolejnym etapem tej strategii, jak powiedzieliśmy na początku, miał być podbój Fidżi, Samoa, Nowej Kaledonii i Port Moresby w Nowej Gwinei. W japońskich dowództwach nie było całkowitej jasności co do tego, czy zająć Hawaje i Pearl Harbor, czy nie. Pierwotnym zamiarem było kontrolowanie francuskich ławic fregat odkrytych przez La Perouse w 1786 roku i nazwanych na cześć jego dwóch statków, fregat Boussole i Astrolabe . Dla Japończyków mieli tę wielką zaletę, że znajdowali się niedaleko Hawajów – tylko 490 mil od Pearl Harbor. W każdym razie wydaje się pewne, że jedynym sposobem, w jaki Japończycy mogli myśleć o zdobyciu Hawajów, było wycofanie z walki reszty amerykańskiej Floty Pacyfiku. Tak więc Atol Midway, „Strażnik Hawajów”, jak go nazwał admirał Naguino, wraz ze swoimi instalacjami wojskowymi pozostał na razie celem numer jeden: od San Francisco do Midway było 6850 kilometrów, od Midway do Tokio 4060 kilometrów i 56

319

procent całej wody morskiej na ziemi. Odległości te dawały wyobrażenie o tym, jak wielkie były problemy techniczne flot obu walczących stron. Pod względem geograficznym atol Midway jest najbardziej wysuniętym na zachód przedłużeniem łańcucha wysp hawajskich. Położona na środku Pacyfiku, w połowie drogi ze Stanów Zjednoczonych do Japonii, niewątpliwie ma swoją nazwę*. Amerykanie zwrócili uwagę na Midway w latach 60. ze względów transportowych. Firma Pacific Mail Steamship Company zawiesiła swoją flagę na atolu w 1867 roku, a rok później flota wykopała dość płytki kanał w lagunie… po czym nic się nie działo aż do 1903 roku z powodu braku funduszy. Z kolei atol, będący geograficznie przyczółkiem Hawajów, zainteresował się Pacific Cable Society, które zamierzało połączyć Hawaje z Filipinami kablem podmorskim. Stało się to w tym samym roku pod auspicjami marynarki wojennej i samego prezydenta Theodore'a Roosevelta, zwolennika amerykańskiej ekspansji imperialnej. Poza „zatargami” między komandorem porucznikiem H. Rodmanem, dowódcą amerykańskiego okrętu, a japońskimi zbieraczami ptasiego puchu, przynajmniej tutaj, na razie wszystko szło naprzód bez większych trudności. Midway był wyposażony w latarnię morską Ten kabel położonych w 1903 roku beczek do cumowania statków i 21-osobowej straży morskiej, powinno się bardzo przydać w nadchodzącej bitwie, biorąc pod uwagę, że przepływające rozmowy nie mogły być podsłuchiwane przez Japończyków, Wyspę Piaskową i Wyspę Wschodnią, które leżą w Laguna idealnie położona, nadająca się na port wodnosamolotów, ponieważ jest otoczona płyciznami i rafami, które chronią przed wpływem morza. Przestudiuj tutaj możliwość założenia bazy wojskowej. W 1935 roku linie Panam Airlines zainstalowały na Sand Island bazę dla „clippers” – dużych wodnosamolotów, a na brzegu zbudowały rampę, mały hotel i warsztaty. Jednocześnie kontynuowano prace wojskowe; W ciągu pięciu lat prymitywny obecnie kanał między wyspami został pogłębiony, aw 1940 r. do laguny wpłynął pierwszy duży statek, trałowiec Swan. W tym roku 1940 rozpoczęto budowę bazy dla „latających łodzi" lotnictwa wojskowego klasy „Catalina”. Bazę otwarto w sierpniu 1941 r., a jej pierwszym dowódcą został komandor porucznik T. Simard. W pierwszym roku wojny baza miał już duży hangar dla wodnosamolotów, sztuczny port, zbiorniki paliwa i wiele Midways XV Hawaii i Midway Island

320

Budynek. Co bardzo ważne - ukończono pas startowy o długości ponad 1,5 km i dostarczono na atol 121 samolotów bojowych; Siły batalionu obrony wybrzeża liczyły 781 osób, a wraz z załogami lotniczymi i wojskowym personelem technicznym 141 oficerów oraz 2886 podoficerów i szeregowców. Chrzest bojowy atolu nastąpił wkrótce po japońskim ataku na Pearl Harbor. Powracający zespół uderzeniowy wiceadmirała Nagumo odłączył ze swojego składu dwa nowoczesne niszczyciele, które wieczorem 7 grudnia ostrzelały obiekty atolu, podpalając hangar wodnosamolotów, niszcząc „latającą łódź” ​​klasy Catalina i zabijając lub raniąc tuzin ludzi. Artyleria obrony wybrzeża odpędziła atakujących precyzyjnym ogniem. Pod koniec 1941 roku i w pierwszych miesiącach 1942 roku gorączkowo dobudowywano obronę, nowe działa przeciwlotnicze i przeciwlotnicze, minowano podejścia morskie, ostatniego dnia maja dostarczono na atol duży ładunek paliwa lotniczego. znajdowało się wojsko i wszelkiego rodzaju broń, prowadzono liczne ćwiczenia, w tym przeprowadzano wyburzenia, przy okazji z nadmiernej gorliwości podpalono magazyn zawierający prawie 2 mln litrów paliwa lotniczego i użyto go do zatankowania samolotów z 200-litrowych bębny, co przywodzi na myśl słowa Dickensa o doskonałości kolei: wasza Sprawność potwierdzała co roku… katastrofa, w której zginęło kilkaset osób. Kiedy komandor porucznik Simard dowiedział się o oznakach zbliżającej się burzy, zorganizował ciągły rozpoznanie powietrzne możliwych kierunków zbliżania się sił japońskich*. Nie była to jednak łatwa sprawa, biorąc pod uwagę, że wody atolu, szczególnie w maju i czerwcu, są nawiedzane przez silne sztormy przemieszczające się na północny-wschód i niebezpieczne fronty pogodowe, które poprzedzają początek burzy, przynosząc deszcz i gęste chmury, które utrudniają obserwację. Główne obszary zachmurzenia znajdowały się 300-400 mil na północny wschód od atolu i było to dobrze znane. • Również admirałowi Nagumo, który poprowadził swoją potężną flotę lotniskowców na atol Midway, który nazwał „Strażnikiem Hawajów”…

Strony zajmują pozycje Bitwa na Morzu Koralowym wciąż trwała, gdy wraz ze statkiem docelowym, starym pancernikiem Settsu, 1300 km na północny zachód, 22 „latające łodzie” (wodnosamoloty) typu Catalina, a później także ciężkie bombowce – „latające fortece” " - wykonał ten ogromny wysiłek Praca.

322

Załogi pilotów, mechaników, radiooperatorów i strzelców świeżo przeszkolonych w szkołach lotniczych. Równocześnie intensywnie prowadzono remonty statków. 1 maja odbyło się spotkanie sztabu na nowo oddanym do służby superpancerniku Yamato, w którym uczestniczyli wiceadmirałowie Nagumo i Kondo. Obaj dowódcy mieli bardzo różne opinie na temat zbliżającej się operacji. Nagumy jakoś nie obchodziło, gdzie będzie walczył. Wojna Ten okres obfitował w tak wiele zwycięstw, że stał się bardzo pewny siebie i bardzo optymistycznie patrzył w przyszłość. Z kolei wiceadmirał Kondo był zaniepokojony obecnością lotnictwa na atolu Midway i możliwym pojawieniem się w pobliżu amerykańskich lotniskowców. Yamamoto nie chciał odnieść się do obaw i krytyki. Miał aprobatę Tokio dla swojego planu, az drugiej strony wewnętrzne przekonanie, że bitwę należy stoczyć i zadać wrogowi większe straty, zanim jego potęga przemysłowa wyłoni się i stopniowo przestawi na tory produkcji wojennej. Kondo jednak, nie rezygnując z oporu, zapytał szefa sztabu Połączonej Floty, kontradmirała Ugakiego, w jaki sposób planuje zaopatrywać japoński garnizon po zdobyciu atolu Midway. Ugaki nie wykluczył, że wróg może zablokować atol i „anulować” dostawy, co postawiłoby sytuację załogi w beznadziejnej sytuacji. Wtedy obiekty wojskowe musiałyby zostać zniszczone, a załoga wycofana. Yamamoto wierzył i bronił swojej stanowczej tezy, że zaskoczenie nie wchodzi w rachubę, a klęska w obliczu wielkiej przewagi militarnej jest tak samo niebezpieczna, jak w przypadku doświadczeń wojennych po stronie japońskiej. Kontradmirał Ugaki bardzo „oszczędził” własne siły w tych grach, aw najbardziej dramatycznych starciach przewidział utratę nie więcej niż jednego lotniskowca… Po grach wojennych Kondo i większość starszych dowódców floty uważała, że ​​operacja powinna zostać przełożona powinno, i tym razem Yamamoto lobbował za rozpoczęciem działalności na początku czerwca. Jego zdaniem księżycowe noce w tym czasie sprzyjały powodzeniu całej kampanii. Przygotowując się do podboju atolu Midway, Yamamoto i jego doradcy opracowali trzyczęściowy plan operacyjny: - okupacja zachodnich Wysp Aleuckich i operacje dywersyjne w Australii i na Madagaskarze;

323

- Zdobycie Midway, - Bitwa morska. Ten szeroko zakrojony plan miało realizować pięć niezależnie działających zespołów floty: - Forward Team, składający się z czterech grup okrętów podwodnych; - Carrier Strike Team, składający się z czterech lotniskowców plus osłona - wszyscy dowodzeni przez wiceadmirała Nagumo, który poprowadził atak na Pearl Harbor; - zespół inwazyjny, składający się z grupy pancerników i krążowników osłony operacyjnej, zespołu wsparcia ogniowego (cztery krążowniki ciężkie) oraz grupy transportowej z siłami desantowymi i obroną wybrzeża, grupy trałowców; - główne siły pod dowództwem admirała Yamamoto, składające się z trzech pancerników i małego lotniskowca oraz czterech pancerników i dwóch lekkich krążowników osłaniających siły do ​​osłaniania operacji przeciwko Aleutom - zajmują pozycję w połowie drogi między Midway a Aleutami; - Drużyna Regionu Północnego dowodzona przez wiceadmirała Hosogaya, składająca się z dwóch lotniskowców i dwóch ciężkich krążowników oraz sił inwazyjnych w celu zajęcia wysp Adak, Attu i Kiska na Wyspach Aleuckich. Siły japońskie, które miały wziąć udział w tej dużej operacji, składały się z 200 statków o wyporności 1,5 miliona ton i 700 samolotów; Załoga liczyła 100 000 osób. Ludzie. W ogólnym planie operacji ta ostatnia drużyna miała uderzyć pierwsza, bombardując amerykańską bazę w Dutch Harbor w przeddzień inwazji na Midway, aby odwrócić uwagę Amerykanów od głównego celu, a także osłaniać operację przeciwko zachodnim Aleutom. Oddziały lotniskowców miały przeprowadzić nalot na Midway; Po zbombardowaniu następnego dnia wyspa miała zostać zajęta przez zespół inwazyjny i natychmiast ufortyfikowana. Yamamoto miał czekać w znacznej odległości od Midway i interweniować swoimi drednotami, gdy wróg pojawił się do walki. Krytycy admirała Yamamoto podkreślali, że potężne siły na rozległych obszarach Pacyfiku zostały poważnie osłabione. Jednak Połączona Flota została opracowana zgodnie z japońskim zwyczajem strategicznym, napisał amerykański historyk. „Oni [Japończycy] przecenili zaskoczenie, które tak dobrze działało na początku, i myśleli, że zawsze będzie działać”. * SE M or i s on: Coral Sea, Midway i Submarine Actions. Boston 1949.

324

Japończycy wierzyli, że model decydującej bitwy na morzu jest taki sam, jak na lądzie – ustawić wroga taktycznie w niekorzystnej sytuacji, odciąć mu odwrót, zwinąć flanki, a następnie skupić się na ostatecznym uderzeniu. Ich Podręcznik dla dowódców zespołów lotniskowców przytaczał przykłady Hannibala pod Kannami i Ludendorffa na Jeziorach Mazurskich. Dlatego pierwszy nalot na Dutch Harbor na Wyspach Aleuckich był przede wszystkim posunięciem mającym na celu odciągnięcie Floty Pacyfiku na północ, gdzie nie mogła zapobiec zdobyciu Midway, a akcja miniaturowych łodzi podwodnych w Sydney Harbour i Diego Suarez na Madagaskarze była mający na celu zmylenie wroga. W maju większość sił zaplanowanych do operacji została ściągnięta na kotwicowisko Hashira na Morzu Wewnętrznym Japonii na południe od Hiroszimy. Kotwicowisko, otoczone małymi wysepkami, gęsto obsadzone przez artylerię przeciwlotniczą, było stosunkowo bezpieczne i oddalone od szlaków morskich. Wkrótce na wodach Hashiry znalazło się 68 dużych statków. Najwcześniejsi „dzierżawcy” wód Hashiry stanowili trzon japońskiej marynarki wojennej – siedem pancerników, w tym potężne Yamato i Musashi, stacjonujących tu od początku wojny i traktowanych z pewnym pobłażaniem, zwłaszcza przez lotników lotniskowców. były wyposażone w sieci przeciwtorpedowe i miały dotrzeć aż do French Fregate Shoals – 450 mil od Pearl Harbor – aby dostarczać paliwo do silników odrzutowych dla dużych czterosilnikowych wodnosamolotów, które miały patrolować wody u wybrzeży Wysp Hawajskich. Rozlokowano zespół uderzeniowy. 27 maja zespół inwazyjny opuścił Saipan, w tym 12 transportowców wchodzących na pokład 5000. „zostać przemianowanym…). Zespołowi desantowemu miała towarzyszyć grupa wsparcia ogniowego złożona z czterech ciężkich krążowników i dwóch niszczycieli pod dowództwem kontradmirała*. Ta misja nie powiodła się, ponieważ japońscy dowódcy znaleźli już tam amerykańską jednostkę transportu lotniczego, ale nie było śladu japońskich wodnosamolotów.

325

Kurita, a następnie Guam i dwa transporty powietrzne (28 wodnosamolotów rozpoznawczych). 28 maja główne siły połączonej floty, dowodzone przez samego Yamamotę z rdzeniem pancerników, oraz siły wiceadmirała Kondo składające się z dwóch szybkich pancerników („Kongo” i „Hiei”) oraz czterech ciężkich krążowników odeszły. Siły wiceadmirała Kondo miały zapewnić operacyjną osłonę zespołowi inwazyjnemu do ataku na bazę Midway. Chociaż sam Yamamoto nie był tego dnia w najlepszej formie, załogi jego statku z optymizmem patrzyły na rozpoczęcie akcji, która bez wątpienia doda kolejny listek laurowy do korony japońskich zwycięstw. Jądro Połączonej Floty, tuż przed wyruszeniem na większą operację, przeprowadziło dwa dni manewrów na otwartym morzu, które potwierdziły zgraną pracę wszystkich jednostek i napełniły ducha japońskich marynarzy odnowioną wiarą we własne siły. Gdy opuszczali kotwicowisko, załogi śpiewały na całe gardło pieśni wojenne i nikt nie miał wątpliwości, że resztki amerykańskiej Floty Pacyfiku, wciąż unoszące się na powierzchni, zostaną zmiecione na ostatni statek z przestrzeni życiowej Japonii, wielki ocean. Spójrzmy teraz na wschodnią część Pacyfiku, aby przyjrzeć się poczynaniom strony amerykańskiej. Dowódca amerykańskiej Floty Pacyfiku, admirał Chester Nimitz, otrzymał kilka miesięcy temu sygnały, które skłoniły go do zastanowienia się nad kierunkiem działań wroga. W nocy z 3 na 4 marca dwa duże czterosilnikowe japońskie wodnosamoloty przeleciały nad wyspą Oahu i zrzuciły bomby, ale ze słabą celnością: uderzyły w krater wulkanu w pobliżu Honolulu. Tydzień później japońska „latająca łódź” ​​tego samego typu została zestrzelona w pobliżu Midway przez bojowników bazy. Oba wydarzenia – z pozoru nieistotne – dały do ​​myślenia nad możliwym kierunkiem przyszłych działań Japonii. Co ważniejsze, ciągły strumień informacji dostarczany przez tak zwaną 120-osobową Jednostkę Wywiadu Bojowego, kierowaną przez komandora porucznika J.J. Rochefort, w podziemiach Stoczni Marynarki Wojennej Pearl Harbor, odczytał około 90% wymaganych sygnałów Połączonej Floty o wczesnym naruszeniu japońskiego kodeksu morskiego, które miało miejsce wcześniej. Japończycy nie mieli pojęcia, że ​​ich bardzo złożony i wyrafinowany system kodowania, zwany „Purpurowym Kodem”, padnie ofiarą amerykańskich specjalistów i matematyków. * Admirał Nimitz otrzymał taki obraz Japończyków, co jednak nie uchroniło Amerykanów przed klęską pod Pearl Harbor.

326

Przygotowania do operacji z symbolem „AF”. Ten symbol, oznaczający cel i obiekt nadchodzącego głównego ataku japońskiego, nie został jeszcze rozszyfrowany, ale komandor Rochefort podejrzewał, że Midway ma przez swojego dowódcę jednostki Połączonej Floty. wszedł do obiektu oznaczonego „AF”. Admirał Nimitz, który zgodził się z podejrzliwością Rocheforta, odwiedził bazę atolu, dokonał przeglądu przygotowań obronnych, powiększył garnizon do dwóch tysięcy ludzi i dodał do niego artylerię przeciwlotniczą. Rozkazał też wyraźne - SMS oszukuje w bazie stacji radiowej o uszkodzeniu instalacji destylacji wody morskiej. Dwa dni później stacja Rochefort odkodowała japoński sygnał informujący personel w Tokio, że są problemy z destylacją wody na „AF”… Więc tajemnicze „AF” oznaczało Midway, a admirał Nimitz już słyszał o masowej operacji japońskiej, która miała się odbyć1. Kraft nie miał precedensu. Ale cóż mógł przeciwstawić największej armadzie skupionej na jednym teatrze wojny – Pacyfiku? Lexington zaginął w bitwie na Morzu Koralowym; lotniskowiec Saratoga, po zakończeniu naprawy, był zajęty szkoleniem nowych załóg, a Yorktown, poważnie uszkodzony 7 maja na Morzu Koralowym, czekał co najmniej trzymiesięczny remont w Pearl Harbor: na dość ponurym obrazie dwa samoloty lotniskowce Enterprise i Hornet (grupa zadaniowa TF-16, dowodzona przez wiceadmirała Halseya) po udanym nalocie na Tokio 26 maja w Pearl Harbor. Po miesiącu napięcia i pobycie w szpitalu, Nimitz wybrał kontradmirała Raymonda A. Spruance'a, wyróżniającego jego opanowanie i wyróżniał się zimną oceną w każdej sytuacji, dowodził krążownikami tarczowymi w zespole Halsey i miał odpowiednie doświadczenie operacyjne. Nie był jednak lotnikiem marynarki wojennej, ale w tej dziedzinie mógł polegać na sztabie Halseya, w skład którego wchodzili wybitni specjaliści lotnictwa morskiego na czele z komandorem Milesem Browningiem, szefem sztabu. Przygotowując się do bitwy, admirał Nimitz i jego sztab musieli rozwiązać fundamentalny dylemat: czy skoncentrować wszystkie dostępne siły w obronie Midway, czy też podzielić je i przeznaczyć część do obrony również zagrożonych Aleutów. Ostatecznie zdecydowano, że Aleutów będzie broniło pięć krążowników – dwa ciężkie („Indianapolis” i „Louisville”) i trzy lekkie („Honolulu”, „St. Louis” i „Nashville”) oraz dziesięć niszczycieli – wszystkie lotniskowce , siedem ciężkich krążowników, jeden lekki i 19

327

Okręty podwodne miały działać na środkowym Pacyfiku. We wszystkich tych kategoriach okrętów wróg powinien mieć znaczną przewagę, przed czym Nimitz ostrzegał swoich podwładnych. Tymczasem stoczniowcy z Pearl Harbor dokonali cudu: „Yorktown”, który wpłynął do stoczni marynarki wojennej 27 maja o godzinie 14:30, został oddany do użytku przez armię ponad 1400 spawaczy, elektryków, śledzących, stolarzy i mechaników w mniej niż godzinę. miesiąc. Bez planów, bez szczegółowych obliczeń, ta bezimienna armada pracowała bez mundurów, łatając dziury i rany noszącego, wykonując drewniane modele brakujących elementów zbroi i wchodząc do suchego doku 29 maja o 11:30. gdzie dokonywano napraw Statek zaczął napełniać się wodą i był gotowy do wypłynięcia o 9:00 następnego dnia! Oznaczało to nic więcej niż zaangażowanie w ciężkie naloty na jednostki wroga. Nimitz starannie wybrał pozycje dla trzech dostępnych mu tragarzy. Fletcherowi (który wcześniej dowodził Yorktown) i Spruance otrzymali rozkaz przeniesienia się na pozycję około 300 mil na północny wschód od Midway, jak obliczył admirał, poza zasięgiem wroga atakującego atol z zachodu, aby niepotrzebnie zaatakować wroga z przewagą liczebną. zawiesić, chyba że w zasięgu wzroku były znacznie większe ofiary. Przed nadchodzącą bitwą taktyczne dowództwo nad dwoma zespołami lotniskowców, w kolejności starszeństwa, przypadło admirałowi Fletcherowi, chorążemu na lotniskowcu Yorktown. Jednak Fletcher nie miał prawdziwego personelu, a Spruance ze swoim zespołem TF-16 („Hornet” i „Enterprise”) miał działać praktycznie niezależnie. Dowództwo nad okrętami podwodnymi, siłami powietrznymi i lądowymi bazy Midway oraz statkami rozmieszczonymi w celu osłaniania Aleutów pozostawało w rękach admirała Nimitza w Pearl Harbor. Jeśli chodzi o szanse obu stron, należy powiedzieć, że w obliczu ogromnej japońskiej armady Nimitz miał przynajmniej kilka przewag po swojej stronie: po pierwsze - nikt nie był w stanie zatopić bazy Midway, co mogło się zdarzyć każdemu lotniskowcowi; po drugie, wewnętrzne linie komunikacyjne po stronie amerykańskiej były generalnie krótsze niż po stronie japońskiej; po trzecie - amerykańskie okręty i baza Midway miały radar; Po czwarte, dzięki danym wywiadowczym Nimitz wiedział znacznie więcej o wrogu i jego planach niż Yamamoto czy Nagumo, którzy mieli niejasne informacje o siłach amerykańskich i prawie nic o ich pozycji na oceanie.

328

Spruance i jego zespół wypłynęli z Pearl Harbor dzień po tym, jak Naguma opuścił kotwicowisko Hashiry — 28 maja. Fletcher i Yorktown, zespół TF-17, mieli wyprowadzić się następnego dnia, przeprowadzić ćwiczenia bojowe i spotkać się ze Spruance. Obie drużyny zatankowały tankowce: TF-16 31 maja, TF-17 1, 2 czerwca. zespołami na pozycji 325 mil morskich na północny wschód od Midway, gdzie osłona powietrzna z Hawajów i Midway nie była już wystarczająca, a lotniskowce musiały posiadać i prowadzić własną osłonę powietrzną w postaci ciągłych patroli bojowych samolotów bojowych. Hornet” wysłał w powietrze samoloty zwiadowcze z zadaniem spenetrowania przestrzeni powietrznej do 150 mil na zachód i południowy zachód, ale nie dostrzegły one wroga. Samolot rozpoznawczy Enterprise napotkał silny front sztormowy i zawrócił następnego dnia Jednak zakładając, że wróg musi być gdzieś za plecami, Spruance ostrzegł swoje załogi o możliwości wystąpienia poważnych sił wroga, liczących od czterech do pięciu lotniskowców, i zapowiedział, że przeprowadzi nalot na te siły, jeśli ich własna pozycja nie zostać zauważonym przez wroga, ale w przypadku ataku wroga i konieczności przełamania szyku lotniskowce powinny pozostawać w kontakcie wzrokowym, Spruance podkreślał, że powodzenie bitwy będzie miało ogromne znaczenie dla kraju, przekazywano za pomocą środków optycznych oczywiście panowała całkowita cisza radiowa… Początkowy kontakt z wrogiem nie został nawiązany przez lotniskowiec. Rankiem 3 czerwca chorąży Jack Reid, pilot wodnosamolotu rozpoznawczego Catalina, przeleciał już 700 mil od Midway Lagoon, jego lotnisko i chciał lecieć z powrotem - miał jeszcze kilka minut na lot na zachód. I nagle zobaczył zdjęcie, które bardzo przypominało zbiór modeli statków. Nie dowierzając własnym oczom, zapytał drugiego pilota: „Widzisz to, co ja widzę?” „Masz cholerną rację, ja to widzę”. następnie wysłał raport, w którym szczegółowo opisał siły wroga osiadłe na jedenastu jednostkach, poruszające się na wschód z prędkością 19 węzłów. Reid zauważył na morzu japońską drużynę inwazyjną, która miała rozpocząć atak na atol, z którego wystartował Reid. Na razie zespół był zajęty różnymi ćwiczeniami strzeleckimi, np. nauką obsługi miotaczy ognia. Dowódca Simard, otrzymawszy raport, natychmiast zareagował, wysyłając w powietrze dziewięć bombowców B-17. Atakowali jednak z wysokości 2,5-3,5 kilometra i ani razu nie trafili, chociaż raporty bojowe załogi wskazywały na straszliwe spustoszenie w szeregach wroga.

329

W nocy z 3 na 4 czerwca cztery uzbrojone w torpedy Cataliny z pokładowym radarem odnalazły japońską drużynę inwazyjną, a jedna z trzech wystrzelonych torped trafiła w tankowiec Akebono Maru, który mimo uszkodzeń pozostał w szyku. Po południu 3 czerwca grupy uderzeniowe TF-16 i TF-17, dowodzone przez admirałów Fletchera i Spruance'a, znalazły się w odległości 400 mil morskich od floty admirała Nagumo, która zmierzała z prędkością 25 węzłów w kierunku punktu startowego lotniskowców w ich ataku w bazie At Midway, pilot Catalina wziął za rękę całego drapieżnika, ale Fletcher założył, że to zwiad mający na celu zdobycie wyspy Midway i że najniebezpieczniejsza część sił japońskich – lotniskowce – miała znajdować się w North West, zgodnie z zapisami wywiadu, Fletcher zmienił kurs na południe z lekkim odchyleniem na zachód, aby następnego ranka awansować na pozycję 200 mil na północ od wyspy i stamtąd zaatakować lotniskowiec Naguma. Miał nadzieję, że obecność jego drużyn pozostanie tajemnicą dla wroga i będzie utrzymywana w tajemnicy do następnego ranka, przynajmniej do czasu, gdy Nagumo rozpocznie atak na bazę. W każdym razie obie siły podążały zbieżnymi kursami - Fletcher z północnego wschodu i Nagumo z północnego zachodu. Gdyby były to „konwencjonalne" okręty typu z I wojny światowej, następnego dnia obie siły spotkałyby się gdzieś na północny zachód od Midway. Siły wiceadmirała Nagumo, które miały odegrać kluczową rolę w nadchodzącej bitwie, zaatakowały w czerwcu strefę mgły a 2 , pokrywając powierzchnię morza jak gruby koc z pierza. Zygzaki stawały się niebezpieczne, wymagały od nawigatorów i sterników ekstremalnych umiejętności, a czasem instynktu. Od czasu do czasu włączano reflektory, ale niewiele to pomagało. Czasami jego dowódcą był komandor Aoki.Dowódca Carrier Strike Team, wiceadmirał Nagumo, patrzył z nadzieją, ale i strachem na zasłonę dymną, która utrudniała nawigację jego statkom, ale z drugiej strony dawała również możliwość ukrycia własnych ruchy z oczu Amerykanów.Nagumo myślał nieustannie zastanawiając się, co robi jego przeciwnik, szczególnie martwił go brak dokładnych informacji o amerykańskich lotniskowcach. Sztab Yamamoty wierzył, że znajdują się gdzieś na morzach południowych - niewielu pozostało po zwycięskiej bitwie Floty Imperialnej na Morzu Koralowym. Ale cień niepokoju pozostał w sercu, trudny do usunięcia pośród tego morza mgły... Po południu 3 czerwca mgła w końcu opadła i Nagumo zrobił to

330

Skręcił na południowy wschód – na kurs prowadzący do Midway – i zwiększył prędkość do 24 węzłów. Nastroje na jego czterech lotniskowcach nadal były bardzo dobre, zwłaszcza młodzi piloci, dla których atak na Midway miał być chrztem bojowym, cieszyli się z nadchodzącej akcji. Kontradmirał Kusaka, szef sztabu Naguma, był bardzo zaniepokojony i wciąż zastanawiał się, w jaki sposób mógłby schwytać dwa króliki naraz, to znaczy zbombardować i przejąć Midway oraz zachować niezbędną tajemnicę swojej pozycji przed siłami morskimi, które Amerykanie rozmieszczą w bitwa o ocalenie najważniejszej bazy. Co jeśli Takagi się mylił? W rzeczywistości nie wiadomo, ile lotniskowców mają Amerykanie i gdzie się znajdują. Tymczasem na pokładzie swojego superpancernika flagowego admirał Yamamoto otrzymał wieści, które nie poprawiły mu humoru. Próby rozpoznania Pearl Harbor przy użyciu dużych wodnosamolotów nie powiodły się i praktycznie nie było wiadomo, jakie siły amerykańskie znajdują się w bazie. Nie powiodło się też inne ogniwo rozpoznawcze - okręty podwodne, które choć wypłynęły pierwsze, nie dotarły na czas na pozycje między Pearl Harbor a Midway, więc nie można było spodziewać się żadnych wieści o ruchu amerykańskich okrętów w tym kluczowym basenie. Wiele lat po wojnie okazało się, że zamówienie na U-booty… zawierało błąd w łożyskach. Trzecia, najbardziej niepokojąca wiadomość pochodziła z U-Bootów patrolujących atol Midway: wszystko wskazywało na stan pogotowia i intensywną pracę obronną; Przestrzeń powietrzna nad atolem była stale monitorowana przez myśliwce. Jednak żadna z tych wiadomości nie dotarła do wiceadmirała Nagumo, który był w drodze do wycelowania w „AF” ze swoimi lotniskowcami – personel Yamamoty nalegał na zachowanie ciszy radiowej.

Nagumo atakuje Midway... i udając, że admirał Nagumo zwrócił się do załóg, okazując pewność siebie, jeśli nie pychę: „Chociaż wrogowi brakuje ducha walki, prawdopodobnie zaatakują, jeśli nasze siły inwazyjne posuną się naprzód”. Nagumo przygotowywał się do ataku na obiekty na wyspie Midway, zatrzymując na statkach najlepszych pilotów na wypadek napotkania wrogich lotniskowców. CDr. Fuchida Porucznik Joichi Tomonaga

331

z lotniskowca Hiryu, z dużym doświadczeniem wojennym w walkach w Chinach. Przed startem załogi lotnicze zjadły obfity posiłek składający się z ryżu, zupy sojowej, orzechów i ryżu sake. Świt jeszcze nie nadszedł, gdy reflektory czterech statków rozświetliły ciemność , Zielona latarka w ręku oficera kontroli lotów błysnęła na lotniskowiec Hiryu i o godzinie 4:30 siły powietrzne złożone ze 108 samolotów - 36 uzbrojonych w bomby bombowców torpedowych, 36 bombowców nurkujących i 36 myśliwców - zaczęły startować, a następnie okrzyki załóg. Wkrótce tylko seria niebieskich i czerwonych świateł na nocnym niebie wskazywała przebieg tej potężnej niszczycielskiej siły. Stacja radarowa na wyspie Midway wykryła japońską ekspedycję w odległości 93 mil i wszystkie 26 dostępnych myśliwców natychmiast wzbiło się w powietrze – o raczej nierównej wartości, ponieważ 20 należało do klasy Buffalo, właściwie już przestarzałych i bardzo trudnych do zmierzenia japońskich myśliwców Zero. Amerykańscy myśliwcy nie mieli innego wyboru, jak zrobić to, co zwykle robili polscy myśliwcy w 1939 roku, czyli wzbić się na znacznie większą wysokość niż przeciwnik i przy prędkości i zaskoczeniu wzmocnionym nurkowaniem zadać maksymalne straty w pierwszym uderzeniu. Amerykańskie samoloty nurkowały na Japończyków z wysokości pięciu tysięcy metrów, lecąc na wysokości około 3500 metrów. Ciężkie walki powietrzne nastąpiły pod osłoną myśliwców ekspedycji bombowej. Większość bombowców przedostała się nad wyspę i zrzuciła ładunki na obiekty bazy, przy czym pierwsze bomby zostały zrzucone o 6:30. Elektrownia została poważnie uszkodzona podczas bombardowania, stanowisko dowodzenia marynarki wojennej i zbiorniki ropy na Sand Island zostały zniszczone, a hangar wodnosamolotów został zniszczony. Spłonął szpital i magazyny, ale – co najważniejsze – w wyniku szczęśliwego wypadku lub ostrzału artylerii przeciwlotniczej nie ucierpiały pasy startowe. Straty nie były ogólnie duże; tylko nieliczni zginęli. Nalot zakończył się o 6:50, a ostatni z japońskich samolotów rozpoczął podróż powrotną. Amerykanie stracili 17 samolotów z 26, które wystartowały, a 7 zostało ostrzelanych. Japończycy nie zgłosili żadnych ofiar w tym nalocie; Ponadto ponieśli straty na całym świecie w bitwie, która dopiero się zaczynała. Jednak niektóre wypowiedzi powojenne wskazują, że mogło sięgać 30 proc. Dowódca Kawaguchi, który był odpowiedzialny za loty Hiryu Airline, stwierdził, że z 27 samolotów utraconych podczas 10. nalotu, baza Midway wysłała niewielki odwet 10 samolotów uzbrojonych w torpedy piętnaście minut przed rozpoczęciem bombardowania; bombowcom B-17 kazano wystartować i „czekać” gdzieś na suficie, aż atak się skończy…

332

Ten początkowy kontratak samolotów bazy zakończył się katastrofą - prawie wszyscy Avengersi i Maruderzy zostali zestrzeleni przez japońskie wsparcie lotnicze, czterech lub pięciu wypłynęło w morze przed wejściem na stanowiska odpalania torped, a ani jedna torpeda nie trafiła do celu. .. Po wystrzeleniu Podczas masowego nalotu bombowego na bazę Midway, admirał Nagumo utrzymywał silne siły powietrzne składające się • z 93 samolotów, uzbrojonych w bomby i torpedy na pokładzie swoich czterech lotniskowców w celu ewentualnego ataku na amerykańskie okręty, gdyby zostały zauważone na pobliskich wodach. Krążowniki Tarczowe wystrzeliły siedem samolotów zwiadowczych w celu przeszukania obszaru działań. Na szczęście dla Amerykanów wystartowali z pewnym opóźnieniem - czwarty, wystrzelony z katapulty ciężkiego krążownika Tony'ego, był opóźniony o pół godziny, co miało, jak się okazało, historyczne konsekwencje: Nagumo nie otrzymał ani jednego meldunku od wysłanych samolotów do godziny 7.00 O godzinie 7.00 w umyśle dowódcy floty japońskich lotniskowców pojawił się meldunek od porucznika Tomonagi, dowódcy grupy samolotów, które właśnie zakończyły nalot na obiekty bazy amerykańskiej: już przekroczony, nie zgłosił obecności amerykańskich okrętów - z drugiej strony wszystkie ataki lotnicze na jego okręty do tej pory dokonywane były przez startujące samoloty. Oprócz tych materialnych i rzeczywistych przesłanek, był moment psychologiczny, który jakoś został przeoczony przez historyków bitwy: Nagumo został ostro skrytykowany po ataku na Pearl Harbor za to, że nie dokończył akcji, nie wykorzystał sukcesu do końca – zrobił to nie przeprowadzać drugiego ataku, który zniszczyłby obiekty bazy. Tym razem nie chciał powtórzyć błędu, a żeby historia się nie powtórzyła, o godzinie 7.15, piętnaście minut po nadejściu raportu Tomonagi, wydał rozkaz, który miał mieć ogromny wpływ na bieg wydarzeń. Rozkazał opuścić te 93 samoloty na pokład hangaru, aby zrobić miejsce dla powracającej fali samolotów z ataku na Midway. Samoloty wyposażone w torpedy miały zostać zmodernizowane i zbombardowane, aby ponownie zaatakować amerykańską bazę. Cała operacja musiała trwać co najmniej godzinę... O godzinie 7:28 Nagumo otrzymał meldunek z opóźnionego samolotu zwiadowczego zrzuconego przez krążownik „Sinking”: Pilot zgłosił obecność dziesięciu okrętów nawodnych wroga zmierzających 10 stopni, 240 Mile od Midway, oszacował jej kurs na 150 stopni i prędkość ponad 20 węzłów.

333

Admirał Nagumo nie był zbytnio zainteresowany tym raportem, ponieważ nie wspomniał o obecności najgroźniejszego wroga, jakim były lotniskowce! Na wszelki wypadek kazał pilotowi zapytać przez radio, o jakie jednostki amerykańskie chodzi. Czekając na odpowiedź Nagumo, nagle zmienił zdanie o 7:45; Wstrzymał przezbrojenie samolotów torpedowych i rozkazał przygotować się do ataków na jednostki floty wroga. O godzinie 07:47 admirał Nagumo powtórzył swoją prośbę do pilota samolotu rozpoznawczego Tona: BEZPIECZEŃSTWO TYPÓW STATKÓW I UTRZYMUJ KONTAKT! Jedenaście minut później dodał do swojego raportu ostrożne stwierdzenie: WRÓG TOWARZYSZY COŚ W POSZUKIWANIU PRZEWOŹNIKA. Komentując raporty japońskiego oficera zwiadu powietrznego, historyk operacji Samuel E. Morison pisze: „Ech, zacofany koleś, ten pilot…” Tymczasem japońska flota przeżyła kolejny nalot – tym razem 16 bombowców nurkujących piechoty morskiej, które wystartował z lotniska na Midway. Major Lofton Henderson poprowadził atak. Zrezygnował z ataku nurkowego ze względu na brak doświadczenia pilotów i zarządził atak z lotu szybowcowego, a więc ze zmniejszoną prędkością. Eskadra poniosła ciężkie straty, a sam major Henderson również został zestrzelony, lotnisko Guadalcanal jego imienia zostanie zbudowane później, niektórym pilotom udało się wylądować na lotniskowcu Hiryu, ale wszyscy go ominęli. Podobnie 15 „latających fortec” zrzuciło po cztery tony bomb z wysokości 6000 metrów. Eskadra zgłosiła „cztery trafienia w dwa lotniskowce”, ale w rzeczywistości żaden japoński statek nie został trafiony. Następnie o godzinie 08:20 jedenastu Vindicatorów, dość powolnych, a przez to bezbronnych wobec japońskich myśliwców, szybko zrezygnowało z prób przebicia się na lotniskowce i zrzuciło bomby na pancernik Haruna bez widocznych rezultatów. Ataki te, choć niezbyt udane, wymusił kontratak -ataki i - ważniejsze odchylenia laski Nagumy, soczystym szczegółem w tej napiętej sytuacji jest pojawienie się w środku szyku japońsko-amerykańskiego okrętu podwodnego Nautilus. Kiedy po ataku bombą głębinową dowódca japońskiego niszczyciela, kapitan W.H. Brockman wypłynął na powierzchnię statku o 8:20 rano, właśnie podczas kolejnego nalotu z bazy Midway, zobaczył taki widok: ... Ze wszystkich stron statki poruszały się po wodzie z dużą prędkością, zygzakiem, aby uniknąć podwodnych ataków. Odległości do nich wynosiły ponad tysiąc metrów. Krążownik ... wyprzedził nas i był za nami,

334

Pancernik znajdował się na lewej burcie dziobu i wystrzelił pełną salwę z prawej burty, wycelowaną w nasz peryskop… Pięć minut później Brockman wystrzelił torpedę w pancernik oddalony o 4500 jardów, ale chybił: natychmiast zanurkował i manewrował w odległości jednej głębokości 30 metrów, unikał kontrataków. Po krótkiej przerwie z podwodnym wrogiem Nagumo ponownie zmienia zdanie: decyduje się najpierw wejść na pokład myśliwców, które wzięły udział w rajdzie na Midway; zatankowane mają wziąć udział w planowanym ataku na flotę przeciwnika i osłaniać samoloty uzbrojone w torpedy. Aby to zrobić, bomby musiały zostać ponownie usunięte z samolotów. Zrobiono to w pośpiechu, zaraz na pokładzie, a usunięte bomby po prostu zostawiono w pobliżu samolotów przygotowywanych do startu… Nagumo był właściwie w trudnej sytuacji – jego najlepsze samoloty były w powietrzu, a jego najlepsi piloci nie powinni być zaginiony. Szef sztabu admirała Nagumo, kontradmirał Kusaka, opowiadał się za natychmiastowymi działaniami, podczas gdy dowódca Genda, mózg planu ataku na Pearl Harbor, widział w powietrzu dziesiątki samolotów pilotowanych przez ludzi, których znał i z którymi się przyjaźnił. wsiadł jako pierwszy. . A Nagumo podążył za jego głosem. W ten sposób na pokładzie Akagi wylądowały pierwsze samoloty. Tomonaga, który dowodził ostatnią falą ataku i wznowił atak, poprowadził swoją maszynę pomimo trafienia w lewy zbiornik paliwa. Wraz z bombowcami Tomonaga powróciła osłona myśliwców - 34 Nagumo, zdecydowany rozegrać zwycięską grę z wykrytym wrogiem morskim, wysłał wiadomość do admirała Yamamoto: WRÓG MA JEDEN LOTNISKOWNIK, PIĘĆ KRĄŻOWNIKÓW, PIĘĆ NISZCZYCIELI I ZNAJDUJE SIĘ 240 MIL ŚRODKI DO NIEGO ODBIERZ POWROT SAMOLOTÓW KONTYNUUJĄ KONTAKT I ZNISZCZENIE SIŁ WROGA Niecałe cztery minuty po wydaniu tego rozkazu ostatnie bombowce nurkujące wylądowały na lotniskowcach Akagi i Kaga, siedem minut później wylądowało ostatnich 12 myśliwców... W komentarzu do tej fazy bitwy admirał Nimitz napisał kiedyś: Większość myśliwców, samolotów torpedowych i bombowców nurkujących z bazy Midway, które były w stanie zadać maksymalne trafienie japońskim statkom, zginęła. Bez amerykańskich lotniskowców Midway był zdany na łaskę Japończyków...* Ch.W. N i m i t z, E.B. P o 11 e r: Wielka wojna morska. Nowy Jork 1960.

335

Admirał Nagumo nakazał maksymalną prędkość iw ciągu kilku minut japońskie lotniskowce, tworząc znaczne fale i pieniące się tory, rozwijały prędkość 30 węzłów, gotowe do zadania ostatecznego ciosu. Cztery japońskie lotniskowce znajdowały się w centrum formacji floty, chronione przez dwa pancerniki, trzy krążowniki i jedenaście niszczycieli. Akagi znajdował się na prawej flance, a za nim 2000 metrów podobnej wielkości lotniskowiec Kaga; pięć kilometrów na lewo od niego znajdowała się eskadra dwóch mniejszych lotniskowców, Hiryu i Soryu. Na pokładzie i pod pokładem zapanowała wielka radość i nastrój optymizmu: wszystkie amerykańskie naloty zostały odparte, a załogi były o krok od ostatecznego triumfu. O godzinie 09:05 admirał Nagumo zarządził zwrot ENE o 90 stopni i zakomunikował dowódcom swój zamiar: NAWIĄŻEMY KONTAKT I ZNISZCZYMY DRUŻYNĘ UDERZENIA WROGA. O 9:17 manewry zostały zakończone, ale samoloty przezbrajały się i uzupełniały paliwo... Fletcher, manewrując na północny wschód od Midway, wysłał 10 bombowców nurkujących na zwiad w północnej części półkolistego sektora o promieniu 100 mil przed wschodem słońca . Chodziło o to, aby uniknąć zaskoczenia przez siły japońskie, o których wcześniej nie zwrócono uwagi. W tym czasie siły Nagumy znajdowały się 215 mil od Fletchera i znajdowały się pod ciężkimi chmurami z frontu deszczowego. Godzinę po wysłaniu własnych samolotów na zwiad Fletcher otrzymał meldunek, za pośrednictwem linii lotniczych Enterprise, z samolotu zwiadowczego Midway: WROGIE PRZEWOŹNIKI, po których nastąpił nalot bombowy na Midway: WIELE WROGICH SAMOLOTÓW lecących na MIDWAY, PRZEZWOLENIE 320, ODLEGŁOŚĆ 150. Um O 06:03 zaczął pojawiać się kolejny raport od sił japońskich: DWA CARRIERY I BATTLESHIP, namiar 320, zasięg 180*, kurs 135, prędkość 25. Ten bezcenny raport został dostarczony przez poruczników Howarda Ady i Williama Chase'a, pilotów PBY -5 wodnosamolotów rozpoznawczych. Jeden z nich, po powrocie do bazy, powiedział, że czuł się, jakby kurtyna się podniosła, aby odsłonić Największe przedstawienie na Ziemi. Ich Catalina natychmiast zanurkowała z powrotem w chmury, po czym wypłynęła na powierzchnię, a młodzi piloci obserwowali japońską formację od tyłu. Zgłosili się i musieli szybko opuścić ten obszar, ponieważ zostali zauważeni, a z pokładów lotniskowców zaczęły startować samoloty bojowe. Mil morskich - około 330 km

336

W tym czasie oznaczało to, że Japończycy znajdowali się 200 mil na południowy zachód od Task Force 16. Historycy zwracają uwagę, że namiar nie był zbyt dokładny - błąd wynosił około 40 mil. Ale ważne było, aby było wiadomo, gdzie są znane lotniskowce, najniebezpieczniejsze okręty wroga, i można było przeprowadzić korektę ewentualnego błędu w dalszym rozpoznaniu - z wysokości 6000 m. metrów; przy dobrej pogodzie widoczność wynosiła 50 mil ... Fletcher zdecydował się zaczekać na dziesięć bombowców, które zostały wysłane na misję rozpoznawczą, przed wystrzeleniem samolotów z Yorktown do ataku powietrznego Jak pisze historyk operacji na Pacyfiku, SE Morison: „4 czerwca był chłodny i piękny dzień, idealny na wojny lotniskowców – gdyby tylko wiatr był trochę silniejszy i na wysokości 19 000 stóp * Piloci mieli widoczność we wszystkich kierunkach do 50 mil, z tylko kilkoma postrzępionymi chmury cumulus oddzielające ich od Oceanu, który wyglądał jak lśniący, niebieski talerz z perskiej porcelany, tego dnia stanąłby w płomieniach lub utonął w tym rozległym oceanie... Napięta, energiczna odprawa pogotowia, rozgrzewanie silników, sprawdzanie, uzbrajanie i tankowanie przez dedykowane „Ground Crews”, rytuał startowy tak precyzyjny i uporządkowany jak balet… Kontradmirał Spruance pierwotnie zamierzał wyrzucić swoje samoloty z Horneta i Enterprise o 09:05, kiedy jego statki znajdowały się w odległości 100 mil morskich od wróg. Jednak kiedy nadeszły wieści o japońskim ataku powietrznym na bazę sił powietrznych Midway, szef sztabu Spruance'a, komandor Miles Browning, poradził mu, aby zaatakował wcześnie, spodziewając się przechwycenia Japończyków, gdy otrzymywali samoloty z wyspy. Była to niewątpliwie doskonała rada – Spruance, sam nie mając doświadczenia w lataniu, posłuchał rad swoich lotników. Trzeba przyznać, że skorzystanie z rady Browninga wiązało się z poważnym ryzykiem – samoloty torpedowe miały zasięg 175 mil i groziło, że zabraknie im paliwa przed powrotem na pokład. Jednak szansa na zaskoczenie Japończyków w najbardziej niekorzystnej sytuacji przeważyła. O 7:02 rano z pokładu na wysokości 17 000 stóp 22 — Burza nad Pacyfikiem

337

Hornet i Enterprise wystrzeliły całą „pierwszą jednostkę” składającą się z 20 Wildcatów, 67 bombowców Dauntless i 29 bombowców torpedowych, do których później dołączyły grupy lotnicze z lotniskowca Yorktown, okrętu flagowego admirała Fletchera. Nad grupą zadaniową 16 kontradmirała Spruance'a 18 myśliwców Wildcat pozostawało na patrolu bojowym pod osłoną, a kolejne tyle samo było w gotowości, aby zastąpić je w powietrzu. Teraz po kolei opowiemy o atakach eskadr amerykańskich, które odegrały kluczową rolę w wydarzeniach bitwy lotniskowców. Na lotniskowcu Hornet 8 Eskadra Torpedowa pod dowództwem kapitana Waldrona zebrała się w niskim, zaciemnionym pokoju ratunkowym, przed nimi na ścianie metr po metrze ekran połączony z teleksem, który właśnie przesłał wiadomość z nocny atak lotnictwa lądowego na japońską grupę inwazyjną Piętnastu pilotów, zatopionych w skórzanych fotelach, wpatrywało się w podświetlony ekran, czekając na dalsze wieści, zapisując teraz dane pogodowe, dane o najbliższym lądzie, własny kurs, prędkość, widoczność na mapach lotniczych, żadnych nowych wiadomości, naciskali kolejno manetki oparć foteli i zamykali oczy, żeby się zdrzemnąć przed świtem - była już prawie 4:00 Piloci poszli na śniadanie, ledwie zdążyli skończyli jeść, gdy zostali wezwani ponownie: na ekranie odczytali komunikat, że japońskie siły powietrzne zaatakowały bazę Midway, a potem drewniane szuflady pod siedzeniami zaskrzypiały, gdy piloci wsiedli. Kaski, gogle, rękawice, pistolety i noże myśliwskie (Waldron, który był w połowie Siuksem, zawsze uważał, że mogą być potrzebne w dżungli w przypadku awaryjnego lądowania...). I maszyna znów napisała: WROGOWE FIRMY DŹWIĘKUJĄ W NASZEJ STREFIE UDERZENIA. PRZEWIDYWANY CZAS ATAKU 9.00. Wcześniej niż oczekiwano, rozległ się głośnik: „Piloci do samolotów!” 15 pilotów i tyle samo artylerzystów tłoczyło się po trapie na pokład, ich pędzące z prędkością 340 km/h samoloty Devastator stały na pokładzie, z „ogórkami” pod je Hull – jak nazywali je lotnicy – ​​torpedy z pomalowanymi na biało głowicami. Start był opóźniony o 12 minut. Po starcie ustawili się w pary; Ostatni lot składał się z trzech samolotów. Znajdowali się około 100 metrów nad poziomem morza na południowy zachód. Po godzinie lotu Waldron zniżył się tuż nad falami, a za nim reszta eskadry.

338

Pod koniec drugiej godziny lotu piloci eskadry torpedowej Horneta zobaczyli gdzieś na horyzoncie dwie smugi dymu, wkrótce zobaczyli przed sobą flotę japońską i według porucznika G.H. Gay'a wyróżniają trzy lotniskowce, sześć krążowników i 10 niszczycieli Samoloty ustawione do startu Kapitan Waldron wahał się nie przerywając ciszy radiowej i meldując o sile, pozycji i kursie wroga Natychmiast rozpoczął się japoński kontratak - 30 myśliwców Zero zaczęło nurkować w ich stronę, a z japońskie wieże i pokłady, Waldron, bez żadnego wahania ani chwili, wymachując skrzydłami i wciskając przepustnicę do końca, te nurkujące Zero wypełniały powietrze przerywanym rykiem dział, salwą pocisków przeciwlotniczych wystrzeliwanych z Japońskie działa morskie. Marynarzom japońskich okrętów eskadra najpierw ukazała się jako rój kropek na horyzoncie, potem zobaczyli błyski słońca odbijające się na skrzydłach. pierwszy do osiągnięcia! krążownik Chikuma w odległości 3500 m. W tym samym czasie Akagi, przeciwko której skierowany był amerykański atak, otworzyła wściekły ogień ze swoich dział i dział przeciwlotniczych. Historyk tego ataku, Sidney L. James, korespondent wojenny magazynu fotograficznego Life, pisze: Gdy pierwszy samolot spadł, dowódca, najwyraźniej zapomniawszy nacisnąć przycisk interkomu, usłyszał pytanie swojego radiotelegrafisty: Dobbs z tyłu siedzenie: „Czy byłoby zero?” I nawet jeśli Dobbs odpowiedział, i tak nie było go słychać, to nie było Zero. Był to pierwszy samolot 8 dywizjonu, który się rozbił. Gdy drugi wpadł do wody, radiooperator Bob Huntington powiedział z tylnego siedzenia samolotu Gay'a: „Wracajmy i pomóżmy mu, sir!” „Do diabła z tym”, odpowiedział Gay, „mamy robotę do wykonania ”. A potem uderzył w jedyny lewy czołg samolotu dowódcy i dosłownie stanął w płomieniach. Tex Gay zobaczył, jak dowódca wstaje i próbował wydostać się z kabiny, ale bezskutecznie. Fale uderzające w podwozie zabrały go i radiooperator Dobbs daleko...* Ostrzał artyleryjski z japońskich okrętów stawał się coraz bardziej śmiercionośny, wyrzucając pociski wycelowane w powierzchnię morza bezpośrednio przed nimi* SL James: Slaughter of Torpedo 8, w kolekcji: The United States Navy in World II wojna, op.cit.

339

wszystkie słupy wody uderzające w kadłub samolotu. Działka przeciwlotnicze wypełniły powietrze kwaśnym, czarnym dymem. Jeden po drugim spadały samoloty 8 Dywizjonu Torpedowego. Lecieli tak blisko powierzchni, że uderzali w nią jak w kamienną ścianę. Po lewej stronie Gaya, bardzo blisko, znajdował się samolot, przed nim pod śmigłem inny. Kiedy obniżył nieco dziób samolotu, aby zobaczyć, czyj to samolot, samolotu już nie było. Kiedy spojrzał w lewo, nic nie zobaczył. Gay mgliście pamiętał słowa dowódcy „o ostatnim samolocie na końcowym podejściu”; nie pamiętał, czy pamiętał, ale widział śmierć dowódcy i był zdecydowany „iść i uderzyć”. Usłyszał głos radiooperatora Boba Huntingtona z tylnego siedzenia: „Mają mnie.” „Jesteś ciężko ranny?” zapytał Gay. Nie było odpowiedzi. Tex odwrócił wzrok od fal na tyle długo, by zobaczyć, że Huntington nie żyje: jego głowa uderzyła w ścianę kokpitu. Odwracając się, poczuł szarpnięcie w lewym ramieniu. Dziura w rękawie kurtki lotniczej powiedziała mu, co się stało. Przełożył joystick do lewej ręki, rozdarł rękawy i wyciągnął z rany pocisk z karabinu maszynowego. Wyglądało to na coś, co warto zatrzymać, więc spróbował schować to do kieszeni. Gdy jednak zobaczył, że zamki na torbach zawierających pas bezpieczeństwa, pasy spadochronu i kamizelkę ratunkową są zacięte, włożył pocisk do ust. Pchnął drążek, aby samolot uniknął myśliwców. Celował bezpośrednio w wybrany przez dowódcę lotniskowiec. Statek wykonał ostry zwrot w prawą burtę, kierując dziób w swoim kierunku - aby uniknąć groźnej torpedy. Przechylił samolot na prawą burtę i wycelował w jedną czwartą kadłuba po lewej stronie dziobu. Jednak gdy wcisnął przycisk wyzwolenia torpedy, nic się nie stało - zwalniacz elektryczny nie zadziałał. Lewą ręką, bezużyteczną z powodu rany odłamka w dłoni, wsadził pręt między kolana i uwolnił torpedę dźwignią awaryjną. Teraz znajdował się zaledwie pół mili od statku, spacerując po wodzie. Udało mu się pociągnąć samolot, gdy skręcił obok pomostu lotniskowca i przeleciał nad nosem na wysokości 10 stóp. Kiedy przelatywał nad pokładem lotniskowca, widział, jak japońskie załogi rozpraszają się we wszystkich kierunkach, aby uniknąć rozbicia się samolotu. Rzucił świecę w górę, ale gdy próbował zawrócić, cztery myśliwce Zero zanurkowały w jego kierunku. Pękający pocisk armatni roztrzaskał połączenie jego lewej płetwy i porucznik Gay wpadł do morza ćwierć mili od japońskiego lotniskowca. Siła uderzenia zacisnęła nad nim czaszę i samolot zaczął opadać. Zdołał odepchnąć owiewkę i wynurzyć się na powierzchnię... obok niego i bezwładnej gumowej łódki unosiła się czarna gumowa poduszka z fotela pilota. Najwyraźniej japońskie pociski zerwały wiązania, które je mocowały. Boi się, że Zero wrócą i zastrzelą go ze swojej broni

340

Karabin maszynowy Tex trzymał gumową podkładkę nad głową. Dwa japońskie krążowniki i niszczyciel przepłynęły w pobliżu i zalały go falą. Ubrani na biało marynarze na pokładzie niszczyciela pokazali to sobie nawzajem i stanęli przy relingu… Po zniszczeniu piętnastu samolotów i zabiciu wszystkich pilotów oprócz jednego, 8. Eskadra Torpedowa wykonała swoje zadanie i po raz pierwszy rozproszyła flotę japońską. w wojnie. Gay przeżyje i następnego dnia zostanie wyciągnięty z wody przez „latającą łódź”, jego relacja trafi na pierwsze strony gazet w prasie krajów walczących z przerażającą koalicją, a także będzie podstawą sekwencji filmowej pokazującej bohaterską, ale samotną bitwie 8 dywizjonu, aby wspomnieć, że osłona myśliwców została potwornie utracona, nie wywiązał się z powierzonego mu zadania i nie brał należytego udziału w bitwie, tkwiąc na dużej wysokości, podczas gdy załogi samolotów torpedowych ginęły jedna po drugiej, dołączyły osłonę myśliwców lotniskowca Enterprise w zawrotnym tempie, nie oddając ani jednego strzału przez całą bitwę. Aby dopełnić dramat Ósmej Eskadry, przedstawiamy tekst z popularnej opowieści o II wojnie światowej, opublikowanej w Stanach Zjednoczonych w 1945 roku, świeżo po wojnie. Zawiera fakty znalezione w oficjalnej 15-tomowej historii US Navy przez wybitnego autora J.E. morison Tekst oddaje ludzki dramat kapitana Waldrona i jego dowódcy: Waldron znalazł w powietrzu główne siły japońskie z kilkoma myśliwcami, ale jego eskadrze zabrakło paliwa. Wykonała część swojego zadania, informując o pozycji Japończyków. Wałdron nadał meldunek przez radio, dodając: „Proszę o pozwolenie na oddokowanie i zatankowanie". Admirał, któremu przekazano tę prośbę, musiał podjąć fatalną decyzję, mając szansę wymknąć się z powrotem pod osłoną szkwału. Trzech lotniskowców, jak reszta władzę w tej wojnie morskiej w 1942 roku. W końcu nie działała sama, chociaż poszła pierwsza! Piętnaście minut później zaatakowały eskadry bombowców torpedowych z Enterprise (komandor porucznik E. Lindsey) i Yorktown (komandor porucznik LE Massey). Lindsey, prowadzona przez 14 Devastatorów, również zaatakowała bez osłony Huntera. • Kieszonkowa historia II wojny światowej. pod redakcją H.S. Commager. Nowy Jork 1945.

341

Kończyło mu się paliwo i zaatakował, gdy tylko zauważył wroga. Próbując ominąć ostro manewrujący lotniskowiec Kaga, okrążyła formację wroga jak Indianin, ale Kaga była zarojona myśliwcami, którzy natychmiast kontratakowali i zestrzelili dziesięć samolotów eskadry, w tym maszynę dowódcy. w krótkim czasie. Tylko czterem samolotom udało się wydostać z pogromu. Podobny los spotkał eskadrę samolotów torpedowych z lotniskowca Yorktown - siedem samolotów z samolotem Masseya rozbiło się, pięć zdołało rzucić torpedy i zostało zestrzelonych. Nie padło ani jedno trafienie, chociaż w ferworze bitwy porucznik Gay mógł sądzić, że mu się udało, ale ich bohaterskie ataki miały dwie główne zalety na pozostałą część bitwy: - Zmusiły japońskie okręty do ostrych manewrów i częstych zmian kursu , co uniemożliwiło start samolotów gotowych do startu, - osłona japońskich myśliwców była zaangażowana w walkę w dolnych partiach przestrzeni powietrznej i skupiona na jednym zadaniu - zniszczeniu atakujących samolotów torpedowych, podczas gdy nad niebo nadlatującego wroga było czyste, lecąc jak jastrząb spadający na japońskie lotniskowce w jasnym, płonącym słońcu Pacyfiku.

Amerykańskie lotniskowce są atakowane... Na czele bombowców nurkujących z lotniskowca Enterprise był kapitan Clarence W. McClusky, dowódca grupy lotniczej, wraz z nim 37 samolotów z eskadr poruczników Richarda H. Besta i Wilmera E. Gallaher McClusky wystartował o 7:45 rano Rozkazy przekazane bezpośrednio przez kontradmirała Spruance'a, które były dość lakoniczne („Dokończ robotę!”). Nurkowie wznieśli się w powietrze bez ochrony myśliwców zarezerwowanej dla samolotów torpedowych; co doprowadziło do zamieszania w bitwie, którą sobie wyobrażaliśmy… Po półtorej godzinie McClusky dotarł do punktu nad oceanem, w którym miała znajdować się flota japońska… i zobaczył puste morze. Nie poddał się i przeleciał kolejne 35 mil obecnym kursem, choć trudno było stwierdzić, czy na pozostałym paliwie uda mu się wrócić na własny pokład. O 0935 skręcił na północ i 20 minut później dostrzegł niszczyciel

342

Japoński "Arashi", który nie tak dawno zaatakował wspomniany okręt podwodny "Nautilus". McClusky wierzył, że kurs niszczyciela doprowadzi go do linii z głównymi siłami japońskimi. Mniej więcej w tym czasie dowódca bojowy lotniskowca Enterprise, porucznik Gray, któremu skończyło się paliwo i nie udało mu się wykonać misji osłaniania samolotów torpedowych, przerwał ciszę radiową. Gray zobaczył japońską drużynę i podał kurs i prędkość. ale także Fletcherowi i Spruance'owi. Wkrótce McClusky usłyszał w telefonie głos komandora Milesa Browninga - tego, który wcześniej zasugerował Spruance'owi atak na Japończyków. Browning krzyknął do mikrofonu: ATAK! ATAK! Zanim zobaczył wroga, wrzasnął ze swojego samolotu: „DOBRAĆ TYCH S…SYNÓW!” Niecałą minutę później McClusky zauważył Japończyków. Moment lotu dla Gallaher i najlepszych eskadr pod jego dowództwem był zbliżaniem się kierował sam dowódca, jego szef sztabu, porucznik Dickinson, kierował drugim, a Ch. Ware, oficer nawigacyjny, trzecim. W tylnej części kokpitu każdego bombowca znajdował się strzelec, utrzymujący przestrzeń powietrzną za samolotem w zasięgu jego działa. Razem chronili od tyłu przed japońskim atakiem z zaskoczenia przez 19 strzelców pokładowych tworzących prawdziwy pokład powietrzny i plujących ogniem z 36 najcięższych karabinów maszynowych kalibru 30. Jak pisze porucznik Dickinson: O 22:15 kapitan McClusky zauważył wroga 40 -45 mil przed nami – nieco po naszej lewej stronie. Jechaliśmy w kierunku Japończyków na pełnych obrotach. Z początku McClusky dostrzegł cienkie białe linie w połowie horyzontu w tym gęstym błękicie oceanu, po prostu kredowe nitki. I wiedział, że to musiały być ślady japońskich statków... ...ponieważ byłem niższy od McClusky'ego, widziałem je pięć minut po nim. Tuż pode mną miałem zapierający dech w piersiach widok na całą japońską flotę. Widziałem ogromną flotę, tak wiele statków, że wiedziałem, że to ich główna siła. Chciałem ich obserwować, ale polecono mi dopilnować, aby nasz lot pozostał za lotem dowódcy, a także wypatrywać maszyn wroga. Patrole bojowe wroga powinny znajdować się na wysokości 20 000. Zatrzymać*. Czekałem na nich i obserwowałem otaczające nas niebo.Zwróciliśmy się lekko w lewą stronę, aby obrać kurs, który doprowadziłby nas do floty japońskiej. Spełniły się nasze nadzieje i marzenia. Poniżej • Około 6100m.

343

Zobaczyłem dwa długie żółte prostokąty, pokłady lotniskowców. Najwyraźniej pozostawiają naturalny kolor drewna na pokładach lub malują je na jasnożółty kolor. Żółty kolor, którego nigdy wcześniej nie zauważono, wyróżniał się na tle ciemnoniebieskiego morza. A potem trochę dalej zobaczyłem trzeci lotniskowiec. Spodziewałem się zobaczyć tylko dwóch, ale kiedy zobaczyłem trzeciego, moje serce zatrzymało się i upadłem. Południowo-zachodni róg floty wroga był pokryty frontem sztormowym. Nagle z ciemności wyłonił się kolejny żółty prostokąt: czwarty lotniskowiec! * Porucznik Dickinson szybko zauważył, że każdy japoński okręt miał unikalny znak identyfikacyjny — każdy pancernik, krążownik i niszczyciel miał krwawy znak wschodzącego słońca na przedniej wieżyczce. Więc z góry ta wieża artyleryjska była białym kwadratem z krwawą, okrągłą plamą pośrodku. Na pokładach lotniskowców oznaczenie to przybrało formę skrzydeł japońskich samolotów, które oczywiście były tylko większe. Na pokładzie najbliższego lotniskowca symbol miał 60 stóp średnicy * * - 5-metrowy biały okrąg otoczony 55-metrowym czerwonym okręgiem. Kuszący cel! Samoloty były spiętrzone na pokładzie każdego lotniskowca i widziałem, że pokłady do lądowania były nieuszkodzone iw doskonałym stanie do wyrzucenia. - De Luca, uważaj na wszystko. Bojownicy powinni już tu być. — Ja tu dowodzę za rufę, panie Dickinson. Podobał mi się spokój, z jakim mówił. - Dobrze, DeLuca. Za kilka sekund zejdziemy na dół. Flota wroga przepływała teraz pod nami - byliśmy nad środkiem ich formacji. Niektóre ze statków pod nami były rozpoznawalne, ponieważ nasze statki miały kolekcje modeli wielu japońskich statków – coś w rodzaju naszego własnego fetyszu. Przyjrzałem się im dokładnie i czasami – aby uzyskać obraz statku jak bombowiec nurkujący – ustawiałem model na pokładzie i oglądałem go z góry z krzesła. Byłem więc pewien, że rozpoznam przynajmniej kilka japońskich statków, których wcześniej nawet nie widziałem. Pewne szczegóły jego sylwetki upewniły mnie, że najdalszym lotniskowcem – czwartym, jaki widziałem wychodzącym ze strefy burzy – był Hiryu, a jednym z najbliższych Soryu…

Kiedy McClusky przybył na miejsce zdarzenia, japońskie lotniskowce szybko manewrowały, aby uniknąć ataków torpedowych i zajęły pozycje, aby wzbić swoje samoloty w powietrze. Średnica ich formacji została później określona na około 8 mil. Okręt flagowy Akagi znajdował się najdalej na zachód, Soryu znajdował się na trawersie po prawej burcie, a Kaga podążał za Akagi nieco na prawą burtę. Hiryu, czwarty lotniskowiec zauważony przez Dickinsona w pobliżu chmur, znacznie się rozwinął. McClusky rozdzielił cele - Gallaher ze swoją eskadrą i dowódcą grupy lotniczej na czele zaatakuje Kagę, a Best zaatakuje Akagi. Dickinson pisze: …I wtedy usłyszałem głos McClusky'ego w słuchawkach: „Earl Gallaher, weź belkę po lewej, a najlepiej prawą. Earl, chodź za mną…” Porucznik Best, drugim celem był dowódca 6 dywizjonu bombowego którego nie znałem ale 3 dywizjon bombowy z trzeciego lotniskowca* w naszych siłach wystartował dla nas ale przybyli w tym samym czasie co my i ich dowódca wybrał trzeciego lotniskowca nie zaatakowaliśmy, wciąż był zdumiony. Marzyliśmy o przechwyceniu japońskich lotniskowców, ale nikt z nas nie wyobrażał sobie sytuacji, w której moglibyśmy przygotować się do nurkowania bez najmniejszego śladu wrogich myśliwców. Myśleliśmy, że japońskie myśliwce zaatakują nas ze wszystkich stron... Nie mogłem zrozumieć, dlaczego tak się nie stało. A potem zobaczyłem, jak niektóre z ich myśliwców unosiły się nad wodą… skończyły swoją pracę… nasze eskadry bombowców torpedowych zaatakowały przed nami… Widziałem, jak maszyna McClusky'ego i dwóch jego skrzydłowych wstali i przeszliśmy pod nimi . Wkrótce po tym, jak dowódca i jego eskadra wkroczyli do akcji, pociągnąłem drążek w dół, aby wykonać ruch przypominający kaczkę. To był rozkaz ataku dla eskadry. Ja z kolei podciągałem się, aż straciłem prędkość. Zawsze robimy to tak - ciągniemy samolot w kierunku, w którym mamy nurkować, otwieramy klapy jako hamulce i schodzimy w dół. Miałem nurkować jako dziewiąty w naszej eskadrze. Dzięki Bogu, gdy tylko skierowałem swój samolot w stronę morza, miałem swój cel, lotniskowiec, na celowniku. Wykonałem najlepszy lot nurkowy, jaki kiedykolwiek wykonałem w życiu. A ci, którzy wrócili, mówili, że to było ich najlepsze nurkowanie. W ładnych odstępach schodziliśmy ze wszystkich stron na lewą burtę lotniskowca. Kiedy schodziłem na dół, zobaczyłem pierwsze bomby lądujące na tym żółtym pokładzie. Eskadra kapitana Lesliego z lotniskowca Yorktown w końcu wystartowała – o tym później.

344

345

Widziałem z niego myśliwce, a potem byłem pewien i rozpoznałem - to byli Kaga i Akagi - wielkie nazwiska japońskiej floty! Być może jeden lub więcej z ich nowych nosicieli było lepszych, ale dla nas ta dwójka symbolizowała to, co uczyliśmy się niszczyć. Lotniskowiec płynął prosto pod wiatr z prędkością 30 węzłów i nie próbował zmienić kursu. Podszedłem trochę na rufę od lewej burty. Miałem wtedy 12 tys. stóp i mogłem zobaczyć wszystkie samoloty przede mną w locie nurkowym. Schodziliśmy jeden po drugim - bardzo blisko siebie - ale żaden samolot nie wszedł na pokład drugiego, chociaż to mogło się łatwo zdarzyć. Największą satysfakcją był cel, lot nurkowy całej eskadry znakomity… Widziałem, jak leciały bomby dowódcy. Uderzyli w wodę po obu stronach belki. Eksplozje, eksplozje najprawdopodobniej rozerwały statek. Earl Gallaher rzucił kolejną. Dowiedziałem się później, że jego duża bomba uderzyła w tył kabiny między zaparkowanymi samolotami, powodując ogromny wybuch, który wylądował na benzynie. Celowałem w duże czerwone kółko z białą obwódką na nosie. Po zrzuceniu bomby spojrzałem przez wizjer i zobaczyłem, że bomba trafiła dokładnie tam, gdzie celowałem – w czerwony dysk otoczony białym paskiem. Zobaczyłem, jak pokład rozdziera się we wszystkich kierunkach, odsłaniając dużą część hangaru poniżej. Zrozumiałem, że ostatni samolot wylądował lub wystartował na tym pokładzie. Ta bomba miała zapalnik z opóźnieniem i eksplodowała cztery stopy pod pokładem. Znów zbliżyłem się nieco na rufę lewą burtą, kursem, który poprowadziłby mnie przez pokład do punktu przed „wyspą” pokładu bojowego. Nie „rzuca się” bomby swoim kadłubem, co mogłoby zakłócić celowanie , ech przy „łamaniu” spustu, zamiast delikatnie go ściskać przy strzelaniu ze strzelby… Poruczniku Dickinson, który zrzucił jeszcze dwie 100-kilogramowe bomby, wybrałem drogę powrotną… Teraz zdałem sobie sprawę, że podczas nurkowania zobaczyłem trzy myśliwce Zero startujące z Kagi, a kiedy się wspiąłem, zobaczyłem je ponownie nad lotniskowcem - 300-400 stóp pode mną po mojej prawej stronie. Ku wielkiej uldze Dickinsona, trzy japońskie myśliwce podążyły za jej kursem… tylko trzeci wykonał zwrot bojowy, aby ominąć swój bombowiec, a następnie zaatakował z przewagą wysokości.

346

Zaczął strzelać z odległości 800 jardów, czyli za daleko. Docierając do nas na 600-700 metrów, De Luca wystrzelił serię w jego kierunku – Japończyk od razu się poddał i wyszedł, by pobawić się z kimś innym. Niszczyciel po prawej zaczął do mnie strzelać - cóż, to było w oddali, ale 1000 jardów przed nami, więc łatwo było to skorygować. Tak więc z każdą salwą wyciągałem maszynę w górę, a następnie wrzucałem ją do morza. Z jakiegoś powodu przy tej prędkości samolotu przechytrzenie wroga było łatwiejsze niż zwykle. A potem spojrzałem na tablicę przyrządów: zamiast 220-250 węzłów jechałem tylko 95! Właśnie się czołgałem! Rozejrzałem się i od razu zobaczyłem, że klapy są wysunięte! Kolejny atak japońskiego myśliwca nie powiódł się i pilot został trafiony pociskami armatnimi. Gdy Dickinson wyruszył na macierzysty lotniskowiec Enterprise, uderzył go widok lotniskowca Kaga, który właśnie został zbombardowany: lotniskowce płonęły gwałtownie, a od czasu do czasu można było zobaczyć eksplozje. Obejrzałem się, gdy byłem już kilka kilometrów dalej. Kaga płonął od dziobu do rufy i widziałem dużą eksplozję na śródokręciu – kula ognia wybuchła obok pomostu i przebiła chmury, podobno płomienie wystrzeliły 300 do 400 stóp nad wodą, gdzie rozpoczęła się walka, prawie jednocześnie z McCluskym , chociaż wystartował półtorej godziny po nim. Leslie, lecąc bezpośrednio nad japońskimi lotniskowcami na kursie 225 stopni, otrzymał polecenie, aby skręcić w prawo, jeśli na podanych współrzędnych nie zostanie znaleziony żaden przeciwnik, i lecieć w kierunku wskazanym przez ostatni z samolotów rozpoznawczych Midway, który pokazał pozycję zajętą ​​przez Islandię. Kapitan Leslie od początku miał pecha. Tutaj po starcie, kiedy piloci uzbroili przenoszone bomby w nowy typ urządzenia elektrycznego, okazało się, że jest to mało wydajne. Leslie, po wejściu na 10 000 stóp. Miernik, nakazał uzbroić bomby w nowe urządzenie. W jego samolocie przepisowy ruch dźwigni przyniósł nieoczekiwany efekt: 1000-funtowa bomba po prostu odłączyła się od samolotu i zamiast stać się śmiercionośną bronią, zaczęła ślizgać się w kierunku powierzchni morza jako nieszkodliwy pojemnik... Kapitan Leslie natychmiast poczuł utratę wagi w samolocie i poprosił Paula Holmberga, który leciał jako drugi w eskadrze, o wykonanie gestu „Co się stało". Nastąpiła ożywiona wymiana gestów, ale dowódca eskadry nie od razu zorientował się, co się stało. do niego Holmberg zamówił również jego tylne

347

strzelca do komunikowania się z strzelcem samolotu dowódcy. W końcu chorąży Paul Schlegell, który przyleciał samolotem po prawej stronie Lesliego, wykonał gwałtowny gest, aby wyjaśnić dowódcy, co tak naprawdę się z nim stało. Dla weterana marynarki wojennej, który wcześniej „zaliczył” starty i lądowania na lotniskowcach Lexington, Ranger, Enterprise, Saratoga i Yorktown, był to moment wielkiego dramatu — utrata zdolności do wykonania zadania niemal w twarz wroga! I nie było pocieszeniem dla dowódcy, że nowe urządzenie wkrótce „naprawiło” bomby na trzech kolejnych samolotach, w końcu Leslie dowodził teraz tylko trzynastoma operacyjnymi bombowcami nurkującymi zamiast siedemnastu, wraz z całą eskadrą, choć bez banknotu o wartości 1000 funtów. więc kontynuowali wznoszenie się na wysokość 20 000 stóp i stamtąd zobaczyli słabe pióropusze dymu w oceanie po prawej stronie. Zakładając, że były to siły japońskie, Leslie rozkazał swojej eskadrze ustawić się na kursie północno-zachodnim i wkrótce, około 10:20, zobaczył główne siły floty japońskiej przed swoją eskadrą. Chmury cofnęły się gdzieś po lewej stronie w kierunku horyzontu i widoczność była doskonała. Leslie zauważył, że japońskie statki krążą raz po raz.” Oceniali – jak domyślił się – grożące im niebezpieczeństwo; nie wiedział w tym momencie, że są atakowani przez samoloty torpedowe, a że japońskie myśliwce nie przeciwstawiają mu się, to dzięki tym bezimiennym, niewidzialnym dzielnym ludziom, którzy ruszyli do bitwy swoimi powolnymi, niezbyt szybkimi maszynami. Leslie pojawiła się nad polem bitwy wraz ze swoimi kolegami z lotniskowca Yorktown, gdy dwa japońskie lotniskowce Akagi i Soryu skręciły na zachód lewą burtą, podczas gdy brat „Kaga” skręcił w prawo. Ten ostatni uniknął torped i skręcił na północ. Jednak po kilku minutach Akagi (za którym podążał Soryu) wykonał zwrot o 180 stopni i skierował się na południe kursem przeciwnym — prosto pod wiatr. Nie mogło to oznaczać nic innego, jak rychłe odloty samolotów z ich pokładów. Mając prawie 27 000 pięter, lotniskowiec Kaga wydawał się ogromny z wysokości 4000 metrów, w przeciwieństwie do mniejszego lotniskowca Soryu (15 900 ton). Gdy Leslie zobaczył, jak McClusky atakuje duże japońskie lotniskowce, Leslie skierował swoje 17 bombowców nurkujących w kierunku mniejszego Soryu, który miał przeprowadzić kolejny atak. Samoloty na jej pokładzie były uzbrojone i zatankowane, podobnie jak pokład w hangarze. Statek, podobnie jak Kaga i Akagi, skręcił na południe, by wejść pod wiatr, Leslie dał swoim skrzydłowym uzgodniony sygnał – stuknął w hełm – po czym puścił drążek i zaczął nurkować z prędkością ponad 500 km/h

349

Godzina. Za jego dowódcą nurkowali piloci jego eskadry, każda kolejna eskadra w odstępach od trzydziestu sekund do minuty. Zaatakowali z rufy wzdłuż linii środkowej statku i wszyscy wyraźnie widzieli duży czerwony okrąg z białą obwódką namalowany na dziobie lotniskowca. Leslie po zejściu do 3000. Zanurzając stopy, otworzył ogień z działka pokładowego, ale najwyraźniej nie mógł zrzucić bomby – bo jej nie miał. Nurkując za nim Holmberg przeprowadził wzorowy atak - bomba jego samolotu trafiła w pokład nawigacyjny, przebijając go i eksplodując na pokładzie hangaru wśród zaparkowanych i zatankowanych samolotów. Kolejni napastnicy podłożyli jeszcze dwie 1000-funtowe bomby na śródokręciu i rufie, powodując całkowite zniszczenie kabiny załogi i wybuchy bomb i torped umieszczonych na niej dość niedbale. W ciągu pięciu minut cały statek stanął w płomieniach… Wstrząsnęły nim straszne eksplozje, po 10 minutach silniki ustały, a ster przestał reagować. Po 20 minutach ci, którzy pozostali przy życiu w morzu płomieni, zaczęli opuszczać lotniskowiec. Komandor Yanagimoto, dowódca Soryu, wydał rozkaz z pomostu, który był już zasłonięty dymem. Yanagimoto był niezwykle popularny i popularny. Na platformie, która wznosiła się między pióropuszem dymu, pojawił się starszy bosman Abe z rozkazem ratowania dowódca, nawet siłą - za wszelką cenę Abe próbował się do niego zbliżyć, odwrócił się do niego i odepchnął wzrokiem... Dowódca Fuchida, który kiedyś dowodził atakiem na Pearl Harbor, znajdował się na pokładzie lotniskowca Akagi zum Moment ataku samolotu McClusky'ego i główne wydarzenia, których byliśmy świadkami: ... Przygotowania do kontrataku na wroga trwały na pokładzie naszych czterech lotniskowców podczas ataków torpedowych wroga. Samoloty były podnoszone z pokładu hangaru jeden po drugim i szybko umieszczane na pokładzie załogi. Nie było czasu do stracenia. O godzinie 10:20 admirał Nagumo wydał rozkaz startu, gdy tylko samoloty będą gotowe. Wszystkie samoloty na pokładzie Akagi były w pozycji startowej, a silniki pracowały. zmieni się całkowicie?

350

Widoczność była dobra. Na wysokości około 3000 metrów zebrały się chmury. metrów i choć miały luki, dobrze ukrywały zbliżające się samoloty wroga. O godzinie 10:24 rozkaz startu został przesłany tubą głosową z Landungsbrücke. Oficer startowy machnął białą flagą, a pierwszy Zero nabrał prędkości i gwizdnął z pokładu. W tym momencie obserwator krzyknął: „Nurkowie!" Podniosłem wzrok i zobaczyłem trzy czarne maszyny wroga spadające w kierunku naszego statku. Niektórym z naszych karabinów maszynowych udało się wystrzelić w ich stronę kilka szalonych salw, ale było już za późno. Nieustraszeni nurkowie pędziły nagle pod ich skrzydłami wyleciała seria czarnych obiektów. Bomby! Rosły mi w oczach. Leciały w dół, prosto na mnie! Potem nastąpiła eksplozja bezpośredniego trafienia bomby. Oślepiający błysk, a potem sekunda, znacznie głośniejsza niż pierwsza. Zatoczyłem się od niesamowitego podmuchu ciepłego powietrza. Nastąpił drugi wstrząs, ale mniej gwałtowny, prawdopodobnie od strzału z boku. Zapadła niespokojna cisza, wstałem, spojrzałem na Nieprzyjacielskie samoloty zniknęły z pola widzenia, a atakujący przedostali się bez przeszkód - ponieważ nasze myśliwce, które wcześniej walczyły tu z poprzednią falą torped, nie były jeszcze w stanie nabrać wysokości. W rezultacie można powiedzieć, że sukces amerykańskich bombowców nurkujących był możliwy dzięki wcześniejszej martyrologii samolotów torpedowych. Ale nawet nasi lotniskowce nie miały czasu na uniknięcie ataku, ponieważ chmury przesłoniły podejście wroga, dopóki atakujący nie zaczął nurkować. Zostaliśmy złapani tam, gdzie byliśmy najmniej odporni na ciosy: pokłady były wypełnione w pełni uzbrojonymi i zatankowanymi samolotami. Rozejrzałem się wokół i byłem przerażony zniszczeniem, które zostało dokonane w ciągu kilku sekund. W kabinie załogi tuż za śródokręciem windy samolotu znajdowała się ogromna dziura. Sam podnośnik, skręcony jak roztopione szkło, wsunął się do hangaru. Plandeki pokładu sterczały w groteskowe kształty. Samoloty podniosły ogony i buchały jasnymi płomieniami; buchał z nich czarny dym. Łzy goryczy spłynęły mi po policzkach... * Akagi otrzymał dwa bezpośrednie trafienia - jeden na śródokręciu w krawędź wciągarki, drugi w rufę, w lewą krawędź kabiny załogi. W innych okolicznościach żaden z nich nie byłby zgubą giganta M. Fuchsida, M. O kum iy a: Midway. Bitwa, która zniszczyła Japonię. Annapolis 1955.

351

lotniskowca, ale wewnętrzne eksplozje paliwa i amunicji zniszczyły całe przedziały statku, zakołysały pomostem i wypełniły powietrze śmiercionośnymi odłamkami. Gdy ogień rozprzestrzenił się wśród samolotów, które były ustawione skrzydło w skrzydło z tyłu kabiny załogi, ich torpedy zaczęły eksplodować, uniemożliwiając kontrolowanie pożarów. Cały obszar hangaru był szalejącym piekłem, a płomienie szybko przesuwały się w kierunku nabrzeża. ... Sytuacja wymagała natychmiastowych działań, ale admirał Nagumo nie chciał porzucić swojego ukochanego okrętu flagowego. Dowódca Aoki powiedział: „Admirale, zajmę się statkiem. Proszę, wszyscy błagamy, przenieś swoją flagę na Nagarę, przywróć dowodzenie drużyną.” Jak Kusaka wyjaśnił po wojnie, admirał Nagumo był bardzo nieprzewidywalnym człowiekiem i był nieugięty w kwestii pozostania na platformie: … Ja, jako szef sztabu Starałem się go przekonać, że jego obowiązkiem jako dowódcy zespołu było zejście ze statku i przeniesienie się do innej jednostki, z której mógłby kierować działaniami floty - z innymi jednostkami nie można już było komunikować się drogą radiową, a flagi sygnałowe i semafory były za mało, by poprowadzić, i chociaż admirał Nagumo odmówił zejścia na dół, ująłem go za ramię i wniosłem do środka. Nie było wyjścia, bo wszystko było w płomieniach i dymie, az nabrzeża nie było innego wyjścia, jak tylko przez nawisy... I tak spuściliśmy "Akagi" na oślep, bez komendy i rozkazu... - pisze Kusaka. Dowódca Fuchida, który jeszcze nie doszedł do siebie po akcji i nieco później opuścił pomost, zmuszony przez pożar do zeskoczenia z liny na pokład, złamał obie nogi i został przetransportowany wraz z innymi rannymi. O godzinie 10:47 admirał Nagumo i jego sztab przenieśli się na lekki krążownik Nagara, który miał być jego okrętem flagowym na następną fazę bitwy... Tymczasem amerykańskie bombowce lotniskowcowe wróciły na swoje okręty. pole bitwy tuż nad poziomem morza, wiedząc, że na wysokości nie ma szans w starciu z patrolującymi Zero, prawidłowo obliczył kurs macierzystego lotniskowca i możliwą prędkość – nie ufając otrzymanym na jego temat danym – i wkrótce znalazł się ze swoim 15 ponownie bombowcem nurkującym -

352

175. „Odziedziczony" personel zespołu lotniskowców wiceadmirała Williama Halseya, wiceadmirała Spraance'a. Obok Halseya stoi komandor Miles Browning (skórzana kurtka, papieros). Jego obliczenia dotyczące czasu ataku na lotniskowiec Nagumy i rady udzielone Spruance'owi okazały się trafne. Decydujące zwycięstwo 176 Kontradmirał Raymond A. Spruance 177 Japońskie samoloty bombardują bazę Midway

178. Amerykański lotniskowiec „Hornet”

181. Amerykański samolot torpedowy w akcji

179. samoloty torpedowe przed startem z pokładu lotniskowca 180. amerykański lotniskowiec „Enterprise”

182. piloci eskadry bombowców torpedowych "Hornet", którzy zginęli podczas ataku na japońskie lotniskowce. Przeżył tylko porucznik GH Gay

183. amerykański bombowiec nurkujący Dauntless atakuje 184. wodnosamolot Catalina

185. Lotniskowiec „Soryu" próbuje uniknąć bomb. Znak firmowy namalowany na dziobie zgłoszony przez pilotów atakującego amerykańskiego samolotu. 186. Japoński lotniskowiec „Akagi"

187. „Yorktown” – Hit!

188. ... i opuszczony przez załogę

189. Śmiertelnie ranny lotniskowiec „Hiryu”

190. Pancernik Yamato, okręt flagowy admirała Yamamoto

191. Japoński krążownik "Mogami" 192. Japoński krążownik "Mikuma". Na wieży znajdują się szczątki komandora R.E. Flamand

Ale musiał czekać na lądowanie myśliwców, którym wiele zawdzięczał po powrocie, ale bardziej dramatyczny był powrót eskadr lotniskowca Enterprise dowodzonego przez McClusky'ego. W ataku na lotniskowce Kaga i Akagi zestrzelono 14 z 37 bombowców McClusky'ego, 10 z 14 samolotów torpedowych i jeden myśliwiec. Grupa Horneta straciła wszystkie bombowce torpedowe i myśliwce Wildcat 11. Sam McClusky trzymał się blisko powierzchni morza w drodze powrotnej ze zbombardowanego Akagi, a jego samolot leciał sześć metrów nad falami, co oznaczało, że najmniejszy błąd pilota lub prąd powietrza mógł zderzyć się z rzut powierzchniowy, który przy prędkości ponad 400 kilometrów na godzinę powinien zachowywać się jak deska ze stali: po zderzeniu nic by z jego samolotu nie zostało... Również dwa ulepszone myśliwce Zero zaczęły lądować na ogonie jego samolotu i strzelać na początku z karabinów maszynowych, karabinów maszynowych, a potem z armat; Na szczęście skończyła się amunicja do armat i prawdopodobnie w dużej mierze dzięki temu McClusky uszedł z życiem (ale nie bez szwanku): samolot miał 55 małych i trzy duże dziury. Jego tylny strzelec zestrzelił atakującego Zero z jego sparowanych karabinów maszynowych w drugiej fazie walki. Godnego uwagi wyczynu dokonał podczas tego odwrotu strzelec innego bombowca nurkującego, F.D. Adkins, który podczas nurkowania upuścił zabandażowanego Browninga z bazy. Z rozpaczliwym wysiłkiem chwycił go i opierając się o ramę kadłuba zestrzelił kolejnego japońskiego myśliwca. Do tej pory przygody McClusky'ego niewiele różniły się od przygód Lesliego, ale kiedy dotarł do miejsca, w którym miał znajdować się jego macierzysty lotniskowiec Enterprise, zobaczył... Konieczność wystrzelenia i wejścia na pokład bojowych lub przeciw okrętom podwodnym patroli powietrznych, statek osiągnął około 12 węzłów i nikt nie poinformował eskadry McClusky'ego ani pilotów Horneta o opóźnieniu. W rezultacie McClusky i jego piloci wylądowali 60 mil dalej na swoich lotniskowcach z… 10 litrami gazu w zbiornikach.

Yorktown kontra Hiryu Kiedy admirał Nagumo opuścił Akagi, wkrótce przekazał dowództwo kontradmirałowi Abe, dowódcy jego tarczy lotniskowca.

353

tylko Yorktown, ale nie dwa lotniskowce Spruance, Horneta i Enterprise O godzinie 10.50 kontradmirał Abe zasygnalizował admirała Yamamoto: SIŁY WROGA DŹWIĘK SKŁADA SIĘ Z TRANSPORTOWCA, 5 REJSÓW I 6 NISZCZYCIELI W POZYCJI NA GODZINIE 10 STOPNI, 240 MIL OD CENTRUM ZBLIŻAMY SIĘ W tym samym czasie nastąpiła krótka wymiana sygnałów między okrętem flagowym kontradmirała Abe a lotniskowcem Hiryu. ZAATAKUJ WROGI SAMOLOT, Abe dał znak kontradmirałowi Yamaguchi, który natychmiast odpowiedział: WSZYSTKIE NASZE SAMOLOTY TERAZ ODLOTUJĄ. O godzinie 11.00 zakończył się start pierwszej grupy samolotów - 18 bombowców nurkujących i 6 myśliwców. Kolejna grupa, złożona z 10 samolotów torpedowych i 6 myśliwców, wystartowała o godzinie 13:31. Porucznik Michio Kobayashi poprowadził czołową falę ataku: dwa samoloty rozpoznawcze z krążownika Chikuma wyprzedziły jego bombowce jako przewodniki i poprowadziły grupę bombowców do lotniskowca Yorktown. Aby chronić się przed obserwacją wroga tak długo, jak to możliwe, Kobayashi pozostawał nisko, ale niecałą godzinę po starcie - z grupą japońską w odległości 46 mil od Yorktown - radar radiolokacyjny lotniskowca VM Bennett dostrzegł skupisko fosforyzujących plam poruszających się z lewą krawędź ekranu w kierunku środka. Nawiasem mówiąc, samoloty wroga były na kursie 250 stopni, co doprowadziło je do okrętu flagowego Fletchera. Meldunek o zbliżającej się japońskiej grupie lotniczej został natychmiast przekazany przez Bennetta Fletcherowi, który podniósł wzrok znad mapy morskiej i powiedział: No cóż, wziąłem swój blaszany hełm – co mogę teraz zrobić… Dowódca statku, komandor Buckmaster , przygotowywał Yorktown do odparcia ciosu. Najpierw osuszono przewody paliwowe i napełniono je gazem obojętnym pod ciśnieniem 20 atmosfer. Drzwi w grodziach wodoszczelnych zostały zaryglowane, myśliwce krążące nad lotniskowcem na patrolu bojowym zostały skierowane na nadciągającego wroga. Bombowce Lesliego, które właśnie wróciły triumfalnie z ataku na Soryu, zostały skierowane do innej strefy powietrznej, aby trzymać je z dala od pocisków przeciwlotniczych. Nogawki spodni w skarpetkach chroniące przed oparzeniami. Statek przyspieszył do 30,5 węzła. Pierwszy kontakt Gwardii Myśliwskiej z Japończykami powstał 20 mil od statku.

354

Cóż, wyślij dziewięć japońskich bombowców do morza; Dwa kolejne zostały zestrzelone przez artylerię przeciwlotniczą krążownika i niszczyciela. Ale siedem japońskich maszyn przedarło się przez te bariery iz przeraźliwym gwizdkiem zaczęło uderzać w statek Fletchera. Pierwsza bomba wysłała ogromną kolumnę wody z prawej burty; Najwyraźniej ranny pilot nie był w stanie wyciągnąć samolotu z nurkowania i rozbiłby silnik o statek, gdyby nie pocisk artyleryjski Yorktown. Drugi samolot, również trafiony, rozpadł się w powietrzu, ale jego bomba uderzyła w pokład załogi , zabijając wielu ludzi i wzniecając pożary pod pokładami.Tylko przytomność umysłu porucznika A.Emersona uratowała statek od większych strat - dotarł do dźwigni obsługujących kurtynę wodną na pokładzie hangaru, co ugasiło pożary po dwóch więcej trafień, druga bomba poszła prosto w dół komina, wywołała mnóstwo pożarów, wysadziła rury kotłów i ugasiła pożary pod pięcioma kotłami, prędkość statku natychmiast spadła do 6 węzłów, a następnie do zera. zwalczane przez niektóre departamenty zostały zalane i osłonięte dwutlenkiem węgla. Lotniskowiec Fletchera był spowity gęstą chmurą dymu, a ten widok zachowali piloci pięciu japońskich bombowców nurkujących, którzy przeżyli atak i zaciekłą obronę. Po wytrwałym, niemal nadludzkim wysiłku załogi kotłowni numer jeden, pojawiła się para, ale nie miało to większego wpływu na sytuację statku, a admirał Fletcher to zrobił, widząc, że jego statek jest unieruchomiony, radar wyłączony, a molo spłonął, aby przenieść swoją flagę na inny statek, podobnie jak jego przeciwnik Nagumo przed nim. Krążownik Astoria zbliżył się do boku Yorktown, a Fletcher został opuszczony z liną przewiązaną wokół talii na motorówkę, która została opuszczona z krążownika. Tymczasem znajdujące się jeszcze w powietrzu bombowce nurkujące zostały przekierowane z Yorktown na pokłady Horneta i Enterprise.Podczas lądowania doszło do dramatycznego wypadku: pilot bombowca nurkującego, który wylądował na Enterprise, uderzył w pokład tak mocno, że rozbił się, a wstrząs uwolnił karabiny maszynowe: grad kul zabił kilka osób na molo, w tym syna admirała Spruance'a ... W drodze była kolejna grupa japońskich samolotów. Dowodził nią wspomniany już porucznik Tomonaga, który doświadczenie bojowe zdobywał w Chinach. Po nalocie na Midway jego lewy zbiornik paliwa został przestrzelony i praktycznie wziął paliwo na lot w jedną stronę. Dziesięć samolotów torpedowych, eskortowanych przez sześć myśliwców, leciało do Yorktown i Tomonaga wiedział, że oprócz uszkodzonego przez bomby statku

355

Amerykanie mają w pobliżu dwa inne pływające lotniska, co jeszcze bardziej go zdeterminowało. W międzyczasie Yorktown wrócił do życia, inżynierom udało się uruchomić cztery kolejne kotły, co pozwoliło mu osiągnąć prędkość 20 węzłów, wezwano patrol bojowy do lądowania i tankowania, ponieważ pokład był teraz gotowy do przyjęcia lżejszych samolotów, a tym samym udało się rzucić zbliżające się osiem Wildcatów na Japończyków, za którymi podążały cztery krążące nad statkiem. Grupa Tomonagi została wykryta przez radar statku w odległości 40 mil. Dostrzeżono go gołym okiem z odległości 9 mil, na wysokości około 2000 metrów, działa czterech krążowników - Portland, Astoria, Pensacola i Vincennes - ale także samoloty torpedowe lecące z dużej wysokości tuż nad poziomem morza zsiadł z powierzchni, zaatakował z czterech kierunków, odwracając uwagę obrońców. Wreszcie, gdy niektórzy przedarli się na odległość 3000 km pomimo środków zaradczych myśliwców i artylerii. metrów krążowniki zaczęły uderzać w powierzchnię morza, wznosząc prawdziwe wodne barykady. Mimo to cztery bombowce torpedowe klasy Kate, prowadzone przez żółtopłetwy samolot Tomonaga, przedarły się przez tę barierę i wystrzeliły torpedy. Dwóch z nich trafiło, dwóch innych ominęło Yorktown, ale ci dwaj, przebijając się przez lewą burtę lotniskowca, podnieśli statek, jak się wydawało załodze, na stopę lub dwie w powietrzu. prawie w tym samym miejscu, tak wielka była chmura gęstego żółtego dymu i płomieni zmieszanych z pianą. Tomonaga nie przeżył tego ataku - jego samolot został rozerwany przez pociski, jego zastępca porucznik Hashimoto nadał przez radio: DWA TRAFIENIA W LOTNISKOWNIK. Kilka minut później oddzwonił i zasugerował, że to lotniskowiec klasy Yorktown. Natychmiast zgasły światła lotniskowca, zamilkły generatory, ster zaklinował się w lewym położeniu, odcięto dopływ pary. Statek zaczął przechylać się na lewą burtę... Inklinometr na molo pokazywał bezlitośnie: 17 stopni, a po dwudziestu minutach - 26 stopni. Nic nie można było na to poradzić - statek bez napędu stracił środki do walki z głównym niebezpieczeństwem: dla zrównoważenia statku konieczne było użycie balastu z prawej burty, a tego nie można było zrobić bez zasilania. Dowódca Buckmaster był również zaniepokojony wodoszczelnością statku, która nie wzbudziła zaufania po naprawach w Pearl Harbor. Przewidując możliwą utratę stabilności, dowódca Yorktown wydał rozkaz opuszczenia statku o godzinie 15:00. Cztery niszczyciele odeszły na bok i zaczęły przejmować załogę – uratowano 2270 ludzi. Ci, którzy byli w wodzie, stwierdzili, że nie jest tak ciepła jak koralowiec morski, ale nikt nie został ranny i nikt nie utonął

356

uratowanych była dość zabawna - pływacy krzyczeli "Taxi, Taxi" - wskazując kciukami na pływające szczątki i kawałki drewna. Pomimo pewnego wisiennicowego humoru, faktem było, że pokonanie głównych sił Nagumy miało wysoką cenę: wielu ludzi i nowoczesny statek zginęło, a po ostatecznym ataku na Yorktown japońscy piloci, którzy przeżyli, skierowali swoje samoloty na statek-matkę i uciekli przed pościgiem. O godzinie 14:30 na pokładzie Hiryu ustalono, że całkowity „zasób” lotniczy statku składa się z sześciu myśliwców, pięciu bombowców nurkujących i czterech samolotów torpedowych. Załogi lotnicze były całkowicie wyczerpane po trzech atakach, a załogi okrętów i dział były wyczerpane - w końcu tego pamiętnego dnia 4 czerwca ich okręt odparł ataki 72 amerykańskich samolotów, unikając 26 torped i 70 bomb. Był to niewątpliwie wyczyn, ale kontradmirał Yamaguchi nie poddał się. Kiedy Yorktown nie było w akcji, chciał wykorzystać szczupłe siły, jakie mu pozostały, do wykończenia dwóch pozostałych amerykańskich lotniskowców, których obecność znał już z meldunków z lotów, a nurkowie mieli zadać śmiertelne ciosy, tak szybko ostatni ocalały samolot Po lądowaniu Tomonagi, Yamaguchi nakazał zaopatrzenie załóg w samoloty z lotniskowca Enterprise, wysłanego półtorej godziny wcześniej, kontradmirał Spruance wysłał 24 bombowce nurkujące przeciwko Latającemu Smokowi (co oznacza imię Hiryu), w tym 10 z Linie lotnicze Yorktown. Bombowcami nurkującymi ponownie dowodził Earl Gallaher, który tego ranka spisał się znakomicie. Gallaher przeprowadził pełny rekonesans sił japońskich przez porucznika W.C.S. Adams, który o godzinie 14:45 podał niezwykle dokładny raport na temat siły i pozycji japońskiej drużyny. Gallaher ze swoją mieszaną grupą dwóch tragarzy wpadła w słońce na Japończyka, który zauważył ich w ostatniej chwili. W rezultacie - m.in. kosztem utraty trzech członków załogi i samolotów - udało się podłożyć cztery gigantyczne bomby w Hiryu, zamieniając ostatni lotniskowiec Nagumy w kompletny wrak. Ostatni, choć nieznaczny cios zadała „latająca forteca” „Hiryu” z Midway, która zniszczyła działo przeciwlotnicze i jego załogę. Druga fala ataku - 16 bombowców z lotniskowca Hornet - nie miała tu miejsca i zwróciła się bez trafień do innych japońskich okrętów.

357

Jak toną lotniskowce Powrócimy teraz do losów czterech japońskich lotniskowców, które zostały trafione podczas ataku amerykańskich bombowców nurkujących. Lider japońskiego zespołu Jo, wiceadmirał Nagumo i jego sztab, opuścili płonące Akagi. Został ze swoim dowódcą, komandorem Aoki, który podjął dramatyczne wysiłki, by uratować swój lotniskowiec. Ale chociaż wielokrotnie wzywał maszynownię przez tubę rozmówną i telegraf, nikt nie odpowiadał: statek przestał słuchać steru i wkrótce stanął z głową na wietrze, nie było już prądu, co spowodowało awarię ratownictwa z start, bo chociaż maszynownie zostały odcięte od pomostu, to mogły funkcjonować, gdyby był prąd Gęsty, trujący dym, który dusił ludzi Kapitan Tampo, pierwszy oficer mechanik lotniskowca, wspiął się po rozżarzonych trapach na molo i zameldował o sytuacji do komandora Aokiego, który wysłał łącznika z rozkazem ewakuacji załogi z maszynowni. Wiadomość z lotniskowca Hiryu dotarła do stacji radiowej Akagi, otoczonej płomieniami, ale nieuszkodzonej. Jednak 40 samolotów na pokładzie, które były przygotowywane w tym czasie do startu, utworzyło stos gruzu, a resztki załogi opuściły statek. Personel medyczny lotniskowca próbował ratować rannych, ale najszczęśliwsi byli ci, których natychmiast na noszach przetransportowano za burtę do spuszczonych przez niszczyciele łodzi ratunkowych. Godziny mijały na gorączkowych próbach opanowania pożarów i wodowania statku. O godzinie 16:15 kapitan Tampo poinformował komandora Aokiego, że nie ma nadziei na uruchomienie silników. Godzinę później portret cesarza zostaje przeniesiony z doku na krążownik Nagara, zwiastując koniec. Komandor Aoki w końcu nakazuje załodze opuszczenie statku. Marynarze i oficerowie używają lin, pułapek sztormowych lub wskakują do wody, aby ratować się przed zagładą statku trawionego przez ogień. O 19:15 okręt jako ostatni z jego dowódców opuścił pokład jednego z niszczycieli i skontaktował się przez radio z admirałem Yamamoto z prośbą o pozwolenie na storpedowanie okrętu flagowego. Yamamoto zawahał się i odpowiedział: „Działaj za opóźnienie…” Aoki czuje się upomniany przez to, wspina się do łodzi ratunkowej i po sztormowej podróży dociera do wciąż nieostrzelanego dziobu statku. Decyduje się tu zginąć wraz ze swoim lotniskowcem. Kiedy dowiaduje się o tym oficer nawigacyjny lotniskowca, kapitan Miura, idzie w ślady swojego dowódcy i w dramatycznej rozmowie wśród dymu i zbliżającego się ognia namawia go do rozważenia samobójstwa. Obaj wracają do niszczyciela.

358

Podczas przesłuchań po wojnie Aoki stwierdził, że bombowce nurkujące, które przypieczętowały los jego statku, zaatakowały lewą burtę pod kątem 80 stopni i zrzuciły bomby na wysokości 500 metrów. Pierwsza spadła na pawęż platformy bojowej, tuż przy burcie okrętu; drugi, który okazał się śmiertelny, uderzył we wciągnik samolotu; Trzeci uderzył w lewą burtę tylnej kabiny załogi. Jednak los okrętu flagowego admirała Nagumo nie zakończył się tego dnia. W nocy z 4 na 5 czerwca jego silniki nagle zaczęły pracować i statek okrążał ocean przez dwie godziny. Ostatni moment w życiu statku miał dopiero nadejść. W końcu o 3:50 w nocy, obawiając się, że jakieś nierozpoznane siły amerykańskie mogą przejąć lotniskowiec, Yamamoto rozkazał dowódcy niszczyciela Nowaki, kapitanowi Hagotaro Koga, zatopić go. Ze statkiem w głąb ciała zeszło 263 marynarzy i oficerów.

Według japońskich świadków, pierwsze trzy bombowce eskadry, które zanurkowały na lotniskowiec Kaga, ominęły tylko kolejne cztery bombowce na pokładzie załogi, zabijając natychmiast dowódcę statku, dowódcę Jisaku Okadę, a sternika oślepionego przez wybuch. Zastępca komandora porucznika Amagai objął dowództwo. Niczym nieokiełznany, szalony rumak statek pędził w jedną, a potem w drugą stronę. Amagai energicznie zabrał się do akcji ratowniczej - jak na razie maszyneria była nieuszkodzona, ster też nie uszkodzony.Kiedy ogień dotarł do pomostu, Amac postawił swoje stanowisko dowodzenia na pomoście dla łodzi, ale portret cesarza zostawił na pokładzie na wszelki wypadek przeniesiony z niszczyciela Hagikaze. Akcja ratunkowa zaczynała przynosić rezultaty, a komandor Amagai uważał, że statek wciąż ma szansę. A potem wybuchła mała samobieżna cysterna służąca do tankowania samolotów, a na pokład wylała się rzeka ognia. W końcu około godziny 16:40 Amagai wydał rozkaz opuszczenia statku. Załoga zeszła po linach i pułapkach burzowych na pokłady dwóch niszczycieli zbliżających się do burt lotniskowca. Patrzyli z daleka, jak ich statek płonie, mając nadzieję, że w końcu przeżyje. Kiedy płomienie ucichły, strażacy próbowali wrócić na pokład, ale upał był zbyt duży. Farba nadbudówki płonęła, a amunicja w wieżyczkach eksplodowała. Więc musiałem zrezygnować. Wkrótce usłyszano dwie potworne eksplozje, ao 19:15 statek wywrócił się i zatonął.

359

Los płonącego od dziobu do rufy lotniskowca Soryu miał się dopełnić tego samego dnia: trzy i pół godziny po ataku eskadry Yorktown Lesliego, na polu bitwy pojawił się nowy gracz: okręt podwodny Nautilus. który wcześniej – jak pamiętamy – uniknął bomb głębinowych niszczyciela Arashi, który z kolei doprowadził McClusky’ego do japońskich lotniskowców. Nautilus manewrował pod wodą, wypłynął na powierzchnię i podążył za uciekającym wrogiem. O godzinie 11:45 dowódca Nautilusa, kapitan Brockman, zobaczył pióropusz gęstego czarnego dymu w odległości ośmiu mil. Widząc ten znak walki, ponownie zanurkował i zaczął iść w kierunku chmury na głębokości peryskopowej. Zbliżając się do płonącego statku, Brockman rozpoznał lotniskowiec klasy Soryu, który według jego oceny miał nadal pracujące silniki i był w stanie osiągnąć prędkość do 2 węzłów, a statek znajdował się na równej stępce – co sugeruje, że był zanurzony. Część nie była uszkodzona. Dwa niszczyciele Wydawało się, że pożary są pod kontrolą Później okazało się, że szef sztabu statku wysłał zespoły ratunkowe z powrotem na pokład, aby spróbowały holować mniejsze statki, które eskortowały Brockman był zaangażowany w ratowanie swojego statku i znalazł się w korzystnej sytuacji do ataku około 2500 metrów od "Soryu". W ciągu sześciu minut, między 13:59 a 14:05, wystrzelił trzy torpedy i wszystkie trzy trafiły na stronę Soryu. Uciekając przed natychmiastowym kontratakiem z japońskiej osłony, Brockman wypłynął na powierzchnię dwie godziny później, a załoga Nautilusa mogła zobaczyć obraz, żywo przypominający im ich los Pancernik Arizona w Pearl Harbor: lotniskowiec Soryu stał od dziobu do rufy Flames i nie pokazywał żadnych oznaki przetrwania. W rzeczywistości zszedł na dół wkrótce potem – około godziny 19:13 – z 718 członkami załogi i dowódcą. Śmiertelny cios litości zadała statkowi eksplozja paliwa lotniczego zmagazynowanego na rufie: przecięła statek na pół – najpierw część rufowa poszła na dno, a następnie, wśród huku ogromnej eksplozji, cała reszta poszła do dół. Nautilus został przeprowadzony po raz czwarty tego dnia, ale tym razem uniknął japońskich bomb... Finały lotniskowca Hiryu rozegrano w tradycyjnym samurajskim stylu. Przed północą Hiryu miał w kadłubie kilka tysięcy ton wody, a jej przechył sięgał 15 stopni. Pompy nie działały, statkiem nie można było sterować, wszelkie próby przedostania się do maszynowni nie powiodły się - wejście na pokład uniemożliwiły szalejące pożary. Grupa „latających fortec" rozpoczęła atak - noc była księżycowa, a statek był dobrze widoczny na pustym oceanie. Podobnie jak w poprzednich operacjach, „latające fortece" nie trafiły w cel i wystrzeliły ogromne wodne gejzery wraz z bombami.

360

Dwie i pół godziny po północy kontradmirał Yamaguchi nakazał dowódcy Tomeo Kaku zebrać wszystkich żyjących. Usłyszeli słowa dowódcy przez głośniki z doku: „Jako dowódca tej eskadry lotniskowców, sam jestem odpowiedzialny za utratę Hiryu i Soryu. Zostanę na pokładzie do końca. Ale rozkazuję wam opuścić statek i kontynuować wierną służbę Jego Cesarskiej Mości.” Następnie flaga Yamaguchi została opuszczona, a komandor Kaku postanowił pozostać z dowódcą eskadry, a grupa oficerów sztabowych wypiła pożegnalny toast. ...wodą z kubka, bo nic innego nie było pod ręką Oficerowie sztabowi nalegali, aby pozwolono im pozostać na statku, ale Yamaguchi kategorycznie odmówił Dowódca statku jednak nalegał, aby z nim zostać W ostatniej chwili załoga krążownika Dowódca kontradmirał Abe próbował odwieść ich od tego zamiaru, ale bezskutecznie. Zamiast tego Abe otrzymał rozkaz storpedowania Hiryu. Za namową oficerów Tamon Yamaguchi odpowiedział poetycko: „Księżyc tak jasno świeci na niebie". I tymi słowami zakończył dyskusję mającą na celu uratowanie potencjalnego następcy Yamamoto, oficera marynarki, który najlepiej poprowadziłby flotę. Nawiasem mówiąc, on był krytyczny wobec tego ostatniego planu bitwy o Midway, a następnie nalegał na wcześniejszy start samolotów przeciwko drużynie amerykańskiej ... Po raz czwarty w tej bitwie japońska załoga musiała opuścić statek, dowódca Kaku rozkazał to o 3: 5 czerwca o godzinie 15:00 i dwie godziny później dwa japońskie niszczyciele wystrzeliły torpedy w burty lotniskowca, ale statek utrzymywał się na powierzchni przez prawie cztery godziny i zatonął dopiero o 9:00, zabierając na pokład 416 marynarzy i oficerów. Pod jej pokładami w maszynowniach pozostało 35 osób, które z nadludzkim wysiłkiem weszły na pokład, wypadły za burtę i napotkały pustą łódź ratunkową. 18 czerwca zostali zauważeni przez lotniskowca Ballarda, który ich uratował.Agonia Yorktown miała się przedłużyć. Stało się coś prawie niewiarygodnego. Tutaj po osiągnięciu przechyłu 25 stopni okręt utrzymywał się na powierzchni przez 24 godziny bez pomocy i - jak ustalili amerykańscy lotnicy 5 czerwca - przechył nie wydawał się im groźny i pożary zostały ugaszone. Całą noc przy rannym lotniskowcu

361

XVIII. Sytuacja na Pacyfiku w połowie 1942 r. Bazy i szlaki zaopatrzenia po obu stronach

Niszczyciel Hughes miał obowiązek storpedować statek, gdyby Japończycy byli w pobliżu. Rankiem 5 czerwca strażnicy Hughesa zostali zaalarmowani ostrzałem z karabinu maszynowego - pociskami spadającymi z lewej burty lotniskowca. Grupa marynarzy weszła na pokład Yorktown i znalazła dwóch ciężko rannych mężczyzn, którzy wydostali się ze szpitalnych łóżek przed zejściem ze statku, uznanych za zmarłych i pozostawionych… Równie trudno było uzasadnić, że trzy maszyny szyfrujące i tajne dokumenty pozostały rozproszone na całym statku ... Później ustalono, że Yorktown można by uratować, gdyby w pobliżu znajdował się potężny holownik oceaniczny. Pomoc przybyła po południu, ale holownik był dość daleko, a duży trałowiec był pierwszy na miejscu zdarzenia; po holowaniu okazało się to jednak zbyt słabe, zwłaszcza podczas przypływu. W tamtym czasie nikt nie przypuszczał, że krążownik łatwo poradzi sobie z takim zadaniem (metodę tę stosowano w późniejszych bitwach, m.in. na Okinawie). W południe 5 czerwca Fletcher i Buckmaster podjęli spóźnioną, ale słuszną decyzję, aby uratować Yorktown: utworzono 170-osobowy zespół ratunkowy, który miał zostać sprowadzony na pokład. Pracując zgodnie z ustalonym harmonogramem, wykonał wiele — ugasił ostatni z pożarów, poprawił listę pomp niszczyciela, umieścił pozostałe samoloty na lewej burcie i wszystko, co można było usunąć. W międzyczasie cztery niszczyciele okrążyły lotniskowiec i nasłuchiwały w swoich hydrofonach echa obecności okrętu podwodnego. Nadzieja rosła w sercach grupy ratowniczej. Jednak wróg nie zapomniał o Yorktown: około godziny 7:00 5 czerwca admirał Nagumo, który wysłał dwa samoloty zwiadowcze w celu przeszukania sektora na wschód, otrzymał wiadomość, że Yorktown zostało opuszczone przez załogę i dryfuje. Admirał Yamamoto rozkazał okrętowi podwodnemu „1-168” komandora porucznika Yahachiego Tanabe, który niedawno bez większego skutku strzelał do Midway, aby natychmiast skierował się w tym kierunku. Morze było puste, ale nie tracił ducha i pływał po Oceanie, w końcu znalazł swój o 13:00 6 czerwca: lotniskowiec otoczony przez siedem niszczycieli! O 13:30 wkrótce zobaczył, jak lotniskowiec jest holowany, ale z minimalną prędkością. Tanabe wystrzelił cztery torpedy. Jej ślad został zauważony na niszczycielu Hamman — jeden został zmierzał prosto na nią i nie było czasu na uniki.

364

Torpeda, która trafiła Hammana na śródokręciu, przecięła go na pół i cztery minuty później zatonął, a dwie kolejne eksplodowały po stronie Yorktown. Tym razem lotniskowiec był definitywnie skazany na porażkę. Więc komandor Buckmaster ponownie opuścił statek, tym razem z grupą ratunkową. Niemniej jednak pozostał promyk nadziei na uratowanie statku z tej strasznej sytuacji. Jednak w nocy z 6 na 7 czerwca lista się wydłużyła i o godzinie 6 rano lotniskowiec Yorktown, który odegrał tak znaczącą rolę w pokonaniu lotniskowca Nagumy, poszedł na dno, przywitany przez pomagające jej niszczyciele, przez opuszczając flagę do połowy masztu... Postanowiono wyciągnąć lekcję na przyszłość z ich dramatycznego finału, na zakończenie eposu z Yorktown, kilka słów o losie ich załóg, które tak wyróżniły się w , aby wyeliminować z walki lotniskowiec Soryu.Wykopali rów awaryjny w pobliżu krążownika Astoria, a Leslie i jej tylny strzelec napompowali gumową łódź. Holmberg wystartował znakomicie, choć spod skrzydła wystawało mu koło, co przypisywano uszkodzeniu mechanizmu chowania podwozia. Po przybyciu do pontonu Holmberg i jego strzelec nie potrzebowali dużo czasu, aby znaleźć schronienie: odłamki szybko sprawiły, że nabrał wody; zostały wyłowione przez załogę Astorii.

W przeprowadzonej wcześniej akcji ratunkowej dwóch japońskich niszczycieli Hamakaze i Isokaze, które okrążyły płonący lotniskowiec Soryu i wyłowiły w większości martwych ocalałych, pilot zestrzelonego samolotu torpedowego z lotniskowca Yorktown również został odzyskany półprzytomny i wstrząśnięty wycisnięto z niego wiadomości o prawdziwym składzie drużyn amerykańskich, a admirał Nagumo natychmiast wysłał wiadomość do admirała Yamamoto, złowieszcze odkrycie, z którym niewiele można było zrobić: ... Oświadczenie otrzymane od chorążego Yorktown (lotniczego): lotniskowce W operacji biorą udział Yorktown, Enterprise i Hornet 6 krążowników i 10 niszczycieli Yorktown towarzyszą 2 krążowniki i 3 niszczyciele: współpracują one niezależnie od reszty sił. Opuścili Pearl Harbor

365

31 maja przybyli w pobliże Midway 1 czerwca. W tym momencie patrolowali północno-zachodni kurs. Na dzień 31 maja w Pearl Harbor nie było żadnych pancerników.* Jak na ironię, Nagumo i Yamamoto otrzymali tę niezwykle ważną wiadomość w chwili, gdy trzy z czterech japońskich lotniskowców zostały wyrzucone z walki. Admirał Yamamoto trzymał bowiem swoje ciężkie siły 300 mil od pola bitwy podczas bitwy lotniskowca i nie ingerował w jej przebieg. Był przekonany, że zaplanowana akcja zakończy się sukcesem, że Baza Midway zostanie zdobyta, a każdy wróg, który się z nią zmierzy, zostanie zmiażdżony. Yamamoto, który znajdował się wówczas na północny zachód od Nagumy, otrzymał wiadomość o przygotowanym ataku na amerykańskie statki. Otrzymał też meldunek od pilota krążownika Tone informujący o obecności wrogich statków.Kolejna wiadomość od Tone go ucieszyła. Dowództwo prawie świętowało: lotniskowiec był łupem, a nie zagrożeniem! Jednak mniej niż pół godziny później admirał Yamamoto na pokładzie Yamato dowiedział się o zbliżaniu się 100 samolotów marynarki wojennej wroga. To nie był tylko nośnik! Nieważne, Nagumo ma cztery! dowódcy floty japońskiej i bez słowa przekazał mu wiadomość radiową od kontradmirała Abe z krążownika Tone. Zawierał on słowa straszliwej prawdy: NA KAGA, SORYU I AKAGI SZALEŃSTWO POŻARNE W WYNIKU ATAKÓW WROGIEGO SAMOLOTU NAWIGACYJNEGO I LĄDOWEGO. W TYM CZASIE WYCOFAMY SIĘ NA PÓŁNOC, ABY ZWIĘKSZYĆ SWOJĄ MOC* *Po przeczytaniu tych słów normalnie spokojny Yamamoto jęknął. Na doku panowała cisza; z zaciśniętymi ustami, bladymi twarzami i pustymi oczami, pośród rozkładu i smutku, patrzyli na siebie w tej godzinie nieszczęścia. Wiadomość, że ocalały „Hiryu" próbował walczyć i przygotowywać się do nalotu, wytrąciła Yamamotę spod kontroli. Rozkazy zostały wysłane w krótkich odstępach czasu do drużyn i eskadr jego głównych sił: naprzód w kierunku Midway i osłabionego wsparcia Nagumo, Midway Zdobycie atolu i pokonanie wroga w dziennym ataku lotniskowca Hiryu i nocnym starciu głównych sił floty, w szczególności * J.D. Töpfer: yamamoto. D u l i: A Combat History of the Imperial Japanese Navy Cambridge USA 1978

366

Gigant Yamato miał również sprowadzić zespół pancerników wspierających operację aleucką i szybkie siły wiceadmirała Kondo, które miały dołączyć do głównych sił. Jednak marsz w kierunku Midway był dość powolny, zapadła mgła i statki nie mogły już dłużej rozwijać się powyżej 21 węzłów i zygzakami w celu ochrony przed ewentualnym atakiem Podczas marszu tego statku na pokładzie okrętu flagowego Yamato odbyło się zebranie personelu, na którym wymieniano najróżniejsze pomysły, a atmosfera dyskusji była bardzo gorąca; padały nawet epitety w stylu „to głupi pomysł” wobec siebie nawzajem, jedni chcieli zbombardować Midway, inni chcieli naciskać na napastnika i zmusić go do nocnej walki, w której tragarze nie mogliby odegrać swojej roli. Yamamoto mocno wspierał tych który zderzył się z drużyną amerykańską i o godzinie 19:15 przekazał przez radio następującą wiadomość do wszystkich dowódców drużyn i eskadr: 1. FLOTA WROGA ZOSTAŁA BARDZO ZNISZCZONA I W TYM SAMYM CZASIE WYCOFAŁA SIĘ NA WSCHÓD 3. Główne siły planowane są do będzie 4 czerwca o północy 32 stopnie 10 minut szerokości geograficznej północnej i 175 stopni 43 minuty długości geograficznej wschodniej na kursie 90 stopni i z prędkością 20 węzłów Zespół desantowy (z wyłączeniem 7. NAWIĄZANIE KONTAKTU WALKI I ATAKOWANIE WROGA Ciekawostką jest, że Yamamoto wydał ten rozkaz po otrzymaniu wiadomości, że „Hiryu”, ostatni lotniskowiec, został zbombardowany i unieruchomiony. Ten rozkaz pokazuje jego stan umysłu i skalę jego desperacji, że jest w stanie wypaczyć sytuację w taki sposób! Nagumo, który nie doszedł jeszcze do siebie po generalnej klęsce, dwie godziny później przedstawił Naczelnemu Dowódcy ocenę sił zgodnie z najnowszym raportem samolotu zwiadowczego krążownika Chikuma: CAŁKOWITE SIŁY WROGA 6 NOSCOWCÓW, 6 REJSÓW, 15 NISZCZYCIELI KIERUJEMY NA ZACHÓD... POKRYWAMY HIRYU I WYCOFAMY SIĘ NA PÓŁNOCNY ZACHÓD Z PRĘDKOŚCIĄ 18 WĘZŁÓW. Nieco później, o 22:50, Nagumo dał kolejny sygnał mówiąc: WCIĄŻ KUPUJEMY 4 WROGOWE SAMOLOTY... 6 KRĄŻOWCÓW I 16 NISZCZYCIELI. IDZIESZ NA KURS

367

ZACHÓD. ŻADEN Z NASZYCH LINII LOTNICZYCH NIE NADAJE SIĘ DO UŻYCIA. Yamamoto nie spodziewał się takich wiadomości od swojego admirała bojowego od tragarzy i natychmiast nakazał wiceadmirałowi Kondo zastąpienie go dowódcą. Nagumo powinien zadbać o swoje płonące statki, osłaniać je i starać się je uratować. O 23:40 wiceadmirał Kondo rozkazał swoim statkom przygotować się do nocnego starcia...

Wycofanie się Tymczasem po drugiej stronie barykady morskiej kontradmirał Spruance rozważał szanse swojej drużyny na dalszą walkę: „Yorktown” nie liczyło się już w grze i istniała możliwość, że Japończycy już to zrobili lub bardzo wkrótce to zrobić, więcej lotniskowców. Ważąc wszystkie korzyści, jakie mógł zyskać ścigając wroga i dalsze straty, oraz wszystkie niebezpieczeństwa, jakie mogą napotkać jego statki, zwłaszcza w nocnej bitwie z głównymi siłami japońskimi, doszedł do wniosku: Nie byłoby to uzasadnione. nocna potyczka z prawdopodobnie przeważającymi siłami wroga, ale z drugiej strony nie chciałem być zbyt daleko od Midway następnego ranka. Chciałem być w stanie albo podążać śladem wycofującego się wroga, albo odeprzeć jego próby inwazji na Midway. Mając to na uwadze, po wejściu na pokład samolotów atakujących Hiryu, Spruance wydał rozkaz zmiany kursu na wschód i przez pięć godzin jego statki kierowały się ku własnym brzegom, z dala od pola bitwy. Badanie japońskich dokumentów po wojnie wykazało słuszność decyzji Spruance'a, który będąc w stanie przeniknąć przez tę „mgłę wojny”, zapowiadał rzeczywistą sytuację. Po bitwie Spruance był mocno krytykowany za to, że nie podążał za Japończykami - ale gdyby to zrobił, jego lotniskowce bez wątpienia napotkałyby po północy nacierające siły wiceadmirała Kondo, a on sam podjął decyzję o udaniu się do Nagumy wkrótce potem. bombardowania jego trzech statków, lotniskowców. Wynik nocnego starcia z potężną drużyną doświadczonych w nocnych operacjach okrętów nie mógł więc skończyć się dobrze dla Spruance'a...

368

Tymczasem admirał Yamamoto rozkazał okrętowi podwodnemu „1-168” o godzinie 20:30 – miał on ostrzeliwać obiekty bazy Midway w nocy, a rano cztery ciężkie krążowniki „Mogami”, „Mikuma”, „Kumano”. i „Suzuya" miały dokończyć zniszczenia. I to był na razie koniec ofensywy Naczelnego Wodza. Miał on całkowitą swobodę w rozgrywaniu bitwy, a Tokio ani razu nie ingerowało w jej przebieg. Pancerniki zbliżyły się do Midway i zniszczył wszystko, czego lotnictwo morskie nie mogło zniszczyć; jednak bardziej trzeźwy kontradmirał Ugaki zakwestionował ten plan, przedstawiając wizję tego, co może się wydarzyć rano w pobliżu bazy, z której samoloty mogłyby zostać wystrzelone przeciwko ich statkom, a nie At kwadrans po północy admirał Yamamoto, w pełni świadomy rozmiarów katastrofy, rozkazał wiceadmirałowi Kondo zatrzymać natarcie swoich statków na wroga, ao 2:55 zawiesił „Operację Midway” i zarządził generalny odwrót. sprawa niemałej wagi: ogłosić cesarzowi porażkę, ale to Yamamoto wziął to na siebie. Dwie godziny po tym, jak Yamamota wydał rozkaz wycofania się, grupa wsparcia ogniowego dowodzona przez kontradmirała Kuritę i składająca się z czterech ciężkich krążowników z amerykańskiego okrętu podwodnego Tambor pełniącego wartę na zachód od atolu Midway została zauważona przez obserwatorów na przystani zespołu Kurita Nach. i dotkliwa klęska, morale na pokładzie japońskich okrętów nie musi być zbyt wysokie, gdy zderzają się, unikając potencjalnego ataku torpedowego: ostatni w linii krążownik Mogami, pozornie niewidoczny podczas kontynuowania poprzedniego kursu, uderzył w lewą burtę krążownika Mikuma, poważnie uszkadzając jej sekcję dziobową; jej prędkość spadła do 16 węzłów. W tej sytuacji Kurita z dwoma nieuszkodzonymi krążownikami rozpoczął odwrót na pełnych obrotach, podczas gdy dwa uszkodzone zostały eskortowane przez niszczyciele i niejako porzucone na pastwę losu, co również wpływa na nastrój japońskiej drużyny. Amerykański okręt podwodny nie mógł przejść do pozycji ataku, ale rano ponownie potwierdził drogą radiową obecność i pozycję wrogich statków. W międzyczasie dowódca sił powietrznych, dowódca Simard, wysłał z atolu Midway grupę „latających łodzi” Catalina i 12 „latających fortec” B-17. Początkowo nie mogli znaleźć japońskich statków. Wow24 - Burza nad Pacyfikiem

369

O 7:45 Simard wysłał w powietrze już doświadczonych pilotów marynarki wojennej - sześć bombowców nurkujących i sześciu Vindicatorów. Widoczność poprawiła się i wkrótce piloci zobaczyli pozornie niekończący się strumień rozlanej ropy w oceanie, ślad pozostawiony w oceanie przez uszkodzony statek. Piętnaście minut później, lecąc na zachód nad tą niekwestionowaną odległością, zobaczyli wroga. O 8:05 samoloty rozpoczęły nurkowanie i atak schodzenia. Jednak nieoczekiwanie japoński ogień przeciwlotniczy okazał się celny i skuteczny, co uniemożliwiło dokładne wycelowanie. W rezultacie żadna z sześciu zrzuconych bomb nie trafiła, chociaż trafiły blisko boków japońskich okrętów. Samolot dowodzony przez komandora Richarda E. Fleminga miał właśnie zrzucić bombę, gdy uderzył w niego japoński pocisk. Wykorzystując pozostałe siły, Fleming skierował swoją maszynę w kierunku rufy krążownika Mikuma i zginął, uderzając w dach 8-calowej wieży. Świadek na pokładzie statku opowiadał po wojnie: „Widziałem bombowiec nurkujący nurkujący w kierunku wieży i rozpalający ogniska. Był bardzo odważnym lotnikiem”. Uszkodzenia wyrządzone przez dzielnego Fleminga nie zmieniły jednak obrazu, a statek stracił niewiele ze swojej wartości bojowej. W międzyczasie kontradmirał Spruance, który nocą oddalił się od Japończyków, został zaalarmowany świeżymi wiadomościami i świeżymi raportami z samolotów Midway. Zdecydował się zbliżyć do bazy, przekonany, że Japończycy trzymają się swojego zamiaru inwazji. Wiedział o dwóch uszkodzonych krążownikach, ale wiedział również o ogromnym japońskim oddziale marynarki wojennej, znajdującym się ponad 200 mil na północny zachód od Midway (była to główna siła Yamamoty, która nie brała jeszcze udziału w walce i była wspierana przez pancerniki zmierzające na Aleuty). . Wiedząc, że znajdują się tam lotniskowce, zaczął iść w ich kierunku, a po południu latał samolotami zwiadowczymi i bombowcami w celu ataku. Pomimo dość długich poszukiwań w łuku o promieniu do 300 mil, samolotom udało się toczyć bardzo mało. O 20:40, po wejściu na pokład niektórych samolotów, Spruance zmienił kurs na zachodni i wysłał samolot zwiadowczy w powietrze przed wschodem słońca 6 czerwca, który wkrótce zlokalizował mniej niebezpiecznego wroga. W sumie 84 samoloty wystartowały w trzech falach między 20:00 a 13:30 z lotniskowców Enterprise i Hornet. Ostatnia fala samolotów została wysłana w powietrze, gdy odległość między dwoma zespołami – japońskimi krążownikami i amerykańskimi lotniskowcami – wynosiła 90 mil, a piloci mogli obserwować z powietrza zarówno swoje, jak i wrogie okręty! Dla takiej floty powietrznej dwa krążowniki bez osłony powietrznej nie stanowiły problemu; W trzech kolejnych atakach krążownik Mogami, tak wyróżniający się na Morzu Jawajskim, został trafiony sześcioma bombami i unieruchomiony

370

kilka wież artyleryjskich i spowodował ogromne pożary. Mimo to jakoś udało mu się dowlec do japońskiej bazy na atolu Truk na Marianach. Mikumę natomiast spotkał cięższy los: już po drugim ataku dowódca nakazał opuszczenie okrętu, kolejny nalot spowodował ciężkie straty wśród ocalałych, którzy skoncentrowali się na pokładzie towarzyszącego im niszczyciela, wreszcie torpedy eksplodował na samym krążowniku, co ostatecznie przypieczętowało los okrętu. Tej samej nocy zatonął samotnie w pustym oceanie. Wieczorem 6 czerwca kontradmirał Spruance, po otrzymaniu zdjęć z ataków na japońskie krążowniki wykonanych przez specjalny sił rozpoznania fotograficznego, doszli do wniosku, że czas zakończyć bitwę. Jego załogi były już wyczerpane psychicznie, a statkom zabrakło paliwa po marszu na zachód, wyciągniętym 31 maja. On i jego zespół udali się na pozycję 0 400 mil na zachód od Midway, która jest bardzo daleko Spruance obawiał się napotkania japońskich okrętów podwodnych lub samolotów bazujących na zdobytym atolu Wake. Biorąc to wszystko pod uwagę i nie dając się ponieść optymizmowi ani radosnym emocjom po zwycięstwie, Spruance wydał rozkaz marszu na wschód na spotkanie dwóch czołgistów, które miały odnowić siły bojowe drużyny.

Powiemy też kilka słów o działaniach Japończyków przeciwko Aleutom. Aleutowie odegrali szczególną rolę w ogólnym planie operacji, której celem było poprowadzenie Japończyków do zajęcia bazy atolu Midway i pokonania pozostałości Floty Pacyfiku. Te małe wyspy, które tworzyły geograficzną granicę między północnym Pacyfikiem a Morzem Beringa, wydawały się idealnym celem dywersyjnego ataku mającego na celu odwrócenie uwagi Amerykanów od głównych działań japońskiej floty*. Samo zdobycie trzech wysp daleko na północy nie miało wielkiego znaczenia strategicznego. W planach Kwatery Głównej Cesarstwa nie było ataku na terytorium USA, zwłaszcza przez niedostępne obszary, gdzie nie było dróg odpowiednich do rozmieszczenia zmotoryzowanej armii lądowej, a ziemia była pokryta śniegiem od trzech lat. Czwarta część roku i pod dużym zachmurzeniem lub mgłą. Działaniami o podobnym charakterze, choć prowadzonymi przez niewielkie siły, były akcje miniaturowych japońskich okrętów podwodnych w Sydney Harbour i Diego Suarez na Madagaskarze (storpedowanie pancernika Warspite).

371

Późniejszy dowódca 10 Armii, która wylądowała na Okinawie, gen. być obywatelami Stanów Zjednoczonych... Pierwsze akcje na terytorium Aleutów - nalot na amerykańską bazę Dutch Harbor (wyspa Unalaska) - zaplanowano na przeddzień 4 czerwca z powodów opisanych wcześniej. Japoński zespół wiceadmirała Hosogaya, który, jak powiedziałem, składał się z dwóch ciężkich krążowników i dwóch małych lotniskowców, Ryujo i Junyo (90 samolotów), znajdował się 170 mil od Dutch Harbor rankiem 3 czerwca i napotkał na oba lotniskowce trudną pogodę warunki i tylko 13 bombowców i 6 myśliwców zdołało dotrzeć do amerykańskiej bazy. Zrzucone bomby uszkodziły bazę, ale ogólny zasięg i wpływ ataku nie były zbyt duże. Atak z większymi siłami został wznowiony następnego dnia. Zamierzony podbój trzech wysp został porzucony na rzecz skromniejszego planu. 7 czerwca 1200 mężczyzn zdobyło bez oporu Amerykanów wyspę Attu, pięć dni później wyspę Kiska (wylądowało 500 mężczyzn). Admirał Nimitz i dowódca lokalnych sił kontradmirał Theobald nie stawiali oporu, uznano, że samotne wyspy bez znaczenia strategicznego nie są warte pięciu krążowników. Lotniskowiec Saratoga, który osiągnął już pełną zdolność bojową, nie został wysłany na wody północne, ale do Pearl Harbor, a następnie na spotkanie ze zwycięskimi lotniskowcami Spruance Oto ulepszony myśliwiec Model Zero dowodzony przez chorążego Tadayoshi Kogę, który jako w wyniku trafienia granatu lub w wyniku usterki technicznej zaczął wyrzucać strumień paliwa. Widząc to, Koga zdał sobie sprawę, że nie będzie miał wystarczającej ilości paliwa, aby wrócić na macierzysty lotniskowiec i poinformował dowódcę tej grupy, porucznika Yamagami, że wyląduje na małej wysepce nadającej się do awaryjnego lądowania i skąd będzie mógł zabrany przez łódź podwodną. Samolot Kogi wylądował bezbłędnie, ale gdy tylko wylądował, samolot się rozbił. W raporcie jego przełożony napisał: Zero wyglądał na poważnie uszkodzonego, a pilot był martwy lub ciężko ranny. Ponieważ wyspa wydawała się pokryta tundrą, zabranie uszkodzonego samolotu było bardzo trudne. W pobliżu nie było widać żadnych osad ludzkich... Wkrótce do wyspy podpłynął japoński okręt podwodny, który bezskutecznie próbował zlokalizować miejsce wypadku.

372

Z kolei Amerykanie wkrótce podczas lotu zwiadowczego odkryli japoński myśliwiec i szybko się nim zajęli. Samolot został przetransportowany do Stanów Zjednoczonych, naprawiony i poddany próbom technicznym i w locie. Okazało się, że udoskonalony typ Zero z silnikiem o mocy 955 KM, dzięki wyjątkowo lekkiemu kadłubowi, osiągał ogromne prędkości. Zero dotarło do sufitu bardzo szybko (3 kilometry na minutę) i wykazało się dużą zwrotnością. To trofeum wojenne pomogło Amerykanom ocenić poziom technologiczny wroga i wynaleźć lekarstwo na słabości konstrukcyjne ich własnych samolotów. Myśliwiec Hellcat stał się odpowiedzią branży na wyzwanie japońskiego Zero. Nadejdzie czas, kiedy Hellcat pokaże swoją zdecydowaną przewagę.

Guadalcanal

Klęska pod Midway podczas próby stoczenia „decydującej bitwy” była najbardziej szokującą klęską japońskiego dowództwa floty. Zapanowała nawet panika, a niektórym starszym oficerom wydawało się, że wróg jest już u progu Japonii. Planowano przecież dalsze działania, jakby nic szczególnego się nie stało, postanowiono więc dalej wzmacniać własne pozycje na południowym Pacyfiku oraz poszerzać i próbować ponownie pozycję nad twierdzą Archipelagu Bismarcka z już potężnymi bazami w Rabaul i Kavieng Nowa Gwinea do Port Moresby, australijskiej bazy na południowym wybrzeżu Papui, 400 kilometrów od wybrzeży Australii. inne rodzaje działań. Mieli dwie możliwości: - Z bazy na północnym wybrzeżu wschodniej Nowej Gwinei udali się na południe drogą lądową z małego miasteczka w głębi lądu, zwanego Szlakiem Kokoda; - Stwórz bazę w miejscu na wybrzeżu, w odległości pozwalającej na szybki transfer wojsk desantowych. Osiedlili się w Milne Bay, 300 mil od Port Moresby. Aby mieć odpowiednie wsparcie lotnicze dla tych działań, japońskie dowództwo podjęło decyzję o zajęciu wyspy Guadalcanal, znajdującej się w „dolnym” południowym łańcuchu Wysp Salomona, oraz niewielkiej wyspy Floryda, położonej naprzeciw jej północnego wybrzeża. w czerwcu .

374

SZLAK KOKODOWY. Patrząc na mapę Nowej Gwinei łatwo zauważyć, że wschodnia część wyspy przypomina zad krokodyla. Port Moresby znajdowało się w dolnej części krokodyla, czyli na południowym wybrzeżu Papui, a najkrótsza droga lądowa z północnego wybrzeża zaczynała się w rejonie niewielkich osad Gona i Buna. Buna i Port Moresby były połączone szlakiem Aborygenów o długości 100 mil (160 km), zwanym Szlakiem Kokoda od osady, przez którą przechodził. Szlak ten, biegnący wzdłuż Buny i Gony na południe, był równiną słabo zalesioną, ale potem zaczął drążyć tunel w dżungli, wznosząc się do przełęczy o długości 1000 km pasma górskiego Owen Stanley Ranga, którego najwyższy szczyt w Wiktorii sięga około 4000 metrów schodząc 16-kilometrowym tunelem w bagnistej dżungli i docierając w końcu do Port Moresby, portu położonego nad piękną zatoką i centrum administracji Papui. Na wielu odcinkach szlak nie dawał się nawet przedostać do 21 października 1942 roku mały konwój japoński z Rabaulu wylądował dwa tysiące żołnierzy japońskich osiem mil na zachód od Buny, zdobył Bunę i pobliską Gonę, a osiem dni później – po słabym oporze – zdobył Kokodę, od której szlak otrzymał nazwę. Po miesiącu siły japońskie, które miały zaatakować Port Moresby drogą lądową, powiększyły się do 13 500 ludzi, czyli siły dywizji. Pod koniec września Japończycy pod dowództwem generała Tomitaro Horii ruszyli na południe wzdłuż Jungle Trail i walczyli z kolejnymi punktami australijskiego oporu. Dotarli do papuaskiej wioski Ioribawaia, 32 mile od upragnionego Port Moresby i 20 mil od lokalnego lotniska, kosztem skrajnego wyczerpania, zdziesiątkowanego głodem i chorobami. Wkrótce jednak nadeszła zmiana. W odpowiedzi na japoński atak Siły Powietrzne USA zniszczyły most wiszący nad rzeką Kumusi, odcinając dostawy siłom japońskim stacjonującym już w pobliżu Port Moresby. Garnizon bazy, wzmocniony przez dwie brygady amerykańskie i Australijczyków, broniących ostatniego odcinka szlaku w ciężkich walkach, zatrzymał się i odepchnął Japończyków. Po wyczerpujących walkach w krajobrazie nagich, zmytych deszczem i spowitych mgłą przerażających skał ukrywających japońskie pozycje - Australijczycy zajęli przełęcze i weszli do Kokody 2 listopada 1942 r. - co zaskakujące, w ogóle nie bronili. 3 grudnia Australijczycy i Amerykanie odcięli Gona i weszli na obwód obronny wokół Buny. Deszcze tropikalne poprzedziły ostateczną bitwę o wąski pas wybrzeża w Buna, z którego Japończycy rozpoczęli atak wzdłuż szlaku Kokoda w sierpniu. Przestali walczyć na dwa dni, w tym czasie żołnierze alianccy pochowali 638 poległych Japończyków, którzy byli na liniach obrony wroga, obok tych, którzy jeszcze żyli i walczyli. W końcu 2 stycznia 1943 roku Buna padła pod ciosami Amerykanów, a 18 stycznia mała, ale silnie broniona osada Sanananda została zdobyta przez Australijczyków. Ceną zwycięskiej kampanii we Wschodniej Nowej Gwinei była wielka strata życia. Brygady australijskie straciły 5698 zabitych i rannych; Wojska amerykańskie liczące 13 645 osób straciły 2958.

Baza dla wodnosamolotów powstała na wyspie Tulagi (obok Florydy), która posiada naturalny port. Na początku tego miesiąca mała armia robotnicza została wysłana w konwoju składającym się z 13 statków do budowy lotniska na północnym, płaskim wybrzeżu Guadalcanal pod dowództwem pułkownika Ichiki.

375

Japończycy - ich oddziały robotnicze i niewielka siła, która wspierała projekt budowy lotniska, który wylądował na Guadalcanal w czerwcu 1942 roku - uznali wyspę za odpychającą, niegościnną i niezdrową. Głównym władcą wyspy wydawała się być malaria, przenoszona przez komary, które rozmnażały się na bagnach i lagunach. Wyspę odkrył w 1568 roku członek wyprawy Hiszpana Don Alvara Mendani – Pedro de Ortega na Europę. I to właśnie Pedro de Ortega nadał mu nazwę Guadalcanal – na cześć swojego rodzinnego miasta niedaleko Walencji. Był także pierwszym Europejczykiem, który zobaczył wyspę Savo za małą cieśniną, o której później napisał, że była „duża, okrągła, wypełniona dużą ilością jedzenia, mączystymi bulwami, miodem, korzeniami i świniami”. Pośrodku jest wulkan”. Budowa lotniska na Guadalcanal postępowała szybko. 29 czerwca dowódca sformowanej dziewiętnaście dni wcześniej japońskiej 8. Floty, wiceadmirał Gunichi Mikawa, przybył do bazy Rabaul w Nowej Brytanii na pokładzie swojego okrętu flagowego, ciężkiego krążownika Chokai. Jej siły pierwotnie składały się z pięciu ciężkich i trzech lekkich krążowników i niszczycieli. Również pod koniec czerwca 25. Flota Powietrzna kontradmirała Yamady przybyła do Rabaul z 24 bombowcami i 30 myśliwcami. W bazie hydroplanów Tulagi w pobliżu Florydy znajdowało się 10 wodnosamolotów i 10 myśliwców. Mając znaczne siły zgromadzone w Rabaul, Japończycy mogli sobie wyobrazić lądowy atak na Port Moresby ścieżką w dżungli, która przecina 4000-metrowe pasmo górskie Owen Stanley Ranga i lądowanie na wschodnim krańcu Nowej Gwinei - w Milne Bay. Plan dotarcia do Port Moresby drogą lądową został udaremniony przez wojska australijskie i amerykańskie po miesiącach zaciętych walk. Nie powiodło się również lądowanie w zatoce Milne pod koniec sierpnia. Tymczasem basen morski wokół wyspy Guadalcanal znajdzie się na czele wydarzeń morskich. Dojdzie do zaciętych walk o nieoczekiwanej intensywności dla obu stron. Spotykają się tu wektory potężnych sił, realizujących przeciwstawne cele operacyjne i taktyczne. Od pierwszych miesięcy 1942 roku Amerykanie, świadomi zagrożenia, jakie stanowi dla nich potężna baza japońska w Rabaulu, przygotowywali kontratak i odbili Wyspy Salomona oraz archipelagi Bismarcka. Ogólnie rzecz biorąc, ich plan polegał na przygotowaniu około 300-milowych „skoków" z wyspy na wyspę, czemu natychmiast pomogła budowa większej liczby pasów startowych w celu zapewnienia osłony powietrznej siłom desantowym. Przygotowanie operacji było spowodowane pewnymi komplikacjami. w sprawie podziału odpowiedzialności terytorialnej między różnymi dowództwami amerykańskimi na Pacyfiku.

376

Główne obszary Oceanu Spokojnego, jak pokazano na mapie XVII, obejmowały region Pacyfiku w odniesieniu do dowodzenia, podczas gdy Australia, część Wysp Salomona, Nowa Gwinea i Holenderskie Indie Wschodnie utworzyły region południowo-zachodniego Pacyfiku. Admirał Chester W. Nimitz był pierwszym dowódcą wszystkich sił, generał Douglas MacArthur był drugim. Obaj ci dowódcy byli mocno zdefiniowanymi jednostkami. Jak brytyjski wicemarszałek lotnictwa Kingston McCloughry, ekspert w kwestiach dowodzenia, pisze z pewnym ukłuciem: „… Obaj byli despotami i każdy chciał robić, co mu się podobało: żaden z nich nie był gotowy zgodzić się na znaczną redystrybucję sił, jak to wymaga kampanii krajów rozwijających się…” Co nie zmienia faktu, że obaj byli utalentowani militarnie i potrafili zniewolić i wydobyć z podwładnych to, co najlepsze, co jest przecież cechą konieczną dla wysokiego naczelnego wodza Japonii i Aleutów do Nowej Zelandii, na południu jest podzielona ze względów organizacyjnych na trzy strefy, ale najbardziej interesuje nas strefa południowego Pacyfiku, w tym wyspy Lesung London – Fidżi, Samoa i Nowe Hebrydy, a także wschodnia część Archipelagu Salomona Obszarem tym początkowo dowodził wiceadmirał Robert L. Ghormley, a od połowy października 1942 r. admirał William F. Halsey, który kiedyś uniknął katastrofy na swoim lotniskowcu, który znalazł poza Pearl Harbor 7 grudnia 1941 r. Admirał Nimitz dowodził swoją domeną morską z Pearl Harbor na Hawajach, generał MacArthur dowodził swoją strefą z Brisbane w Australii, a Halsey z Noumea w Nowej Kaledonii. W lipcu 1942 r. alianccy dowódcy na południowym i południowo-zachodnim Pacyfiku stanęli początkowo przed trzema zadaniami: 1. Zdobycie bazy Tulagi i wyspy Guadalcanal w Archipelagu Salomona. 2. Odebrać Japończykom pozostałe wyspy Archipelagu Salomona oraz bazy Lae i Salamaua w zatoce Huon na północnym wybrzeżu wschodniej Nowej Gwinei. 3. Zajmij i kontroluj Rabaul i sąsiednie pozycje japońskie. Wielka operacja, której ostatecznym celem było zdobycie Rabaul i unicestwienie Japończyków ze wszystkich Wysp Salomona, Archipelagu Bismarcka i Nowej Irlandii, została nazwana „Wieżą Strażniczą”. Początek ustalono mniej więcej na 1 sierpnia 1942 r. 4 lipca zabłąkana „latająca forteca” przerzucona przez niesprzyjające wiatry zrobiła zdjęcie obiektu, który wzbudził zainteresowanie i niepokój wszystkich rozszerzonych dowództw amerykańskich w regionie

377

Południowo-zachodni Pacyfik. Na płaskim północnym wybrzeżu wyspy, niedaleko brzegu, wyraźnie widoczny był długi biały pas startowy, który według powierzchownej analizy nadawał się do startu i lądowania bombowców. To zdjęcie odegrało rolę historyczną – pokazało ogrom zagrożenia dla ruchu morskiego i powietrznego, który ma kluczowe znaczenie dla obrony Nowej Gwinei i Australii. Japońskie lotnisko na Guadalcanal wyglądało jak strzała wycelowana w kluczowe strategiczne pozycje aliantów. Wiadomość o odkryciu pasa startowego stanowiła istotną innowację w proponowanej operacji Watchtower.Pierwotny plan zakładał przejęcie Tulagi u wybrzeży Florydy, 20 mil na północ od Guadalcanal, a samo Guadalcanal nie miało być celem w przypadku zmiany. data lądowania na brzegach tej wyspy została ustalona siedem dni później – 7 sierpnia… W ciągu miesiąca sztaby opracowały plan inwazji na Guadalcanal, pierwszego ofensywnego ataku mającego na celu odzyskanie skonfiskowanych terytoriów z rąk Japończyków. było bardzo mało czasu na przygotowanie nowego wariantu operacji, ale 26 lipca armada 76 okrętów zgromadziła się w rejonie 400 mil na południe od Fidżi. Transporty były chronione przez potężne zespoły okrętów wojennych – lotniskowce, najmłodszy pancernik North Carolina, pięć ciężkich krążowników, jeden lekki krążownik i 16 niszczycieli – pod dowództwem kontradmirała Crutchleya, oddelegowanego z marynarki brytyjskiej do marynarki australijskiej. W skład zespołu krążowników wchodziły na przykład amerykańskie krążowniki Astoria, Vincennes i Quincy oraz australijskie krążowniki ciężkie Canberra i Australia. Na australijskich krążownikach należących do zespołu admirała Crutchleya poprzedzająca lądowanie noc z 6 na 7 sierpnia 1942 roku minęła spokojnie. Marynarze, obudzeni ze snu do służby na stanowiskach bojowych, rozprostowali kości i pospiesznie wypili mocno posłodzone kakao, popijając je do ostatniej kropli z przechylanych kubków, a następnie zbierając hełmy. „Czarna i groźna kraina” była teraz widoczna po prawej stronie dziobu. Jak zauważył jeden z naocznych świadków, ... zabawnie było słyszeć, jak załoga pomostu wymieniała poglądy na temat sytuacji, szeptała cicho w podświadomym strachu, że wróg może

379

usłyszeć rozmowy i odkryć naszą obecność. Ale dzieliło go jeszcze dwadzieścia mil... Ekipa pokonała siedmiomilową cieśninę między wyspą Savo a wybrzeżem Guadalcanal. Wody wokół wyspy Savo były głębokie - płycizny zaczynały się dalej na wschód, na wodach między wyspą Floryda a Guadalcanal. Ponieważ warunki nawigacyjne na ogół nie były tu łatwe i wymagały znajomości „warunków lokalnych”, jak to określali piloci, nawigatorzy statków handlowych, które pływały tu do wojny, pełnili nocą funkcję doradców przy pomostach krążowników, pod gołym niebem Powierzchnia morza, olśniewająco posrebrzana przez gwiazdy południa, była gładka i pozbawiona fal. Około godziny 6 rano z katapult krążowników wystrzelono różowe samoloty zwiadowcze. O 6:13 amerykański krążownik Quincy otworzył ogień do brzegu iw tym samym czasie w powietrzu ryczały silniki - zbliżały się myśliwce i bombowce nurkujące; Wystartowały z lotniskowców wiceadmirała Fletchera, który tak wyróżnił się w bitwie o Midway 4 czerwca 1942 roku. O godzinie 6:53 wypłynął pierwszy statek desantowy z marines na pokładzie. Ustawione w szyku miały zaatakować planowany do lądowania odcinek wybrzeża, który w międzyczasie był intensywnie bombardowany przez artylerię krążowników Quincy i Astoria. Naoczny świadek opowiada o pierwszych chwilach operacji desantowej: teraz postrzępiona bryła wyspy Guadalcanal po prawej burcie stawała się coraz bardziej wyraźna, widzieliśmy ostre zarysy wysokich gór, ale ognia nie było widać z brzegu , ani nie widzimy samolotów wroga. Lądowanie przebiegło bezproblemowo, echa ciężkiego ostrzału artyleryjskiego słychać było od strony Tulagi koło Florydy... Nasza łódź z szarpnięciem uderzyła w piasek. Przeskoczyłem przez dziób, gdy minął mnie pierwszy rozładowany jeep, wszędzie ruch i hałas, ogień z karabinu maszynowego… Ale tuż przy plaży, w zagajniku palm kokosowych, atmosfera była bardziej napięta, widziałem za sobą marines, kłody , broń gotowa. Z zarośli dżungli dalej na południe dochodziły sporadyczne strzały. Grupy piechoty morskiej z twarzami umazanymi błotem i hełmami z gałązkami tworzyły patrole zwiadowcze. -1945. Tom II Canberra 1968.

380

Do wieczora 11 000 żołnierzy piechoty morskiej było na lądzie, a niektórzy, choć wciąż nieliczni, zaopatrzyli się. Japończycy przenieśli się w głąb lądu. Następnego dnia, 8 sierpnia, Amerykanie zajmą pas startowy z wyposażeniem technicznym i gotowymi zapasami wszelkiego rodzaju, w tym amunicją. Ciężki cios zostałby zadany planom japońskim… Ale na wojnie, jak w meczu bokserskim, cios ten miał być odparty przez aliantów potężnym pchnięciem – padł na okręty japońskiej 8. Floty stacjonującej w Rabaulu i Kawieng, kilkaset mil na północny zachód do wykonania.

Bitwa o wyspę Savo Spróbujmy zrekonstruować, co wydarzyło się w kwaterze głównej japońskiej 8. Floty, stacjonującej w Rabaul w Nowej Brytanii, w nędznym budynku, którego wstydziłyby się władze tej floty. Ale nie trzeba było być wybrednym, bo na wyspach Pacyfiku, z dala od Japonii, trudno było znaleźć coś porządnego. Tak przynajmniej sądzili japońscy oficerowie, którzy uważali swój kraj za ideał... W pierwszych dniach sierpnia sztab Mikawy napływał coraz liczniejszymi meldunkami z północnych wybrzeży Nowej Gwinei i Guadalcanal. Często pojawiały się doniesienia o krótkich bombardowaniach wyspy, podczas których grupy robocze w pośpiechu budowały duży pas startowy odpowiedni zarówno dla myśliwców, jak i bombowców. Jak już powiedziałem, marzeniem japońskiej załogi naziemnej było przedostanie się z przyczółków ustanowionych w rejonie Buna przez dżunglę Nowej Gwinei do Port Moresby, które było, że tak powiem, kluczem do obrony Australii. Ale 7 sierpnia o świcie odbiorniki radiowe w kwaterze głównej japońskiej 8. Floty w Rabaul wykrzyknęły słowa, ogłaszając bezprecedensowe komplikacje związane z wydarzeniami na wyspie Floryda i po drugiej stronie wąskiej cieśniny Guadalcanal. Wydarzenia te doprowadziły do ​​starcia między siłami morskimi obu stron, a następnie do przedłużających się, miesięcznych bitew, w których zginęły tysiące ludzi i dziesiątki statków. Wody między Gaudalcanaia na Florydzie i wyspą Savo zostały później nazwane przez żeglarzy alianckich cieśniną Ironbottom lub „Cieśniną Żelaza”, na cześć dużej liczby statków, które znalazły tu swoje morskie groby. Flota w Rabaul: 04:30 TULAGI CIĘŻKIE ZBOMBARDOWANE Z POWIETRZA I MORZA ZESPÓŁ SAMOLOTÓW WROGA WZROKOWANY Wkrótce potem nadeszła wiadomość, że wylądowały siły inwazyjne

381

na północnym wybrzeżu Guadalcanal, pomiędzy ujściami dwóch rzek, w pobliżu punktu oznaczonego na mapach jako Lunga Point. Dowódca małych sił lądowych osłaniających siły poinformował, że jego jednostki wycofują się na pokryte dżunglą wzgórza w głębi wyspy. Pięć minut po szóstej Tulagi wydała dramatyczne oświadczenie: SIŁY WROGA MAJĄ PRZEWAŻAJĄCĄ PRZEWAGĘ. BĘDZIEMY OBRONIĆ NASZE POZYCJE DO ŚMIERCI. Kwatera główna 8. Floty została zmiażdżona; Wstępne oceny na spotkaniu zwołanym przez wiceadmirała Gunichi Mikawę wypadły słabo. Nie stracono jednak odwagi i postanowiono jak najenergiczniej przeciwdziałać. Mikawa był znany jako oficer bojowy i czynny. Łączył inteligencję ze zdolnością do szybkiego działania. Cieszył się dużym autorytetem wśród swoich podwładnych. Komandor Ohmae, jego szef sztabu, opisał go jako „delikatnego człowieka, nigdy się nie podnoszącego, inteligentnego oficera marynarki o dużym doświadczeniu, otwartości umysłu i wielkiej odwadze”. różnych jednostek wysłano do załadowanego transportera Meiyo -Mam. O godzinie 9.30, trzy godziny po wschodzie słońca i alianckich krążownikach otwierających ogień do wybrzeża, 27 bombowców, eskortowanych przez 17 myśliwców, wystartowało z lotniska Rabaul w kierunku Guadalcanal. Dwie godziny później kierunek ich lotu został podany czystym tekstem przez Coast Guard Mason na wyspie Bougaimdelle, podając jedynie początkowy kryptonim składający się z pierwszych trzech liter nazwiska jego zamężnej siostry, Mr Stockie. To wczesne ostrzeżenie od obserwatora o kryptonimie „STO” pozwoliło flocie inwazyjnej przygotować silną obronę przeciwlotniczą, a japońskie samoloty, którym udało się przelecieć nad konwojem, źle zrzuciły bomby, chybiając celów… Tymczasem Mikawa i jego sztab pospiesznie opracował plan operacji morskich przeciwko aliantom. O drugiej po południu, osiem godzin po oddaniu pierwszych strzałów z Guadalcanal, plan był gotowy i wysłany do Tokio do zatwierdzenia. Admirał Nagano, szef sztabu japońskiej marynarki wojennej, początkowo uznał go za zbyt ryzykowny, ale nie widział innego Godny żart Dwie i pół godziny później wiceadmirał Mikawa na molo swojego flagowego krążownika Chokai na morzu w towarzystwie krążowników Tenryu i Yubari oraz niszczyciela Yunagi. W ciągu trzech godzin zespół ten napotkał ciężkie krążowniki stacjonujące w Kavieng w Nowej Irlandii. Po drodze zespół zauważył amerykański peryskop

382

Okręt podwodny „S-38” zmienił kurs, aby uniknąć ataku, ale otrzymał ostrzeżenie z powietrza, że ​​wrogi zespół posuwa się na co prawda niezbyt dokładnym kursem południowo-wschodnim - dwa niszczyciele i trzy większe okręty nieznanego typu., kpt. Munson, nie mógł wystrzelić torped, bo odległość między nim a japońskimi okrętami była zbyt mała (tak tłumaczył później), ale 8 miał zasilić garnizon na Guadalcanal. okrętu podwodnego „S-38” nie zachwycił admirała Crutchleya, który był odpowiedzialny za bezpieczeństwo zespołu desantowego. Czekał na dalsze doniesienia. O godzinie 10:26 srebrny dwusilnikowy statek zwiadowczy Hudson zauważył kilka małych, chudych sylwetek statków na powierzchni morza. Byli na kursie południowo-wschodnim i rozwijali znaczną prędkość, ich dzioby zarysowywały się wyraźnie białą falą. Zauważono również Hudsona, statki otworzyły ogień, samoloty zaczęły drżeć od zbliżających się eksplozji. Dowódca samolotu zidentyfikował zespół tego statku jako trzy krążowniki, dwa niszczyciele i dwa transportowce lub kanonierki wodnosamolotów. Późny raport o obserwacji japońskich okrętów dotarł dopiero o 18:39 do kwatery głównej kontradmirała Crutchleya, który znajdował się na krążowniku flagowym Australia na wodach Guadalcanal. „Historia bitwy o Guadalcanal nie będzie miała dalszego ciągu. Szczególną uwagę zwrócił na ostatnią część sprawozdań. Obecność lotniskowców wodnosamolotów w japońskiej załodze wskazywała na możliwość ataku powietrznego na flotę amerykańską i desantu. Przeglądał wszystkie aspekty raportu z powietrza, kiedy o 20:32 kontradmirał Turner wezwał go na pokład transportowca McCawley. Kontradmirał Turner dowodził Grupą Desantową Południowego Pacyfiku i pod tym tytułem był przełożonym australijskiego admirała. Rzeczywiście, kontradmirał Turner znalazł się w trudnej sytuacji. Lotniskowce pod dowództwem wiceadmirała Fletchera, osłaniające operację desantową od południa, kiedy otrzymały wiadomość o zbliżaniu się zespołu japońskiego, przesunęły się na skrajne południe, aby uniknąć ewentualnych ataków. Lądowanie w Tulagi naprzeciwko Guadalcanal było powolne i trudno było wiedzieć, co zrobić w przypadku japońskiego ataku. Tak więc Turner wezwał Crutchleya i dowódcę piechoty morskiej, generała Vandegrifta, na pokład swojego flagowego szybkiego transportowca. Crutchley przekazał dowództwo nad południową drużyną dowódcy Body z krążownika Chicago.

383

Crutchley nie chciał przyjść. Zmęczony całodziennymi obserwacjami, musiał użyć swojego statku flagowego, Australii, aby zdążyć na czas. Kontradmirał Turner był zaniepokojony, mimo że miał dość duże siły. Na północny zachód od wyspy znajdowały się niszczyciele Blue i Ralph Talbot. a osiem niszczycieli stacjonowało u wybrzeży Guadalcanal i Tulagi, aby osłaniać transportowce. Siedem krążowników patrolowało 12-milową cieśninę między Guadalcanal a wyspą Floryda, z których dwa, San Juan i Hobart, osłaniały wschodnie wejście do sektora cieśniny. ciężki krążownik Canberra i amerykański ciężki krążownik Chicago. Płynęli z północnego zachodu na południowy wschód z prędkością 12 węzłów, obracając się o 0 do 180 stopni co godzinę. Towarzyszyły im dwa niszczyciele, Bagley i Patterson. W sektorze północno-zachodnim patrolowały amerykańskie ciężkie krążowniki Vincennes, Quincy i Astoria w szyku liniowym, eskortowane przez niszczyciele Helm i Wilson. Co pół godziny krążowniki zmieniały kurs o 90 stopni, rysując kwadrat na wodach cieśniny. Kiedy dotarli do północno-zachodniej części linii wzroku, zobaczyli zarys górzystej wyspy Savo, jakieś pięć mil od przylądka Csperance, po lewej stronie. O północy odprawa kontradmirała Turnera na pokładzie „McCawleya” dobiegła końca i dowódcy floty postanowili, wbrew opozycji generała Vandegrifta, rano przenieść transportowce w bezpieczne miejsce, gdyż mogłyby stać się zbyt łatwym celem w przypadku ciężkiego japońskiego ataku powietrznego na Cawleya. wkrótce wkroczyli na pokład „Australii”, ale odmówili ponownego dołączenia do szeregów krążowników strzegących tej nocy południowego sektora. 1:00 w nocy 9 sierpnia. Niebo pociemniało od strony Savo, dowódca australijsko-amerykańskich krążowników i połowa wachty bojowej po cichu przygotowywała się do snu, podczas gdy zespół japońskich krążowników pod dowództwem wiceadmirała Gunichi Mikawy szarżował wzdłuż kanału wodnego między wyspą New Georgia a wyspą Santa. Isabel i samoloty katapultowane z pokładów krążowników, których zadaniem było rozpoznanie u wybrzeży wyspy zaatakowanej przez aliantów. Japońscy lotnicy byli sceptycznie nastawieni do raportów innych bombowców, nie mogli znaleźć żadnych wraków… dwa krążowniki, jeden niszczyciel i sześć rzekomo uszkodzonych transportowców oraz „trzy płonące krążowniki”, które również miały być celem japońskich bomb. dla Mikawy były jednak wiadomości o nieobecności amerykańskich lotniskowców w promieniu 100 mil, 25 – Pacific Storm

385

którzy byli śmiertelnym wrogiem, zwłaszcza za dnia. Na wszelki wypadek postanowił zaatakować sojuszniczą drużynę po zmroku. O godzinie 16:40 poinformował dowódców okrętów o swoich zamiarach. Zespół miał przejść przez Cieśninę Bougainville i wpłynąć na wody między północnym i południowym łańcuchem Wysp Salomona, mijając wyspy Choiseul, Vella Lavella, Santa Isabel i Nową Georgię, prześlizgnąć się przez cieśninę między małą wyspą Savo i Guadalcanal, i chwycił zaatakował aliancką drużynę desantową torpedami z Guadalcanal i ogniem artyleryjskim, a następnie zwrócił się przeciwko statkom atakującym bazę Tulagi w pobliżu Florydy. Wiceadmirał Mikawa początkowo przewidywał, że pierwszy atak rozpocznie się około pół godziny po północy, a następnie przesunął czas o godzinę do 1:30 w nocy. Japońska drużyna minęła Cieśninę Bougainville o drugiej po południu i zwiększyła prędkość do 24 węzłów, niezauważona przez obserwatorów na brzegu. W odbiornikach radiostacji okrętowych operatorzy słyszeli rozmowy amerykańskich lotników wracających na pokłady lotniskowców po walce z japońskimi bombowcami i myśliwcami wysłanymi z Rabaulu. Mikawa wierzył, że Amerykanie tego dnia nie będą w stanie zaatakować jego drużyny z powietrza, ale jego serce wypełniała obawa o następny dzień po bitwie, kiedy zlokalizowanie jego okrętów nie będzie trudne dla równie umiejącego liczyć wroga. możliwe kursy, prędkości i zasięgi. O godzinie 18:30 wszystkie materiały łatwopalne zostały zrzucone z pokładów japońskich okrętów do morza i zespół sformował się do nocnej bitwy. Mikawa prowadził teraz zespół ośmiu statków. U steru znajdował się jego okręt flagowy, ciężki krążownik Chokai, pod dowództwem komandora Hayakawy, nowoczesny okręt zdolny do rozwijania prędkości przekraczających 30 węzłów, wyposażony w najnowocześniejszą szybką artylerię, katapulty dla czterech samolotów wznosiły się nad nadbudówką Cztery ciężkie krążowniki Aoba, Kako, Kinugasa i Furutaka podążały za Chokai w odstępach 1200 metrów. Każdy z nich miał oprócz głównej artylerii 203 mm osiem wyrzutni torped kal. 609 mm. Za ciężkimi krążownikami podążały dwa lekkie krążowniki – Tenryu i Yubari – oraz niszczyciel Yunagi. Wiceadmirał Mikawa miał łącznie 34 działa kal. 203 mm, 10 dział kal. 140 mm, 27 dział kal. 127 mm i 120 mm oraz 62 działa. Japoński admirał wydał rozkaz bojowy: „Przynosząc najlepsze tradycje Cesarskiej Marynarki Wojennej, przystąpimy do nocnego ataku na wroga. Od każdego oczekuje się, że zrobi wszystko, co w jego mocy”.

386

Porządek bitwy przypominał trochę słowa Nelsona pod Trafalgarem, ale w takich sytuacjach łatwiej jest podążać za utartymi schematami niż wymyślać coś samemu. O godzinie 23:10 okręt flagowy wystrzelił dwa samoloty rozpoznawcze i obrał kurs na Tulagi i Guadalcanal. Miały one dostarczać informacji o pozycjach amerykańskich okrętów przez całą bitwę. Białe flagi rozpoznawcze zostały zainstalowane na pirsach sygnałowych japońskich statków. O 23:42 krążownik flagowy Chokai nakazał zwiększenie prędkości do 26 węzłów. Osiemnaście minut później, po otrzymaniu przez japońską drużynę meldunku z powietrza, że ​​w cieśninie na południowy wschód od wyspy Savo zauważono dwa pilnujące krążowniki wroga, japońska drużyna zwiększyła prędkość do 28 węzłów… z molo była już górzysta sylwetka widziana z Savo Wyspa. Obserwatorzy i sygnalizatory czołowego okrętu flagowego skanowali ciemny nocny horyzont. „Statek na sterburcie przy 30 stopniach! Mikawa decyduje szybko, jest za wcześnie na ostateczne starcie. Zmniejsz prędkość Przy 22 węzłach wydaje rozkaz: „Człowiek na lewą burtę. Dowódca i sternik powtarzają rozkaz. Okręt flagowy zawraca, a za nim reszta statków. Fala dziobowa słabnie, białe grzywy nie będą tak widoczne. Wszystkie działa zespołu są wycelowane w amerykański niszczyciel, który zawraca i odjeżdża, ostatecznie znikając. Patrz w kierunku, ale nie do tyłu; powszechna obserwacja błąd”, napisał później historyk bitwy. Napięcie na platformach bojowych spada – zespół przegapił pierwsze niebezpieczeństwo i pozostał niezauważony! Podobnie jak w przypadku niszczyciela Blue, zespół unika niszczyciela Ralpha Talbota i pozwala mu przejść na lewą burtę… Zespół płynie teraz po kursie 150 stopni z prędkością 26 węzłów. O 1:15 jest już na trawersie wyspy Savo, oddalonej o około 2,5 mili, około 4 km.Prędkość wzrasta do 30 węzłów, zaczyna się allegro ataku. Miałem przed sobą mapę z pozycjami wrogich statków, i tak było jeszcze daleko.” „Trzy krążowniki, 9 stopni w prawo, poruszają się na prawą burtę…” A potem spadochronowa bomba rozbłyskowa z jednego z naszych samoloty z realizmem wypełniały arenę przyszłych zmagań. Były - trzy krążowniki.

387

Dowódca Chokai, komandor Mikio Hayakawa, był gotowy. Jego potężny głos niósł się po molo. „Wyrzutnie torpedowe na sterburcie – ogień! Była 1:37 rano. Niemal natychmiast rozległ się dźwięk śmiercionośnej broni, te charakterystyczne pluski, gdy torpedy uderzały jedną po drugiej w wodę...* UWAGA: OBCE STATKI NA DRODZE Rozległ się sygnał ostrzegawczy z niszczyciela Patterson, eskortującego zespół południowego krążownika prawie zbiega się z momentem, w którym japoński samolot zrzucił flarę. Okręt flagowy Mikawy Chokai znajdował się w tym momencie około 4500 jardów od krążowników Chicago i Canberra w Australii, a kontradmirał Crutchley znacznie dalej na wschód. Ale co to jest na 4500 metrach na morzu? Grupa południowa, patrolująca wzdłuż wybrzeża Guadalcanal, była prowadzona przez australijski krążownik Canberra pod dowództwem dowódcy FE Gettinga, a za nim amerykański krążownik Chicago. Krążowniki były chronione od frontu przez niszczyciele Patterson i Bagley, na molo australijskiego krążownika powietrze było beztroskie, jednak nadeszła wiadomość lotnicza ze wspomnianego samolotu rozpoznawczego klasy Hudson o zbliżających się trzech krążownikach i trzech niszczycielach, ale Dowódca Getting uważał, że możliwa była pomyłka obserwatorów lotniczych. Według niego był to prawdopodobnie normalny ruch morski między wyspami. Wkrótce potem dowódca statku opuścił molo; jego nocna kabina była zaciemniona, w nocy nie widział światła, żeby nie tracić czasu na przyzwyczajanie wzroku do ciemności na platformie bojowej w przypadku alarmu bojowego. Zasnął w pełnym ubraniu w głębokim fotelu, z ujściem tuby mówiącej połączonej z platformą kompasu blisko jego ucha. Kapitan Wight, sternicy, obserwatorzy, sygnaliści i oficerowie łącznikowi pozostali na doku Canberry. Po godzinie 1:00, kiedy zespół Mikawy znajdował się mniej niż 15 mil morskich, komandor Getting został poinformowany o ryku silników samolotów i pojawieniu się odległe błyski flar po flarach Południe i Północ Oficer na krążowniku Quincy, w grupie północnej, został opisany jako „lekko histeryczny” na sugestię, że samolot może być samolotem wroga Canberra - Ślepy pomimo radaru Ze wspomnień komandora Toshikazu Ohmae , oficer sztabowy ósmej floty. Japońska marynarka wojenna w czasie II wojny światowej. Annapolis 1971.

388

- Nie miała pojęcia, jak blisko jest wróg. Ich radar, który mógł wykrywać krążowniki z odległości 30 mil morskich od morza, wydawał się zawodzić tutaj, w otoczeniu wysp. I tak niefortunnie, że od strony wyspy Savo, skąd zbliżała się ekipa japońska, pojawił się gęsty szkwał i stopił sylwetki japońskich krążowników, tak słabo widoczne na tle wyspy… Trzy minuty później Japońskie torpedy zostały wystrzelone przez kapitana Wighta na molo. Australijski krążownik zauważył eksplozję w odległości około 6000 jardów. Chwilę później zauważono trzy białe ślady torped, a z niszczyciela Patterson rozległo się ostrzeżenie o zbliżaniu się trzech wrogich okrętów. Dowódca wydał rozkaz „cały naprzód”. W tym samym czasie strzelcom rozkazano otworzyć ogień. Wróg znajdował się około mili morskiej na prawym kursie dziobu. Jak pisze historyk: „Nagle nawigator Mesley został na chwilę oślepiony przez eksplozja za platformą kompasu To był pocisk z pierwszej japońskiej salwy, który trafił i zniszczył pomieszczenie nawigacyjne, eksplozja rzuciła Plunketta Cole'a na pokład i stanowisko wyrzutni torped z wyrzutni torpedowych na lewej burcie, ale zebrał się, wstał i tylko nacisnął spusty mechanizmu odpalania torpedy, gdy pocisk, następna salwa japońska, uderzył w róg platformy kompasowej. Oślepiony po raz drugi, Mesley przypomniał sobie obraz po wybuchu: „Kiedy znów zacząłem widzieć, zobaczyłem postacie leżące na podłodze i Rozpoznałem wśród nich dowódcę... Ten pocisk zabił Cole'a, śmiertelnie zranił dowódcę statku, komandora Gettinga, i zabił lub zranił wszystkich innych na platformie kompasu i stacji wyrzutni torped. Spusty mechanizmu spustowego nie reagowały na wysiłki Plunketta-Cole'a. Ranny przez spalony kombinezon, udał się do doku, aby zapoznać się z sytuacją i zobaczył obraz zniszczenia. Mesley objął dowództwo nad statkiem jako najstarszy żyjący. Canberra, nie strzelając ani jednym działem z głównych dział, została wyeliminowana z walki. Mesley zauważył, że statek zwalnia i przechyla się. Sternik poinformował, że ster nie odpowiada, a Mesley wydał rozkaz sterowania silnikami. Wszystkie wewnętrzne łącza komunikacyjne zostały zerwane. Druga salwa japońska uderzyła w maszynownię, światła zgasły, a ocalałym wydawało się, że to ich własny ogień artyleryjski, w ciągu kilku sekund ciśnienie pary spadło, gęsty dym zaczął wypełniać halę - z użycie flar specjalnych było możliwe G.H. Zobacz GUI: Royal Australian Navy 1939-1942 Vol. I. Canberra 1957.

389

tylko na trzy kroki. W ciągu pięciu minut ostatni ocaleni z ciosów opuścili maszynownię. Całkowity udział Canberry w tym nagłym starciu z wrogiem trwał nie więcej niż dwie minuty, mniej więcej tyle samo, ile znajdowała się pod japońskim ostrzałem.Została trafiona 24 pociskami wroga, co wystarczyło, aby krążownik zamienił się w płonący wrak o temperaturze 120 stopni, ale były one ani razu nie użyty ... Amerykański niszczyciel Patterson, towarzyszący zespołowi krążowników, zawrócił w lewo w momencie japońskiego ataku torpedowego, wycelował swoje działa w atakujących i otworzył ogień, gdy Japończycy zaczęli kierować się na północny wschód, aby zawrócić Poszedł więc za nimi, strzelając ostro zygzakiem. W zamieszaniu bitwy oficer broni podwodnej nie usłyszał rozkazu wystrzelenia torped od komandora porucznika Walkera, dowódcy okrętu. Wkrótce eksplozja na rufie wstrząsnęła statkiem, który został trafiony japońskim pociskiem, a dwa działa rufowe przestały działać. Zapaliły się również ładunki prochu. Działka dziobowe strzelały do ​​końca – do momentu, gdy ukazały się sylwetki szybko wycofujących się Japończyków. Dopiero po zakończeniu tej krótkiej bitwy komandor Walker zdał sobie sprawę, że torpedy nie zostały wystrzelone, ponieważ nikt nie słyszał jego rozkazu. Niszczyciel Bagley, który skręcił ostro w lewo na początku bitwy z Pattersonem, nie mógł wystrzelić torped, najniebezpieczniejszej broni okrętu, w cel przez ten szybki obrót. Ale Bagley miał więcej szczęścia niż Patterson, ponieważ nie sięgali! brak japońskiego pocisku. Krążownik Chicago, okręt flagowy południowego zespołu, wypadł znacznie gorzej po niefortunnej Canberze. Jak pamiętamy, zamiast kontradmirała Crutchleya na spotkanie z kontradmirałem Turnerem, jego dowódca, komandor Bode, dowodził całą drużyną. Na nabrzeżu „Chicago”, podobnie jak na krążowniku „Canberra”, musiał panować duch optymizmu lub przynajmniej sporej pewności siebie. Pomimo trzech sygnałów ostrzegawczych (o godzinie 1.42 nad brzegiem wyspy Savo zauważono pomarańczowe rozbłyski, potem upiornym blaskiem rozbłyski oświetliły pobliskie lądowisko i wreszcie zauważono, że Canberra wykonuje nieprzewidziany ostry zakręt) dowódca , komandor Bode nie zareagował natychmiast i dopiero pojawienie się w ciemnościach sylwetek nieznanych okrętów skłoniło go do uzbrojenia 5-calowych dział i wystrzelenia pocisku oświetlającego. O godzinie 01:46 obserwator zaalarmował molo wezwaniem o nadchodzącym śladzie torpedy z prawej burty. Bode wydał komendę „prawa burta”, a po kolejnym ostrzeżeniu o torpedach lewej burty – „lewa burta”. Pomimo zaciekłych manewrów okrętu - minutę później, o godzinie 1:47 w nocy, w dziób uderzyła japońska torpeda

390

Cruiser iw monstrualnej eksplozji oderwała się, wysyłając fantastyczną fontannę wody, która zalała pokład. Niestety, wystrzelone pociski oświetlające nie eksplodowały, a strzelcy z Chicago nie mogli zobaczyć celu dla swoich dział w swoich goglach, Chicago wkrótce zostało trafione w przedni maszt, ale nie poważnie. Sylwetka japońskiego niszczyciela Yunagi została teraz na krótko zarysowana w ciemności, a 25 pocisków krążownika poleciało w jego kierunku, ale bez skutku… Zdezorientowany, zaskoczony i załamany dowódca Bode popełnił teraz kolejny niewybaczalny błąd zespołu krążownika, który nie ostrzec północ przed wydarzeniami: Czekał go straszny los – spotkanie z przyspieszającą niegdyś maszyną śmierci – japońską drużyną 8. Floty… Rozpoczyna się druga faza walki, nie mniej dramatyczna i szybka niż pierwsza, Mikawa celuje w grupę statków rozpoznanych przez jego samoloty zwiadowcze, składającą się z trzech amerykańskich krążowników z serii „City”: Astoria, Quincy i Vincennes. Nowoczesne, silnie uzbrojone statki, z których każdy kosztował 11 milionów dolarów, weszły do ​​​​służby tuż przed wojną, 1934-1937. To oni patrolowali północną część Cieśniny między Guadalcanal a Florydą i wyspą Savo, posuwając się z małą prędkością 10 węzłów. Właśnie zmienili kurs na północny-zachód i kierowali się na wulkaniczną wyspę Savo. O godzinie 0144 zespół Mikawy ponownie zwraca się w lewo, aby zbliżyć się do tej grupy statków. Manewr zespołu Mikawy nie został jednak wykonany składniowo i w wyniku odejścia krążownika Furutaka, a za nim dwóch lekkich krążowników Tenryu i Yubari, dwie grupy posuwały się mniej więcej równolegle, z zachodnią dowodzoną przez okręt flagowy Chokai, a za nim Kako, Aoba i Kinugasa, a od wschodu wspomniane krążowniki, które wyrwały się z szyku.” Komandor Ohmae, który był na molo okrętu flagowego Chokai, wspominał: „Kierowaliśmy się teraz na północny-zachód i zobaczył jedną drugą grupę statków wroga 30 stopni do lewej burty. Reflektory Chokai oświetliły cele i otworzyliśmy ogień do wrogiego krążownika The Japanese Navy in World War II, op.cit.

391

O 1:53 w nocy reflektory Chokai były używane nie tylko do wskazywania celów, ale także do wskazywania statkom własnym pozycji krążownika flagowego, gdy amerykańskie okręty oddalały się od kursu grupy Mikawa, pierwszego okrętu, który trafione japońskimi pociskami były ostatnimi z krążownika Astoria w formacji. Dziesięć minut przed otwarciem ognia przez Japończyków sternik zapisał w swoim notatniku kolejną zmianę kursu, a kapitan Topper zauważył ostrzał artyleryjski na Florydzie i skomentował, że piechota morska z pewnością nie urządzała sobie pikniku. Oficer artylerii był zajęty sprawdzaniem radaru artyleryjskiego - wadliwe części zostały wymienione. Przy -1.45, jak później ustalono, zauważono lekkie drżenie kadłuba. Uważano, że były one wynikiem bomb głębinowych zaatakowanych przez japoński okręt podwodny z jednego z niszczycieli, natomiast – jak się później okazało – to japońskie torpedy zakończyły swój kurs na południe i zostały wystrzelone w kierunku Canberry i Chicago, które eksplodował w wodzie. Obserwatorzy usłyszeli kolejny samolot przelatujący nad statkiem, ale rozradowani oficerowie uznali to za pomyłkę - w końcu wentylatory statku wydają podobne odgłosy... Ktoś nagle krzyknął: - Światła w lewo! Rzeczywiście, nad Guadalcanal rozbłysło zielonkawe światło, zarysowując linię brzegową wyspy. Oficer artylerii, kapitan Truesdell, wezwał dok i kazał im otworzyć ogień. Najwyższy czas na to, bo nieprzyjaciel włączył reflektory, które okryły Astorię swoimi snopami, zaraz potem 203-milimetrowe pociski pierwszej japońskiej salwy zagwizdały i wybuchły przed dziobem amerykańskiego krążownika Mikawa – 9 dział z rykiem Astorii otoczył krążownik błyskiem wylotowym. Na pokładzie krążownika Astoria był korespondent United Press, Joe Louis Custer. Pisze o pierwszych chwilach walki: Obudziły mnie przenikliwe, przenikliwe dźwięki trąbki sygnałowej dochodzące z głośnika w mojej kabinie. Pomyślałem - wstałeś już? Jak to się stało, że po prostu poszedłem do łóżka? Było mi ciepło pod prześcieradłem; wygodnie, czułem się zrelaksowany: wahałem się, czy wstać, czy nie. Zabrzmiała trąbka - może 12 razy i nagle "trrrr!" rozświetliło żaluzje włazu. Zaczynamy! Japończycy! Gdy bosymi stopami dotknąłem ziemi, złapałem się za gówno - ubierz się błyskawicznie!

392

nową kurtkę, którą naciągnęłam na głowę i w tym momencie „wiedziałam” – wiedziałam, że zrobię sobie krzywdę, wiedziałam też, że nie zginę. To było tak jasne i oczywiste, jakby ktoś tak mi powiedział, i tak wyraźnie, że go złapałem, ale już go nie ma. Miałem niejasną nadzieję, a może myślenie życzeniowe, że będzie gdzieś w okolicy bioder, prawdopodobieństwo trwałego okaleczenia się zmniejszy. jedno: nagle zrobiło mi się chłodno i spokojnie, co będzie, to będzie. nie ma czasu na skarpetki po ciemku, szukanie butów, a kiedy je włożyłem na statek znowu się zatrząsł. granat eksplodował tuż obok mnie i nagle „ra-ra-ra" niewidzialnych odłamków szrapnela odbijających się jak stalowy popcorn uderzany o ścianę klatki. Nie widziałem ich, ale słyszałem, jak gwiżdżą, gdy rozpryskują się nad naszymi głowami. Instynktownie uchyliłem się i natychmiast zdawał sobie sprawę, jak bezsensowny był ten gest. Muszę szybko zdobyć kamizelkę ratunkową i stalowy hełm. Zrobiłem pół tuzina kroków wokół kabiny i zamarłem. Astoria płonęła na śródokręciu: mniej niż pięćdziesiąt stóp ode mnie płomienie podskoczyły i trzaskały gwałtownie; zarysy samolotów na katapultach otoczyły płomienie. MacKnight! gdzie jest mac On będzie wiedział, co robić. Kamizelki ratunkowe musiały być w pobliżu - przypomniałem sobie o tym i odwróciłem się. Japoński statek przesunął reflektor o kilka stóp, jego jasna biała wiązka znalazła się przed nadbudówką pirsu i okrążyła Wieżę Drugą. Reflektor był ogromny – wydawał się mieć 36 cali długości; Mogłem dostrzec niewyraźny zarys wrogiego statku. Jego sylwetka sugerowała krążownik. Było trochę przed naszym prawym trawersem, w odległości, jak przypuszczałem, 5000 jardów. ... Wystrzelił ponownie, w tym momencie z jego broni buchnęły płomienie. Zastanawiałem się, czy wzrok mnie nie myli. Wydawało mi się, że widzę pociski lecące w naszą stronę, czerwone cegły otoczone kulą płonącego dymu. Ryknęły nasze przednie działa – rozległ się rozdzierający błonę bębenkową huk ośmiocalowych dział. W świetle białego reflektora ich ogień wydawał się jasnożółty. I zdałem sobie sprawę, że widziałem to w mojej kabinie - nasze działa strzelały. Pokład jęknął od wstrząsów, a gryzący dym prochu wypełnił moje nozdrza. Bardziej czułem, jak ktoś za mną zapada się, niż je słyszałem. Odwróciłem się i zobaczyłem - jak cień - ludzką postać na kolanach próbującą wspiąć się na bujany pokład... * * J.L. Custer: Astoria's Ordeal, w zbiorze: The United States Navy in World War II, op.cit.

393

Po pierwszej salwie dowódca Greenman, w pełni ubrany i spał w budce alarmowej, dotarł do doku. Zbudzony ze snu, urażony, że coś dzieje się bez jego rozkazu, strofuje swoich podwładnych, pytając, kto dał alarm bojowy i kto wydał rozkaz otwarcia ognia. Do kapitana Toppera mówi: „Myślę, że strzelamy do własnych statków, nie ekscytujmy się i nie działajmy zbyt szybko!” Wstrzymać ogień! Rozkaz dociera do artylerzystów, ale kapitan Truesdell jest zrozpaczony i błaga dowódcę: „Na litość boską, sir, proszę wydać rozkaz strzelania”. Dowódca Greenman dochodzi do filozoficznego wniosku: „Nasze działania, musimy je powstrzymać!” W międzyczasie okręt flagowy Mikawy, krążownik Chokai, wystrzelił jeszcze trzy salwy, a japońskie pociski zaczęły wybuchać w pobliżu Astorii. Więcej mogło uderzyć w statek. I zanim Astoria wznowiła ogień, przerażająca piąta salwa z Chokai przebiła się przez jej nadbudówkę, skracając dystans o prawie dwa kilometry podczas dyskusji na doku Astorii. „Astoria” zmienia kurs, zygzakiem, odpala w sumie 11 salw z grota z artylerii, z których zdecydowana większość chybiła. Japończycy otworzyli ogień do Astorii z odległości 6000 m, a ostatnie salwy wystrzelili z odległości 5300 m. Po tym, jak piąta salwa wybuchła na śródokręciu i rozpaliła ogień, Astoria stała się łatwym, widocznym celem. Statek, ciągle pod ostrzałem, traci prędkość - jedzie tylko z prędkością siedmiu węzłów; Obserwatorzy widzą przed sobą płonące statki - siostrzane krążowniki Quincy i Vincennes już płoną, ale wciąż walczą. Na molo Astorii nawigator, oficer sygnalizacyjny i sternik giną jeden po drugim. I przez prawie pół minuty nikogo nie było przy sterze! Powalony i ranny podoficer Young wstaje i bierze ster statku w osłabione ręce, kierując statek z powrotem na kurs, z którego już zszedł. W końcu dowódca zdaje sobie sprawę, że jego statek znajduje się na linii ognia między brat krążownik „Quincy” i Japończycy wpadają w kłopoty, więc nakazuje zwrot na prawą burtę. Astoria, statek nazwany na cześć starożytnego amerykańskiego miasta w Oregonie, wciąż walczy: oficer łączności, kapitan Davidson, wyrusza z molo do nieuszkodzonej wieżyczki dziobowej nr 2, celuje w reflektory krążownika Chokai i oddaje ostatnią dwunastą salwę na wieży dziobowej japońskiej wieży flagowej. Ale teraz to koniec. Pokryty pociskami i odłamkami Astoria zostaje zredukowana do płonącego wraku, niezdolnego do nawigacji ani walki. Na pokładach, pomostach i pomieszczeniach statku 216 zabitych i 186 rannych. Astoria pozostanie na powierzchni i zatonie do południa

394

o godzinie 12:15 na wodach cieśniny, półtorej mili od południowo-wschodniego wybrzeża wyspy Savo, pirogowie niełatwo schodzą na dno na oczach oszołomionych tubylców… W bitwie, która rozwinęła się szybko iz pewnością trwało krócej niż przeczytanie tego opisu, odegrało znaczącą i pozytywną rolę... własnego błędu. Przypadkowe rozbicie zespołu japońskiego na dwie grupy o równoległych kursach spowodowało, że amerykańskie okręty zostały otoczone lub znalazły się między dwoma pożarami. Najbardziej dotknięty był krążownik Quincy, który wziął swoją nazwę od jednej z najstarszych osad w Stanach Zjednoczonych. Po ostrzeżeniu niszczyciela Patterson i rozbłyskach flar, na Quincy ogłoszono alarm bojowy, a obudzony ze snu komandor Moore znalazł się na głównym stanowisku dowodzenia. O braku „wyszkolenia” w sytuacjach awaryjnych świadczy jednak fakt, że strzelcom nie udzielono żadnych instrukcji ani odpowiednich informacji, a krążownik ze swoimi trzema wieżami wyruszył na spotkanie z Japończykami, chroniąc dziewięć dział kal. 203 mm. ustawić w pozycji „0”. Japoński krążownik Aoba, ustępujący tylko Chokai, włączył reflektory i zalał amerykański statek jasnym światłem. Japończycy, ku swemu zdumieniu i wielkiej radości, ujrzeli działa wroga ustawione jak w paradzie. Na ich oczach tylko wieżyczki amerykańskiego statku zwróciły się w lewą stronę. I podczas gdy japońskie pociski spadały już do wody przed dziobem Quincy, amerykańscy strzelcy i amunici dopiero zaczynali przygotowywać się do ostrzału, więc sytuacja nocnej bitwy pod przylądkiem Matapan na Morzu Śródziemnym podobnie zaskoczyła Powtórzyła się angielska trójka.Włoskie krążowniki, których wieże w kategoriach piechoty znajdowały się w pozycji „spoczynku”. Ale załoga krążownika miała zostać wyprostowana: kapitan Heneberger, pierwszy oficer odpowiedzialny za artylerię, szybko znalazł się na swoim stanowisku dowodzenia, a wkrótce potem Quincy wystrzelił dwie pełne salwy w kierunku japońskiego krążownika oddalonego o 8000 jardów, a reflektory już go rozszarpały. przód japońskich pocisków statku. W tym momencie na nabrzeżu krążownika rozgrywa się dramat, który może mieć fatalne skutki – komandor Moore wątpi, czy strzela do własnych okrętów grupy południowej, zwłaszcza że sylwetki potencjalnych okrętów wroga są ledwo widoczne i niemożliwe do zidentyfikowania gołym okiem. Więc komandor Moore nakazuje włączenie świateł i Quincy skręca w prawo, aby uniknąć zderzenia z poprzedzającym krążownikiem.

395

stawić czoła wrogowi po lewej stronie. Dlatego nie może strzelać z wieżyczek dziobowych. Podczas tury w pobliżu samolotu na katapulcie eksploduje japoński pocisk. Samolot natychmiast zapala się i teraz Quincy jest wyraźnie widoczny bez reflektora, gdy przekracza wody cieśniny. Przednia wieża nr 2 jest unieruchomiona, krążownik zostaje trafiony torpedami, obie grupy japońskich okrętów. Dowódca decyduje i daje dramatyczny rozkaz: „Przejdziemy między nimi, uderz jak najmocniej.” Z grupy trzech nieprzyjacielskich okrętów środkowy wyrwał się z szyku i zaczął sterować w naszą stronę, jakby chciał nas staranować – wspomina sam dowódca Toshikazu Ohmae. „Chociaż cały kadłub płonął, przednie wieże krążownika były statkiem obsługiwanym przez dzielnych ludzi, ale wkrótce znalazł się na poważnej liście, gdy spadła na niego lawina naszego ognia… A jednak z bliskiej odległości wystrzelił pocisk celny 8-, który trafił w kabinę operacyjną naszego Chokai i eksplodował, rozbijając molo i naszą wieżę nr 1. Byliśmy zaskoczeni i trochę zdenerwowani, ale po chwili wola walki wróciła, gdy "Chokai" znowu zaczął strzelać. Zeszłam na dół do sali operacyjnej i zastałam ją pełną szczątków. Gdyby ten 8-calowy pocisk wylądował 5 metrów bliżej dziobu, zabiłby wiceadmirała Mikawę i cały jego personel. * ...Los Quincy'ego został przypieczętowany: wkrótce po tym, jak dowódca Quincy'ego, komandor Moore, wydał heroiczny rozkaz ataku na obie grupy japońskie, został śmiertelnie ranny, a wszyscy w sterówce zginęli. Japońska „Długa lanca” uderza w kotłownię nr 4. W raporcie końcowym oficer mechanik kapitan Elmore informuje, że silniki tracą prędkość i gaśnie. W deskach wybijano łatki. Szpital na statku został zrównany z ziemią, a działa przeciwlotnicze zniszczone.Kiedy młody oficer artylerii Andrew, wysłany przez kapitana Henebergera, dotarł do molo, ujrzał widok, który nim wstrząsnął: stało tylko trzech lub czterech mężczyzn, jeden pozostał w samej sterówce Na sterze stał sygnalista, który bezskutecznie próbował utrzymać sterburtę statku na kursie, a kiedy zadałem mu pytanie, dowiedziałem się, że znajdujący się w pobliżu dowódca, komandor Moore, rozkazał mu uruchomić statek biegnij rozsądnie! Dlatego sygnalista próbował utrzymać kurs na wyspę Savo, oddaloną o około cztery mile od portu.* Japończycy podczas II wojny światowej, op. cytat

397

Ładny. Poszedłem na lewą stronę sterówki, szukając widoku na wyspę. Zauważyłem, że statek ostro przechylił się na lewą burtę i jednocześnie ukłonił. W tym momencie dowódca lekko się podniósł, po czym upadł do tyłu, wydając z siebie tylko jęk. * Kilkanaście minut później, o godzinie 2:35, krążownik „Quincy” przewrócił się do góry dnem na lewą burtę i uderzył w dno z podniesioną rufą. Spośród tysiąca członków załogi 370 zginęło, a 167 rannych Vincennes znalazło się pod ostrzałem z powodów opisanych wcześniej, ale pierwsze momenty akcji na jej doku były podobne do tych na Astorii i Quincy. Pomimo ostrzeżeń niszczycieli o pojawieniu się wrogich samolotów, dopiero błysk świecących pocisków zaalarmował załogę krążownika. Jej dowódca, komandor Riefkohl, odpoczywał w tym czasie w kabinie alarmowej. O 1:43 w nocy, po ostrzeżeniu niszczyciela Patterson o wrogich statkach wpływających na wody Guadalcanal, dowódca i jego szef sztabu, komandor Mullan, omówili lokalizację, a konkretnie skąd nadlatują pociski i co oznaczają odległe podwodne eksplozje. i dźwięki, ostrzał artyleryjski na południu, ale zdecydował, że to najprawdopodobniej krążownik Chicago broniący się przed samolotami wroga. Widoczność też była słaba – właśnie przechodziła kolejna ulewna ulewa. Ten amerykański krążownik również nie szczędził nastroju wojennego optymizmu. Około godziny 1.50 Vincennes został oświetlony reflektorem i dowódca Riefkohl, zamiast skierować działa swojego statku w tamtą stronę, założył, że światło pochodzi z jednego z okrętów grupy południowej, praktycznie w tej chwili nie. Obecni jako siła bojowa Wezwanie przez radio... do Japończyków, aby wyłączyli reflektory Jego oficer artylerii skierował swoje wieżyczki artyleryjskie na źródło niesamowitego światła, na wszelki wypadek, ale bez wieży swojego dowódcy nie mógł otworzyć pożar na nowojorskim placu Optymizm mieszkańców miasta szybko się skończył, gdy 500 metrów przed dziobem krążownika trysnęły fontanny wody, wyrzucone w powietrze ciężkimi pociskami Kako. Wahanie się skończyło; Vincennes pluł ogniem iw drugiej salwie trafił przeciwnika - jak się później okazało - ciężki krążownik Kinugasa. Ale Japończycy zapalili Vinny Maru – jak żartobliwie nazywali krążownik jej marynarze – przyspieszyli i wkrótce uderzyli w Vincennes na śródokręciu i podpalili samoloty na wyrzutniach. Te płonące były doskonałym celem; więc historia się powtórzyła.” SE Morison: Walka o Guadalcanal. Boston 1949.

398

Pojedynki artyleryjskie między Astorią i Quincy. Wróg wyłączył reflektor, nie widząc wyraźnie celu. Japońskie pociski miały zabójczy efekt - zniszczyły, zmiażdżyły, zniszczyły i zerwały wszystkie połączenia wewnętrzne, unieruchomiły wieże. W jednym z frontowych pokoi lekarz-chirurg, komandor porucznik J.D. Blackwood operował młodego stewarda, czarnego mężczyznę, który miał zaszytą postrzępioną szczękę. Japoński pocisk, który eksplodował w pokoju, pochłonął życie całego zespołu chirurgicznego, podczas gdy pacjent przeżył, najwyraźniej ukryty przez ciała ratowników. Zaciskając szczękę w dłoni, zerwał się ze stołu operacyjnego i pobiegł na pokład… Vincennes był teraz ostrzeliwany przez obie grupy japońskich statków, a komandor Riefkohl zdecydował się skręcić ostro na prawą burtę, gdy bokserzy mówią: „Zejść z linii ataku”. . Niewiele to jednak pomogło i właśnie podczas tego halsu przy 1,55 Vincennes został trafiony dwiema lub nawet trzema torpedami wystrzelonymi z krążownika Chokai, które eksplodowały w kotłowniach na lewej burcie. Siedem minut później torpeda z krążownika Yubari eksploduje w Boiler Room 1, zabijając tam wszystkich, głowa nie ma już spójnego obrazu sytuacji, ktoś krzyczy, że w pobliżu wynurzyła się łódź podwodna, znowu reflektory, rym z kierunku, z którego mają jeszcze nie strzelali wrogowie, a może własny statek jako znak rozpoznawczy, ale przynosi to nowy deszcz pocisków - Japończycy biorą „1/incennes” za admiralicję i chcą go jak najszybciej wysłać. Próby otoczenia statku zasłoną dymną kończą się niepowodzeniem, ponieważ nic już nie działa. Oficer zostaje wysłany do wieżyczek artyleryjskich, wraca i melduje dowódcy, że armaty zniknęły, prawie pogięte, bezużyteczne - główne wieże artyleryjskie otrzymały bezpośrednie trafienia, podobnie jak działa 5-calowe. *Podczas gdy komandor Riefkohl zastanawia się, czy wydać załodze rozkaz opuszczenia statku, gdy przechył się zwiększy, za kwadrans druga Japończycy uznają, że Vincenne mają po prostu dość i że szkoda marnować pociski na coś, co już jest w beznadziejnej sytuacji państwo. Zgasili więc reflektory i przestali strzelać. Ostatnie próby odzyskania statku na pokładzie. Szef sztabu, komandor porucznik Mullan, organizuje zespoły strażackie i nakazuje wyrzucić amunicję za burtę. W środku tej szaleńczej aktywności wybucha pot o średnicy 127 mm*.

399

odcina mu nogę. Osoby odpowiedzialne za szyfry i szyfry niszczą lub wyrzucają tajne dokumenty za burtę. Ku rozpaczy płatnika jego kasa fiskalna, paragony i rachunki są zmiecione przez przypływ na pokładzie, oddzielając go od oficjalnego skarbu. Fala zmywa komandora Riefkohla i jego łącznika Patricka. Obaj zrobią wszystko w wodzie, aby pomóc lub uszczęśliwić żeglarzy - w końcu te wody są znane z tego, że roi się od rekinów. W końcu, o 2.50 nad ranem, widzą koniec: Vincennes, który pięć kwadransów temu był wdzięcznym statkiem o wyrzeźbionej, nowoczesnej sylwetce, jest teraz absolutnym wrakiem, po prostu wywracającym się i tonącym oraz wściekłą mieszanką wzburzonej wody i pary w Liściach na powierzchni morza 590 osób płaci życiem lub ranami za nierówną bitwę statku, którego patronem było najstarsze miasto w stanie Indiana... Około godziny 2:00 na platformie bojowej okrętu flagowego „Chokai” panował triumfalny nastrój. W świetle płomieni płonących i eksplodujących okrętów alianckich bitwa powoli dobiegała końca. Ale napięcie i podniecenie związane z walką jeszcze nie opadło na trybunach. Chociaż zespół japońskiej 8. Floty odniósł druzgocące zwycięstwo, zostało ono odniesione pośród szalejących napięć. Sytuacja szybko się zmieniła, drużyna nie manewrowała z pełną precyzją i nieoczekiwanie dla dowódcy podzieliła się na dwie grupy. Istniało również ryzyko opadnięcia na mieliznę, zwłaszcza w drugiej fazie bitwy, gdy akcja przeniosła się na wody północne między Guadalcanal a Florydą. Ale potem, w tej końcowej fazie starcia, kiedy wszystko wydawało się wskazywać na ostateczne zwycięstwo, Chokai, z nieznanych jeszcze powodów, zmienił kurs, przełamał formację swojej grupy ciężkich krążowników i było pięć minut po drugiej pocisk otrzymany z umierającego krążownika. Quincy”. Jeden zniszczył pokład załogi, drugi uderzył w katapultę wodnosamolotu, a trzeci w jedną z wieżyczek dziobowych, nie powodując większych uszkodzeń. Piętnaście minut później, o 2:20, Mikawa nakazał wszystkim statkom zaprzestanie operacji. Obie grupy japońskich okrętów miało przepłynąć kanał między wyspą Savo a Florydą, zostawiając w porcie wulkaniczną Savo. Okręt flagowy zwiększył prędkość do 35 węzłów, aby powrócić na czoło kolumny. Decyzja Mikawy o wycofaniu się była jednak dramatyczna: Po pokonaniu wroga Po zadaniu tak ciężkich strat mógł albo zebrać swoją drużynę – co z pewnością zajęłoby dużo czasu – i zaatakować amerykańskie transportowce u wybrzeży Guadalcanal, albo jak najszybciej opuścić pole bitwy, aby uniknąć ewentualnych nalotów amerykańskich na lotniskowcach japoński admirał zdecydował się na drugie rozwiązanie, które sobie wyobraził

400

Siły lądowe z łatwością rozprawią się z Amerykanami. Był również pewien prawdziwości teorii „decydującej bitwy morskiej", która była żywa w japońskiej marynarce wojennej od czasów Cuszimy. Jednak Mikawa popłynął na północny zachód i cieszył się ze swojego zwycięstwa. Podobno stracił tylko 38 ludzi i 33 rannych Jego okręt flagowy „Chokai” wystrzelił do 308 pocisków 203 mm i 120 pocisków 120 mm i 8 torped i poniósł największe straty - 34 zabitych i 32 rannych. Łącznie japońskie okręty wystrzeliły 61 torped i 1020 pocisków 203 mm z pocisków i obok wyspy Savo , Japończycy uszkodzili amerykański niszczyciel Ralph Talbot, który wykazał się tak słabą opieką. Po południu 9 sierpnia Mikawa podzielił zespół na dwie grupy: wysłał krążowniki Aoba, Kako, Kinugasa i Furutaka do Kavieng w Nowej Irlandii, podczas gdy pospieszył z resztą swoich sił do Rabaul w Nowej Brytanii Jego sukces został uczczony przez miejscowy garnizon, a admirał Yamamoto, dowódca floty, przekazał wiadomość: Bardzo doceniam dzielną i ciężką walkę każdego członka waszej drużyny dużo. Oczekuję, że pomnożysz swoje sukcesy i dołożysz wszelkich starań, aby wesprzeć siły lądowe Armii Cesarskiej zaangażowane w zaciętą bitwę. Jednak w Rabaul nie było jeszcze wiadomo, że zespół Mikawy poniósł wielką stratę w drodze powrotnej. Tutaj został złapany z prędkością 10 węzłów na południe od wyspy Simbari, mniej niż 70 mil od Kavieng, przez stary i wysłużony amerykański okręt podwodny „S-44” (wyporność 870/1135 ton, 4 wyrzutnie torpedowe) pod dowództwem Johna R. Moore'a Tuż przed godziną 9:00 Moore zauważył japońską drużynę i przeprowadził atak torpedowy z niewielkiej odległości 700 m. Osiem minut po wykryciu Japończyków cztery amerykańskie torpedy dotarły do ​​boku ciężkiego krążownika zespołu Kako , którego załoga nie mogła zapobiec uderzeniu po zbyt późnym dostrzeżeniu wodnych śladów torped. A może była zbyt upojona sukcesem? Po pięciu minutach krążownik "Kako" wywrócił się i zatonął. W powstałym zamieszaniu "S-44" z łatwością uciekł. Pierwsza bitwa o wyspę Savo zakończyła się przekonującym zwycięstwem Japonii. Cztery ciężkie krążowniki wroga zostały zatopione, jeden krążownik i jeden niszczyciel uszkodzony. Japońska eskadra poniosła lekkie straty. Przebieg bitwy stał się okazją do szeroko zakrojonych śledztw prowadzonych przez dowództwo amerykańskie. Wysłano nawet umyślnych inspektorów wysokiego szczebla. Ich wnioski w zasadzie sprowadzały się do tego, co następuje: „Główną przyczyną niepowodzenia było całkowite zaskoczenie, 26 – Pacific Storm

401

osiągnął nieprzyjaciel”. W szczegółowych uwagach podkreślano, że w obliczu nocnego ataku nieprzyjaciela gotowość bojowa okrętów była niewystarczająca i nie można było wyciągnąć logicznych wniosków z obecności samolotów nieprzyjaciela nad tym rejonem o zbliżającej się bitwie, która w radarach niszczyciela rozwiała nadzieje 'Ralpha Talbota', a Blue dodatkowo pokazał brak komunikacji, co doprowadziło do niewiarygodnie długich opóźnień w meldunkach z przeciwnej drużyny, która była Australia nie widziała walki.Jak pamiętamy, zawiózł dowódcę grupy na konferencję z admirałem Turnerem.Komendant Getting, który zginął na Canberze, dowodził statkiem przez mniej niż dwa miesiące.Na wszelki wypadek część winy został położony na odejście tragarzy, jak to uczynił admirał Turner w swoim typowym żołnierskim stylu: „Zostałem bez tragarzy, nagi…” W każdym razie wina była tak szeroko rozłożona i tak równomiernie rozłożona, że ​​jak w rezultacie nikt nie został szczególnie pociągnięty do odpowiedzialności za to, co się stało, i nie było to pocieszeniem dla komandora Body, dowódcy krążownika Chicago, który tak niefortunnie dowodził. Zakończył życie samobójstwem, targany wyrzutami sumienia, poczuciem współodpowiedzialności za straszliwy los grupy krążowników z północy, o którym nie poinformował o japońskim ataku. Prawdą jest, że kontradmirał Crutchley podkreślał później korzyści płynące z trzymania wroga z dala od floty transportowej, ale nie mógł wymazać liczby ofiar na statkach i ludziach, w sumie 1023 zabitych i 709 rannych.

Umocnienie pozycji i nowa bitwa - w pobliżu wschodnich Wysp Salomona Pomimo taktycznej klęski morskiej w nocy z 8 na 9 sierpnia 1942 roku Amerykanie umocnili się na Guadalcanal i zaczęli nacierać z własnym, częściowo zdobytym sprzętem, korzystając z podbitego japońskiego lotnisko, nazwane „Henderson Field” na cześć dowódcy eskadr bombowców marynarki wojennej w bitwie o Midway, majora Loftona Hendersona, próbowało ostrzelać artylerię w USA. Czasami pojawiały się też japońskie bombowce

402

Amerykański garnizon na Guadalcanal i sąsiedniej Florydzie nie chorował z przejedzenia - zapasy wystarczały na dwa posiłki dziennie, podawane ze zdobytym japońskim ryżem. Niecały tydzień po bitwie cztery amerykańskie niszczyciele – Colhoun, Gregory, Little i McKean – zbliżyły się do wybrzeży wyspy i wylądowały na 120 ludziach – obsłudze naziemnej lotniska; Wyładowywali także paliwo lotnicze i amunicję do dział pokładowych samolotów i bomb. Pięć dni później, 20 sierpnia, 12 bombowców nurkujących Dauntless i 19 myśliwców Wildcat wystartowało 20 sierpnia z lotniskowca eskortowego Long Island, bezpiecznie wylądowało na nowym lotnisku i stało się zalążkiem stacjonujących tam sił powietrznych USA. 19 dodatkowych Wildcatów i 12 nurków plus eskadra starszych myśliwców, które były mało przydatne w walce powietrznej, ponieważ nie osiągnęły wysokości słynnych japońskich myśliwców Zero. W tym czasie wróg nie pozostawał bezczynny - sześć japońskich niszczycieli pod dowództwem kontradmirała Raizo Tanaki wylądowało 900 żołnierzy na okupowanym przez Japonię odcinku wybrzeża w nocy z 18 na 19 sierpnia. Trzy dni później wojska japońskie - w rzeczywistości niewystarczające, aby wytrzymać całą dywizję morską Stanów Zjednoczonych - desperacko zaatakowały Tenaru terytorium rzeki i poniósł druzgocącą klęskę. Prawie cały kontyngent wylądowany przez Tanaka został zniszczony, podczas gdy dobrze przygotowani Amerykanie stracili tylko 25 ludzi. Po klęsce nad rzeką Tenaru japońskie dowództwo zaczęło dostrzegać oczywisty fakt, że źle oceniło rozmiar amerykańskiej operacji i liczbę sił wyokrętowanych na Guadalcanal. Nawiasem mówiąc, to sam cesarz Hirohito, najlepiej świadomy niebezpieczeństwa, na wieść o amerykańskiej inwazji na Guadalcanal postanowił wrócić do Tokio ze swojej letniej rezydencji w Nikko; wcześniej jednak szef sztabu floty, admirał Nagano, przyszedł do niego i poprosił o audiencję. „Wasza Królewska Mość”, powiedział, „nie dzieje się nic, co zasługiwałoby na uwagę Jej Królewskiej Mości.” Jako dowód przedstawił nawet raport japońskiego attache wojskowego w Moskwie, że wróg ma tylko 2000 ludzi na Guadalcanal i że amerykański plan było zniszczenie pasa startowego i wycofanie się z wyspy... W każdym razie klęska nad rzeką Tenaru pokazała, że ​​sprawy japońskie na Guadalcanal są w złym stanie, dlatego cała połączona flota japońska stacjonowała w pierwszej fazie walk na wyspa na wyspach japońskich, zmierzając w kierunku nowego teatru działań, pełnego nowych napięć bojowych, Yamamoto chciał wyeliminować najgroźniejszego wroga morskiego

403

na Wyspach Salomona – zespół lotniskowców wiceadmirała Fletchera – i zajmuje się transportem nowych żołnierzy na Guadalcanal. Teraz, gdy niebezpieczeństwo stało się oczywiste w całym swoim horrorze, Kwatera Główna Cesarstwa nakazała przeniesienie 5800 żołnierzy pierwotnie przydzielonych do obszaru Midway i stacjonujących w obszarze Atolu Truk w drugiej fazie operacji, które również zostały wykorzystane do osiągnięcia ostatecznego zwycięstwo. Admirał Yamamoto miał w tej operacji dwa główne cele. Pierwsza dotyczyła unicestwienia sił morskich USA na Wyspach Salomona; zwłaszcza eliminacja amerykańskich lotniskowców. Miało to zostać przeprowadzone przez potężne siły morskie dowodzone przez wiceadmirała Nobutake Kondo; obejmowało to silny zespół operacyjny kierowany przez znanego już wiceadmirała Chuichi Nagumo. Pomimo porażki w Midway pozostał na swoim stanowisku i nadal dowodził silną grupą lotniskowców, składającą się z najbardziej zaawansowanych jednostek japońskiej floty, Zuikaku i Shokaku, które razem miały 131 myśliwców o zasięgu co najmniej stu mil. dłużej niż samoloty amerykańskie. Oba lotniskowce weszły do ​​służby rok temu i dysponowały dużą prędkością (34 węzły). Oddział ten, dowodzony przez kontradmirała Hiroakiego Abe, miał być osłonięty tzw. oddziałem wysuniętym, składającym się z dwóch szybkich pancerników (Hiei i Kirishima), trzech krążowników (7 Eskadra Kontradmirała Nishimury) oraz 10 Eskadry Niszczycieli z krążownik Nagara Kondo, do którego między innymi dwie eskadry ciężkich krążowników i potężny ogień obejmowały zespół wsparcia z pancernikiem „Mutsu” z działami 406 mm. Sam Yamamoto krążył po Atolu Truk swoim okrętem flagowym, największym i najpotężniejszym pancernikiem świata Yamato, a wszystkie te zespoły miały w razie potrzeby zneutralizować pozostałości wrogich okrętów po atakach grupy lotniskowców. na zachód od grupy lotniskowców i składający się z lekkiego lotniskowca Ryujo (37 samolotów), ciężkiego krążownika Tona i dwóch niszczycieli do wsparcia drugiego zadania Yamamoto, polegającego na poprowadzeniu konwoju z Rabaul liczącego 1500 żołnierzy, który ma wylądować na Guadalcanal w pobliżu przylądka Tassafaronga i kontradmirał Raizo Tanaka, dowodzony przez 2. Eskadrę Niszczycieli z krążownikiem Jintsu, miał chronić konwój. Zespołem wsparcia ogniowego dowodził znany wiceadmirał Mikawa na czele czterech ciężkich krążowników, a całą siłą działającą z Rabaul dowodził wiceadmirał Nishizo Tsukahara. Zespoły dowodzone przez Tsukaharę opuściły Rabaul i bazę na Wyspach Shortland 19 sierpnia, wkrótce po wycofaniu się sił wiceadmirała Kondo

404

z atolu Truk. Grupa okrętów podwodnych miała odegrać rolę w całej operacji, przeprowadzając zwiad przed głównymi siłami i czyhając na wroga. Łącznie Japończycy użyli 59 okrętów wojennych i 176 samolotów transportowych oraz 100 maszyn z lotnisk w Rabaulu. Japońskie statki posuwały się na południe pod osłoną gęstej chmury, która zasłaniała je przed amerykańską obserwacją powietrzną. 23 sierpnia uzupełnili paliwo na morzu. O 4:00 rano tego dnia flota japońska znajdowała się 400 mil od wybrzeża wyspy. Pięćdziesiąt mil dalej znajdowały się transporty z 1500 ludźmi na pokładzie, eskortowanymi przez Tanaka. Plan dowództwa polegał na wylądowaniu połowy sił na przyczółku, a następnie reszty.W tym czasie obie strony otrzymały pierwsze doniesienia o ruchach wroga. Yamamoto zdecydował się odłożyć lądowanie sił lądowych o jeden dzień i zniszczyć mały amerykański zespół okrętowy, który miał zawierać lotniskowiec sygnalizowany samolotami zwiadowczymi. Yamamoto i Kondo nie byli w pełni świadomi obecności sił amerykańskich na morzu lub na lądzie. Tymczasem na południowy wschód od Wysp Salomona do bitwy przygotowywała się potężna grupa zadaniowa, a nawet cała flota – Task Force 61, dowodzona przez wiceadmirała Franka J. Fletchera, składająca się z trzech lotniskowców – Saratoga, Enterprise i Wasp – pancernika North Karolina, sześć krążowników i 17 niszczycieli. Pod względem organizacyjnym Fletcher's Task Force 61 został podzielony na trzy zespoły - Task Force 11 z lotniskowcem Saratoga (87 samolotów) pod osobistym dowództwem Fletchera, Task Force 16 z lotniskowcem Enterprise (87 samolotów) pod dowództwem kontradmirała T.C. Kinkaida, Task Force 18 z lotniskowcem Wasp (79 samolotów) dowodzonym przez kontradmirała Leigh Noyes. Każdy lotniskowiec miał odpowiednią osłonę krążownika i eskortę niszczyciela. Ostatnia drużyna została wysłana na południe w celu uzupełnienia paliwa i nie wzięła udziału w nadchodzącej bitwie, która przeszła do historii wojny na Pacyfiku pod tą nazwą ze względu na bliskość Archipelagu Wysp Salomona.Do rana 23 sierpnia drużyna amerykańska liczyła 150 mil na południowy wschód od pola Henderson i 50 mil na wschód od Wyspy Malaity. Fletcher został ostrzeżony dwa dni wcześniej. O ruchach Japończyków informowały samoloty zwiadowcze i nieoceniona straż przybrzeżna, która szczególnie bacznie obserwuje siły japońskie operujące poza obszarem Rabaul. z rejonu Kanału Panamskiego na pomoc Wyspom Salomona ruszyły pancerniki Washington i South Dakota oraz krążownik przeciwlotniczy Juneau. Oni oczywiście nie mieli czasu wziąć udziału w nadchodzącej bitwie, a główny ciężar spoczywał na stronie amerykańskiej, na lotniskowcach Fletchera. O 9:50 z wyspy Ndeni wystartował samolot zwiadowczy

405

Na archipelagu Santa Cruz zauważył konwój Tanaki w drodze na Guadalcanal. Meldunek wywołał akcję powietrzną - 31 bombowców i 6 samolotów torpedowych wystartowało z pokładu lotniskowca "Saratoga" o godzinie 14:45... i nie znalazło wroga, który przestraszony pojawieniem się samolotu zwiadowczego , nagle się zmienił. To samo zrobił z wiceadmirałem Kondo ze swoich głównych sił, które do 6:00 rano 24 sierpnia leciały na północny zachód, aby uniknąć starcia, gdy zadanie lądowania było zagrożone, przeleciały spokojnie na lotniskowcach Fletchera, samoloty wysłał tego popołudnia, wylądował już na Henderson Field i cieszył się szczególną ciszą w nocy pod ostrzałem artyleryjskim japońskiego niszczyciela Kagero. Niebo nad Wyspami Salomona było zachmurzone i od czasu do czasu padało. Poranek 24 sierpnia był wypełniony ożywioną działalnością rozpoznawczą po obu stronach - samoloty japońskie i amerykańskie próbowały odnaleźć siły przeciwnika. O godzinie 9:05 samolot zwiadowczy z bazy na wyspie Ndeni zlokalizował japońską drużynę z lotniskowcem Ryujo 280 mil na północny zachód od sił Fletchera. Kolejny raport z lotu o godzinie 11:28 zlokalizował ten sam zespół w odległości 245 mil. Pół godziny wcześniej na pokładzie Saratogi. Wróciło 37 samolotów, którym nie udało się znaleźć konwoju Tanaki. Nie ufając doniesieniom zwiadowczym, Fletcher wysłał własny zwiad o godzinie 12:29 – 23 samoloty Saratoga „przenoszące bomby i lornetki", według historyka walki. Siły Fletchera zostały wkrótce zaalarmowane obrazem, który pojawił się na ekranach radarów: ponad dwadzieścia impulsów, miecze świetlne najwyraźniej zmierzały w kierunku Guadalcanal, samolot zrzucony z japońskiego lotniskowca wykryty przez samoloty zwiadowcze, którym Fletcher niespecjalnie ufał... Według dowódcy Tameichi Hara, dowódcy niszczyciela Amatsukaze, który był częścią okładki zespół pędził teraz na południe z prędkością 26 węzłów ... O 7.13 *, gdy nad południowym Pacyfikiem wstawał dzień, został zauważony przez amerykański wodnosamolot Towarzyszył nam przez wiele mil, po czym zawrócił i odleciał po zebraniu wystarczających informacji o naszych siłach. Morze było wyjątkowo spokojne. Zza chmur co jakiś czas przebijało się słońce. O 11:00 byliśmy 200 mil na północ od wybrzeża Guadalcanal. 6 bombowców i 15 maszyn bojowych wystartowało z "Ryujo" i poleciało w kierunku wyspy... Zdawałem sobie sprawę, że czas japoński wyprzedza czas amerykański o 2-3 godziny.

406

XXI. Bitwa na wschodnich Wyspach Salomona – 24 sierpnia 1942 r

Te 21 samolotów to nie wszystko, co znajduje się pod pokładem lotniskowca i zastanawiałem się, dlaczego Ryujo nie zestrzelił pozostałych dziewięciu myśliwców dla osłony powietrznej bezbronnego „Ryujo” i nie zadał mu śmiertelnego ciosu. Byłem coraz bardziej zły na zaistniałą sytuację...* Dowódca "Amatsukaze" nie mógł wiedzieć, że atak samolotów z lotniskowca "Ryujo", wspieranego przez bombowce z Rabaul, nie powiódł się: w zaciętych walkach powietrznych amerykańskie myśliwce zestrzelił 21 maszyn dalej; Henderson Field nie poniósł większych szkód. Fletcher zdecydował, że nadszedł czas na atak: o godzinie 13:45 lotniskowiec Enterprise wystrzelił 30 bombowców i osiem samolotów torpedowych przeciwko zespołowi, którego rdzeniem był wspomniany wcześniej mały lotniskowiec Ryujo. Ta grupa powietrzna była dowodzona przez komandora porucznika H.D. filc. Łącznie z wcześniej podniesionymi samolotami Saratogi, 51 amerykańskich bombowców i 15 samolotów torpedowych było teraz w powietrzu, najmniejszy, najsłabszy japoński zespół z lotniskowcem Ryujo. Prawdą jest, że w tym okresie nadeszły meldunki od innych japońskich zespołów – samoloty zwiadowcze zgłosiły Zespoły Shokaku i Zuikaku w odległości 198 mil oraz Zespół Kontradmirała Abe (cztery krążowniki) w odległości 225 mil. Jednak Fletcher, który został fatalnie przyjęty na swoim okręcie flagowym, otrzymał te wiadomości z innych statków tak późno, że nie mógł nic zrobić, aby zmienić kierunek ataku swoich sił... ... Według komandora Hary, dowódcy Amatsukaze - pozostałych siedmiu myśliwców zostało podniesionych na pokład lotniskowca Ryujo, a Ryujo obrócił się do wiatru, by wyrzucić je w powietrze. I oto na niebie pojawiły się srebrne maszyny o pozaziemskiej formie… Komandor porucznik Felt pojawił się nad lotniskowcem o 15:50, a jego bombowce rozpoczęły nurkowanie z wysokości 14 000 stóp, przebijając się przez ostrzał artylerii przeciwlotniczej. Widząc zespół składający się z lotniskowca, krążownika i dwóch wspomnianych niszczycieli, Felt podzielił swoje siły tak, że siedem bombowców nurkujących i dwa bombowce torpedowe zostało skierowanych przeciwko krążownikowi Tona, a 22 nurków i pięć samolotów torpedowych zaatakowało lotniskowiec . Gdy atak przeprowadził ten ostatni, dowódca lotniskowca komandor Tadao Kato, który przeżył bitwę, stwierdza, że ​​podczas pierwszego ataku torpeda trafiła T. Hara: Japanese Desboyer kapitan, Nowy Jork 1972.

408

w rufę statku i zablokował ster. Podczas kolejnych nalotów bombowych Ryujo wymykał się spod kontroli i krążył w dużych kręgach. Piętnastu nurków nie trafiło w statek, chociaż bomby zrzucone przez osiem samolotów zdetonowały dość blisko jego burt. W tym momencie Felt powiadomił przez radio nurków przygotowujących się do ataku na statek, aby zaatakowali krążownik i zaatakowali Ryujo. Sam zaatakował pierwszy, uderzając w kabinę załogi; kolejne 13 maszyn zdobyło jeszcze trzy trafienia. Piloci samolotów torpedowych mieli trudności z określeniem pozycji i kursu lotniskowca, który był już spowity chmurami czarnego dymu – ich ataki z odległości około tysiąca metrów nie powiodły się. Dowódca Hara na pokładzie niszczyciela Amatsukaze zobaczył obraz ataku w następujący sposób: ... 12 dział przeciwlotniczych lotniskowca strzelało z przerwami bez widocznego sukcesu, dwie lub trzy bomby uderzyły w tył statku i przebiły pokład załogi. Karmazynowe płomienie buchnęły z dziur, a następnie w krótkim odstępie czasu Kilka kolejnych bomb uderzyło w statek Kolumny wody otoczyły lotniskowiec, który był spowity gęstym czarnym dymem – i nie było zasłony dymnej Jej zbiorniki paliwa zostały trafione i zapaliły się Czy ona tonie jeszcze? ... Teraz uwaga wrogich samolotów zwróciła się na nas, mój niszczyciel ciągnął teraz 33 węzły, dziko zygzakiem, aby uniknąć trafień. Odrzuty fali dziobowej spadły na pokład i zmoczyły mnie na zbudowanym pokładzie bojowym. Żadne bomby nie trafiły w mój statek, ale kilka spadło dość blisko. Wziąłem głęboki oddech, gdy samoloty w końcu wystartowały i spojrzałem na „Ryujo”. Czarny dym zaczął się rozwiewać i pojawiła się sylwetka lotniskowca. Przestał się poruszać do przodu, stał nieruchomo i po prostu zatonął, ostry przechył odsłaniający pomalowane na czerwono dno kadłuba, fale uderzające o pokład nawigacyjny, był to nieco żałosny widok. Ryujo nie wyglądało już jak statek, ale jak ogromny ognisty piec, z którego buchały czerwone, niesamowite płomienie. W tym momencie zaczęły wracać samoloty, które wystartowały z lotniskowca na Guadalcanal. Krążyli, bezradni i beznadziejni - nie mieli gdzie wylądować... Kapitan Felt obserwował wyniki bitwy krążąc w chmurach i wkrótce zobaczył, jak ryujo zaczyna się przechylać. Można było zobaczyć akcję ratunkową - przejmowanie ocalałych przez statki tarczowe. Uratowano około trzystu z 924-osobowej załogi. Kilka godzin później, o godzinie 20:00, lotniskowiec zatonął w falach. Kiedy wiceadmirał Nagumo usłyszał doniesienia o ataku na ryujo, założył, że tak

409

Pora na realizację drugiej części planu taktycznego - zadania śmiertelnego ciosu głównym siłom wroga. Pierwsza fala samolotów wystartowała z pokładów Shokaku i Zuikaku o godzinie 15:07, druga o godzinie 16:00. Dwie minuty później na amerykańskim lotniskowcu Enterprise ekrany radarów zarejestrowały zbliżającego się wroga oddalonego o 88 mil. Z pokładu wystartowało pięćdziesiąt trzy myśliwce i na razie wszystko szło dobrze, ale wkrótce eter zamienił się w straszny bałagan, bo na jednej częstotliwości fali były samoloty osłonowe – i tak bardzo rozmowne – i maszyny wracające z ataku, a także samoloty z patroli zajmujących się okrętami wrogich okrętów podwodnych. A gdy od strony słońca, które chowało się już za linią horyzontu, pojawiły się japońskie samoloty, wyrzucone w powietrze przez Zuikaku i Shokaku – bardzo podekscytowany sytuacją i wymieniający się uwagami i ostrzeżeniami bojowy strażnik po prostu przeszkodził oficerowi operacyjnemu , który kieruje obroną przewoźnika. W powstałym zamieszaniu tylko 11 myśliwców zaatakowało zbliżającego się wroga, 12 interweniowało podczas samego ataku, a reszta dołączyła do akcji, gdy wróg wycofywał się po ataku. Wkrótce Japończycy odnieśli trzy trafienia, zadając straty i uszkadzając statek. Na rufie Enterprise japońska bomba weszła do windy samolotu i eksplodowała pod pokładem hangaru, zabijając 35 ludzi i wywołując ogromny pożar, a dwie pozostałe zabiły i zraniły wielu marynarzy. ustawili skuteczną zaporę przeciwlotniczą - nie dotarła do nich ani jedna bomba. W tym czasie radary zarejestrowały drugą falę japońskiego ataku – sytuacja uszkodzonego lotniskowca stała się dramatyczna. Gdyby te 30 maszyn przełamało obronę i zrzuciło bomby, los statku byłby prawdopodobnie przesądzony, zwłaszcza że zablokowany ster uniemożliwiał jakiekolwiek manewry przez 40 minut. Na szczęście jednak ta grupa japońskich samolotów „przesunęła" trasę o 50 mil i wróciła z pustymi rękami. Drugi duży amerykański lotniskowiec, Saratoga, którego samoloty zatopiły Ryujo, wyszedł z bitwy bez szwanku i wszedł na pokład Ryujo, jej wrócił własny samolot misji. W późnych godzinach wieczornych Amerykanie poważnie uszkodzili japoński samolot transportowy Chitose, który został unieruchomiony przechyłem 30 stopni i obrał kurs na Japonię, gdzie został całkowicie odbudowany po naprawie. Bitwa dobiegła końca. Enterprise walczył z pożarami przez godzinę i 25 sierpnia o godzinie 13:00 obrał kurs na Pearl Harbor. Stracił w bitwie 74 ludzi. Straty samolotów nie były tak duże, jak oczekiwano: siedem samolotów zginęło w walce, siedem było początkowo bezużytecznych.

410

dalsze środki; trzy zostały wyrzucone za burtę, ponieważ uszkodzenia uczyniły je bezużytecznymi. Japończycy stracili lotniskowiec i około 70 samolotów*, a ich lotniskowiec był nieczynny przez wiele miesięcy. A co stało się z 1500 żołnierzami, którzy maszerowali w kierunku Guadalcanal i dla których właściwie stoczono całą bitwę? Rankiem 25 sierpnia japońskie transportowce i ich eskorty zostały zaatakowane przez amerykańskie bombowce wystrzelone z pola Henderson, a następnie z „latających fortec" Espiritu Santo. Konwój został rozbity, krążownik flagowy „Jintsu" kontradmirała Tanaki Der Dowódca operacji został poważnie uszkodzony, a niszczyciel Mutsuki został zestrzelony, w wyniku czego Rabaul odwołał operację. Bitwa o wschodnie Wyspy Salomona w sierpniu, w której jednostki morskie obu stron nie widziały się, nie była decydującą bitwą, ale pokrzyżowała japoński plan zmiany sytuacji militarnej na Guadalcanal. Do trzeciej dekady sierpnia Centralną rolę, nie tylko taktyczną, ale także operacyjną, a nawet strategiczną, wyraźnie odczuwało amerykańskie lotnisko Henderson Field na Guadalcanal, w pobliżu wojska lądowe. Z drugiej strony, biorąc pod uwagę dysproporcję sił morskich na korzyść Japończyków, niemożliwe było powstrzymanie ich wysyłek wojsk i zaopatrzenia na wyspę. Te nocne naloty zostały wkrótce nazwane przez Amerykanów „Tokyo Express”, z pewnym szyderstwem… i dużo większym szacunkiem dla wroga; Japończycy rozmieścili małe grupy statków i transportowców, a duszą całego przedsięwzięcia był kontradmirał Raizo Tanaka, uparty dowódca marynarki wojennej, więc noc dla amerykańskich żołnierzy na wyspie była pełna niepewności i strachu: co się wydarzy z ich ciemności, kiedy błyski luf nieprzyjacielskich dział marynarki wojennej wystrzeliły w morze, kiedy powietrze wypełnił świst i huk japońskich pocisków spadających na pas startowy w Henderson Field? Japończycy powiększyli swój garnizon na Guadalcanal do 6000 ludzi , stacjonujących po obu stronach amerykańskiego pasa startowego, a dowódcy naziemni armii cesarskiej zdecydowali, że nadszedł czas na kolejny proces zdobywania sił i ostatecznego zajęcia upragnionego lotniska, które tak tanio przybyło w sierpniu. Po zachodzie słońca 12 września Japończycy Siły lewicowe przeszły do ​​ofensywy, tym razem próbując ominąć pozycje amerykańskie od południowego wschodu i nacierać w kierunku pasa startowego. W planie amerykańskie źródła szacują straty japońskie na 90 samolotów.

411

Powodzenia, bo wróg nie miał ciągłej linii obrony - nie mieli na to wystarczającej siły. Generalny atak został przeprowadzony przez wojska japońskie dopiero w dniach 13-14 września, a główna bitwa rozegrała się w rejonie Bloody Ridge, Blood Ridge, jak później nazwali to piechota morska - wzgórze oddzielające obszar lotniska od południa. Bronił go batalion spadochroniarzy, wspierany na flankach przez jednostki artylerii i broni automatycznej. W nocnych walkach wręcz szaleńczo szarżująca japońska piechota została zmasakrowana precyzyjnym ostrzałem artylerii, moździerzy i karabinów maszynowych; Walka wręcz toczyła się 1500 metrów od pola startowego. Małe grupy japońskie zdołały przedostać się do stanowiska dowodzenia generała Vandegrifta, gdzie zostały zniszczone. 600 Japończyków zginęło w szaleńczych atakach na Blood Crag, a kolejnych 600 zmarło z powodu ran podczas odwrotu przez dżunglę. Spośród 3450 mężczyzn biorących udział w ataku połowa była martwa, zaginiona lub ubezwłasnowolniona od miesięcy. Lotnisko zostało uratowane; 40 marines zginęło, 103 zostało rannych. Okazało się więc, że wróg został zdecydowanie pokonany na lądzie, a jego sposób walki okazał się nieskuteczny: wszak, jak ktoś słusznie powiedział, odwagi w wojnie trzeba używać rozsądnie... Tymczasem sytuacja Amerykanów na stan morza staje się znacznie gorszy: 15 września, podczas próby wzmocnienia jej macierzystego garnizonu na Guadalcanal siłami 7. pułku piechoty morskiej rozmieszczonymi w sześciu transportowcach z bazy Espiritu Santo na Nowych Hebrydach, siły osłony marynarki wojennej posuwały się w promieniu 100 mil z transportów zostały mocno uderzone. Japońskie okręty podwodne „1-19” i „1-15”, czekając na taką okazję, nie przegapiły tego. Lotniskowiec Wasp, po otrzymaniu dwóch torped, zakończył swój morski żywot i trzeba było się nim zająć. Torpedy z torped "1-15" wyrwały 10-metrową dziurę w burcie pancernika North Carolina, który walczył tak zaciekle 24 sierpnia, że ​​jedna z nich została wysłana do niszczyciela naziemnego O'Brien. Pomimo tych strat morskich transporty 4200 żołnierzy piechoty morskiej – ostatniej rezerwy sił lądowych na całym obszarze – dotarły 18 września do Guadalcanal, oznaczając poważne wzmocnienie amerykańskiej pozycji na wyspie. Nie zmieniało to faktu, że w tym okresie Amerykanie mieli do dyspozycji tylko jeden lotniskowiec na całym Południowym Pacyfiku: „Hornet” \ „Saratoga” został storpedowany przez japoński okręt podwodny „1-26” 31 sierpnia 1942 r. .

412

Bitwa o Przylądek Esperance W październiku 1942 roku sytuacja na Guadalcanal stawała się coraz bardziej dramatyczna; Obie strony zrobiły wszystko, co w ich mocy, aby wzmocnić swoje garnizony na wyspie, podczas gdy Amerykanie nadal znajdowali się na ufortyfikowanych pozycjach wokół Henderson Field, w jakiś sposób w trudnej sytuacji: wybrzeża na wschód i zachód od ich pozycji były utrzymywane przez Japończyków. Między 2 a 11 października osiem nocnych nalotów floty japońskiej przetransportowało 10-tysięczną 2. Dywizję Piechoty generała Hyakutake i część 17. Sztabu Armii generała Hyakutake z Rabaul do Guadalcanal. W ciągu jednej nocy na sześciu niszczycielach dostarczano średnio około 900 ludzi. Jednak od 8 października Tokyo Express został trafiony przez Luftwaffe stacjonującą na Henderson Field. iz żalem spowodował nalot na amerykańskie lotnisko. 35 japońskich bombowców wspomaganych przez 30. Samoloty myśliwskie osiągnęły mierny wynik, ponieważ bomby w większości uszkodziły otaczającą je dżunglę. Kusaka zgodził się na atak pod warunkiem, że Mikawa ponownie rozmieści nowy kontyngent żołnierzy na wyspę tej samej nocy, 11 października, bombardując przy tym lotnisko. Yamamoto prowadził tego dnia swoją połączoną flotę na południe od bazy Truk… Rosnące tempo przemieszczania się wojsk japońskich na Guadalcanal wymagało podjęcia środków zaradczych, wzmocnienia sił morskich na wyspie i podjęcia próby zlokalizowania miny pod torami Place Tokyo Express. Zdecydowano o przetransportowaniu 164 Pułku Piechoty z Numei w Nowej Kaledonii z prawie trzema tysiącami ludzi. Grupy zadaniowe z lotniskowcem „Hornet” i pancernikiem „Washington” miały służyć jako osłona dalekiego zasięgu dla operacji. Oddziały miały zostać przesunięte przez znany już statek sztabowy kontradmirała Turnera „Mc Cawley” (7712 ton). , transportowiec „Zeilin" (14 123 ton) i osiem niszczycieli przystosowanych do transportu wojsk. Konwój wyruszył 9 października i miał przybyć na wybrzeże Guadalacan cztery dni później. Na Atlantyku w czasie I wojny światowej dowódca wielu kolejne jednostki, w tym krążownik Pensacola, ekspert artyleryjski Scott miał pod swoją komendą cztery duże krążowniki - dwa ciężkie - nowoczesny San Francisco (9950 ton, działa 9 x 8 x 127 mm, 32 węzły) i "Salt Lake City" - nieco starsza konstrukcja, da 1929 (9100 ton, 10 dział 203 mm, 8 dział przeciwlotniczych 127 mm, 32,5 węzła) oraz dwa lekkie "Boise" i "Helena" (10 000 ton każdy, 15 dział 152 mm, 8 127 -mm płatek), 33

413

Węzeł). Ponadto Scott miał pod swoim dowództwem 12 Eskadrę Niszczycieli, dowodzoną przez komandora R.G. Tobin, składający się z Farenholta, Buchanana, Duncana, Mc Calla (każdy 1620 ton, 37 węzłów, 4 działa kal. 127 mm, 5 wyrzutni torped kal. 533 mm) i Laffey (2200 ton, 36,5 węzła, 6 dział kal. 127 mm, wyrzutnie torped kal. 10533 mm) .) Scott utrzymywał mały zespół i ćwiczył statki przez kilka tygodni w nocnych operacjach, które w trudnych warunkach klimatycznych mórz południowych wymagały dużego wysiłku od załóg, które pozostawały na stanowiskach bojowych od zmierzchu do Scott jednak uważał, że po straszliwej lekcji, której Mikawa udzielił Marynarce Wojennej Stanów Zjednoczonych 9 sierpnia, nie pozostało nic innego, jak tylko każdemu marynarzowi być biegłym w każdej funkcji w walce nocnej. Boise” opisuje warunki misji w następujący sposób: Pozycje z trudem można było odróżnić od sylwetek innych statków w zespole. Ludzie wchodzący na pokład z dołu wchodzili w ciebie początkowo jak nieprzeniknione morze ciemności – zderzali się nawet z rówieśnikami; Stopniowo jej wzrok się poprawiał, az miękkiego, ciepłego mroku zaczęły wyłaniać się przedmioty. Najpierw znajome zarysy pokładu, stopniowo przedni i przedni maszt krążownika, potem rozmyte i złudne zarysy pozostałych statków w grupie. Podobnie jak podczas tygodniowych ćwiczeń, tej bezksiężycowej nocy, gdy płynęli na Guadalcanal, „...w ciemności nie było słychać żadnego dźwięku poza ostrym sykiem i pluskiem wody, gdy ostry dziób Boise rozcinał się, a ryk jej potężnego kontradmirał Scott poprowadził swoje siły ze szczegółowym planem taktycznym, nietypowym dla ówczesnej floty amerykańskiej, aby wejść na wody Guadalcanal w formacji toru wodnego — krążowniki pośrodku, niszczyciele z przodu i z tyłu formacji, niszczyciele powinny w razie potrzeby oświetlać wroga Scott dał krążownikom prawo do swobodnego strzelania do pojawiających się celów w zależności od rozwoju sytuacji Ważne zadanie rozpoznania i ewentualnego oświetlenia wroga flarami spadło na lotniskowiec krążowników na zespół Scotta Polowanie na Nieprzyjaciela w październiku 9 i 10 zakończyły się niepowodzeniem - Japończycy się nie pojawili. Ale dwa dni później - 11 października rano - Scott otrzymał wiadomość od bombowca B-17: dwa japońskie krążowniki i sześć niszczycieli leciały na północny zachód w kierunku Guadalcanal. O 18:10 kolejny raport lotniczy potwierdził obecność wroga 100 mil od wyspy Savo. Kanał morski między północnym i południowym łańcuchem Wysp Solo

414

Silny zespół japoński pod dowództwem kontradmirała Aritomo Goto awansował. Mikawa, nie spodziewając się większych problemów z dostawą kolejnych 728 ludzi z artylerią i sprzętem po zbombardowaniu Henderson Field, zrzekł się dowodzenia wyprawą i powierzył je dowódcy 6 Eskadry Krążowników. Siły kontradmirała Goto obejmowały zespół bombardujący składający się z trzech ciężkich krążowników znanych nam z bitwy o wyspę Savo, Aoba, Kinugasa i Furutaka, oraz dwóch niszczycieli, Fubuki i Hatsuyuki (2090 ton, 34 węzły, 6 dział kal. mm) Zespół ten miał prowadzić ogień na pozycje amerykańskie i jednocześnie osłaniać działania drugiego zespołu, którego trzon stanowiły lotniskowce Chitose (11 190 ton) i lotniskowiec Nisshin (11 317 ton), wspierane przez sześć niszczycieli - "Akizuki", "Asagumo", "Natsugumo", "Yamagumo", "Murakumo", Shirayuki. A te statki miały pełnić obowiązki transportowe - dostarczać 728 ludzi, 7 dział oraz amunicję i sprzęt. Kiedy wróg znajdował się poza Guadalcanal, a na jego statkach nie było radaru, zebrał zespół bombardujący ze swoimi trzema ciężkimi krążownikami w szyku trajektorii i dwoma niszczycielami po obu stronach wiodącego okrętu flagowego Aoba. Tymczasem Scott, płynąc wzdłuż południowego wybrzeża Guadalcanal, „nacisnął pedał gazu” – zwiększając prędkość do 29 węzłów, by przed północą znaleźć się na północnym wybrzeżu wyspy przed spodziewanym nadejściem nieprzyjaciela. niebo było rysowane, wiał lekki wietrzyk z południowego wschodu, „Czasami wędrowały pioruny”, dodając niesamowitości odległemu horyzontowi; noc wydawała się pełna podniecenia i oczekiwania na dramat. Na statkach wymieniano krótkie zdania, czasem pojedyncze słowa, panowała pełna koncentracja, wszyscy myśleli o tym, co ma nadejść io swojej roli w tym. Zespół Scotta zbliżył się do północnego brzegu Guadalcanal od zachodu. O 22:50 pokładowy samolot wyrzucony z katapulty krążownika San Francisco zgłosił: JEDEN DUŻY STATEK I DWA MAŁE STATKI 16 MIL OD SAVO NA PÓŁNOC OD GUADALCANAL Statki dały sygnał wcześniej i możliwe, że były to ich własne statki. Zespół bombardujący kontradmirała Aritomo Goto znajdował się znacznie dalej na północny zachód. W tym momencie kontradmirał Scott zarządził zwrot na północny wschód, aby uniknąć zbyt wiele

415

duża bliskość wybrzeży wyspy. Nowy kurs zaprowadził go na wody na zachód od wyspy Savo. O godzinie 23:25 najnowszy radar na krążowniku Helena jako pierwszy zarejestrował błyski światła - był to zbliżający się wróg, jego namiar wynosił 315 stopni, odległość wynosiła około 25 tysięcy metrów, samolot zwiadowczy z krążownika San Francisco zauważył go w pobliżu własnego zespołu. Okręt flagowy Scotta miał kiepski radar, który nic nie pokazywał. Dowódca „Heleny” przez pełny kwadrans nie informował dowódcy załogi o rewelacjach o własnej lokalizacji radiowej, tak że kontradmirał Scott polegał tylko na meldunku z lotu, który był raczej niedokładny, ponieważ ponownie mówił o trzy wrogie statki, nie próbując określić ich klasy. Mimo to Scott zdecydował się otoczyć kordonem obszar między wyspą Savo a północno-zachodnim wybrzeżem Guadalcanal, więc wydał rozkaz wykonania „odwrotu”, czyli obrócenia o 180 stopni kolejka całego zespołu. Trzy czołowe niszczyciele, Farenholt, Duncan i Laffey, miały skręcić w lewą stronę jak reszta zespołu, ale po półokręgu o większym promieniu, a następnie ponownie przyspieszyć swój marsz, równolegle do krążowników i dwóch pozostałych niszczycieli. manewr rozpoczął się o godzinie 23:32, dane radarowe krążownika Helena w tym czasie pokazały, że japońskie okręty znajdowały się w odległości nieco ponad sześciu mil morskich. Tylko Scott został o tym poinformowany w ostatniej chwili! W kluczowej początkowej fazie bitwy trzy amerykańskie niszczyciele, doganiając główne siły własnej drużyny, znajdą się niemal na linii ognia… Krótko po meldunku „Heleny” Scott otrzymał kolejny sygnał z krążownik „Boise”, również wyposażony w dobry radar. Boise zgłosił już pięciu wrogów, i to w nieco innym kierunku. Więc Scott doświadczył wszystkich obaw dowódcy idącego do nocnej walki. Ciemność skrywała wroga o niepewnej i niebezpiecznej sile. Statki z dziobu prawej burty. „Do celu”, powiedział do mikrofonu, słysząc w odpowiedzi głos dowódcy krążownika, komandora Morana, „Ile statków?” - "Myślę, że pięć, proszę pana." - "Wybierz największy i zacznij strzelać..." Ale zanim Boise otworzył ogień, pierwsza salwa została wystrzelona z bliźniaczych krążowników Helena. Dowódca Heleny, komandor Hoover, zapytał Scotta przez radio, czy może otworzyć ogień – wszyscy zdawali sobie sprawę, że bitwa rozpoczęła się w nieodpowiednim momencie, gdy amerykańskie niszczyciele przedarły się do głównych sił, a główny wróg manewrował do przodu po zawróceniu . Chociaż Scott został poproszony o „Roger” – co oznacza pozwolenie na ogień – odpowiedział twierdząco, ale nie miał tego na myśli, ponieważ „Roger” było w kodzie amerykańskiej floty.

416

193. Półwysep Papua i Szlak Kokoda

194. „Latająca forteca bazy Espiritu Santo nad Wyspami Salomona

195. Kontradmirał Richmond Turner i generał Alexander A. Vandegrift

196. Wiceadmirał Gunichi Mikawa

198. U wybrzeży Guadalcanal: amerykańska piechota morska ładuje łódź

197. Tutaj wszystko się zaczęło: Lotnisko Henderson Field, położone na północnym wybrzeżu Guadalcanal

199. Japoński statek desantowy zatopiony w rzece Lunga na Guadalcanal

200. Chwile odpoczynku US Marines na Guadalcanal

204. Amerykański ciężki krążownik "Quincy", sfotografowany tuż przed wojną

205. Tragedia 9 sierpnia 1942 - Krążownik Quincy w japońskich reflektorach

203. Po zderzeniu ze statkami Mikawy tonie australijski krążownik Canberra

206. Japoński krążownik „Kako” został zatopiony przez amerykański okręt podwodny S44 po bitwie na wyspie Savo

207. Amerykański samolot na zdobytym japońskim lotnisku na Guadalcanal

I

I

209. bombowiec nurkujący i samolot rozpoznawczy na pokładzie lotniskowca Enterprise

210. Zamontowanie 500-funtowej bomby na pokładzie lotniskowca pod samolotem

211. 24 sierpnia 1942 - Bitwa nad wschodnimi Wyspami Salomona. Bomba uderza w pokład lotniskowca Enterprise. Autor zdjęcia - Matt R.F. Czytaj - został zabity przez odłamek

oznaczało to również potwierdzenie poprzedniego doniesienia. Jednak „Helena” wyraźnie zrozumiała odpowiedź Scotta i o 23:46 pluła ogniem w nacierających Japończyków. Tak się złożyło, że obie strony utworzyły kształt litery T, z Amerykanami na górze i Japończykami na dole, którzy mogli strzelać z broni. a japońskie krążowniki, poruszające się w formacji orbity prostopadłej do formacji amerykańskiej, mogły otwierać ogień tylko z przednich wieżyczek, ponownie dlatego, że trudno było strzelać do okrętu prowadzącego „za” Commodore EG Small , dowódca krążownika Salt Lake City, skomentował o tej pierwszej fazie: „To była jedna z tych rzeczy, na które oficerowie marynarki wojennej czekali od dwudziestu lat! Ustawiliśmy się na górnej linii „T”. Więc to, co Togo osiągnął pod Cuszimą, tylko teraz nie przydarzyło się Japończykom… Gdy tylko statki otworzyły ogień, Scott wydał kategoryczny rozkaz „Przerwij ogień!” Był przekonany, że niektórzy strzelcy mogą trafić we własne niszczyciele. Dlatego najpierw poprosił ich dowódcę, komandora Tobina, aby użył zielonych pocisków do określenia ich aktualnej pozycji. Było to rzeczywiście nieco skomplikowane, ponieważ po wspomnianym zakręcie o 180 stopni niszczyciel Duncan zorientował się, że poprzedzający go Farenholt już szarżował na wykrytego wroga i wyznaczał kurs ataku torpedowego. To sprowadziło Duncana na zachód i wściekle zbliżyło się do wroga, którego obserwatorzy ulegli nocnym celownikom ... Po chwili wahania krążowniki wznowiły ogień z dział kal. 203, 152 i 127 mm na rozkaz Scotta i to wahanie było w stanie kosztować Amerykanów nie było tragedii błędów po stronie japońskiej: kontradmirał Goto nie spodziewał się oporu morskiego u wybrzeży Guadalcanal, a jego strzelcy nie byli gotowi do bitwy w pierwszych sekundach bitwy. .. Po „Helen” krążownik „Salt Lake City” otworzył ogień „i strzelił do japońskiego krążownika, który był teraz oddalony zaledwie o 3600 metrów, ale japońscy strzelcy obudzili się ze śpiączki i zareagowali natychmiast, zabierając Amerykanów. 15 sześciocalowych dział Boise'a na zmianę rozmawiało i strzelało do niszczyciela Hatsuyuki. Dowódca krążownika… stał na skrzydle molo i obserwował po drodze smugi głównych wież dział ze śladami dział pięciocalowych podpłynął do japońskich okrętów. Dystans był teraz znacznie krótszy i można było strzelać ogniem bezpośrednim… Pierwsze salwy z „Heleny” trafiły w krążownik flagowy „Aoba”. Kontradmirał Goto myślał, że wciąż ma do czynienia ze swoim własne statki i dowodził 27 - Pacific Storm

417

wykonuje zwrot o 180 stopni w obliczu rozwiniętej linii wroga. Gdy tylko wydał rozkaz, upadł na molo, śmiertelnie trafiony odłamkiem amerykańskiego pocisku. Odwracając się, pierwszy w szeregu, Aoba, wywołał wściekłość amerykańskiej artylerii.Aoba otrzymała w sumie czterdzieści trafień pociskami różnych kalibrów, a to prawdopodobnie tylko dzięki wytrzymałości jej konstrukcji, pracy Mitsubishi stoczni w Nagasaki za wytrzymanie tego potwornego okaleczenia. I tak japońskie krążowniki weszły w punkt zwrotny i znalazły się pod ostrzałem wszystkich dział wroga. Krążownik Furutaka, siostra bliźniaczka krążownika Kako, zatopiony przez amerykański okręt podwodny po sierpniowej bitwie, został strasznie poobijany podczas zawracania i zatoczył się za okrętem flagowym z uszkodzonymi wieżyczkami artyleryjskimi i wyrzutniami. Kinugasa, siostra bliźniaczka Aoby, trzecia w formacji, uniknęła „ogólnego prania”, omyłkowo skręcając w lewo zamiast w prawo, oszukując w ten sposób amerykańskich artylerzystów, którzy już zostali „zastrzeleni” w powtarzającej się sytuacji. Niszczyciel „Duncan”, który, podobnie jak morski Don Kichot, zaatakował sam Japończyków, został złapany nie przez wiatrak, ale przez młyn Japończyków i ich własne torpedy ogniowe. "Duncan" zapłacił za to wyciętym kosami kominem, zniszczoną jednostką kierowania ogniem, pożarem wieży nr 2, a przede wszystkim śmiercią wielu oficerów i marynarzy. Kilka chwil później "Duncan" zostaje trafiony amerykańską salwą, która go zabija. Niewiele lepiej radził sobie japoński niszczyciel Fubuki („Zawieja”) za Aobą na prawej burcie. Kiedy się odwróciła, strzelcy krążownika San Francisco naprawili ją potężnym reflektorem (odległość wynosiła około 14 hektometrów). !) iw końcu amerykańskie okręty zaczęły uderzać w nią jak w tarczę. Wkrótce ten statek, który zrodził całą serię statków, popadł w ruinę. Na nabrzeżu krążownika Boise, którego artyleria brała udział w tym przerażającym spektaklu, trwającym w sumie sześćdziesiąt sekund, dowódca okrętu Moran i jego oficerowie sztabowi przeżyli chwilę przerażającej fascynacji: przecież coś takiego mogło się zdarzyć Wydawało się, że samochód minął szczyt wzgórza, po prostu zsunął się i zniknął... Była 23:53. W międzyczasie na molo Aoby zaszła zmiana - dowódca Kijima objął dowództwo nad poległym kontradmirałem Goto. Mimo ciężkich ciosów część japońskiej drużyny była gotowa do walki i daleka od nokautu. Kijima dostaje moment „drugiego wiatru” dokładnie o północy – kontradmirał

419

Dowódca Norman Scott, pragnąc uporządkować się przed pościgiem za uciekającym nieprzyjacielem, rozkazał wstrzymać ogień, co prawda po częściowym tylko posłuszeństwie. Amerykanie zmienili teraz kurs prawie o 90 stopni w prawą burtę i ścigali Japończyków. Aoba płonął w wielu miejscach, krążownik Furutaka płonął chaotycznie ze zmniejszoną prędkością. Minutę po zniszczeniu niszczyciela Fubuki, krążownik został trafiony torpedą, ale utrzymał się na powierzchni.Amerykanie nagle przeżyli straszną niespodziankę.Ocalały i nieuszkodzony krążownik Kinugasa pluł ogniem z sześciu 203-milimetrowych dział i trafił na 7000 metrów San Francisco.” Zaraz potem Boise musiał wykonać szybki manewr, aby uniknąć śmiercionośnych torped „Long Lance” z krążownika Frank D. Morris: jeden z pocisków – ośmiocalowy pocisk – przebił prawą burtę Boise Bow tuż nad linią wody i eksplodował w mesie załogi. Dwa lżejsze pociski, najprawdopodobniej 5-calowe, trafiły w prawą ścianę nadbudówki doku, kolejna para przebiła statek, „eliminując” po drodze kabinę dowódcy, niszcząc ją i zalewając ogniem *słyszał o tym, on mruknął, przepraszam, że nie było mnie w domu... Szczególnie ciężkie chwile przeżywały załogi dział pięciocalowych, które nie były odpowiednio osłonięte, bo nie były zamknięte w wieżyczkach. Załoga pierwszego działa na prawej burcie została zdmuchnięta na ziemię, gdy japoński pocisk trafił w ich działo. Uzbrojeniowiec Joe Vignali wyrwał mu z ręki łuskę granatu i wzbił się w powietrze – chwycił go, gdy spadał i wykrzyknął „Nigdy go nie upuściłem!” 3, 32 miniaturowy odłamek utkwił mu w nodze. .. Na pokładzie Boise japońska reakcja ogniowa była początkowo zdumiewająca. Do historii przeszedł okrzyk kaprala działonowego: „Co do cholery, ci synowie do nas strzelają!” Ten niefortunny błysk reflektora miał drogo kosztować krążownik, w kilku miejscach szalał ogień, ułatwiając nieprzyjacielowi ominąć Celując w to, jak duży nacisk znajdował się przed nim statek, przyspieszył iw kluczowym momencie zakrył go swoim kadłubem, ostrzeliwując Japończyków. Dzięki temu * przezwisko komandora Morana

420

Dzięki temu brawurowemu manewrowi dowódca Boise'a, komandor Moran, mógł wykonać ostry skręt w lewo i zniknąć z pola widzenia japońskich strzelców... W tym momencie była 12:12. 6-calowy pocisk, który w niewytłumaczalny sposób przebił kadłub dziewięć stóp poniżej linii wodnej, rozprzestrzeniając płomienie i gazy do przednich komór amunicyjnych i wyczerpując załogę. W bitwie, podobnie jak w prawdziwym życiu, szczęście i nieszczęście idą ręka w rękę: Kadłub statku został wyrwany ze skorupy i ugasił groźne pożary... W krytycznym momencie porucznik Thomas, obserwując przerażającą i chwalebną panoramę nocnej walki, wyszeptał „Do widzenia, Boise”! kadłub tego statku. Osiem minut po tym, jak Boise przełamał formację, admirał Scott zdecydował, że bitwa może stać się chaotyczna, zwłaszcza że Dyło musiał unikać torped wystrzeliwanych przez Japończyków i często zmieniać kurs.Do 1:00 Scottowi udało się sformować spójną formację, która dołączyła do niego Boise , wciąż płonący na dziobie, ale utrzymujący prędkość 20 węzłów. Na statku zginęło 107 marynarzy i oficerów, a 35 zostało rannych - wysoka cena za odniesione zwycięstwo. Jak się wkrótce okazało, Scott zadał wrogowi ciężkie straty. O godzinie 2:48 krążownik Furutaka, ostrzelany i storpedowany, zatonął na dnie. Strat załogi nie odnotowano. Jej stan wynosił 625 mężczyzn. Aoba przez wiele miesięcy wymagał naprawy w japońskich stoczniach. Amerykańskie bomby uderzyły w niszczyciele zespołu transportowego Murakumo i Natsugumo podczas próby akcji ratunkowej. Następca kontradmirała Goto, dowódca Kijima, został surowo potępiony przez swojego przełożonego, wiceadmirała Mikawę, i natychmiast zwolniony z dowództwa. Tylko dzięki szczęściu i niewykonaniu tury ocalał krążownik „Kinugasa”, który choć trochę „zrekompensował” poniesione straty i porażki. Strona amerykańska straciła „Duncana” z 48 zabitymi członkami załogi, a oprócz „Boise” poważnie uszkodzony został niszczyciel „Farenholt”, który również został ostrzelany z obu stron i otrzymał trafienia… z obu stron.

421

Więc Scott miał wielki hit i przynajmniej częściowo odpłacił Mikawie za „czarny dzień” 9 sierpnia u wybrzeży wyspy Savo. Prasa amerykańska publikowała – jak to bywa w trudnych czasach wojny – wiele przesadzonych opisów i co najmniej cztery japońskie krążowniki zeszły samotnie… Analizując bitwę, podkreślano, że dość sztywna sekwencja tras w walce nocnej okazała się niezbyt szczęśliwy i często poziom techniczny radarów na różnych statkach przyczynił się do popełnienia wielu błędów, których uniknięto w późniejszych działaniach. Na Przylądku Esperance stracili nieco pewności co do opanowania operacji nocnych, co miało okazać się ważne w późniejszych potyczkach, ale udało im się wysadzić wojska i broń przywiezioną przez zespół transportowy bez incydentów w pobliżu przylądka Tassafaronga, zadanych stratom wroga i popadli w krótkotrwały optymizm, tym bardziej, że 13 października udało im się wylądować duży kontyngent wojsk, który został przeniesiony z Nowej Kaledonii na Guadalcanal. Tego samego dnia okrutna rzeczywistość wyrwała ich z euforii – w południe samoloty japońskie celnie zbombardowały pas startowy, a w nocy z 13 na 14 października wiceadmirał Kurita zbliżył się do pancerników Kongo i Haruna półtorej mili poniżej odcinka wybrzeże od Amerykanów okupowanych i podążanych za nimi. Wystrzelił ponad 900 14-calowych pocisków odłamkowych i zapalających na lotnisko i pozycje amerykańskie. Następstwa bombardowania były przerażające: strzępy odzieży i sprzętu zwisały z przewodów telefonicznych. Zginęło 41 osób, a ponad sto zostało rannych. Po eksplozjach zbiorników paliwa prawie nie zostało paliwo lotnicze. Tylko 35 samolotów myśliwskich i 7 bombowców nadawało się do dalszych działań*, a paliwa wystarczyło tylko na jeden start przeciwko spodziewanej nowej ekspedycji japońskiej. Następnego dnia ataki zostały powtórzone, a następnej nocy dwa japońskie ciężkie krążowniki - okręt flagowy Mikawy Chokai i Kinugasa - wystrzeliły 752 pociski kal. 203 mm w kierunku lotniska. Wykorzystując resztki swoich sił, startujące samoloty amerykańskie strąciły kilka japońskich transportowców. Jednak trzem z nich udało się sprowadzić na brzeg ciężkie uzbrojenie. Tuż po północy 16 października ciężkie krążowniki Myoko i Maya zrzuciły ponad 900 pocisków na pole Henderson. Ostrzał lotniska i pozycji amerykańskich przez ciężkie okręty, * z 90 samolotów.

422

Krwawe, okrutne ataki naziemne zaniepokoiły czołowych amerykańskich dowódców. Admirał Nimitz, odpowiedzialny za sytuację na Pacyfiku, po przeczytaniu wiadomości od generała Vandegrifta, dowódcy sił lądowych na Guadalcanal, informującego, że ma przed sobą 15 000 Japończyków i że jest bombardowany z morza i powietrza, nie był w stanie podjąć żadnych konsekwentnych działań pomimo przewagi liczebnej - zdecydował się na inspekcję wyspy. Sprawy nie układały się dobrze dla dowódców marynarki wojennej w całym regionie. 18 października admirał Nimitz wysłał rozkaz do wiceadmirała Halseya, znanego ze swojego agresywnego ducha, dając mu dowództwo nad całym południowym Pacyfikiem. Halsey otrzymał go, gdy jego „latająca łódź" wylądowała w Noumea w Nowej Kaledonii. Według świadków przeczytał wiadomość dwukrotnie, zanim wykrzyknął: „Jezu Chryste i generale Jackson, to najostrzejszy ziemniak, jaki kiedykolwiek jadłem!". coś z wyrzutami sumienia, ponieważ on i jego poprzednik, wiceadmirał Robert L. Ghormley, grali kiedyś w tej samej drużynie piłkarskiej w Akademii Marynarki Wojennej… Halsey natychmiast spotkał się z dowódcą brzegu na Guadalcanal, generałem Vandegriftem, i wyczerpany i słuchając raport o wyczerpaniu fizycznym i psychicznym oddziału - zadał mu kiedyś proste pytanie: „Ewakuujemy się, czy się trzymamy?”, na co Vandegrift odpowiedział: „Zostaję tutaj, ale tylko wtedy, gdy otrzymam bardziej aktywne wsparcie morskie. ..” I podczas gdy kontradmirał Turner, który był obecny podczas rozmowy, sprzeciwiał się szczupłości własnych sił i przewadze floty wroga, Halsey rzucił Vandegriftowi krótkie, ale zwięzłe spojrzenie: „Wróć, obiecuję ci wszystko, co robię Świadomy eskalacji sytuacji na Guadalcanal, prezydent Roosevelt i Kolegium Połączonych Szefów Sztabów w Waszyngtonie postanowili przenieść nowo oddany do służby pancernik Indiana z Atlantyku, aby połączyć siły z innymi okrętami na południowo-zachodnim Pacyfiku. Podobne zadanie powierzono 25 Dywizja Piechoty stacjonująca na Hawajach, 24 okręty podwodne i dziesiątki samolotów Naprawiony lotniskowiec Enterprise był w drodze na spotkanie z zespołem Horneta Prezydent Roosevelt tak wyraził swój stan umysłu w odniesieniu do sytuacji na Wyspach Salomona: Sytuacja na południowo-zachodnim Pacyfiku musi zapewnić aby wszelka możliwa broń dotarła na ten obszar w celu utrzymania Guadalcanal. Nie zmieniało to faktu, że główne siły floty były teraz w drodze do wybrzeży Afryki Północnej – krętego źródła potężnej

423

Operacja Torch była w pełnym rozkwicie, ale z niewielkim pocieszeniem dla sił walczących o Guadalcanal… Admirał Halsey zwerbował najlepszych ludzi do swojego sztabu w Noumea w Nowej Kaledonii: komandora Milesa Browninga, który, jak pamiętamy, był mózgiem Victory Personel nie był duży - piętnastu doświadczonych oficerów marynarki wojennej wspieranych przez pięćdziesięciu podoficerów i marynarzy - obejmujących każdy statek, samolot, transport, balon zaporowy, baterię przeciwlotniczą, „latającą fortecę”, szpital, koszary polowe, klub i służby pomocnicze na całym Południu Pacyfik . Nie było kobiet, mówi historyk, „Kongres, zazdrosny o cnotę amerykańskiej kobiecości, odmówił zezwolenia na dostarczanie kobiet tym brutalnym wojownikom z Południowego Pacyfiku…” Sama Nowa Kaledonia, wciąż kolonia francuska, miała wspaniały klimat i skomplikowane stosunki polityczne Połowa Francuzów opowiadała się za Vichy, połowa za de Gaulle'em, ale cała społeczność francuska patrzyła podejrzliwie na Amerykanów, których obecność, pełna przerażającego dynamizmu, uważali za zło konieczne wojny. Noumea – typowo kolonialne miasto – było pełne wojennego materiału, inwalidów, znużonych i wyczerpanych psychicznie wojowników z Guadalcanal, którzy mogli tu odetchnąć i liczyć na rozmowy poległych przyjaciół. Nastroje w całym regionie Południowego Pacyfiku były gorące – wojna pokazała swoje straszne oblicze, wróg walczył zaciekle, torturując jeńców, pozbywając się rannych, narastała straszna nienawiść do Japończyków, co doprowadziło do uwolnienia w bazie na wyspie Tulagi, naprzeciwko Guadalcanal, ze słynnym sztandarem głoszącym „Zabij Japończyków, zabij Japończyków, zabij więcej Japończyków!” „Wróciliśmy do czasów walki z Indianami” – pisze melancholijnie historyk floty amerykańskiej. - Japończycy chcieli tego, bo myśleli, że nas zastraszą; zwrócą to, co ich i Marynarka Wojenna połączą siły we wspólnym ataku i przejmą lotnisko na wyspie Guadalcanal. Podczas tej operacji Marynarka Wojenna podejmie wszelkie niezbędne kroki, aby uniemożliwić wrogowi zwiększenie sił na Wyspach Salomona. dla Guadalcanal, tom V, Boston 1949.

424

Trzy dni przed rozpoczęciem przez Halseya nowych obowiązków faza wzmocnienia japońskich sił lądowych została zakończona. Główne siły połączonej floty wyruszyły w morze z bazy Truk 11 października, aby wykonać drugą część zadania zleconego przez kwaterę główną. Na lądzie przygotowaniami do ataku na pozycje sił lądowych USA kierował dowódca 17 Armii gen. Hyakutake. Od zachodu uderzenia pomocnicze miały przeprowadzić wojska dowodzone przez dowódcę artylerii Armii generała Tadashiego Sumiyoshiego. Główny wysiłek miały podjąć pułki nowo przeniesionej 2. Dywizji Piechoty na Guadalcanal, dowodzonej przez generała broni Maruyamę, który po przejściu łukiem przez dżunglę miał zaatakować pozycje US Navy broniące lotniska z dwóch stron na południe. Dzień wspólnego ataku generałów Sumiyoshi i Maruyamy pierwotnie zaplanowano na 22 października. Sumiyoshi uderzył wcześniej - już 21, potem 23; Stracił sześciuset ludzi i dwanaście czołgów, zabity przez haubice 105 mm strzelające prosto. Oddziały Maruyamy, walcząc w dżungli, dotarły do ​​pozycji startowych dopiero 24 października. Wcześniej jednak podzielili się na dwie grupy: prawą, składającą się z trzech batalionów piechoty i trzech batalionów moździerzy i karabinów maszynowych, dowodził gen. Kawaguchi; po lewej - główne siły dywizji - generał Nasu. Ze względu na trudność marszu przez dżunglę atak rozpoczął się z opóźnieniem. Szczerze mówiąc, Vandegrift nie spodziewał się tego, co miało nadejść; Nie sądził, że Japończycy będą w stanie przedrzeć się przez dżunglę i zaatakować go z najmniej oczekiwanego kierunku południowego. chronione naturalnymi przeszkodami. Jednak jeden dowódca marynarki wojennej, pułkownik Lewis Puller, „miał nos”: nakazał kompaniom posuwającym się przed południowym krańcem lotniska kopać głębiej i „na wszelki wypadek” zawiesić kawałki metalu na ogrodzeniu z drutu kolczastego który działa jako sygnał ostrzegawczy w nocy. Ale atak, rozpoczęty o północy 24 października, początkowo był pomyślny dla Japończyków: atak dwukierunkowy, choć nie dokładnie zaplanowany w czasie, umieścił Japończyków na bezpośrednim pierwszym planie pasa startowego Henderson Field. Generał Maruyama, śledząc przebieg ataku ze swojego stanowiska dowodzenia, z którego otrzymywał meldunki, krzyknął triumfalnie: „Banzai!” Wkrótce stało się jasne, że jego wojska nie znajdowały się jeszcze na pasie startowym, ale na śliskim polu w Proximity zatrzymany atakująca japońska piechota z ciężkimi stratami, ale tak się złożyło, że ten triumfalny „Banzai!” Wiadomość od generała Maruyamy, która była również kryptonimem zajęcia lotniska, dotarła do admirała Yamamoto na wyspie Truk. I to prawdopodobnie może wyjaśnić codzienne działanie

425

Zespół floty japońskiej przeznaczony do bezpośredniej interwencji w trakcie bitew lądowych. Wiceadmirał Mikawa wysłał z Rabaul dwie grupy uderzeniowe złożone z niszczycieli i lekkiego krążownika Yura, których zła ocena sytuacji na lądzie wpłynęła na przebieg ich działań, część okrętów została trafiona ogniem baterii brzegowej i musiała się wycofać (Knots, 7 dział 140 mm), będąc wyprzedzanym i strąconym przez bombowce B-17.

Bitwa o wyspy Santa Cruz Tymczasem główne siły flot obu stron czekały na okazję do zadania sobie nawzajem śmiertelnych ciosów. Główne siły połączonej floty Yamamoty znajdowały się na morzu od 11 października. Skoncentrował potężne siły między Marianami a archipelagiem Wysp Salomona: nie mniej niż pięć lotniskowców, pięć pancerników, 14 krążowników i 44 niszczycieli, podzielonych przez napięcia w zespołach uderzeniowych. Oprócz głównych sił wiceadmirała Nagumo, czyli dużych lotniskowców Zuikaku i Shokaku oraz mniejszego lotniskowca Zuiho (13 950 ton, 24 samoloty), admirał Yamamoto miał do dyspozycji nowe siły – zespół lotniskowców dowodzony przez ambitnego tylnego admirała Kakutę: Admirał Kakuji Kakuta dowodził 2 Eskadrą Lotniskowców, która początkowo składała się z trzech lotniskowców („Hiyo” i „Junyo”, każdy o masie 24 140 ton i 53 samolotów, a także wspomnianego „Zuiho”). Kakuta chciał zemsty za bitwę o Midway; Nie mógł uczestniczyć, ponieważ został wysłany na Aleuty z zespołem do uderzenia dywersyjnego. Wiceadmirał Halsey był w stanie przeciwstawić się tym skoncentrowanym siłom Yamamota trzema silnymi siłami operacyjnymi: - Task Force 16 pod dowództwem kontradmirała Thomasa C. Kinkaida (lotniskowiec "Enterprise" - 19 900 ton, 82 samoloty - Pancernik "South Dakota" - 35 000 ton, działa 9406 mm, 16 dział 127 mm, 56 dział przeciwlotniczych 40 mm, dwa krążowniki Portland i San Juan, osiem niszczycieli). - Task Force 17, dowodzona przez kontradmirała George'a P. Murraya (lotniskowiec Hornet 19 900 ton, 87 samolotów; cztery krążowniki - Northampton, Pensacola, San Diego i Juneau; sześć niszczycieli) - Task Force 64, dowodzona przez kontradmirała Willisa A. Lee (pancernik Washington - 35 000 ton, 9 dział 406 mm, 20 dział 127 mm, 16 dział 28 mm; trzy krążowniki - San Francisco, Helena, Atlanta ”; sześć niszczycieli). W sumie Halsey miał dwa lotniskowce, dwa pancerniki , dziewięć krążowników i dwadzieścia niszczycieli. Halsey wyznaczył swoim dwóm zespołom lotniskowców zadanie ofensywne — wykonali je

426

wyruszyć na północ od wysp Santa Cruz, a następnie zmienić kurs na północny zachód i przygotować się do przechwycenia japońskiej marynarki wojennej zbliżającej się do Guadalcanal. Archipelag Santa Cruz, który dał nazwę nadchodzącej bitwie, składał się z czterech wysp wulkanicznych iw październiku 1942 roku był ziemią niczyją: wszystkie amerykańskie próby zagospodarowania terenu lub budowy lotnisk zawiodły w obliczu straszliwej plagi malarii, szczególnie złośliwy gatunek, który zabił mózg Ataków i powoduje śmierć. 25 października Amerykanie otrzymali meldunki z „latających łodzi” zwiadowczych o zbliżaniu się dwóch wrogich lotniskowców, które miały znajdować się w odległości 360 mil od siebie. Kinkaid zdecydował się zaatakować i wysłał 12 samolotów rozpoznawczych i 29 bombowców z lotniskowca Enterprise ; Nie zastali wroga, który zaalarmowany pojawieniem się samolotu rozpoznawczego zmienił kurs. „Latające fortece” spadły tego dnia na ślad japońskich pancerników i bezskutecznie zaatakowały pancernik Kirishima. Yamamoto chciał bitwy, która zmiażdżyłaby amerykańskie siły morskie wspierające garnizon Guadalcanal - i decydującej bitwy bez względu na to, co wydarzy się na lądzie. Przez wiele tygodni wywierał presję przede wszystkim na wiceadmirała Nagumo, który podporządkowywał się głównym siłom floty, najlepszym lotniskowcom. Jednak ostrożny szef sztabu wiceadmirała Nagumo, kontradmirał Kusaka, za każdym razem opóźniał decyzję swojego dowódcy, ostrzegając przed nowym wydaniem Midway, w którym zginęłyby cztery potężne lotniskowce floty. W tych decydujących dniach dowódcy sił japońskich głęboko myśleli o braku informacji wywiadowczych na temat wrogich lotniskowców. Praktyka bojowa, bitwy na Morzu Koralowym i na Midway, starcia na wschodnich Wyspach Salomona przekonały ich, które jednostki są najbardziej niebezpieczne w wojnie morskiej. Dlatego japońscy dowódcy wielokrotnie sprawdzali arkusze danych rozpoznania lotniczego, z których wynikało, że między 21 a 24 października na wodach wcześniej wroga nie zauważono żadnego amerykańskiego lotniskowca. W rzeczywistości ostatni raport od jednego przewoźnika pochodził z 16 października. Wiceadmirał Nagumo, człowiek, który poprowadził japońskie lotniskowce do ataku na Pearl Harbor, otrzymał raporty o wzmożonym ruchu lotniczym (w tym samolotów wroga) w doku swojego okrętu flagowego Shokaku po południu 24 października, co zwiastowało przygotowania wroga do jego lotniskowce uzupełniły paliwo, a Nagumo nakazał swojemu szefowi sztabu, kontradmirałowi Kusace, zaalarmować wszystkich dowódców statków o spodziewanym ataku i rozmieścić zespół tak szybko, jak to możliwe po zakończeniu tankowania.

427

Kontradmirał Kakuta nie był w dobrym humorze w zespole bojowym, którego trzon stanowił lotniskowiec Junyo, jeden z jego lotniskowców, Hiyo, miał awarię silnika i musiał wrócić do bazy Truk, Zuiho został oddany pod dowództwo wiceadmirała Kakuty Admirał Nagumo, więc został mu tylko jeden - wspomniany wyżej "Junyo". Obaj dowódcy najgroźniejszych oddziałów szturmowych floty japońskiej oraz szef Połączonej Floty, admirał Yamamoto, wyrazili zaniepokojenie sytuacją na Guadalcanal: Mimo optymistycznych doniesień wojsk lądowych Henderson Field nadal znajdowało się w rękach Amerykanów, co oznaczało dodatkowe niebezpieczeństwo w ciągu dnia. Dlatego, gdy siły japońskie oddaliły się o około 300 mil od wyspy, skręciły na północ, obawiając się napotkania kolejnych stu samolotów wroga. Rankiem 25 października japońskie lotniskowce zakończyły tankowanie i przed świtem o 5:30 oba zespoły japońskich lotniskowców zawróciły i skierowały się na północ z prędkością 20 węzłów. Jednak bezpośrednim powodem zmiany kursu była wiadomość o zestrzeleniu w pobliżu amerykańskiego samolotu rozpoznawczego. Jak komandor Tameichi Hara, uczestnik wydarzeń, pisze o wydarzeniach dnia następnego; Była ciepła, księżycowa noc. Na górnych otwartych pokładach wiatr trzepotał flagami i suszył przepocone mundury. Nagumo i oficerowie sztabowi stłoczeni byli w jego kabinie, a atmosfera była napięta. Świt 26 października został ustawiony na 5:45 tutaj, w rejonie Wysp Salomona. Czerwone latarki błysnęły o zmierzchu na pokładzie Shokaku... W świetle poranka zobaczyłem pilotów Shokaku w pobliżu ich samolotów, gotowych do bitwy. Około godziny 7:00 na niszczycielu Amatsukaze chorąży Hideo Shoji podekscytowany zawołał do mikrofonu: „Samoloty zwiadowcze Shokaku zgłaszają duże siły wroga w KH 17. Grupa zadaniowa składa się z lotniskowca Saratoga i 15 innych statków zmierzających na północny zachód. 6:50 rano* Na pokładzie Shokaku wiceadmirał Nagurno uśmiechnął się po raz pierwszy od wielu godzin. Rozkazał samolotom natychmiast wystartować - wróg był oddalony o 210 mil. Shokaku i Zuikaku wystrzelili 40 bombowców i 27 myśliwców w ciągu 15 minut, ale dwa amerykańskie samoloty przedarły się przez chmury i zrzuciły kilka bomb na lotniskowiec Zuiho, który był przydzielony do oddziału Kakuty Nagumo. Bomba przebije T. H a r a: kapitan japońskiego niszczyciela. Nowy Jork 1972.

428

pokład załogi i spowodował pożary. Choć pod kontrolą, pokład lotniskowca nie nadawał się jeszcze do lądowania, ale można było z niego wystartować. Admirał Nagumo nakazał Zuiho wycofać się z nadchodzącej akcji, ale wcześniej wyrzucił wszystkie myśliwce w powietrze.Druga fala ataków opuściła japońskie pokłady o godzinie 08. W jej skład weszło również 16 myśliwców Zuiho. Japońskie lotniskowce były teraz praktycznie poza zasięgiem myśliwców... ...Tymczasem na lotniskowcu Junyo kontradmirał Kakuta nie mógł ukryć podekscytowania, gdy dowiedział się, że wróg jest oddalony o 330 mil i rozkazał swoim statkom biec z pełną prędkością kierując się na południowy wschód, palacze i inżynierowie natychmiast odpowiedzieli na jego wezwanie, a masywny, przerobiony lotniskowiec Junyo osiągnął prędkość maksymalną 26 węzłów w rekordowe dziesięć minut zamiast zwykłych dwudziestu. Junyo wypadł z szyku, zostawiając za sobą niszczyciele tarcz. Dogonienie okrętu flagowego zajęło im ponad godzinę. Począwszy od 9:14 kontradmirał Kakuta wysłał w powietrze dwadzieścia dziewięć samolotów w trzech falach atakujących amerykańskie okręty… Pierwsze słowa naszego własnego atakującego samolotu nadeszły o 10:10: WIDZIMY WROGI SAMOLOT… WSZYSTKIE SAMOLOTY atakujący... Autor tych słów nie wiedział wtedy, że samoloty użyte do pierwszego nalotu na Tokio i że nazywa się ona Hornet... Jak trafnie pisze o bitwach lotniskowców wybitny historyk marynarki wojennej: * Kiedy lotniskowce walczą z lotniskowcami , istnieje tylko jedna bezpieczna obrona — zbombardowanie pokładu załogi wroga, zanim ten będzie mógł wyprowadzić uderzenie. Jeśli to się nie powiedzie, najlepiej użyć własnych myśliwców do unieszkodliwienia wrogich samolotów, zanim osiągną pozycje do ataku. Gdy wrogie samoloty przebiją się przez tę barierę, szanse na przeżycie, a nawet uniknięcie uszkodzeń i ofiar są niewielkie. Ekrany radarów są zatłoczone, siły wroga podzielone na małe grupy atakują z różnych kierunków i wysokości, próbując wykorzystać zachmurzenie. Własne samoloty bojowe są ograniczone w swoich działaniach przez gęsty ogień przeciwlotniczy okrętów tarczowych ... Na lotniskowcu „Hornet”, poruszającym się ze statkami tarczowymi z prędkością 28 węzłów, załoga była przygotowana do bitwy. bez wątpienia - radar * S.E. Morison: The Struggle for Guadalcanal, Boston 1949.

429

Nie kłamał: Japończycy zbliżali się do lotniskowca z dużą prędkością. Weszli na 17 000 stóp. Przyjazne bombowce już dawno opuściły pokład statku, który teraz ewoluował z instrumentu ofensywnego w fortecę obronną, mającą odpierać ataki wroga. Sojusznicze myśliwce były już w powietrzu, ale jak się okazało, nie nabierały wystarczającej wysokości, aby ogłuszyć wroga. Sam statek, jak już powiedziano, był gotowy do walki obronnej: wszystko, co mogło się zapalić, zostało wyrzucone z kabiny załogi, a przewody paliwowe wypełniono teraz niepalnym gazem obojętnym, aby zapobiec eksplozji oparów benzyny; luki grodzi wodoszczelnych były starannie zamknięte. Lufy armat skierowane ku niebu czekały na pojawienie się pierwszych samolotów wroga. Szkwał, który jak się okazało miał uratować lotniskowiec Enterprise, nie dosięgnął i nie ukrył odległego o 10 mil Horneta... Japońscy nurkowie klasy Val odnieśli sukces w pierwszej fali ataków. Jedna z bomb uderzyła w nadbudówkę, dwie kolejne zdetonowały w pobliżu burt, osłabiając połączenia kadłuba. Stało się jednak coś jeszcze straszniejszego – dowódca eskadry japońskiej, widząc swój samolot uszkodzony odłamkami pocisków, rozbił swoją maszynę prosto na śródokręciu, odbił się od komina, przebił pokład, a jego bomby, które wybuchły zaraz po tym, spowodowały ogromne zniszczenia. Jednoczesny atak samolotów torpedowych przyniósł decydujący sukces; Dwie 18-calowe torpedy uderzyły w maszynownię Horneta, który natychmiast stracił prędkość i ostatecznie utknął na powierzchni obojętnego, spokojnego oceanu, a pióropusz czarnego dymu tryskał płomieniami w niebo. Kolejne trzy 250-kilogramowe bomby trafiły w pokład załogi, z których dwie przebiły się prawie do dolnej płyty statku. Mało tego – ranny, płonący bombowiec klasy Kate nadleciał od dziobu, uderzył w stanowiska artyleryjskie i eksplodował swoim śmiercionośnym ciężarem. Pewną pociechą dla okrętu i jego dowódcy okazało się później, że grupa 52 samolotów wystrzelonych z Horneta zadała cios nieprzyjacielowi, znokautowała lotniskowiec Shokaku na dziewięć miesięcy i mocno zbombardowała krążownik Chikuma podczas walk wewnątrz okrętu i na pokładu załogi, gdy niszczyciele podeszły do ​​burty statku i pomogły ugasić pożary potężnymi strumieniami wody - samotny japoński bombowiec, wyłaniając się z chmur, podłożył kolejną bombę pomiędzy zebraną falą atakującą Enterprise, drugą amerykańską lotniskowiec. Około 12 minut po rozpoczęciu ataku lotniczego na japońską drużynę na oddalonym o 10 mil amerykańskim lotniskowcu Enterprise

430

Grupa Hornet została postawiona w stan gotowości bojowej - radar pokazał flary w odległości 101 mil, co mogło oznaczać tylko jedno: zbliża się wróg... Wysoko nad pokładem załogi, na molo, obok kontradmirała Kinkaida, dowódcy Task Force 16, War korespondent Eugene Burns Wcześnie rano obudził go jeden z pilotów i po ogoleniu pilot wrócił do swojej kabiny i wyraził nadzieję, że zobaczą się wieczorem, ale byli przed akcją i nie wiadomo, jak to będzie będzie ... O 5:06 rano, przed świtem, windy przewoziły pierwszy samolot zwiadowczy z hangarów na pokład załogi, a oficer startowy, kapitan Monohan, dał ostrzeżenie przez głośniki ze startowych śmigieł samolotu i kazał zapalić silniki, czemu towarzyszył nieustanny, ogłuszający ryk, któremu towarzyszyły oślepiające efekty świetlne - z rur wydechowych buchały błękitne płomienie i czyniły - tak wydawało się stojącym na molo - najbardziej widocznym lotniskowcem. Myśl o japońskiej łodzi podwodnej w pobliżu przyprawiała o dreszcze... Na głównym stanowisku dowodzenia kontradmirał Thomas Kinkaid miał na sob